Oświadczenie tygodnia: Urojenia wyższości oddzielają Tajów

Przez przesłaną wiadomość
Opublikowany w Oświadczenie tygodnia
tagi:
2 stycznia 2014

Wiele już powiedziano na tym blogu o naturze i przyczynach kryzysu politycznego i fali protestów, które ogarniają Tajlandię. W tych komentarzach jeden element często pozostaje niedoświetlony. Znacznie bardziej niż rzekome różnice w dochodach lub między obszarami miejskimi (Bangkok) i wiejskimi, urojenia wyższości oddzielają oba obozy. Wyrażony w obsesji na punkcie koloru skóry, którą ma wielu Tajów: bielsza część kraju patrzy z góry na ciemniejszych mieszkańców północy, a dokładniej północnego wschodu.

Ten element znajdziesz w argumentach przeciwko przeprowadzeniu wyborów. „Żółty obóz” (w tym obcokrajowcy, którzy czują się tam bardziej u siebie) często argumentuje za „przekupnością” ludności północno-wschodniej części kraju. Tam mieszkają ludzie, którzy nie patrzą dalej niż koniec własnego nosa, „biedne dziwki, które nie mają nic wspólnego z szatanem” i dlatego bezradnie poddają się skorumpowanemu, żądnemu władzy panu T. ludzie z małym wykształceniem nie dają się na to nabrać. Tylko przegrani bez odrobiny pieniędzy i perspektyw nadal dają się na to nabrać!” napisał o nich jeden z komentatorów.

Lider protestu Suthep mówi to jeszcze bardziej plastycznie z różnych etapów. Tam, na północnym wschodzie, jest zbyt wiele „ignoranckich, niewykształconych bawołów wodnych”. Niestety, tych frajerów i bawołów jest tak dużo, że wyborów parlamentarnych nie powinno się przeprowadzać, wszak biedni nieszczęśnicy znów wybiorą do władzy niewłaściwych ludzi.

Ale, będziecie się spierać, wielu ludzi, którzy teraz protestują, pochodzi ze wsi, w tym z północnego wschodu. Dlaczego mieliby patrzeć z góry na swoje „korzenie”? Cóż, może to być wynikiem zjawiska, które występuje również gdzie indziej. Na przykład w Niemczech wielu byłych obywateli NRD, którzy uciekli na Zachód przed upadkiem muru, cierpi na syndrom Ossiego: patrzą z góry i nie chcą być utożsamiani z „Ossami”, którzy automatycznie stają się Niemcami. Lub spójrz na „starych” imigrantów, którzy uzyskali jakiś status w swojej nowej ojczyźnie. Często reagują nawet bardziej niż tubylcy na „nowych” przybyszów.

W Tajlandii idea wyższości jest zdeterminowana niemal genetycznie i nie jest ani dzisiejsza, ani wczorajsza. Tajowie, którym udaje się spojrzeć nieco ponad płotem otaczającym ich kraj, widzą zacofane tereny zamieszkane przez istoty słabo rozwinięte. W rzeczywistości dla wygody stawiają te ogrodzenia na swoim terenie. Na przykład „jesteś Lao” było powszechną obelgą. Coś w stylu „jesteś głupim rolnikiem”, po prostu potrzebujemy cię na nasz codzienny talerz ryżu.

Przekonasz się, że patrzenie z góry przekłada się na deprywację ekonomiczną i uogólnienia. Popularne na blogach jest to, że wszystkie prostytutki w Tajlandii są z Isaan. Lub „typ Isaan” jest używany do scharakteryzowania tajskich kobiet, które wchodzą w relacje tylko z białymi obcokrajowcami, kierując się żądzą pieniędzy.

Oświadczenie można również zilustrować spojrzeniem na mapę polityczną. Całkowicie niebieski pas (Demokraci) od północy do głębokiego południa po zachodniej stronie kraju, całkowicie czerwony obszar (Pheu Thai) na północy i wschodzie. Nie ma partii politycznej, której choćby w najmniejszym stopniu udałoby się przekroczyć te granice. Fakt, że dwie największe partie w swoim „obszarze wpływów” mają zwolenników wśród wszystkich warstw społeczeństwa, po raz kolejny potwierdza słuszność stwierdzenia: urojenia wyższości oddzielają Tajów. Przełożenie wyborów tego nie zmieni. Wręcz przeciwnie, odebranie praw wyborczych tylko wzmocni poczucie bycia obywatelem drugiej kategorii wśród ludności na obszarach czerwonych. Ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Krótko mówiąc, złudzenie wyższości sprawia, że ​​Tajlandia składa się z dwóch obozów, co sprawia, że ​​Tajlandczycy są oddzieleni. Czy zgadzasz się lub nie zgadzasz z tym stwierdzeniem? Następnie zostaw komentarz i powiedz nam, dlaczego.

31 odpowiedzi na „Oświadczenie tygodnia: Urojenia wyższości oddzielają Tajów”

  1. Benno van der Molena mówi

    Suthep (tzw. partia „demokratyczna”) nie chce wyborów, robi bałagan i próbuje zatrzymać rejestrację i zamknąć Bangkok 13 stycznia, być może chce sprowokować zamach stanu, nawet wtedy wyborów nie będzie. Bywalcy w Bangkoku czasami dostają pieniądze na różne rzeczy, znam na przykład kierowcę pickupa, który dostaje 3000 TB dziennie.Cała ta dyskusja o początkach ma na celu rzucić piasek w oczy zachodnim mediom. Drugi uniwersytet Tajlandii znajduje się w Khon Kaen Khon Kaen i Udon Thani szybko się rozwijają i częściowo przejmą gospodarkę Bangkoku, także dlatego, że woda stanowi zagrożenie dla Bangkoku, miasto może zostać zalane. Środek ciężkości przesuwa się na północny wschód Tajlandii. Mężczyźni, którzy zaczynają spotykać się z Tajkami z branży cateringowej, zawsze mówią, że ich dziewczyna lub żona była pielęgniarką lub nauczycielką, a nigdy damą wieczoru. Bogate Tajki niełatwo znajdują partnera we własnym środowisku z obcokrajowcem, w przeciwnym razie cudzoziemiec sam musi być bogaty, wtedy rozpoznają otoczenie. De facto, podobnie jak w Holandii i Belgii, tamtejsze panie nie spotykają się z niewyraźnymi starszymi mężczyznami mieszkającymi w kawiarniach, co jest zrozumiałe. Na całym świecie toczy się również dyskusja na temat koloru skóry. Może się zdarzyć, że jeśli zamożniejsi ciemnoskórzy ludzie znów staną się modni, nie będzie to dyskusja. W USA są biali ludzie, którzy nie lubią Obamy, ponieważ ma afroamerykański wygląd. Niestety, dyskryminacja będzie zawsze, dopóki będą ludzie. Ludzie muszą wznieść się ponad to. W Tajlandii ważne jest, aby 2 lutego odbyły się wolne wybory, aby przemówił głos ludu, a nie głos przemocy i grup, które chcą przerwać wybory. To, co się teraz dzieje, jest wystarczająco złe , zabijanie dla handlu, przemysłu i turystyki. Czytałem w prasie, że tajskie FBI szuka Suthepa, musi teraz złożyć raport.

    • janbeute mówi

      Benno van Molena.
      Brawo za twoją tak pięknie napisaną odpowiedź.
      Tam, gdzie mieszkam na północy Tajlandii, mieszkają nie tylko głupi hodowcy ryżu.
      Które są na sprzedaż za jeden głos.
      Większość demonstrantów w Bangkoku jest również na liście płac ich wielkiego przywódcy.

      Jana Beuta.

  2. Tino Kuisa mówi

    W pełni popieram to stwierdzenie. Poza północnym wschodem (Isan), w ten sam sposób traktowani są ludzie z północy. Pozwolę sobie nazwać te dwie grupy „żółtymi” i „czerwonymi” dla wygody. Poniższe przykłady pochodzą z różnych stron internetowych i przemówień z mównicy pod Pomnikiem Demokracji.
    Co mówią „żółci”. Thaksin i jego „klan” są często potępiani, ponieważ nie są prawdziwymi „Tajami”, ale w rzeczywistości Chińczykami. Yingluck nazywana jest „dziwką”, ponieważ wszystkie kobiety z Północy to dziwki. Pathonpong Charoenwat mówi na swojej stronie na FB: „Mam dość farangów w czerwonych koszulach. Idź i umrzyj'. Boonsong Chaletorn (profesor ekonomii) mówi z mównicy, że połowa policji to „kambodżańscy żołnierze”. Kiedy na początku grudnia dziennikarz Nick Nostitz został pobity jako „miłośnik czerwonych koszul”, na różnych stronach FB zalała go lawina obelg. Na tych stronach panuje atmosfera skrajnego nacjonalizmu i ograniczonego umysłu z podejrzanym wizerunkiem wroga wymierzonym w grupy w społeczeństwie.
    Czy „czerwoni” są wtedy o wiele lepsi? Tam też znajdziesz przykłady obelg, prawie zawsze wymierzonych w Suthepa jako osobę, często z humorem i ironią. Ale atmosfera jest znacznie bardziej międzynarodowa, bardziej otwarta i jest mniej „myślenia grupowego”. Cudzoziemcy traktowani są z szacunkiem i cytowani. Dyskusja jest bardziej merytoryczna i na wyższym poziomie niż na „żółtych” portalach. Poczucie wyższości („złudzenie wyższości” jest lepsze) „żółtych” jest nie na miejscu.
    Z rozmów z mieszkańcami północy wynika, że ​​ludzie doskonale zdają sobie sprawę z protekcjonalnego podejścia „Bangkoku” do „regionów zewnętrznych”. Tutaj, na północy, regularnie słyszałem, jak ludzie żartobliwie (?) mówili: „powinniśmy się odłączyć i wybrać prezydenta”. Przepaść między obydwoma obozami jest duża i rośnie. „Czerwoni” czują się niesprawiedliwie zepchnięci na boczny tor, podczas gdy ich oczekiwania dotyczące lepszego społeczeństwa rosły. Moim zdaniem są to ludzie sfrustrowani i wściekli, co jest niebezpieczną sytuacją. Nie zgodzą się na przełożenie wyborów.

    • HansNL mówi

      Młody chłopak.
      Czerwone koszule są „zabawne i ironiczne”?

      Jeśli groźby użycia broni palnej, bicia przeciwników politycznych, groźby „żółtym koszulom” chcesz nazywać humorystycznymi i ironicznymi, to gdzieś jest błędne powiązanie z rzeczywistością.

      Zarówno Czerwoni, jak i Żółci są ksenofobami, rozumiejąc, że Żółte Koszule mogą być nieco bardziej prywatne.
      A atmosfera w czerwonych koszulkach bardziej międzynarodowa?
      Chodź w każdym razie.

      Niemniej jednak mogę przejść z tobą długą drogę w ocenie relacji między Bangkokiem a resztą Tajlandii.
      Chciałbym poważnie zakwestionować fakt, że sytuacja biednych faktycznie się poprawia, płaca minimalna w wysokości 300 bahtów spowodowała dwukrotną podwyżkę cen, pozbawiła wiele osób bezrobotnych, problemy z ryżem nie faworyzowały biednych, ale bogatych handlarzy, a idiotyzm zapewnienia Tajlandii HSL również wywołał wiele kontrowersji.
      A jeśli się posłucham, dzienna płaca w Isan jest znacznie poniżej 300 bahtów.

      Można powiedzieć, że poparcie dla Peu Thai wyraźnie spada, dotychczasowi wyborcy czują się oszukani nie tylko przez Bangkok, ale i przez Peu Thai.

      Że podział na bogatych i biednych jest coraz większy, cóż, gdzie na świecie tak nie jest.
      W Tajlandii rzeczywiście czai się niebezpieczeństwo niepokojów.
      Powiedziałbym, że to, czy będzie to między Tajlandią a Tajlandią, czy między Tajlandią a 10% bogatych, dopiero się okaże.
      Eksplozja rasowa, taka jak w Indonezji i na Filipinach oraz grożąca w Wietnamie, nie byłaby wcale niemożliwa, biorąc pod uwagę dystrybucję bogactwa w Tajlandii.

      Myślę jednak, że wszystko się ułoży.
      Biedni, klasa średnia, w zasadzie wszyscy, są tak naprawdę zajęci najważniejszą rzeczą: przetrwaniem.

  3. cyna mówi

    Tak, możemy wyraźnie zobaczyć i powiedzieć, że kraj jest kontrolowany i napędzany ekonomicznie przez grupę etniczną (Tajsko-Chińską), która kontroluje w zasadzie wszystko, od hurtowni nawozów lub miejsca, w którym rolnik kupuje swój traktor, właścicieli ziemi, lokalne supermarkety , lekarza, handlarzy ryżem, owocami i kauczukiem i tak dalej. Widzimy to odzwierciedlone na poziomie lokalnym (wystarczy spojrzeć na swój własny amfor), a zjawisko to naturalnie trwa na poziomie prowincji i kraju. Wiemy, że krajem rządzi duża klika (rodziny i przyjaciele), innymi słowy szerzy się tu nepotyzm, wydaje się, że politycznie Tajlandia jest numerem 1 na świecie pod względem nepotyzmu. Kraj może być bliski wielkiej rewolucji, bo tylko dobra rewolucja może przynieść jakieś zmiany. Pomyśl o wydarzeniach z 98 roku w Indonezji, gdzie Suharto i jego klika zostali obaleni. Myślę, że zmierzamy w tę stronę z wojskiem w stanie najwyższej gotowości.

    • Tino Kuisa mówi

      Drogi imienniku,
      Nie zgadzam się z określeniami takimi jak „tajsko-chiński”; oraz dzielenie Tajów na grupy „etniczne” i wypowiadanie się na ich temat. To jest właśnie źródło wszelkiego nieszczęścia. Tutaj, na północy, górale będą musieli zapłacić cenę i wkrótce mój syn, który jest „loek khreung”, półkrwi, prawda, pół Taj, pół Holender, nie prawdziwy Tajlandczyk i nie prawdziwy Holender albo. Zgadzam się z Tobą, że w Tajlandii istnieje bogata i wpływowa grupa, która nie chce oddać sterów.
      Tino

      • dikwa mówi

        Moderator: proszę nie rozmawiać

  4. dikwa mówi

    Nie mógłbym tego lepiej powiedzieć. Po 17 latach w Kalifornii i 3 latach w Alabamie widzę te same objawy. Biedni (ignoranci) i bogaci (aroganccy) nie mogą przejść przez te same drzwi. Walka w Tajlandii nie jest inna. Thaksin brutalnie to wykorzystuje, kupując (kiepskie) głosy. Niestety większość głosuje na żółtych, więc jeśli T. zostanie ponownie wybrany, rodzina będzie miała wolną rękę. Wyobrażam sobie, że Żółci na to nie pozwolą. Dylemat nie do pokonania. Tylko lepsza dystrybucja dobrobytu może spowodować zmianę, a moim zdaniem tak się nie stanie. Tajlandia nie jest jeszcze na to gotowa. Rozumiem obie strony. Prawdopodobnie zakończy się to kolejnym zamachem stanu, a w najgorszym przypadku wojną domową. Niestety, żadna ingerencja ze strony faranga nie jest tolerowana. Wkrótce będą musieli polegać na społeczności międzynarodowej. Postawa Mai pen rai już nie działa. To co mnie bardzo niepokoi to to, że pan stawia na Tajlandię a nie siebie. Żółti u władzy też nie są najlepsi, ale na razie to jedyne rozwiązanie. Isaan musi teraz skupić się głównie na zapewnieniu swoim dzieciom dobrej edukacji i rozwoju, a być może także na lepszym słuchaniu farangów.

  5. cyna mówi

    Drogi Tino, tak, rozumiem, co masz na myśli, ale oczywiście nie powinniśmy owijać w bawełnę, może to być dyskryminacja, ale nie to mam na myśli. Jak mówimy w Holandii, zwierzę ma imię i tak powinniśmy się nim zająć. Podobnie jak tutaj, w Isaanie, do ludzi zwraca się uwagę, że są Laotańczykami, a w niektórych częściach Khmerami. Powtórzę: żadnych rasistowskich obelg ani niczego w tym rodzaju.

  6. Jerry Q8 mówi

    Dyskryminacja jest praktykowana w (prawie) wszystkich krajach, a najbardziej rozpowszechniona jest wśród osób rasy czarnej. Zobacz wojny w Afryce. Jeśli chodzi o Tajlandię, to widzę, bo nie rozumiem tego, że we wszystkich mydłach (a jest ich całkiem sporo) w tajskiej telewizji bogaci są bielsi od personelu. Więc to jest po prostu wcierane. U nas w Holandii Zwarte Piet nie jest już dozwolone, jeśli zależy to od niektórych osób. Więc oto jest!
    To, co słyszę od wieśniaków, w których mieszkam (Isaan), że kiedy jadą do pracy na plantacje kauczuku na południu i chcą wrócić do domu, po prostu nie dostają zapłaty lub dużo mniej niż się umówili. A potem narzekać na brak personelu, czy uważasz, że to szaleństwo?

    • Jana Dekkera mówi

      Moderator: Twój komentarz powinien dotyczyć Tajlandii.

  7. siedem jedenaście mówi

    Właściwie nie trzeba jechać do Tajlandii, żeby doświadczyć poczucia wyższości niektórych Tajów, bo oni też to eksportują.
    Moja własna żona też pochodzi z rejonu Isaan i ma nieco ciemniejszą karnację.Pracuje od lat w fabryce, w której pracuje kilka Tajek, ale widać, że niektóre panie z okolic Bangkoku czują się nieco lepsze lub „bielsi” od nich (i są też bielsi).

    Powoduje to, że dobrze dogaduje się z innymi damami z Isaan, bawiąc się razem w Som-Tam, grając w karty, wymieniając się zdjęciami z domu itp. przez hojny, ale niezamierzony tajski uśmiech.

    Często zdarza się też, że ci „niedoszli sekretarze Thaksina” mają za partnera nieco lepiej sytuowanego faranga i dlatego często pojawiają się w pracy z nową, bardzo kosztowną torebką lub jeszcze droższym zegarkiem na rękę, aby pokazać, że ona tak dobrze sobie radzi.
    Wydaje mi się to nawet farangiem, chociaż uświadomienie sobie tego zajęło mi trochę czasu i muszę przyznać, że na początku byłem zirytowany.
    Bo rozumowałem tak: szukasz lepszego życia niż to, które miałeś, ale jak tylko tu będziesz, spojrzysz kolegom Tajom w kark, bo pochodzą z innego (powiedzmy rolniczego) regionu niż ty. a więc mniej, a właściwie nie pasują do twojego nowego holenderskiego raju.
    Gdybym podążył za ich tokiem rozumowania, niżej podpisany musiałby znów spojrzeć na te panie z góry, bo nie pochodzę z kraju rozwijającego się, a co może być bielszego od holenderskiego sernika?
    Ale w ten sposób utrzymujesz ładnie utrzymaną (ukrytą) dyskryminację, a nie powinieneś tego chcieć.
    To był właściwie pierwszy raz, kiedy znienawidziłem niektórych Tajów, ponieważ nie lubię tej praktyki. Chociaż zdaję sobie sprawę, że jest to prawie nie do wykorzenienia i będzie wymagać duchowej zmiany od Tajów i czy będą chcieli to zrobić ?

    Dlatego obawiam się, że na razie nie będzie dobrze w tej dziedzinie, zarówno tutaj, jak iw Tajlandii.

    • Jana Dekkera mówi

      Moderator: komentuj artykuł, a nie tylko siebie, który jest na czacie.

  8. Patrick mówi

    Urojenia wyższości oddzielają Tajów.
    Dotyczy to wielu części świata, takich jak edukacja i kariera, opieka medyczna itp.
    Myślę, że kwestia koloru skóry dotyczy całej Azji. Ludzie z Zachodu chcą wyglądać na opalonych, ponieważ oznacza to, że stać ich na wakacje. Dla Azjatów brąz kojarzy się z pracą na świeżym powietrzu.
    Nawiasem mówiąc, moja dziewczyna zastanawia się, dlaczego Farang bardziej interesuje się Isaanem, jeśli to w ogóle prawda. Prawda tworzy rozróżnienie między ludźmi, podczas gdy w rzeczywistości jest to odrażające. Niestety.

  9. chris mówi

    W oświadczeniu czytamy: urojenia wyższości oddzielają Tajów. Czy się zgadzam? Absolutnie nie. Nie przeczę, że istnieją duże różnice w edukacji, dochodach i zamożności między północą a północnym wschodem i tym, co wtedy dla wygody nazywa się Bangkokiem. Ale jest też południe, na którym żyje wielu rolników (nie w ryżu, ale w kauczuku, oleju i owocach) i gdzie znajdują się główne centra turystyczne (takie jak Phuket i wyspy).
    Tak jak w Holandii mieszkańcy Randstad patrzą na mieszkańców Groningen, Limburga i Achterhoek, mieszkańcy Bangkoku patrzą na wieś. Inni, może mniej, ale nie ma się wrażenia, że ​​są o tyle mniejsi, że nie chcielibyśmy z nimi rozmawiać, jeść i zaprzyjaźniać się. Mało możliwe, ponieważ wiele obszarów wiejskich przeniosło się do miast takich jak Bangkok, Phuket i Pattaya, aby zarobić na ryż. Biedni są nie tylko w Isan, w Bangkoku jest wielu biednych ludzi. A w miastach wiejskich rośnie grupa bogatych ludzi: Phuket, Khon Kaen, Udonthani, Korat. Wieś i miasto potrzebują siebie nawzajem. Żywność jest produkowana na wsi, podczas gdy większość PKB i podatków jest wytwarzana w miastach.
    Moim zdaniem to, co dzieli i sprawia, że ​​Tajowie są podzieleni, to:
    – że politycy nie mówią prawdy o współzależności obszarów miejskich i wiejskich;
    – że politycy nie stwierdzają jasno, że środki rządowe są opłacane przez podatnika, a nie przez partię polityczną lub działającego za nią strzelca;
    – że Tajowie są utrzymywani w nieświadomości prawdy przez zły system edukacji, a także przez mecenat i (kiepską jakość, tj. jednostronność) środków masowego przekazu, aby elity mogły dalej bawić się w masy.

  10. alma mówi

    Ludzie, którzy są trochę ciemni, to ci, którzy pracują sercem
    udać się do krajów wewnętrznych, robimy to z motorowerem
    Wtedy można zobaczyć, co ci ludzie robią
    A jeśli jesteś biedny, możesz nie być w stanie opłacić szkoły
    Idź poszukaj w hotelu Ludzi, którzy ciężko pracują, żeby posprzątać
    Ilość brudu, jaki zostawia po sobie Taj, sprzątaczki też nie są schludne
    Przez Tajlandczyka, który traktował to lepiej. Wolimy iść w głąb lądu. Ludzie są mili, uczciwi i szczerzy
    Zamożny Taj Patrzy z pogardą na Tajka, który ma mniej szczęścia

  11. Ruud mówi

    To artykuł, który może wywołać wiele dyskusji i opinii.
    Ale teraz rozglądamy się po świecie.
    Zaczynamy od Belgii: piękny kraj podzielony jest na 3 partie: mieszkańców Flamandów, Walonów i Brukseli. Poza dyskusją językową toczy się też dyskusja polityczna, że ​​Flamandowie nie chcą płacić za Walonów i że mieszkańcy Brukseli idą własną drogą. Nawet w tym cywilizowanym kraju trudno jest wszystko poukładać. Musiałbyś prawie podzielić kraj.
    Następnie wprowadzamy Syrię i Egipt, gdzie różnice religijne zamieniają się w brutalne masakry.
    Zabijają własnych rodaków tylko na podstawie innego zdania i/lub wyznania.
    Nadal możemy wymienić wiele krajów, ale teraz skupmy się na Tajlandii.
    W tym kraju mamy niewielką grupę ludzi wykształconych i jeszcze mniejszą grupę osób z wyższym wykształceniem. Poza tym mamy bardzo liczną grupę osób o niskich kwalifikacjach, a także analfabetów.
    Poniżej wyjaśniono słowa demokracja i korupcja w języku azjatyckim:

    Demokracja => Edycja grup ludzi w celu rekrutacji i pełnomocników w jak największym stopniu
    zbierać głosy w celu zdobycia władzy
    Korupcja => Po pierwsze, to słowo w Azji jest czasownikiem
    => Zgodne z prawem gromadzenie środków, w przypadku których nie jest wymagane żadne wykonanie

    Ludzie Zachodu mają inne wyjaśnienie, ale wydaje mi się, że myślano tak samo 80 lat temu.

    W Tajlandii mamy biedną Północ, o której Bangkokie i ludzie z miast turystycznych są bardzo negatywnie nastawieni, bo to po prostu wieśniacy i kurwy, że tak powiem.
    Południowcy czują się lepiej niż mieszkańcy północy i dlatego dołączają do „żółtych koszul”.
    Suthep staje w obronie producentów kauczuku (zwłaszcza na południu) i walki z korupcją.
    Wielu uczniów popiera jego wizję, mimo że pewne rzeczy wydają się niemożliwe.
    Rezygnacja ze stanowiska premiera oznacza dla Yingluck utratę twarzy i nie spodziewa się ponownego dojścia do władzy.
    W Europie premier, do którego cieszy się tak małym zaufaniem, podałby się do dymisji. Opinia publiczna nie patrzy na upadek Yingluck, ale bardziej na jej starszego brata Thaksina, który według Tajów zrobił wiele dobrych rzeczy, ale także dobrze napełnił własne kieszenie.
    Jak mówi znane powiedzenie: „socjalista nosi portfel po prawej stronie”.

    Teraz, gdy ogłoszono dzisiaj, że od 13 stycznia ponownie szykują się protesty i zamieszki, obawiam się, że wybory zostaną uznane za nieważne, co umożliwi grupie Suthep osiągnięcie celu.

    Nigdy nie widziałem kraju (w ciągu ostatnich 40 lat), w którym tak wiele jest do zrobienia => gospodarcze, demokratyczne, polityczne, humanitarne, infrastruktura i zatrudnienie, gdzie politycy szaleją przeciwko sobie, aby nie posunąć się naprzód.
    W tej chwili wymyślają środki (tak jak w Holandii), które wygenerują pieniądze w krótkim okresie i którym nikt się nie oprze. Przykład: podwyżka akcyzy w październiku.
    Na szczęście dotyczy to tylko Tajów, bo spadająca deprecjacja bahta czyni Tajlandię tańszą dla obcokrajowców.
    Rezultatem jest rosnąca przestępczość, ponieważ nie należy zabierać Tajom alkoholu.
    Ostatnio mojemu przyjacielowi zaproponowano zamkniętą butelkę Johnny Walker Black Label za 500 bahtów.
    Mężczyzna potrzebował pieniędzy na zakup swojej Yaabah.

    Spodziewam się, że w obecnej sytuacji powiedzenie „Pycha kroczy przed upadkiem” ma zastosowanie i że po wyborach 2 lutego przyszłego roku jesteśmy dokładnie tak samo jak 3 miesiące temu i że chodzi tylko o władzę. Spodziewaj się więc wielu obietnic w nadchodzących tygodniach, które w sumie będą negatywne dla gospodarki Tajlandii.

    Obawiam się, że doprowadzi to do sytuacji w Egipcie, ponieważ teraz rozważają rozmieszczenie armii, aby zapobiec zamieszkom, ale akcja to reakcja.
    Myślę, że to drugie jest bliżej niż nam się wydaje.

    I zostali tylko przegrani!

    • dikwa mówi

      Ja też nie mógłbym lepiej wyrazić twojej opinii, Ruud. Wstrzymuję oddech!! Być może jest już za późno i powinniśmy przygotować się na możliwą wojnę domową. Przy wszystkich mózgach, jakie mi pozostały, nie jestem w stanie wyobrazić sobie rozwiązania tego impasu. Zaowocuje tym, co dzieje się na kontynencie północnoafrykańskim, w Egipcie, Tunzji, Libii, Sirii. Jeśli ktoś myśli, że ma rozwiązanie w obecnej sytuacji, niech pisze na tym blogu!!!!!!!!

  12. Gerard mówi

    Moderator: publikowane będą tylko komentarze do wypowiedzi.

  13. Bachus mówi

    Sytuacja (polityczna) nie ma nic wspólnego z wyższością, ale wszystko z władzą, a więc przede wszystkim z pieniędzmi! Problemy pojawiają się wszędzie tam, gdzie występują gigantyczne różnice w dochodach i zamożności. Spójrz na wszystkie dawne państwa rosyjskie, kraje afrykańskie i południowoamerykańskie, w których występuje to zjawisko; wszędzie gówno! Wim Sonneveld zaśpiewał kiedyś o tym piękną piosenkę: Pieniądze, pieniądze, pieniądze, pieniądze, czego ci wszyscy ludzie nie robią za te wszystkie piękne pieniądze……. Pod tym względem światowiec i prawdziwy jasnowidz! Teraz, gdy na Zachodzie dzieje się mniej, znajdziesz to na przykład w Holandii w „gorącej linii Polaków”, ponieważ zabierają wszystkie prace – a więc i pieniądze –! W tamtych czasach diabły zawsze powstają; dla własnego honoru i chwały, ale przede wszystkim władzy i pieniędzy; rzucanie worków piasku w oczy mniej szczęśliwych. A w tych żółtych i czerwonych obozach: „Czyj chleb się je, kogo się mówi!”

    Jeśli w ogóle istnieje poczucie wyższości, to prawdopodobnie odgrywa ono rolę tylko wśród elit i sprawujących władzę polityczną.

  14. Eugenio mówi

    Odpowiadam konkretnie na komentarz w tym oświadczeniu dotyczący mapy politycznej.

    „Fakt, że dwie największe partie w ich „strefie wpływów” mają poparcie wśród wszystkich warstw społeczeństwa, po raz kolejny potwierdza słuszność stwierdzenia: urojenia wyższości oddzielają Tajów”

    Mapa jest głównie w kolorze czerwonym i niebieskim:
    http://en.wikipedia.org/wiki/Thai_general_election,_2011

    Taki rozkład kolorów jest wynikiem okręgowego systemu wyborczego, w którym 75% mandatów w okręgu i tak przypada największej partii. Mając 40% głosów można teoretycznie zdobyć 100% mandatów poselskich w okręgu. Aby wygrać w dzielnicy, wystarczy tajski system klientelistyczny. Każda wioska nadal ma swoje struktury feudalne i lokalne wpływowe rodziny, od których zależy lub chce zależeć duża część ludności.

    Dla normalnych partii politycznych (tak, tych z prawdziwą ideologią) nie ma więc prawa istnieć, bo Twój głos jest całkowicie zagubiony w tym systemie. Aby wygrać w dystrykcie, musisz mieć za sobą wodza wioski, a raczej szefa Tambona. System wyborczy taki jak w Holandii, gdzie Twój głos ma duże szanse nie przepaść (0,7% daje mandat), nie jest odpowiedni dla elity w Tajlandii.

    Więc żeby wygrać wybory potrzeba dużej sumy pieniędzy, która będzie płynąć z góry na dół. Jeśli wygrałeś wybory, znacznie większy przepływ pieniędzy znów popłynie z dołu do góry. To jest tajski model zarobków dla elity. „Żółci” mają swoje terytorium, a „czerwoni” swoje. Obie strony mają interes w zderzeniu swoich podstaw władzy z podstawami drugiej strony.

    Więc mój wniosek jest taki, że nic z tego nie ma wiele wspólnego z urojeniami wyższości. Ale bardziej z graniem Tajów na ich miejscu zamieszkania i pochodzeniu etnicznym. To nadal działa całkiem dobrze. Ponadto system dystryktów gwarantuje, że moc zarówno Suthepsów, jak i Thaksinów będzie gwarantowana przez długi czas.

    • górny marcin mówi

      Jestem przeciwny temu oświadczeniu, ponieważ uważam, że wszelkie dyskusje na temat większej liczby mniejszości i kolorów skóry wśród narodów są absurdalne. Zupełnie niepotrzebne.
      Eugenio bardzo dobrze wyartykułował system w Tajlandii. Moja żona pochodzi z zamożnej, a więc wpływowej rodziny, która od 2 pokoleń prowadzi wioskę i wszystko wokół niej. Rodzina od lat wygrywa wszystkie wybory i nadal tu świętuje. Myślę, że to niedorzeczne i zawsze mam dobry powód, by nie uczestniczyć w tych imprezach dla zwycięzców.
      Na przykład, jeśli kupię telewizor w sklepie, położę na nim pieniądze, nie świętuję, bo mam teraz ten telewizor w domu?. Nie, oczywiście nie. Właśnie za niego zapłaciłem, więc z góry wiem, że dostanę go też do domu. Moja rodzina płaci pieniądze biednym wieśniakom, aby odnieśli zwycięstwo (kupili ich głosy) i świętują to, gdy się powiedzie. Śmieszny. W Tajlandii zwycięstwa nad przeciwnikiem politycznym są po prostu kupowane.

      Nie znam tego rodzaju demokracji i nie mam z nią doświadczenia. Wolę zostać gościem, trzymać się z dala od tajskiego bałaganu politycznego i cieszyć się ładną pogodą, pysznym jedzeniem i piękną tajską przyrodą. I mam już nad tym cały dzień pracy.
      A potem, kiedy widzę w telewizji, że tak zwani biedni mieszkańcy północy są przewożeni autobusami do Bangkoku, żeby ewentualnie rozbić sobie głowy na demonstracjach, a nawet strzelać do siebie, przełączam się na kanał z kickboxami. Bo jest sędzia, który interweniuje, jeśli ktoś gra niezgodnie z przepisami.

  15. Bachus mówi

    O tym, że urojenia wyższości drzemią w każdym człowieku, można znów przekonać się z pojedynczej reakcji, w której niektóre uwagi i porównania z poważnych reakcji są uważane za absurdalne z pedantycznym palcem. To, podczas gdy podobne równania są również używane w twierdzeniu. Cechą charakterystyczną wyższości (szaleństwa) jest między innymi to, że tylko jeden ma rację!

    Oświadczenie wspomina o wielu rzeczach, takich jak jasne kontra ciemne (czytaj pochodzenie etniczne), wykształceni kontra niewykształceni, bogaci kontra biedni, przyzwoite panie kontra prostytutki itp. Jeśli dobrze to interpretuję, to osoby o pierwszej wymienionej charakterystyce/charakterystyce są niezmiennie w obozie żółtym, a druga grupa w obozie czerwonym. Jeśli po prostu stwierdzisz, że pierwsza wymieniona cecha/właściwości jest postrzegana jako bardzo pozytywna, a druga jako skrajnie negatywna, możesz po prostu powiedzieć, że żółty patrzy z góry na czerwonego i czuje się lepszy od czerwonego. Teraz pytanie brzmi, czy te sprzeczności, które zgodnie z oświadczeniem prowadzą do rzekomego poczucia wyższości, faktycznie powodują rozłam/podział w tajskim społeczeństwie.

    Myślę, że to trochę uproszczenie! Niewątpliwie te różnice będą odgrywać rolę w tle, ale myślę, że prawdziwy problem leży w systemie (pół)feudalnym, który nadal panuje w Tajlandii. W Tajlandii istnieje mała elitarna grupa, która kontroluje władzę i bogactwo oraz rozdziela je według uznania wśród „powierników”. Ponieważ ta elita znajduje się głównie w Bangkoku i okolicach, nie jest zaskakujące, że jest to również bastion żółtych. Na północy i północnym wschodzie elity mają niewielkie lub żadne interesy gospodarcze; co najwyżej ziemię, ale daje to stosunkowo niewielkie plony w rolnictwie. W związku z tym w tym regionie dokonano niewielkich inwestycji, co również wyjaśnia ubóstwo. Nawiasem mówiąc, w ostatnich latach szybko się to zmienia; niektóre prowincje rozwijają się obecnie w zawrotnym tempie. Brak zainteresowania elit tymi regionami spowodował, między innymi, że ludność nie czuje się wysłuchana i reprezentowana w polityce. Czują się również ekonomicznie i finansowo upośledzeni. Z politycznego punktu widzenia sprytnie na to zareagował Thaksin. Po raz kolejny podsycił ogień zdobywania elektoratu, co doprowadziło do ogromnego podziału w społeczeństwie.

    Żadna wyższość, liczy się tylko władza i pieniądze.

    • Bachus mówi

      Z pewnością znowu się mylę, ale myślę, że stwierdzenie brzmi: „urojenia wyższości oddzielają Tajów”. Na koniec pytasz, czy czytelnicy zgadzają się z twoim stwierdzeniem, że urojenia wyższości dzielą Tajlandię na dwa obozy i oddzielają Tajów. Myślę, że w ten sposób wyraźnie stwierdzasz, że przyczyną rozwodów są urojenia wyższości. Teraz znowu powtarzasz, że swoim (lub w) stwierdzeniem nie twierdzisz, że przyczyną są urojenia wyższości, a jedynie element, który również nie jest lub jest pomijany w analizach i reakcjach na tym blogu. Mówimy więc o wypowiedzi, która nagle nabrała zupełnie innej treści i/lub wymiaru! Czy masz coś przeciwko, jeśli nie rozumiem ani joty?! Oczywiście jest również możliwe, że pisarz nie rozumie już lub nigdy nie zrozumiał swojej własnej tezy!

      Masz absolutną rację, że „uznanie tego za absurdalne” nie jest oznaką handlu palcami. Dosłownie twierdzisz, że czyjeś teksty są śmieszne, niedorzeczne lub idiotyczne, bo to właśnie oznacza absurd. W uproszczeniu byłoby to mniej obraźliwe, ale najwyraźniej twoje słownictwo jest inne.

      Jeśli również czytasz uważnie – wiem, że jest to trudne – i mniej szybko oceniasz, zrozumiesz, że inni komentatorzy chcą tylko wyjaśnić swój punkt widzenia poprzez porównanie. Ale najwyraźniej nagle staje się to absurdalne! Złudzenie wyższości?

      Co więcej, w całej swojej wyższości, możesz znowu mieć rację!

  16. Tino Kuisa mówi

    Istnieją dwa aspekty tej wspaniałej dyskusji, które chciałbym podkreślić w odniesieniu do dychotomii „Bangkok” i „wiejski”.
    Przede wszystkim mam wrażenie, że gospodarka na prowincji rozwija się szybciej niż w Bangkoku. Nie pamiętam dokładnych liczb, ale ostatnio czytałem, że gospodarka w Isaan wzrosła o 6 procent w ciągu ostatnich (40?) lat, podczas gdy w Bangkoku wzrosła tylko o 12 procent. Wybaczcie, jeśli te liczby się nie sumują, zwracam uwagę na pewien trend. Kilka dni temu odwiedziłem Chiang Kham w prowincji Phayao (północ), gdzie mieszkałem przez 10 lat i nie byłem przez rok. Zauważyłem, jak gospodarka rozkwitła: więcej firm i sklepów; lepsze domy, infrastruktura i konserwacja; i więcej nawadniania. Poziom wykształcenia ludności wzrósł skokowo w ciągu ostatnich 15 lat. Urojenia wyższości często wynikają z pewnego strachu, strachu, że inne grupy przyćmią twoją własną, a myślę, że Bangkok boi się prowincji, a strach jest złym doradcą.
    Po drugie, faktem jest, że właśnie na poziomie lokalnym (na przykład tambon) dużo więcej robi się w polityce. Konstytucje z 1997 i 2007 r. stanowią, że wiele uprawnień, które wcześniej należały do ​​biurokracji (czytaj Bangkok), jest obecnie wykonywanych przez samorządy lokalne, łącznie z wyborami, zebraniami i własnym budżetem. Dało to ludności posmak demokracji, takiej jak konsultacje, argumentacja, kompromis, głosowanie i akceptacja większości. To, że ludność wiejska jest nadal bierna, jeśli chodzi o politykę, to mit, który niestety nadal panuje w obozie „Bangkok”. Może „urojenia wyższości” powinniśmy zastąpić „ignorancją”.

    • chris mówi

      droga Tina,
      Kontrast między Bangkokiem a wsią jest realny pod względem krajobrazowym, ale na innych obszarach jest to częściowo podtrzymywana (przez ludzi, którzy z niego korzystają) sprzeczność, która – na szczęście – jest coraz mniej zgodna z rzeczywistością. Przyjeżdżam na południe Tajlandii od około 7 lat, a na północ Tajlandii od 4 lat.
      Migracja Tajów do miast (w poszukiwaniu pracy) stworzyła miejski proletariat w miastach. Ludzie, którzy pracują w sektorze nieformalnym i nie zarabiają absolutnie żadnych 300 bahtów dziennie. Rolnicy na południu nie są biedni i nigdy nie nazwałem ich tak, jak twierdzi Hans. Jak mógłbym. Mieć byłą dziewczynę, która jest z południa, a jej rodzina (rolnicy) była zamożna i mogła wysłać swoje dzieci na studia w Bangkoku.
      Jeśli istnieje jakieś złudzenie wyższości (a ja temu zaprzeczam), jest ono sztucznie utrwalane przez elity wszystkich kolorów skóry. Czują się znacznie lepiej niż zwykli ludzie. Jeśli masz dużo pieniędzy, nadal jesteś wysoko ceniony w Tajlandii. Im biedniej, tym niżej. Gospodarka wiejska rzeczywiście rozwija się bardziej niż w Bangkoku. Stanie się to jeszcze bardziej w przypadku AEC, jeśli firmy będą w stanie znaleźć odpowiednich pracowników. Nowicjusz na liście 50 najbogatszych Tajów magazynu Forbes jest przedsiębiorcą w Khon Kaen.
      Bank Światowy napisał już, że edukacja jest kluczem do zwiększenia zatrudnienia, zmniejszenia przepaści między bogatymi i biednymi oraz do demokracji. Miejmy nadzieję, że to stanowisko ministerialne pewnego dnia zostanie obsadzone przez mężczyznę lub kobietę z wizją i zdecydowaniem. Rząd Yingluck ma już czwartego ministra edukacji: nikt nie chce wykonywać tej niewdzięcznej pracy. Niewiele można powiedzieć o postępie. Pewien profesor powiedział niedawno: tak długo, jak na uniwersytecie bardziej będziemy martwić się wyglądem i ubiorem studentów, niż tym, czy studenci faktycznie się czegoś nauczą, nadal mamy bardzo długą drogę do przebycia...

      • Bachus mówi

        Moderator: Rozmawiasz już jakiś czas, przestań.

      • chris mówi

        Drogi Hansie,
        to, co uważam za dyskryminujące, to wyśmiewanie się z biednych, szantażowanie ich w jakiejś formie za głosowanie, a kiedy już zostanie się wybranym, ma się gdzieś warunki, w jakich ci ludzie żyją. Czasami nawet gorzej: ogłaszać środki (takie jak niższy podatek od pierwszego samochodu i karty kredytowej dla rolników), które tylko zachęcają do konsumpcjonizmu i tylko zwiększają zadłużenie. (zob. również odpowiedź top martin z dnia 3 stycznia). To wielka bańka, która kiedyś pęknie. Jeszcze kilka uwag:
        – był w Isan z przyjaciółmi przez 5 dni i codziennie widział stację paliw, aby zapłacić za benzynę dla pozostałych członków rodziny. Nowy pick-up, ale nie ma pieniędzy na paliwo.
        – Einstein już powiedział: jeśli zrobisz to samo, co wcześniej, nie powinieneś oczekiwać, że wynik będzie inny.
        – możliwe złudzenie wyższości nie oddziela czerwonych od żółtych, ale elitę od reszty Tajlandii (rolników, obywateli i rodaków).
        Moim zdaniem jest tylko 1 prawdziwie demokratyczne rozwiązanie: przełożenie wyborów, dymisja rządu, działający gabinet, który rozpoczyna publiczną dyskusję o reformach, prosi partie polityczne o przelanie na papier swoich pomysłów na reformy (w swego rodzaju programie która porusza najważniejsze problemy w tym kraju i proponuje rozwiązania) i tym samym żąda mandatu od wyborców. Najlepiej, żeby z list wyborczych wykluczono wszystkich, którzy byli na nich w ciągu ostatnich 10 lat.

  17. ja mówi

    Kompleks pluralizmu jest zakorzeniony w Tajlandii od urodzenia ze struktur historyczno-feudalnych i buddyjsko-religijnych. Ale także na odwrót. Oni sami doskonale wiedzą, co z tym zrobić. Zrezygnowana akceptacja jest dla nich wielkim atutem. Nieważne, że materialistyczne struktury determinują również ich zachowanie. I jak! Niemniej jednak nie wierzę, aby Bankokianin odrzucał Isańczyka na podstawie koloru skóry, pochodzenia i/lub statusu. Jeden głosuje na Żółtego, a drugi na Czerwonego z powodu nieznajomości, ignorancji, konfliktu interesów, nieufności, własnej skóry, nie wiem nic lepszego, przy braku alternatywy i tak dalej, jak np. bo wszyscy to robią. Cechy i zachowania, które często sprawiają, że człowiek jest tak odrażający, ale które można prześledzić wstecz do Upadku (którego wariant tajski wyjaśniono w innym artykule na blogu Thailand). Nic, co ludzkie, nie jest obce Tajom. Nie zawiść i zazdrość, nie oportunizm, a już na pewno nie pogoń za zyskiem. Wtedy zrozumiesz, że myślisz, że jesteś kimś więcej, albo że jesteś skracany. Zobacz holenderską politykę. Ale Taj raczej patrzy na to, jak ktoś się zachowuje, zwraca uwagę na czyjś charakter i osobowość.

    Kiedy Czerwone Koszule maszerowały ulicami BKK w 2010 roku, sprzedawczyni narzekała w BVN News, że jest bardzo rozczarowana. Od dłuższego czasu nie było żadnego handlu. Maszerujące Czerwone Koszule zignorowały jej romans. Nie mogła zrozumieć ruchu ulicznego. „Wszyscy rolnicy. Brak edukacji. Taki niecywilizowany!” – brzmiał jej komentarz. I wykrzywiła twarz w paskudnym grymasie! Wynik całego tego marszu nie rozluźni jej twarzy.

    Ale tak, od 2011 roku dodała narzekanie, a mianowicie: duży kapitał ThaiBaht, który był używany do finansowania magazynów pełnych ryżu. I zaczyna mieć rację, bo Jasmine gnije. Zapach jest wyłączony. Uważa, że ​​rząd zapewnił wiele korzyści „wszystkim rolnikom”. Dla niej obecny konflikt jest jasny: ona, Wygrana przeciwko nam, Pokrzywdzona. Tych ostatnich jest mniej, ale przed korupcją. Poza tym ludzie, Żółci, chcą wiedzieć, co robi rząd. Chce, aby rząd podjął działania na korzyść wszystkich, a nie tylko „własnej grupy”. Dla wygody nie bierze pod uwagę, że jej żółty rząd też tego nie zrobił, ani jak bardzo „rolnicy” są dotknięci przez zagrażającą BKK wodę, która co roku jest kierowana przez tereny wiejskie. Czy ona by o tym wiedziała?

    Jednak obecne niepokoje nie wynikają wyłącznie z osobistego niezadowolenia. Oczywiście, że odgrywa to jakąś rolę i oczywiście zdarza się, że jedna osoba patrzy w dół, a druga pokornie w górę. To zależy tylko od tego, co sprawia, że ​​czujesz się nudny. Czy farang nie jest dziwny? Niemniej jednak na innym poziomie i w skali większej niż postawy osobiste Thais dostrzegł ostatnio, że np. w negocjacjach z UE w sprawie wzajemnego wolnego handlu rząd chce, aby parlament grał na zewnątrz. Sam rząd chce swobody. Żadnych przesłuchań, żadnej ingerencji ze strony parlamentu, żadnych badań konieczności. Powoduje to jednak brak przejrzystości, ogranicza kontrolę demokratyczną i sprzyja korupcji. Żółte Koszule mówią, że nie będą już tego tolerować. Nie tylko oni: wyłoniło się społeczeństwo obywatelskie: wyłaniająca się klasa średnia, która chce prawa do sprawdzania prawodawstwa i zadawania pytań na temat polityki. W tej dziedzinie chcemy mieć pewność, że rząd wdraża dobrą politykę, a ustawodawstwo jest tworzone w sposób przejrzysty. Chcą więc także móc pociągnąć rząd do odpowiedzialności i zapewnić jego pociągnięcie do odpowiedzialności. I to nie tylko wyższej warstwy potężnych finansowo, tradycyjnie elitarnych, wielkich właścicieli. Mówi się, że ich pozycja wewnętrzna znajduje się pod presją ze względu na malejące wpływy i których nastawienie musi się zmienić ze względu na interesy międzynarodowe. W Tajlandii niszczone są także domy sakralne. Na dłuższą metę po prostu dodam.

    Krótko mówiąc: w Tajlandii dzieje się coś więcej niż tylko to, że pewna grupa ludności cierpi z powodu uczucia litości. Wielu Tajów jest zmęczonych fałszywym zachowaniem obecnego rządu. (A także między innymi brak przejrzystości co do miliardów, które trzeba wpompować w gospodarkę wodną, ​​czy tego samego w odniesieniu do kilkumiliardowego kredytu, na przykład na HSL i inne zabawki.) Ale wszystkie sekcje w Tajlandia wmanewrowała się w coś w rodzaju okresu przejściowego. Demokracji trzeba się nauczyć. Jeśli tego chcesz. Po prostu poczekaj i zobacz, powiedziałbym, czy tak jest. (Niedaleka) przyszłość pokaże. Ale tak czy inaczej: istnieje początek świadomości demokratycznej.
    I uwierzcie mi, że ta świadomość jest dla wielu pierwszą znajomością. I moim skromnym zdaniem w żadnym kraju nie udało się tego osiągnąć w sposób pokojowy. Hordy z Marechaussee, czyli Gerdarmerie, również wjechały w tłum ludzi demonstrujących swoje prawa na koniach iz wyciągniętymi szablami w NL i BE. Wtedy składano ofiary z ludzi. Widzisz więc, jak w przypadku wszystkiego, musisz chcieć patrzeć na wszystko w jego proporcjach.

  18. buntownik mówi

    W Sa Kaeo znajduje się Restauracja Tajska, której właścicielem jest Chińczyk. Doskonałej jakości jedzenie, z nieco wyższą ceną. Odwiedzałem tę restaurację w przeszłości, więc byłem stałym klientem. Teraz już tam nie chodzę i duża część naszych przyjaciół i znajomych też nie. Powód jest prosty. Jeśli jedziesz tam mercedesem, audi lub volvo 80, zostaniesz obsłużony wcześniej, więc jedzenie dostaniesz wcześniej, jeśli stoisz pod drzwiami toyotą hi-lux lub isuzi d-max high laender pick-up. Rozmawiałem z nim o tym. Jego odpowiedź: Jestem tutaj szefem i żadnych dalszych komentarzy, była jego reakcją. Powiedziałbym, że całkiem oczywiste? Po prostu trzymaj się z daleka, pozbądź się tego.
    Najwyraźniej inni goście też tak myśleli?. Kiedyś było pełne i często nie dostawałeś miejsca, teraz możesz wybierać z szerokiej gamy bezpłatnych miejsc każdego wieczoru. Szkoda, że ​​ciągle jeżdżę. Jedzenie jest naprawdę smaczne. Różnica między bogatymi a biednymi? Różnica między lepiej wykształconymi (a więc lepiej zarabiającymi) a biednymi stopami? Nie musisz po to jechać do Isaan. Można zauważyć, że już około 180 km poza Bangkokiem.

  19. Prezenter mówi

    Drodzy komentatorzy, jest dużo czatów, więc zamykamy opcję komentowania.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową