Holenderskie Stowarzyszenia w Tajlandii

Przez Gringo
Opublikowany w Tło
tagi: , , ,
29 września 2013
Spektakl Leon van der Zanden w Bangkoku

Bez względu na to, z jakiego kraju pochodzisz, gdziekolwiek na świecie, zawsze można znaleźć Holendrów. Tak było zawsze, ale teraz bardziej niż kiedykolwiek coraz więcej Holendrów roi się we wszystkich kierunkach świata. Oczywiście może to być na wakacje, ale będziemy mówić o tych osobach, które pracują za granicą lub przebywają tam przez dłuższy czas lub nawet na stałe z innych powodów.

Gdy tylko znaczna liczba Holendrów osiedli się w mieście, regionie lub kraju i oczywiście, gdy tylko kilku z tej grupy podejmie taką inicjatywę, zostanie utworzone stowarzyszenie lub klub holenderski. Zajrzyj do internetu, a znajdziesz ich dziesiątki we wszystkich częściach świata.

Widocznie istnieje naturalna potrzeba kontaktu z rodakami w obcym kraju. Nie zawsze łatwo jest zbudować nowe życie w obcym mieście z innymi przyzwyczajeniami, innym językiem itp., a kontakt z już doświadczonymi ekspatami może być pożyteczny i przyjemny.

Holenderskie stowarzyszenie w Bangkoku

Dotyczy to również Tajlandii. Pierwotnie w Bangkoku istniało tylko stowarzyszenie holenderskie, które zostało założone w 1941 (!) Ale coraz więcej Holendrów odkrywa Tajlandię, osiedlając się nie tylko w Bangkoku, ale także w innych częściach kraju, z koncentracją w Hua Hin/Cha-am, Pattaya, Chiang Mai i dalej w całym kraju.

Holenderskie Stowarzyszenie Pattaya zostało założone w 2004 roku; ma teraz prawie 200 członków. Hua Hin/Cha-Am powstał w 2008 roku i obecnie liczy około 130 członków. W Chiang Mai był też holenderski klub, ale od tamtej pory wymarł, ale kto wie, może tam odrodzi się ponownie. Słyszałem też plotkę, że Khon Kaen jest również zainteresowany holenderskim stowarzyszeniem.

Wydaje się, że jest to rozdrobnienie jednego prawdopodobnie silnego holenderskiego stowarzyszenia w Tajlandii, ale potem musimy przyjrzeć się składowi członkowskiemu i rozwiniętym działaniom. Członkowie „Bangkoku” to głównie (krótkoterminowi) emigranci, którzy pracują dla holenderskich lub międzynarodowych firm lub w edukacji. Akta w dwóch innych stowarzyszeniach składają się głównie z długoterminowych emigrantów, powiedzmy emerytów, uzupełnionych głównie przez przedsiębiorców prowadzących działalność na własny rachunek.

Wszyscy trzej mają comiesięczny „wieczór z drinkami” i regularne „spotkania przy kawie”, podczas których członkowie i nowi członkowie kontaktują się ze sobą, delektując się przekąskami i drinkami. Ponadto lokalnie organizowane są inne zajęcia, w tym święta holenderskie, takie jak Dzień Króla, Sinterklaas i Boże Narodzenie. Odległość między trzema wymienionymi miastami jest dość duża, więc nie należy się spodziewać, że członkowie jednego stowarzyszenia odwiedzą drugie na przykład na obchody Sinterklaas.

Pattaya bardzo aktywny

Wszystkie trzy stowarzyszenia mają stronę internetową, na której podane są wszystkie szczegóły, jak zostać członkiem, składki, regulaminy, adresy kontaktowe, a Newsletter zawiera historie członków i ogłaszane są planowane działania. Nie wspomnę tutaj o tych zajęciach, ale niezwykłe jest to, że „Pattaya” jest bardzo aktywna z wieczorami brydżowymi, lekcjami komputerowymi, klubem czytelniczym, klubem restauracyjnym itp.

Oczywiście emeryci mają po prostu więcej czasu niż pracujący Holender w Bangkoku, ale fajnie, że jako Holender utrzymujesz w ten sposób miłe kontakty z rodakami. Strony internetowe wspominają o wzajemnych linkach, ale kopiowanie niektórych ogłoszeń, które mogą być interesujące również dla Holendrów w innym miejscu niż w ich własnym mieście, nie ma miejsca.

Tym niemniej, bardziej wzajemna współpraca zasługiwałaby na większą uwagę i mam tu na myśli w szczególności fakt, że jednemu lub drugiemu stowarzyszeniu udaje się zrobić coś „kulturalnego”, czasami przy współpracy z Holandią. Myślę na przykład o wizycie holenderskiej reprezentacji narodowej (przepraszam, to mało kulturalne, ale jednak!), grupy tanecznej Blaze, Beets Brothers, Swing Fever Band itp. Ten pozorny brak współpracy jest właściwie bezpośredni powód, dla którego napisałem ten post.

Holenderskie Stowarzyszenie Dnia Królowej Pattaya

 Spektakl Leona van der Zandena

Uderzyło mnie to, kiedy byłem na występie holenderskiego komika Leona van der Zandena w Bangkoku na początku tego miesiąca. To prawda, że ​​nie jest dobrze znany, ale spójrz na jego stronę internetową, a zobaczysz, że dużo koncertuje w Holandii z wielkimi sukcesami. Przedstawienie zostało zorganizowane przez „Bangkok” podczas „normalnego” wieczoru przy drinku. Leon poleciał do Tajlandii ze swoim technikiem światła i dźwięku na ten wyjątkowy wieczór.

Oczywiście nie jest to tani żart, ale na szczęście prezes powiedział na wstępie, że nie jest tak źle, bo sponsorów było dość. KLM, Hotel Anantara, Biking in Bangkok i Heineken byli na tyle uprzejmi, że pokryli większość kosztów. Wieczór był dobrze zorganizowany z poczęstunkiem i drinkiem przed i po spektaklu było jeszcze miejsce na resztki napoju i jedzenia (bitterballen, kiełbaski i frytki). Hołd dla Stowarzyszenia Holenderskiego w Bangkoku.

Zastanawiałem się i co mnie naprawdę zaskoczyło, to fakt, że Leon van der Zanden nie wystąpił w Pattaya ani w Hua Hin. Najwyraźniej nie ma, a przynajmniej nie ma, wzajemnych konsultacji na temat swoich działań, a szkoda. W Pattaya i Hua Hin nie było nawet zapowiedzi występu Leona w Bangkoku. Wiedziałem o spektaklu, ponieważ tak się złożyło, że znam Leona osobiście. Początkowo zapytałem go, czy chciałby wystąpić tylko raz, ale tak się nie stało. Gdyby to zorganizowali, chętnie dałby występ w pozostałych dwóch miastach.

Najwyższy czas poznać trzy stowarzyszenia i wysłałem e-mail do prezesów z prośbą o bardziej szczegółowe omówienie mojego rzekomego braku współpracy. Cała trójka była na tyle uprzejma, że ​​udzieliła wyjaśnień, które – w skrócie – sprowadzają się do tego:

Han Rademaker (Bangkok): „W wielu rozmowach z prezesami innych stowarzyszeń próbowałem zorganizować jakąś współpracę, ale niestety nie udało się i dlatego zaniechałem tych prób”.

Mar van der Marel (Hua Hin/Cha-am): „Pracowałem przez trzy lata, aby zacieśnić współpracę z innymi holenderskimi stowarzyszeniami w Tajlandii. Zacząłem od Bangkoku, ponieważ chcę wyznaczyć realistyczne cele, a Bangkok jest geograficznie bliżej Hua Hin/Cha-am niż Pattaya, co ułatwiłoby regularne rozmowy. Bliższa współpraca oznaczała również, że stowarzyszenia holenderskie byłyby ciekawszym partnerem do dyskusji dla sponsorów.

W zeszłym roku do Bangkoku przybył nowy zarząd Stowarzyszenia Holenderskiego. Oczywiście ponownie nawiązałem do współpracy. Wydawali się zainteresowani, ale słusznie postawili „uporządkowanie własnego domu” na pierwszym miejscu. Niemniej razem z „Pattayą” odbyło się kilka rozmów.

W związku z występem Leona van de Zanden mogę również poinformować, że 14 sierpnia wysłałem e-mail do prezesa Stowarzyszenia Holenderskiego w Bangkoku z pytaniem, czy można jeszcze zamówić bilety… Niestety nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Holenderskie stowarzyszenia Bangkok, Pattaya i Hua Hin/Cha-am informują się wzajemnie o swoich działaniach, ale – niestety – nie ma mowy o prawdziwej współpracy”.

Hub van Zanten (Pattaya): „Po burzliwym okresie zeszłego roku z licznymi problemami administracyjnymi stowarzyszenie weszło na spokojniejsze wody od 1 stycznia z nowym zarządem. Po zwykłym spokojnym okresie w miesiącach letnich, teraz przygotowujemy się do nadchodzącego sezonu i kolejnego roku Lustrum.

Nasza strona internetowa zyskała nowy wygląd i mamy konto na Facebooku. Na poziomie administracyjnym nadal poszukujemy urzędnika, który chciałby zająć się „Public Relations”. Staje się coraz bardziej oczywiste, że istnieje potrzeba większego profesjonalizmu w naszej komunikacji z członkami za pośrednictwem mailingów, strony internetowej, Facebooka i poza nią, z prasą, reklamodawcami, sponsorami i innymi władzami. Brak tej funkcji w zarządzie jest po części powodem, dla którego nie zwróciliśmy uwagi na prezentację Leona van der Zandena. W przeciwnym razie zostałoby to wspomniane na naszej stronie internetowej i/lub w czasopiśmie, co jest intencją samą w sobie.

W sprawie współpracy naszych stowarzyszeń. To jest i pozostaje trudne, nie dlatego, że nam się to podoba, czy nie, ale okazuje się trudne w praktyce. Z mojego doświadczenia wynika, że ​​członkowie i członkowie zarządu „Bangkoku” bardzo różnią się od tych w „Pattayi” czy „Hua Hin/Cha-am”. W Bangkoku przeważnie emigranci z rodzinami lub samotni biznesmeni. Sponsorzy „Bangkoku” sami są członkami stowarzyszenia i widują się na drinkach biznesowych w Ambasadzie oraz w NTCC (Niderlandzko-Tajlandzka Izba Handlowa).

Z drugiej strony stowarzyszenia w Pattaya i Hua Hin/Cha-am są znacznie bardziej podobne. Nasza baza członkowska jest bardzo zróżnicowana pod względem składu i pochodzenia, wielu emerytów ma znacznie niższy średni poziom dochodów.  

Prezesi spotykają się od czasu do czasu, ale regularne zmiany zarządu utrudniają zbudowanie spójnej formy konsultacji. Ponadto przewodniczący mają reprezentować interesy własnych członków, podczas gdy członkowie ci nie mają nic wspólnego z członkami innych stowarzyszeń. Krótko mówiąc, różnice i dosłownie odległości są zbyt duże, by możliwa była ścisła współpraca”.

Współpraca

Problemy z zarządzaniem, odległość, różnica w członkostwie i interes własny to tylko słowa-klucze, które stoją na drodze do dobrej współpracy. Rozumiem to, o ile dotyczy to działań lokalnych. W przypadku większych imprez, które są organizowane przez jedno ze stowarzyszeń i gdzie niezbędny jest sponsoring, polecam bliższą współpracę. W interesie wszystkich, członków i sponsorów, leży, aby występ, na przykład holenderskiego artysty, odbywał się we wszystkich trzech miejscach, a być może gdzie indziej w Tajlandii.

Wniosek

Zobaczymy, czy ten artykuł w jakiś sposób przyczyni się do większej liczby wzajemnych konsultacji. Aby to zademonstrować, mam propozycję dla trzech prezydentów. Coroczny raport „Hua Hin/Cha-am” wspomina o Karin Bloemen, która chce wystąpić w Pattaya w grudniu, pod warunkiem, że zostanie to zorganizowane i znajdzie się wystarczająca liczba sponsorów. Przewodniczący, weźcie się w garść i wspólnie zorganizujcie, aby Karin wystąpiła z olśniewającym show nie tylko w Pattaya, ale także w Hua Hin i Bangkoku.

25 odpowiedzi na „Stowarzyszenia holenderskie w Tajlandii”

  1. Chan Piotr mówi

    Wkrótce nie będzie żadnej współpracy. Są własnymi królestwami, a ponieważ mają oddzielną administrację finansową, w rzeczywistości konkurują ze sobą. Bo jeśli sponsor wybierze pewne stowarzyszenie, to drugie zostanie w tyle.

    Byłem kiedyś na spotkaniu holenderskiego stowarzyszenia w Bangkoku oraz na NL Ver. Byłem w Hua Hin. Uderzyło mnie zupełnie inne podejście i atmosfera.

    Wersja NL. w Bangkoku jest bardziej skierowany do pracujących emigrantów i holenderskich firm w Bangkoku. Jest to głównie networking, a spotkanie ma bardziej biznesowy charakter. Jest też inna publiczność.

    W wersji NL. w Hua Hin chodzi głównie o zabawę i bycie razem. Atmosfera jest znacznie bardziej swobodna i zrelaksowana. Tutaj większość stanowią emeryci.

    Ponadto uważam, że NL ver. Bangkok uważa się za nieco bardziej wyniosłego i dlatego nie chce mieć nic wspólnego z innymi skojarzeniami.

  2. Piotr Jai mówi

    Do rekordów

    Sam Pattaya ma 2 również holenderski klub ekspatów Pattaya

    Szczęśliwy dzień

    Piotr Jai

  3. Grzegorz Jansen mówi

    Jako były prezes NVT Bangkok nie tylko rozumiem wezwanie do różnych klubów zawarte w artykule, ale także całym sercem je popieram. Próby dalszej współpracy były podejmowane także podczas mojej prezydentury; powołano nawet członka zarządu odpowiedzialnego za promowanie tej współpracy.
    Znam reakcje siedzących przewodniczących. Całkowicie zgadzam się również, że specjalne działania, takie jak sprowadzanie artystów do Tajlandii, nie powinny być tak trudne do skoordynowania.
    NVT Bangkok ma od lat wspaniały magazyn klubowy, którego koszty są wysokie, ale nikt nie chce go stracić. Jak miło byłoby, gdyby przynajmniej to czasopismo było noszone przez WSZYSTKIE NVT w Tajlandii, a szczególnie mam na myśli treść. Może to być sposób na trochę lepszą współpracę.

    Grzegorz Jansen

    • Chan Piotr mówi

      Ten klubowy magazyn De Tegel jest oczywiście beznadziejnie przestarzały w obecnej erze cyfrowej. Utwórz plik PDF, aby każdy mógł go przeczytać na swoim komputerze lub tablecie. Oszczędza dużo pieniędzy, które następnie mogą wydać na sensowne rzeczy.

      • Hansa Bosa mówi

        De Tegel jest nie tylko przestarzały technicznie, ale zwykle także pod względem treści. I zbyt drogie w produkcji. Jest zabawką niektórych zaangażowanych osób, które często mają niewielką wiedzę na temat robienia prześcieradeł. W czasie, gdy byłem jeszcze członkiem NVT w Bangkoku, wielokrotnie doradzałem inną i znacznie tańszą konfigurację. Wszyscy skinęli głowami ze zrozumieniem, ale potem kontynuowali starą ścieżkę. Więc nie płacz...

  4. HansNL mówi

    Gringo, z pewnością w Khon kaen toczą się jakieś wstępne rozmowy o tym, jak, dlaczego i gdzie zorganizować coś w rodzaju NVT-Isan lub oczywiście Khon Kaen.

    Jeśli możesz wierzyć opowieściom, w Khon Kaen, a zwłaszcza w jego okolicach, jest całkiem sporo Holendrów i Flamandów, mówiąc po holendersku.
    Nie wiem, czy tak jest, ale bardzo chciałbym wiedzieć.
    A jeśli to wiem, jak dotrzeć do tych niderlandzkojęzycznych.

    Gringo, wiem, że niektórzy ludzie naprawdę myślą.

    Pierwszym krokiem było utworzenie adresu e-mail, na który podobnie myślący ludzie mogą się ze mną skontaktować, jeśli są zainteresowani NVT Khon Kaen

    [email chroniony]

    Cierpliwie czekam.

    • BA mówi

      Bar Tiki Tiki, w Hotelu Kosa, po przekątnej naprzeciwko My Bar, przychodzą tam głównie Belgowie i Holendrzy. Sam właściciel jest Belgiem. Ma również własną stronę na Facebooku, Tiki Tiki.

      Co więcej, nie wiem, ilu Holendrów jest w Khon Kaen ani gdzie się spotykają. Dla mnie osobiście nie ma to znaczenia, mówię po angielsku równie łatwo jak po holendersku, więc jeśli mam ochotę na pogawędkę z emigrantem, po prostu znajduję bar.

  5. przym mówi

    Stowarzyszenia mają swoje strony internetowe. Jednak nie są one tutaj wymienione.
    Chciałbym przekazać czytelnikom kilka informacji. Jeśli jest więcej skojarzeń ze stroną internetową lub bez, zgłoś to tutaj na blogu.

    stowarzyszenia holenderskie

    Obecnie w Tajlandii działają trzy stowarzyszenia holenderskie.

    Stowarzyszenie Holenderskie w Bangkoku

    Stowarzyszenie Holenderskie Tajlandia (NVT) istnieje od 1941 roku i liczy ponad sześciuset członków. NVT organizuje rocznie ponad trzydzieści imprez i cztery razy w roku wydaje magazyn „De Tegel”, który można również czytać online. Stowarzyszenie Holenderskie Tajlandia nie mogłoby istnieć bez wsparcia sponsorów i reklamodawców oraz wysiłków własnych członków; zarówno członków zarządu, jak i członków komisji.
    zobaczyć http://www.nvtbkk.org uzyskać więcej informacji.

    Stowarzyszenie Holenderskie w Pattaya

    zobaczyć http://nvtpattaya.org/ Po więcej informacji

    Stowarzyszenie Holenderskie w Hua hin / Cha-Am

    zobaczyć http://nvthc.com/cms/ Po więcej informacji

    Ponadto w Bangkoku działa Holendersko-Tajska Izba Handlowa, patrz: http://www.ntccthailand.org.

    • tnt mówi

      Najwyraźniej Adje jest z Bangkoku, bo o NVTBangkok wie tylko coś. Oba pozostałe stowarzyszenia organizują o wiele więcej zajęć niż Bangkok.
      Absolutnie nie rozumiem też, co Holendersko-Tajska Izba Handlowa ma wspólnego z holenderskimi stowarzyszeniami. Jeśli nadal chcesz być kompletny, wspomnij także o ambasadzie itp.

      • przym mówi

        Adje nie pochodzi z Bangkoku, ale mieszka w Holandii i regularnie jeździ do Tajlandii. Bangkok to nie moja bajka. Na pewno nie chciałbym tam mieszkać. Skopiowałem dane ze strony internetowej, aby odwiedzający ten blog nie musieli sami szukać strony stowarzyszenia. Oczywiście autor mógł sam wspomnieć o stronach internetowych. Mały wysiłek, wielka przyjemność.

  6. Henk B. mówi

    Jeśli zawsze dobrze rozumiałem, w okolicach Koratu i w Koracie mieszka również wielu Holendrów,
    I wielu regularnie przyjeżdża do Isaan, czy nie jest tu gdzieś stowarzyszenie holenderskie,
    a może potrzeba

  7. leksfuket mówi

    W Phuket powinno być również wystarczająco dużo Holendrów. Jeśli chcesz coś zorganizować, dobrym pomysłem może być telefon do lokalnego konsula. Zapewnia lepszy wgląd w to, kto tam jest i gdzie

  8. chris mówi

    Osobiście trochę zmęczyłem się tego typu klubami za granicą. Cała ta formalizacja w stowarzyszeniach nie jest już konieczna, aby się widzieć lub ze sobą rozmawiać. Wszystkie stowarzyszenia muszą mieć zarząd (przewodniczący, skarbnik, sekretarz, koordynator sponsorów itp.), a formy zachowań kogutów muszą być wyraźnie rozpoznawalne, z wyjątkiem walk kogutów (byłoby to właściwe w Tajlandii). Wygląda też na to, że dobrze wygląda to w twoim CV, a kiedy znany Holender przyjedzie do Tajlandii, możesz zrobić sobie z nim/nią ładne zdjęcie, czasem nawet z królem. Nie potrzebuję takiego bujania ego.
    Wielu moich znajomych z Facebooka organizuje drinka co sezon, 4 razy w roku. 1 osoba prowadzi, rejestrujesz się, czy zdążysz na poczęstunek czy nie, za napoje płacisz sam. Myślę, że to więcej niż wystarcza do przyjemnych kontaktów z innymi holenderskimi ekspatami w Tajlandii. Istnieją inne fora do nawiązywania kontaktów i kontaktów biznesowych. Ambasada może zorganizować świątecznego drinka, holenderskie dyktando i przyjęcie Sinterklaas. Nawiasem mówiąc, nie jestem tutaj w Tajlandii, aby poznać innych Holendrów i nie jestem jedyny. Znam Holendrów, którzy mieszkają tu od ponad 15 lat i nigdy nie byli na spotkaniu holenderskiego stowarzyszenia. I można się od nich wiele nauczyć….
    Moja rada: zamknij wszystkie te stowarzyszenia i zorganizuj w ich miejsce sezonowego tajskiego blogowego drinka. Ludzie na tym blogu mają sobie coś do powiedzenia i czasami miło jest się spotkać.

    • janbeute mówi

      Czytam tutaj napój z bloga Tajlandii.
      Nareszcie ktoś, Holender mieszkający w Tajlandii, z bardzo dobrym pomysłem.
      Równie dobrze mogłoby to być raz lub dwa razy w roku.
      A potem oczywiście organizowane w różnych miejscach w Tajlandii.
      Jantje jest zawsze chętny na drinka i towarzystwo, które się z tym wiąże.

      Już nie mogę się doczekać.

      Pozdrawiam Jantje.

      • Dicka van der Lugta mówi

        @ janbeute Pierwszy drink na blogu Thailand był już 7 sierpnia. Następnie zaprezentowaliśmy w ambasadzie broszurę The Best of Thailandblog. Było piwo, wino i lemoniada, więc można to spotkanie nazwać drinkiem. Zgłosiło się czterdzieści osób, ale wątpię, żeby było ich aż tyle. Thailandblog to cyfrowe miejsce spotkań; zostańmy przy tym jednym spotkaniu.

        • chris mówi

          drogi Dicku
          Nie wiem, co jest złego w okresowym „organizowaniu” na blogu drinka w Tajlandii. A przez organizowanie mam na myśli: po prostu uzgodnienie miejsca i czasu, w którym Holendrzy czujący się związani z blogiem (autorzy, felietoniści, ankieterzy, zainteresowani turyści) będą mogli się spotkać. Każdy płaci sam. Dostępne, niezbyt trudne, bez zarządzania. Może dwa, może 20, może 40. Wszyscy mile widziani, wszyscy szczęśliwi.

          • Dicka van der Lugta mówi

            @ Chris Nie ma nic przeciwko temu, z wyjątkiem tego, że Thailandblog ic khun Peter i ja nie przejmiemy inicjatywy. Oczywiście wezmę udział.

    • chris mówi

      Moderator: Tajlandiablog to nie pręgierz.

    • chris mówi

      Drogi Hansie
      Jeśli dobrze zrozumiałem, w Tajlandii jest obecnie 5 klubów holenderskich emigrantów, z czego 3 znajdują się w Pattaya. W Pattaya jest także 1 angielski klub z 5000 członkami, o którym nie ma ani słowa. Wszystkich 5 NVT lub ich odpowiedników nawet w najmniejszym stopniu nie osiąga tej liczby RAZEM. I nie dzieje się tak dlatego, że liczba holenderskich emigrantów jest znacznie mniejsza niż Anglików. Tych 5 klubów w naturalny sposób zaspokaja potrzeby, a mianowicie tych, którzy przychodzą na wieczory i zajęcia. Śmiem jednak twierdzić, że więcej Holendrów trzyma się z daleka od tych klubów niż liczba członków. Każdy będzie miał ku temu swoje własne powody. Ja też.

      • chris mówi

        Drogi Hansie,
        Spodnie naprawdę by ci spadły, gdybyś był na spotkaniach NVT przez kilka lat, uczestniczył w spotkaniach członkowskich, czytał publikacje, rozmawiał z kilkoma przebywającymi tam ekspatriantami i po prostu widział, co robią. Zdecydowanie powinieneś usunąć ze swojej odpowiedzi słowa „rzekomo” i „sugestia”.
        Nie odmawiam nikomu prawa do zrzeszania się i uczestniczenia w zebraniach jakiegokolwiek klubu. Mogę tylko powiedzieć, że biorąc pod uwagę liczbę emigrantów, jestem prawie pewien, że więcej Holendrów NIE czuje się jak w domu, niż NIE czuje się jak w domu na spotkaniach NVT. Podczas gdy te skojarzenia sugerują coś przeciwnego. W Pattaya są trzy holenderskie kluby dla ekspatów. Czy to oznaka dobrej współpracy, czy też odbywają się tu walki kogutów (emerytów)?

  9. Patrick mówi

    Możesz utworzyć witrynę portalu ze stroną zbiorczą i zakładką poniżej, która udostępnia miejsce różnym stowarzyszeniom regionalnym. Ponadto wszelkiego rodzaju informacje biznesowe, takie jak szkoły językowe i nie zapomnij o belgijskich przyjaciołach. Jeśli następnie zsumujesz liczbę członków, uzyskasz masę krytyczną. Wszystko to wymaga zarządzania w pełnym wymiarze godzin…

  10. Williama Van Doorna mówi

    Krótko mówiąc: pozbądź się ciasnoty umysłowej. Jednocześnie nie wszyscy potrzebują tych samych kontaktów (biznesowych czy towarzyskich), ale potrzebują sprawniejszej organizacji.

  11. Colina Younga mówi

    Jest nawet 4 ned. kluby, które nie dogadują się ze sobą. Holandia w najwęższym miejscu niestety, ale muszę też przyznać, że jako pierwszy ciągnąłem wózek do NVT Pattaya z Dickiem Kogerem, że nie było to takie proste. Dlatego szybko odszedłem, ponieważ jestem także członkiem zarządu anglojęzycznego Expat Club i przewodniczącym organizacji charytatywnej i mam z tym więcej niż pełne ręce roboty.Obecnie ponad 5000 członków, ale rzadko gniewne słowo. Istnieje wybrana grupa, która jako pierwsza odłączyła się od NVT i spotykała się w każdą środę lub nadal przychodzi.Odwiedziłem ich tylko raz po otrzymaniu zaproszenia. Oprócz Pattaya Dutch Expat Club, ale były też problemy nie do pokonania, więc teraz 4. oddział pod nazwą Hollands Vlaamse Vrienden club, który co miesiąc organizuje spotkania ze śledziami i artystami w domu Holland Belgium. .

  12. Piotr@ mówi

    Spójrz na przykład na holenderskich nadawców publicznych, każdy był tam dla siebie, a Bóg dla nas wszystkich, ale teraz muszą zmniejszyć rozmiary i wkrótce się połączyć. Więc jeśli to konieczne, jest to możliwe. W razie nieszczęścia współpracują nawet ze wspólnym numerem banku.

    Więc powinno to być również możliwe w Tajlandii z występem lub czymś w wykonaniu celebryty, wystarczy kilka telefonów i / lub e-maili, a resztą trzeba będzie się podzielić.

  13. ja mówi

    Zabawa z piciem drinka w holenderskim stowarzyszeniu ekspatów i rozmawianiem o działaniach całkowicie zniknęła. Dlaczego Holendrzy pozostają wszechwiedzący nawet za granicą? Pomysł wypicia drinka z nadgarstka pod szyldem Thailandblogg też nie jest możliwy. Nikt nie przyjeżdża z daleka, np. Nongkai po południu do Bangkoku na kieliszek i przekąskę. Ludzie już podróżują z trudem i narzekaniem, nawet jeśli chodzi o papiery do urzędów o zasiłki czy wizy.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową