Wsparcie finansowe dla Tajek

Przez redakcję
Opublikowany w Relacje
tagi: ,
1 sierpnia 2018

Na Zachodzie jest całkiem normalne w związkach, że zarówno mężczyzna, jak i kobieta zajmują się finansami. Właściwie to nigdy nie jest przedmiotem dyskusji. Jakże inaczej wygląda sytuacja w przypadku wsparcia finansowego dla tajskiej żony.

Jedna z najtrudniejszych dyskusji w związkach mieszanych dotyczy tego tematu. Niektórzy uważają to za najnormalniejszą rzecz na świecie i nawet chwalą się swoim wkładem. Inni nie myślą o dawaniu pieniędzy i uważają, że partner powinien sam je zapewnić.

kupić miłość?

Dawanie pieniędzy ma negatywny związek z niektórymi farangami. Wspieranie finansowe Tajki szybko zostaje wyjaśnione jako kupowanie miłości. Mężczyzna płaci za zatrzymanie kobiety przy sobie.

Dlaczego jest to tak drażliwy temat? Czy to nie normalne, że kiedy dwoje ludzi mieszka razem, dzielą się także zasobami? Jeśli kobiety na Zachodzie nie pracują, czy nie mają też dostępu do pieniędzy swojego partnera lub męża?

Człowiek dba o pieniądze

To również powinieneś wziąć pod uwagę Tajlandia tradycyjne role płciowe pomiędzy mężczyznami i kobietami są znacznie silniejsze niż na Zachodzie. Czy to nie jest dokładnie powód, dla którego wielu mężczyzn z farangów wybiera Tajki? Chcą troskliwej kobiety, która zajmie się pracami domowymi. Mężczyzna zapewnia dochód. Nie jest to praktyczna zasada, ale często odpowiada codziennej praktyce. Wiele Tajek pracuje, ale często wynika to z konieczności finansowej. Jeśli mężczyzna ma dobre dochody, kobieta woli pozostać w domu.

Tajskie kobiety, podobnie jak kobiety na Zachodzie, oczekują wsparcia finansowego od swoich mężów. Nie oznacza to, że są chciwi lub manipulują (o ile oczywiście nie żądają nieracjonalnych opłat). Chcesz także, aby twoja żona lub partner był szczęśliwy. Myślisz, że coś takiego dałoby się zrobić bez jej pieniędzy? Oczywiście nie powinieneś dawać więcej, niż możesz sobie pozwolić, w przeciwnym razie zrujnuje to twoje szczęście.

Normalka w małżeństwie

W związku musi panować równowaga, a ważną jego częścią są finanse. Ona powinna być szczęśliwa i usatysfakcjonowana, i oczywiście Ty też powinieneś. Nie ma znaczenia, jaką nazwę mu nadasz. Wpłata na gospodarstwo domowe, kieszonkowe lub wsparcie finansowe. Zapewnienie żonie dostępu do pieniędzy jest normalną częścią małżeństwa lub związku. Nie inaczej jest w Tajlandii niż na zachodzie.

Ten artykuł jest darmowym tłumaczeniem z języka angielskiego – autor: Ken Phuket

21 odpowiedzi na „Wsparcie finansowe dla Tajek”

  1. ANDRE DESCHUYTENA mówi

    Pobierzemy się pod koniec stycznia 2016 w Tajlandii. Uzgodniliśmy, że moje pieniądze są jej pieniędzmi, a jej pieniądze są moimi pieniędzmi. Ze wspólnej puli co miesiąc na konto jej mamy będzie trafiało 5000 tysięcy THB. Na konto oszczędnościowe wpłacamy 25% na nasze podróże do i z Sakon Nakhon (jej portu macierzystego), +/- 40% na nasze koszty stałe (dom, ogrzewanie, woda, dystrybucja telewizji, prąd i żywność), a pozostałe 35 %, które wydajemy, jemy i od czasu do czasu rozpieszczamy się nawzajem (ubrania, kwiaty, wycieczki po mieście, naszyjnik itp.).
    Sporządziliśmy z notariuszem umowę małżeńską, że wszystko przechodzi na pozostałego przy życiu małżonka za rzeczy zakupione od chwili, gdy daliśmy sobie słowo TAK. (maj 2015) Te ustalenia tylko poprawiły nasze relacje, ponieważ oboje czujemy się bezpieczniejsi i bliżej siebie. Oboje pracujemy i dlatego oboje wrzucamy pieniądze do puli, choć wiemy, że pieniądze nie są ważne, ale żeby żyć, trzeba je mieć. Jestem rozwiedziony tak samo jak oni i oboje wyciągnęliśmy z tego wnioski. Ona daje mi wszystko, czego mogę od niej oczekiwać, a ja daję jej wszystko, czego może oczekiwać od mężczyzny. Wiemy, że nigdy się nie rozwiedziemy, ponieważ jesteśmy razem we wszystkich aspektach życia.
    Swoją drogą nie jesteśmy ludźmi, którzy potrafią wydawać pieniądze na błahe rzeczy. Ona nigdy i ja nigdy niczego nie kupię bez naszej wiedzy. Więc na pewno nie zależy jej na moich pieniądzach, wręcz przeciwnie, zawsze stara się znaleźć najtańsze. Nawet gdy jedziemy do tajskiej rodziny, prezenty kupujemy w Tajlandii, a nie w Europie, jest to kwestia ceny i ona zawsze negocjuje dobrą cenę w Tajlandii, a ja w Europie.

    • Jana Scheysa mówi

      Miejmy nadzieję, że to zadziała...

  2. BramSiam mówi

    Każdy musi po prostu wiedzieć, jak umówić się z żoną lub dziewczyną. Kobiety na ogół kosztują pieniądze, nie tylko w Tajlandii. W Holandii są także kobiety samotnie zarabiające lub kobiety o niskich dochodach. Równi finansowo, jest tam też mniejszość.
    Dlatego też możesz postrzegać małżeństwo jako zalegalizowaną formę prostytucji, jeśli sprawia ci to przyjemność. Nie ma to dla mnie znaczenia. Myślę, że wiele osób ma zbyt negatywny obraz prostytucji.
    Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy nacisk położony jest na pieniądze. W związku i poza nim. Oczywiście gąsienic nigdy nie jest wystarczająco dużo w Tajlandii, a także w Holandii. Następnie oczywiście musisz narysować linię. Pomocne jest jasne określenie od początku tego, co jest możliwe, a co nie, i trzymanie się tego.

    • Andre Deschuyten mówi

      Witam, nie zgadzam się z Twoją wypowiedzią, gdyż jak rozumiem każde małżeństwo z Tajką jest formą prostytucji. Nigdy nie oszukamy, ani ja, ani moja żona, żyjemy bardzo szczęśliwie, wkładamy wszystkie zarobione pieniądze do garnka i z tego czerpiemy. Jak to ujęła moja żona, my też musimy pracować, żeby napełnić nasz garnek, więc zakłada, że ​​jej rodzina musi zrobić to samo. Kosztów życia w Europie nie można porównywać z kosztami życia w Tajlandii, obliczamy, że jest to 1 na 5 lub coś, co kosztuje 100 euro w Europie w Tajlandii +/- 20 euro.
      Finansowo uważamy się za równych, z wyjątkiem kilku euro zarabiamy prawie tyle samo. Pozostaniemy tutaj, w Europie, przez kolejne dziesięć lat, a następnie przeprowadzimy się na stałe do Isaan, gdzie budujemy własne gniazdo miłości. Niedaleko rodziny, ale jednak w rozsądnej odległości, aby rodzina nie była codziennie pod drzwiami.

      • Jaspis mówi

        Być może nie rozumiesz wyrażenia „jeśli cię to uszczęśliwia”. Pisarz absolutnie nie twierdzi, że tajskie małżeństwo jest formą prostytucji: podkreśla, że ​​(w Holandii) kobiety przeważnie mniej pracują poza domem, często także przy opiece nad dziećmi i przynajmniej w pracach domowych. Nie ma znaczenia: prostytucja nie jest problemem.

        Nie wiem, kiedy ostatni raz byliście w Tajlandii, ale obraz 1 na 5 jest bardzo różowy. Nawet rząd holenderski (a chce tylko, aby wypływało coraz mniej pieniędzy) szacuje, że koszty Tajlandii wynoszą 60% kosztów Holandii. Jeśli do normalnego ubezpieczenia zdrowotnego dodasz kawałek sera i kieliszek wina, wkrótce otrzymasz miesięczny zasiłek na życie, który będzie równy, jeśli nie wyższy, poziomowi holenderskiemu.

        Pobudka.

  3. Jacques mówi

    Całkowicie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Związek powstaje z dwóch stron i uzupełniacie się. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z własnych możliwości, a za dobry człowiek jest szalony. Jeśli nie ma innego wyjścia, kobieta również będzie musiała zrobić swoje. W zależności od sposobu życia. Myślę, że wszędzie jest tak samo.

  4. Styczeń mówi

    Całkiem niezła historia sama w sobie.

    W praktyce często jednak okazuje się, że Tajki w końcu zadają pytania myśląc, że biały mężczyzna ma drzewka pieniędzy.

    Większość związków (tutaj, w Holandii) kończy się niepowodzeniem, ponieważ pieniędzy nigdy nie jest wystarczająco dużo i zawsze znajdą się mężczyźni, którzy są skłonni zapłacić więcej… to moim zdaniem jest jeden z największych problemów.

    • Jaspis mówi

      Ze zdumieniem widzę, że pod tym komentarzem jest 18 plusów.
      Być może kiedyś tak było, ale nie znam żadnych relacji tajsko-europejskich, w których by tak było. Zwłaszcza od czasu powstania Internetu jesteś bardzo, bardzo głupi, jeśli robisz interesy z tajskim poszukiwaczem złota (oni istnieją!).

      A potem ten komentarz na temat Holandii: Całkowicie antykobiecy, nieodpowiedni i przestarzały nonsens.
      Jak śmiecie mówić, że (zakładam), że Tajki chcą pieniędzy od mężczyzn i pójdą z pierwszą osobą, która zaoferuje więcej!

      Być może sam miałeś złe doświadczenia (z kobietą z salonu masażu?), ale z pewnością nie dotyczy to wszystkich.

  5. Chrześcijański mówi

    Przyjmuję za oczywistość, że kobieta zajmuje się domem lub rodziną, a mężczyzna zapewnia dochody.Tak jest u nas od wielu lat z czwórką dzieci. Dopóki dzieci nie osiągną pełnoletności i nie będą na tyle samodzielne, że będą mogły zostać same w domu. Teraz kobieta zaczęła współpracować. Wymaga to od wszystkich pewnego wysiłku i każdy pomaga w gospodarstwie domowym. Nadal jesteśmy zadowoleni z nas wszystkich, a sytuacja finansowa uległa poprawie.

  6. Jacek S mówi

    Z historii, które ciągle słyszę od mojej żony, wynika, że ​​wiele kobiet ma problem z tym, że albo nie ufa się im, albo oddaje się im za dużo spraw.
    Moja żona jest „gospodynią domową”, tak jak moja matka. Daję jej „kieszonkowe”, za które może sama sobie kupić rzeczy, odłożyć pieniądze i czasami wysłać je rodzinie.
    Potem otworzyliśmy wspólne konto, na które co miesiąc wpłacam domowe pieniądze. To jest nasza docelowa kwota, którą musimy osiągnąć. Moja żona ma kartę bankową, ponieważ zwykle chodzi na zakupy. W większości przypadków nawet jeśli gdzieś zjemy, to ona płaci.
    A potem mam własne konto, na którym znajdują się pieniądze na główne wydatki, takie jak prąd i inne bieżące koszty oraz dodatki, takie jak rachunki za dentystę, rachunki za lekarza i tak dalej.
    Płacę i zarządzam tym.
    Myślę, że znalazłem dobrą formułę, z którą możemy żyć i jak dotąd nigdy nie mieliśmy z tym żadnych problemów.
    Nigdy nie musi mnie prosić o pieniądze i może kupować samodzielnie. Mamy też dobry przegląd naszych finansów.

  7. George mówi

    Wszystko płacę już prawie 9 lat, choć żona zawsze miała własne dochody. Najpierw praca na pół etatu, później stufi niderlandzka na 2 kursy MBO na zlecenie swoich niepracujących rodziców w Tajlandii, uzupełniona o dodatki stażowe. Na pierwszych dwóch kursach nie posiadała obywatelstwa holenderskiego, ale można je uzyskać dzięki dyplomowi MBO 2. Warte znacznie więcej niż certyfikat integracyjny czy poziom języka A2.
    Praca, która od dwóch lat przynosi 1400 netto. Nie zapłaciłem za jej bilet do Tajlandii podczas jej ostatnich wakacji, ale zrobiłem to wiele lat wcześniej. Ona chce rozwodu już od trzech lat, ale z córką, która ma teraz 6 lat i ilością moich oszczędności (wystarczających na zakup dla córki domu w stolicy i sfinansowanie studiów w przypadku całkowitego zakończenia stufi) nie zgadzam się. Nie sądzę, że to dobry pomysł. Zajmuję się i organizuję wszystko inne, sprzątanie, ubezpieczenie, szkołę itp., a przez ostatnie trzy miesiące na przykład znowu jestem au pair ze względu na nasze godziny pracy i wykorzystuję swój budżet na całe życie, aby być wolnym jako tyle, ile to możliwe i móc poświęcić uwagę naszemu/mojemu maleństwu, kiedy au pair znów jest nieobecna... Kiedy pracuje, prawie nie widuje się z mamą, a powrót do domu przed północą staje się ostatnio coraz mniej możliwy, a ona ma oczywiście prawo do czasu dla siebie, fitnessu, siatkówki, wypadów z kolegami i przyjaciółmi. Matka mojej żony była ciężko pracującą Isaanse, która zmarła o wiele za wcześnie. Rak. Jej ojciec był osobą, która dużo mówiła o pieniądzach na swoje projekty, które nigdy nie przyniosły niczego poza nowym samochodem na kilka miesięcy, który następnie musiał zostać szybko zwrócony dealerowi, ponieważ nie był w stanie spłacić rat. Kobieta osiągała dochód rodzinny. Myślałam, że uda mi się dać córce matki możliwości samodzielnego życia, jakich nie byli w stanie zapewnić jej rodzice, ale okazuje się, że poślubiłam córkę ojca. Moja żona też nie chce się zgadzać na podział obowiązków, zadań czy zobowiązań finansowych. Od jakiegoś czasu grozi prawnikowi, który zorganizuje rozwód. Cierpliwość jest cnotą…. Małżeństwo… Nigdy wcześniej nie byłem żonaty, prawda. Jedyna rzecz w moim życiu, której nie zrobię ponownie. Na szczęście mam cudowną córkę, ciekawą pracę, miłych kolegów i kilku dobrych znajomych oraz wiarę w siebie.

    • Jacek S mówi

      George, jakim jesteś człowiekiem? Mam nadzieję, że teraz, trzy lata później, zdałeś sobie sprawę, że rozwiódłeś się z żoną, czego pragnęła od dawna.
      U mnie było dokładnie odwrotnie: moja żona (która ciągle zdradzała) była tą, która nie chciała, żebyśmy się rozwiedli. Co za nędza. To było piekło! Ona też wszystko załatwiła, ale za moje pieniądze.
      Udało mi się od niej odsunąć daleko (nie jest to kobieta o której pisałem powyżej, moja obecna żona, a mimo to żyjemy według tej samej zasady finansowej i dlatego nigdy nie mamy problemów z pieniędzmi). Teraz, gdy wszystko stało się dużo droższe, czasami muszę napełnić słoik pod koniec miesiąca, żeby nie musieć jeść „glua”, jak tu się mówi.

      Nieważne, co zrobisz dla niej finansowo, odmowa rozwodu to tylko gra o władzę. Masz pieniądze, więc ona musi parować. Nie, nie sądzę, że to w porządku.

      • George mówi

        Sjaak jest tam już od trzech miesięcy i chce rozwodu, co potwierdził sędzia w kwietniu 2016. I tak szybka procedura 🙂 Nasza córka mieszka ze mną i w weekend widuje się z mamą, a teraz jedzie z mamą w sierpniu nowy partner matki i ich prawie 18-miesięcznego syna do Tajlandii. Nie dostała połowy moich oszczędności, ale 30 tys., a ja zapłaciłem jej prawnikowi zajmującemu się kanałami wodnymi 6 tys. Zrobiłem to sam, bez prawnika, ale stworzyłem dobre akta z datami, godzinami itp. To taki typ człowieka... Nie lubię sera, ale nie pozwalam też jeść go z chleba naszej córki :) Radzi sobie znakomicie i został wybrany do tygodniowej szkoły dla zdolnych dzieci.. .nie moje geny. i jest szczęśliwa i dumna ze swojego ojca. To jest obopólne :) Jutro kończę 65 lat.Jeśli mimo doskonałego zdrowia umrę za 10 lat, dom w Amsterdamie zostanie w całości opłacony, a ona będzie mogła się uczyć i za swoje dochody wynajmować kilka pokoi. Nie jest wymagana pożyczka studencka. Taki właśnie jestem 🙂 Pochodzę z rodziny robotniczej z poczuciem oszczędności 🙂

        • Jacek S mówi

          W twojej historii pojawił się błąd, bo jest napisane trzy lata, a nie trzy miesiące... to znaczy coś innego.

      • Jaspis mówi

        Jaka gra o władzę? Może po prostu wyjść z domu, prawda? Niezależny dochód i zezwolenie na pobyt. Nic złego.

  8. Danzig mówi

    Moja dziewczyna i ja pracujemy na pełny etat, mieszkamy osobno na Dalekim Południu i dzielimy się kosztami wszystkiego, co robimy razem. Ona ma tytuł magistra, dobrą pracę w rządzie i samochód, a ja jestem prostą nauczycielką w szkole średniej za skandaliczną jak na holenderskie standardy pensję. Nie zdziwiłbym się, gdyby jej pensja była znacznie wyższa od mojej. Jednak nie mówimy o tym wprost, ponieważ oboje uważamy, że sprawy finansowe najlepiej pozostawić w tajemnicy. W każdym razie nigdy nie musiałem dawać jej kieszonkowego ani zasiłku na życie i nigdy tego nie zrobię. Ona po prostu kocha mnie, a nie moje (kilka) bahtów.

  9. stolarz mówi

    Kiedy jeszcze mieszkałem w Holandii, ale byłem już zaręczony z moją obecną tajską żoną, co miesiąc przelewałem pieniądze, żeby było jej łatwiej. Pracowała i pracuje nadal w małym „szpitale” (pogotowiu ratunkowym). Teraz, kiedy mieszkamy razem w Tajlandii, moja żona ma duży budżet domowy, który uzupełniam ja, a ja płacę za wszystkie inne rzeczy, takie jak Internet, samochód, prąd, „jedzenie farang”, jedzenie poza domem itp. Oboje mamy miejsce na wydatki osobiste i czasami pomagamy sobie nawzajem w specjalnych dodatkowych wydatkach. Myślę, że posiadanie własnych pieniędzy i swoboda z nimi jest ważne dla każdego (oczywiście jest to możliwe tylko wtedy, gdy wystarczy pieniędzy).

  10. Rob W. mówi

    Autorka ma poczucie humoru, po pierwszym akapicie chciało mi się śmiać. 555 Mężczyźni, którzy myślą, że znajdą w Tajlandii uległą, zależną gospodynię... Żal mi tego idioty. Przypadkowy Thai nie różni się zbytnio od holenderskiego, po prostu inne opakowanie i czasami mniej szkolenia lub coś w tym stylu. Tajki, które znam w Tajlandii i Holandii, chcą po prostu pracować i zarabiać na siebie, aby nie być całkowicie zależne od partnera.

    Uzależnienie (finansowe lub inne) nie jest dobre, niezależnie od tego, jak bardzo się lubicie. Jeśli jeden z partnerów zniknie, drugi nagle zostanie sam, a jeśli zawsze musiałeś całkowicie polegać na swoim partnerze, możesz mocno upaść!

    Teraz każdy związek, każda osoba jest inna, więc równowaga będzie również inna dla każdej pary. W jednym gospodarstwie domowym będzie obowiązywał staromodny podział ról „pracujący mężczyzna, kobieta zajmuje się domem”, w innym oboje pracują na pełny etat, a pozostali są pomiędzy, a ich dochody wahają się od 1 do 2 pełnych etatów. Wszystko w porządku. W związku nic nie jest „konieczne” z wyjątkiem znalezienia razem równowagi, z której jesteście zadowoleni i ciągłego komunikowania się na temat rozwoju związku.

    I tak, moja żona też pracowała (na pełen etat). Zrobiła to również w Tajlandii, więc oczywiście także w Holandii. Wspólna praca, wspólne prowadzenie domu, wspólne zarządzanie pieniędzmi. koszty i inne wydatki są sprawiedliwie rozłożone proporcjonalnie. Choć bardziej fanatycznie podchodziła do swoich finansów: przelewania całości dochodów bezpośrednio na konto oszczędnościowe i stamtąd uzupełniania rachunków bieżących. Nigdy nie miałem żadnych problemów. Gdyby nie ona, ale ja umarłaby za wcześnie, trzymałaby głowę nad wodą.

  11. Ruud mówi

    Myślę, że wiele małżeństw między farangiem a Tajką nie jest zawieranych na zasadzie równości.
    W Holandii mówi się o NASZYCH pieniądzach, w Tajlandii farang mówi o JEGO pieniądzach.
    Z kolei Tajka oczekuje wsparcia ze strony mężczyzny, bo to JEGO pieniądze.
    I dlaczego jako młoda kobieta miałabyś chcieć wyjść za starego dziadka, gdyby nie chodziło o pieniądze?

    Co więcej, utrzymanie jest oczywiście również częścią kultury.
    Przecież bogaci Tajowie – ale też ci mniej zamożni – często mają konkubiny, które też muszą utrzymywać.

    • Jaspis mówi

      Bardzo krótkowzrocznie postępujesz. W Holandii o NASZYCH pieniądzach nie mówi się już więcej, jeśli jeden z partnerów jest wyraźnie bogatszy od drugiego.Umowy przedmałżeńskie są ustalane w ten sposób: teraz jest to nawet regulowane przez prawo, tak jak w Tajlandii: to, co miałeś przed ślubem, pozostaje Twoje.
      Co więcej, wydaje się, że zakładasz, że zawsze jest starsza Europejka i młoda Tajka. Być może spędzacie zbyt dużo czasu w Patthaya, ponieważ w praktyce wiek jest dość zbliżony na większości tajskich/europejskich wesel.

      Tajki, w przeciwieństwie do kobiet z poprzedniego pokolenia Holenderek, zawsze były przyzwyczajone do ciężkiej pracy. Poza tym można powiedzieć, że bogaci Holendrzy też często mają „konkubiny”, ale nazywamy ich tutaj inaczej: poszukiwaczami złota, a jeśli im się to uda: żony futbolistów, dziewczyny mafii, konsumenci autobusów….

      W piątkowe wieczory Leidseplein w Amsterdamie jest PEŁEN młodych, atrakcyjnych kobiet, które chciałyby być utrzymywane (być może tymczasowo) przez bogatych mężczyzn.

      Dlatego nie bardzo rozumiem zakres Twojej argumentacji.

  12. Sir Charles mówi

    Moja dziewczyna pracuje na pełny etat w fabryce za średnią tajską pensję, a jej matka otrzymuje znikomą emeryturę, więc tak, otrzymuje ode mnie wsparcie finansowe całkowicie z własnej woli, nigdy o to nie prosząc. Wydaje mi się, że takie postępowanie jest bardzo normalne w przypadku kobiety, którą kochasz i z którą chcesz spędzić przyszłość.
    To, co z tym zrobi, zależy od niej, jeśli wyda je mądrze.

    Kiedy przebywam w Tajlandii, mieszkam z nimi i właściwie nie mam żadnych kosztów, oczywiście pomagam w codziennych kosztach, takich jak artykuły spożywcze i jedzenie, co prawie zawsze jest na moje konto, ale nie przeszkadza mi to, sama mam na to ochotę zobowiązany, to nie jest koszt i jest całkowicie znajomy.
    Kiedy idzie na rynek, zabiera moją torebkę, która często zawiera nie więcej niż 2 do 3000 bahtów, a często nawet nie, a to, co zostawiła, starannie odkłada, nawet tego nie licząc, i godzinę później jemy smaczny posiłek. 🙂

    Ponadto przez te lata sfinansowałem także szereg rzeczy w domu i wokół niego, więc ostatnio kupiłem zestaw garnków, odrobinę farby do ściany i tym podobne, ale często także z własnego zainteresowania, np. zaopatrzenie w ciepłą wodę w łazience i pomyśl o meblach, bo wciąż pochodzę z Zachodu i nie mogę godzinami siedzieć na podłodze.

    Krótko mówiąc, dobrze się z tym czuję i dlatego jestem szczęśliwą osobą. 🙂


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową