W różnych artykułach i reakcjach/doświadczeniach czytelników na Thailandblog stało się jasne, że imigracja nakłada różne wymagania dochodowe na emerytów. Pojawiło się pytanie, czy jest jeszcze możliwość wyjazdu lub pobytu tej grupy w Tajlandii?

Kontrole imigracyjne dotyczące tych wymogów, które pociągają za sznurki, wzbudzają w nich myśl i poczucie, że są coraz mniej mile widziani w Tajlandii. Pytanie jednak brzmi, czy tylko urząd imigracyjny może i może określić, czy Tajlandia jest dla Ciebie odpowiednia? Zachodzą inne procesy, które oznaczają, że pobyt lub przyjazd do Tajlandii powinien być mniej oczywisty dla emerytów.
Czy Tajlandia jest nadal tak mile widziana? Odwrotne pytanie.

Bo jakie to są procesy? Powinno być jasne, że w ostatnich latach Tajlandia nie stała się politycznie bardziej demokratyczna. Maj 2014: 5 lat temu obalony został legalnie wybrany rząd, a jego miejsce zajęła junta. W kolejnych latach junta ta napisała nową konstytucję, wydała na jej podstawie różne ustawy organiczne, ustalając w ten sposób m.in. skład Senatu i zachowując kontrolę nad parlamentem. Od tych lat to junta dominuje w społeczeństwie i życiu codziennym.

Wyniki wyborów, które odbyły się pod koniec marca, nie okazały się korzystne dla junty. Bangkok Post i inne media od jakiegoś czasu donoszą, że instytucje w Tajlandii nie do końca promują procesy demokratyczne. Partie antyjuntowe nie mają możliwości koalicji, a szczególnie FFP boryka się z trudną pogodą.

Ale jeśli inne partie nie dostaną szansy i junta znowu postawi na swoim: czy Tajlandia nadal jest krajem, w którym można żyć (wyjeżdżać i przebywać) beztrosko? Czy stałe mieszkanie w kraju, w którym panuje półdyktatura, jest dla Ciebie krajem mile widzianym?

Przesłane przez Ruuda

87 odpowiedzi na „Opinia czytelnika: Czy Tajlandia nadal jest krajem, w którym można (wyjechać) żyć beztrosko?”

  1. Jacek S mówi

    Tak, nadal nie rozumiem, dlaczego mam teraz trzymać się z daleka od Tajlandii. Czy przychodzę w sprawie formy rządu, czy w sprawie kraju? Dla ludzi? A teraz moja żona i dom?
    Dopóki zostanę sam, nie będzie mnie obchodziło, kto tu rządzi. Przed juntą też w moich oczach nie było dużo lepiej. Wręcz przeciwnie, obecnie trwają prace nad rozwiązaniem tej kwestii
    To lepsze niż wybrany rząd, który po prostu majstruje.

    • Rob W. mówi

      Tak, armia wie, jak załatwić sprawę, i dopóki będziesz trzymać się mocno i gębą na kłódkę, nie masz się czego obawiać. Nie zapominaj, że jesteśmy tutaj gośćmi. To, że twojego sąsiada odwiedzają wojsko i musi jechać na obóz reedukacyjny, skoro jest taką irytującą osobą, która protestuje przeciwko rządowi, to część tego. Częścią tego jest to, że gdy wysiadasz z autobusu kilka metrów od sądu (z powodu oskarżenia o działalność wywrotową itp.), dostajesz drwa w szyję. Tajlandia to bardzo ładny kraj, w którym można wspaniale żyć, pod warunkiem, że nie ingeruje się w politykę i prawa człowieka. 🙂 Spokój i porządek, po to właśnie to robimy.

      • Harry'ego Romana mówi

        Wyczuwam nutę sarkazmu?

        • Rob W. mówi

          Tylko trochę. 55 (nie, dobrze widać. Był na nim)

      • Jacek S mówi

        Nie znam sąsiada, któremu się to przydarzyło. A to, że o polityce nie należy za dużo mówić, a raczej wyrażać krytykę, nie zdarza się ostatnio od przejęcia władzy przez juntę. To było wcześniej, więc nigdy nie powinieneś był jechać do Tajlandii, że tak powiem. Do Tajlandii przyjeżdżam od 23 roku życia i jest to kraj, który ma więcej ekspresji niż Singapur, Malezja czy Indonezja.
        Wojsko zapewniło więcej pokoju niż jakikolwiek rząd cywilny. Czy było aż tak demokratycznie? To była głównie polityka dotycząca chłopaków i rodziny, a armia położyła temu kres, prawda?

        • Francuz Nico mówi

          Drogi Jacku,
          Regularnie próbuję poznać opinię mojej żony na temat sytuacji politycznej w Tajlandii, ale nie mogę. Jeśli chodzi o rządzących, milczy. Ma swoje zdanie, ale milczy. Czasami daje o sobie znać, długo muskając dłonią usta. Strach, o to właśnie chodzi tym, którzy mają władzę. Gdy tylko opadnie strach, zniknie także podstawa władcy. Tajlandia to kraj, w którym trzeba uważać na to, co się mówi.

        • Rob W. mówi

          Pod rządami Phue Thai i Thai Rak Thai armia nie odwiedzała przeciwników ani nie wysyłała na obozy reedukacyjne…

          Nie zmienił się też nepotyzm, generałowie dają pracę i kontrakty rodzinie i przyjaciołom:
          - https://www.bangkokpost.com/news/politics/1675496/senate-post-for-pm-brother-not-a-problem-says-prawit
          - https://thaipoliticalprisoners.wordpress.com/?s=Nepotism

        • Piotr Młody. mówi

          I sjaak, jeśli na przykład mieszkasz tu od 10 lat
          Czy coś się zmieniło
          Czy policja, czy wojsko jest skorumpowane
          Is
          Tak, OK i teraz
          Czy nie możesz już sobie wmawiać, co myślisz jako na przykład dziennikarz?
          Albo nie zgadzaj się z naszym prhahut czy coś
          Wybory są tutaj naprawdę kwestią władzy
          Nie ma nic wspólnego z wyborami
          Nasz (drogi generał) bardzo dobrze to zorganizował dla niego i syna
          Przyjaciele
          I tak, jego pieniądze również są zabezpieczone
          Tak, jego żona
          Ale znowu jest mi to obojętne

      • Johnny B.G mówi

        Z holenderskiego punktu widzenia rozumiem Twoją postawę, ale pytanie brzmi, czy możesz ją skopiować jeden na jednego.

        Zrozumiecie to, a mnie ciekawią obozy reedukacyjne. Czy można to porównać do tego, co wydarzyło się w Chile i Argentynie?

        Pod rządami pana T. szwadrony zabójcze aktywnie rozstrzelały około 2500 osób. To zostało wysłane przez lokalną policję i dziwne jest to, że nie może to odnosić się do obecnie proponowanej sytuacji, w której nigdy nie widziałem dowodów?

        • Rob W. mówi

          Jeśli chodzi o obozy rozrywki postawowej: tam około 800 osób (średnio 50 miesięcznie) przeszkolono tam ludzi, którzy krytykują juntę (ekstremiści, którzy walą w tak dziwaczne rzeczy, jak „prawa człowieka” i „demokracja”). Soma z zawiązanymi oczami, czasem z historiami o obmacywaniu lub grożeniu ze strony mężczyzn w mundurach. Dobra rozmowa w stylu mafijnym.

          - https://thaipoliticalprisoners.wordpress.com/2015/09/20/attitude-and-adjustment/
          - https://thaipoliticalprisoners.wordpress.com/2017/12/05/no-criticism/

          Ale cóż, w Holandii to też nie jest zapach róż i bimbru, jesteśmy nawet po prostu słabi. Gdyby Rutte miał jaja, kazałby w nocy podnosić swoich przeciwników z łóżek na rozmowę w lokalnym biurze lub koszarach. Jeśli w Tajlandii będziesz trzymać gębę na kłódkę, nie będzie tak źle...

          • chris mówi

            Ta witryna tajskich więźniów politycznych opublikowała w ostatnich latach tyle bzdur i nieprawdy, że już jej nie czytam, bo informacje nie są wiarygodne. Wiele zaczerpnięto od Andrew McGregora Marshalla, który również opowiada wiele nonsensów (ale musi z tego żyć).

            • Rob W. mówi

              Wiele prawd? Chodź teraz. Chris często wspomina o źródle, o szerokim zasięgu. Od Khaosod i Bangkok Post po gazety z Azji, Europy i USA. Tak, także niezależni dziennikarze, w tym Andrew (który również udostępnia źródła, choć nie jest to możliwe w przypadku pana X i jego rodziny, rzadko można to zrobić przy specjalnych kontaktach). Dalsze odniesienia do raportów z badań uniwersytetów i organizacji na temat praw człowieka, demokracji itp. Nie oznacza to, że zawsze będą mieli rację, ale „media wysokiej jakości” też nie. Obraz, jaki się wyłania, jest jasny: Tajlandia ma wiele problemów.

              Krytyka konkretnych postów jest w porządku, ale poprzyj ją źródłami. Wizyty domowe wojskowych są faktem, lekcje reedukacji są faktem, zastraszanie i ucisk przez armię jest faktem. Nie można temu zaprzeczyć.

    • Leo Th. mówi

      Drogi Sjaaku, piszesz, że obecnie również rozważane są pewne sprawy. Co wtedy, pomyślałem. Czy poprawiłaby się opieka zdrowotna wśród ludności Tajlandii lub czy zmniejszyłaby się przepaść między bogatymi i biednymi? Szpitale państwowe są przepełnione i choć podwyższono płaca minimalną, to i ceny artykułów codziennego użytku. Może lepsza edukacja szkolna dla młodzieży? Ale w zeszłym tygodniu przeczytałam na blogu Tajlandia, że ​​wielu rodziców musiało popaść w długi przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego i że program nauczania jest wciąż niewielki i na pewno nie na poziomie nauki języka angielskiego. Czy ludność północnej Tajlandii została uwolniona od problemu smogu? Według doniesień zamieszczonych również na tym blogu problem ten tylko się nasilił, choć przyczyniają się do niego sąsiednie kraje Tajlandii. Czy wykonano prace nad infrastrukturą w zakresie gospodarki wodnej, aby na przykład części Bangkoku i Pattaya nie były już zalewane podczas ulewnych opadów? W kwietniu na niektórych ulicach Pattaya poziom wody przekroczył 1 metr. Właściwie nie pamiętałem 1, 2, 3, co obecni władcy zrobili dla dobra swojej populacji. Tylko przyszedł mi do głowy zamiar zakupu 3 okrętów podwodnych za kwotę 36 miliardów bahtów, ale wątpię, czy ludność na to czekała. Na pierwszy rzut oka na ulicy jest ciszej ze względu na zakaz demonstracji. Miejmy nadzieję, że to nie cisza przed burzą. Uważam jednak, że niewiele jeszcze zrobiono, ale aresztowano przeciwników politycznych, a obywatele Tajlandii są narażeni na duże ryzyko aresztowania, jeśli wyrażają publiczną krytykę. Jako obcokrajowiec mieszkający w Tajlandii tak naprawdę nie masz żadnego wpływu na politykę rządu i w pełni rozumiem, że będąc w Tajlandii, chcesz tam pozostać. Zamykanie oczu i twierdzenie, że obecni rządzący wykonaliby lepszą robotę niż rząd wybrany przez Tajów, to coś innego.

      • Jacek S mówi

        Pewnie masz rację. Widzę, że np. w Bangkoku uliczni handlarze musieli opuścić swoje progi, widzę, że na szeroką skalę modernizowana jest linia kolejowa na południe. Widzę, że podejmowane są bardziej rygorystyczne działania wobec obcokrajowców, którzy uważają, że łamią tu prawo.

        Oczywiście są rzeczy, które mogłyby być lepsze, a może gorsze… ale nie jest to oznaką reżimu wojskowego, jak to ma miejsce w przypadku każdego nowego reżimu. Komu w ogóle pozwalacie wybierać w demokracji? W kraju, w którym 80% populacji (nie cytuję procentu, ale jest to dość duża liczba) ma niewielką świadomość polityczną i cieszy się życiem z dnia na dzień. Czy pozwolisz tym ludziom wpływać na to, co dzieje się w Tajlandii? Przepraszam, nie każdy nadaje się do głosowania (łącznie ze mną). Szczerze mówiąc, nie jestem nawet wielkim zwolennikiem demokracji. Nie oznacza to, że jestem teraz zwolennikiem dyktatury, w której ludzie są arbitralnie aresztowani. Nie sądzę, że ojciec, który rządzi swoim ludem, myśląc i rozsądnie, nie myli się. To, że nie zawsze można w to ingerować, to już inna sprawa. Otwarte ucho też by się przydało. Ale demokracja? W Tajlandii…. nie, nie sądzę, żeby to było dobre rozwiązanie.

        • Rob W. mówi

          Kura i jajko? Dlaczego tak wielu Tajów próbuje przetrwać? Dlaczego nierówność pomiędzy bogatymi i biednymi jest irytacją pomiędzy numerem 1 i 3 na świecie? Czy nie mogło tak być częściowo dlatego, że kilka zamożnych rodzin i pewne kluby w armii trzymają rękę na pulsie? Majątek i władza? A krzyczenie na zwykłego Tajlandczyka, że ​​bycie głupim bawołem i demokracja nie przystoi? Moim zdaniem takim spojrzeniem patrzy się z góry na Tajów i odwraca się wzrok od obrzydliwych praktyk grabberów/władców na górze.

          • chris mówi

            Moim zdaniem przy tak uproszczonej opinii należy ponownie powołać Komunistyczną Partię Holandii z oddziałem w Tajlandii.

            • Rob W. mówi

              Masz poczucie humoru. Insynuowanie, że jestem komunistą… Komunizm nie działa, fajny pomysł, ale w praktyce można go osiągnąć na skalę ogólnokrajową jedynie za pomocą przymusu (i nawet tego nie ma).

              Jak to, bez niuansów? Pytam, czy to jajko, czy kura, że ​​Tajowie na prowincjach „nie mają czasu na rozmowy o polityce/demokracji” i poświęcają tyle energii, próbując związać koniec z końcem (niewiele praw, możliwe do wyegzekwowania zasoby, praktycznie brak zorganizowanego bezpieczeństwa net i wszystkie te inne paskudne rzeczy, które znamy w Europie), podczas gdy na szczycie klika bogatych ma lwią część władzy, wpływów, pieniędzy i tym podobnych przyjemności. Wiele osób tam nie czeka na ingerencję plebsu. Myślę, że te nierówności są faktem? A potem zastanawiam się, jaką rolę odgrywa w tym brak demokracji i praw człowieka.

          • tewert mówi

            Myślę, że okres przed coupe nie zrobił żadnej różnicy. W tamtych czasach grabieżcy nie mieli stopni wojskowych, ale robili to równie ciężko.

            Co w tym okresie zaprezentowali ludności? Już wtedy Bangkok został zalany, a ulice w Pattaya zostały zalane po ulewnym deszczu.

            Już wtedy policja była na tyle uprzejma, że ​​nasze bilety można było znieść za mniejsze kwoty 😉

            Teraz w telewizji regularnie można zobaczyć, jak wielkie bobo są aresztowane za korupcję.
            Nie jestem zwolennikiem dyktatury, ale jestem zwolennikiem pokoju i porządku, i to właśnie w tej chwili panuje. Niestety Tajowie nie są zbyt demokratyczni, co pokazał czas przed coupe.

            Jak to zrobić, nie mam na to rozwiązania, ale podróżując po kraju czuję się bezpiecznie i nie wszędzie widzę wojskowe punkty kontrolne. Nigdy też nie widziałem, żeby wojsko zabrało sąsiada na pogawędkę, choć mieszkam w okolicy, gdzie zazwyczaj żyją (starzy) zwolennicy czerwonych.

        • Leo Th. mówi

          Jack, jestem zdumiony twoją reakcją. Chcesz ograniczyć prawo wyborcze do wybranej grupy obywateli, bo wychodzisz z założenia, że ​​większość pozostałych jest na to za głupia i dlatego chcesz ograniczyć ich prawa obywatelskie. A kto według Ciebie powinien głosować? W dobrej kondycji czy po zdaniu egzaminu? W wielu republikach Afryki wymyślono i nadal istnieje „postać ojca”. Przez dziesięciolecia sprawowania władzy ludzie zubożali i głodowali, podczas gdy rządzący i ich bliscy pławili się w miliardowym bogactwie na rachunkach zagranicznych. Nie marnuj na to więcej słów. Nawiasem mówiąc, w wielu państwach afrykańskich obcokrajowcy zostali wyrzuceni z domu po konfiskacie ich majątku. Mam nadzieję, że nie stanie się to w Tajlandii.

          • Jacek S mówi

            Demokracja to zła forma rządów, ale najlepsza, jaką kiedykolwiek czytałem (prawie).
            Możecie zdziwić się moją reakcją, dlatego też piszę, że nie powinnam mieć prawa głosu, bo należę do tych „głupich ludzi”, którzy nic o tym nie wiedzą. I szczerze mówiąc, też mi się to nie podoba.
            To co przytaczasz jest oczywiście prawdą, w Afryce było to nadużywane. Ale także tutaj: Tajlandia to nie Afryka, nie Ameryka Południowa czy Europa… to kraj azjatycki i mentalność tutaj jest już zupełnie inna.
            Nie można mieć tej samej struktury politycznej w każdym kraju. Wtedy ludzie też powinni być inni. To, co obecnie obowiązuje w Holandii, może nigdy nie mieć zastosowania w Tajlandii. Raz po raz patrzymy na siebie i decydujemy, że tak będzie najlepiej dla innych, choćby dlatego, że dobrze sobie radzimy.
            Czy jednak tak jest naprawdę? W końcu chodzi o rezultaty, prawda?
            Każdy człowiek pragnie bogactwa lub przynajmniej beztroskiego życia. Ale czy to takie dobre? Często ludzie posiadający najmniejszą liczbę dóbr są ludźmi najbardziej zadowolonymi. Poznaj swój limit. Rodziny, które muszą przeżyć za 9000 90.000 bahtów lub mniej, są często szczęśliwsze niż inne, które mają 900.000 XNUMX lub XNUMX XNUMX bahtów miesięcznie.
            Spójrzcie na Europę, gdzie w porównaniu z Tajlandią większość z nich radzi sobie dobrze lub bardzo dobrze. Jak wielkie są tam niepokoje polityczne? Jak narzekać i narzekać?
            To już jest różnica mentalności. Teraz masz inne wychowanie w Holandii, w domu i w szkole. Wychowano nas bardziej liberalnie. W szkole, jako uczeń, otrzymujesz swego rodzaju edukację polityczną. Za moich czasów: na lekcjach historii, wiedzy o społeczeństwie, a nawet na lekcjach religii, mówiło się o wszystkim z wyjątkiem Jezusa i Kościoła.
            Masz dostęp do gazet i wielu informacji.
            Cóż, tutaj, w Tajlandii…. mam to jeszcze napisać?
            Ludzie kierują się tym, co mówi sąsiad, nie ma ugruntowanej wiedzy na temat partii politycznych i większość ludzi nie jest tym zainteresowana.
            Zatem ci ludzie powinni głosować? Nie są to głupi ludzie, ale ludzie, którzy nie mają zainteresowań i wiedzy. Jak chcesz móc tam dokonać przemyślanego wyboru?
            Nie sądzę też, że jest to takie łatwe do napisania: potem trzeba zrobić to czy tamto, aby ludzie wybrali właściwych ludzi. I mówiąc słusznie, nie mam na myśli ludzi, którzy mają określony sposób myślenia, ale ludzi, którzy posiadają wiedzę. Myślę, że jeśli ta grupa będzie wystarczająco duża, również uda się uzyskać dobry wynik.
            Lepiej niż ludzie tacy jak ja, którzy nic nie wiedzą i nie chcą wiedzieć, kto jest w tym rządzie, głosować na jakiegoś idiotę, albo głosować na tę jedną niebezpieczną osobę, która doprowadzi nas do potępienia.

            I pytasz, czy możemy tu jeszcze żyć beztrosko? Cóż, z góry wiemy, że nigdzie w Holandii nie będziemy mieszkać. Niezależnie od tego, czy będziesz mieszkać w Kambodży, Chinach, Ameryce Południowej czy Kanadzie… nigdy nie wiesz, co Cię czeka.
            Kiedy po raz pierwszy przyjechałem do Singapuru prawie 40 lat temu, pomyślałem, że to miasto jest tak piękne, a przede wszystkim tak tanie, że naprawdę chciałem tam mieszkać. Nie wyobrażałam sobie teraz życia tam. Za drogie i za dużo zasad.
            Natomiast Tajlandia niewiele się zmieniła. Bardziej rozwinięty niż 40 lat temu, ale wciąż aktualny w wielu obszarach….
            Nie wiem, co mnie czeka w przyszłości. Na tym opierałem swoje plany. Nie rozłożony na 30 lat, ale od 1 do 5 lat, a potem zobaczymy dalej…
            obojętny? Nie należy wtedy myśleć o polityce, okolicznościach, przyszłości czy środowisku… a poza polityką jest tu wokół nas wystarczająco dużo, aby nie żyć tak beztrosko.

  2. Bert mówi

    Mam wybór między NL a TH, jestem NL, a moja żona to TH.
    Przez 20 lat mieszkaliśmy, pracowaliśmy i oszczędzaliśmy razem w Holandii.
    Zatem moja żona ma pełne prawo chcieć spędzić ostatnie lata w TH i ja sam nie mam z tym problemu. Po prostu płynę z prądem i przez 8 lat, które tu mieszkam, nigdy nie miałem żadnych problemów z żadną władzą ani nikim.
    Lubię tu mieszkać, tak jak w Holandii.
    Holandia może i jest bardziej „demokratyczna”, ale jest też wiele decyzji politycznych, których jako osoba nie popieram.

    • Piotr mówi

      Holandia jest z nazwy demokratyczna, ale władza i decyzyjność należy do wyselekcjonowanej grupy ludzi, którzy myślą, że wiedzą lepiej niż kl..tjesvolk, ale ostatecznie chodzi tylko o napełnienie własnych kieszeni.

      Jaka jest zasadnicza różnica między Holandią a Tajlandią????

      • Erwina Fleura mówi

        Drogi Piotrze,

        Holandia też nabiera coraz więcej cech komunizmu,
        bardzo niekorzystne, ale może trochę racji nie jest takie złe.
        Wszystko zależy od władzy, lewej lub prawej.

        Met vriendelijke Groet,

        Erwin

      • Leo Th. mówi

        Piotra demokracja to forma rządów, w której naród sam głosuje nad prawami lub wybiera przedstawicieli, którzy je ustanawiają. W rezultacie nie każdy otrzymuje to, czego chce, a coraz większa liczba obywateli w Holandii czuje się wykluczona. Moja rada dla tych ludzi jest taka, aby przyłączyli się do partii politycznej swoich przekonań i nie przeklinali na uboczu. Co więcej, istnieje rozdział między władzą ustawodawczą a wykonawczą, a obywatele w Holandii nie trafiają przed sąd wojskowy.Wolność słowa jest również wielkim atutem Holandii. Być może właśnie dlatego czasami wydaje się, że działa to przeciwko demokracji, ale obywatele i dziennikarze nie muszą obawiać się wylądowania za kratkami lub uwięzienia w obozie dla internowanych tylko za wyrażenie swoich opinii, jak ma to miejsce w wielu innych krajach na świecie. na świecie, a w ostatnich latach także w Tajlandii. To zasadnicza różnica między Holandią a Tajlandią. Wiele lat temu zakochałam się w tym kraju, kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z Tajlandią. Tylko z tego powodu podróż do Tajlandii jest dla mnie zawsze przyjemnością i oczywiście także dlatego, że mieszkam z moim tajskim partnerem. Będę zatem nadal jeździć do Tajlandii, ale chociaż miłość jest ślepa, naprawdę widzę, że Tajowie mają jeszcze długą drogę do przebycia, zanim nastanie prawdziwa demokracja. Cieszę się, że mam obywatelstwo holenderskie i dzięki temu mogę korzystać z wielu korzyści.

        • najemca mówi

          Jak długo byłeś poza Holandią i nie czytasz już żadnych wiadomości? Jak duże prawo do wyrażania opinii mają jeszcze rdzenni Holendrzy?
          Oprócz skorumpowanych i niekompetentnych polityków, Holendrzy nadal mają bardzo dużą wadę, jaką jest wszechdominująca Bruksela, która decyduje o tym, co stanie się z Holandią i dlaczego jest to możliwe? ponieważ niektórzy superbogaci grają w bardzo brudną grę.
          Tajlandia nie jest bynajmniej idealna, ale nie można znaleźć ani jednego punktu, w którym Holandia byłaby lepsza od Tajlandii, z wyjątkiem naszej emerytury, chociaż ta stopniowo staje się coraz mniej proporcjonalna. Nie, nie mam różowych okularów i jestem bardzo realistą.

          • Rob W. mówi

            W Holandii każdy ma takie samo prawo do wyrażania swojej opinii, jak stanowi konstytucja (art. 1 itp.). Tubylec może więc krzyczeć z dachów równie głośno, jak ktoś, kto sam lub którego rodzic urodził się za granicą. Pomyślmy na przykład o żółtych kamizelkach lub różnych demonstracjach w Hadze. W Tajlandii nie musisz być policjantem, nie jako rodowity Tajlandczyk i wcale nie jako osoba z zagranicznymi korzeniami lub faktyczny obcokrajowiec.

            Bruksela nie ma za bardzo czym się kruszyć, większość legislacji ustalana jest w Hadze. A co wiążą umowy europejskie. Jak powstała Bruksela? Właśnie poprzez Państwa głos w wyborach do Parlamentu Europejskiego. A pozostali gracze w Hadze są pośrednio mianowani przez Holendrów itd., ponieważ wybierasz partię do Izby Reprezentantów w Holandii. Następnie utworzony demokratycznie rząd wybiera delegację do Brukseli. Tak demokratycznie, chociaż można zrobić wiele rzeczy, aby jeszcze bardziej poprawić sytuację.

            Wadą Brukseli jest oczywiście to, że trzeba się także liczyć z tym, co myśli reszta Europy. Ale to się dzieje na mniejszą skalę. Na przykład twoja gmina może być przeciwna polityce X (budowa drogi lub coś takiego), ale jeśli chce tego prowincja lub stan..., będziesz musiał poradzić sobie z „wszystkim dominującą” prowincją i stanem. Twoja ulica może być sprzeczna z planem Y, ale tak jak reszta Twojej gminy.

            Jeśli spojrzymy na Tajlandię, zobaczymy także ingerującego Bangkoku, który narzuca swoją wolę prowincjom. Nie wszyscy są z tego powodu szczęśliwi. W związku z tym pojawiają się także wezwania do przyznania większej władzy i wolności niższym szczeblom władzy. Nie wydaje mi się to złym pomysłem zarówno dla NL, jak i TH. Wszystko na najniższym możliwym poziomie. Jeśli coś przekracza poziom, przechodzisz na wyższy poziom na planszy. W ten sposób obywatel, niezależnie od tego, czy jest Tajlandią, czy Holendrem, ma większą kontrolę i więź z podejmowanymi decyzjami.

            Holandia naprawdę radzi sobie nieco lepiej niż Tajlandia we wszystkich obszarach, od dostępu niezależnego sądownictwa do wymiaru sprawiedliwości, środowiska, wolności słowa, edukacji, szczęścia i tak dalej, i tak dalej. Holandia ma mankamenty, ale razem ze Skandynawią jesteśmy na wszystkich listach top 10 na świecie. Tajlandia w żadnym wypadku. Może więc Tajlandia mogłaby spojrzeć na 10 najlepszych krajów we wszystkich obszarach i coś z tym zrobić. Przyniosłoby Tajom wiele dobrego, ale zapełniające kieszenie władcy na tajskim szczycie o wiele mniej. Więc nie stanie się to ani dzisiaj, ani jutro.

  3. Ruud mówi

    Mieszkam tu i będę tu mieszkać.

    Widzę, że wśród ludzi panuje niezadowolenie.
    Będziemy musieli poczekać i zobaczyć, czy doprowadzi to do niepokojów i powstań.

    Ale ponieważ mieszkam na wsi, będzie mi brakowało większości zamieszek, które częściej zdarzają się w dużych miastach.

    Jest oczywiście możliwe, że zawiodą takie elementy jak prąd, internet i telefonia, co utrudni niezadowolonym ludziom komunikację.
    A jeśli sytuacja naprawdę wymknie się spod kontroli, cudzoziemcy mogą zostać deportowani, ale nie sądzę, że nastąpi to tak szybko.

  4. jbm mówi

    Moderator: Nieczytelne z powodu zbyt wielu błędów pisarskich i/lub braku lub nieprawidłowego użycia znaków interpunkcyjnych. Więc nie wysłane.

  5. Martin mówi

    Osoby twierdzące, że Holandia jest demokratyczna, najwyraźniej nie mają pojęcia, jak to się robi w Holandii. Podwyżka VAT o 3% mogła zostać zaakceptowana przez większość drugiej izby ze względu na umowę koalicyjną, ale z pewnością nie jest demokratyczna. Gdyby większość społeczeństwa była za podwyżką podatku VAT, można by powiedzieć, że jest to decyzja demokratyczna. Jeśli jednak parlamentarzyści będą musieli przestrzegać umowy koalicyjnej, to ci parlamentarzyści to po prostu bydło, a to jest dalekie od demokracji. W prawdziwej demokracji poseł głosuje z czystym sumieniem i bez konsultacji z kimkolwiek. To, co robią gabinety Ruttego, niewiele różni się od tego, co robi junta w Tajlandii, czyli przepychania się wbrew woli społeczeństwa. Ponieważ naprawdę nie da się mnie oszukać, abym uwierzył, że większość Holendrów chciała tej podwyżki podatku VAT, a już na pewno nie teraz, gdy te pieniądze trafiają do społeczności biznesowej. Ed. To w czasach, gdy coraz więcej ludzi jest zależnych od banków żywności. Taka jest (a)socjalna Holandia.

    • Harry'ego Romana mówi

      Jeśli po miesiącach negocjacji pomiędzy potencjalnymi koalicjantami uda się wynegocjować kompromis w sprawie sposobu zapełnienia Wielkiego Wspólnego Kotła, zwanego także Skarbem Państwa, biorąc pod uwagę koszty wszystkich życzeń, WSZYSCY ludzie z NL nigdy nie będą z tego usatysfakcjonowani. W Wenezueli widzieliśmy, jak bawi się nieograniczona liczba Sinterklaas, Świętego Mikołaja i Zajączka Wielkanocnego, a obok nich znajdują się firmy = miejsca, w których zarabiają wszyscy ludzie, co prowadzi do zastraszania poza granicami kraju.
      Obiecując wiele i nie będąc w stanie nic dać... widzieliśmy wczoraj na PVV, gdzie to prowadzi: ZERO miejsc.

  6. Jos mówi

    Drodzy Czytelnicy,

    Mieszkam w Tajlandii już prawie 20 lat i widziałem u władzy rodzinę oszustów Thaksina Shinawatry, on i jego zwolennicy po prostu napełniali sobie kieszenie i nie przynieśli nic dobrego dla kraju!!!
    Tylko wepchnęli piękną Tajlandię jeszcze głębiej w długi i kłopoty.
    Myślę, że kiedy Junta jest u władzy, wszystko jest lepiej ułożone, ale są też idioci, którzy myślą, że słabe euro to zasługa Junty, no cóż, to, że obecnie dostajemy mniej bahtów za nasze euro, na pewno nie jest zasługą Junty .
    Zasady i prawa są obecnie nieco bardziej przestrzegane, więc osoby jeżdżące na krzywych łyżwach będą miały w przyszłości problemy.
    Ale dla nas, ludzi Zachodu, Tajlandia jest nadal tanim i pięknym krajem do życia.
    Jeśli masz emeryturę AOW+ w wysokości około 1600 euro miesięcznie, za te pieniądze możesz żyć tu lepiej niż w Holandii.
    Ale nie można codziennie leżeć w barach, ale w Holandii też nie można tego robić za te pieniądze.
    Jeśli tak się mieszkało w Tajlandii, jak się mieszka w Holandii z tą małą różnicą, że pogoda jest tu prawie zawsze ładna, to wyboru jest łatwo dokonać, prawda?

    MVG
    Jos

    • Chandera mówi

      Przepraszam, Josh,

      Czy coś ominąłem?

      Jak Tajowie zdobywają 30 bahtów w służbie zdrowia?
      To na pewno pochodzi od obecnych władców, czy się mylę?

      • gdzieś w Tajlandii mówi

        Zgadza się, Sanderze
        i Jos, który zorganizował nowe lotnisko i BTS
        Nie jestem fanem wspomnianej przez Ciebie osoby, ale na pewno nie zepchnął on Tajlandii w przepaść.
        Zażądał od ludzi 1000 b, ale oddał tylko 200 bahtów, z reszty przeprowadził marketing telefoniczny niczym AI, a po sprzedaży kupił klub piłkarski w Anglii.

    • TeoB mówi

      Przepraszam, Josh Bis,

      A podwyżka płacy minimalnej w 2011 roku z 215 jenów do 300 jenów (= +40%)?
      https://tradingeconomics.com/thailand/minimum-wages

      Zgadzam się jednak z Tobą, że Thaksin nie jest demokratą i zajął się polityką jedynie po to, by w końcu napełnić własne kieszenie. Taka była i jest dominująca kultura polityczna w Tajlandii.

    • Francuz Nico mówi

      „A mocna kąpiel jest całkowicie winą junty”.

      „Ich łodzie podwodne, inny sprzęt wojskowy, a także ich wielkie marzenia (patrz raport Charly’ego) związane z rozwojem kraju muszą zostać opłacone”.

      Drogi Dylanie, co „silna kąpiel” ma wspólnego ze wspomnianymi wydatkami?

    • teos mówi

      @Jos, kiedy Thaksin Shinawatra doszedł do władzy, Tajlandia była po uszy zadłużona wobec MFW. Thaksin zadbał o to, aby dług został spłacony MFW w ciągu 2,5-dwóch i pół roku. Dbał także o system opieki zdrowotnej za 30 bahtów. Od niego też pochodził OTOP. Od niego pochodzili wszyscy Tajowie posiadający domy. Z każdego Tambonu student mógł studiować za granicą na koszt rządu, a było o wiele więcej rzeczy. Zabiło go to, że nie zgadzał się z twórcą teorii samowystarczalności.

      • Tino Kuisa mówi

        Zgadza się, Teosie. Thaksin dopuścił się bardzo okropnych rzeczy, takich jak podsycanie konfliktu na Dalekim Południu, promowanie „wojny z narkotykami” i utrudnianie pracy mediom. Ale zrobił też kilka dobrych rzeczy.

        Czasami Thaksinowi zarzuca się, że wzbogacił się w wyniku korupcji, w końcu jego majątek podwoił się w latach 2001–2006. Stało się tak dlatego, że jego majątek składał się głównie z akcji, które w ciągu tych 5 lat podwoiły swoją wartość.

        • No cóż, jeszcze chwila i Thaksin to zmartwychwstanie Matki Teresy. Ten człowiek jest bardziej w błędzie niż w błędzie, zlecił morderstwa i dlatego ma krew na rękach.

          • Tino Kuisa mówi

            Chodź, Piotrze. Nazywam tę krew na rękach Thaksina i znowu nie jest dobrze. Czy mam wymienić nazwiska innych Tajów, którzy również mają krew na rękach, a mimo to są honorowani? OK, głupi argument.

            Czy rozumiecie, dlaczego Thaksinowi postawiono zarzuty z tak wielu powodów i skazano z jednego powodu, ale nigdy nie postawiono mu zarzutów za całą krew na jego rękach w „wojnie z narkotykami”? Było tak dlatego, że 80% społeczeństwa i prawie cała elita była z tego bardzo zadowolona. Ale to była zbrodnia.

        • Ruud mówi

          Promowanie tej „wojny z narkotykami” spowodowało, jeśli dobrze pamiętam, śmierć około 2.500 MOŻLIWYCH handlarzy narkotyków.
          Nikt nie wie, ilu z nich było tak naprawdę handlarzami narkotyków.
          Nie nazwałbym tego „irytującym”, ale daj pozwolenie na morderstwo.

          • Tino Kuisa mówi

            Masz rację, Rudzie. Słowo irytujące jest stanowczo za słabe. Kryminalny jest lepszy jak pisałem w odpowiedzi Piotrowi.

  7. Tino Kuisa mówi

    Cytat:

    „To, co robią gabinety Rutte, niewiele różni się od tego, co robi junta w Tajlandii, a mianowicie przepychania się wbrew woli społeczeństwa”.

    Tak, to prawda! Ale w Tajlandii nie można tego powiedzieć na głos/

  8. Tajlandia Jan mówi

    Dlaczego życie w Tajlandii nagle stałoby się mniej bezpieczne? To, że Tajlandia ma rząd wojskowy, potwierdza się od lat. Tajlandia może nie być tak demokratyczna? A może wcale. Ale Holandia też nie jest do końca demokratyczna. Ale oficjalnie mieszkam tu od czerwca 2009 roku i tak jest do tej pory. Nigdy nie miałem poczucia, że ​​nie będę mile widziany. Jak dotąd wszystko idzie dobrze i zgodnie z oczekiwaniami. Szanuję Tajów i szanuję prawo. Zgadzam się tutaj tak samo jak w Holandii Nie ze wszystkim się zgadzam. ale jestem tu gościem, więc nie wtrącam się w to i po prostu przestrzegam obowiązujących praw tego kraju i jego kultury. Nadal dobrze się tu bawię. Na razie nie czuję potrzeby powrotu do Holandii. Gdybym musiał, byłoby to bardzo denerwujące. Brak mieszkania. Listy oczekujących od Bangkoku do Amsterdamu. nie z fiskusem, bo za jakiś czas będę tu oficjalnie 10 lat, więc zwrot w tym zakresie nie będzie sprawiał żadnych problemów. Dostałem jak mrówka, że ​​powinienem spać pod mostem czy coś, albo w Armii Zbawienia, ale potem włóczysz się w ciągu dnia. Więc biorąc pod uwagę mój kiepski stan fizyczny, nie, dziękuję. Zostanę w Tajlandii i mam nadzieję, że tak będzie przez wiele lat, a gdy nadejdzie ten czas, ucieknę z prędkością rakiety. Tak byłoby najlepiej, ale nie masz tego całkowicie w swoich rękach.

    • Francuz Nico mówi

      Dlaczego system polityczny w Holandii służy do usprawiedliwiania zachowań dyktatorów w innych krajach, czytaj Tajlandię?

  9. Leon Bosink mówi

    Fakty wspomniane przez autora są z pewnością rozpoznawalne. Jednak wcale się tym nie martwię.
    Rząd junty trudno oczywiście nazwać demokratycznym, ale co z tego. Całe to udawanie, że w Europie i USA wszystko jest tak demokratyczne, jest oczywiście całkowicie nieprawdziwe. Co najwyżej rządzącym w tych krajach uda się polać ich realizację bardziej demokratycznym sosem.
    Junta mogłaby być w tym nieco bardziej biegła.
    Ale dopóki junta jest u władzy, w Tajlandii panuje spokój. Więc niech tak pozostanie.
    Dla mnie przynajmniej nie ma powodu żegnać się z Tajlandią.

  10. Patrick mówi

    Mieszkam w Tajlandii nieprzerwanie od 8 lat.
    Wcześniej w Belgii.
    W moim rodzinnym kraju zawsze z wielkim zainteresowaniem śledziłem politykę, zarówno na szczeblu krajowym, jak i międzynarodowym.
    Teraz również interesuję się tajską polityką.
    Dlatego ze smutkiem oglądałem wojskowy zamach stanu!
    Odebrano obywatelom wiele demokratycznie nabytych swobód.
    Generał, który nagle nazywa siebie premierem, podkreśla brak zrozumienia tego, co my, ludzie Zachodu, nazywamy „demokracją”.
    I to jest właśnie istota i odpowiedź na pytanie!
    Jeśli spojrzę na społeczeństwo Tajlandii z mojego „zachodniego spojrzenia na demokrację”, to jestem nieszczęśliwy, a często zły!
    Tyle niesprawiedliwości i ucisku.
    Tyle chwytów od „Elit”!
    Czy z tego powodu opuszczam Tajlandię?
    Na razie nie... ale ta niesprawiedliwość społeczna, ciężko mi się z tym pogodzić!

  11. Sztylet mówi

    Drogi Martinie,
    Chociaż nie sądzę, że Twoja historia dotycząca podatku VAT jest najlepszym przykładem, masz całkowitą rację.
    W NLD również trudno o demokrację. Rząd (pod naciskiem środowiska biznesowego) również robi dokładnie to, co mu najbardziej odpowiada. Dopóki obywatel milczy, wszystko idzie dobrze, ale biada, jeśli ten sam obywatel się poruszy. Następnie rzepa jest gotowana.
    Kiedy Holendrzy masowo głosują w referendum, rząd to ignoruje. Kiedy wybory pokazują niezadowolenie, elita polityczna uchodzi na sucho, zmuszając tradycyjne partie do współpracy, aby władza pozostała w rękach tego samego klubu. I wreszcie, rząd często składa obietnice, które ignoruje, gdy tylko przestają się spełniać.
    Oszustwo i oszustwo na wielką skalę.
    Tajlandia ma kulturę, w której te rzeczy są bardziej widoczne niż w NLD. Regularnie powtarzające się niepokoje między „żółtymi” i „czerwonymi” nie przynoszą krajowi nic dobrego. W tym kontekście taka junta nie jest zła i zapewnia niezbędny pokój.
    Wkrótce odbędą się wybory. Tak jest w Tajlandii od wielu lat.
    Nie mogę powiedzieć, który system jest lepszy, bo polityka wszędzie śmierdzi kłamstwami i brudnymi grami.

  12. zwycięzca mówi

    Kiedy patrzę/czytam/obserwuję, co działo się w Holandii w ostatnich latach w najróżniejszych obszarach, zadaję sobie pytanie: „Czy nadal chciałbym mieszkać w tej demokratycznej Holandii?” A odpowiedź brzmi: nie, nie chciałbym wracać do Holandii za żadną cenę. Mieszkałem w Bangkoku przez kilka lat, a obecnie mieszkam w małej wiosce w Isaan. Przestrzegam zasad obowiązujących farang. Wypełniajcie moje obowiązki, unikajcie wszelkiego zamieszania, trzymajcie mnie „na poziomie” i cieszcie się na co dzień wszystkim, co mnie otacza. A jak i przez kogo ten kraj jest rządzony? W codziennej praktyce zupełnie mi to nie przeszkadza, a w Holandii było inaczej 🙂

    • francuski mówi

      Gdybyś tak samo żył w Holandii, nic by ci nie przeszkadzało

  13. Hanka Hauera mówi

    Mieszkam tu już 10 lat. Nie przywiązuję dużej wagi do rodzaju rządu. Przed ostatnim zamachem stanu wcale nie szło dobrze. Codzienne zgony były spowodowane protestami niektórych grup. Trzeba było podjąć działania.
    Osobiście uważam, że obowiązkiem armii jest interweniować, jeśli partie „demokratyczne” narobią bałaganu.
    Po zamachu był spokój.

    Podoba mi się życie tutaj, więc zostanę tutaj

    • Francuz Nico mówi

      Whoa, whoa, whoa.
      Armia jest instrumentem rządu wybranym zgodnie z prawem przez naród, którego wyłącznym celem jest ochrona granic kraju przed katastrofą z zewnątrz. NIE strzelać do własnych obywateli ani siłą obalać rządu wybranego przez naród legalnie lub nie. W czasie pokoju wojsko musi pozostać w swoich koszarach i wychodzić tylko wtedy, gdy ludziom zagraża zagrożenie spoza granic.

    • Rob W. mówi

      Tylko te protesty w latach 2013-2014 były po prostu brudną grą ultrarojalistów i uściskiem dłoni armii. Sprawy celowo coraz bardziej wymykają się spod kontroli, tak że armia „nie ma już wyboru”. Ale każdy, kto uważa propagandę państwową za coś oczywistego, rzeczywiście uwierzy, że Prayut i jego generałowie po prostu nie mieli innego wyboru, z nową niechęcią…

      Zobacz na przykład. https://www.thailandblog.nl/achtergrond/de-strijd-om-democratie-in-thailand-sinds-premier-thaksin-slot/

      Osobiście nie sądzę, że zadaniem armii jest interweniowanie w politykę. Wojsko ma stanąć w koszarach i bronić kraju albo stawiać worki z piaskiem na wypadek powodzi itp. Ale generałowie często sprawują władzę od 1932 roku, więc naucz ich, żeby nie wyrażali swojej woli narodowi „w interesie” kraju” do położenia…

  14. karel mówi

    Widzę, że słowo „demokracja” jest często używane tutaj na blogu. Co to jest demokracja???? Zachodnie rządy, w których wolno nam głosować, aby ostatecznie „ZAWSZE” udowodnić grupie ludzi, że się mylą. Jak w Belgii wykluczenie partii, na którą głosuje 20% Belgów, a następnie wykluczenie tej samej grupy poprzez utworzenie „Cordon Sanitair”, aby nie mogli już grać ????

    Zaufaj mi, demokracja to żart. Myślę, że Junta w Tajlandii nie jest jednak taka zła. Ustanawiają prawa i obowiązki, co ostatecznie robi „demokracja”. Jedyną rzeczą, na którą obecnie patrzy się z twardszą ręką, jest to, czy te zasady są przestrzegane. To lepiej niż w naszych krajach. Europa jest opanowana przez islamistów, którzy po prostu przestrzegają SWOICH zasad i zamiatają wszystko inne. Co robią nasze rządy??? Po prostu odpuścili. Wypędzają kryminalnych kosmitów, ale mogą po prostu odejść i już nawet nie są śledzeni. W rezultacie pozostają tutaj i w dalszym ciągu potajemnie włóczą się po kraju, co skutkuje nowymi przestępstwami.
    To raczej junta, która faktycznie deportuje tych ludzi.
    W Europie brakuje nam więzień. Tutaj każdy przestępca musi mieć celę z kolorową telewizją, internetem i ludzką egzystencją, powinien traktować wszystkich barbarzyńców jak w Tajlandii i pozwolić im wykonywać prace społeczne, takie jak czyszczenie kanałów ściekowych. Założę się, że wielu bardziej opamiętałoby się. Teraz więzienia tutaj są czymś w rodzaju hotelu na płatnym urlopie.
    Antwerpia jest obecnie centrum handlu narkotykami. Tu i ówdzie w pojemniku znajdują narkotyki, a przestępcy zostają aresztowani. Dostają absurdalne wyroki i w większości przypadków prawnicy stwierdzają jakiś błąd proceduralny, dzięki czemu mogą wyjść na wolność. Jeżeli tak się nie stanie i faktycznie będą musieli pójść do więzienia, wówczas obowiązuje ustawa „Lejeune”, na mocy której możesz poprosić o zwolnienie po odbyciu 1/3 kary. To zadziała w wielu przypadkach. Kilka dni później ci mężczyźni już wrócili do pracy w handlu narkotykami.
    O ile mi zależy, może tu być dyktator lub junta, którzy nakładają ograniczenia na to wszystko. Uczciwi, dobrzy obywatele nie będą się tym przejmować.
    Tak, wiem. To są moje sny, a sny to oszustwa.

    • Ruud mówi

      W Tajlandii też brakuje więzień, a jest ich mnóstwo.

      To także bajka, w której zasady i prawa są przestrzegane lepiej niż dotychczas.

      Więźniowie nie są z definicji barbarzyńcami, tak samo jak ludzie na zewnątrz nie są z definicji barbarzyńcami.

      W Belgii przestępcy są czasami niesprawiedliwie zwalniani, a w Tajlandii z kodeksem w ręku można na każdego tajskiego przestępcę nałożyć w sądzie drakońską karę, ze względu na mnożenie się zakazów i arbitralnych kar, jakie można z nimi wiązać.

      5 lat junty nie spowodowało opróżnienia więzień w Tajlandii, więc co poszło nie tak?

      Czyszczenie ścieków odbywa się dobrowolnie w zamian za niższą karę.

  15. Maryja. mówi

    Zgadzam się z wieloma autorami. Możemy tu głosować, ale panowie w Hadze robią, co chcą i to się spełnia. Przed wyborami obiecuje się ludziom różne rzeczy, ale nic z tego nie wynika. Co tak naprawdę jest -w Holandii nazywa się to demokracją. Rozumiem, że zostajesz w Tajlandii. Jesteśmy za starzy, ale poza tym ja też to wiedziałem. Z dala od szybko zmieniającej się Holandii.

    • Johna Chiang Rai mówi

      Droga Marijke, W swojej odpowiedzi zapominasz o wielkiej stronie cienia, która jest bardzo ważna.
      Możesz publicznie ogłosić błędy, które z pewnością popełnia holenderski rząd, bez czekania na ciebie więzienie.
      Doprowadzenie do władzy innego rządu politycznego bez junty wojskowej, która czyni to prawie niemożliwym, każdy ma prawo to zmienić.
      Fakt, że w Holandii sprawuje obecnie władzę, która nie odzwierciedla gustów wszystkich, wynika z faktu, że inni wyborcy najwyraźniej mieli na ten temat odmienne zdanie.
      Wszystkie skargi na tzw. potwornie zmienioną Holandię szybko by ucichły, gdyby nie tylko pomyśleć o wakacjach, ale popatrzeć nieco dalej.
      Holender utrzymujący się wyłącznie z emerytury państwowej i małej emerytury na pewno nie ma dużo pieniędzy, ale w porównaniu do Tajka z 700 bahtami P/M to i tak majątek.
      To samo tyczy się fatalnej edukacji w Tajlandii, której do tej pory żaden elitarny rząd nie chciał zmienić.
      Dlaczego zmiana jest tak głupia, że ​​łatwo nią zarządzać i ją wykorzystywać?
      Moja żona jest Tajką i mówi odwrotnie niż ty, i na pewno nie bez powodu.

  16. Johna Chiang Rai mówi

    Każdemu według własnego uznania, ale niektórzy mają wrażenie, że nie przemyślali wszystkiego zbyt dobrze w swoich planach spędzenia wieczoru w Tajlandii.
    Wielu nigdy się do tego nie przyzna, a ponieważ nikt nie powinien mieć wątpliwości co do raz opracowanych planów, w nowym miejscu przeznaczenia udaje się, że wszystko jest znacznie lepsze niż w często przeklętej ojczyźnie.
    Większość z nich ma tak minimalne umiejętności językowe, że trudno o jakiekolwiek naprawdę opłacalne kontakty społeczne z samą ludnością Tajlandii.
    A jeśli te kontakty są trochę lepsze, często zauważa się, że zainteresowania są często oddalone od siebie o wiele kilometrów.
    Stali się gośćmi w kraju, w którym dopóki mówią po tajsku na tyle, by wyrazić swoje poglądy polityczne, lepiej jest milczeć.
    A jeśli komuś rzeczywiście przeszkadza ta niemal obowiązkowa cisza, może się zdarzyć, że resztę życia spędzi w więzieniu.
    Cudowne życie w raju, gdzie żona musi Cię meldować w domu, za który zwykle płaciłeś, za każdym razem formularzem TM30, jeśli chwilowo Cię nie było.
    Aby mieć całkowitą pewność, gdzie Lung Farang, który często płaci dużo w rodzinie, w której rząd Tajlandii nie wywiązuje się z zobowiązań, również ma obowiązek składać sprawozdania co 90 dni.
    Moja tajska żona i ja mieszkamy w Europie, gdzie oboje możemy wyrażać swoje zdanie i gdzie jako Tajka ma dokładnie takie same prawa jak reszta społeczeństwa, z wyjątkiem prawa do głosowania.
    Zezwolenie na pobyt w UE, które pozwala jej na co dzień podróżować i pracować bez wiz w każdym państwie Schengen oraz zapewniać jej każdego dnia wdzięczne poczucie wolności, o jakim Farangs może marzyć w swojej ojczyźnie.
    Ale jak już zacząłem w mojej odpowiedzi, każdemu z osobna….

  17. wydrukować mówi

    Czytam wszystkie posty z wielką uwagą. Demokracja była nadużywana i niewłaściwie wykorzystywana.
    Mieszkałem w Tajlandii ponad 12 lat. Najpierw we wsi, później w wiosce 12 km od Chiang Mai. Bardzo podobało mi się życie w Tajlandii.

    Jednak w wielu komentarzach brakuje mi tego, że władze Tajlandii coraz bardziej utrudniają emerytowi uzyskanie rocznej wizy. Jasne, jeśli tak jak ja byłeś kawalerem i nie miałeś tajskiego chłopaka ani dziewczyny.

    Tajlandia nie jest demokratyczna i nigdy nie była. Paternalizm był powszechny i ​​nadal istnieje. Ktokolwiek jest u władzy. „Ja drapię cię po plecach, potem ty drapiesz mnie” to wciąż polityczne hasło wszystkich partii.

    Mieszkam teraz w Holandii z wielką przyjemnością. Żaden kraj nie jest rajem, więc Holandia też nim nie jest. Z doświadczenia wiem, że istnieje siatka bezpieczeństwa socjalnego. Nie ta „sieć bezpieczeństwa” sprzed dwudziestu lat, ale „sieć bezpieczeństwa”.

    Zaprzyjaźniłem się z mnichem i zwiedziłem z nim prawie całą Tajlandię i widziałem skrajną biedę. Żaden tajski organ nie zapłacił i nie zwraca uwagi na rzeczywiste rozwiązanie problemu skrajnego ubóstwa. Trochę patchworku tu i tam, ale naprawdę walki, nie.

    Jeśli w Tajlandii zapanuje „prawdziwa” demokracja, kraj się zmieni, ale moim zdaniem zajmie to kilka pokoleń. Na szczęście młodzi ludzie zaczynają stawiać nieco większy opór. Jako dzisiejsza starsza osoba doświadczyłam lat sześćdziesiątych z Provo, demokratyzacją itp. To była, moim zdaniem, duża pozytywna zmiana w społeczeństwie i demokracji
    .

    To nastąpi także w Tajlandii, ale nie w ciągu jednego pokolenia.

  18. Ruud B mówi

    Jako osoba pytająca, czy nadal trzeba witać Tajlandię, ze zdziwieniem przeczytałem odpowiedzi. W Tajlandii dzieje się wiele, co jest całkowicie sprzeczne z jakąkolwiek zasadą wolności, jak nas wszystkich uczono od najmłodszych lat. Ale najwyraźniej frustracja w związku z Holandią jest tak wielka, że ​​Tajlandia jest preferowana jako reżim militarystyczny. Jaka jest zatem frustracja związana z Holandią, że ludzie tak oportunistycznie myślą o Tajlandii? Reżim półdyktatorski zapewnia prawo i porządek. W Holandii każdy ma prawo do zrzeszania się. W Tajlandii Twoje prawo do wolności opinii jest ograniczone. W Holandii czasami jest tego za dużo. W Holandii każdy nowy imigrant ma prawo do opieki. W Tajlandii emeryci z Holandii desperacko zastanawiają się, dlaczego nie mogą kwalifikować się do programu 30 bahtów.
    Niemniej jednak wielu gardzi Holandią, aby usprawiedliwić wydarzenia w Tajlandii. Muszą, bo nie ma odwrotu. I w tym tkwi frustracja. Zauważono, że kończy się pod mostem. Jeśli chcesz wrócić do Holandii, potrzebujesz dobrego przyjęcia: bliskiej rodziny, przyjaciół, znajomych, kolegów. Ale wielu spaliło je jednocześnie swoimi statkami. Więc zostań w Tajlandii i mów, że jest dobrze. Inaczej się nie da. Po prostu powiedz, co o tym myślisz i wspomnij, o które wolności w Holandii nie walczy się od lat przedszkolnych. Dokładnie. Naprawa postawy należy do Ciebie. Więc zamknij oczy i zamknij dziób.

    • Rob W. mówi

      Zgadzam się z drogim Ruudem.

  19. jbm mówi

    Przeczytaj historię Claire Licciardo, tak ludzie traktują turystów. Tajlandia nie chciała podpisać traktatu UNCAT, to wystarczy. Historia pana Vulpena również nie jest pozytywna dla Tajlandii, gdzie nie ma odpowiedniej ochrony prawnej. Tajlandia to po prostu dyktatura i nie rozumiem, jak ludzie z wolnej demokracji z rozsądną ochroną prawną udają się do kraju, w którym zdani są na łaskę arbitralności. Jeśli przydarzy Ci się w Tajlandii sytuacja, na przykład wypadek lub taksówka z zabronionymi przedmiotami, możesz wpaść w duże kłopoty. Farang musi zapłacić – często niebotycznie – bo inaczej trafisz do więzienia. Tajlandia to nie niebo, ale brama do piekła.

  20. chris mówi

    Każdy dokonuje własnych wyborów. Żaden kraj nie jest doskonały, a zasady nie są ustalane na zawsze. A jeśli Ci się to nie podoba, to idź dalej.
    Wszędzie pieczą chleb, mój ojciec zawsze powtarzał, a dodatki trzeba nakładać na wszystko samemu.

  21. RobHuaiSzczur mówi

    Po przeczytaniu wszystkich odpowiedzi poczułem się zobowiązany odpowiedzieć. Do Tajlandii przyjeżdżam od 43 lat i od prawie 16 lat mieszkam tu na stałe. Świadomy wybór. Po 26 latach spędzonych razem w Holandii, ostatnią część życia chcieliśmy spędzić w Tajlandii. Przez te wszystkie lata nigdy nie miałem żadnych problemów z żadną agencją. Zauważyliśmy także niewielką różnicę między różnymi rządami, wojskowymi lub tak zwanymi demokratycznie wybranymi. Niestety, gdy ten blog dotyczy polityki Tajlandii, klub lewicowy przychodzi nam powiedzieć, jak straszna jest polityka junty i że powinniśmy ją odrzucić. Tajowie też bardzo tęsknią za demokracją. W ogóle tego nie zauważam u mojej rodziny i innych mieszkańców wsi. Poza tym nikt z mojej rodziny, która mieszka, pracuje i studiuje w Bangkoku, nie został aresztowany ani wywieziony do obozu reedukacyjnego. Prowadzono miłe dyskusje z Song Kranem, kiedy prawie wszyscy byli w domu, i bardzo rzadko na tematy polityczne. Ale bez strachu i niepokoju. Nie byliśmy w Nerderland od 9 lat i jeśli to ode mnie zależy, nigdy więcej tam nie pojadę. Na koniec chcę powiedzieć, że przyjechałam do Tajlandii, aby spędzić miło ostatnią część swojego życia, a nie po to, aby mieszać się w tajską politykę lub być działaczem na rzecz praw człowieka. Powinniśmy pozostawić to Tajom, ponieważ nasze utyskiwanie i zrzędzenie tak naprawdę nie przybliża rozwiązania.

  22. teos mówi

    Osiem najcichszych lat, jakie przeżyłem tutaj, w Tajlandii, to lata, gdy generał Prem Tinsulanonda był premierem w latach 1980–1988. Żadnych parad i demonstracji, a nawet cisza i spokój w południowej Tajlandii. Co do reszty, jedna rewolucja (pattiwat) za drugą podczas tak zwanych rządów wybieralnych. Straciłem rachubę, ilu ich było. Tajlandia to kraj, w którym demokracja, którą tak wychwalałeś, nie działa lub nigdy nie działa. Tajlandia potrzebuje mocnej ręki.

    • Rob W. mówi

      Tak, Theo, tak też widzą to rządzący. Kochają swój kraj (oraz tony pieniędzy i władzy), a bawoły trzeba od czasu do czasu bić w awanturach. Słodki ojciec i mąż, który czasami bije żonę i dzieci do krwi i krzyczy: „Ranczę cię, bo cię kocham”. Tak naprawdę ojciec chce dobrze, ale musi chronić członków rodziny przed sobą, czasem ciężką ręką. Nie radzą sobie z wolnością i uczestnictwem, nie, potrzebna jest ta twarda ręka…

      A Prem [preem]? Dobrze..
      https://apnews.com/4e5193aa780e4b32ae34966f647f2fc5

      • chris mówi

        Ta historia o Premie zawiera wiele nieścisłości. Znawcy wiedzą, że od 2003-2004 roku Prem absolutnie nie był już powiernikiem i panowie już nigdy więcej ze sobą nie rozmawiali na żaden temat. To, że był zamieszany w zamach stanu w 2006 roku, jest całkowitą bzdurą.

        • Rob W. mówi

          Następnie nazwij te nieścisłości konkretnie, drogi Chrisie. Gdzie są dowody na to, że Prem był już dawno odsunięty na bok? Skąd to przemówienie Prema z połowy 2006 roku, w którym przypomniał oficerom armii, że ich lojalność leży po stronie króla, a nie wybranego rządu? Czysty przypadek, że jakiś czas później doszło do zamachu stanu?

          Wymień człowieka i konia, przynieś źródła, niech trzepoczą nam uszy. Będę ci wdzięczny. W przeciwnym razie Twoja odpowiedź będzie wyglądać na bezpodstawne oskarżenie.

          • chris mówi

            Jeśli napiszę to, co wiem (od osób bezpośrednio zaangażowanych, które nie zapisują tego w gazecie ani na stronie internetowej), Peter ma gwarancję, że tego nie opublikuje, ponieważ ten blog już nie istnieje.

          • chris mówi

            W zamian tylko pytanie.
            Kiedy twoja tajska dziewczyna mówi ci, że dobrze znana pokrywa włazu na dziedzińcu budynku rządowego została skradziona na zlecenie ultranacjonalistów, żeby wystawić głowę państwa w złym świetle, a ty z pewnym niedowierzaniem pytasz, skąd wzięła tę mądrość. Odpowiada, że ​​jej siostra pracuje dla Suthepa i że słyszała, że ​​Suthep osobiście to zamówił…. Czy wierzysz swojej dziewczynie, czy też takie wieści muszą najpierw dotrzeć do Khaosod, zanim uznasz je za prawdziwe?

            • Rob W. mówi

              W takim razie moja odpowiedź dla tego przyjaciela brzmi: niezła teoria, ale bez żadnych bezpośrednich lub pośrednich dowodów równie dobrze mogłaby to być plotka, teoria spiskowa lub całkowity nonsens. Coś, czego nie można traktować poważniej, czyli rozmowa przy barze, dopóki nie zostanie udowodnione, że jest inaczej.

              Zapisz te roszczenia w liście, włóż je do koperty i ogłoś je za x lat lub kiedy już Cię nie będzie.

              • chris mówi

                Rozumiem, że jeśli taki przekaz jest w Khaosodzie, to absolutnie nie może to być plotka, teoria spiskowa czy totalna bzdura. Myślę, że należysz do nielicznych na świecie, którzy ślepo ufają mediom i wierzą, że fałszywe wiadomości nie istnieją: ani wcześniej, ani teraz.
                Prawda bez uznania nie jest prawdą.

                • Rob W. mówi

                  Myślę, że to bardzo szczególny wniosek, Chris. Więc tego nie napisałem. Miłego dnia.

        • TeoB mówi

          Chris,
          Wydaje mi się mocne, że Prem, jako przewodniczący (prezydent) królewskiej rady doradczej (Tajnej Rady), nie ma kontaktu z królem (Phumiponem). Prem był członkiem od 1988 r. i prezesem tego klubu od 1998 r. aż do śmierci króla w październiku 2016 r., po czym został mianowany regentem na krótki okres bez króla (= do 1 grudnia 2016 r.).
          https://www.straitstimes.com/asia/se-asia/prem-tinsulanonda-thailands-privy-council-president-dies
          https://en.wikipedia.org/wiki/Prem_Tinsulanonda
          https://www.nytimes.com/2019/05/26/obituaries/prem-tinsulanonda-dead.html

          Zatem Twoje twierdzenie, że nie rozmawiali ze sobą od 2003/4 r., domaga się przypisania.

          • chris mówi

            Nie jest tajemnicą polityczną, że działania polityczne podjęte przez rząd Thaksina po jego głośnym zwycięstwie w wyborach w 2001 r. spodobały się głowie państwa, ponieważ w dużej mierze miały na celu poprawę sytuacji biednych Tajów. Odwrotnie było w przypadku Prema. Zdecydowanie nie układało się między panami.
            Swoją drogą najlepiej jest wyznaczyć kogoś na stanowisko dla świata zewnętrznego i zignorować jego rady.

    • Rob W. mówi

      „Prem nie był przyjacielem demokracji” – pisze The Nation:

      „Okrzyknięty wielkim mężem stanu naszej epoki Prem Tinsulanonda wykorzystał niezrównane powiązania, aby powstrzymać postęp demokracji. Generał Prem Tinsulanonda zostanie zapamiętany z wielu powodów, ale nie będzie wśród nich rozwoju tajskiej demokracji”.

      https://www.nationmultimedia.com/detail/opinion/30370184

      • Johnny B.G mówi

        Czy anonimowa opinia jest również prawdziwą prawdą?

        Czy to możliwe, że był to idealny sposób na ukierunkowanie życzeń różnych partii władzy, tak aby nie doszło do sytuacji, które mają miejsce w Birmie i Kambodży?

        Mniej więcej od 1992 r. eksperymentowano z możliwością zwiększenia głosu obywateli i nawet wtedy oczekiwano, że proces ten zajmie co najmniej jedno pokolenie. Teraz oczywiście muszę także wspomnieć o źródle ostatniego zdania, ale ta książka naukowców plasuje się gdzieś w Holandii pomiędzy porzuconymi rzeczami. Miała żółto-białą okładkę i kieszonkowy rozmiar, więc może ktoś to zna.

        Jeśli naukowcy to zbadali i napisali broszurę (internet nie był dostępny dla ludzi), to od razu w to uwierzę, chociaż można też chcieć zobaczyć tę sprawę z drugiej strony.
        Naukowcy zatrudnieni przez „elitę”, bo wtedy gra będzie mogła trwać przez następne pokolenie.

        Istnieje szansa, że ​​po publikacji gazeta ta będzie musiała ją odwiedzić. W końcu zdarzało się to regularnie w Thai Rath, jak rozumiem od ich doradcy.

  23. Rob W. mówi

    Zniechęca mnie wiele reakcji, w których ludzie myślą o własnym jedzeniu i piciu bez współczucia dla innych. Niezależnie od tego, czy ludzie w ogóle założą okulary, odwrócą wzrok i odizolują się od tego, co dzieje się w kraju. Ja, ja i ja, potem moja rodzina, potem moi przyjaciele i gdzieś na 10. miejscu stawiam zainteresowanie Tajami. Cóż, dopóki masz swoją przekąskę i drinka, denerwujesz się tymi 3-miesięcznymi raportami, denerwujesz się tymi rzeczami, które kolidują z prawami człowieka, po prostu trzymaj gębę na kłódkę i nie wtrącaj się ani nie intensyfikuj niczego, to bardzo dobrze jest mieszkasz w pięknej Tajlandii. Zasłonięte oczy, zamknięte dzioby. Może trochę samolubny i zimny?

    Na szczęście są też czytelnicy, którzy wyraźnie dostrzegają problemy, jakie ma ta piękna Tajlandia. Kogokolwiek to gryzie, jak nadawca tego wpisu. To daje nadzieję.

    • jbm mówi

      Drodzy Czytelnicy,
      Chcę tylko skrytykować, bo boję się, że prędzej czy później w Tajlandii nie będzie dobrze.
      Istotne jest, aby Tajlandia traktowała więźniów w sposób bardziej humanitarny i podpisała traktat UNCAT.
      Ponadto chętnie odsyłam czytelników do artykułów dziennikarki Ate Hoekstry, która pracuje jako freelancer
      dla TROUW, 26 lipca 2017 r. i 24 marca 2019 r. Artykuły te dobrze obrazują sytuację w Tajlandii. Dyktatura jest szkodliwa gospodarczo dla kraju, ponieważ zniechęca firmy do inwestowania w takich krajach. Z biegiem czasu wszelkie dyktatury są skazane na zanik, gdyż człowiek kocha wolność umysłu i chce wyrazić swoje zdanie.
      Podejrzewam też, że internet jest kontrolowany przez rząd Tajlandii, nie tylko w Tajlandii, ale także poza Tajlandią. Jako przykład podam to, czego sama doświadczyłam jakiś czas temu, w marcu 2019 r.
      Z Holandii napisałem przez LINE do mojej tajskiej dziewczyny, że siostra króla jest piękna i mądra, co jest komplementem, ale po 2 dniach moja LINE została zablokowana.Jestem w Holandii i sprawdzają mi internet, nadal mnie to niepokoi za daleko. Jak już mówiłem w Tajlandii jest dyktatura, także w świetle zmian w konstytucji kilka lat temu.Szukam lepszych miejsc, gdzie mógłbym żyć w wolności umysłu i słowa.Jako rozsądny człowiek, Mówię, co myślę, nie naciągaj. W końcu dobro, to, co ludzkie, zwycięży zło.

      • Francuz Nico mówi

        Drogi Jbm,

        W takim razie pozwolę sobie jako pierwszy skomentować. To, że nie otrzymujesz merytorycznej odpowiedzi na swoją opinię, nie oznacza, że ​​nie ma czytelników, którzy się z Tobą nie zgadzają. Widzę, że były oceny.

        Dodatkowo komentarze są moderowane, co może oznaczać, że komentarze zostały skrócone lub nie zostały opublikowane. Dzieje się tak dlatego, że ludzie odbiegają od tematu lub wkład jest prawie niezrozumiały z powodu wielu błędów językowych. Ci, którzy nie zawracają sobie głowy odpowiadaniem na Twoje wpisy, mogą nie mieć nic wspólnego z tym, co piszesz. Weź to pod uwagę. Swoją drogą, Twój wkład byłby bardziej osobisty, gdybyś wspomniał tylko swoje imię i nazwisko, a nie trzy niezrozumiałe litery.

        To, że dany artykuł dziennikarza daje dobry obraz opisywanej sytuacji, nie musi być koniecznie prawdą. Jest mnóstwo dziennikarzy, którzy po prostu coś piszą.

        Na koniec stwierdzasz, że Twoje konto LINE zostało zablokowane i bez żadnego uzasadnienia zakładasz, że winę ponosi rząd Tajlandii. Jest mało prawdopodobne, aby pozytywne oświadczenie na temat tajskiej rodziny królewskiej doprowadziło do zablokowania konta. Komu by to służyło?

        Jeśli to co mówisz jest prawdą, to musisz liczyć się z tym, że jeśli będziesz chciał odwiedzić Tajlandię, zostaniesz odesłany.

        Więc jb….

    • RobHuaiSzczur mówi

      Drogi Robie V. Czy nie jest trochę krótkowzrocznością nazywanie ludzi, którzy widzą rzeczy inaczej niż ty, zimnymi i samolubnymi oraz noszenie klapek na oczach? We wcześniejszej odpowiedzi mówiłem już, że całe nasze zrzędzenie i pozy nie przynoszą rozwiązania. Niekończąca się dyskusja o demokracji też nie pomaga i uważam, że to strata energii. Wolę skupić się na pracy krótkoterminowej, aby móc widzieć rezultaty w ciągu życia. Jestem bardzo zaangażowany w życie rodzinne i wiejskie. Czasem, gdy mnie o to poproszą, udzielam porad w swojej dziedzinie, a czasem wspieram także członka rodziny, który nie ze swojej winy wpadł w kłopoty. Moja żona jest najstarszą z pięciorga dzieci i najmłodszą, której jedyny brat, dzięki mojej pomocy, mógł studiować na uniwersytecie. Wszystkie następne pokolenia studiowały na uniwersytetach i radzą sobie dość dobrze lub bardzo dobrze. W 5 roku kupiłem prawie 1977 działek i oprócz własnego domu wybudowano na nich 6 domy, a piąty jest w budowie. Grunt udostępniony bezpłatnie.Jestem przekonana, że ​​moja rodzina jest dużo szczęśliwsza z takiej pomocy. Gdybym martwił się tajską polityką i sytuacją praw człowieka, nie zauważyliby tego. Martw się więc o rzeczy, które mogą bardzo dobrze działać w dłuższej perspektywie, ponieważ jesteś dużo młodszy ode mnie. Ale nie nazywaj mnie zimnym i samolubnym, raczej realistą.

      • Rob W. mówi

        Nie ma nic złego w posiadaniu innego zdania niż moje, ale ludzie, którzy stanowczo twierdzą, że jeśli trzyma się gębę na kłódkę, a ich własne jedzenie i picie jest najważniejsze… cóż, w mojej książce nie jest to zbyt sympatyczne dla ludzi, którzy są zabierani przez wojsko i spotykają się z zastraszaniem, przemocą itp. W takim razie mówię o tych, którzy świadomie bawią się w strusia, odwracają wzrok. Nie, nie wszyscy tutaj myślą inaczej, to jest stopniowane, od „Widzę nieuczciwość, ale mądrze trzymaj gębę na kłódkę” do „No cóż, jeśli wypiję tylko piwo, będę zadowolony”.

        Świetnie, jeśli na swój sposób przyczyniasz się do tworzenia lepszego społeczeństwa. Dopóki nie masz „ja, ja, tu chodzi o moją przyjemność i nie przejmuję się postawą opresji”, nie jesteś samolubny.

  24. Pieta de Vriesa mówi

    Myślę, że wszystko jest w porządku: demokracja, dyktatura, cokolwiek. Jeśli moja żona stawia przede mną zimne piwo każdego popołudnia o 1:XNUMX, jestem usatysfakcjonowany. Tajów naprawdę nie obchodzi, kto jest u władzy, zwłaszcza tutaj, w Isaan. Ludzie po prostu cieszą się dniem i sobą nawzajem, tak jak ten Piet tutaj. Wszystko idzie dobrze, prawda? Każdy ma swoje mokre i suche.

    Może ci lewicowi studenci w Bangkoku trochę niepokoją, ale nie mam z tym nic wspólnego, prawda? Nie, przyjechałem tu, żeby cieszyć się starością. Piwo, tyłek, dziewczyna i siedzenie na słońcu: o to mi właśnie chodzi. Wszystkie te lewicowe hobby, takie jak polityka, mogą mi zostać skradzione i zajmą mi czas.

    • Tino Kuisa mówi

      Cytuj

      „Tajów naprawdę nie obchodzi, kto jest u władzy, szczególnie tutaj, w Isaan. Ludzie po prostu cieszą się dniem i sobą nawzajem, tak jak ten Piet tutaj. Wszystko idzie dobrze, prawda? Każdy ma swoją mokrą i suchą karmę.

      Czy Tajów to nie obchodzi? Co za bezsens. Prawie wszyscy Tajowie na wyspie Isaan i na północy uczestniczyli w demonstracjach na rzecz większej demokracji w latach 2009 i 2010. W latach 1973 i 1992 to samo. Rób to, na co nie możesz się powstrzymać, ale nie osądzaj Tajów?

  25. Chandera mówi

    W tym tygodniu, w czwartek 30 maja, premier Tajlandii prowadzi prywatną rozmowę z odnoszącym duże sukcesy, ponownie wybranym premierem Indii Narendrą Modim.

    Byłoby zasługą premiera Prayuta Chan-o-cha, gdyby zechciał podążać za linią Narendry Modiego.

    Myślę, że rząd Tajlandii również był pod wrażeniem występu Narendry Modiego.

    • erik mówi

      Cóż, Chander, niech dzisiaj prasa powie, że Prayuth nie jedzie do Indii, ale wysyła wysokiego wysłannika. Ale tego jeszcze nie mogłeś wiedzieć.

      Zastanawiam się, czy system Modiego sprawdziłby się w Tajlandii: obecnie w Indiach 15% populacji muzułmanów, a także dalitów, „nietykalnych” z najniższej kasty, jest mocno dyskryminowanych, a ludzie są nawet zabijani z powodu posiadania bydła handel. Co więcej, w Indiach Modiego pozycja kobiet jest znacznie gorsza niż w Tajlandii i to samo dotyczy społeczności gejów/lesbijek.

      Nie, jeśli o mnie chodzi, zostawmy podejście Modiego!

  26. Johna Chiang Rai mówi

    Nie żebym lubił system polityczny w Tajlandii, ale wyobraźcie sobie scenariusz, w którym ludzie zyskają prawdziwą wolność, lepszą edukację, rosnące płace i emerytury, z których będą mogli faktycznie żyć.
    Dla wielu Farangów, którzy teraz czerpią korzyści z kiepskiej polityki i twierdzą, że są bardzo zadowoleni z tego systemu, rosnące koszty zmusiły ich do powrotu do niegdyś opuszczonej ojczyzny, gdzie wielu uważało, że nic już nie jest w porządku.
    Wiele z nich, w tym ja, było zwykle dużo młodszymi partnerami, na których nie zwracano uwagi, gdyby rząd Tajlandii naprawdę zrobił coś z często opłakanymi warunkami.

  27. jbm mówi

    Nikt nie skomentował merytorycznie mojej odpowiedzi. Wyraźnie podałem źródła, które przynajmniej można znaleźć w Internecie. Ale proste „gdybym tylko miał piwo” i tym podobne wyrażenia nie uznawały mnie za jakiekolwiek humanitarne podejście do obecnej sytuacji w Tajlandii. Wyobraź sobie, że zaoferowano ci 10-dniowe wakacje w Korei Północnej, we wszelkim luksusie, ale 5 km dalej ludzie umierają z głodu lub są zamykani w poniżających więzieniach, pojedziesz. Z reakcji czytam, że są ludzie, którzy po prostu idą, o ile sami sobie dobrze radzą. W jakim społeczeństwie żyjemy. Czy nie nauczyliśmy się niczego z okropności
    wojny, a zwłaszcza dyktatury, jak w Argentynie, Rosji i Kambodży, żeby wymienić tylko kilka. Mam nadzieję, że ludzie zaczną myśleć w sposób humanitarny, a nie tylko o własnej przyjemności.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową