Trwające sześć dni desperackie poszukiwania dwunastu zaginionych piłkarzy i ich trenera w jaskini Tham Luang w Chiang Rai nie przyniosły żadnych rezultatów. Za radą trzech brytyjskich nurków jaskiniowych, którzy przybyli w środę, aby pomóc w operacji poszukiwawczej, ekipy ratownicze zwróciły uwagę na nową trasę na północ od wejścia do jaskini.
Jak dotąd zespoły szukały na zachód, kierując się na półkę zwaną Serii Mnicha oraz do jaskini zwanej Pattaya Beach, ale zaginieni mogli wybrać północ. Na północy można je umieścić w suchym pomieszczeniu, około 1 kilometra od wejścia, podczas gdy plaża Pattaya jest oddalona o siedem kilometrów od wejścia. Według wtajemniczonych, na północy jaskini znajduje się komora o wysokości 60 metrów i szerokości 20 metrów, z otworem wentylacyjnym na szczycie.
Eksperci uważają, że chłopcy nadal żyją, ponieważ wiek i stan zdrowia dzieci przemawiają na ich korzyść. Jeśli w jaskini nie jest zbyt zimno, mogą przetrwać od czterech do pięciu dni bez wody i miesiąc lub dłużej z wodą, ale bez jedzenia.
Wczoraj rozpoczęły się prace nad wierceniem otworu przy wejściu do jaskini, aby szybko odprowadzić wodę, aby nurkowie mogli kontynuować poszukiwania.
Problemem dla ratowników jest zalanie centralnej komory jaskini. Można stąd dojść do innych pomieszczeń, ale przejście jest odcięte. Ze względu na utrzymujące się opady deszczu nie ma możliwości opróżnienia sali. Ze względu na ryzyko porażenia ratowników prądem konieczne było czasowe wyłączenie pomp. Nurkowie mogą również niewiele zrobić w błotnistej wodzie, gdzie przejścia są czasami tak wąskie, że nie można przez nie przejść ze sprzętem.
Obecnie w akcji bierze udział ponad 600 ratowników, w tym żołnierze amerykańscy i zespół brytyjskich grotołazów. Ci drudzy poszukują nieznanych, alternatywnych dróg dotarcia do okolicznych wąwozów. Szansę na znalezienie takiego punktu dostępu uważa się za niewielką, ale dokłada się wszelkich starań, aby uratować dzieci.
Źródło: Bangkok Post
Współczuję im. Miejmy nadzieję, że wkrótce odnajdą się całe i zdrowe. Myślę, że mają duże szanse na odnalezienie grupy żywej!
Pfffff, współczujemy także im i otaczającej ich rodzinie. Moja tajska żona Ole stara się jeszcze szybciej zdobywać informacje z okolicy poprzez kontakty. Ale dni naprawdę zaczynają się liczyć, a szanse na dobry wynik są coraz mniejsze.
Jest o tym artykuł na HLN.
Czy nie można czegoś zrobić ze sprzętem do wykrywania ciepła?
Nie sądzę, żeby to przechodziło przez grube warstwy skał w jaskini.
Ja też im współczuję. Mamy nadzieję, że wkrótce znajdą te dzieciaki i ich trenera.
Dobro Amerykanów i Brytyjczyków, którzy zapewnili pomoc, i oczywiście dobro tajlandzkich żołnierzy i innych pracowników organizacji humanitarnych.
Proszę, niech odnajdą się żywi.
To muszą być stresujące dni dla rodziców i bliskich krewnych.
Momenty niepewności, a zwłaszcza bezsilności.
Jeśli Bóg istnieje, proszę, pozwól mu dopilnować, aby dzieci i lider zespołu odnaleźli się cali i zdrowi.
Modlę się za nich i nie tracę nadziei.
Z najnowszych doniesień wynika, że będą próbować przejść przez strop jaskiń.
Próbowano nurków, ale przejścia są zbyt wąskie i pod wodą w ogóle nie ma widoczności
Ja też współczuję, ale nadal mam wrażenie, że rząd Tajlandii nie jest do tego wystarczająco zdolny i zdecydowanie za długo zwlekał z wezwaniem pomocy zagranicznej.
Dlaczego nie pompować oleju napędowego lub benzyny, skoro nie można zastosować pomp elektrycznych, czego nie rozumiem, ale musi to mieć związek z tajlandzką jakością materiału i siecią elektryczną.
Życzę wszystkim powodzenia i mam nadzieję na dobry wynik.
Nie sądzę, że to właściwy moment na bezpodstawną krytykę tajskiego rządu w zaciszu własnego domu.
@Rob, brytyjscy specjaliści od jaskiń zostali poproszeni o pomoc przez Tajów już w niedzielę 24-go.
Nie można się oprzeć…
Trzeba umieć krytykować i machać palcem.
Krytyka pojawia się także ze strony samych Tajów….
https://www.bangkokpost.com/opinion/opinion/1494942/hope-lives-on-as-cave-rescue-crisis-unfolds
To krytyka ze strony dziennikarza Bangkok Post, który korzysta z okazji, aby wyrazić swoją opinię. Nie od „Tajów”.
To, o czym tam wspomina, dzieje się w przypadku każdej katastrofy. Również w Holandii/Belgi cały cyrk osiedlał się tam, aby jako pierwszy opowiedzieć swoją historię lub zyskać na tym przewagę polityczną.
Następnie kończy stwierdzeniem, że musi istnieć „krajowy system zarządzania kryzysowego”, który będzie przygotowany na katastrofy. Kopnięciem w otwarte drzwi.
„Powszechnie wiadomo, że rząd niewiele wydał na przygotowanie się na katastrofy, które nas spotkają, przedkładając ratownictwo i odbudowę nad zapobieganie i łagodzenie skutków”.
Prosimy o uznanie i udostępnienie tego artykułu innym osobom za pomocą tego linku:https://www.bangkokpost.com/opinion/postbag/1495362/focus-on-prevention. Zobacz nasze zasady na http://goo.gl/9HgTd i http://goo.gl/ou6Ip. © Post Publishing PCL. Wszelkie prawa zastrzeżone."
Kolejny komentarz obywatela Tajlandii. Czy należy przeprowadzić reprezentatywne badanie, w którym nikt tak naprawdę nie ma odwagi powiedzieć prawdy, co masz na myśli mówiąc „nie z Tajów”?
Przeczytaj ten komentarz…..
https://www.bangkokpost.com/news/general/1495202/netizens-react-to-cast-of-characters-thrown-up-during-rescue-bid?utm_source=bangkopost.com&utm_medium=homepage&utm_campaign=most_recent_box
Pomagają także belgijscy nurkowie:
https://www.vrt.be/vrtnws/nl/2018/06/29/interview-reddingswerker-thailand/
Więcej wiadomości na ten temat od belgijskiego nurka biorącego udział w akcji ratunkowej:
https://www.vrt.be/vrtnws/nl/2018/06/29/de-tijd-dringt-voor-de-voetballertjes-in-een-ondergelopen-grot-i/
Uważam to za tak okropne, że płakałam jak małe dziecko i nie mogłam spać. To dzieci i jeśli zostaną odnalezione żywe, będą miały blizny do końca życia. Boi się ciemności i koszmarów. Jednym słowem straszne.
co to za koszmar.
Zarówno dla rodziców, jak i wszystkich ratowników. Siła natury jest silniejsza od nas, ludzi. Miejmy nadzieję i módlmy się, aby była to udana akcja ratunkowa.
Obie osoby, które są aktywne w ten czy inny sposób. Czas ucieka.