Mój Facebook w Tajlandii

Przez Gringo
Opublikowany w Kolumna, Gringo, social media
tagi:
17 lipca 2014

Właściwie nigdy nie chciałem mieć konta na (lub na?) Facebooku, myślę, że te łącza w cyberprzestrzeni do komunikowania się ze sobą są bardziej czymś dla młodszych pokoleń. Mogą rzeczywiście rozmawiać w kosmosie do woli.

Na początku tego roku miałem jednak dobry powód, który tutaj nie ma znaczenia, żeby się zarejestrować. Tak się stało i natychmiast stałem się częścią niekończącego się strumienia informacji, z których ogromną większość można by nazwać bezsensownymi.

Chciałem się go pozbyć dość szybko, ale moja pierwsza próba usunięcia konta nie powiodła się i po prostu odpuściłem. Od czasu do czasu patrzę na to i czasami widzę przydatne informacje, jak powiedziano; reszta to bzdury i jest dla mnie zagadką, dlaczego pewne prywatne sprawy są umieszczane na Facebooku.

Co mnie teraz interesuje, co ktoś będzie jadł, ale na Facebooku jest zdjęcie talerza z jedzeniem. Ktoś ma dziecko i prawie codziennie pojawia się nowe zdjęcie dziecka, śpiącego, uśmiechniętego, w kapeluszu, bez kapelusza itp.

Potem liczne ogłoszenia bez komentarza: „Jestem teraz w supermarkecie” lub „Jadę teraz na lotnisko w Bangkoku”. Popularnym tematem są również krótkie filmy, pseudozabawne, smutne, wzruszające, zabawne, niezwykłe.

Na początku wysłałem kilka (może 10 lub więcej) „zaproszeń do znajomych”. Jednak obecnie mam 145 „przyjaciół”, z których większość zaprosiła mnie jako przyjaciela, a ja posłusznie zgodziłem się na tę prośbę. Przeglądając listę znajomych, zauważam, że ze 145 znajomymi całkiem nieźle sobie radzę, ale są tacy, którzy mają setki znajomych z jednym wyjątkiem od kogoś, kto ma ponad 1100. Skąd on je bierze, myślę!

Moja grupa przyjaciół to prawie trzydziestu Holendrów, tyle samo co obecnych Tajów, a reszta to obcokrajowcy z wielu krajów, których spotykałem raz lub więcej w Megabreak Poolhall. Godne uwagi jest dla mnie to, że Holendrzy zachowują spokój; wiadomości od nich przychodzą, ale w akceptowalnych ilościach. Cudzoziemcy pokazują (zbyt) często niezwykłe filmy, Tajowie przejmują koronę biegunką bezsensownych wiadomości, które nikogo nie mogą zainteresować.

Niedawno przeczytałem gdzieś, że Tajlandia ma największe zagęszczenie (liczba kont na Facebooku na jednego mieszkańca) na świecie. Dlatego Tajowie często mają setki przyjaciół i wesoło rozmawiają, oczywiście często po tajsku. Czasami też coś tam umieszczam, ale kiedy widzę liczbę polubień, myślę, że rzeczywiście, równie dobrze mogłem to pominąć.

Co z tobą? Czy korzystasz z Facebooka lub innego cyberlinku do wymiany informacji? I czy uważasz, że jest to przydatne, czy przynosi korzyści? Jestem ciekaw.

22 odpowiedzi na „Mój Facebook w Tajlandii”

  1. Jacek S mówi

    Jestem jednym z użytkowników, którzy mają Facebooka od początku. Moja „przyjaźń” na Facebooku jest ograniczona. Wielu z nich to byli koledzy, duża grupa członków rodziny (której też mamy grupę) a ja jestem członkiem grupy mojego poprzedniego pracodawcy, bo tam też jest dużo ludzi i ja też bardzo skorzystałem To. Są to ludzie z branży lotniczej i czasami udawało mi się zdobyć rzeczy z Niemiec, których niełatwo tu znaleźć. Sam czasami potrafiłem przekazać wskazówki dotyczące Tajlandii osobom, które pytały o nią w naszej grupie.
    Nie rozmawiam często, co najwyżej z kilkoma dobrymi przyjaciółmi z przeszłości i moimi córkami.
    Co sam na to włożę? Mam sesję zdjęciową mojego projektu stawu i grupę zdjęć zwierząt, które znajduję w naszej okolicy. Teraz nie będę fotografować wszystkich psów, ale ostatnio przed naszym domem żmija zjadła żabę... Pomyślałam, że to ciekawy dodatek do tej zwierzęcej serii.
    Naprawdę osobistych rzeczy nie będę zdradzać. Nie upubliczniłem też radości z mojego rozwodu. To brak szacunku dla moich dzieci. A ja czasem lubię poczytać utwory Dicka van der Lugta i Cora Verhoefa…
    W każdym razie uważam, że to fajne medium, którego nie należy brać zbyt poważnie. To informacja i rozrywka. Lepsze niż gówno, które dostajesz w telewizji.
    Mój kuzyn jest fotografem i głównie fotografuje modelki…. więc oku zostaje przedstawione coś innego niż niewyraźne zdjęcie piwa, które ktoś pije…
    Kiedyś korzystałem z innych mediów, takich jak Yahoo, MSN Messenger, Skype, What's app, niektóre holenderskie strony, ale myślę, że w końcu wszyscy stopniowo przerzucą się stamtąd na Facebooka. Choćby dlatego, że wszyscy są „na haju” i przez to łatwiej jest utrzymywać kontakt.
    Jednak prawdziwe informacje otrzymuję z konkretnych stron internetowych. Nie mogę traktować Facebooka poważnie z tego powodu.

  2. chris mówi

    http://istrategylabs.com/2014/01/3-million-teens-leave-facebook-in-3-years-the-2014-facebook-demographic-report/
    Młodzi ludzie masowo opuszczają Facebooka. Głównym powodem jest to, że ich ojciec i matka są na Facebooku, chcą zostać ich przyjaciółmi i mogą przeczytać wszystkie sensy i nonsensy swoich dzieci; nie zapominając z kim się spotykają i co robią (kontrola: jesz lunch w Central? Nie powinieneś być w szkole?)
    Rozwój Facebooka pochodzi z grupy wiekowej 55+.

  3. Dicka van der Lugta mówi

    Facebook to cyfrowa wersja lokalnego pubu, wiejskiej pompy i szkolnego boiska. Nic specjalnego, nic nowego; tylko inny kształt. Tajskie dzieci są głównie w sieci.

    Dla serwisu Thailandblog, który ma swoją stronę, Facebook jest narzędziem promocyjnym pozwalającym dotrzeć do wielu osób jednocześnie. Sam też mam stronę na FB; Używam go jako medium publikacji w mojej codziennej kolumnie. Kolumna zostanie opublikowana na stronie Thailandblog.

    nie rozmawiam. Chciałbym odpowiedzieć na komentarze pod moimi kolumnami. Nienawidzę głupich i głupich komentarzy.

  4. Pim mówi

    Facebook może być również bardzo niebezpieczny.
    Jak handlarze ludźmi, którzy chcą zaprzyjaźnić się z tobą miłymi historiami.

    Pojawiają się dane, których nie przewidziałeś.
    Zabroniłem mojej przybranej córce być jej członkiem.
    Sam też żałuję, że zostałem jej członkiem.
    Co zrobił ojczym, żeby sprawdzić, co u niej, kiedy zobaczyła, że ​​zmieniła konto, o czym szybko się przekonałem.
    Facebook może w niektórych przypadkach zniszczyć czyjeś szczęście.

  5. buntownik mówi

    Nie wszystko, co jest dostępne i dostępne w I-Net, jest odpowiednie dla wszystkich. Uczestniczysz w nim albo pozostawia cię zimnym. Myślę, że to wspaniale, że wielu innych to robi. Nie jest to dla mnie konieczne. Interesujące jest to, że możesz zarobić dużo pieniędzy na -gadaniu w kosmosie- innych; zobacz akcje i wartość spółki -facebook-. I to jest uderzające.
    Poza interesami zawsze znajdą się osoby, które chcą poinformować innych o kolorze i modelu bluzki czy majtek, które noszą. A jeszcze bardziej szalone jest to, że są ludzie, którzy cenią sobie wiedzę o innych.
    A dla tego, kto chce się pozbyć -facebooka- właśnie to; to możliwe, Twoje dane pozostaną w archiwum Facebooka. Twoje konto nie będzie już wtedy widoczne. Jeśli ponownie otworzysz swoje konto, Twoje poprzednie dane będą ponownie widoczne w mgnieniu oka. Aby rzekomo -usunąć- swoje konto na Facebooku, musisz przeorać menu; ale idzie.
    Więc jeden (1) raz z Facebookiem to zawsze z Facebookiem.

    • Pieta K mówi

      Oto przewodnik dotyczący likwidacji konta, jeśli jest to dla Ciebie zbyt trudne: http://www.hcc.nl/webzine/column-en-achtergronden/eenvoudig-je-facebook-account-opheffen

  6. Cornelis mówi

    Pomimo emocjonalnego oporu wobec Facebooka, kilka miesięcy temu otworzyłem konto. Celem było odnalezienie starych przyjaciół/znajomych. To zadziałało i dzięki temu można było ożywić niektóre stare kontakty. Główną wadą, jaką dostrzegłem, był brak prywatności, nie mam ochoty dzielić się szczegółami moich codziennych zajęć z resztą świata, ani nie jestem umiarkowanie zainteresowany błahostkami z życia innych ludzi. Dlatego po kilku tygodniach konto zostało ponownie dezaktywowane – ja z nowo poznanymi przyjaciółmi/znajomymi podtrzymuję kontakty w inny sposób.

  7. Kora Verkerka mówi

    Zostałam członkiem FB, ponieważ jest to łatwy sposób na utrzymanie kontaktu z moimi dziećmi, które nie mieszkają w Holandii. Również w dzisiejszych czasach łatwo do siebie zadzwonić (bezpłatnie) z bardzo dobrym połączeniem.

    Ja też nie mam zbyt wielu kontaktów, ale wystarczy mi FB

    Kora Verkerka

    • TLB-I mówi

      Utrzymywanie kontaktu z ludźmi, których znasz, jest znacznie łatwiejsze i całkowicie bezpłatne przez Skype. Więc nikt nie potrzebuje Facebooka, aby być w kontakcie. A jeśli jesteś członkiem Facebooka, ale osoba, której szukasz, nie jest, również jej nie znajdziesz. Facebook nie jest ludzką wyszukiwarką. A jeśli on / ona jest pod pseudonimem na Facebooku, też nie znajdziesz. Jeśli nie chcesz już Skype'a i -usuniesz- swoje konto, zostaniesz całkowicie -usunięty-. Tak odmienne od Facebooka, który teoretycznie za 30 lat nadal będzie wiedział o Tobie wszystko, to, co wczoraj w pijackim nastroju wrzuciłeś. No to pozdro!!
      Miło, jeśli idziesz ubiegać się o pracę, a twój przyszły szef szuka twojego nazwiska na Facebooku i znajduje twój pijacki post sprzed 20 lat.

  8. henry mówi

    Dobrą wskazówką, aby oczyścić Facebooka z wielu nonsensów, jest akceptowanie tylko osób, które faktycznie znasz i lubisz. To może zaoszczędzić wiele zdjęć jedzenia. Ktoś już to powiedział w komentarzu: bardzo łatwo możesz utrzymywać kontakt z ludźmi, którzy mieszkają daleko lub których po prostu nie musisz widywać na co dzień, ale z którymi lubisz wiedzieć, co robią. Utrzymuję kontakt z wieloma byłymi kolegami i przyjaciółmi za granicą. Możesz także otrzymywać tyle informacji na swoim facebooku, ile chcesz. Wszystkie główne organizacje informacyjne, czasopisma, gazety, wydawcy, wytwórnie płytowe, kina itp. Mają stronę na Facebooku. I nie zapomnij o tym blogu dotyczącym Tajlandii. Jest więc co przeżywać. Ale uwaga: to uzależnia 🙂

  9. Mike37 mówi

    Tak, mam konto na fb i tak, wrzucam zdjęcia potraw, które dostaję średnio około 35 reakcji na raz tylko dlatego, że najwyraźniej są ludzie, którym to smakuje. Mnie z kolei czasem męczą te wszystkie zaginione dzieci, psy i koty, ale każdy ma swój sposób.

    Dzięki temu przez resztę roku jestem informowany o tajnikach moich tajlandzkich przyjaciół i ludziach, których poznałem podczas wakacji.

    To w międzyczasie przyniosło mi przyjaciół w Szwecji, Francji, Niemczech i Australii, których wszyscy odwiedziliśmy lub przyjęliśmy.

    Dzięki wyszukiwarkom odnalazłem też utraconych przyjaciół z przeszłości, z którymi kontakt został przywrócony, więc jeśli o mnie chodzi, facebook to atut!

  10. henk j mówi

    Facebook jest powszechnym towarem w Tajlandii. 1.19 miliarda użytkowników na całym świecie (październik 2013)
    Linia jest również często używana zarówno przez firmy, jak i osoby prywatne.
    Facebook podupada w wielu krajach, istnieją alternatywy do utrzymywania kontaktu, takie jak Whatsapp.
    Facebook stał się szumem i zostanie przekształcony w alternatywy w pewnym okresie czasu, podobnie jak hyves. Nieudane IPO dla Facebooka również było dla wielu porażką.
    W Holandii częściej korzystamy z WhatsApp i jest też dużo tweetów.
    W jakim stopniu ludzie są zainteresowani czytaniem i śledzeniem wszystkich informacji, wciąż pozostaje dla mnie tajemnicą.
    Nie korzystam z Facebooka ani Twittera. Linia tylko dla kontaktów biznesowych w Tajlandii i nadal używam Skype'a do rozmów z Holandią.
    Można to zrobić zarówno na moim komputerze mobilnym, jak i stacjonarnym. Posiadaj światową subskrypcję, a połączenie jest świetne.
    Viber jest alternatywą, ale uważa ją za gorszą niż Skype.

    Czuję, że nie korzystając z mediów społecznościowych tak naprawdę niczego mi nie brakuje.
    nie mam naśladowców... na szczęście mogę poruszać się sam bez pościgu..

  11. Mike37 mówi

    O tak, i znalazłem link do tego bloga na… tak! Facebook! 😀

  12. Jacek S mówi

    Wracając do tego… rzeczywiście, co mówi Henry. Czasami dostaję prośby od ludzi, których nawet nie znam. To znowu znajomi znajomych przyjaciół… ludzie, których nigdy w życiu nie spotkam, może nawet nie chcę poznać. Jest ich już wystarczająco dużo, z którymi nigdy nie rozmawiam. Martwią mnie ludzie, którzy zaczynają z tobą rozmawiać i nagle bez przywitania się nagle nie mogą już z tobą rozmawiać. Niegrzeczny.
    Myślę, że na Facebooku powinny obowiązywać te same zasady, co przy normalnej interakcji.
    Zawsze powtarzam mojej dziewczynie, że nigdy, przenigdy nie powinniśmy okazywać naszych obecnych uczuć. Czy kłócimy się z jakiegoś powodu… nie umieszczając tego na Facebooku. To jak powieszenie na billboardzie w supermarkecie. Kiedy widzę to od innych, nie tylko uważam to za irytujące, ale także nie chcę wiedzieć. Po prostu umieść fajne rzeczy na Facebooku, o których powiedziałbyś w grupie. Jeśli masz coś osobistego do powiedzenia, zawsze możesz porozmawiać lub wysłać osobistą notatkę.
    Myślę, że zwykle dostaję około 8-10 komentarzy pod moimi zdjęciami… i to nie dlatego, że są aż tak złe, ale dlatego, że (tak jak w prawdziwym życiu) nie ma zbyt wielu ludzi, których łączy wspólne zainteresowanie.
    Ale tak jak mówiłem…. po prostu nie powinieneś brać tego zbyt poważnie.

    • TLB-I mówi

      Oczywiście można też na to spojrzeć inaczej. Dzięki Facebookowi możesz doświadczyć, jak niegrzeczni są niektórzy ludzie, którzy nie sprzeciwiają się Tobie?. Ludzie, którzy przestają rozmawiać bez słowa, ponieważ oglądają telewizję, piją piwo, robią kawę lub biorą prysznic, pokazują swój brak szacunku dla innych.
      widzieć wyraźnie. Nie dostają już ode mnie żadnej reakcji, bo zaczynam to zauważać dopiero po kilku minutach. Krótko mówiąc, mój rozmówca po prostu stawia mnie przed Janem-lulem.
      Nawet w rozmowie ludzie z odrobiną wykształcenia nie wstają tak po prostu i nie wychodzą z pokoju bez słowa.
      Pisanie SMS-ów jest dla mnie w porządku. Każdy może to przeczytać, jeśli ma czas. Czat, NIE Idź ze mną !!. Zajmuje mi to zbyt dużo czasu. Skype jest OK, ale z aparatem, jeśli to możliwe.

  13. Krzysiek ze wsi mówi

    Facebook nie jest tak naprawdę znany tutaj na wsi,
    nie mam i nie tęsknię...
    tylko gdy zasypiam z książką na twarzy –
    też mam facebooka!

  14. rabować mówi

    Mam konto od kilku lat, lubię to, ograniczam kontakty i chciałbym korespondować z ponad 40 osobami o Tajlandii. chodzę na plażę Koh Chang Long już od 4 tygodni, tydzień lub 2 na stałe, a stamtąd w tym roku na wyspy na północnym zachodzie, w kierunku Myanmaru, który wydaje się być okropnym jand.
    Mam garstkę znajomych na FB, która pozostała po moim pobycie, bardzo miłą „damę” z Bangkoku, którą bardzo łatwo śledzić, i która obserwuje mnie, mimo że ma 254 znajomych. druga kobieta (była właścicielka Tree House Long Beach) jest raczej osobą, która uważa się za bardzo piękną (jest nią, ale gdy tylko ktoś tak o niej pomyśli, piękno blednie. Ma 2400 przyjaciół. Fascynujący kraj i cudowny, pełen cudownych ludzi i żadnych oszukaństw gdziekolwiek (gdziekolwiek pójdę). Umieściłem kilka zdjęć na mojej stronie (szkoda, że ​​Hyves już tam nie ma, to było moje publiczne archiwum zdjęć z historiami z podróży, teraz zobacz moje wpisy NA http://www.andersreizen.nl. zaletą Facebooka jest to, że możesz coś opublikować, a Twoi znajomi mogą sami wybrać, w zależności od tego, czy mają czas i ochotę to zobaczyć/przeczytać.

  15. Davis mówi

    Na Facebooku możesz się promować i dać się pokochać, jest też odwrotnie.
    Używaj go głównie do utrzymywania kontaktu z przyjaciółmi i rodziną, którzy mieszkają nieco dalej, do utrzymywania normalnych kontaktów towarzyskich. Teraz możesz to zrobić również przez e-mail lub Skype. Ale lubią oglądać nowe zdjęcia swojej rodziny; małżeństwo, noworodek itp. do obejrzenia. To, co jedzą lub na jakie drobne dolegliwości cierpią w danym momencie, nie musi tak być. Możesz to również zmienić w swoich ustawieniach.

    Sam poznałem Facebooka podczas pobytu w szpitalu AEK Udon International Hospital. Był tam przez 3 miesiące, pojawił się tutaj na blogu Thailand. Czy to była ulga!

    Media społecznościowe są przydatne, ale szczerze mówiąc, wolę iść do kawiarni, aby spotkać się z określonymi ludźmi. Jeśli nie jest to możliwe z różnych powodów, jest to dobra alternatywa.

    Ale to trochę tak, jakby używać www jako encyklopedii. Jest w nim wiele nieprawdy i trzeba się trochę przefiltrować, aby podzielić się swoimi osobistymi potrzebami lub chcieć poznać potrzeby innych.

    Być może jeszcze jedna uwaga osobista; z powodu okoliczności mój były szlifierz diamentów przebywa w więzieniu. Piszemy listy, a to wydaje się wyblakłą chwałą. To wymaga czasu. Zapisz arkusz, przeczytaj go ponownie i zacznij od nowa. Ale ta komunikacja jest bardzo intensywna iw żaden sposób nie jest porównywalna z działaniami na (lub) reakcjami za pośrednictwem Facebooka lub nawet e-maili, jest tam tak przejściowa.
    Te media spłaszczają twoje uczucia, po prostu płyniesz z prądem. A wyrażanie osobistej opinii ogranicza się do reakcji, która podoba się lub nie podoba się po 3 minutach.

    Tak długo, jak używasz Facebooka do tego, do czego został stworzony, nie sądzę, żeby było w tym coś złego. Jeśli stanie się to Twoją codzienną czynnością lub pamiętnikiem online – tak można to nazwać – cóż. W takim razie lepiej mieć jak najwięcej przyjaciół i obserwujących ;~!

  16. węgorz mówi

    Mieszkam w Holandii i mimo wielu poszukiwań udało mi się znaleźć mojego ojca, ale teraz wiem, że mieszka on w Ban Amphur!! A także przez Facebooka!

  17. Andre van Leijena mówi

    Pełna zgoda Gringo. Bardziej fałszywa książka niż Facebook. Myślę, że mam niewłaściwych przyjaciół.

  18. Freek mówi

    W 2006 roku wyjechałem do pracy i życia w Bangkoku (Lad Krabang). Następnie założyłem konto na Facebooku, aby informować holenderskich przyjaciół. W 2013 roku wróciłem do Holandii i teraz czasami robię coś na Facebooku, aby informować moich tajlandzkich przyjaciół o Holandii. Ale to, co mówi Gringo, jest z pewnością prawdą. Dużo bzdur i pomijam wszystkie talerze z jedzeniem, krótkie filmiki i inne bzdury. Nieco bardziej rozbudowaną formą informacji dla moich holenderskich przyjaciół był blog. freekinthailand.wordpress.com Co 2 tygodnie starałem się napisać opowiadanie ze zdjęciami o moich doświadczeniach. Niestety wiele zdjęć nagle przepadło. W Tajlandii z wielką przyjemnością czytam tajlandzki blog. Teraz, już rok po powrocie do Holandii (co mnie bardzo rozczarowało), nadal czytam codziennie Thaiblog. Mam nadzieję, że będziesz kontynuować przez długi czas, zamknęłam Tajlandię w moim sercu i nawiązałam z nią prawdziwych przyjaciół. Pozdrawiam, Franek

  19. Rob Van Iren mówi

    a kiedy widzę te pyszne i pięknie udekorowane talerze z jedzeniem od mojego znajomego z Facebooka, mam ochotę pójść jeszcze raz. Nie żebym była aż tak kulinarna, ale miłość z jaką jest przygotowywana, serwowana, serwowana, cóż, Tajlandia to miłość.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową