Niektórzy Tajowie znaleźli nowych kozłów ofiarnych w innych Tajach, którzy wrócili z zagranicy, demonizując ich w Tajlandii z powodu koronawirusa. Są nowymi pariasami, oskarżonymi o importowanie i rozprzestrzenianie koronawirusa w królestwie, celowo lub nie. To, co wydarzyło się w zeszłym tygodniu, było nieprzyjemne i haniebne dla Tajlandii.

Pierwotnie 158 osób powracających z Tajlandii, które wylądowały w Bangkoku w nocy 3 kwietnia, miało początkowo zostać objętych kwarantanną państwową. Po ponad pięciu godzinach utknięcia na lotnisku i niewiedzy, jaki będzie następny krok, stali się zdenerwowani i niesforni. Pod presją generał dywizji kierujący zespołem rządowym na lotnisku ustąpił i zdecydował się pozwolić im opuścić lotnisko i wrócić do domu.

Media opisały ten incydent i podały, że Tajowie uciekli przed kwarantanną. Następnie opublikowano w Internecie długą listę 158 Tajów ze wszystkimi danymi kontaktowymi i można było rozpocząć polowanie na czarownice. Potem przyszedł żądanie z góry, aby wszystkie te osoby zgłosiły się na 14-dniową kwarantannę. Ostatecznie żądanie to zostało spełnione, dobrowolnie lub nie. Tych 158 Tajów uznano za nieodpowiedzialnych, stanowiących zagrożenie nie tylko dla ogólnego zdrowia, ale także dla ludności.

Internetowa brygada straży obywatelskiej wspiera rządową blokadę lotnisk, która została przedłużona do 18 kwietnia. Doprowadziło to do tego, że dziesiątki Tajów utknęły na lotniskach w Tokio, Amsterdamie i Doha, co narażało ich na większe ryzyko zarażenia. Inni, którzy przedostali się przez lotniska, utknęli za granicą w krajach na całym świecie, mimo że jako obywatele Tajlandii mają pełne prawo do powrotu do swojego kraju.

Według rządu liczba Tajów, którzy chcą wrócić do domu, ale kazano im zaczekać do 18 kwietnia, przekracza 10.000 XNUMX. Tymczasem ambasady w Bangkoku wielu krajów europejskich, w których liczba infekcji i ofiar śmiertelnych jest znacznie wyższa, są zajęte organizowaniem lotów repatriacyjnych, aby ich rodacy mogli wrócić do domu, podczas gdy Tajowie są zmuszeni czekać za granicą przez rząd Tajlandii.

Fobia związana z koronawirusem, czyli fobia związana z COVID19, pojawia się wraz ze stygmatyzacją osób podejrzanych o wysokie ryzyko infekcji, jakiej nigdy nie widziano w Tajlandii od wczesnych lat rozprzestrzeniania się HIV-AIDS kilkadziesiąt lat temu.

Teraz wszyscy podejrzani o wysokie ryzyko zakażenia koronawirusem, niezależnie od tego, czy są to Tajlandczycy niedawno wrócili z zagranicy, czy zagraniczni turyści, którzy utknęli w Tajlandii, są traktowani nie tylko ze strachem i pogardą, ale także z nienawiścią. Jak na ironię, może to prowadzić do ukrywania się tych osób, co może prowadzić do większej liczby infekcji

Choć niektórzy Tajowie obawiali się, że turyści rozniosą wirusa, władze do niedawna poddawały obcokrajowców mieszkających w Tajlandii surrealistycznemu rytuałowi odnowienia wizy.

Tłumy zagranicznych turystów ustawiających się w ciasnych kolejkach w miejscach takich jak Chonburi, Koh Samui i Koh Phangan w celu przedłużenia wizy stały się częstym widokiem, grożąc masowymi infekcjami, podczas gdy rząd mógł po prostu natychmiast zaoferować automatyczne przedłużenie wizy, nie narażając nikogo na niebezpieczeństwo.

To nie tylko głupota, ale także wstyd dla Tajlandii. Dopiero w środę po południu rząd wydał ogólne przedłużenie wiz tym osobom, w tym pracownikom migrującym. Jednak opóźnienia rządu niestety już naraziły tysiące osób na niebezpieczeństwo.

Bardzo to odbiega od wizerunku Tajlandii jako turystycznego raju, w którym kolejne rządy i społeczeństwo przez dziesięciolecia ciężko pracowały, aby nie tylko Phuket, ale także Bangkok i Chiang Mai znalazły się wśród najlepszych miejsc turystycznych na świecie.

W zeszłym miesiącu lokalne media podały również, że pielęgniarka w Bangkoku skarżyła się, że podczas noszenia munduru i kupowania żywności na lokalnych targach otrzymywała niepokojące spojrzenia od innych. Niektórzy uważają, że lekarze nie są postrzegani jako osoby poświęcające się dla społeczeństwa, ale jako potencjalni nosiciele wirusa.

Tajowie muszą ograniczyć swoją antykoronawirusową histerię, zanim wymknie się ona spod kontroli i pozostawi głębokie ślady dyskryminacji i podziałów w społeczeństwie.

Czas porozmawiać o bigoterii, masowej histerii wywołanej koronawirusem, a nie tylko o tym, jak prawidłowo nosić maseczkę czy myć ręce.

Oczekuje się, że w nadchodzących miesiącach zarażone zostaną kolejne tysiące osób i nikt nie spodziewa się szczepionki przed końcem roku. Tajowie będą musieli nauczyć się żyć nie tylko z osobami zarażonymi, ale także z osobami zagrożonymi, nie popadając w histerię i dyskryminację.

Artykuł wstępny autorstwa Pravita Rojanaphruka, starszego pisarza personelu, można przeczytać w języku angielskim pod adresem:

www.khaosodenglish.com/

22 odpowiedzi na „Nie wpadajmy w histerię w związku z koronawirusem””

  1. Rob W. mówi

    Ojej, znowu ktoś macha palcem, jesteśmy gośćmi! Och, to tajski. No cóż, całkowicie zgadzam się z Prawitem. Niestety, nie każdy potrafi zachować spokój, spokojnie wysłuchać innych, a następnie podejmować przemyślane decyzje. Czy rzeczywiście widzicie strach, a nawet nienawiść do osób, które pochodzą z zewnątrz (Tajów i obcokrajowców), czy też jest to chęć znalezienia winnego, aby zająć się tą sprawą? Tak jak Tajowie przez długi czas nosili maskę, ale potem stali stłoczeni w odległości kilku centymetrów od siebie, a nie kilku metrów? Fakt, że może to nawet przynieść efekt przeciwny do zamierzonego, cóż… racjonalne myślenie, już dawno został pominięty.

    Pomyślał o tym tajski funkcjonariusz, który pozwolił powracającym Tajom wrócić do domu po godzinach pracy pod warunkiem, że zostaną tam poddani kwarantannie. Ale ten człowiek został teraz odsunięty na bok, ukarany, ponieważ zaczął myśleć, zamiast czekać na dalsze instrukcje z góry i ślepo wykonywać polecenia.

    Poniżej relacja powracającego Tajka z Amsterdamu i chaosu (częściowo przetłumaczona):

    „Minęło 5 godzin i przyszli urzędnicy, aby powiedzieć nam, że kiedy byliśmy w powietrzu, wprowadzono nowy przepis, zgodnie z którym każda osoba lądująca w Tajlandii musi przejść 14-dniową kwarantannę (nie w domu). Niedługo potem kazała nam ustawić się w kolejce po odbiór bagażu rejestrowanego. Urzędnicy nie byli w stanie odpowiedzieć na pytania, co będziemy dalej robić. Wiedzieli, dokąd nas zabierają, do cholery, nawet nie wiedzieli, która karuzela czeka na nasz bagaż.”

    W dalszej części raportu, jakieś 11 godzin później, bez odpowiedniego jedzenia i picia, dojeżdżają autobusem do hotelu: „Po raz pierwszy zostaliśmy poinformowani o szczegółach dotyczących poddania nas kwarantannie. W każdym pokoju są 3 osoby. Dostępne są tylko 2 łóżka oddalone od siebie o około 1 metr, a trzecia osoba musi spać na podłodze. Przez 3 dni nikt pod żadnym pozorem nie może opuszczać swojego pokoju.”

    Krótko mówiąc władze narobiły zamieszania, plan był taki żeby zamknąć ludzi, obcych, z 3 osobami w pokoju 2-osobowym na dwa tygodnie. Fakt, że w takim chaosie wysoka osoba odsyłała ludzi do domu na kwarantannę, nie wydaje mi się złym posunięciem. Ale państwo musi mieć nad wszystkim kontrolę, chcieć zdecydowanego działania, napiąć muskuły i żeby tak się nie stało.

    Cały raport zobacz: https://docs.google.com/document/d/10GsRLntAI78fv2A1jCJ4HUJqcrHTbtqavGDCDQmhtbY/mobilebasic

    • chris mówi

      Być może mógłbyś rozważyć możliwość następującej sytuacji:
      1. Pierwszy samolot, który wylądował 3 kwietnia, przyleciał z Amsterdamu. Na pokładzie głównie przeciętni Tajowie, którzy odwiedzili bliskich w Holandii lub ewentualnie Belgii (patrz drugi wpis)
      2. Instrukcje dotyczące kwarantanny uległy zmianie właśnie tego wieczoru. Zarówno podróżni, jak i tajlandzcy pracownicy różnych agencji nie byli (dobrze) o tym poinformowani. Dzieje się tak w sytuacji chaosu, w dodatku w Tajlandii do komunikacji wykorzystuje się głównie nieformalny szlak. Papier zawsze przychodzi później (i nie jest czytany). Byłam kiedyś w takiej sytuacji (SARS w Chinach) i tam też był chaos. Nic specjalnego w sytuacjach katastrofalnych.
      3. Podróżni pierwszego samolotu zostali zabrani po godzinach i znaleźli się w sytuacji, którą opisujesz.
      4. Drugi samolot tego wieczoru przyleciał z USA i przewoził głównie tajskich studentów studiujących w USA. Nie przeciętnego Tajlandczyka, bo go na to nie stać, wręcz przeciwnie. Dzieci elit. Te dzieci i ich czekający rodzice (lub kierowca) nie pogodzili się z faktem, że nie mogą udać się do swoich wygodnych domów i mieszkań w Sukhumvit, Sathorn, a może Hua Hin lub Khao Yai, jak oczekiwali, ale musieli przejść kwarantannę w prostym mieszkaniu przez nawet 14 dni.
      5. Następnie śledź godziny rozmów telefonicznych, tweetów i SMS-ów do wysokich rangą osób, które mogą zniszczyć rozkazy funkcjonariusza na lotnisku. To jest skuteczne po godzinach. Można iść do domu.
      6. Prayut wrze, ponieważ w całej tej historii nie jest znany. Został pominięty i ktoś (kto według mnie jest interesujący?) najwyraźniej ma tak dużą władzę (i większą niż premier), że funkcjonariusz pełniący dyżur na lotnisku zmienia zdanie. Jeśli znasz choć trochę Tajlandię, temu mężczyźnie nigdy nie przyszłoby do głowy, aby samodzielnie zignorować polecenie premiera, nawet jeśli zostało ono wydane bardzo niedawno. Ale najwyraźniej nie mógł zignorować innego rozkazu (lub pilnej prośby).
      7. Prayut zwołuje nadzwyczajne spotkanie o godzinie 9:XNUMX.
      8. Osoby odesłane do domu muszą stawić się przed godziną 18.00 (aby przejść kwarantannę; hołd dla Prayuta?), a funkcjonariusz na lotnisku jest zawieszony i toczy się śledztwo. Nigdy więcej nic na ten temat nie usłyszysz.

      Jak myślisz: czy coś takiego mogło się wydarzyć?

      • Rob W. mówi

        Tak, Chris, ale to tylko spekulacja z założeniami (Tajski z UE = średnia, Tajski z USA = HiSo). Inny scenariusz mógłby równie dobrze zakładać, że pasażerowie nie różnili się zbytnio od siebie, a gruba ryba zgodziła się na kwarantannę w domu z innych powodów. Możemy więc naszkicować różne scenariusze. Nie zrobię tego teraz tutaj. Być może ujawnią się jakieś bardziej weryfikowalne fakty?

        • Rob W. mówi

          Dobra, jeszcze jedna myśl: czy na takim samolocie są Tajowie z pośrednimi lub bezpośrednimi połączeniami na bardzo wysokim szczeblu i będą dzwonić, aby wywrzeć nacisk na generała majora (dyrektora generalnego jednej z firm, w której jest wielu generałów? A) wyższy generał?Lub... uzupełnij puste miejsce). Czy nie powinniśmy oczekiwać, że jeden HiSo będzie mógł działać dalej, a reszta nie? Przymknąć oko na kilka osób jest trochę łatwiej niż samolot pełen ludzi. A może wszyscy byli na pokładzie HiSo?

  2. Rob W. mówi

    Czy Tajowie, którzy nie myślą, zanim coś zrobią lub nie otworzą ust, są prawdziwymi buddystami? A zatem prawdziwy Tajski? 😉 Przecież Budda podkreślał, że należy najpierw myśleć i działać tylko wtedy, gdy nie powoduje się szkód. Racjonalność wyrzucona przez okno, działanie bez zastanowienia, bez pozwalania, aby sprawy po cichu zapadły w pamięć, jest zatem sprzeczne z jego radą. Pomyśl, a potem działaj. Rozsądna rada, ale wiele osób zbyt szybko przechodzi do działania lub reakcji. Czasem nawet spotkamy się ponownie na tym blogu. 😉

    Uwaga: komu muszę to przeliterować, pisałem to z przymrużeniem oka. Byłoby absurdem wręcz rasistowskie, gdybym poważnie obwiniał Tajów jako naród. Jednak już wcześniej zostałem źle zrozumiany, jak na przykład mój komentarz „Kiedy pingwiny stoją jeden na drugim”, który odnosił się do odległości, a nie zachowania. Jeśli ktoś chce omówić to lub cokolwiek innego bardziej szczegółowo, proszę napisać do mnie e-mail na adres Robakthai pod adresem Sign Gmail.

  3. HansNL mówi

    Wszystko to brzmi podejrzanie podobnie do tego, co dzieje się w Chinach.
    Można by prawie pomyśleć, że istnieje jakieś powiązanie między Chinami i Tajlandią.
    Podobnie jak ten minister, który pokazał swoją nienawiść do farangów, czyli „barbarzyńców”.
    W Tajlandii wcale nie jest lepiej.
    Po piętnastu latach wszystko zaczyna się swędzieć

  4. Albert mówi

    3 dni kwarantanny w Bangkoku.
    Tak jak obiecałem, kontynuacja.
    Spojrzenie wstecz: dobre przyjęcie i opieka w Amsterdamie 11 kwietnia przez personel Ambasady Tajlandii. Nic tylko chwalić.
    Po przybyciu do Bangkoku wszystko się zmieniło. Grupę 200 osób przyjęła kolumna licząca około 15 żołnierzy i policji. Blog i film, który był na blogu Tajlandii, dają pewne wyobrażenie.
    Spryskano wszystkie walizki, a nawet buty eskorty (policyjnej i wojskowej).
    W drodze 1 autobusem z ryczącymi syrenami i około 10 samochodami przed i za nim do wspomnianego hotelu.
    Przyjęła duża grupa, w tym lekarz, wszyscy w dużych maskach.
    Odbył się pomiar temperatury (i tak, czego chcesz? Temperatura jest oczywiście inna niż w normalnej sytuacji ze względu na zaburzony rytm dnia i nocy oraz lot.
    2 osoby zostały zabrane do szpitala.
    Natychmiast wysłany do pokoju i zamknięty. Brak kontaktu z powietrzem zewnętrznym i całodobowa ochrona hotelu oraz zakaz opuszczania pokoju bez pozwolenia.
    Trzy razy dziennie pracownik stawiał pod drzwiami miski z jedzeniem.
    Jaka ona jest pod spodem:
    Dziwny pokaz i rzeczywiście fobia dla tych osób poddanych kwarantannie.
    Dostarczono wykaz wyposażenia pokoju wraz z kwotą do zapłaty w przypadku, gdyby coś mu się stało.
    Brak dobrego połączenia Wi-Fi i zapytała, czy ktoś chce kupić kartę telefoniczną.
    Jak dotąd żadnych rezultatów, co obecnie skutkuje kosztami połączeń telefonicznych za pośrednictwem KPN w wysokości ponad 500 euro.
    Zrobiłem dzisiaj test koronowy (błona śluzowa jamy ustnej) i natychmiast odesłałem go z powrotem do pokoju.
    Żadnych kontaktów międzyludzkich, świeżego powietrza, żadnych rozpraszaczy...
    Jaki jest sens tej akcji.
    Strach ? Niewiedza? Powiedz to.
    Nawet polityka więzienna w Holandii jest humanitarna w porównaniu z powyższym.
    Jak ona może to utrzymać?
    Aby kontynuować.

  5. endorfina mówi

    Kiedy niektórzy ludzie, niezależnie od pochodzenia etnicznego, zaczną zdawać sobie sprawę, skąd pochodzi wirus? Tam powstał i tam zaczął podróżować po świecie za pośrednictwem swoich turystów. A ci turyści masowo udali się do Tajlandii i rozpowszechniali tam informację. Żeby ludzie szukali winy tam, gdzie ją można znaleźć.

    • Rob W. mówi

      Niedbały rząd Tajlandii, który przez tygodnie nie zrobił nic po pierwszych doniesieniach o chorobach chińskich turystów? Myślę, że jest mało prawdopodobne, aby Prayut i jego ministrowie przyznali się do winy i że różne paniczne środki doraźne (np. oświadczenia zdrowotne, oświadczenia ambasady Tajlandii, sklepy zamknięte na noc, tyrady, że cholerne farangi są brudne i powinny się odpierdolić) ) nie miało sensu lub miało jakikolwiek sens

  6. jean pierre mówi

    A jednak Tajowie mogli wrócić z Indonezji, z czego +/- połowa miała koronaawirusa. Jak to możliwe?

  7. Khunberta mówi

    Kto jeszcze uważa, że ​​w Tajlandii istnieje buddyzm? No cóż, przepraszam: nigdy nie istniał. Prawdziwy bodyzm istnieje w Indiach, Nepalu itp., ale nie w Tajlandii. W Tajlandii nazywa się to animizmem, dla wielu może być interesujące sprawdzenie jego znaczenia, wtedy prawdopodobnie zrozumieją, co dzieje się w Tajlandii.

  8. Hansa Pronka mówi

    Tak, w Tajlandii działania czasami idą wyraźnie za daleko, co ma wszelkiego rodzaju złe konsekwencje. Ale mogło być dużo, dużo gorzej. W Indiach zabrania się opuszczania domu przez 3 tygodnie. Środek ten został ogłoszony dopiero z 4-godzinnym wyprzedzeniem. Delikatnie mówiąc, niezbyt przemyślane. Osoby podróżujące pociągiem musiały wracać do domu pieszo, czasem setki kilometrów. Po drodze byli czasami bici przez policję za wtargnięcie na teren posesji. Zaopatrzenie w żywność oczywiście również stanęło w miejscu. I wiele więcej, po prostu przeczytaj: https://www.zerohedge.com/health/welcome-indias-hunger-games
    Właściwie nie mogłem w to uwierzyć, ale jeśli poszukasz w Internecie, znajdziesz więcej takich historii.
    W Holandii chcą wprowadzić aplikację (na szczęście jeszcze nieobowiązkową), która pokaże, czy w ciągu ostatniego tygodnia byłeś w promieniu półtora metra od przewoźnika. Otrzymasz wówczas wiadomość z zaleceniem (obowiązkowym?) poddania się kwarantannie. Jakie są konsekwencje dla rodziny, jeśli jeden z członków rodziny otrzyma taką wiadomość? W takim razie wszystko w Tajlandii nie jest takie złe. Na szczęście wszyscy mieli wystarczająco dużo czasu na uzupełnienie zapasów napojów, żeby wymienić tylko kilka.

  9. Leo Th. mówi

    Albert, doskonale wyobrażam sobie bezradność ciebie i twojej dziewczyny. Chciałbym jeszcze raz powiedzieć coś na temat kosztów połączeń telefonicznych. W ostatnią sobotę (11) napisałeś, że koszt połączenia do Holandii wynosi 4 euro. Teraz wspominasz, że Twojej dziewczynie nadal nie udało się zdobyć tajskiej karty SIM i że rozmowy przez KPN kosztowały dotychczas ponad 545 euro. 500 poradziłem Twojej dziewczynie, aby aktywowała pakiet rabatowy na swojej holenderskiej karcie SIM. Bez korzyści połączenie z Tajlandii do Holandii przez KPN kosztuje 11 € miesięcznie. (Połączenia odebrane, jeśli do niej zadzwonisz, połowa ceny, 4 €). Zakładając, że Twoja znajoma nie zakończyła subskrypcji KPN, może ona również bez problemu zakupić pakiet rabatowy z Tajlandii. Wystarczy, że wyśle ​​SMS-a pod numer 1,00 o treści: BENEFIT 0,50 ON
    Koszt tego pakietu wynosi 39,99 €, a ona otrzymuje 500 MB/SMS/minutę rozmów po obniżonej stawce. Rozmowa telefoniczna będzie wówczas kosztować maksymalnie 0,10 euro miesięcznie. Jeśli jest to konieczne i zalecane, może także aktywować Pakiet Dodatkowy (w mojej aplikacji KPN), co oznacza, że ​​otrzyma SMS-a, gdy osiągnie 50, 75 i 100% swojego pakietu. Po wyczerpaniu pakietu Internet przestaje działać automatycznie, nazywa się to ochroną przed kosztami Internetu. Jeśli nadal chce korzystać z Internetu, może wykupić nowy pakiet lub wysłać SMS na numer 1266 o treści: OCHRONA WYŁĄCZONA, dzięki czemu będzie mogła nadal korzystać z Internetu po normalnej (drogiej) cenie. Oczywiście życzę wszystkiego najlepszego!

  10. Johnny B.G mówi

    Teraz naprawdę jestem ciekaw, kto nie powinien wpadać w taką histerię. Podejrzewam, że mają na myśli ludzi stojących za kiepską obsługą na lotnisku, jak słusznie podkreśla Rob V., ale także na wsi niektórzy wpadli w histerię z powodu powrotu Tajów z Korei Południowej. Chyba że Channel 3 również jest zamieszany w spisek i rozpowszechnia fałszywe wiadomości.
    Histeria pojawia się na wszystkich poziomach społeczeństwa, ale nie sądzę, żeby zostało to całkowicie wyjaśnione w tym felietonie ani czy rządzący rzeczywiście pokazali mieszkańcom wsi, że można na nich wpływać.
    Nadchodzi niebezpieczeństwo i szukamy tych ludzi… a oni wpadają w pułapkę z powodu braku wiedzy.

    Inni są o wiele bardziej świadomi takich kwestii, ale ja myślałam o tym z myślą o obozowiczach w czerwonych koszulach w Bangkoku podczas kolejnego kryzysu.

  11. Huntera Berta mówi

    Przepraszam za powyższe komentarze.
    Wygląda to na dyskryminację, zupełnie jak na początku kryzysu. Z tego powodu w Europie Azjatów łączono i łajano. Natomiast społeczność azjatycka pozostała i pozostaje cicha i cicha, ponieważ zawsze w milczeniu akceptują swój los. Uważajcie, abyśmy temu nie odmówili. Jak każdej pandemii, wirusa nie da się zatrzymać. Teraz, ze względu na globalne ruchy w ciągu kilku godzin, sprawy toczą się szybko i żyjemy w ciasnym otoczeniu.
    Należy pamiętać, że hiszpańska grypa rozprzestrzeniła się również na cały świat z Kansas w USA.
    Nie obwiniajmy tych, którzy nieświadomie to rozpowszechniają. Intensywny kontakt ludzi i zwierząt zawsze pozostanie.

    • Rob W. mówi

      Azjaci w milczeniu akceptujący swój los?? W Holandii i innych krajach o białych nosach słusznie podnieśli alarm za pośrednictwem mediów społecznościowych i mediów głównego nurtu w związku z dyskryminującymi, rasistowskimi lub wręcz nienawistnymi reakcjami przestraszonych białonosych ludzi. A co z latami dwudziestymi XX wieku w Tajlandii, gdzie ludność tajska posunęła się bardzo daleko w krytykowaniu osobistości z wyższych sfer, aż do króla. Częściowo z powodu rewolucji 20 r. Nawet w czasach dyktatur zimnej wojny istniały grupy oporu (partia komunistyczna, ale także studenci). Często wymykał się spod kontroli, 1932, 1973, 1976 i kilka innych w tym stuleciu. Zobacz także wszystkich tajskich pisarzy, których książki pokazują, że ludzie nie akceptują losu milcząco. Tajowie i inni Azjaci to po prostu ludzie, otwierają usta lub organizują inne formy protestu i próby poprawy swojej sytuacji. Jeśli mnie pytasz, twój wizerunek „Azjaty” wymaga pewnych zmian.

      Na szczęście z reszty Twojej argumentacji wnioskuję, że uważasz, że bronienie swojej sytuacji jest dobrą rzeczą, pod warunkiem, że nie wyraża przemocy ani nienawiści.

      Trochę lektury z dawnych czasów, niestety karykatury zniknęły:
      https://www.thailandblog.nl/achtergrond/beeldend-uitgedaagd/

  12. Diederick mówi

    Nie obwiniaj ich. W Holandii także pojawiły się wezwania do wprowadzenia zakazu lotów z Chin po wybuchu epidemii i ludzie nie chcieli już chodzić do chińskiego jedzenia na wynos.

    Wytykanie palcem Tajów za to, że boją się ludzi z krajów, w których trudno zapewnić wszystkim tym zwłokom godny pochówek, jest wielką hipokryzją. Rozumiem ich całkowicie. Oni się boją. Szanuj to.

  13. janbeute mówi

    Głównym niebezpieczeństwem, którego osobiście się obawiam, jest to, że biały farang przybywający z Europy i USA wkrótce stanie się celem ksenofobii.
    Ponieważ ludność Tajlandii również uważnie śledzi codzienne wiadomości i widzi, jak wirus radzi sobie w tych krajach.
    Szybko więc zaczynają myśleć, że rosnąca nędza i bieda w Tajlandii wynikająca z blokady itp. jest spowodowana przez Farangów. Teraz zapomnieli, że zaczęło się to kiedyś w zaprzyjaźnionych Chinach.

    Jana Beuta.

    • chris mówi

      Drogi Janie,
      Właściwie wcale się tego nie boję. Istnieje wiele powodów:
      1. Część Tajów zarabia na serwowaniu białego farangu
      2. Wielu młodych Tajów jest zachęcanych przez rodziców do studiowania w międzynarodowych szkołach wyższych. Powodem jest to, że ludzie uczą się angielskiego lepiej niż od Tajów, ale też to, że zagraniczni nauczyciele podchodzą do uczniów w inny, dojrzalszy sposób.
      Jeśli istnieje jakakolwiek dyskryminacja, istnieje zarówno dyskryminacja negatywna, jak i pozytywna. I oba nie są nowe.

  14. Rabować mówi

    Myślę, że pełna otwartość i informacja od prawdziwych ekspertów, czyli nie od upadłego generała, może usunąć wiele obaw, ale tak jak to bywa od lat, rząd Tajlandii uważa, że ​​maseczka jest jak olej Haarlemmer, pomaga na wszystko .

    Dodaj do tego jakość edukacji, która nie uczy ludzi pytać i myśleć, a otrzymasz ogólnie posłuszną populację, która myśli, że jej przywódcy wiedzą, bez zadawania krytycznych pytań.

    Ponieważ nie wierzę w ani jedno słowo podawane przez tajski rząd, życzę Tajom dużo siły w najbliższej przyszłości.

    • chris mówi

      Osobą przeprowadzającą codzienne odprawy dotyczące korony jest lekarz, dr Taweesin Wisanuyotin, a nie „rankingowy generał”.

  15. Nick Jansen mówi

    Prayut obiecał 5000 funtów każdemu, kto udowodni, że kończą mu się pieniądze. Ale w mojej okolicy biedni ludzie podchodzą do tego bardzo pogardliwie, ponieważ wszystkie ich próby zakwalifikowania się zawiodły.
    Czytam również w Bangkok Post, że ponad 600.000 XNUMX osób szybko wycofało swoje wnioski o tę dotację ze względu na możliwe dochodzenie w sprawie sytuacji finansowej, które mogło skutkować karą pozbawienia wolności na podstawie przepisów dotyczących cenzury dotyczących „fałszywych wiadomości”, które zostały opublikowane zaostrzone w kontekście korony.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową