(Kit Leong / Shutterstock.com)

W naszym języku jest wiele powiedzeń zawierających słowo zupa. My, Holendrzy i Belgowie, marzymy o zupie. Pyszna bouillabaisse lub zimowa grochówka z kiełbasą sprawią, że ślinka cieknie.

W The Sunday Nation przeczytałem artykuł o japońskiej restauracji w Bangkoku. Nie byle jaka knajpka, ale mistrz świata w dziedzinie zupy, czyli Ramen, jak Japończycy nazywają swoją zupę. Właściciel Kousuke Yoshimura jest więc dosłownie w zupie i sądząc z biznesowego punktu widzenia, tłuszcz z nim nie wychodzi, ani wszystko w jego firmie nie idzie do zupy, a inwestycje nie są złą zupą.

Yoshimura otworzył swoją pierwszą restaurację Ikkousha w Japonii w 2004 roku i od tego czasu sieć rozrosła się do ponad czterdziestu restauracji o międzynarodowej orientacji. Oprócz Japonii restauracje Ikkousha znajdziesz także w Chinach, Indonezji, Singapurze, Tajwanie, Hongkongu, Australii, USA, a także w Bangkoku.

Restauracje Ikkousha otrzymały najwyższą ocenę od Ra-Navi, strony internetowej najbardziej znanego japońskiego przewodnika dla smakoszy. Co jest takiego specjalnego w tej zupie, wielu może się zastanawiać. Sądząc po opiniach „ekspertów od ramenu”, to właśnie makaron został w Singapurze ogłoszony „Ultimate Ramen Champion”. W menu znajdują się cztery różne rodzaje zup. Plasterki duszonej wieprzowiny ramenu Ikkousha Tokusei rozpływają się w ustach, przynajmniej według reportera The Nation. Czarny ramen zawiera znacznie więcej delikatnej łopatki wieprzowej z grillowanym czosnkiem i olejem sezamowym jako dodatkowymi przyprawami. Nie będzie Cię to kosztować fortuny, bo za 220 bahtów możesz skosztować zupy od światowej sławy producenta.

Stringi

Restauracja w Bangkoku nie jest zbyt duża, ma 30 miejsc i znajduje się w centrum handlowym J Avenue na Thonglor Soi 13, więc można do niej łatwo dojechać kolejką powietrzną. Restaurację prowadzi PDS Holding, część Baiyoke Group, która działa na zasadzie franczyzy. Japońska kultura kulinarna nie jest obca ludziom, ponieważ Uchidaya Ramen, Misokatsu Yabaton i Sekai No Yamachan należą już do tej grupy.

Nie zapominaj, że oprócz tej pozornie znanej na całym świecie restauracji Ramen, Thonglor ma wiele innych międzynarodowych restauracji, w których możesz rozpieszczać swoje kubki smakowe.

Szczerze mówiąc, jako hobbysta i miłośnik zup, wciąż mam wątpliwości co do bulionu wieprzowego. Dla mnie nic nie przebije pięknej golonki cielęcej, którą moczysz przez osiem godzin, uzupełnioną bukietem garni. Ale kto wie, może nie doceniam tych Japończyków i trzeba tego posmakować, żeby móc ocenić. Więc; Będę.

8 odpowiedzi na „„Bycie w zupie””

  1. Fons mówi

    Chcę wkrótce zjeść z tobą tę zupę w Bangkoku
    Z poważaniem,
    Fons

  2. Jacek S mówi

    W takim razie myślę, że nie doceniasz Japończyków. Kiedy jeszcze częściej odwiedzałem Japonię, szczególnie zimą lubiłem jeść ramen. Było ci o wiele cieplej… za każdym razem inny gatunek. Mmm ślinka już mi cieknie, a dopiero co zjadłam!
    Próbowałem też ramenu w Hua Hin, ale nie da się tego porównać do tego, co jadłem w Japonii. Więc zapiszę twój artykuł i pójdę do tej restauracji podczas mojej następnej wizyty w Bangkoku….

  3. Lydia mówi

    Nasza synowa jest Tajką i jest buddystką. Nie jedzą wołowiny. Do zupy wkłada wieprzowinę lub kurczaka. Myślę, że to z tego powodu, w przeciwnym razie pojawi się mniej klientów, jeśli buddyści nie będą mogli tego zjeść.

    • Johna Chiang Rai mówi

      Może to być jej osobista preferencja, że ​​woli świnie od wołowiny, ale stwierdzenie, że buddyści nie jedzą wołowiny, z pewnością nie jest prawdą.
      Zgodnie z jednym z buddyjskich przykazań nie należy zabijać, choć jeśli chodzi o jedzenie, robi się tu wszelkiego rodzaju wyjątki.
      Większość Tajów, jeśli nie wybrała świadomie życia wegetariańskiego, zje wszystko, na co ma ochotę.
      Ponadto istnieje wiele dań tajskich, w których wołowina jest wyraźnym składnikiem.

    • Josh M mówi

      Buddyjski i dlatego nie jesz wołowiny?
      Moi teściowie też są buddystami, ale jedzą całe mięso, jakie uda im się zdobyć lub kupić.
      Mieszkamy w esaanie, może tu jest inaczej niż w Bangkoku….

      • Lydia mówi

        Ona jest z Chiang Rai

        • Johna Chiang Rai mówi

          Również w Chiang Rai, jeśli ktoś nie jest wegetarianinem, je się wołowinę.
          Albo nie jest miłośniczką wołowiny, bo woli wieprzowinę i kurczaka, albo zupełnie ją źle zrozumiałeś.

  4. Jaspis mówi

    Gicz wieprzowa za każdym razem bije na głowę gicz cielęcą. Zakładam bardzo zadbaną golonkę, więc rzeźnik, a nawet wolę ładną, grubą, organiczną gicz wieprzową. Pełnia smaku, nawet bez dodatkowych składników w bulionie, jest nie do prześcignięcia. Zanim…. Wystarczy 3 godziny!


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową