Wybory i inflacja przepisem na niepokoje?
Wydaje się, że euro się stabilizuje. Każdy, kto śledzi ceny (kto nie?), zobaczy, że euro umacnia się w stosunku do bahta. A może Baht osłabnie? To drugie wydaje się bardziej prawdopodobne. Silny Baht jest niekorzystny dla wzrostu gospodarczego kraju eksportującego takiego jak Tajlandia. Z drugiej strony spadek wartości jest irytujący dla przeciętnego Tajlandczyka.
Gospodarka w Holandii ponownie odzyskuje siły. Bezrobocie spada, a zaufanie konsumentów rośnie. W grudniu ubiegłego roku ponownie wydano dużo pieniędzy. Rośnie także sprzedaż samochodów. To zazwyczaj ważna wskazówka.
Inflacja
Moja dzisiejsza rozmowa telefoniczna z Tajlandią dotyczyła głównie podwyżek cen. „W górę, w górę, w górę” – usłyszałem po drugiej stronie. Frustracja związana z cenami codziennych artykułów spożywczych jest wysoka, zwłaszcza jeśli nie jesteś już zamożny.
Inflacja pojawia się w nieodpowiednim momencie. Wybory są tuż za rogiem. Niezadowolenie nie będzie miało pozytywnego wpływu na obecny tajski rząd Abhisit. Stabilność jest ważnym czynnikiem w okresie poprzedzającym wybory. Wydaje się, że walka o władzę polityczną ponownie się zaostrza. Po czerwonych koszulkach dały się słyszeć żółte koszulki. „Witajcie, wciąż tu jesteśmy” – brzmiało główne przesłanie.
Wydarzenia w Egipcie są ignorowane przez Tajów. Słynny bloger Richard Barrow napisał na Twitterze: „Wszyscy Tajowie, z którymi do tej pory rozmawiałem, nie mają pojęcia, że cokolwiek dzieje się obecnie w Egipcie”.
Dlaczego mieliby? W końcu Tajlandia to centrum świata…. Zdaniem Tajów.
Wydarzenia w Egipcie po raz kolejny udowadniają siłę mediów społecznościowych, takich jak blogi, Twitter i Facebook. Trend, który widzimy także w Tajlandii. Tematy dyskusji na najbliższą przyszłość są już jasne: polityka i wzrost cen...
Zgadza się, ceny benzyny są droższe o 2 bahty w niecały miesiąc
olej do smażenia jest droższy, ceny ryb warzywnych również się zmieniają, ryż jest droższy
gaz do gotowania. ok, żeby farang nadzorował, ale i tak dla miejscowych
trudne, płace nie rosną znacząco, a już na pewno nie tutaj, w Isaan
i tak, wybory w Tajlandii są tuż za rogiem. dla faranga wzrost euro robi różnicę
dla nas kawa pozostaje gęsta, zobaczymy co zrobi kąpiel
Czy słowo „tinnakohn” nie powinno być pisane wielką literą? Ferdynand przez t, ponieważ na tym blogu jest już Ferdynand. Żebyś wiedział, nie cierpiałbym, gdybyś tego nie zrozumiał.
Ja też nie chcę narzekać, ale czy nie sądzisz, że należy szanować ludzi? Celem tego bloga jest dzielenie się doświadczeniami z Tajlandii. Dotyczy to również osób, które mieszkają w Tajlandii od dziesięcioleci i mogą już nie mówić zbyt dobrze po niderlandzku. Powiedziano mi również, że różnorodność na tym blogu jest ogromna, od twórcy studni po Neerlandicus. Nie zwracaj więc uwagi na kropki i przecinki, ponieważ może to uniemożliwić innym udzielenie odpowiedzi.
Jeśli będę oceniał siebie tak długo, aż przeciętny respondent zrozumie, o co chodzi, to dla Ciebie też musi to być zrozumiałe.
I zostało napisane niepoprawnie, co powinno brzmieć: I, er
PS nie mógł powstrzymać się od powiedzenia czegoś na ten temat.
On jest uroczy. Lol 🙂
Zaufanie do euro zaczyna wracać, co jest dla nas dobre, a jeśli chodzi o Egipt, większość Tajów nie wie lub nie przejmuje się tym, co dzieje się w innych częściach ich kraju, nie mówiąc już o Egipcie. Tylko odcinki tajskiego mydła są prawidłowo rejestrowane.
Jakie zaufanie do euro? Eri nie ma zaufania do euro. Jest to najmniej zła z kilku złych innych opcji. Jest to duża bańka, która może ponownie pęknąć w ciągu 2–3 miesięcy równie szybko, jak Włochy, Portugalia i Hiszpania będą musiały ponownie zacząć zaciągać pożyczki. Oczekuje się, że w maju euro ponownie doświadczy ogromnego wzrostu, jeśli kraje PIGS nie będą w stanie przyciągnąć swoich pieniędzy po rozsądnej stopie procentowej.
Poza tym trzeba teraz uporać się z inflacją w Tajlandii. Zatem wzrost bahtów za euro jest częściowo zniwelowany przez wzrost cen wszystkich (podstawowych) produktów. Jedyną zaletą jest to, że nie zauważasz, że produkty stają się droższe, ponieważ masz więcej bahta za euro. Więc nadal kupujesz te same ilości.
Przewiduję jednak, że wystarczy, że wydarzy się mała rzecz, a euro ponownie spadnie równie szybko. Moja rada... zmieniaj się bardzo szybko, jeśli uda ci się zdobyć bahta za swoje euro. A może zainwestuj w akcje na tajskiej giełdzie, bo akcje w Tajlandii radziły sobie cholernie dobrze w ciągu ostatniego roku. Oczywiście nie jest to gwarancja na następny rok, ale nadal jest to interesujące, nawet jeśli nic nie inwestujesz.
Widzę również, że cena nieznacznie wzrosła w zeszłym tygodniu.
Zastanawiam się, czy mogę teraz przelać trochę pieniędzy na moje tajskie konto bankowe, czy poczekać jeszcze trochę? Czym jest mądrość?
Henk
@Henk, gdybym to wiedział, byłbym bardzo bogaty. 😉
Nie, czekaj oczywiście, czekaj dalej, czekaj... wtedy też się wzbogacisz, w końcu będziesz trzymać pieniądze w kieszeni ;-))
Henk Poczekaj, bo jeśli się uda, masz jeszcze mnóstwo czasu. Dziś euro również wzrosło o 1% w stosunku do dolara... Możesz też później przeliczyć swoje euro na AUSD. Coś, co mogło zaoszczędzić ci wielu bólów głowy przez ostatnie dwa lata...
ps Henk... kto ma dostęp do tego tajskiego konta? Twoi teściowie? Wtedy powiedziałbym… poczekaj, wielkimi literami. 🙂
Zależy to również od tego, kiedy chcesz ponownie wydać te bahty, na krótko lub na dłuższą metę. Możliwe są również przyszłe wydarzenia w Tajlandii, które wzmocnią bahta.
I dokładnie tak jest!!! Dziękuję!!!
Niewiele jest Holendrów, którzy piszą bez błędów. Nie mówiąc już o tym, że potrafią odpowiednio przygotować opowiadanie/raport lub list biznesowy i to mając ukończoną edukację w HBO. Na szczęście w ostatnich latach poświęcono temu więcej uwagi, ale kiedy czytam niektóre listy aplikacyjne, naprawdę zastanawiam się, gdzie uczyłeś się języka niderlandzkiego, może w Tajlandii?
Komentarz na ten temat jest akceptowalny, ale poprawianie jednego słowa to za daleko. Tak czy inaczej wyraziłem swoje zdanie i na tym poprzestanę.
Euro jest nadal słabą walutą, ale ze względu na bardzo silny baht tajski, który był najsilniejszą walutą w 2010 r., nieco spadło ze względu na załamanie eksportu. Można było się tego spodziewać, ponieważ Wietnam może znacznie taniej eksportować swój ryż i kurczaki, gdzie Tajlandia jest światowym liderem od dawna. Najlepiej byłoby, gdyby rząd Tajlandii zdewaluował bahta przynajmniej o 5%, a najlepiej o 10%. ponieważ wtedy ponownie zaczną się inwestycje, w których ludzie będą teraz bacznie obserwować pieniądze.
artykuł na ten temat w zeszłym tygodniu.
http://www.thaivisa.com/forum/topic/437136-thai-baht-slide-triggers-inflation-worries/
To rzeczywiście wspaniała historia, która sprowadza wszelkie dobre rady zawarte w komentarzach na tym blogu do nonsensu.
To tylko pokazuje, jak skomplikowana może być gospodarka narodowa. Jeden środek postrzegany pozytywnie może mieć negatywny wpływ na inny aspekt gospodarki. Dlatego decydenci muszą wielokrotnie dokonywać kompromisów, aby podejmować właściwe decyzje gospodarcze.
Niedawna zmiana kursu wymiany ma więcej wspólnego z euro niż z bahtem. Euro również umocniło się w stosunku do większości innych walut. Ale oczywiście wszystko może się jeszcze zmienić.
Rok 2011 będzie „decydującym rokiem dla euro” – pisze w tytule Frankfurter Allgemeine Zeitung. Gazeta szacuje, że szanse waluty na przetrwanie są największe, jeśli rok zakończy się tak optymistycznie, jak zaczął się w Estonii, gdzie 1 stycznia wprowadzono euro. Sekret sukcesu euro tkwi w zaufaniu – zdaniem gazety – między silnymi i słabszymi krajami strefy euro, a zwłaszcza między UE a Węgrami, które od 1 stycznia pełnią funkcję prezydenta Unii. „Swoją często stronniczą krytyką Budapesztu UE ryzykuje, że w dłuższej perspektywie będzie postrzegana jako wąż, który gryzie własny ogon” – pisze FAZ. Gazeta uważa, że najbliższe sześć miesięcy będzie decydujące dla euro i że potrzebna jest „prezydencja UE, która nie zawsze będzie musiała się bronić”.
Decyzja, dla której można podać trzy powody: po pierwsze, „wielkie mocarstwa azjatyckie przychodzą z pomocą zaprzyjaźnionym krajom, gdy przechodzą one przez trudną fazę”.
Po drugie, „Pekin i Tokio toczą walkę o władzę, zarówno w Azji, jak i gdzie indziej na świecie, a każdy kraj przyjmuje własne podejście”. Na przykład w zeszłym tygodniu Chiny wysłały swojego wicepremiera „w triumfalnym pochodzie do Madrytu, aby ogłosił, że Chiny zdecydowały się kupić hiszpańskie obligacje rządowe”, podczas gdy Japonia, według El País, „ogłosiła, że kupi 20% obligacji wyemitowany przez Europejski Fundusz Stabilności Finansowej (EFSF), który ma zostać wyemitowany, chce kupić”.
Trzeci powód pozostaje niewyjaśniony, „ale jest prawdopodobnie najgłębszym powodem: Azja chce zapobiec upadkowi euro. Chińczycy doskonale zdają sobie sprawę, że Unia Europejska z 27 państwami członkowskimi jest dla nich najważniejszym rynkiem, jeszcze przed Stanami Zjednoczonymi. Jeśli chodzi o Japończyków, boją się nowego „endaki”, czyli wysokiego jena, który wysuszy japoński eksport. „Ta wzruszająca uwaga oczywiście potwierdza słabość Starego Kontynentu” – podsumowuje Les Echos – „ale pokazuje także, że Europa stanowi ważne wyzwanie, i to nie tylko dla Europejczyków”.