Dziwaczne jedzenie w Tajlandii

Przez Gringo
Opublikowany w Żywność i napoje
tagi: , ,
25 grudnia 2012

 – Przesłany artykuł z 26 listopada 2010 –

Przez dziwaczne jedzenie zwykle rozumiemy jedzenie czegoś, co jest niezwykłe, dziwne w naszych oczach. Uważamy, że zdarza się to dość często we wszystkich tych innych krajach, tylko Google: Dziwaczne jedzenie i pojawi się długa linia stron internetowych, na których znajdziesz najdziwniejsze rzeczy. Interesujący pod tym względem jest również anglojęzyczny serwis Weird-food.com.

Uwaga, w Holandii też możemy coś z tym zrobić, przynajmniej widzianego oczami obcokrajowca. Oczywiście należy zacząć od wzmianki o śledziu, przysmaku, o którym tutaj mówię Tajlandia bardzo źle. Pozwalanie, by tak smaczny, tłusty, słony śledź z cebulą zjeżdżał ci do gardła na wózku śledziowym, „lubię to”, ale wielu obcokrajowców jest zniesmaczonych pomysłem, że jesz surową rybę.

Palisada

Kanapka z węgorzem nadal będzie wchodzić, ale Amerykanin nie mógł być w Volendam i nie widział pudełka z węgorzami skręconymi razem: jesz węże!

Mój teść był kiedyś na miejscu, gdy na grobli w Groningen wyrzuciło martwego człowieka. Kiedy wyjęto zwłoki z wody, wyszło co najmniej tuzin węgorzy, które pożywiły się wnętrznościami. Od tamtej pory nigdy więcej nie jadł węgorza

Wiele lat temu zamknięto chińską restaurację w Haarlemie, ponieważ ludzie znaleźli w pojemnikach na śmieci ogromną liczbę pustych puszek po karmie dla kotów. Czy zawartość tych puszek była przeznaczona dla kotów, które potem pojawiały się na twoim talerzu jako satay, czy też służyła do chińskich sosów, już nie wiem. Aby wyraźnie odróżnić kota od królika, możesz zobaczyć zające i króliki wiszące na haczyku z owłosionymi nogami w kurnikach (czy one jeszcze istnieją?).

Kaczki

W stawie w mojej dzielnicy mieszkalnej w Alkmaar codziennie można zobaczyć niezliczone mewy, łyski i kaczki. Kiedy moja tajska żona to zobaczyła, była zaskoczona, że ​​jej nie złapaliśmy i nie zjedliśmy. Cóż, powiedziałem, nie robimy tego częściej niż jemy wróble i szpaki. Nie wspomniałem, że zdarza się to w Belgii i we Włoszech.

Następnie przybędziemy do dużych innych krajów podczas wakacje jedzenie najbardziej szalonych rzeczy, do których ludzie są przyzwyczajeni. Kilka rzeczy, które sam zjadłem:

  • W Finlandii stek z dzika
  • We Francji flaczki, żwacz (żołądek krowy), którym karmimy tylko psy.
  • W Hiszpanii huevos de toros, albo jaja byka.
  • W południowej Afryce biltong, suszone mięso z krowy lub innego zwierzęcia, w moim przypadku było to ze słonia.
  • Kozie oczy w Arabii Saudyjskiej (nie wiedziałem, ale jedno z dań na kolacji z saudyjskim biznesmenem miało panierowane kulki, które okazały się kozimi oczami)
  • W Singapurze pijane krewetki, krewetki, które pływały w wiadrze z winem przez jakiś czas przed gotowaniem/pieczeniem.
  • Na Tajwanie krew węża, na targu, gdzie wąż jest przebijany na miejscu, a krew sączy się do miski. Zdrowe i dobre do seksu, mówili!

Larwy mrówek

Tajlandia więc? Oczywiście kuchnia tajska jest w porządku, ale Tajowie mają czasem dziwaczne nawyki żywieniowe. To, co zwykle widzimy jako pierwsze, to wózki z owadami. Pasikoniki, chrząszcze, karaluchy smażone są na oleju, a dla niektórych (Tajów i farangów) są smaczną przekąską w barze. Również na wózku można kupić mączkę z larw mrówek z chili, wiele z tych larw wykluwa się podczas podgrzewania, więc właściwie je się mrówki.

Satay z mięsa krokodyla jest sprzedawany w SriRacha Tiger Park, również dziwaczny w naszych oczach, ale smakował jak kurczak, to tylko pomysł, prawda?

W domu regularnie jemy ryby, które moja żona kupiła świeże na targu. Lubię dobrze wysmażoną rybę, czyli część ciała, bo głowy nie dotykam. Taj zjada wszystko, więc i głowa ryby z oczami, policzkami, ustami jest czysta, podobnie jak głowa dużej krewetki. Jestem przerażona na samą myśl!

Szczury

W wiosce mojej żony w Isaan widziałem na rynku piękną miskę z ażurowymi szczurami (zdjęcie), a jeden z braci mojej żony regularnie łapie na procę około dziesięciu wiewiórek na grilla. Szczerze mówiąc, nie mogłem tego przełknąć przez gardło. Z pewnością dotyczy to również psiego mięsa, które było na sprzedaż w Sakon Nakhon. Kiedy tam byłem, po prostu musiałem zostawić mojego wiernego Kooikerhondje Guus w Holandii, a pomysł posiadania jego kawałka na talerzu sprawił, że przestałem być głodny.

Najlepsza opowieść o dziwacznym jedzeniu pochodzi również z Tajlandii. W latach XNUMX. i XNUMX. nie było zbyt wielu podróży turystycznych, przynajmniej poza Europą. Już wtedy często odwiedzałem Azję i kiedy ktoś mnie zapytał, czy jadłem coś dziwnego, powiedziałem: (dodam tylko, że to nie jest oparte na prawdzie).

Kanapka z małpą

Zrobiłem dobry interes z Tajlandczykiem iz tej okazji zorganizował uroczystą kolację w ogródku swojego domu. Było więcej gości, myślę, że około tuzina, którzy wszyscy siedzieli przy dużym okrągłym stole z dużym okrągłym otworem pośrodku. Po wielu przystawkach i niezbędnych tostach alkoholowych w naszej sprawie, gospodarz zabrał mnie na spacer po ogrodzie. Minęliśmy jego kolekcję małp w klatce, a mój gospodarz poprosił mnie o wskazanie jednej, która mi się podobała. Ta skądinąd oswojona małpa, którą wybrałem, wróciła za moją rękę do towarzystwa zjadaczy. Został umieszczony na kłodzie pod stołem w taki sposób, że jego głowa wystawała z tego środkowego otworu. Przyszedł sługa z ostrą szablą i jednym ciosem skalpował małpę. Zwierzę było martwe, ale goście delektowali się wyjadaniem świeżych mózgów. Ciesz się posiłkiem!

38 odpowiedzi na „Dziwne jedzenie w Tajlandii”

  1. Dirk de Norman mówi

    A co ze smażonymi ptasznikami w Kambodży i psim mięsem w Wietnamie? Ten ostatni faktycznie nie smakował tak źle z łykiem spirytusu zaczerpniętego z kobry i skorpiona.

    Nawiasem mówiąc, jest bardzo ostrożny ze zwyczajem niektórych w Isan jedzenia połowy surowego mięsa / ryb, może to spowodować poważne problemy z wątrobą.

  2. Martin mówi

    Nie trzeba jechać tak daleko od domu, żeby zjeść smażone/z grilla szczury, wystarczy pojechać do Belgii, tam też jedzą szczury, ptaki, żaby.
    Krew krowy pije się także w Tajlandii,
    i wiemy, kaszanka, karkówka, sól kwaśna (jak myślisz, z czego jest zrobiona)
    W Indonezji, zwłaszcza na Sumatrze, je się też psa.

  3. Robert mówi

    Być może poważne dolegliwości wątroby wynikają także częściowo z niewyobrażalnej ilości Lao Khao i Sang Som, którymi popija się surowe mięso/ryby 😉

  4. Świer Oosterhuis mówi

    Mam trochę kłopotów z autorem tego artykułu małostkowością, jeśli chodzi o jedzenie. Ma do tego prawo, ale trudno mi to zrozumieć, skoro tak bardzo przywiązujecie się do tej części Azji. I to wszystko też jest trochę nastrojowe; smażone tarantule w Kambodży można znaleźć właściwie tylko w wiosce Scuon, psiego mięsa szukaliśmy całymi dniami w Wietnamie i rzeczywiście, szczur jest również spożywany w Europie (chociaż Belgowie nazywają go Królikiem Wodnym).Jemy krewetki, a nie szarańczę, chociaż czasami różnica nie jest nawet widoczna. Krew je się we wszystkich europejskich subkulturach, podobnie jak w Holandii. Mały frykadel zawiera rzeczy, których wielu Azjatów by nie zjadło! Osobiście jem prawie wszystko poza tajskimi satayami karaluchowymi i innymi chrząszczami. Nawiasem mówiąc, są one również rzadkie w Tajlandii i są wprowadzane głównie przez dużą wietnamską subkulturę w Tajlandii. Nie dbam o psa, węża, kota czy szczura; całe mięso, a jeśli jest dobrze przygotowane, również smaczne! Tak jak Skippy, wielbłąd i bambi. Krokodyl jest jak kurczak, podobnie jak większość innych gadów.
    Przekąski z larw mącznika i smażone koniki polne również smakują wyśmienicie, a koniki polne są teraz dostępne także tu i tam w Holandii. A co ze szkockim Haggisem i włoskim serem larwowym? Nowy Jork ma swoją restaurację z dżdżownicami, którą należy zarezerwować z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Kieruję się zasadą mądrości ojczystej, honoru ojczystego i jem radośnie, dopóki naprawdę nie pomyślę „co do cholery” i to nie szybko. Jedliśmy już żabie udka i gęś na wątróbce plamiaka, filet amerykański i flamandzki Likkepot to surowe mięso zawinięte w zioła, nie mówiąc już o jedzeniu żywych ostryg (tak, ostrygi są jeszcze żywe, kiedy je siorbujemy, bo inaczej po co im coś takiego „Czy masz trudności z utrzymaniem muszli zamkniętej?” Martwe ostrygi rozluźniają mięśnie zwieracza i pozwalają na otwarcie muszli, którą następnie wyrzucamy.) Całkowicie normalne jest także żucie całych smażonych świnek morskich w paraquay. Chodźcie, podróżnicy świata! Po prostu daj temu szansę. Powiedz tylko Azjatom, że Holendrzy kiedyś jedli cebulki tulipanów. ;-))

    • Gringo mówi

      Krwistość? Robienie nastroju? Wyjaśnij to, dobry przyjacielu. Wiesz, nie jestem pisarzem, po prostu robię, co chcę i nie mam dużego doświadczenia z zagranicą. Podróżuję po świecie dopiero od około 35 lat, odwiedziłem 96 krajów, doświadczyłem, jadłem i piłem najróżniejsze rzeczy, ale niewątpliwie Ty wiesz to wszystko lepiej. Napisz też coś na bloga i proszę nie tak głupio jak ja.

      • Myślę, że Świer chce się z nami podzielić tym, że jest prawdziwym obywatelem świata i zjada wszystko, co napotka. Brawa dla Świera! Logika Swiera też trochę mi umyka. Co to ma wspólnego z marudnością i wahaniami nastroju? Być może Swier powinien wygooglować te słowa, aby odkryć, jakie mają znaczenie.
        Porównanie z cebulami tulipanów jest nadal trochę nietrafione. Mówimy o głodowej zimie w czasie wojny, gdzie wybór był, zjedz cebulki tulipanów lub zgiń.

        • Hans Bos (redaktor) mówi

          A te cebulki tulipanów były na początku trudne do zjedzenia, a potem zaczął cię boleć brzuch.

        • Świer Oosterhuis mówi

          Nie, nie chciałem się dzielić tym, że jestem obywatelem świata, bo nim nie jestem. Ale hobbystycznie zajmuję się egzotyczną kuchnią i jak wszyscy hobbyści jestem więcej niż otwarty na doświadczenia z własnej dziedziny wiedzy. Z góry nie było dla mnie jasne, że muszę pisać zgodnie z prawami logiki. A jeśli chodzi o cebulki tulipanów, z pewnością nie dokonuję żadnych porównań. Wspominam o tym tylko jako o możliwej relatywistycznej uwadze wobec Azjatów. Nie jestem dobrym przyjacielem Gringo i szanse na to, że dostąpię tego zaszczytu, są bardzo nikłe. To, na co trochę liczyłem, to ogólne poczucie perspektywy ze strony użytkowników i twórców tej witryny, nie wspominając o poczuciu humoru. Nie chodzi o to, że mam szczęście z moim „lubieniem wszystkiego”, ale moja ciekawość często znajduje to z moich nielicznych zastrzeżeń. Pochodzę z tradycyjnej holenderskiej rodziny rolniczej i być może uważam, że ludzie zbyt szybko narzekają na to, co jest, a czego nie wolno jeść za granicą. Dla mnie Azja to drzwi do intrygującej kuchni, niepowtarzalnych smaków, egzotycznych zapachów i zapierających dech w piersiach połączeń. Urzeczywistnienie chińskiego przysłowia, które mówi, że w Azji je się wszystko, co lata oprócz latawca i wszystko, co ma nogi, oprócz stołu. Jedzenie, potrawy i składniki są tym, co przyciąga mnie do podróży, wszystko inne biorę na klatę. Kiedy czytam, że ludzie mieszkają w Tajlandii i preferują holenderskie jedzenie, zupełnie tego nie rozumiem, ale nie oceniam.

          • Mamy również nadzieję na trochę wyczucia perspektywy ze strony naszych czytelników. Zwłaszcza jeśli każdego dnia starasz się zabawiać innych ludzi swoimi pismami.

            Nikt nie każe Ci tego czytać. Słowa takie jak tworzenie nastroju i marudny po prostu nie mają sensu i to jest tworzenie nastroju! Jeśli masz krytykę, w porządku, ale ogranicz się do faktów i nie mów tylko czegoś.

  5. Robert mówi

    To, z czym dorastasz, będzie oczywiście determinować twoje preferencje w późniejszym życiu. Weź produkt taki jak frytki. Amerykanie jedzą ją z keczupem, Anglicy z octem, a Belgowie i Holendrzy z majonezem. Nie myśl, że majonez jest taki sam… Belgowie lubią kwaśny, Holendrzy lubią pełny i kremowy. To oczywiście nie jest racjonalne, to po prostu zależy od tego, co decydowało o twoim guście w młodym wieku. Każdy kraj też ma rarytasy, autorka też podaje tego przykłady (śledź, węgorz). Cieszę się, że Swier z powyższej reakcji ma takie szczęście do siebie i wszystko lubi, ale to oczywiście nie dotyczy wszystkich i to naprawdę nie jest wstyd ani z definicji marudzenie. Sam jadłem krokodyla (zbyt gąbczasty), szarańczę (dopuszczalna przekąska do piwa, ale wolę paczkę Lay's), jaja mrówek (brak smaku), dziób kaczki, kurze łapki i inne produkty; czasami dokonujesz wielkiego odkrycia, czasami po prostu chcesz wypluć to wszystko tak szybko, jak to możliwe! Nie ma w tym nic złego, prawda?

    • Antoni Słodki mówi

      Mieszkam w Tajlandii od 8 lat i jem tylko po holendersku, a mój syn tylko po tajsku

      rozumiesz czy nie, musisz się jeszcze wiele nauczyć.

      Anthony

      Robercie.

      zrobić własny majonez i pyszny z frytkami

      Anthony.

  6. Dobrze? Ta historia z kanapką jest bardzo prawdziwa, nie dotyczy autora tego artykułu, ale widziałem ją w przeszłości w filmie zatytułowanym „mondo cane” lub mógłby być także „mondo kane”, więc to się naprawdę wydarzyło i Myślę, że to się jeszcze wydarzy.
    Nie powinieneś pomyśleć o wzięciu takiego słodkiego zwierzaka za rękę, a następnie zagłodzeniu go? my też mieszkamy w Tajlandii od 2 1/2 roku, ale wolę trzymać się normalnego, najlepiej… holenderskiego jedzenia.
    fr.g. Biały

    • Gringo mówi

      Ria, nie znałam tego filmu, poszukałam go w googlach i rzeczywiście, ze zwierzętami dzieją się bardzo dziwne rzeczy. Ta kanapka z małpą nie jest wspomniana w recenzjach, ale lubię ci wierzyć. Tylko gdzieś słyszałem tę historię, dlatego!

      A jeśli chodzi o twoje holenderskie jedzenie, nie ma w tym absolutnie nic złego, ale oczywiście możesz spróbować tajskiego jedzenia. Kto wie, może Tobie też się spodoba!!

      • Wystarczająco dużo czasu na gotowanie, które uwielbiam robić, a na które nigdy wcześniej nie miałam czasu, sosss, rozumiesz? hahahaha tak i jem też tajskie, pod warunkiem….
        mam ped.

  7. Gringo mówi

    Świer: Redakcja i Robert już dobrze zareagowali na Twoją krytykę, ale ja też coś Ci powiem.
    Tytuł mojego artykułu brzmiał Bizarre Food in Thailand i zacząłem od wzmianki o kilku dziwacznych (egzotycznych, dziwnych, ekscentrycznych, niezwykłych) zwyczajach żywieniowych w Holandii i wielu innych krajach. W swoim pierwszym komentarzu wspominasz o wielu dziwaczniejszych rzeczach, które prawie wszystkie można znaleźć na stronach, o których wspomniałem. W końcu trafiłam do Tajlandii, która moim zdaniem ma w sobie dziwactwa i nie ma absolutnie nic wspólnego z moją miłością do tego pięknego kraju. Czy to jest dozwolone, czy też jest to marudne i poprawiające nastrój?

    Mówiłem już, że dużo podróżowałem, dużo, dużo w pracy, ale też dużo tylko na wakacje. Tak, zawsze próbowałem lokalnej kuchni, ale czy głupio jest powiedzieć, że też ją lubię? Cóż, uwielbiałem kuchnię Cajun w Nowym Orleanie, gicz wołową na „braai” w Południowej Afryce, niezrównany stek z Gauchos w Argentynie, chińskie dum sumy, rosyjski mostek i mógłbym tak wymieniać i wymieniać.

    Asia to dla ciebie drzwi do intrygującej kuchni, mówisz gdzieś. Cóż, to ciekawe, ale czy myślisz, że może być też na odwrót, że tajska kuchnia europejska, holenderska może być intrygująca? Cóż, nie będzie ich wielu, ponieważ większość Tajów (i innych Azjatów) woli jeść własne potrawy, gdy są w Europie. Trudne, prawda?

    Nie wychowałem się na frytkach jak Robert, ale na zwykłych ziemniakach z sosem, warzywami i (małym kawałkiem) mięsa. Nie wiesz, jak ciekawa jest kuchnia holenderska i co można zrobić z ziemniakami. Dziesiątki odmian ziemniaków, każdy o innym smaku i strukturze, frytki, krokiety, puree ziemniaczane, ziemniaki pieczone, ziemniaki au gratin, rosti, placki ziemniaczane i sałatki itp. itp. Jak duża jest nasza różnorodność warzyw (sezonowych) i naprawdę , to tam jest najwięcej kuchni zagranicznych, choć od początku uboga. Mógłbym napisać o tym książkę, ale nie jest to konieczne, ponieważ są one już dostępne w dużych ilościach. Zajrzyj na stronę internetową poświęconą holenderskim potrawom regionalnym, a otworzy się przed Tobą świat różnorodności.

    Wies, każda kuchnia egzotyczna jest intrygująca, zgadzam się z tym, ale nie trzeba krytykować kuchni holenderskiej, można być z tego dumnym. Jeśli Holendrzy chcą jeść holenderskie w Tajlandii, mogą (pisałem o tym wcześniej) i to wcale nie jest marudne!

  8. Kees P mówi

    Gringo, wie jedno, farangowie z NL tutaj w Tajlandii wolą jeść jedzenie farangów,
    hamburgery, spaghetti, makarony i gulasze oraz kanapki z kiełbasą i stekiem. a zwłaszcza frytki. A zwłaszcza nie komentuj za dużo, bo czytelnicy szybko nadepną na palce tutaj na Thailandblogu. Ale tak, większość z nich jest tak stara, że ​​zjadła cebulki tulipanów.

    • Gringo mówi

      Całkiem dobrze. Keith, dziękuję!

    • haha niektórzy ludzie tutaj mają krótkie bezpieczniki, ale... masz całkowitą rację, Kees.
      zabawmy się.

    • Ruud mówi

      A potem holenderskie frikandellen, co tam kiedyś wrzucano. Wszystko, co było podrobami. W dzisiejszych czasach jest tam mniej strasznych rzeczy, ale za to jest dużo ziół w zastępstwie. Bardzo za nimi tęsknię tutaj w Tajlandii, za tymi frikandelami z majonezem, ketchupem i cebulą, można mnie do tego obudzić. Kto wie, gdzie są w sprzedaży w Tajlandii?

      • Roswita mówi

        Ruud, nie wiem, gdzie jesteś w Tajlandii, ale choć mi się nie podobają, regularnie widuję je w menu holenderskich barów (Phuket, Pattaya, Bangkok). Powiedziałbym więc, poszukaj holenderskiego baru w swojej okolicy, a na pewno znajdziesz tam frikandels.

        • Ruud mówi

          Dziękuję za radę. Tylko ja mieszkam trochę daleko; Mieszkam w prowincji Phitchit. To 3 do 4 godzin od Bangkoku. Innymi słowy, naprawdę mieszkam pomiędzy Thai. Najbliższym miejscem, do którego przyjeżdżają turyści, jest oddalony o około 100 kilometrów Phitsanulok. Tutaj widzisz spacerującego samotnego faranga. Ale wkrótce udam się w tamtą stronę, a potem po prostu upewnię się, że mogę przynieść zapasy. Jeszcze raz dziękuję za wskazówkę.

          Dick: Trochę zredagowałem Twój tekst, inaczej moderator by go odrzucił z powodu braku wielkich liter na początku zdania, między innymi. Nazwy Tajlandii, Bangkoku i prowincji są również pisane wielką literą.

  9. Pim mówi

    Swier, na pewno nie pochodzisz z rodziny 1 handlarza rybami.
    Idź sprawdź swoją pracę domową na temat tych skorupiaków, zanim zaczniesz opowiadać te dziwne historie.
    Niedługo też powiecie, że holenderska nowość to surówka.

  10. Cóż, Sabina, ja nie narzekam, inni też nie, po prostu mówią ci, co jeść, jak i co jedzą Tajowie, ale nawet mi to smakuje, ale czy mogę sam zdecydować, co wolę jeść? Powiedziałem...Wolę jeść holenderskie jedzenie, ale to nie znaczy, że nie jem tajskiego jedzenia, ale hej, każdy ma swoje preferencje, prawda?
    Nie bez powodu jest tak wiele sklepów w NL, prawda? każdy, prawda?
    A co czytam? ty nawet nie mieszkasz w tajlandii! co? jak możesz mówić?
    jak mówisz… do zdechłej owcy na balkonie nigdy się nie przyzwyczaisz.
    Myślę też, że tutaj, na blogu o Tajlandii, powinno być dobrze i szanować każdego, kto myśli inaczej lub jest inny, rozumiesz to? żyj i pozwól żyć innym, i to właśnie musiał mieć na myśli Gringo.
    Przy okazji, myślę, że wymówka dla Gringo jest na miejscu, więc nie atakuj, ale po prostu to zaakceptuj.
    sawad di khaa

    • Berta Gringhuisa mówi

      Ria i Wim: dzięki za odpowiedź, chciałem coś takiego napisać. To był rzeczywiście całkowicie nieszkodliwy fragment o nawykach żywieniowych, który przykuł moją uwagę. Nie oceniam, nie powiem o nim złego słowa.
      Przeprosiny ani ze strony Świera, ani Sabiny nie są potrzebne, wiesz, mam szerokie plecy i to może zająć dużo. Trochę żałosna ta reakcja z głębi multikulti Rotterdamu.
      Ciekawi mnie blog Sabiny, może on/ona może to bardziej sprecyzować, ponieważ blogów Sabiny jest dużo.

      • Świer i Sabina to te same osoby. Trochę jęk. Nie zwracać uwagi. Nigdy wcześniej też nie odpowiedziałem. Po prostu przechodzień, który lubi coś wykrzyczeć.

      • Czym jest blog Sabiny? nigdzie tego nie widze.
        nasz jest: http://www.vakantiehuisthailand.nl
        Zamierzam też NIE odpowiadać na coś tak trywialnego jak to, co pisze tutaj Sabina/Świer, jak powiedziałem….musi pozostać zabawą.
        gr.Ria

  11. Robert mówi

    Owady są źródłem białka, w przyszłości także w krajach zachodnich. McGrasshopper!

    http://www.worldchanging.com/archives/011453.html

  12. Thelonious mówi

    Na bocznych uliczkach Patty można zobaczyć wiele tych niesmacznych przekąsek, smażonych lub nie, to po prostu zbyt szalone, aby wyrazić słowami. Teraz możesz udawać, że jesz ten bałagan, oczywiście, twoja holenderska kasa chorych jest na to odpowiednia.

    • Robert mówi

      „wszelkiego rodzaju smażone mięso za niewielkie pieniądze” to moim zdaniem rzeczywiście największa atrakcja turystyczna w Pattaya! :-0

  13. Henk mówi

    Rany, że kilka zdjęć (mnie) i kawałek tekstu od mojego kumpla z Tajlandii może narobić tyle zamieszania w życiu człowieka……..Pracuję z pacjentami psychiatrycznymi od lat, ale ludzie nigdy nie przestają mnie zadziwiać!!!!

  14. Bernarda Vandenberghe mówi

    Mieszkam w Tajlandii już jakiś czas i staram się jeść wszystko, przynajmniej tego spróbować. Są jednak dwie rzeczy, których nie chcę próbować: półwyklute jajka, które następnie gotuje się, i całe żaby z grilla. Poza tym zawsze myślę: Tajowie od tego nie umrą, tylko może mi się to znudzić. Mimo to staram się regularnie gotować belgijskie jedzenie.

  15. Eryk Donkaew mówi

    To, czego mi trochę brakuje w tej historii, to jedzenie zwierząt, które wciąż żyją.
    Nie tak dawno temu zrobiłem ten, teraz dobrze odwiedzany film na YouTube.
    https://www.youtube.com/watch?v=KuCmiAOxnYA

    Film został nagrany aż na wschodzie Tajlandii, w pobliżu miejscowości Ubon Ratchathani, niedaleko trójkąta granicznego z Laosem i Kambodżą.

  16. Wendy Van Toor mówi

    Cześć, jestem dość wybrednym mięsożercą, szczególnie w miesiącach zimowych. Nie jem dziczyzny ani podrobów. To naprawdę zabawne, bo mój tata jest Indo i je wszystko oprócz psa. Mój brat też nie ma nic przeciwko głupiemu wężowi czy coś (u mnie też takie mięso wchodzi w grę). Mimo to nie mam problemu z tym, że innym się to podoba. Odważ się, że odważysz się jeść „dziwne” rzeczy…

  17. Król francuski mówi

    Przyjeżdżam do Tajlandii od 11 lat i chyba jadłem wszystko, co się ruszało. Ale pewnego dnia odwiedziłem szwagra i zapach, który do mnie dotarł, przeniósł mnie z powrotem na targ bydła w Rotterdamie w 1960 r., dla tych, którzy nie wiedzą. {krowie gówno} To właśnie jedli. Od razu zaproponowano mi talerz do jedzenia i jak na dobrego gościa nie odmówiłem. Smak nawet nie był zły.Ale zapach ciągle za mną podążał.A poza tym mi to nie przeszkadzało.Nie jem surowego mięsa i krwi.Reszta jest dla mnie nieważna.I Wesołych Świąt .

  18. Francuska Turcja mówi

    W kwietniu tego roku byłem w Izaanie i moja dziewczyna dostała garnki z jedzeniem. Nie miałem pojęcia, co to było, ale okazało się, że to smażone żaby i skorpiony.
    Może to nic nowego dla prawdziwych koneserów Isaana, ale dla mnie tak. Nie chciałem być znany i spróbowałem jednego. Nigdy więcej. Gorzka jak żółć. Spróbowałem wstawić tu zdjęcie. Niestety nie udało się.
    Życzę wszystkim szczęśliwego 2013 roku na tej wspaniałej stronie.

    francuski

  19. Piotr Fly mówi

    Moderator: Nie rozumiem Twojego komentarza i nie pasuje on do tego posta.

  20. Nie chodzi tu konkretnie o tajską, ale o kuchnię wschodnioazjatycką iw tym przypadku o kuchnię filipińską. Tam jedzą na wpół wyklute jaja, w których pisklę jest już wyraźnie rozpoznawalne. Jest gotowany na parze w wodzie z octem. Zjadają to w całości, łapy i wszystko Wydaje się być przysmakiem, ale grzecznie odmówiłem.

  21. Roberta Kola mówi

    Jesteś tym co jesz. Widać to wyraźnie po rdzeniu odpowiedzi na ten artykuł. Jako „maniak zdrowia” w ogóle nie przepadam za kuchnią azjatycką i innymi egzotycznymi. Właśnie dlatego, że mieszkałem przez około 40 lat w najbardziej niebezpiecznych i niezdrowych regionach tego globu z powodu mojej pracy dyplomatycznej w misjach pokojowych ONZ, musiałem wziąć sprawy w swoje ręce, aby przeżyć. Na zupę z cebul kwiatowych i obierek ziemniaczanych podczas głodowej zimy 1944/45 w Amsterdamie zostałem również zaproszony jako najmłodszy członek wraz z rodzicami i trzema braćmi i siostrą. W niedziele dostawaliśmy kupę buraków cukrowych. Porozmawiaj o dziwnym jedzeniu.
    W Tajlandii ludzie używają zbyt dużo soli, cukru i oleju w naczyniach. Zwłaszcza olej palmowy, który jest często stosowany ze względu na niską cenę, jest szczególnie szkodliwy dla zdrowia, ponieważ zawiera wysoki cholesterol i rzadko lub nigdy nie jest zmieniany. Szkodliwa może być również sól i cukier, zwłaszcza że często popija się je piwem.
    Dlatego przygotowuję własne posiłki z wielu pysznych i świeżych owoców i warzyw, które są dostępne tutaj na straganach. Uzupełniam to produktami spożywczymi z supermarketów, takimi jak mleko sojowe, jogurt, oliwa z oliwek, brązowy ryż, ryby i kurczaki.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową