Brzydkie strony życia w Bangkoku

Przez Gringo
Opublikowany w Tło, Bangkok, Miasta
tagi: ,
31 października 2015

Tajlandzka Fundacja Przyszłości opublikowała szokujące odkrycia dotyczące życia w Bangkoku, starając się zachęcić mieszkańców miast do żądania zmian.

„Nadszedł czas, aby mieszkańcy Bangkoku poważnie wyrazili swoje oczekiwania i wezwali władze do poprawy życia w Bangkoku” – powiedział prezes fundacji, pan. Sethaput Suthiwart-Narueput.

Wypowiadał się po badaniu przeprowadzonym przez TFF, które wykazało m.in., że mieszkańcy Bangkoku spędzają średnio trzy godziny dziennie na dojazdach do pracy. Problemy w ruchu drogowym jedynie rosną pomimo istnienia 37 organów odpowiedzialnych za ruch w Bangkoku. Pan. Sethaput powiedział, że nie jest zatem zaskakujące, że Bangkok znajduje się na 102de miejsce znajduje się na liście 140 najlepszych miast na świecie do życia i pracy. Stanowi to wyraźny kontrast w stosunku do statusu Bangkoku jako najpopularniejszego wśród turystów miasta na świecie.

Badania prowadzono przez okres ponad dwóch lat, z których można wymienić szereg istotnych faktów:

Fakt 1: W Bangkoku jest 37 agencji, które zajmują się problemem ruchu drogowego w Bangkoku.
Z badania Castrol Magnatec Stop-Start Index wynika, że ​​średnia prędkość samochodu w Bangkoku wynosi 16 kilometrów na godzinę. Polityka transportu publicznego to porażka.

Fakt 2: W transport publiczny wpompowuje się więcej pieniędzy, niż jest to uzasadnione, biorąc pod uwagę liczbę osób, które z niego korzystają.
Jako przykład podano połączenie kolejowe z lotniskiem, z którego korzysta około 17 milionów osób rocznie. Inwestycja wyniosła 33 miliardy bahtów. Usługi łodziowe na rzece Chao Phraya i Klong Saen Saep obsługują ponad 29 milionów ludzi rocznie, ale inwestuje się jedynie 70 milionów Bt.

Fakt 3: W Bangkoku jest ponad 3.200 funkcjonariuszy policji – 200 w centrali i 3000 w urzędach okręgowych.
Miasto zajmuje powierzchnię 1568 kilometrów kwadratowych, co oznacza, że ​​na każdy kilometr kwadratowy przypada dwóch policjantów.

Fakt 4: Co roku na public relations projektów w Bangkoku wydaje się 377 milionów bahtów.
W tym 30 milionów bahtów na kampanię „Bangkok: miasto szczęścia” i 20 milionów bahtów na kampanię „Kochaj Bangkok, buduj go”".

Fakt 5: Życie w Bangkoku staje się zbyt drogie dla wielu ludzi, którzy zmuszeni są przeprowadzić się do obszarów poza miastem.
Ceny gruntów i domów wzrosły o 7 procent w ciągu 8 lat. Transport publiczny w Bangkoku jest droższy niż w Tokio, Hongkongu czy Szanghaju.

Fakt 6: Na osobę przypada zaledwie 2,2 mXNUMX powierzchni użytkowej zieleni, czyli mniej niż połowa tego, co wskazuje urząd miasta (BMA).
Dla wygody BMA uwzględnia w liczbach również tereny prywatne i zielone pasy ruchu.

Fakt 7: W Bangkoku zatrudnionych jest około 97.000 1,5 urzędników miejskich, czyli dwa razy więcej niż w Seulu i XNUMX razy więcej niż w Dżakarcie.
Każde z dwóch ostatnich miast ma o milion mieszkańców więcej.

Fakt 8: Pieniądze wydane na budowę nowego biura BMA (ratusza) będą kosztować co najmniej dwukrotnie więcej niż budowa projektu Ritz-Carlton Residences, czyli najwyższego budynku w Tajlandii. 
Budowa biura BMA trwa już ponad 20 lat i kosztowała dotychczas 9,9 mld Bt.

źródło: naród

4 odpowiedzi na „Brzydkie strony życia w Bangkoku”

  1. Leo Th. mówi

    Fundacja stwierdza w punkcie 2 (nie nazwałbym tego faktem), że w połączenie z lotniskiem zainwestowano nieproporcjonalną kwotę w porównaniu z usługami transportu morskiego. To porównanie jest oczywiście nieważne, budowa częściowo podziemnego odcinka 28 km. długa linia kolejowa z nowoczesnymi stacjami i wyposażeniem pociągów wymaga znacznie większych inwestycji niż zakup i utrzymanie promów cumujących przy nabrzeżu na rzece. Bez połączenia z lotniskiem problemy w ruchu byłyby jeszcze poważniejsze. Biorąc pod uwagę często przepełnione pociągi na lotnisku, BTS i MTR, faktycznie należy inwestować więcej pieniędzy w transport publiczny!

  2. Fransamsterdam mówi

    Czy ten pan z tej Fundacji może też wskazać, czego mieszkańcy powinni żądać?
    -rozwiązać władze zajmujące się problemami w ruchu drogowym?
    - przestać inwestować w transport publiczny, dopóki nie będzie więcej podróżnych?
    - zmniejszyć miasto, żeby było więcej policjantów na kilometr kwadratowy?
    – Koniec z wydawaniem pieniędzy na PR Bangkoku?
    - spowolnić wzrost gospodarczy, tak że ceny domów i gruntów spadną?
    - zamknąć drogę tu i tam i zamienić ją w zielony pas?
    - zwolnić połowę urzędników?
    -zatrzymać budowę biura BMA?
    To nie jest takie proste. Bangkok jest – bardziej niż nowsze metropolie, takie jak Chiny, Tajwan, Korea czy Singapur – przykładem działania prawa przewagi hamowania. (Infra)struktury są mniej więcej niezmienione od dziesięcioleci i mogą dalej rosnąć jedynie w szwach.
    Inne – bardziej tradycyjne – metropolie, takie jak Paryż, Londyn czy Nowy Jork, również mają swoje problemy, ale nie stoją już, lub przynajmniej w mniejszym stopniu, przed trwałym wzrostem. Wciąż się rozbudowują, zachowując jednak mniej więcej stałą liczbę mieszkańców.
    W Bangkoku myje się przy odkręconym kranie.
    Mieszkańcy Bangkoku nie są całkiem szaleni i oczywiście nie spodziewają się znaczącej poprawy środowiska życia w nadchodzących latach. Bardziej niż jakakolwiek inna prawidłowo myśląca osoba by się tego spodziewała. Fundacja apeluje do mieszkańców, aby poważnie wyrażali to oczekiwanie.
    Zupełnie umyka mi, jaki cel ma to osiągnąć.

  3. Jacek S mówi

    O Szanghaju nie mogę nic powiedzieć, bo ostatni raz tam byłem jakieś 25 lat temu. Ale moim zdaniem, o ile pamiętam, Hongkong też nie jest specjalnie tani. Myślę, że ceny transportu w BKK nie są złe. Ale może to w porównaniu ze średnimi dochodami mieszkańców?
    To, co niepokoiło mnie w tym i zeszłym tygodniu, kiedy musiałem być w Bangkoku, to ciągłe, lekkie uciskanie głowy i czasami naprawdę odczuwałem zawroty głowy. Nie mam tego tutaj na południe od Hua Hin. Wcześniej, kiedy często przyjeżdżałam do Bangkoku, tak naprawdę tego nie zauważałam, bo po prostu cierpiałam na jet lag, ale teraz wiem lepiej: zanieczyszczenie powietrza jest zbyt duże i nie tylko hałas, tłok, upał.. ogólnie rzecz biorąc, niezbyt atrakcyjne jest pójście po to do BKK.
    Miasto na pewno ma zalety, ale dla mnie nie przeważają one już nad wadami.

  4. Franky R. mówi

    Aby odpowiedzieć na odpowiedź Sjaaka S bez czatowania.

    Rzeczywiście, zanieczyszczenie Bangkoku jest powodem, dla którego chcę tam zostać jak najkrócej. W każdym razie ciągły widok betonowych kolosów za betonowymi kolosami napawa mnie smutkiem.

    Tak, to samo dzieje się w Pattaya… ale nadal możesz uciec do Jomtien lub Nakluea.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową