Tajlandia nie polega na holenderskich turystach

Hansa Boscha
Opublikowany w Turystyka
tagi: , ,
13 października 2010

Tajlandia w coraz większym stopniu opiera się na turystach azjatyckich, ponieważ Europejczycy coraz częściej ignorują ten kraj. Liczba Holendrów wyjeżdżających do Krainy Uśmiechu w sposób zorganizowany spadła w pierwszych miesiącach tego roku o 6,2 proc. Z Włoch spadek wyniósł 28 proc., z Finlandii 43,5 proc., a ze Szwecji nawet 47 proc. O tym informuje ATTA, Stowarzyszenie Tajskich Biur Podróży.

ATTA liczy na znaczny wzrost turystyki przyjazdowej pod koniec tego roku, choć będzie to uzależnione od sytuacji bezpieczeństwa w kraju. We wrześniu liczba przyjazdów turystów wzrosła o 12 proc., aw przeliczeniu na pierwsze dziewięć miesięcy tego roku aż o 23,2 proc. plus. Jak wiadomo, w Bangkoku i okolicznych prowincjach nadal obowiązuje stan wyjątkowy, a w stolicy nadal regularnie dochodzi do zamachów bombowych. O wpływie protestujących Czerwonych Koszul na turystykę świadczy fakt, że w kwietniu do Tajlandii przybyło o 10 proc. mniej turystów, w maju o 31 proc. i w czerwcu o 18 proc. Przybywające biura podróży w Tajlandii, które skupiają się na rynku europejskim, obecnie dużo narzekają.

Na liście najważniejszych dostawców turystyki znalazło się siedem krajów azjatyckich. Dotyczy to głównie Chin, Indii, Japonii i Korei. Rosja również wykazuje silny wzrost. Na samą Malezję przypada dziesięć procent liczby przyjezdnych gości – 1,4 miliona osób.

Według ATTA niezwykłe jest to, że prawie wszyscy turyści skupiają się na słońcu, morzu i piasku, szczególnie w Krabi oraz na Phuket i Koh Samui. Nie ma praktycznie żadnego zainteresowania północą Tajlandii (Chiang Mai itp.).

13 odpowiedzi na „Tajlandia nie jest zależna od holenderskich turystów”

  1. Johny mówi

    To nie ma nic wspólnego z niepokojami, ma to związek z szerzącą się korupcją, która panuje wśród taksówkarzy, a czasami na samym lotnisku. Nie będzie poprawy, dopóki korupcja nie zostanie zduszona w zarodku!!!!

    • Edycja mówi

      Robert ma tutaj rację. Wielu turystów niewiele zauważa korupcji. Cierpią z powodu oszustw i oszustw. Ale rozmawiałam też z turystami, którzy myśleli, że Pałac Wielki jest naprawdę zamknięty 😉

      • Robert mówi

        Cóż, sztuczka z Wielkim Pałacem jest właściwie w KAŻDEJ książce podróżniczej o Tajlandii. Oczywiście możesz także poprosić o oszustwo. A potem… zostajesz zabrany do sklepu jubilerskiego dla komisji. Nie jest idealny, ale też nie jest zbyt jasny. Naucz się 5 słów po tajsku, a nie będziesz mieć już problemów z taksówkami i tuk tukami.

        • Edycja mówi

          Robercie, jakich 5 słów? To znaczy, daj mi kilka wskazówek. Na blogu nie brakuje także turystów, którzy wybierają się do Tajlandii po raz pierwszy. Mogą wykorzystać tego rodzaju informacje.

          • Robert mówi

            Miało być bardziej w przenośni. Jeśli sprawisz wrażenie, że mówisz po tajsku, ludzie będą mniej skłonni do płatania figli.

            Ale jeśli nie chcesz, nie możesz, nie możesz i zatrzymaj się tutaj (mai au, mai chob, mai dai, jot tini), możesz przejść długą drogę. Metr (w języku angielskim) pozostaje taki sam. Jeśli więc chcesz, żeby włączył licznik, powiedz „metr, dai mai?” Dai oznacza, że ​​chce, mai dai, że nie.

  2. Robert mówi

    Nonsens, Johny, większość korupcji pozostaje zupełnie niezauważona przez przeciętnego turystę, a jeśli musi sobie z nią poradzić, to zwykle bardziej na niej zyskuje niż cierpi (możliwość spłacenia policji itp.). Przeciętna sztuczka z taksówką w Tajlandii również nie różni się od innych krajów i można temu łatwo zapobiec. To denerwujące, jeśli masz złe doświadczenia, ale proszę, nie wyciągaj z tego ogólnych wniosków.

    Przejście z turystów zachodnich na rzecz turystów azjatyckich nabrało tempa kilka lat temu i jest wypadkową w szczególności następujących czynników: złego samopoczucia gospodarczego w USA i Europie, szybko rozwijającej się gospodarki w Azji oraz szybko rozwijającej się sieci bezpośrednich połączeń lotniczych. połączenia tutaj.

    Ponadto rynki zachodnie są znacznie bardziej wrażliwe na zdarzenia niż rynki azjatyckie, niezależnie od tego, czy korzystają z pomocy niektórych zachodnich mediów, które publikują swoje historie bez jakiejkolwiek wiedzy na ten temat.

  3. Jan W. de Vos mówi

    Doskonały artykuł Hansa Bosa. Liczby są pouczające.
    Moim zdaniem można było wspomnieć o możliwym wpływie bahta, który stał się o około 20% droższy, na turystykę ze strefy euro i wreszcie na sytuację gospodarczą w Europie ze wszystkimi jej konsekwencjami.
    Wątpię, czy turystyka z Chin, Malezji itp. zrekompensuje spadek turystyki z Europy.
    Na tajskim (turystycznym) rynku mieszkaniowym od połowy ubiegłego roku panuje chaos, co jest ważnym wskaźnikiem. .
    Myślę, że optymistyczne doniesienia z Tajlandii powinny zatuszować złe samopoczucie.

    • Edycja mówi

      Hans pisze głównie dobre artykuły 😉

      • Jan W. de Vos mówi

        Z tym komentarzem niewiele mogę zrobić

        • Hansa Bosa mówi

          Drogi Janie, nie martw się o to; Po prawie 40 latach pracy w dziennikarstwie już tego nie robię.

        • Edycja mówi

          To był tylko żart, Jan. Mai Pen Rai?

  4. Jos mówi

    Dotyczy to również liczenia wycieczek zorganizowanych.
    Myślę, że wiele osób, które po raz pierwszy wybrały się na zorganizowaną wycieczkę, rezerwuje jedynie przelot.
    Resztę pobytu w Tajlandii możesz zorganizować znacznie lepiej i taniej samodzielnie.

  5. kor verhoef mówi

    Tego typu liczby nie mają żadnego znaczenia. Co roku granicę przekracza półtora miliona Malezyjczyków. Nie bierze się pod uwagę tego, że duża część z nich wraca do Malezji następnego lub następnego dnia, na przykład po brudnym weekendzie w Hat Yai. Koreańczycy i Japończycy często nie zostają dłużej niż tydzień, ponieważ mają tylko dziesięć dni wakacji w roku.
    Ostatecznie wszystko sprowadza się do tego, ile pieniędzy zostało tu wydanych i przez kogo. To byłyby statystyki, które przydałyby się Tajom.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową