Pytanie tygodnia: Jak dobrze znasz język tajski?

przez Tino Kuisa
Opublikowany w Język, Pytanie tygodnia
tagi:
25 lipca 2016

Fascynujące jest dla mnie to, ilu czytelników tajlandzkiego bloga jest zaangażowanych w język tajski, jak bardzo są zaawansowani, jak opanowali ten język i jakie napotykają przeszkody. A więc mała ankieta, z której inni mogą się czegoś nauczyć.

Mam wrażenie, że coraz więcej osób uczy się lub chce nauczyć się tajskiego. Przyjemne i pouczające może być zanotowanie doświadczeń tych osób. Myślę, że inni też mogliby z tego skorzystać.

Wymyśliłem więc następujące pytania:

  1. Na jakim poziomie jesteś teraz? Startowy? Zaawansowany? Bardzo zaawansowany? Płynący?
  2. Czy potrafisz czytać i pisać? Jak dobry?
  3. Jak nauczyłeś się języka?
  4. Jak długo się uczysz?
  5. Jakie były największe trudności w nauce?
  6. Jak zamierzasz się rozwijać?

Pozwól mi ugryźć kulę.

1. Prawie biegły w zwykłej, codziennej rozmowie. Przez telefon większość ludzi myśli, że jestem Tajką, może z Isaan albo z Głębokiego Południa? ponieważ mam wyraźny akcent. Pochlebstwo Czasami myślę…. Jeśli chodzi o rozmowy na trudniejsze tematy, polityczne oczywiście czy techniczne, zaliczam się do grona ekspertów. Czasami muszę prosić o wyjaśnienie. Czasami nie mogę wymyślić ani słowa, ani zdania.

2. Jestem dobry w czytaniu. Radzę sobie dobrze z gazetami, dokumentami i prostą literaturą. Trudna literatura czy poezja to wciąż problem: jestem tam nowicjuszem. Jeśli chodzi o pisanie, jestem pomiędzy początkującym a zaawansowanym. Zwykły list przedstawia niewiele problemów, ale zawsze zawiera kilka błędów gramatycznych, stylistycznych lub ortograficznych.

3. Zacząłem w Holandii, rok przed przeprowadzką do Tajlandii, od staromodnych kaset, których słuchałem podczas jazdy. Kiedy przeprowadziliśmy się do Tajlandii w 1999 roku, jedną z moich pierwszych wizyt była szkoła średnia, gdzie zapytałem w pokoju nauczycielskim, kto nauczy mnie tajskiego. Po roku zacząłem uczęszczać na zajęcia pozalekcyjne (patrz przypis). (W tamtym czasie komunikowałem się tutaj tylko po tajsku). Byłem w grupie około dwudziestu osób w średnim wieku. Jeden miał nawet 65 lat. Niesamowicie przytulny. Po trzech latach dostałem dyplom tajskiej szkoły podstawowej, a po kolejnych trzech latach dyplom 3-letniej szkoły średniej. Egzaminy państwowe były bardzo łatwe, wystarczyło jednokrotnego wyboru. Zawsze miałem 6 z tajskiego, 7 lub 8 z innych przedmiotów. Potem niestety nie robiłam zbyt wiele z językiem tajskim aż do 5 lat temu, kiedy po rozwodzie zamieszkałam z synem w Chiang Mai. Teraz znowu mam dwie godziny lekcji tajskiego w tygodniu.

4. Szesnaście lat, w tym sześć lat bardzo intensywnie, czyli 2-3 godziny dziennie.

5. Wymowa języka tajskiego (pokaż!) i pisownia. Nadal muszę regularnie sprawdzać te ostatnie i często popełniam błędy.

6. Zachowam to w ten sposób. Czytaj i słuchaj, mów i pisz.

Uwaga: wysoce zalecane jest nauczanie pozaszkolne. W każdym tambonie jest szkoła. Sobotnie poranne lekcje i dalsza samodzielna nauka. Prawie nic nie kosztuje, niewielka kwota i podręczniki. W języku tajskim nazywa się to: การศึกษานอกระบบ kaan seuksǎa nôhk rábop, zwykle nazywane skrótem กษน koh sǒh noh. Rozsądnie wykonalne po 1-2 latach intensywnej samodzielnej nauki.

Jakie są Twoje doświadczenia, intencje i problemy?

36 odpowiedzi na „Pytanie tygodnia: Jak dobrze znasz język tajski?”

  1. Kees mówi

    1. Mogę nazwać się zaawansowanym. Radzę sobie dobrze we wszelkiego rodzaju codziennych sytuacjach. Przynajmniej wyraź to, co mam na myśli, ale nie zawsze rozumiem, co mówią Tajowie. To dziwne, że często wszystko albo nic. Niektóre tajskie rozumiem doskonale, inne z trudem. Przez telefon jest mi trudno, ale po niderlandzku też mi się to udaje. Zrozumienie i tak jest najtrudniejsze. Naprawdę nie mogę śledzić wiadomości w telewizji. Oczywiście ja też popełniam błędy podczas mówienia, ale mam dobrą wymowę tonów i czasami dostaję za to komplementy.

    2. Czytam dość dobrze, ale już niewiele z tym robię, tylko jeśli muszę. Ale to często bardzo dobrze mi służyło. Eliminuje to wadę, że muszę coś w danym momencie zrozumieć i mieć na to czas. Kiedyś czytałem książki i gazety, żeby ćwiczyć, ale już tego nie robię.

    3. Bit zaczął się w latach 90., licząc i tak dalej. Kiedy przeniosłem się tam w 2000 r., daremna próba, a kilka lat później już na poważnie. Spędziłem dużo czasu na pokazach. Umiejętność czytania pomaga w tym. Zasadniczo cała samokształcenie. Wziąłem nauczyciela, z którym rozmawiałem, aby trenować umiejętności słuchania. Wiele skorzystał również z czarnej książki Fundamentals, starych taśm AUA z ćwiczeniami tonowymi i dawnych lekcji języka Bangkok Post we wtorki. Ogólnie rzecz biorąc, potrzeba lat, zanim osiągniesz jakikolwiek poziom i na początku wydaje ci się, że uczysz się złego języka, tak naprawdę możesz się porozumieć. I nagle pojawia się punkt zwrotny i to działa. Moją wadą jest też to, że nie mam tajskiego partnera.

    4. Poważnie około 6 lat. Teraz już się nie uczę.

    5. Podczas nauki nie tak naprawdę problemów, więcej na początku w praktyce, zwłaszcza dokładnego zrozumienia.

    6. Jestem zadowolony, daję sobie radę i nigdy nie osiągnę poziomu native speakera.

  2. Eric Kuijpers mówi

    Zgadzam się ze wszystkimi odpowiedziami, których udzielił Kees. Miałem wtedy Linguaphone jako kurs na kasetach. W moim domu (w Tajlandii) rozmawia się tylko po tajsku z partnerem i przybranym synem 13 lat w Matthayom 2.

  3. Alain mówi

    Amai, wspaniale jest słyszeć, że miałaś siłę, by wytrwać.
    Więc nie mogę. Znam kilka zdań, umiem policzyć do 100 i na tym się kończy.
    Przyjeżdżam do Tajlandii jako turysta od 96 roku.
    Miałem już wtedy książeczkę Assimil, ale niewiele mi to pomogło, więc szybko przerzuciłem się na angielski.
    Najbardziej odpowiada mi nauka w Belgii, ale to też nie jest oczywiste.
    Mała oferta i/lub daleko od mojego miejsca zamieszkania.
    A kiedy podróżuję, nie widzę siebie siedzącego za szkolnymi ławkami, wtedy chcę się przede wszystkim dobrze bawić.

  4. Lew mówi

    Naprawdę jestem jeszcze początkujący, jeśli chodzi o język tajski. Zakupiono samokształcenie w NHA w Holandii. Dobre materiały dydaktyczne z odtwarzaczem multimedialnym, który obejmuje wszystkie słowa z kursu w języku tajskim, a także 5 ton. Obecnie mieszka w Tajlandii (Udon Thani). Uczę się już ponad rok, ale wszystko idzie bardzo wolno. Czasami trochę mnie to przygnębia (zwłaszcza z powodu niemożności zrozumienia np. tajlandzkich wiadomości) i mam tendencję do zatrzymywania się.
    Nawiasem mówiąc, potrafię dobrze posługiwać się klawiaturą, czytając tajskie znaki i czytać po tajsku, choć bardzo wolno. Problem polega na tym, że moje słownictwo nie jest jeszcze wystarczająco duże (szacuję na około 1.200 słów).
    Chcę wytrwać i może po kolejnym roku samodzielnej nauki pójść na prywatne lekcje. Ale nigdy nie będzie idealnie. Moim celem jest, abym rozumiał większość (zwłaszcza tajskie osoby czytające wiadomości) i dość łatwo mówił po tajsku. Poza tym oczywiście jest tak, że jestem tutaj w Isaan, który jest zupełnie inny niż BKK Thai.

  5. tupać mówi

    Jestem mężatką od 11 lat i nadal mieszkam w Belgii.
    Języka tajskiego nauczyłam się w szkole w Antwerpii. Utrzymywałem to przez 1 rok, ponieważ lekcje odbywały się w soboty rano i było to dla mnie łatwe (transport). To było 3 lata temu i dużo zapomniałem. W domu mówimy po angielsku i holendersku, czasem pojawia się tajskie słowo. Zauważam wśród moich znajomych z Tajkami i Tajkami, że dzieje się tak również w ich rodzinach.
    Zamiarem jest z czasem osiedlić się w Tajlandii i nadal uczyć się języka. Po prostu dlatego, że myślę, że ludzie szybciej by się ze mną kontaktowali.
    Chciałbym znowu rozpocząć tę tajską szkołę, ale jest już czwartek wieczorem. Mieszkam około 130 km od Antwerpii. W tygodniu jest to dla mnie bardzo uciążliwe (transport, późne godziny w domu).
    Jest to możliwe w przypadku książek, ale moja żona naprawdę nie pomaga mi w formułowaniu poprawnych stwierdzeń. We Flandrii Zachodniej nie prowadzi się lekcji języka tajskiego. Zatem przesłaniem jest samokształcenie

  6. Wil mówi

    Jestem zaawansowany, uczę się od około 4 lat i od jakiegoś czasu chodzę na kurs LTP. Potrafi dobrze mówić, ale ma duże trudności ze zrozumieniem/rozumieniem tego, co mówi. Rozumiesz kilka słów ze zdania, ale często nie rozumiesz go wcale.
    Czy ktoś też tak ma? Poradnik?

    • Tino Kuisa mówi

      Wszyscy mamy to na początku. Po prostu powiedz: khǒh thôot ná jang mâi khâo tsjai khráp khoen phôet wâa arai. — Przepraszam, jeszcze cię nie rozumiem. Możesz to powtórzyć? Następnie wiadomość zostanie powtórzona łatwiejszym, krótszym i wolniejszym językiem.

  7. Daniel M mówi

    1. Widzę siebie gdzieś pomiędzy początkującym a zaawansowanym. Moja żona mówi, że jestem zaawansowany. Moja żona i ja mówimy w domu mieszanym tajsko-holenderskim. Moja żona uczy się holenderskiego. W wiosce mogę prowadzić proste rozmowy, o ile nie jest to Isan… Mogę zdecydować.

    2. Potrafię czytać proste słowa po tajsku, używając odpowiedniego tonu. Ale zdania są często trudne do przeanalizowania, ponieważ tak naprawdę nie wiem, gdzie słowa się zaczynają/kończą. Pisanie ogranicza się do liter (spółgłosek i samogłosek)…

    3. Sam zacząłem uczyć się tajskiego, po rozpadzie z moją pierwszą tajską miłością. Potem zdecydowałem się nauczyć tajskiego, żeby móc tam mówić po tajsku. Tak samo z moimi teściami i teściami. Dzięki temu lepiej ich poznaję. I to jest absolutnie doceniane. Używam do tego książek i płyt Paiboon.

    4. Zacząłem słuchać, czytać i mówić fonetycznie latem 2009 roku. Tylko około 2 lata temu z prawdziwym tajskim czytaniem. Ale w domu mam mało (nie) czasu na naukę. W Tajlandii z łatwością znajduję na to czas. (1x 4-6 tygodni / rok)

    5. Największym problemem jest czytanie i zapamiętywanie! Bardzo dużym problemem jest też słuchanie, ponieważ Tajowie mówią szybko i często niewyraźnie w Izaanie. Sam nie słyszę dobrze i normalnie musiałbym nosić aparaty słuchowe, co w praktyce rzadko mi się zdarza...

    6. Nie poddawaj się. Często rozmawiam z żoną po tajsku. W Tajlandii staraj się nauczyć jak najwięcej samemu…

  8. Sklep mięsny Kampen mówi

    Nie myśl zbyt wysoko o moim opanowaniu języka! Jeśli jednak wierzyć Tajom, wszystko jest w porządku. Rozpoczęła się w tym samym czasie co autorka. Nawet z kasetami magnetofonowymi. Dwie taśmy i książka w pudełku. Nie był wtedy tani. Na siłowni zdania i słowa były w nieskończoność ćwiczone przez słuchawki! Nadal może recytować całe zdania, jakby były pismami religijnymi. W każdym razie sporo z tego wyszło. Bez bazy nigdy tak naprawdę nie ruszysz, jak widać w przypadku wielu farangów. Po prostu kładziesz ten fundament za pomocą staromodnego stemplowania.
    Naucz się słów. Powtarzaj setki razy, aż utknie ci w głowie.
    Nie dzieje się to automatycznie, jak niektórzy błędnie sądzą. Tylko dzieci to potrafią.

    Czasami prowadzę całe rozmowy z Tajami i to napawa mnie optymizmem: dam radę!
    Jednak: Niektórzy nagle wydają się nie rozumieć ani słowa, kiedy coś do nich mówię. Szczególnie w południowej Tajlandii doświadczyłem poważnych problemów z komunikacją.
    Uderzające jest to, że jeśli rozmówcy z Tajlandii opanowują również angielski, lepiej rozumieją również mój tajski. Czy lepiej rozumieją mój farangski akcent dzięki znajomości angielskiego? Dwóch członków rodziny mówi bardzo rozsądnie po angielsku, ale nadal mówimy po tajsku
    Jeśli przejdę na angielski, bo tak jest mi łatwiej, odmawiają i kontynuują po tajsku.
    Zaletą jest to, że moja żona mieszka tu od ponad 12 lat, ale nadal ma tak duże problemy z niderlandzkim, że głównym językiem w domu jest tajski. Dzieci nie są tutaj. W restauracji też nie uczysz się holenderskiego, bo tam pracują tylko Tajowie. W przeciwnym razie będzie zmuszona nauczyć się mówić po niderlandzku.

    • Arkom mówi

      „Uderzające jest to, że jeśli rozmówcy z Tajlandii opanowują również angielski, lepiej rozumieją również mój tajski”.
      Szanowni Państwo, będzie to miało związek z poziomem wykształcenia.
      Niektórzy Tajowie chodzili do szkoły do ​​14 roku życia i ledwo potrafią poprawnie czytać i pisać po tajsku. Nie mówiąc już o miłym / czystym języku tajskim.
      A jeśli mówisz dialektem tajskim, możesz nadal należeć do zaawansowanych, prawie ich nie zrozumiesz?
      Pozdrowienia.

  9. Jacek S mówi

    Tajski jest szóstym lub siódmym językiem, którego zacząłem się uczyć i zdecydowanie najtrudniejszym, szczególnie pod względem wymowy i zapamiętywania. Po czterech latach wciąż jestem początkującym. Tym bardziej, że zazwyczaj rozmawiam z żoną po angielsku. W międzyczasie z wieloma tajlandzkimi słówkami i poradzę sobie też w sklepie.
    Moją wymówką, że ostatnio nic z tym nie robiłem, było to, że byłem zbyt zajęty innymi sprawami.
    Poza tym wciąż uczę się języka numer pięć: japońskiego. Zacząłem to robić, kiedy jeszcze pracowałem i będę kontynuował, dopóki nie będę mógł już tego robić. Osobiście uważam, że jest to o wiele ładniejszy język, a także o wiele ciekawszy niż tajski.
    Ale to nie znaczy, że nie zrobiłbym nic z tajskimi.
    Moje kursy językowe to zazwyczaj kursy języka amerykańskiego: Pimsleur i Rosetta Stone. Mam też wiele książek i programów sprawdzających na moim komputerze.
    Teraz, gdy główna praca w domu została zakończona, mogę znowu poświęcić swój czas i kontynuować tajski, oprócz japońskiego.

  10. Ronny Lat Phrao mówi

    Zacząłem to gdzieś około 96/97 (chyba).
    Po prostu dlatego, że jeździłem do Tajlandii od kilku lat i chciałem dowiedzieć się więcej o tym języku.
    Do tego czasu opanowałem czytanie/pisanie.
    Największym problemem jest nadanie odpowiedniej tonacji literom i słowom.
    Przykład. Możesz to zrozumieć i odczytać jako narastający ton, a sprawienie, by brzmiało to narastająco, to coś innego
    Zatrzymałem się po dwóch latach z powodu okoliczności i nigdy tak naprawdę nie poświęciłem temu więcej czasu.
    Teraz żałuję, że nie poszedłem dalej.

    W codziennym życiu tutaj w Tajlandii jest to teraz połączenie holenderskiego/angielskiego i tajskiego w domu.

    Planowanie polega na ponownym podniesieniu go i ponownym skupieniu się bardziej na języku.
    Jak ? Jeszcze nie zdecydowałem, ale na pewno będę miał na uwadze wskazówkę Tino (patrz jego notatka).

  11. Ronny Lat Phrao mówi

    Zacząłem to gdzieś około 96/97 (chyba).
    Po prostu dlatego, że jeździłem do Tajlandii od kilku lat i chciałem dowiedzieć się więcej o tym języku.
    Do tego czasu dość dobrze opanowałem podstawy czytania i pisania. Proste teksty szły całkiem sprawnie. Problem polegał na tym, że moje słownictwo było zbyt ograniczone, więc nie zawsze rozumiałem, co czytałem, gdy teksty stawały się nieco trudniejsze.
    Większym problemem było mówienie, a zwłaszcza nadanie odpowiedniej tonacji literom i słowom.
    Przykład. Potrafiłem/mogę przeczytać i zrozumieć, że litera lub słowo ma wznoszący ton, ale nadanie mu wznoszącego się tonu, gdy wychodzi z moich ust, najwyraźniej było główną przeszkodą.
    Zatrzymałem się po dwóch latach z powodu okoliczności i nigdy tak naprawdę nie poświęciłem temu więcej czasu.
    Teraz żałuję, że nie poszedłem dalej.

    W codziennym życiu tutaj w Tajlandii jest to teraz połączenie holenderskiego/angielskiego i tajskiego w domu.

    Planowanie polega na ponownym podniesieniu go i ponownym skupieniu się bardziej na języku.
    Jak ? Jeszcze nie zdecydowałem, ale na pewno będę miał na uwadze wskazówkę Tino (patrz jego notatka).

  12. Petervz mówi

    1. Na co dzień posługuję się nim (prawie) płynnie. Dotyczy to również tematów związanych z ekonomią czy polityką. Mówię po tajsku przez 70% dnia i mam centralny tajski akcent. Mogę dość dobrze podążać za językiem Isarn lub Southern Thai, ale nie mówię w tym języku. Kiedy zmieniam język, na przykład po długim czasie mówienia po angielsku lub holendersku, czasami nie mogę znaleźć odpowiedniego słowa. Ale dotyczy to również języka angielskiego lub niderlandzkiego.
    2. Czytam dobrze, ale źle piszę.
    3. Ukończyłem kurs czytania i pisania 35 lat temu. Ale większości z nich nauczyłem się, pomagając moim dzieciom odrabiać lekcje, zaczynając od przedszkola. Myślę, że dlatego nie mam obcego akcentu, a tony automatycznie idą dobrze. Przez telefon ludzie myślą, że jestem Tajką.
    4. Już 35 lat Uczysz się każdego dnia.
    5. Doświadczam wielu wyjątków w piśmie jako najtrudniejszej części języka pisanego. Nawet dobrze wykształcony Taj często nie wie, jak poprawnie przeliterować słowo.
    „Klasyfikatory” są trudne do uzyskania zawsze poprawnie.
    6. Dalsze szkolenie nastąpi automatycznie. Poza kursem sprzed 35 lat nigdy nie miałem formalnych lekcji i nie planuję zaczynać teraz.

  13. Tino Kuisa mówi

    Jak dobrze znasz język tajski, panie Kuis?
    Cóż, to często rozczarowuje. W powyższej notatce napisałem o edukacji pozaszkolnej skrótem กษน. Zło! To powinno być กศน z soh salaa. Gotuj soh noh.

    • Petervz mówi

      Dobrze, że nie napisałeś กกน

      • Tino Kuisa mówi

        ตลกเลย ก.ก.น.
        Dla zabawy czasami pytam Tajkę, co oznacza สสส. Co ty to?

        • Tino Kuisa mówi

          Wiesz to?

          • Petervz mówi

            Moderator: Proszę nie rozmawiać.

  14. Ronny Cha Am mówi

    Mieszkam tu od dwóch lat i w każdą sobotę i niedzielę rano chodzę na 1 godzinę lekcji z młodą nauczycielką (28 l.), która na co dzień uczy tajskiego angielskiego w komercyjnej szkole językowej w Cha Am. Chodzę tam prywatnie, po jej cotygodniowej pracy i ma dwóch innych uczniów pochodzenia francuskiego. Już prawie 1,5 roku. Na początku trzymaliśmy się jej programu nauczania, ale szybko przestawiliśmy się na to, z czego korzystam na co dzień. Teraz co tydzień opowiadam jej swoje historie całkowicie po tajsku. Oczywiście jest z tego również zadowolona, ​​ponieważ pikantne rzeczy… tak tak, bez względu na to, jak bardzo jest pruderyjna, zdecydowanie chce wiedzieć. Szybko mi przerywa i poprawia pod względem poprawnej wymowy i tonacji. Sam byłem początkowo nieśmiały, zawsze patrząc w jej piękne oczy, w jej piękne włosy. Te rzeczy pomagają w nauce języka. Żona od początku była przeciwna temu, żebym uczył się tajskiego, bo szybko nawiązywałbym kontakt z innymi… a mianowicie z innymi kobietami i rzeczywiście, lubię co tydzień rozmawiać z moją masażystką, całkowicie po tajsku.
    Działa całkiem nieźle, mimo że moja kochana żona na początku nie chciała ze mną rozmawiać po tajsku. Teraz wie, że nie ma co się powstrzymywać. Przydaje się, jeśli sam pójdziesz do sklepu, poprosisz ludzi, aby mówili powoli, a potem pójdzie szybko i gładko.
    Dużo też piszę, ale w ciągu tygodnia książka nigdy się nie otwiera… moje ekscytujące historie krążą w mojej głowie po tajsku. Teraz cieszę się, że mogę wrócić do szkoły…tak…kiedyś było inaczej…
    Wskazówka: nie bierz zbyt wiele na widelec i używaj słów, których nauczyłeś się w weekend.
    Za dwa miesiące zacznę pisać.
    Sawasdee khrab!

  15. Fransamsterdam mówi

    44 spółgłosek i 15 znaków samogłosek, z których można utworzyć co najmniej 28 samogłosek plus 4 znaki tonu, podczas gdy rdzenie to spółgłoski z domniemaną samogłoską lub konsekwentnie zmodyfikowane, aby wskazać samogłoskę inną niż implikowana następująca samogłoska, ze znakami samogłoskowymi do na lewo lub na prawo od lub powyżej lub umieszczone pod odpowiednią spółgłoską. Lub ich kombinację, oczywiście. A na końcu słowa wymawia się znak inaczej niż wtedy, gdy ten znak jest gdzie indziej. Czasami.
    Uświadomiwszy sobie tę mądrość, mam ciężkie serce.
    Nie, to nie dla mnie. Mam nawet problem z imionami dla dziewczynek. Jeśli nie ćwiczę codziennie niektórych imion, zrobię kolejny bałagan z pierwszą literą, którą wymawiasz, na przykład jako kombinację k, ag i półmiękkiego g, z domieszką dzj i daj w górę. Dostaję wtedy niesamowitego apetytu na butelkę zimnego piwa i nie mogę zapomnieć o wymówieniu ostatniej sylaby znanej marki/nazwiska tak, jakby ktoś właśnie nadepnął mi na stopę, inaczej ta misja też się nie powiedzie.
    Mój podziw dla ludzi, którym udaje się opanować tajski jest ogromny.
    Pozostanę przy kilku typowych wyrażeniach i znanych słowach oraz liczbach, które nie są trudne, a bardzo przydatne.
    Największą barierą jest język, nigdy nie uda mi się wymyślić fajnego dowcipu. Myślę, że problem jest początkowo bagatelizowany przez wielu ekspatów. Osobiście nie pomyślałabym o pozostaniu na stałe w kraju, w którym nie rozumie się ludzi i nie potrafi czytać tekstów.

  16. Pierre'a Kleijkensa mówi

    Chciałbym się tego nauczyć, ale gdzie muszę być w Tajlandii?
    g Pierre

  17. Sandra mówi

    1) Początkujący/zaawansowany. Potrafię się uratować na rynku iw rozmowie 1 na 1. Pomimo tego, że nie mówię aktywnie tym językiem od 16 lat, to, co wiedziałem, nadal tam jest.

    2) Trochę czytam i piszę, ale często nie wiem, co czytam...

    3) W 1996 roku pracowałem w Chachoengsao w miejscu z tajlandzkimi kolegami, którzy nie mówili po angielsku (ja też nie mówiłem). W krótkim czasie nauczyłem się podstaw języka tajskiego i angielskiego (kiedy trafiłem na szwedzką koleżankę). Po miesiącu zacząłem pracować w Phuket, gdzie również pracowałem z tajlandzkimi i międzynarodowymi kolegami i miałem dużo kontaktu z miejscową ludnością i rozmawiałem z nią po tajsku. Miałem też kilku tajlandzkich przyjaciół, którzy nie mówili po angielsku. Później miałem tajlandzkich teściów, którzy również nie mówili po angielsku. Poszedłem też na Songkla University na kurs tajskiego, gdzie nauczyłem się podstaw pisania i czytania.

    4) W latach 1996-2000 na ulicy i 1 godzinę tygodniowo w szkole przez pół roku. Potem rozmawiałam z moim tajskim mężem, Thinglishem, prostym angielskim z tajską gramatyką i tajskimi i holenderskimi słowami. Mieszanka, która nie była dobra zarówno dla naszego rozwoju językowego, ale w której mogliśmy się bardzo dobrze rozumieć.

    5) Mam trudności z nauczeniem się, które „k” należy do której tonacji, na przykład koh kai lub koh khai, czy to na przykład średni czy niski ton? Powoduje to głównie problemy podczas pisania.

    6) Chciałbym nauczyć się mówić i czytać/pisać lepiej po tajsku. To dlatego, że za kilka lat zamierzam ponownie zamieszkać w Tajlandii. Mam książki do samodzielnej nauki, które, mam nadzieję, pomogą mi poszerzyć moje słownictwo i poprawić umiejętności pisania.

    To piękny język!

  18. Rob W. mówi

    My Thai nie dojeżdża dalej niż tajska taksówka: w lewo, w prawo, prosto, 0-9999, gorąco, zimno, tak, nie, smacznie, śmierdząco i tak dalej. I oczywiście kilka słodkich (juub, jubu jubu, chan rak thur), niegrzecznych lub wulgarnych słów (hee, hi, ham).

    Kiedy poznałem moją żonę, jednym z jej pierwszych pytań było, czy ja też mówię po tajsku, kiedy powiedziałem, że nie wyszedłem poza tak/nie i „khun suay” (bez wątpienia wymawiane w taki sposób, że nie był to komplement) , to było zaproszenie do nauczenia mnie więcej słów. Pokazała mi piosenkę Rak Na Dek Ngo tajlandzkiego zespołu Pink (dzięki Tino za tłumaczenie) i w pierwszych dniach naszej rozmowy nauczyła mnie słów takich jak jub (pocałunek), jubu jubu (całunek pocałunek, ale z japońskim akcentem , coś dla młodzieży) i wulgaryzmów. 555 Bawiliśmy się świetnie i niedługo potem zapytała, czy naprawdę chcę z nią czegoś więcej niż jubu jubu. Tak, tak, ale tak naprawdę myślałem, że po prostu lubi uczyć tajskiego takiego obcokrajowca. Kiedy napisałem, że naprawdę uważam ją za bardzo miłą kobietę, powiedziała mi, że też chce ze mną więcej. Tak powstał nasz związek po krótkim spotkaniu w realu, po którym nastąpiło kilka dni rozmów.

    Ale potem zaczęliśmy też skupiać się na języku niderlandzkim. Moja kochana chciała, żebym nauczyła się też tajskiego, a potem Isaana (Lao), z oczywistych powodów: żebym mogła sobie tam radzić samodzielnie i nie być całkowicie od niej zależną. Kilku przyjaciół mówi rozsądnie po angielsku, ale wielu członków rodziny i przyjaciół mówi bardzo słabo i jakże lepiej jest, jeśli możesz rozmawiać z nimi wszystkimi. Dlatego skupiliśmy się najpierw na jej holenderskim. Po imigracji powiedziała z pewną irytacją, że nadal zbyt często mówię po angielsku. Nie podobało jej się to: teraz mieszkam w Holandii, muszę nauczyć się mówić po holendersku, bo inaczej ludzie będą się ze mnie śmiać, a ja też nie mogę być niezależna. W tamtym czasie mówiono do niej praktycznie tylko po niderlandzku, a nie po angielsku z wygody.

    W międzyczasie zakupiłem książki językowe w firmie Poomdam-Becker oraz holenderskie tłumaczenie podręcznika autorstwa Ronalda Schuette'a. Mieliśmy skończyć jej holenderski na ostatnich częściach i zacząć mój tajski. Niestety moja żona zginęła w wypadku (wrzesień zeszłego roku) i nigdy do tego nie doszło. Czy to się jeszcze kiedyś powtórzy? Brak pomysłu. Gdybym spotkał Tajlandczyka, zrobiłbym to, ale nigdy nie szukałem Tajlandczyka. Miłość uderzyła nas obu nieoczekiwanie i czy zdarzy mi się znowu spotkać Tajka, oto jest pytanie.

    Wydaje mi się to normalne, że przynajmniej próbujesz nauczyć się języka swojego partnera lub języka swojego (przyszłego) kraju zamieszkania. I oczywiście twój partner pomaga, ale pułapką jest powrót do wspólnego języka (angielski). Jeśli partner nie chce, żebyś przeprowadziła porządną rozmowę i była samodzielna, zaczynam się martwić.

    • Rob W. mówi

      Zapomniałem napisać, że jako prawdziwy początkujący władam językiem tylko niedoskonale. W domu razem 97% Holendrów, 1% Anglików i 2% Tajlandczyków. Oczywiście moja ukochana szeptała mi słodkie słówka po tajsku, a ja czasami szeptałam do niej. Wciąż pamiętam momenty, kiedy dała mi lub ja jej całusa z węchem, po którym padły słodkie tajskie słowa. Brakuje mi tego, dzieciaku teung laai laai. Piszę to z bólem i smutkiem. 🙁

      • Daniel M mówi

        Drogi Robu V.,

        Twoja historia była bardzo przyjemna w czytaniu, ale zakończenie naprawdę uderzyło we mnie jak bomba. Bardzo smutne i bardzo dobrze rozumiem, że bardzo tęsknisz za żoną. Niniejszym składam wyrazy współczucia.

        Bardzo dobrze mówisz też, że nauki innego języka nie należy traktować poważnie, ale że można to robić również w formie zabawy. To jest po tajsku: sanuk. Ten sanouk może być bardzo stymulujący podczas nauki języka.

        Napisałeś „Poomdam-Becker”, co przypomina mi „Paiboon”, którego autorami są Benjawan Poomsan Becker (i Chris Pirazzi)… To ten sam kurs, którego używam (patrz moja wcześniejsza odpowiedź).

        Nigdy nie mów nigdy… Ale to już nigdy nie będzie to samo, co było… Ale może to być pierwszy budulec w bardziej odległą przyszłość… Mogło to być zaproszenie Twojej żony do zrobienia czegoś z jej językiem w jej kraju… Niech nie wpadnij w buty!

        Szczerze życzę dużo odwagi!

        • Rob W. mówi

          Drogi Danielu, dziękuję. Codzienna zabawa i zanurzenie w kąpieli językowej bardzo pomaga. Następnie uczysz się słów w zabawny sposób. Przydaje się to do prawdziwej nauki i pracy blokowej (z nosem w książkach),

          Rzeczywiście miałem na myśli Poomsana Beckera. Ale to już zaczyna się od znaków interpunkcyjnych i innych rzeczy. A przykładowe frazy kai-kai-kai i mai-mai-mai (różne tony) były świetną zabawą. Powiedziałam mojej ukochanej, że Tajowie mają bzika na punkcie takiego języka. Holendrzy słyszą też swoją gramatyką. Gdybym kiedykolwiek na poważnie opanowała język tajski, moja ukochana z pewnością byłaby z tego zadowolona lub dumna. Nigdy nie mów nigdy.

          W swoich anegdotach zawarłam też wspomnienia z językiem. Można go znaleźć, jeśli wyszukujesz słowo kluczowe „wdowiec” (listy od jednego). Ale zatrzymam się tutaj, w przeciwnym razie odejdziemy od języka tajskiego i nie chcemy rozmawiać, jakie to może być sanoek.

  19. Hans mówi

    1 Myślę, że jestem na poziomie zaawansowanego mówienia. Potrafię prowadzić sensowną rozmowę po tajsku o codziennych sprawach, a co ważniejsze, Tajowie rozumieją, co mówię. Inaczej było na początku. Jednak nie powinno to być zbyt skomplikowane, ponieważ wtedy nie mogę już tego śledzić. Zależy też w jakim regionie jesteś. W Bangkoku dość dobrze nadążam, jeśli mówią wolno, ale z niektórymi Tajami mam spore problemy ze zrozumieniem ich. Ale masz też to w Holandii: fryzyjski, limburski. Ale poznanie kogoś, skąd pochodzi, ile dzieci, jaka praca, hobby itp. jest dla mnie dość łatwe. W ostatnich latach często dostawałam też komplementy, że dobrze mówię po tajsku (choć sama wiem lepiej, oczywiście jestem na poziomie 4-latki).

    2 Czytam wolno, ale często nie rozumiem, co to znaczy. Mogę znać kilka słów w zdaniu, ale nie na tyle, aby je w pełni zrozumieć. To również poprawiło się w ciągu ostatnich 2 lat, ponieważ wziąłem 15 godzin lekcji czytania i pisania tutaj w Holandii iz pewnością będę to kontynuował. Zauważyłem, że opanowanie czytania i pisania pomaga lepiej mówić po tajsku. Pisanie jest o wiele trudniejsze, ponieważ nadal nie widzę logiki, kiedy używać której litery, np. th, kh, ph itp. Istnieją różne wersje tego. Myślę, że nie ma w tym żadnej prawdziwej logiki. Widzę to samo w języku niderlandzkim: kiedy używasz ei, a kiedy ij lub ou i au. Jako Holender po prostu to wiesz. Ale nie poddajemy się, uczymy się dalej. Przetłumaczyłem całkiem sporo piosenek Karabou (tajskiego zespołu popowego) na fonetyczny tajski/holenderski. To poszło mi dobrze. Teraz zagraj też kilka utworów z niego na gitarze. Ps Bardzo dobrze radzi sobie z Tajkami, chociaż mnie to nie interesuje.

    3. Po kilku wakacjach w Tajlandii pomyślałem, że warto byłoby nauczyć się również języka. Miałem 10 prywatnych lekcji w Holandii ze świetnym nauczycielem, który pozwolił mi również ćwiczyć 5 tonów w języku tajskim, co bardzo mi pomogło. Następnie ćwicz słowa po tajsku z przyjacielem przez 1 lub 2 godziny tygodniowo i ucz się nowych słów. W pewnym momencie utknęliśmy w tym, ponieważ zauważyliśmy, że niektóre słowa po prostu się nie trzymają. Teraz znam 1000 słów lub więcej, ale to wciąż za mało, aby nauczyć się języka. A kiedy jesteś trochę starszy, zauważasz, że po kilku miesiącach znowu zapomniałeś połowy słów. To też utrudnia. Całkowicie przestałem uczyć się języka tajskiego przez około 4 lata, nie zrobiłem nic w tej kwestii. Z ukrytą myślą nie będzie niczym i nigdy nie będzie. Podniosłem to ponownie w zeszłym roku, ale teraz z czytaniem i pisaniem, co dało mi niezły impuls we właściwym kierunku. Nauka znów zaczęła sprawiać mi przyjemność.

    4 W sumie od około 10 lat próbuję nauczyć się języka tajskiego z różnym skutkiem.
    To po prostu trudny język do nauczenia się dla Holendrów. Zauważyłem, że naprawdę trzeba poświęcić na to dużo czasu i energii.

    5 Największym problemem było dla mnie przełożenie słów, które już znasz, na płynne tajskie zdania. Ponadto zapamiętywanie słów, które już znasz. Jeśli wyjeżdżasz na wakacje tylko na 4 tygodnie, zauważysz, że wiele słów nie przychodzi ci do głowy, kiedy ich potrzebujesz.
    Myślę, że ma to też związek z wiekiem.

    6 Teraz z radością kontynuuję naukę. We wrześniu ponownie wezmę 5 lekcji po 1,5 godziny, aby lepiej opanować czytanie i pisanie.
    Nawiasem mówiąc, gorąco polecam każdemu, kto chce nauczyć się tajskiego w Holandii.
    Mieszka i uczy w Leidsche Rijn (Utrecht) i jest naprawdę dobra i niedroga.
    Jej adres e-mail to [email chroniony]
    Uczy na wszystkich poziomach od początkującego do zaawansowanego.
    Zawsze bardzo dobrze przygotowuje lekcje.
    Gorąco polecam każdemu, kto uważa, że ​​języka tajskiego nie da się nauczyć.

    W przyszłym roku zamieszkam w Tajlandii i wtedy oczywiście wezmę około 4-5 godzin lekcji tajskiego tygodniowo.

  20. Cornelis mówi

    Trudny język, ten tajski. Nieskomplikowane konstrukcyjnie – w końcu bez koniugacji/przypadków czasowników i rzeczowników, bez różnicy między liczbą pojedynczą a mnogą itp. – ale pokazują……….. Tajskie uszy są na tym tak wyczulone, że właściwie mają właściwe słowo, ale pod względem wysokości/intonacji lub długości samogłoski jest tylko nieznacznie odbiegające, często niezrozumiałe.
    Ta struktura języka tajskiego jest również odzwierciedlona w „thenglish”: pomyśl na przykład o często słyszanym „no have” – „mai mie”.

  21. Piotr Bolek mówi

    Uczyłam się też języka tajskiego w ostatnich latach, na początek kupiłam przez komputer kurs Thai Trainer III i muszę powiedzieć, że poszło rozsądnie, miałam już ponad połowę z 90 lekcji i było coraz lepiej.
    Zrobiłem to wszystko w Holandii i kiedy ponownie wyjechałem na miesiąc do Tajlandii, pomyślałem, że będę mógł sprawdzić w praktyce to, czego się już nauczyłem. Cóż, to było trochę rozczarowujące, ponieważ większość z nich patrzyła na mnie, jakbym właśnie spadł z drzewa.
    Większość z nich źle wymówiłem, ponieważ nie studiowałem wtedy wysokości tonów.
    To sprawiło, że byłem dość przygnębiony i pomyślałem sobie, że to też by nie pomogło, a potem przez kilka lat nic z tym nie robiłem.
    Moja dziewczyna mówiła dobrze po angielsku (lepiej niż ja) i na tym poprzestałem.
    Z biegiem czasu zbliżała się moja data przejścia na emeryturę, a ponieważ zamierzałem wyjechać do Tajlandii na 8 miesięcy w roku, pomyślałem, że powinienem zacząć od nowa.
    Uważam, że jeśli zdecydujesz się wyjechać do innego kraju na tak długo, powinieneś (spróbować) mówić przynajmniej trochę w tym języku.
    Ponieważ to, czego się już nauczyłem, nie do końca mnie satysfakcjonowało (przepraszam, nie znam innego słowa), postanowiłem spróbować inaczej, a mianowicie najpierw spróbować czytać i pisać w połączeniu ze słowami, które jeszcze znałem, co Sprowadziłem się do nauczenia się 44 spółgłosek i oczywiście umiejętności ich pisania, zajęło mi trochę czasu, zanim to wszystko zrozumiałem, co ma sens, jeśli założymy, że jest już 6 różnych k i to, co oznacza K, zależy od: wymowę i mogę podać wiele przykładów.
    Potem zacząłem studiować samogłoskę (znaki), ponieważ wymowa każdej spółgłoski zależy od samogłoski (znaku), która jest z nią powiązana.
    Myślałam więc, że będzie trochę łatwiej, bo jest ich tylko 32, ale szybko okazało się, że to błąd, bo już są 4 E, dla ekspertów też e,ee,E,EE i O. 4o, och, och, och i tak dalej.
    Zarówno ze spółgłoskami, jak i samogłoskami (znaki) było kilka cyfr, które ciągle mi się myliły, ale po niezbędnych doładowaniach i antydepresantach (żart) mogę teraz powiedzieć, że znam je wszystkie.
    Rozpoznaj i napisz.
    Teraz sprowadza się to do tego, że kiedy widzę słowo po tajsku: s, to wiem, co ono mówi i jak je wymówić, ale nie wiem, co to słowo znaczy, więc to (jeszcze) nie pomaga.
    Wróciłem więc do kursu Thai Trainer III i połączyłem go ze skryptem tajskim.
    Jestem teraz na emeryturze iw związku z tym 8 miesięcy w Tajlandii i 4 w Holandii, co również daje mi więcej czasu.
    To, z czym się teraz spotykam, to fakt, że Tajlandczycy nie używają wielkich liter i nie pozostawiają spacji między słowami ani przecinków/kropek ECT. Muszę więc teraz uważnie przyjrzeć się, kiedy zaczyna się lub kończy zdanie lub słowo.
    W sumie pracuję już 3-4 lata, ostatni rok trochę więcej niż w poprzednich latach i staram się codziennie powtarzać te 44+32 straszne znaki, inaczej po 2 tygodniach o nich zapomnę i Nie chcę wyjść na głupka po raz drugi.
    Na koniec muszę powiedzieć, że jest to dla mnie bardzo trudne, ale jest zabawne, zwłaszcza jeśli w pewnym momencie kąpiel co jakiś czas opada.

    Piotr Bol

  22. Michel mówi

    1. Trudno oszacować mój poziom. Na pewno nie biegły lub bardzo zaawansowany. Ale myślę, że przynajmniej zaawansowany początkujący.

    2. Potrafię przeczytać wiele jednozdaniowych postów na Facebooku od mojej żony i jej przyjaciół z FB. Ale bynajmniej nie wszystko. Nie umiem (jeszcze) czytać opowiadań, artykułów prasowych, nie mówiąc już o książce. Jeszcze mniej umiem pisać po tajsku.

    3+4. Przyjeżdżam do Tajlandii od 1990 roku i od tego momentu nauczyłem się słów. Najpierw policz. Potem w każde wakacje (co dwa lata) uczyłem się jeszcze kilku słów, a później od czasu do czasu ćwiczyłem też słownictwo w domu w Holandii, korzystając z pomocy, takich jak płyty CD pożyczone z biblioteki. Ale podczas wakacji w Tajlandii zawsze nauczyłem się najwięcej słów i zdań.
    Zacząłem czytać i pisać około dziesięć lat temu, najpierw próbując nauczyć się alfabetu. I to też poszło sprawniej podczas wakacji w Tajlandii. Zawsze korzystałem z tablic rejestracyjnych samochodów jako pomocy podczas jazdy. Od kilku lat posiadam także folder z kursami (dla początkujących i zaawansowanych) z dołączonymi płytami CD. Czasem jednak brakuje mi czasu i energii, żeby pracować nad tym konsekwentnie i przez dłuższy czas.

    5. Ton i wymowa nadal stanowią duży problem i nie mam zbyt wielu okazji do ćwiczenia mówienia i słuchania w praktyce. Moja żona jest Tajką i oczywiście przez lata wiele się od niej nauczyłem, ale ona nie jest nauczycielką. Dlatego dużo więcej wychodzę z praktyki podczas wakacji.

    6. Nadal powoli się rozwijam. W końcu każdy krok jest jeden. Po każdych wakacjach zauważam postępy, a rodzina i przyjaciele w Tajlandii czasami mówią do mnie po tajsku i mam wrażenie, że myślą, że jestem dalej (rozumiem i rozumiem więcej) niż myślę. To zachęca. Jednak pewnego dnia postawię największe kroki, kiedy tam zamieszkam. Kiedykolwiek to może być.
    *A może będzie szansa na zrobienie magistra w Holandii. Bo o ile się nie mylę, czytałem jakiś czas temu, że Tino wraca do Holandii w związku ze studiami syna. Być może więc chce przekazać swoją wiedzę i umiejętności zainteresowanym. Jestem z przodu!

    Z poważaniem,
    Michel

  23. Francois mówi

    1. Uruchamianie.
    2. Zaczynam rozpoznawać coraz więcej liter, a czasem także wyrazy i budowę wyrazów złożonych. Ale wciąż jest mały. Wiem tylko tyle, żeby wiedzieć, co i jak wyglądać. W każdym razie jest to już bardzo przydatne 🙂
    3. Mieli cotygodniowe lekcje u Tajlandczyka w Holandii przez kilka miesięcy. Zyskał dobry wgląd w strukturę języka i nauczył się wielu liter. Metoda nauczania była jednak skierowana do maluchów, które muszą nauczyć się pisać, ale język już znają.Mimo ogromnego entuzjazmu nauczyciela, utknęliśmy w tym miejscu. Dopiero teraz, gdy nasz ruch jest w zasięgu wzroku, podchodzimy do niego nieco bardziej fanatycznie.
    4. Rok intensywniej, 2 lata mniej i teraz trochę więcej.
    5. Tony i bardzo różne pismo.
    6. Obecnie uczę się słów przez aplikacje. Może być lekcja później (ktoś ma dobry cynk w Chiang Dao terenie?).

    Nawiasem mówiąc, aplikacje do tłumaczenia stają się coraz bardziej zaawansowane. Mam teraz jeden, w którym mówię po angielsku i wychodzi tajski, zarówno w mowie, jak iw piśmie. Mogę to sprawdzić, tłumacząc tajski z powrotem i zobaczyć, że tłumaczenie jest prawie zawsze poprawne.

  24. Petervz mówi

    Warto wspomnieć, że wielokrotnie występowałem jako tłumacz w sporach prawnych, a także podczas zeznań przed sądem. Bezpośrednio z holenderskiego lub angielskiego na tajski i odwrotnie. Więc jeśli ktoś potrzebuje to dajcie znać. Oczywiście za opłatą.

  25. Sklep mięsny Kampen mówi

    Inną, ale pokrewną sprawą jest oczywiście to, że Tajowie sami powinni nauczyć się mówić słowo za drzwiami. Mój szwagier, dobre wykształcenie i praca, przekonał się o tym podczas wspólnej podróży po Kambodży. Moja żona nie chciała przyjść, więc musiał przyjść, żeby zobaczyć, czy nie zwiążę się z kobietami. Kiedy dowiedział się, że jest ode mnie całkowicie zależny, bo nie mówi po angielsku, postanowił coś z tym zrobić
    Oczywiście to się nigdy nie wydarzyło.
    Co mam na myśli: tajski jest oczywiście używany tylko w bardzo ograniczonym obszarze.
    Zupełnie jak Holendrzy. Dlatego Amerykanin, nawet jeśli przyjeżdża tu na lata, tak naprawdę nie musi uczyć się niderlandzkiego.
    Nauka tajskiego jest taka sama jak nauka np. albańskiego, pochłania dużo energii, ale co z tego, jeśli nie mieszkasz tam na stałe?
    Mówię też po hiszpańsku. Tam czuję się w całej Ameryce Łacińskiej (nawet w Brazylii (portugalczycy) ludzie dobrze mnie rozumieją) Mogę pojechać do Hiszpanii oczywiście, Portugalia też ma się dobrze! Tajski? Tylko Tajlandia, w Laosie co najwyżej da się z tym coś zrobić.

  26. chris mówi

    Mieszkam w Bangkoku od prawie 10 lat i nie poczyniłem żadnych postępów w nauce języka tajskiego. Rozumiesz o wiele więcej, niż jestem w stanie powiedzieć. Być może z jednej strony lenistwo, z drugiej strony w ogóle nie ma potrzeby uczyć się tajskiego. Moja żona jest kierownikiem międzynarodowej firmy i doskonale mówi po angielsku; podobnie jak jej brat i ojciec. Nie mamy dzieci. Dlatego zawsze mówię po angielsku i rzadko, jeśli w ogóle, po tajsku czy holendersku.
    Pracuję jako nauczyciel na uniwersytecie i wszystkie zajęcia są w języku angielskim. Studenci muszą mówić po angielsku, także między sobą. Dotyczy to również moich tajlandzkich kolegów. Oczekują również, że nauczyciel z zagranicy będzie mówił po angielsku i doceniają to, ponieważ poprawiają swój własny angielski. Sytuacja zmieni się, gdy przejdę na emeryturę i przeprowadzę się na północny wschód. Ale mam też wystarczająco dużo czasu na naukę tajskiego.

  27. Jolanda mówi

    Potrzebna pomoc:
    Zmarł były mąż mojej przyjaciółki tutaj w Holandii i kontakt telefoniczny z wdową po nim w Tajlandii jest bardzo utrudniony. Czy byłby ktoś chętny do pomocy w tłumaczeniu?
    Zgłoś się/wyślij e-mail do [email chroniony]


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową