Liczba osób rannych we wtorkowe popołudnie w Big C w południowej Tajlandii wzrosła do 61, w tym wiele dzieci. Policja analizuje nagrania z kamer CCTV, aby ustalić tożsamość czterech sprawców. 

Pierwsza bomba eksplodowała: przy wjeździe na teren obok Nong Chik Road. Druga bomba eksplodowała w furgonetce zaparkowanej przed głównym wejściem.

Policja nadal poszukuje właściciela ciężarówki. Według jego żony udał się do Pattani, aby sprzedawać płótna, ale od tamtej pory nie miała od niego wiadomości. Policja przypuszcza, że ​​samochód został skradziony.

Atak nie ma wpływu na przebieg rozmów pokojowych z rebeliantami z południa. Jednak środki bezpieczeństwa na południu zostaną zaostrzone.

Nie podróżuj do czterech południowych prowincji

Holenderskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza podróżowanie do czterech południowych prowincji (Yale, Narathiwat, Pattani, Songkhla).

Od 2004 roku w 4 południowych prowincjach dochodzi do regularnych ataków. Są to ataki bombowe, podpalenia i zabójstwa administratorów kraju. Coraz częściej ofiarami padają także cywile. Od 2011 roku liczba ataków wzrasta. Niemal codziennie zdarzają się (śmiertelne) ofiary. Od 2004 roku zmarło ponad 7.000 osób. Niewielka część tych osób pochodzi z zagranicy. Jeśli podróżujesz w tych prowincjach, unikaj pociągów.

Źródło: Bangkok Post

24 odpowiedzi na „Eksplozje Big C Pattani: Liczba rannych wzrasta do 61”

  1. Jacek S mówi

    To straszne... po co te masakry. Zabijanie niewinnych ludzi, zwłaszcza dzieci. Czy zawsze wszystko trzeba robić na siłę?
    Jest mi bardzo przykro, że tak się dzieje. Nie tylko w Tajlandii, ale na całym świecie, gdzie takie, moim zdaniem, bezsensowne akty przemocy mają miejsce.
    Ba…

    • Jan Belg mówi

      Po prostu są to prowincje muzułmańskie
      Oddać je.

  2. Jacques mówi

    To straszne słyszeć to w wiadomościach. Choć wiele nadal jest niejasnych, mówi się, że poszukiwanych jest czterech sprawców. Znaki sugerują, że znowu chodzi o muzułmańskich ekstremistów. Prawdopodobnie będziemy musieli szukać w tym kierunku. Ich celem jest szerzenie strachu, co może zaszkodzić wszystkim. Według wielu muzułmańskich fanatyków świat musi stać się krajem muzułmańskim i można w tym celu zrobić wszystko. Poza tym, co często się zdarza, ofiarami są inni muzułmanie. Wszystko w szczytnym celu to ich motto. Doszło do tak wielu wypadków obejmujących obrażenia i śmierć, że moim zdaniem mądrze jest trzymać się z daleka od dotkniętych obszarów. My, obcokrajowcy i niemuzułmanie, z pewnością nie mamy tam żadnego interesu. Chociaż znajdą się ludzie, którzy mi zaprzeczą i którzy też mają tam dziewczyny, rodzinę itp. i którzy będą twierdzić, że sami niczego nie zauważają i nie doświadczają. Chyba na szczęście, ale tam nie idę. Jestem dość łagodny, ale coraz bardziej mam dość tych muzułmańskich fanatyków. Zwalczanie tej grupy jest jedną z najważniejszych rzeczy na świecie, jeśli chcemy być w miarę chronieni przed tego typu atakami lub gorszymi. Widzicie także zaostrzenie polityki w Indonezji, gdzie gubernator został skazany na dwa lata, ponieważ powiedział, że muzułmanie mogą również głosować na niemuzułmanów takich jak on, a Koran nie zabrania tego. Byłoby to na tyle obraźliwe, że doszło do powstania ludowego i dlatego wymierzono taką karę. Zamykanie kościołów, uciszanie ludzi, wszelkie formy indoktrynacji i jest coraz gorzej. Niech żyje wiara (muzułmańska) i wszyscy, którzy będą przez nią cierpieć.

  3. Berta Schimmela mówi

    Tego typu ataki są karygodne. Przez lata w południowej Thaland było stosunkowo spokojnie, ale z powodu aroganckich i szczególnie brutalnych działań Thaksina Sinawatry sytuacja znacznie się nasiliła około 2004 roku.
    Zobacz: http://www.nytimes.com/2004/10/28/opinion/thaksin-and-the-south-thailand-only-feeds-muslim-discontent.html?_r=0
    https://www.wsws.org/en/articles/2004/11/thai-n26.html

  4. Bona mówi

    W dzisiejszych czasach jakoś boję się oglądać wiadomości w telewizji czy czytać gazety.
    Takie rzeczy stały się powszechne iw 99% przypadków zawsze z tej samej grupy ludności. Osobiście jestem przeciwny ocenianiu jakiejkolwiek grupy ze względu na rasę, kolor skóry, język, orientację seksualną, religię, pochodzenie czy cokolwiek innego, ale jeśli szacunek nie jest wzajemny, balon nie pójdzie w górę. Zakaz Zwarte Piet, narzucanie burkini i zabijanie niewinnych ludzi jest odrażające!!!
    Jeśli ta opinia sprawiła, że ​​wyglądam na islamofoba, niech tak będzie!
    Moje współczucie i współczucie kieruję do aż nazbyt licznych ofiar tych fanatyków.
    Bona.

  5. Danzig mówi

    Dzień wcześniej jechałam na hulajnodze wzdłuż Big C. To straszne, że tak publiczne i popularne miejsce na zakupy dzień później zamienia się w krwawą łaźnię.

  6. Tino Kuisa mówi

    To straszne, co dzieje się na Dalekim Południu od lat, jeśli nie wielu dziesięcioleci, tysiące zgonów i dziesiątki tysięcy rannych. Żadnej perspektywy na rozwiązanie. To po prostu nie ma nic lub ma niewiele wspólnego z muzułmańskim fundamentalizmem lub terroryzmem, a znacznie więcej z pragnieniem własnego państwa lub autonomii. Państwo tajskie (np. działania Thaksina) również odgrywa w tej kwestii bardzo wątpliwą rolę i obie strony mają się o co martwić.
    Zobacz:

    https://www.thailandblog.nl/achtergrond/conflict-opstand-het-zuiden/

    Link, o którym wspomina Bert Schimmel, również zawiera dobre informacje.

  7. poprawny mówi

    Taksin nie powinien już odgrywać w tym żadnej roli.
    Znaleziono właściciela pickupa: Straszny. Straszne Ręce związane z tyłu, stopy związane i bez głowy. Jego dowód osobisty i inne rzeczy osobiste zostały gdzieś wyrzucone z samochodu przez zamaskowanego mężczyznę.
    Jego żona i pozostała rodzina są oczywiście całkowicie zdruzgotani, potrzebują stałej opieki medycznej.
    Jeden świadek mniej!
    Zatrzymano osobę, która jest podejrzana.

    Źródło Thai TV wszystkie kanały informacyjne,

  8. huub mówi

    Moim zdaniem rada unikania pociągu jest niepełna dla podróżnych, którzy chcą podróżować tanio i bez latania z/do Malezji. Alternatywą jest autobus lub minivan i wszyscy mają (o ile wiem/doświadczyłem) transfer na dworcu autobusowym Hat Yai (Songkhla). Tutaj pojazdy malezyjskie przejmują tajskie (lub odwrotnie) i zawsze są to godziny zbierania i czekania. W przeszłości na tym dworcu autobusowym i wokół niego było kilka ataków. Z drugiej strony pociąg albo jedzie dalej, albo ma dość bezpośredni transfer.

    • Danzig mówi

      Z Hat Yai minivanami – tajskimi, a nie malezyjskimi – jedziemy do przygranicznych miast Padang Besar, Dannok, Ban Prakob (wszystkie Songkhla) Betong (Yala) i Sungai Kolok (Narathiwat). Hat Yai samo w sobie nie jest miastem granicznym, ale do Malezji można też wjechać łodzią do Malezji, lub do Wang Prachan (Satun) drogą lądową przez „bezpieczny” obszar.

  9. Chan Piotr mówi

    Nie tak dawno katolicy i protestanci też zabijali się nawzajem, na przykład w Irlandii Północnej. Nie sądzę, aby pokojowo nastawieni katolicy czy protestanci musieli cały czas za to odpowiadać, odrzucając to. Każdy zdrowy na umyśle człowiek odrzuca tę przemoc. I nie zapominajmy, że większość ofiar bombardowań na południu to niewinni muzułmanie. Myślisz, że teraz kibicują?

  10. Gerrit mówi

    dobrze

    7000 zabitych, a potem liczba rannych... dlaczego, dlaczego, dlaczego.
    Tylko dlatego, że chcą, aby te prowincje były częścią Malezji.

    Jeśli rząd Tajlandii zdecyduje się to zrobić, nowe prowincje ponownie przyjdą z atakami bombowymi, ponieważ powinny one również zaatakować Malezję, dopóki Chang Rai nie zostanie ostatecznie włączony.

    Indie i Pakistan kiedyś dokonały wyboru, muzułmanie do Pakistanu i Hindusi do Indii.

    Może zrób też tutaj.

    • Rob W. mówi

      W Malezji? Chodzi o autonomię lub powrót do granic dawnego Sułtanatu Pattani, obecnie podzielonego między Tajlandię i Malezję. To, że południowcy chcą całej Tajlandii, jest równie rozsądne, jak twierdzenie, że Baskowie wkrótce przejmą kontrolę nad całą Hiszpanią, a Kurdowie nad całą Turcją i Irakiem. Nie ma to prawie nic wspólnego z islamem.

      Bert i Tino podają w swoich odpowiedziach pewne podstawowe informacje. Lub ten wcześniejszy artykuł na TB:

      http://www.thailandblog.nl/achtergrond/conflict-ops

      ---
      (...)
      Nikt nie jest oszczędzony, ani buddyści, ani muzułmanie, ani siły bezpieczeństwa. Przemoc jest chaotyczna i wydaje się, że końca nie widać, pomimo wielu oddziałów żołnierzy i milicji w Yala, Pattani i Narathiwat. Jak do tego doszło i jakie są możliwe rozwiązania?

      Pattani było potężnym imperium
      Królestwo (później sułtanat) Pattani sięga XIII wieku, kiedy było potężnym imperium handlowym i ośrodkiem islamskiej nauki. Dumny naród. Składał się z trzech południowych prowincji Tajlandii i trzech północnych prowincji dzisiejszej Malezji. Od XV wieku składa hołd syjamskiemu królowi, chociaż Syjam nigdy nie rządził tym obszarem.

      Od XVI wieku obszar ten stał się zabawką dla interesów handlowych Holendrów, Anglików i Syjamczyków i stracił wiele ze swojego prestiżu. Na przykład w 16 roku Syjam splądrował Pattani. W 1786 r. obszar ten został podzielony na mocy traktatu brytyjsko-syjamskiego: trzy wspomniane wyżej północne prowincje stały się częścią Syjamu, a trzy południowe – częścią ówczesnej brytyjskiej Malezji.

      Dopiero po zakończeniu monarchii absolutnej w Syjamie w 1932 r. iw coraz większym stopniu podczas ultra-nacjonalistycznych rządów Plaeg Phiboensongkraam (1938-1944), tajscy buddyści zaczęli osiedlać się na południu. Promowano język tajski, aktywnie zniechęcano malajski i lokalny strój, a lokalną elitę zastąpili buddyści tajlandzcy, proces znany jako „wewnętrzna kolonizacja”, który był kontynuowany w okresie późniejszej monarchii.
      (...)
      -

      • Marianne mówi

        Niezły kawałek historii, ale ci, którzy zagłębią się trochę w islam, wkrótce odkryją, że muzułmanie nie są tak bardzo zainteresowani przywłaszczaniem sobie kawałka ziemi tu i tam, nie, chcą jednego wielkiego kalifatu z całego świata, w którym rządzi szariat we wszystkich aspektach życie. Zatem zarówno ekstremistyczni, jak i umiarkowani muzułmanie dążą do tego samego celu!

        • chris mówi

          Jeśli odwiedzisz Hiszpanię, możesz znaleźć w historii wielu dużych miast (Kordoba, Sewilla, Granada), że katolicy, muzułmanie i żydzi żyli obok siebie w pokoju przez dziesięciolecia. Zupełnie niezależnie od najnowszej historii w Holandii, gdzie to samo ma miejsce od lat 60. XX wieku. Za dużo słuchasz rozmówców takich jak Wilders, ale absolutnie nie jesteś krytyczny. Twoje rozumowanie to po prostu bzdura.

        • Rob W. mówi

          „islam” nie istnieje bardziej niż „chrześcijaństwo” czy „holender”. Nie bez powodu istnieją różne nurty w religiach. Wszyscy z własną interpretacją tego, czym jest właściwa droga. Niewielka część muzułmanów rzeczywiście ma osobliwą interpretację, że powinien istnieć kalifat, ale i tam widać różnicę zdań, czy powinien to być „tylko” tam, gdzie obecnie widzimy IS, czy też na dłuższą metę wszystko i wszyscy będą zostać muzułmanami, muszą nawrócić się pod rządami globalnego kalifatu. Przeciętny muzułmanin nie ma złych planów podporządkowania sobie świata. Mogliby nie mieć nic przeciwko, gdyby cały świat był muzułmański, tak samo jak chrześcijanin nie miałby nic przeciwko, gdyby cały świat był chrześcijański. To, że część muzułmanów wierzy w państwo muzułmańskie, a część Żydów w państwo żydowskie itd. jest oczywiste. Ale jest to zbyt dziwaczne, aby słowa obejmowały dominację nad światem.

          Czy też umiarkowani chrześcijanie, umiarkowani żydzi i umiarkowani buddyści również potajemnie opowiadaliby się za całkowitym poddaniem człowieka prawdziwej (własnej) wierze? Myślenie w kategoriach takich jak „ekstremista i umiarkowany” jest szalone. Religie mogą być dość irytujące, a nawet niechciane, jeśli chcą narzucić innym swój sposób życia. Nie jestem zadowolony z umiarkowanych chrześcijan, którzy chcieliby, aby małżeństwa osób tej samej płci były niedozwolone, ponieważ ich bóg nie lubi gejów, żeby wymienić tylko boczną ulicę. Wszystkie religie potencjalnie wiążą się z ryzykiem, że dysydenci mają przerąbane, ale na szczęście większość ludzi zna pewne humanitarne wartości, takie jak tolerancja/szacunek dla innych religii. Z pewnością nie jest to bułka z masłem w większości „krajów muzułmańskich” z dziwnymi rządami, ale rozszerzenie tego na dominację nad światem???

          Ale odradzam. Mieszkańcy wokół Pattani byli tak samo sfrustrowani jak hinduiści, żydzi, chrześcijanie czy ktokolwiek inny. Rząd na południu nie do końca pozwala na przypadkową wolność wyznania, że ​​ludzie mogą być sobą, o ile nie przeszkadzają innym. Morderstwa na południu pod rządami Thaksina S. też nie pomagają. Jeśli czytasz tła, to po prostu ludzie chcą powiedzieć więcej o swoim regionie i życiu codziennym. Z degradacją tego, jak daleko to powinno iść lub jakie środki są dozwolone, aby osiągnąć te cele. Nie, ci ludzie też nie byliby muzułmanami, gdybyśmy widzieli te same sceny w tym regionie.

    • Danzig mówi

      Rebelianci nie chcą żadnej przynależności do Malezji, ale albo własnego państwa, zwanego Patani, albo jakiejś formy autonomii w ramach Tajlandii. Łączy ich pragnienie bycia wysłuchanym. Oznacza to między innymi, że malajski zostanie ogłoszony językiem urzędowym, a ludność będzie mogła wybrać własnych przywódców zamiast biurokratów z Bangkoku, którzy teraz zasiadają tam jako gubernatorzy, burmistrzowie itp. i którzy nie mają poczucia wszystko z muzułmanami.

      • chris mówi

        Nie malajski jako język urzędowy, ale ich własny język, Yawi.

        • Danzig mówi

          Ich językiem jest malajski, Yawi/Jawi to tylko jego dialekt. Tam, gdzie w szkole uczy się malajskiego, jest to standardowy malajski.

  11. Willem mówi

    Dziwne jest to, że duże C ma głównie muzułmański personel, a to duże C jest odwiedzane głównie przez muzułmanów. Moja żona zawsze mówi, że tam, gdzie muzułmanie robią zakupy, jest bezpiecznie. To był nasz supermarket i dlaczego zdetonowali 2 bomby przyłączyć się do swoich współwyznawców jest dla mnie tajemnicą

    • Rob W. mówi

      Zagraniczny? Nie chodzi tu o islam, ale o większą autonomię lub niezależność. Ataki były zatem wymierzone głównie w rząd i to, co reprezentuje: żołnierzy, nauczycieli itp. To, czy ci urzędnicy są muzułmanami, czy kimś innym, tak naprawdę nie będzie odgrywać roli przy decyzji o postawieniu krwawego oporu (lub „oporu”). Mogę sobie wyobrazić, że mając dwa potencjalnie porównywalne cele, podejmujesz decyzję o najmniejszej liczbie muzułmanów jako przewagę, ale nie więcej.

      Jeśli Limburg chce większej autonomii lub niezależności, a nie można tego uzyskać demokratycznie i pojawia się opór, myślę, że możesz sobie wyobrazić, że celem będą reprezentatywne dla tych paskudnych Holendrów: holenderscy żołnierze, posterunki policji itp. jako Limburger wtedy nie martw się, czy ci ludzie są katolikami, czy nie. To, że katoliccy współwyznawcy umierają, jest wtedy kwestią poboczną, „szkodą uboczną”.

  12. Danzig mówi

    Podejrzewam, że stopień bezpieczeństwa również odgrywa rolę w wyborze celu. Im więcej zabezpieczeń ma obiekt, tym bardziej atrakcyjne jest przeprowadzenie udanego ataku. W końcu głównym celem powstańców jest udowodnienie niezdolności rządu Tajlandii do kontrolowania tego obszaru. Na przykład nie myśl, że po prostu wjeżdżasz na teren Big C Pattani. Przed zaparkowaniem samochody muszą wjechać na wzniesienie, po czym samochód jest ręcznie skanowany swego rodzaju detektorem. Kierowca musi mieć sfotografowany dowód osobisty i otworzyć bagażnik. Wszyscy motocykliści muszą podnieść swoje siedzenia i otworzyć zbiornik paliwa, zanim będą mogli zaparkować w oddzielnym miejscu. Nie, teren jest bardzo dobrze strzeżony. Najwyraźniej popadli w zbytnie samozadowolenie i ten świadomy odbiór się wymknął. Przynajmniej do 1 czerwca supercentrum pozostanie zamknięte z powodu prac badawczych i naprawczych. Po tym, bezpieczeństwo będzie wbijane jeszcze bardziej niż wcześniej. że wiem na pewno. W końcu był to już trzeci raz, kiedy doszło do ataku i dziś robi to w międzynarodowych mediach.

  13. chris mówi

    Moim zdaniem istnieje kilka rzeczy, które są ważne w możliwym rozwiązaniu problemu na południu:
    1. Do tej pory wszystkie tajlandzkie rządy zachowywały się raczej arogancko, jak szefowie, których należy słuchać. To zły punkt wyjścia do negocjacji. Nigdy nie było mowy o równości i prawdziwym zrozumieniu życzeń muzułmanów;
    2. rozmowy zawsze odbywały się po tajsku, nigdy w ojczystym języku południowców, Yawi. Jest również bardzo prawdopodobne, że na szczeblu rządowym nie ma nikogo, kto mówi w języku Yawi i dlatego jest akceptowalnym pośrednikiem/negocjatorem dla obu stron;
    3. Ciągle łamano wszelkiego rodzaju obietnice dane południowcom i nigdy nie przeprosino za to, co zrobiono muzułmanom;
    4. Jakieś 10-15 lat temu było tylko kilka organizacji, które reprezentowały muzułmanów (i w zasadzie chciały rozmawiać z rządem), obecnie to pole jest całkowicie rozdrobnione. Szczególnie (sfrustrowani) młodzi ludzie odwrócili się od starych organizacji i nie ufają już nikomu z Bangkoku. Według Bangkoku przywódcy społeczności (ojcowie tych młodych ludzi) stali się w ten sposób „terrorystami” i „komunistami”. Nikt nikomu nie ufa;
    5. Sytuacja jest nieco porównywalna z sytuacją Moluków w Holandii, gdzie rząd Moluków na wygnaniu również stracił kontrolę nad radykalizującą się młodzieżą.

    • Tino Kuisa mówi

      To dobre podsumowanie, Chris. Chciałbym dodać

      6. prawie wszyscy kierownicy (gubernatorzy, wyżsi urzędnicy, wojsko, policja) pochodzą z buddyjskiej Północy i często są to osoby przenoszone na Południe z powodu niewystarczających zdolności.

      7. Podejmuje się działania na dużą skalę w celu tajalizacji: język i inne kwestie.

      8. Niektóre świątynie buddyjskie na południu bardziej przypominają obozy wojskowe.

      Jeśli pozwolisz, aby wszystkie te punkty dotarły do ​​ciebie, musisz dojść do wniosku, że państwo tajskie ponosi wielką odpowiedzialność za konflikt. Co nie znaczy, że zabijanie niewinnych cywilów powinno być usprawiedliwione.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową