KOCH ZMIANA

Angela: Nie lubię pisać osobiście, więc On i Ona pojawiają się w moich relacjach z podróży. ON: wówczas 55 lat jako z zawodu strażak, obecnie na emeryturze, obecnie 68 lat. Odważny, sportowy i trochę macho. ONA: wtedy 54 lata teraz 67 lat lubiąca luksus i rozpieszczanie. Przez 6 lat uczyła się języka tajskiego w Thaibel nu Thaivlac.


Zamiast wpół do siódmej, było już po ósmej, zanim kierowca furgonetki znalazł nasz adres. ONA była już we wszystkich stanach. Tak samo jak kierowca, kiedy zobaczył jej walizkę.

Wszystkie plecaki musiały wrócić z furgonetki, po czym jej walizka poszła pierwsza. Efekt: część bagażu musiała jechać z pasażerami. Komentarz kierowcy: „Pierwszy raz pani podróżuje”? ONA musi się jeszcze wiele nauczyć. Wcześniej kupiła tę walizkę w Bangkoku i już pusta ważyła prawie 10 kilogramów, ale potem organizacja załatwiła bagaż…

Aby nadrobić stracony czas, jechali nieodpowiedzialnie szybko, bo prom na Koh Chang musiał zdążyć na czas. Widok z łodzi na pobliską wyspę jest spektakularny. Ten tropikalny raj oferuje wszystko, czego może pragnąć miłośnik plaży: lazurowe morze, białe plaże z drobnym piaskiem na tle palm kokosowych i góry z tropikalnym lasem deszczowym.

Przez internet wynajęli bungalow blisko morza w Penny's bungalow resort. Ośrodek położony jest 2 km na południe od ruchliwej plaży White Sand Beach na pięknej plaży Hat Kai Mook. W rzeczywistości ON chciał zatrzymać się u znajomych, którzy mieli restaurację „the Buddha View” w Bang Bao. Ale jak się okazało, w pokoju nie było prywatnej łazienki i… Z całą Antwerpią, ale nie z nią.

KOH CHANG (BooDogz / Shutterstock.com)

Na Koh Chang też nie można obejść się bez motoroweru. Ponieważ były już rutynowe, nie stanowiło to oczywiście problemu. Było tu mniej tłoczno, ale drogi były bardzo strome w górę lub w dół. Tak stroma, że ​​w pewnym momencie musiała zejść, ponieważ maszyna nie była już w stanie podnieść jej ciężaru pod górę. Chodzenie na piechotę w takim upale nie było naprawdę łatwe. Była więc zdyszana i spocona z wysiłku. Jednak ON pękał ze śmiechu.

Aby oddać sprawiedliwość nazwie wyspy, nie można było przegapić wycieczki do dżungli na grzbiecie takiego gruboskórego. W tamtym czasie myśleliśmy, że to świetne, ale teraz wiemy, że nie jest to zalecane na grzbiecie słonia! Teraz zawsze udaj się do Sanktuarium, w którym słonie mogą spokojnie przejść na emeryturę.

Na wyspie znajduje się również kilka wodospadów, które warto odwiedzić. Mieliśmy nieszczęście, że nie były one otwarte dla publiczności, ponieważ w porze suchej brakowało wody.

Trzeci tydzień: BANGKOK I SIEM REAP (Kambodża)

ON i ONA weszli w swój ostatni tydzień. Pierwszą część spędzili w Bangkoku. Tym razem transfer poszedł gładko i około godziny 17 przenieśli się do swojego pokoju w Prince Palace Hotel. Ten hotel znajduje się w dzielnicy Bo Bae, w pobliżu Złotej Góry, gdzie znajduje się Wat Saket.

Jako znakomici turyści, wzięli taksówkę wodną tutaj, na molo Bo Bae. Atrakcja sama w sobie! Lokalny zwyczaj wymaga, aby wszyscy pasażerowie wchodzili na pokład i wysiadali jednocześnie bez dotykania się. To wymaga przyzwyczajenia. Skopiuj tę sztukę od Tajów. Tylko upewnij się, że siedzisz po prawej stronie przed zejściem na molo. Jeśli tego nie zrobisz, będziesz musiał wspinać się na inne osoby podczas wysiadania, a to nie jest grzeczne według tajskich standardów; I ostatnia rada: UWAŻAJCIE NA GŁOWĘ!!!

PANITA AMPIAN / Shutterstock.com

Jazda była idealna do trekkingu do Wat Saket z 318 stopniami. Wejście na szczyt było dość trudne, ale widok był tego wart.

Aby uciec od zgiełku i upałów Bangkoku, pojechali taksówką River Express do Nonthaburi na północy nad rzeką Chao Praya. Podróż trwała około godziny a chłodzenie i zwiedzanie mieli tylko za 10 bahtów. W Nonthaburi był jeszcze jeden typowy lokalny targ, na którym czas się zatrzymał.

Dni w Bangkoku były pełne. Zwiedzili Pałac Suan Pakkard (wskazówka od jej nauczyciela tajskiego, Oua), zestaw sześciu tradycyjnych tajskich domów, czasami połączonych mostami, z wystawą wszelkiego rodzaju przedmiotów w środku. To naprawdę była oaza spokoju między okazałymi budynkami Bangkoku.

W programie była również wycieczka do Lop Buri. Wynajęła minivana z prywatnym kierowcą przez Greenwoodtravel, ONA znów postawiła na swoim… Mieli mnóstwo czasu, aby odwiedzić małpią świątynię. Bardzo różni się to od robienia tego w autobusie pełnym turystów, a potem miałeś zaledwie dwadzieścia minut, aby wszystko zobaczyć, a potem wskoczyć z powrotem do autobusu do sklepu, w którym przewodnik prawdopodobnie dostał zniżkę? Doświadczony w przeszłości, ale teraz chce wszystko załatwić sam. ONA nie czuła się zbyt dobrze wśród tych wszystkich małp, zwłaszcza po tym, jak jedna z nich wpięła zakładkę do książki spomiędzy jej przewodnika wzdłuż jej nogi.

Po miłym obiedzie (ahaan arohj lae sanoekmaak) kierowca zabrał nas do Ayutthayi, gdzie zwiedziliśmy kilka świątyń. Jednak ten dzień był świętem buddyjskim i mogli, że tak powiem, chodzić po głowach. Dlatego Tajowie nie skąpili kadzidełek!

Droga Khao San (tavan150 / Shutterstock.com)

Teraz, gdy ONA musiała zagrać turystę z plecakiem, nie można było przegapić wizyty na Khao San Road. Mógł delektować się swoim ulubionym daniem. Zamówił Som Tam rano, zjadł go na obiad, przekąskę i jako dodatek do obiadu. ONA nie rozumiała, że ​​nie ma jeszcze dziury w brzuchu. ONA mogła tutaj właściwie ćwiczyć swoje ulubione hobby „kupować do upadłego”, chociaż tak naprawdę nie miała już miejsca w swojej walizce. Wiele nocnych rynków sprawiło, że było jeszcze gorzej. Co można było tam kupić. Spacer, spacer i ta głupia walizka była spakowana. Dlatego zabroniono jej kupować czegokolwiek innego.

W ostatnich dniach udał się w stronę Kambodży (ciąg dalszy)

4 odpowiedzi na „Inny niż zwykle, drugi tydzień: KOH CHANG (część 2)”

  1. Leon Bosink mówi

    Masz fajny styl pisania. Łatwo się czyta. Mam nadzieję, że nadal będziesz nas zaskakiwać takimi historiami.

  2. Johnny B.G mówi

    Mimo że będzie kontynuacja, ta madammeke lubi Tajlandię i wszystkie niedogodności o wiele bardziej, niż mogłaby sobie wyobrazić w swoim życiu.
    Czy to nie było miłe wyzwolenie? On już to wiedział 🙂

  3. Jacobus mówi

    Fajne opowiadania, ale tego ON/ONA nie czyta się tak łatwo.
    Wskazówka: nadaj ON i ONA fikcyjne imiona. Wtedy też nie musisz pisać w formularzu I.
    Ale proszę pisz dalej.

    • Linsey mówi

      @Jacobus: użyj fikcyjnego imienia lub „on/ona”… dlaczego nie być po prostu wdzięcznym za ładnie napisanego bloga….
      @Angela: Uwielbiam twój styl


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową