Niedawne badanie przeprowadzone przez Bank Tajlandii i Ministerstwo Finansów ujawniło, że w Tajlandii istnieją trzy grupy osób, które są głęboko zadłużone z powodu złego zarządzania swoimi dochodami. Są to studenci, osoby o niskich dochodach i rolnicy. Razem stanowią około 70% populacji.

Ponad 90% całkowitej populacji Tajlandii nie prowadzi żadnych rejestrów dochodów i wydatków, a także nie ma wglądu w swoje zwyczaje związane z wydatkami.

Nie jest to dla mnie nowość, bo od dawna miałem ten pomysł. Kiedy poznałem moją tajską żonę, nie miała pieniędzy, więc każda (niewielka) kwota była mile widziana. Kiedy moje składki rosły, ona też wydawała więcej. Oczywiście na początku z niezbędnymi rzeczami, których wcześniej nie mogła kupić, ale stopniowo jej szafa się przepełniała. Biżuterii, złota, butów itp. nie dało się skończyć.

Teraz ta mania wydawania pieniędzy nieco opadła, choć nadal muszę liczyć się z nadmiernym zachowaniem. Jeśli jedzie do swojej wioski na kilka dni, daję jej pieniądze i bez względu na to, ile jej daję: zawsze ich nie ma. Czasami dawałem jej trochę więcej z ostrzeżeniem, żeby używała go tylko w nagłych wypadkach, ale to nie pomaga: pieniądze przepadły, kiedy wróciłem. Do którego? Nie ma jak się dowiedzieć, bo prawie nie pamięta wydatków.

Dlatego w pełni zgadzam się z wynikiem badania: Tajowie nie potrafią obchodzić się z pieniędzmi!

Jakie jest Twoje doświadczenie? Dołącz do dyskusji z oświadczeniem tygodnia.

32 odpowiedzi na „Pozycja tygodnia: Tajowie nie potrafią obchodzić się z pieniędzmi”

  1. DIRKVG mówi

    Uogólnienie może być błędne…
    Mogę więc mówić tylko z własnego doświadczenia.
    Moja obecna dziewczyna otrzymuje co miesiąc stypendium w wysokości 200 euro na naukę angielskiego w dobrej prywatnej szkole już od 3 lat. (3 popołudnia / tydzień). Rano ma pracę w szkole.
    Nie dość, że zdała każdy moduł, a jej angielski stał się naprawdę zrozumiały, to jeszcze kupiła za swoje kieszonkowe działkę, na której posadziła drzewka owocowe i staw rybny.
    Nie sądzę, żeby fakt, że jest Kambodżanką, miał na celu większą różnicę.
    Z drugiej strony zakładam, że w Belgii też jest sporo osób, które nie radzą sobie dobrze ze swoim budżetem.

    Więc… wszystko jest względne

    • tony grzmotu mówi

      Cóż, z mojego doświadczenia wynika, że ​​między Holendrami i Belgami jest znacznie więcej podobieństw niż między Tajami i Kambodżanami. Pod wieloma względami kultura Tajlandii i Kambodży jest zupełnie inna, nawet na terenach przygranicznych.

      • DIRKVG mówi

        Droga Tono,

        Jasne……. jeśli chodzi o kulturę i wiele innych wartości, zgadzam się z panem.
        Jeśli chodzi o wydawanie pieniędzy, relacje z farangiem, często słyszę i widzę równoległe stwierdzenia.
        Ale jak już wspomniano… Mówię z osobistego i dotychczasowego doświadczenia.

        I nie jest tak źle 😉

  2. Daniel Drenth mówi

    Bardzo dobrze radzą sobie z pieniędzmi! Tylko mają zupełnie inną wizję niż my. Chcemy oszczędzać i oszczędzać, wydawać je.

    Podobnie jak poprzednia odpowiedź, bez względu na to, ile to pieniędzy, zawsze mają na to cel.

    Nie oznacza to, że zawsze jest źle, ponieważ są również bardzo hojni dla mniej szczęśliwych i niepełnosprawnych. Gdyby nie fakt, że czasem myślę, że znów go nadużywają.

  3. Janku szczęście mówi

    Tajka, jeśli trafi się tę właściwą, dobrze radzi sobie z pieniędzmi. Nie ma co generalizować, są też takie, które nie radzą sobie z pieniędzmi, ale zazwyczaj są to barmanki i kobiety, które mają farang, którego się nie nauczyły obchodzić się z pieniędzmi.
    Moja żona otrzymuje co miesiąc pieniądze gospodarstwa domowego na wszystko, co musi zapłacić w domu i wokół niego, światło, wodę, gaz, telewizję, internet itp.
    Ponieważ jest bardzo samowystarczalna, potrafi nawet zaoszczędzić trochę pieniędzy. Nauczyłem się tego. Powiedziałem, jeśli zaoszczędzisz 1000 kąpieli
    następnie dodaję 1000 kąpieli co miesiąc. I to się sprawdza znakomicie. Co miesiąc z dumą pokazuje swoje konto oszczędnościowe. A ponieważ zajmuje się wszystkim, od czyszczenia hulajnogi po wędzenie makreli itp., ma dobre życie. Pewnie też dlatego, że potrafi się ze mną bardzo dobrze konsultować, coś tyle Farangów robi. zaginęło. Smolą wszystko jednym pędzlem, a potem ostro krytykują, jeśli kobieta nie radzi sobie z pieniędzmi. Nawet swoją żonę nauczyłem uczyć wnuka oszczędzania. Niewiele Tajek tak robi. Jeśli nasze maleństwo to syn Honnybee. Kiedy do nas przychodzi, od razu wyjmuje swoją skarbonkę i trzyma ją przed nosem dziadka. A potem patrzy na mnie pytająco, a gdy wrzucę do niej 10 bahtów, dostaję wielkiego buziaka i macham. od tego małego chłopczyka.
    A nowy skuter został kupiony za gotówkę z rabatem 4000 bahtów i ten rabat poszedł prosto do jej książeczki oszczędnościowej, więc to możliwe.
    Więc jest to możliwe, ale wtedy trzeba je dobrze poprowadzić.

  4. ja mówi

    Oświadczenie Gringo zachęci ludzi do jego potwierdzenia, inni będą temu zaprzeczać. Myślę, że są Tajowie z dziurą w dłoni, jak opisuje Gringo w rozmowie z własną żoną. Nazywa to nadmiernym zachowaniem. Takiego zachowania nie można jednak uznać za reprezentatywne. Na mojej ulicy mieszka kilka tajskich rodzin, które dają z siebie wszystko. Młodsi i starsi ludzie, którzy pracują, mają dzieci, na luzie i oszczędnie, bez dużych samochodów pod drzwiami, hipoteka spłacona i po prostu widać, że dobrze sobie radzą i dobrze się bawią. Ale oni też nie są reprezentatywni. Ani moja żona, która z natury jest oszczędna, wcześniej prowadziła własną działalność gospodarczą i zna się na księgowości. ale śledztwo nie dotyczy ich.

    Badania objęły około 70% populacji Tajlandii, która boryka się z dużymi długami. To smutne: rząd wyraźnie popełnił tutaj błędy. Z badania wynika również, że 90% populacji Tajlandii nie ma wglądu w swoje zwyczaje związane z wydatkami. To bzdury, ponieważ wiele mówią o niezdolności Tajów do zrobienia czegoś ze swoimi długami.

    Miejmy nadzieję, że cytowane badania nie poszły na marne. Suma kredytów i długów tajskich gospodarstw domowych rośnie niepokojąco. Można przypuszczać, że jest to znane. Ale czy to badanie oznacza, że ​​rząd Tajlandii zaczyna rozumieć, że wiele osób boryka się z wieloma problemami? Czy z badania jasno wynika, że ​​rząd rozumie, że wiele złożonych obietnic i wcześniejszych działań rządu jest częściowo odpowiedzialnych za wzrost zadłużenia? Czy Tajowie mogą się doczekać działań, które pomogą zmniejszyć zadłużenie gospodarstw domowych?
    Nie wiadomo mi, czy intencją Ministerstwa Finansów jest zrobienie czegoś z wynikami badań. Samo nazwanie problemu nie jest rozwiązaniem.

    Można było się spodziewać, że trzy wymienione grupy, studenci, rolnicy i gospodarstwa domowe o niskich dochodach, wyróżniają się jako najbardziej niepokojące. Nic dziwnego, że rolnicy i gospodarstwa domowe o niskich dochodach nie są w stanie utrzymać właściwego zarządzania finansami. Rolnicy miesiącami czekają na wypłaty i odszkodowania, aw przypadku braku pieniędzy pożyczają (znowu i więcej). Przy wysokich stopach procentowych, które zawyżają dług. Rząd Tajlandii ma tutaj zadanie.

    Oczywiste jest również, że wielu młodych ludzi w Tajlandii nie oszczędza, ale wydaje. Samo w sobie nie jest dziwne. Tajlandia to ogromne społeczeństwo konsumpcyjne, z ogromnymi wyzwaniami i pokusami dla młodych ludzi. Kolejnym czynnikiem jest to, że ani rząd, ani osoby starsze nie oferują przykładu oszczędzania. Ponadto zjawisko społeczne „popisywanie się” odgrywa ogromną rolę w życiu tych młodych ludzi. To dziwne, że młodzi ludzie widzą, jak fatalna może być sytuacja życiowa, jeśli ma się duże długi, a mimo to tworzą grupę, która wykazuje takie samo zachowanie.

    Problem dochodów Tajlandii jest problemem społecznym. Omówienie tego w tej specyfikacji byłoby zbyt daleko idące, ale faktem jest, że jeśli okoliczności się nie zmienią, warunki życia ludzi też się nie zmienią (oczywiście z wyjątkami!). Tajlandia jest nadmiernie konsumpcyjnym społeczeństwem, wielu Tajów jest przesadnie nastawionych na zdobywanie i posiadanie, struktura buddyjska nie zachęca do aktywnej ingerencji we własne środowisko życia, zamiast tego promuje akceptację i rezygnację,

    • ja mówi

      Ostatnie zdanie jest w połowie wysłane i powinno brzmieć następująco:

      ……………..akceptacja i rezygnacja, co prowadzi wielu Tajów do powierzenia swojego losu siłom wyższym. Dla nich obejmuje to władzę polityczną, ale ona sama wpadła w pułapkę. Obawiam się, że muszę niestety odpowiedzieć przecząco na pytania, które postawiłem w poprzednim akapicie.

    • Tino Kuisa mówi

      Kim jestem, żeby spierać się z Bankiem Tajlandii czy Ministerstwem Finansów? Nawiasem mówiąc, nigdzie nie mogłem znaleźć tych ostatnich badań. Ale prawdą jest, że co miesiąc w gazecie pojawia się artykuł, w którym wspomina się o (przesadnie) wysokim zadłużeniu gospodarstw domowych. To, co teraz mówię, odsyłam do dwóch poniższych linków, z dużą ilością statystyk. To wszystko są średnie, co nie wyklucza, że ​​duża liczba osób jest nadmiernie zadłużona, zwłaszcza wśród osób o niższych dochodach. Mówię teraz o Tajlandii jako całości („Tajlandii”) i wtedy nie jest tak źle.
      1 Tajowie oszczędzają średnio 10 procent swoich dochodów
      2 Średnie zadłużenie na gospodarstwo domowe wynosi 136.000 70 bahtów, co stanowi 350 procent rocznego dochodu gospodarstwa domowego i jest jednym z najniższych w Azji Południowo-Wschodniej (Holandia: XNUMX procent!)
      3 Średnio gospodarstwa domowe wydają ponad 1 (jeden) procent swoich dochodów na spłaty i odsetki
      4 W ostatnich latach dochody i aktywa rosły szybciej niż zadłużenie
      5 Liczba NPL (pożyczek zagrożonych) utrzymuje się na zdrowym poziomie 2-3 procent, mniej więcej tyle samo dla wszystkich grup dochodowych, ale najmniejsza dla grupy o niższych dochodach (mniej niż 15.000 XNUMX bahtów miesięcznie)
      Nie oznacza to, że nie ma wstrząsających przypadków, ale ogólny obraz całej Tajlandii wygląda dość zdrowo. Podejrzewam, że większość Tajów dość dobrze zarządza swoimi dochodami i wydatkami. Banki zostały już poinstruowane, aby bardziej rygorystycznie oceniać wnioski kredytowe.

      http://asiancorrespondent.com/79276/household-debt-in-thailand-is-it-unsustainable/
      http://asiancorrespondent.com/81931/household-debt-in-thailand-is-it-unsustainable-part-2/

      • ja mówi

        Drogi Tino, choć zdecydowanie jestem za tym, żeby nie przesadzać z tajskimi zjawiskami, to jednak uważam, że należy spojrzeć na wszystko z właściwej perspektywy. Dozwolona jest odrobina przesady w celu wyjaśnienia sprawy. Tak jak robi to Gringo z mocnym opisem swojej wypowiedzi, aby zwrócić uwagę czytelników na bardzo nieprzyjemne warunki życia niektórych Tajów.
        Uważam jednak, że należy dodać inne liczby, aby jeszcze bardziej wyjaśnić sytuację.

        W artykule z czerwca 2013 na Thailandblog powiedziano, że: „gospodarstwa domowe w Tajlandii są po uszy zadłużone; według sondażu przeprowadzonego przez Uniwersytet Tajlandzkiej Izby Handlowej (UTCC) w tym roku odnotowano nawet 12-procentowy wzrost.
        Spośród 1.200 respondentów 64,5 procent ma średni dług w wysokości 188.774 147.542 bahtów w porównaniu do XNUMX XNUMX bahtów rok wcześniej. Osoby o niskich dochodach są głównie zadłużone u lichwiarzy”. https://www.thailandblog.nl/nieuws/huishoudschulden-rijzen-de-pan-uit/

        Zadłużenie, o którym mowa w czerwcu 2013 r., jest prawie o 50% wyższe niż to, o czym wspominasz.

        Innym faktem, który naprawdę mnie wtedy uderzył, w tym artykule z czerwca 2013 r., było to, że „robotnicy i ludzie o niskich dochodach” pożyczali więcej niż zwykle z powodu upadającej gospodarki. Wcześniej 5000 bahtów; ale teraz „chętny łup lichwiarzy” i „z największymi trudnościami w wypełnianiu swoich zobowiązań”.

        Czy nie ma sytuacji, o które należy się martwić?

        W Holandii zadłużenie gospodarstw domowych jest rzeczywiście 3,5-krotnością dochodu. W Danii jeszcze wyższy. Wynika to z kredytów hipotecznych tylko odsetkowych. Niemniej jednak od czasu kryzysu z końca ubiegłego wieku gospodarstwa domowe w Holandii są w stanie stabilnie spłacać te długi. Całkowite zadłużenie hipoteczne w Holandii spada. że spłata odbywa się z oszczędności. Na przykład w 2013 r. na likwidację tych długów hipotecznych wykorzystano kwotę 118 mln euro z sald oszczędnościowych.

        Nie wierzę, że wspomniane 70% tajlandzkich gospodarstw domowych jest w stanie spłacić zadłużenie w porównywalnych proporcjach. Problem zadłużenia Tajów to z mojej perspektywy także problem społeczny, któremu trzeba poświęcić więcej uwagi niż tylko raport z uczelni czy cytat ministerialny.

  5. BA mówi

    Większość kobiet, które znam, jest bardzo oszczędna. Znam takich, którzy mogą żyć nawet za 50 bahtów dziennie. Moja dziewczyna mówi, że nie muszę codziennie jeść poza domem, na przykład sama coś gotuję. Albo idź na targ i kup.

    Ale. Jeśli pójdziesz z kobietą, ona też częściowo przejmie twój styl życia. Czy jesteś kimś, kto woli codziennie jeść poza domem, wychodzić na miasto itp., wtedy twoja żona też to polubi, a jeśli jesteś mile widzianą postacią w lokalnym życiu nocnym, nie może zostać w tyle, w tym piękna sukienka itp.

    Dużo też zależy od wieku. Studentka po dwudziestce ma inny styl życia niż 20-30-latka. Dziewczyny, które znam tutaj z uniwersytetu, zwykle nie patrzą na kilka bahtów, ale to zaczyna się dopiero wtedy, gdy same muszą pracować.

    Często widzisz tę samą piosenkę, gdy jadą do rodzinnej wioski, próbują popisać się przed rodziną itp. Jeśli następnie dasz im pieniądze, równie dobrze możesz je natychmiast spisać.

    Co więcej, moja dziewczyna również zdała sobie sprawę, że im więcej pieniędzy, tym więcej wydatków. Na przykład samochód przed drzwiami jest ładny i ładny, ale nie jesteś sam z miesięczną opłatą. Takie coś też potrzebuje ubezpieczenia, usług, benzyny itp. itd. Większy ładniejszy dom jest ładny, ale też kosztuje więcej miesięcznie. Jeśli są samotni, często nie otrzymują więcej niż czynsz za mieszkanie, kredyt na motocykl i telefon. Jakieś ciuchy i makijaż i to wszystko. Potem wchodzą w związek, ale myślą, że nadal mogą żyć jak w rodzinnej wiosce, co okazuje się nie mieć miejsca.

  6. Ruud mówi

    Miałem tajską dziewczynę (przez 3 lata), której zawsze powtarzałem: „Jedyną rzeczą, którą rozumiesz, jeśli chodzi o pieniądze, są
    BRAK PIENIĘDZY

  7. Khunhans mówi

    Często przychodziło mi do głowy, że wielu Tajów nie umie liczyć… ale to nic w porównaniu z naszymi przywódcami rządowymi w Holandii! Uważają się za bogatych pieniędzmi, których nie ma!

  8. piet mówi

    W większości zgadzam się z Gringo, mają trudności z radzeniem sobie z pieniędzmi, rozmawiają o tym, wydaje się, że ich to boli i zaczynają kupować lub inwestować w rzeczy, których „naprawdę” potrzebują.

    Zobacz wiele nowych samochodów i czasami zapytaj; czy tego potrzebują? cóż, nie, ale łatwo, gdy pada deszcz pffff, tak, to musi być nonsens, ale obudź się!
    Mieszkam tu dopiero ponad 13 lat i nie rozumiem nawet 1% sposobu myślenia Tajów, gratuluję 😉

    Na szczęście moja jest inna ………………..bahtje już zniknęły, zanim zdążyła policzyć haha.

    Proszę zgłosić ostatni; Pattaya i inne miejsca turystyczne to nie prawdziwa Tajlandia

  9. Cees mówi

    Planowanie i organizowanie nie jest ich mocną stroną, nie leży to w ich naturze. Z mojego doświadczenia wynika, że ​​myślą i działają krótkoterminowo. Nigdy nie przyłapałem mojej tajlandzkiej żony na kupowaniu bezsensownych rzeczy, nawet gdy nie jestem w Tajlandii. Za jej radą kupiliśmy teraz dwukrotnie kawałek ziemi, który zachowuje swoją wartość trochę jak złoto, traktuję to bardziej jako inwestycję na później.
    Oto, co było ostatnio w wiadomościach w Holandii: „Wiele gospodarstw domowych nie akceptuje tego, że mają mniej do wydania: po prostu pożyczają. Nakładając jeden na drugi kredyt, powoli, ale pewnie ześlizgują się w otchłań pomocy zadłużenia. Liczba problematycznych długów wzrosła w ciągu 7 lat o prawie 20 proc.
    Ponad 1 na 6 Holendrów (17,2 procent) ma długi. Od 373.00 531.000 do XNUMX XNUMX gospodarstw domowych ma problematyczne długi”.
    Teraz 17,2% to oczywiście inna liczba niż wspomniane 70%, ale mam na myśli, że długi nie są zarezerwowane wyłącznie dla Tajów.
    W NL są agencje, do których ludzie mogą się zwrócić o pomoc, ale obawiam się, że w wielu przypadkach zapłaci za to społeczność.

  10. Stefaan mówi

    Wiele osób nie radzi sobie z pieniędzmi. Tak więc ludzie z Zachodu, Afrykanie, Azjaci….

    Moje stwierdzenie: jeśli nie nauczono cię, jak obchodzić się z pieniędzmi podczas twojego wychowania, to nie możesz oczekiwać, że będziesz dobrze obchodził się z pieniędzmi później.

    Czym w ogóle jest „dobre zarządzanie pieniędzmi”?

    To jest oszczędzanie i okazjonalne zaprzeczanie czemuś. Często możesz obejść się bez niczego przez krótki lub dłuższy okres.
    Oszczędzanie najpierw, a dopiero potem kupowanie to też taka duża zaleta. Kupowanie na kredyt jest dla wielu osób (którzy zazwyczaj nie radzą sobie z pieniędzmi) początkiem poważnych zmartwień finansowych.

    Kupuj jak najmniej na kredyt. Wielki wyjątek: dom, ponieważ jest to forma oszczędzania na emeryturę. Starszym osobom, które mają własny dom, żyje się dobrze. Osoby starsze mieszkające w wynajmowanych domach często mają problemy finansowe.

  11. Gus mówi

    Moja tajska żona, z którą jestem żonaty od prawie dwudziestu lat, radzi sobie z pieniędzmi znacznie lepiej niż ja. Zakładam, że chodzi o to, żeby nie wyrzucać pieniędzy i nie kupować rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebujesz. Czasami mam tendencję do impulsywnego kupowania czegoś, na co szybko przestaję patrzeć. Ying nie przejmuje się tym. Jest oszczędna, ale na pewno nie skąpa. Mamy wspólne konto bankowe i każdy, kto potrzebuje pieniędzy, idzie do bankomatu. Więc to zwykle jestem ja. Nigdy nie słyszeliśmy żadnych słów ani problemów z tego powodu. Co najwyżej pyta: „Czy naprawdę tego potrzebowałeś?” gdybym znowu coś na mnie nałożył. Uderza mnie to, że wielu kolegów farangów mówi o kieszonkowych, które dają swoim żonom. Cieszę się, że nasze małżeństwo opiera się na równości, gdzie nikt nie musi trzymać go za rękę. Być może ma to coś wspólnego z faktem, że moja żona zawsze doskonale dbała o siebie (finansowo) zarówno w Holandii, jak i Tajlandii, dlatego nigdy nie byliśmy od siebie zależni w tej dziedzinie. Właściwie mam wrażenie, że gdyby było inaczej, nie mielibyśmy żadnych problemów. Często mam wrażenie, że tego typu dyskusje nie dotyczą przede wszystkim pieniędzy, ale braku wzajemnego zaufania i szacunku. A może zupełnie błędnie to widzę?

    • Nik mówi

      Jaki piękny widok. Wydajecie się być razem bardzo szczęśliwi

  12. Oosterbroeka mówi

    Cóż, mogłabym napisać o tym książkę, chcą wszystkiego, ale niczego nie zaoszczędzili, nadal mam faranga… W pewnym momencie miałam tego tak dość, że powiedziałam jej, że będę miała 3000 mniej pieniędzy na gospodarstwo domowe miesięcznie i że zachowam to dla niej, nie wolno jej było tego dotykać przez rok.
    Myślałem, że poszło dobrze, po 3 miesiącach pomyślałem, że włożę to do banku (było w świni) więc to już nie było potrzebne, pytam, gdzie są te pieniądze?
    Odpowiedz, mój ojciec tego potrzebował, a ja nie mogę odmówić!!!!!! Mówię, kradniesz od siebie, odpowiadaj od czasu do czasu.
    Jak można kogoś z taką mentalnością uczyć oszczędzania

    • Janku szczęście mówi

      Oosterbroek, problemem nie jest to, że Twoja żona nie potrafi oszczędzać pieniędzy ani zarządzać nimi. Jesteś winien, zwłaszcza jeśli wątpisz w mentalność swojej ukochanej osoby.Gdybyś dla niej zaoszczędził, włożył to do jej księgi lub włożył do sejfu, do którego nie mogła wejść, z czasem przekonałaby się, że możesz naucz się oszczędzać. Dając jej co miesiąc 3000 kąpieli mniej pieniędzy z gospodarstwa domowego i mówiąc, że to dla niej oszczędzasz, podważasz jej zaufanie. Zwłaszcza jeśli stanowczo mówisz, że jestem tylko Farangiem. Tajka jest bardzo wrażliwa na tego rodzaju stwierdzeń.Dużo rozmawiać i wspólnie omawiać, że lepsze jest oszczędzanie na konkretny cel niż finansowanie czegokolwiek innego.
      Przemówiła do mnie następująca odpowiedź: Co oznacza „dobre radzenie sobie” z pieniędzmi?
      Gdybyś był żonaty z jej ojcem lub z nią, mogłeś ją zapytać.

      To jest oszczędzanie i okazjonalne zaprzeczanie czemuś. Często możesz obejść się bez niczego przez krótki lub dłuższy okres.
      Oszczędzanie najpierw, a dopiero potem kupowanie to też taka duża zaleta. Kupowanie na kredyt jest dla wielu osób (którzy zazwyczaj nie radzą sobie z pieniędzmi) początkiem poważnych zmartwień finansowych.

  13. BramSiam mówi

    Być może dyskusja byłaby bardziej czytelna, gdyby stwierdzenie brzmiało: „Tajowie nie potrafią obchodzić się z cudzymi pieniędzmi”, ale byłoby to chyba zbyt tendencyjne.
    W obronie Tajów jest jasne, że nie mają oni kalwińskiej tradycji oszczędzania. W Tajlandii gniazdo nie trwa długo, ale lubią mieć własny dom, co jest dobrą inwestycją. Luksusowe dobra konsumpcyjne są bardzo popularne, co jest dobre dla gospodarki, ale złe dla często zachodniego portfela. Pieniądze ludzi Zachodu w Tajlandii często płyną do tych, którzy mają mniej. Pieniądze bogatych Tajów zostają u bogatych Tajów.
    Z nami zaproponujesz coś, jeśli ci się powodzi. W Tajlandii wyobrażasz sobie coś, jeśli pozwolisz temu wisieć szeroko. Oczywiście potrzeba oświadczyn różni się w zależności od osoby. Niestety dużo miłości (z obu stron) przechodzi przez portfel.

  14. Dre mówi

    BramSiam, absolutna racja. Tajowie nie potrafią obchodzić się z cudzymi pieniędzmi. To i tak nie są ich pieniądze, więc dlaczego mieliby oszczędnie z nimi gospodarować??? Wręcz przeciwnie, wydają więcej niż planowano. W każdym razie tak było w przypadku mojej żony. Zakończyłem to i pojutrze wcześnie wyjeżdżam do Belgii. Ona może snuć swoje plany.

    • TH.NL mówi

      Dziękuję za szczerą odpowiedź Dre. „To nie są ich pieniądze, więc dlaczego mieliby oszczędnie z nimi gospodarować?” brzmi mi bardzo znajomo. Tak będzie myślał „przeciętny” Taj, wbrew temu, co niektórzy – ale może najwyraźniej szczęśliwcy – chcieliby, żebyśmy w to wierzyli.

  15. piet mówi

    Uważam, że moja tajska dziewczyna jest trochę zbyt oszczędna
    Przykładowo po wielu latach doświadczyłem Songkran w Khon Kaen. najpierw motorowerem taksówką ze wsi, kosztowało 40 bahtów, potem autobusem bahtów (30 bahtów dla dwóch osób) z Bangfang z powrotem, chciałem wziąć taksówkę, kosztowało 300 bahtów,
    Nie, to moja dziewczyna, idziemy pieszo i wracamy autobusem bahtów.
    znacznie taniej.
    wszystko podczas wysiadania z autobusu bahtów na autostradzie bez taksówki motorowerowej, która zawiezie nas do wioski
    więc 5 km spacerem z powrotem do wsi.
    Myślę, że następnym razem weźmie taksówkę
    Zaoszczędziłem 160 bahtów. a który Holender tego nie chce.

    Jedzenie ogranicza się do ryżu na własnym polu, podobnie jak kurczak leżący obok.

    Oszczędzamy razem na samochód, pomyślała, że ​​to dziwne, można też kupić samochód na raty
    Wyjaśniłem jej, że samochód będzie nam potrzebny dopiero za dwa lata,
    dlatego lepiej oszczędzać już teraz i zabezpieczyć kwotę.
    Ponad godzinę zajęło udowodnienie, że oszczędzanie jest tańsze niż pożyczanie.

    Kiedy patrzę na wszystko, ona jest bardziej holenderska niż moja była żona.
    gr Piet

  16. leon mówi

    Tajowie w ogóle nie radzą sobie z pieniędzmi, a my, Holendrzy, wszyscy mieszkamy w wiatraku, chodzimy w drewnianych butach, palimy trawkę i jemy w domu z niebieskich talerzy Delft.

  17. Ruud mówi

    Wielu Tajów nie miało wykształcenia lub było bardzo słabo wykształcone.
    Dla większości uczniów szkół średnich tabliczka mnożenia przez 10 jest zadaniem niemożliwym do wykonania, podobnie jak dodawanie dwóch liczb dwucyfrowych.
    Jak możesz kiedykolwiek oczekiwać, że duża, nierozwinięta część populacji Tajlandii poradzi sobie z pieniędzmi?
    Jak mogą sporządzić plan finansowy, jeśli w ogóle nie potrafią liczyć?

  18. DVW mówi

    tak tak, nie umieją liczyć… wystarczy raz ustalić kwotę z barmanką, np. 850/dzień przez 20 dni, zaokrąglić kwotę do 15000 XNUMX kąpieli na koniec trzeciego tygodnia.
    Zobaczysz, że potrafią liczyć, ha ha.
    Ale prawdą jest, że niektóre Tajki mają dobre i złe intencje i nie tylko.Pytanie do blogerek: ile już otrzymaliście za dużo reszty?
    Ile razy za mało zmian?
    W każdym razie faktem jest, że czysto matematycznie Tajlandczyk nigdy nie dorówna Europejczykowi.
    Po prostu wykonaj mały test w swoim środowisku: tabliczki mnożenia dla szybkości.
    Myślę, że faktem jest, że w szkołach nie poświęca się wystarczająco dużo uwagi matematyce, ponieważ w innych dziedzinach są mądrzy, jeśli poświęci się jej trochę czasu.

    • Ruud mówi

      @DVW:
      To będzie zależało od szkoły, ale tutaj jest beznadziejnie.
      Nie potrafią też mówić ani słowa po angielsku po 6 latach szkoły średniej.
      Jeśli nie potrafią liczyć, przedmioty ścisłe też niewiele znaczą.
      Są dobrzy w sporcie.
      I jest to dobry dodatkowy dochód dla szkoły, jeśli chcesz mieć dyplom.
      Mają tutaj ten sam system, który odniósł duży sukces w Holandii.
      Nie chodzi o to, czy uczniowie czegoś się nauczą, ale o to, ilu uczniów kończy szkołę z dyplomem.

      • Janku szczęście mówi

        Niedawno chodziłem do szkoły podstawowej. W piątej klasie było 11-letnie dzieci, z których część nie umiała jeszcze czytać ani pisać. Jest to spowodowane złym systemem nauczania, nie ma to jak starzy nauczyciele, którzy nie mogą uczyć dzieci. I oni nie potrzebują wsparcia w domu. Można się tego spodziewać. Bo kiedy przychodzą do rodziców, żeby im przeczytali, albo nie mają czasu, albo nie są zainteresowani tym, czego uczy się ich dziecko. Nie sądzę, żeby tak było. poznaj tutaj holenderski system wspólnego wyrażania tabliczki mnożenia. Jeśli uczysz 5-letnie dziecko zadaje pytanie, ile to jest 12 i 12, widzisz, jak liczy na rękach i minie bardzo dużo czasu, zanim pozna wynik. cały system nauczania jest bardzo opóźniony i żaden darmowy tablet w tym nie pomaga.W szkołach średnich nawet w Na uniwersytecie uczniowie mówią gorzej po angielsku niż moi holenderscy wnukowie z 13 klasy szkoły podstawowej.
        Nawet tablety otrzymane za darmo są zwykle używane do gier zamiast do nauki.
        Ale te same dzieci już potrafią jeździć na hulajnodze, najlepiej bez kasku w 4 osoby bez prawa jazdy na hulajnogę.A wszystko czego Tajowie nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć, zaliczają pod nazwę kultura to moje doświadczenie.

  19. Jerry Q8 mówi

    Nie chcę generalizować, ale wszyscy, których znam, cierpią na syndrom Chrystusa. (pozwól mi chwilę pomyśleć!)

    • ja mówi

      Gerrie, ciesz się, że wielu cierpi na ten syndrom i jest pod nim. Wiele blogów było wypełnionych mniej złymi.

  20. Patrick mówi

    Przeczytałem tutaj wszystkiego po trochu, ale nie sądzę, że można tak naprawdę narysować granicę. Moja dziewczyna jest typem bardziej oszczędnym. Mamy jeszcze trochę do zrobienia w jej domu na wsi, a ona naprawdę chce to zabezpieczyć „dla dzieci”. Kiedy jesteśmy w Bangkoku, Phuket czy Pattaya i chcę zjeść w restauracji, nawet jeśli jest to lokalne miejsce, gdzie nie ma turystów i ceny nie są takie złe, ona mówi „nie kochanie, bezpiecznie dla domu”. Wolałaby kupić coś na straganie. Jeśli uda mi się ją nakłonić do zjedzenia czegoś w lokalnej restauracji za około 250 bahtów na 2 osoby, nadal uważa, że ​​to drogie. Następnego dnia odwiedzamy świątynię i bez większego namysłu wyjmuje ze swojej torby 400 bahtów na kadzidełka i płatek złota dla Buddy. Często pozwalam jej zapłacić rachunek w restauracji lub sklepie, a potem na początku tygodnia podaję jej budżet na cały tydzień. Jeśli zabiorę ją do restauracji turystycznej, z łatwością da napiwek w wysokości 100 bahtów lub więcej. W Isaan radzi sobie za 1000 bahtów tygodniowo lub mniej, jeśli wychodzimy, nie dociera dalej niż do połowy tygodnia za 3000 bahtów, z czego około 1000 bahtów jest na napiwki i ofiary. I w końcu uważam się za szczęściarza, że ​​ona nadal nie lubi wypić drinka na tarasie lub w barze. Nie pali, nie pije alkoholu, a ubrania dla siebie i dzieci rzadko kiedy kupuje więcej niż 200 bahtów. Myślę, że tam będą leżały priorytety.

  21. fakdee mówi

    Niektórzy Tajowie nie potrafią obchodzić się z pieniędzmi, tak jak ludzie tutaj, w Holandii, niektórzy też nie radzą sobie z pieniędzmi


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową