Każdej Wielkanocy moje myśli wracają do Weery (jej prawdziwe imię brzmiało Weeraporn), Tajki, z którą jestem żonaty od 4 miesięcy. Teraz słyszę, jak myślisz „co to ma wspólnego ze sobą”. Ten blog jest szczególnie dla tych mężczyzn, którzy tak jak ja wierzyli w tajski sen.

Ja, mężczyzna w wieku 60 lat, rozwiedziony od trzech lat i gotowy na nowy związek, po raz pierwszy spotkałem Weerę na Thai Love Link. Piękna 44-letnia kobieta z Isan (Sisaket). Dobra praca w jednym z „Healtcenter” w Bangkoku (Klong Toei). Po „rozmowach” i „Skypingu” z nią przez sześć miesięcy, 12 grudnia 2010 roku wsiadłem do samolotu do Tajlandii.

Oto ona, w swoim stroju pielęgniarki, czekając na mnie przy wyjściu 3 (miejsce spotkania) na lotnisku Suvarnabhumi. Moja Weera z kokiem w ciemnych włosach była uosobieniem mojego lepszego ja. Rozmawialiśmy już o ślubie i przysłała mi informację jakie dokumenty mam przywieźć z Holandii.

Moja Weera przygotowała kompletny dwutygodniowy program. Następnego dnia do ambasady holenderskiej po „Zaświadczenie o zdolności do zawarcia małżeństwa”. Zrobiono to w pół dnia. Z tym „Certyfikatem” do biura tłumaczeń naprzeciwko ambasady, aby przetłumaczyć je na język tajski. Następnego dnia do „Ministerstwa Spraw Zagranicznych” w Chang Wattana na legalizację. Tak, zgadliście, ślub w ciągu 4 dni w Amphur BangRak, miejscu par excellence, gdzie wielu „farangów” dosłownie iw przenośni wchodzi na (małżeńską) łódź.

Weera miała dom w „Mo Baan” w Bangpli. Kupiony za cztery miliony bahtów tajlandzkich z hipoteką na tę samą kwotę z miesięczną ratą w wysokości 28.000 600.000 bahtów tajlandzkich. Była winna rządowi 16.000 20.000 bahtów tajskich. Spłata XNUMX XNUMX bahtów tajskich miesięcznie, co miesiąc będzie potrącana z jej wynagrodzenia. Okazało się, że ma dwie córki, które uczyły się w „Prywatnej Szkole” (Scared Heart) w Bangkoku. Kosztuje XNUMX XNUMX bahtów tajskich miesięcznie.

Weera miał, jak na tajskie standardy, dobrą pracę. Była w grupie stanowisk 8 w rządzie z pensją ponad 30.000 1 bahtów tajskich miesięcznie. Już to czujesz.Jej zarobki nie wystarczały na pokrycie jej wydatków. Z mojej głęboko zakorzenionej miłości i przywiązania do niej, rzuciłem się, by jej pomóc. Ponad XNUMX milion bahtów tajskich w cztery miesiące. Byłem dla niej niczym więcej niż wcieleniem bankomatu.

Rozwiedziony z Weera w piątek, 22 kwietnia 2011 r. W Amfurze Samut Prakan. Wrócił do Holandii 23 kwietnia 2011 r. rozczarowany. A 24 kwietnia 2011 Wielkanoc z powrotem w Holandii.

Pasja Mateusza rozbrzmiewa teraz w kościołach, a krzyż Jezusa jest ponownie odkurzony. Za każdym razem ta pobożna zaduma kończy się tym samym obrazem: Jak mogłem być takim dupkiem. Uwierz mi, to też jest forma cierpienia.

Przesłane przez Ronalda 

13 odpowiedzi na „Wielkanoc” tajski sen rozbity (wpis czytelników)”

  1. Erik mówi

    Ronaldzie, po jedenastu latach znowu możesz o tym pisać otwarcie. Napisz to! A pieniądze, ach, to tylko pył. Wyszedłeś bogatszy i nauczyłeś się lekcji do zapamiętania.

  2. Jeroen mówi

    Wszyscy w pewnym momencie dajemy się nabrać na topór, postrzegamy to jako moment lub czas na naukę, osioł nie uderza dwa razy w ten sam kamień

  3. Josh K mówi

    Niezła historia.
    To szalone, że niektórzy ludzie mogą tak głęboko popaść w długi.
    Czasami modlą się do Buddy o szczęście lub wygraną na loterii.
    Ale niektórzy próbują szczęścia w mniej humanitarny sposób, za pośrednictwem portali randkowych.

    Wesołego Alleluja.
    Jos

    • Josh K mówi

      Myślę, że to dziwne, że była na lotnisku w stroju pielęgniarki.
      Nie zdziwiłbym się, gdyby coś było wyreżyserowane.
      Jeśli jest tak głęboko zadłużona, nie możesz posłać dzieci do prywatnej szkoły.

      Czy rzeczywiście chodziła do pracy, czy codziennie chodziła na spotkanie karciane/hazardowe?

      Groet
      Jos

  4. Jacek S mówi

    Wow… niestety bez wyjątku, co wydarzyło się w tej historii… Mam szczęście, że moja żona ceni sobie szczęśliwe życie ze mną o wiele bardziej niż życie w bogactwie.

  5. Berta Vogesa mówi

    Drogi Ronaldzie,
    Co za szczera historia i to, że umieściłeś to na blogu, myślę, że mówi to o wielkiej odwadze i szczerości.
    Myślę też, że poza wszystkimi historiami sukcesu na tym blogu (może trochę cynicznie), że jest o wiele więcej dżentelmenów z podobnymi doświadczeniami, że dzielisz się tym z nami, mówi o wielkiej klasie.
    Powodzenia i życzę wszystkiego najlepszego
    Bert
    Ps mogę trochę o tym pogadać

  6. khun muu mówi

    Ronaldzie,

    Szczera i szczera wspólna historia.
    Dobrze, że jesteś otwarty i zwracasz uwagę ludzi na mniej atrakcyjne strony tajskiego związku.
    W moim 42-letnim doświadczeniu w Tajlandii i 37-letnim małżeństwie widziałem, że większość mężczyzn z Zachodu, często po drugim lub trzecim związku, znalazła tego właściwego.
    U mnie dopiero po 6.
    A jeśli chodzi o twój milion bahtów, który wydałeś niepotrzebnie, myślę, że jesteś gdzieś pośrodku.

    Również moje uznanie dla bloga Tajlandii, który oprócz historii sukcesu publikuje również mniej pozytywne historie.

    Myślę, że ci w czarnych okularach mają czasem przewagę nad tymi bez okularów.

    Ronaldzie,
    Nadal życzę ci wielu sukcesów w miłości w nadchodzących latach.

    • RonnyLatYa mówi

      Jak powiedziałem wcześniej, wielu noszących czarne okulary to ci, którzy nie mieli realistycznych celów, kiedy tu przybyli.

      Albo zgadnij co.
      Przyjedź na lotnisko po 6 miesiącach rozmów ze wszystkimi dokumentami matrymonialnymi gotowymi do ślubu. Nawet się jeszcze nie spotkałem w rzeczywistości rozumiem. Nadal żonaty w ciągu 4 dni.

      Wszystkie realistyczne cele oczywiście….

      Lepsze niż brak okularów lub przynajmniej załóż realistyczne okulary….

      • RonnyLatYa mówi

        Oczywiście mam nadzieję, że Ronald pewnego dnia odnajdzie swoje szczęście. A to wciąż jest możliwe w Tajlandii. Dlaczego nie?

        Tylko może następnym razem działaj mniej pochopnie i spokojniej.
        Na przykład po kilku dniach, tygodniach lub miesiącach mogą pojawić się rzeczy, których się nie spodziewałeś lub wyobrażałeś sobie inaczej.

        Czy to gwarancja, że ​​to zadziała?
        Nie, oczywiście nie.
        Nigdy nie możesz dać gwarancji na związek. Nie po 4 dniach, nie po 6 miesiącach i nie po 5, 10, 20 czy 30 latach.
        Ale impulsywne działanie nigdy nie jest dobre.

        Nie spiesz się, a może następna Wielkanoc będzie wyglądać zupełnie inaczej.
        Dobrze ci życzę.

        Amare et sapere vix deo conceditur

  7. Johnny B.G mówi

    Drogi Ronaldzie,
    Nigdy nie pytaj siebie, dlaczego jesteś dupkiem. To ten, który sprawił, że uwierzyłeś w miraż. Internetowa miłość jest bardzo niebezpieczną formą miłości iw tajskim gnieździe wężowych zainteresowań trzeba być bardzo ostrożnym. Pomimo dzwonków alarmowych, każdy może to interpretować inaczej, a wynik jest nieznany.

  8. Tino Kuisa mówi

    Nazywała się Weeraporn. วีระพร w tajskim skrypcie. Piękne imię! Weera oznacza „odważny”, a porno „błogosławiony”. „Błogosławiony odwagą”. Nomen Est omen.

  9. Bert mówi

    Drogi Joshu K,
    Gdybyśmy wszystko wiedzieli z góry, jak proste byłoby życie

    I tak, biorąc pod uwagę poczynione spekulacje, nie ma to sensu.
    Jeszcze raz mam nadzieję, że Ronald i wszyscy dostaną wszystko, co najlepsze
    Pozdrawiam Berta

  10. Rebel4Ever mówi

    Wyjdź za mąż wcześnie, wyjdź za mąż później… Po co się żenić, jeśli można też żyć razem bez ryzyka, listwy, można latami patrzeć jak kot spada z drzewa. Tak staroświeccy… ludzie, w których żyjemy w 2022 roku! Kochać można też bez aktu małżeństwa. Ten kawałek papieru nie jest gwarancją i może później kosztować dużo pieniędzy, jeśli miłość okaże się tymczasowa lub fałszywa….


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową