Około 2.000 rodaków odbywa kary więzienia za granicą, niektórzy z nich przebywają w więzieniach Tajlandia. Rząd holenderski zapewnia pomoc, jeśli sobie tego życzą, za pośrednictwem swojej sieci ambasad i konsulatów. Szefowa klastra ds. konsularnych Tessa Martens: „Możemy naprawdę coś znaczyć, ale nie składamy pustych obietnic”.

Wraz z kolegami z kl ambasada holenderska W zeszłym miesiącu Tessa odwiedziła więzienie w Peru, w którym przebywa 10 holenderskich więźniów. To zrobiło wrażenie na pracowniku MSZ. „Holendrzy byli tam szczęśliwi, że nas widzą. Za kratami, daleko od domu, przeżywa ciężkie chwile. Szczególnie teraz, gdy zbliżają się wakacje. Dlatego przywieźliśmy dla nich mleko czekoladowe i świąteczne pieczywo. Odrobina dodatkowej uwagi czasami daje właśnie taką pomocną dłoń.

Co robi rząd holenderski?

Jeśli wpadniesz w kłopoty za granicą, rząd holenderski zapewnia pomoc za pośrednictwem swojej sieci ambasad i konsulatów. Na przykład w przypadku hospitalizacji, śmierci lub zaginięcia. Nawet jeśli trafisz do więzienia.

Przestępstwa narkotykowe

Ministerstwo zwykle najpierw otrzymuje telefon od krewnych lub władz lokalnych, jeśli ktoś został aresztowany. Tessa: „Ponad połowa Holendrów jest więziona za przestępstwa narkotykowe. Wielu zatrzymanych nie wie, co ich spotkało i co ich czeka. Niektórzy radzą sobie doskonale, podczas gdy inni walczą o przetrwanie. Istnieje również duża różnica w kraju, w którym ktoś jest więziony, na przykład w Europie czy w Ameryce Południowej”.

Niebiańskie oczekiwania

Czasami więźniowie mają wygórowane oczekiwania co do pomocy ze strony holenderskiego rządu, mówi Tessa. „Ludzie pytają nas: „Ambasadzie, zabierz mnie stąd”. Próbują nas przekonać o swojej niewinności. Ale nie o to nam chodzi, nawet o karze. Jak wszyscy inni, musimy przestrzegać prawa danego kraju. Staramy się pomóc uwięzionym rodakom, ale nie składamy pustych obietnic”.

Zachęcająca rozmowa

Ale dużo działa. Tessa i jej zespół starają się wykonać swoją część zadania. Czyniąc to, ściśle współpracują z kolegami z ambasad i konsulatów. 'Robimy, co możemy. Na przykład odwiedzamy holenderskich więźniów za granicą. Na przykład możemy udzielić porady w sprawie wynajęcia prawnika. Lub po prostu na zachęcającą pogawędkę. Dla nich też coś przywieziemy. Chodzi o małe rzeczy, takie jak długopis i papier, karty telefoniczne czy znaczki. W niektórych krajach zatrzymani otrzymują miesięcznie 30 euro na pokrycie kosztów utrzymania”.

W niektórych przypadkach urzędnicy Departamentu Stanu uczestniczą w procesie lub współpracują z władzami lokalnymi. Pomagają nie tylko zatrzymanemu, ale także rodzinie. „Często jesteśmy najważniejszym łącznikiem między więźniem a frontem domowym. Czasami budujemy więź i uzyskujemy lepszy wgląd w to, dlaczego ktoś coś zrobił. Potem słyszymy historie wzięte z życia. Nie zawsze jest czarno-biały.

Mocno w butach

Tessa i jej współpracownicy muszą zachować neutralność w swojej pracy. „Ważne jest, aby podejść do rozmowy dobrze przygotowany. Ludzie wciąż czasami narzekają, trzeba umieć sobie z tym poradzić. Więc musisz stać twardo. Nie oceniamy, bez względu na to, co ktoś ma na swoim koncie. O to chodzi sędziemu. Pozostajemy gotowi na przyjęcie obywateli Holandii przetrzymywanych za granicą”.

Źródło: Holandia Cały świat

6 odpowiedzi na „„Jesteśmy łącznikiem między więźniem za granicą a frontem domowym””

  1. Piotr mówi

    Przez cały rok moje myśli toczą się z Johnem van Lahovenem i jego żoną.
    Po raz kolejny muszą spędzić Boże Narodzenie w strasznych okolicznościach.
    Chciałbym móc coś dla nich zrobić.

    • Tomek Bang mówi

      Z tego, co do tej pory przeczytałem, holenderski rząd współpracował inaczej.
      W związku z działaniami Holandii utknęli teraz i wydaje mi się, że ambasada udziela tam pomocy. Czytałem też, że można je po prostu odwiedzić (w Bangkoku), ale dalej nie wyjaśniono, jak to działa, sam mieszkam rzut kamieniem od więzienia, przynajmniej myślę, że jest tam na drodze do Ngamnongwan.
      Ale myślę, że jego żony nie ma nigdzie indziej w Bangkoku, może ktoś może dodać tę informację, są ludzie, którzy chcą ją odwiedzić.

      • Gerard mówi

        Witam czytelników.

        Mniej więcej w zeszłym roku o tej porze próbowałem odwiedzić więźnia w niesławnym Bangkwang (znanym również jako Bangkok Hilton). Najpierw zebrałem trochę informacji za pośrednictwem tej strony, potem skontaktowałem się z ambasadą (co, nawiasem mówiąc, może NIC nie znaczyć, jeśli znajdziesz się poza kręgiem rodzinnym pierwszego stopnia), a na koniec pojechałeś sam. Jeszcze kilka lat temu wizyta była możliwa, ale obecnie jest to nadal wyjątek, nawet w przypadku krewnych pierwszego stopnia, więc często nie jest to gwarantowane. W BKK nie ma więc kontaktu. Wszystko to zostało mi dotychczas wyjaśnione z różnych źródeł. Powiedziano mi, że inne zakłady karne w innych częściach Tajlandii są bardziej elastyczne w tym zakresie. Ale BKK Hilton nie ma szans!
        Tam, gdzie w tamtym czasie nie odpowiedziałem za pośrednictwem tej witryny na prośbę o odwiedzenie kogoś, robię to teraz. Otrzymałem w zamian sporo negatywnych i niezrozumiałych reakcji. (Ocet marudzi). Krótko mówiąc, nie było zrozumienia, że ​​próbuję odwiedzić więźnia, bo jedyne, co będę robić, to „obserwowanie małp”. Po prostu nigdzie nie wspomniano o odrobinie współczucia. Kilku czytelników proponowało udanie się do sierocińca dla dzieci. Dla mnie uczuciem jest i pozostaje okazywanie empatii i możliwość niesienia czegoś, jeśli to możliwe. Jakby pójście do sierocińca miało w ich oczach oznaczać coś innego???? Wyobraź sobie siebie w takich okolicznościach!!! Wszystkim: życzę wam zdrowego i szczęśliwego życia tutaj, z mojego wakacyjnego adresu w Hu Hin.
        Miłość, Gerardzie

  2. Laksi mówi

    Drogi Tomie,

    Jako osoba obca, zwykłe odwiedzanie osoby zatrzymanej nie jest już możliwe.
    Wpuszczana jest tylko rodzina I stopnia + pracownicy Ambasady.
    To dlatego, że stało się całkiem atrakcją turystyczną.

    • Johnny B.G mówi

      Bardzo rozpoznawalny i ambasada powinna zwrócić większą uwagę na fakt, że wizyty turystyczne są formą wsparcia, a nie oskarżeniem tajskiego systemu prawnego

  3. Ko mówi

    Nie tylko ambasada odwiedza zatrzymanych w Tajlandii. Robią to również Epafras i zagraniczna służba kuratorska. Rozumiem, że ambasada waha się, czy zezwalać na wizyty turystyczne. Po pierwsze jest to możliwe tylko w 1 konkretny dzień w tygodniu, a wśród ludzi dobrej woli są też jastrzębie przebrane za turystów (dziennikarze, prawnicy chcący dostać kawałek tortu itp.). prosty.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową