Gospodarka w Tajlandii

Przez Gringo
Opublikowany w Gospodarki
tagi:
11 stycznia 2011

W dyskusjach o tym, czy cudzoziemcy są mile widziani Tajlandia, patrz na przykład wpis „Migacze”, często dyskredytuje się wkład cudzoziemców w Produkt Krajowy Brutto.

Tajlandia ma jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek w Azji Południowo-Wschodniej i jest w dużym stopniu uzależniona od eksportu, który stanowi około 70% PKB. Turystyka jest częścią tego, ale przyczynia się tylko do około 6%. Tak więc, zgodnie z uporczywym nieporozumieniem, turystyka nie jest tak ważna, a Tajlandia przetrwałaby bez turystyki. Jednak turystyka to nie tylko to, co obcokrajowcy w Tajlandii wydają w pieniądzach, ale także wydzielenie z biur podróży, małych firm, banków itp. Jest tego częścią, a potem widać, że 7% nagle wzrasta do prawie 40%. Powiedziałbym, że bardzo różne ciasto.

Dla rozwoju gospodarczego kraju ważny jest jednak nie tylko wzrost PKB, ale także wzrost zatrudnienia. Innymi słowy, ilu Tajów ma pracę za rozsądną pensję z powodu tego korzystnego PKB.

Przemysł, zwłaszcza samochodowy i elektroniczny, wytwarza ponad 40% PKB, ale tylko 14% zatrudnienia. Największym „pracodawcą” jest sektor rolniczy, taki jak rolnictwo, leśnictwo i rybołówstwo, którego udział w zatrudnieniu wynosi prawie 50%, choć jego udział w PKB wynosi zaledwie 9%. Turystyka i powiązane z nią usługi radzą sobie całkiem nieźle, biorąc pod uwagę 37% udziału w zatrudnieniu i prawie 40% PKB, jak sądzę.

Po prostu zebrałem te dane z niezliczonych stron internetowych na ten temat. Liczby mogą się nieco różnić tu i ówdzie, ale pewne jest, że jesteśmy rzeczywiście mile widziani z ekonomicznego punktu widzenia i nie można ich nawet pominąć dla zdrowego rozwoju Tajlandii.

27 odpowiedzi na „Gospodarka w Tajlandii”

  1. Johny mówi

    Bez turystów byłoby skromnie dla wielu ludzi, zwłaszcza dla ludzi, którzy sprzedają wzdłuż ulicy. Tak więc turystyka jest i pozostaje ważnym źródłem dochodu i…. POPIERAM W PEŁNI W 100%

    JASIO

    • Bez turystów w Tajlandii byłoby też o wiele mniej przytulnie. Myślę, że wielu ekspatów i emerytów spakuje więc swoje walizki. Jeszcze większe szkody gospodarcze…

  2. Jansen Ludo mówi

    Bez turystyki Tajlandia byłaby martwa.
    wiele rodzin w Tajlandii, zwłaszcza mniej wykształconych, przeżywa dzięki falangom

  3. Guido mówi

    och… Mieszkam w małej wiosce Mae Rim, na ulicach nic nie zdobią obcokrajowcy.
    tajski

    jak duża jest Tajlandia? jak mała może być Tajlandia

    drodzy blogerzy; zawsze jest więcej Tajów niż twoich najbardziej znanych farangów.
    jaka ekonomia? tych kilku turystów, którzy się tu gubią?
    Francja jest nadal kierunkiem turystycznym w Holandii
    Tajlandia jest od tego daleka...
    nie ma znaczenia, porozmawiaj po cichu o Tajlandii.
    wszystkie te małe przemyślenia i komentarze sprawiają, że mimo wszystko jest to dobry blog

    mój szacunek dla Ferdynanta, który niedawno przedstawił się ze swoim pochodzeniem…
    Byłbym wdzięczny... gdyby często blogerzy umieścili w Internecie coś osobistego na temat swojego związku z tym blogiem...

    nie mam zbytniego szacunku dla blogerów takich jak luckyluck, holenderski, thailandganger i tak dalej.
    kto ma szczęście itd.
    dlaczego nie imię ludzkie, własne imię, a potem także wymawialne….
    Na przykład mam trudności z reakcją na chang noi, nonsensowne imię.
    dlaczego mam odpowiadać takiej osobie?
    może Khun Peter ma coś do powiedzenia na ten temat….

    • Guido mówi

      Ponownie
      Myślę, że ten blog jest bardziej wartościowy, jeśli wszyscy odpowiadają właściwym imieniem,
      Często nie czuję się traktowany poważnie, gdy ktoś odpowiada z wyraźnym, bezsensownym imieniem, o czym ty mówisz?
      wszystko kiepsko…. dlatego byłem tak mile zaskoczony wprowadzeniem Ferdinanta z jego indonezyjskim pochodzeniem.
      kjik , to jest poprawne blogowanie ... informacja o imieniu i reakcja.
      Często mi tego tutaj brakuje
      goniąc się trochę, zdobywając punkty…..
      chciałbym uzyskać aktualizację z thailandblog
      żadnego gonienia za faktami, tylko informacyjne, a jeśli ten blog nie wystarczy o sytuacji w Tajlandii, przejdź na thaivisa.com

      • @ Tak, Guido, nie można nikogo zmusić do udzielenia obszernej odpowiedzi i dobrej merytorycznej odpowiedzi. Poziom nie jest zbyt wysoki na wielu holenderskojęzycznych forach Tajlandii. Jesteśmy już pozytywnym wyjątkiem. Jest kilka osób, nie wymienię ich z imienia i nazwiska, bo boję się, że o kimś zapomnę, kto dobrze reaguje. Ale to wymaga czasu i to jest największy problem.
        Thaivisa to anglojęzyczne forum, znacznie większa grupa docelowa. To jest porównywanie jabłek z gruszkami. Ale możesz tam również komentować anonimowo i czy znasz osoby stojące za komentarzami/nazwami?

    • @ Guido w Tajlandii jest 14 milionów turystów, z czego 200.000 13,8 to Holendrzy. Tak więc Holendrzy nie są ważni w liczbach. Oczywiście pozostałe XNUMX miliona.

      Nie chodzi o nazwę, ale o przesłanie. Niektórzy podają dane osobowe, inni nie. Każdy jest w tym wolny. Pseudonim jest dość powszechny w Internecie. Każdy też może to robić, pod warunkiem, że jest konsekwentny i nie zmienia nazw (trolle).
      Co za różnica, jeśli ktoś używa swojego prawdziwego imienia lub pseudonimu? Ma to znaczenie tylko wtedy, gdy znacie się osobiście. Guido mówi mi coś, bo cię znam, ale inaczej też by mi to nie powiedziało. Mogłeś nazywać się Piet albo Klaas.
      Istnieje wiele powodów, dla których ktoś chce pozostać anonimowy, zarówno zawodowo, jak i prywatnie. Wpuściłem tam wszystkich.
      Myślę, że chcielibyście wiedzieć, kto stoi za reakcją, ile ma lat, jaki ma związek z Tajlandią, bo wtedy lepiej spojrzeć na to z pewnej perspektywy. Jak w normalnym życiu, ale taki jest cyfrowy świat. Jeśli ktoś chce wyjść z anonimowości, Facebook jest świetnym medium. Zdjęcia i opis można tam znaleźć.

    • Ferdynant mówi

      Guyido, dziękuję za komplement, ale zgadzam się również z odpowiedzią Khuna Petera. Istnieją całkiem dobre powody, aby używać pseudonimu i robić to bez naruszania prawdziwości pisemnego artykułu lub odpowiedzi, ponieważ zależy to od uczciwości autora.

    • Hanzy mówi

      Mi raczej krótkowzroczne, ta odpowiedź.
      Być może Francja jest numerem 1 wśród wakacyjnych destynacji NL. Ale ilu Chińczyków i Japończyków tam przyjeżdża?

      Nie chodzi o to, ile NL jedzie do Tajlandii, ale ilu turystów ze świata odwiedza Tajlandię.

      Więc dołącz do mnie z Khun Peterem

  4. Wimol mówi

    Są to kwoty oficjalne, gdyby trzeba było wiedzieć, jakie kwoty cudzoziemcy zostawiają tutaj swoim żonom i rodzinie, nie w ich imieniu, ale za zagraniczne pieniądze.
    jeden kupuje domy na wynajem, drugi kupuje ziemię, a jeszcze inni kupują plantacje kauczuku, nie da się tego wycenić poza milionem, a nawet dziesięcioma milionami. A duża część turystyki przechodzi przez kraty, jak to jest oficjalne? Prawie każdy cudzoziemiec, którego znam, ma również swój własny dom, nie na swoje nazwisko, ale za to wszystko zapłacił.Jeśli to wszystko upadnie, wielu będzie głodnych.

    • Gringo mówi

      Całkowicie zgadzam się z Twoją konkluzją.
      Wszystkie te pieniądze, które masz na myśli, są z pewnością wliczone w cenę! W końcu wszystko jest płacone w bahtach, które „kupiłeś” w tajskim banku.

  5. Henk van 't Slot mówi

    Muszę całkowicie zgodzić się z Guido, od lat jestem zdumiony przezwiskami, które najprawdopodobniej sobie nadali.
    Jestem już Sokepokiem i kimś pod pseudonimem Kwai na pin page z bardzo przydatnymi informacjami??? zacinali się.
    Więc nie mówię o ludziach, którzy nazywają siebie Thai Arie, Pattaya Kees itp.
    Zwykle bardzo szybko wiem, czy osoba, która pisze lub odpowiada, mieszka w Tajlandii, czy też jest to ktoś, kto był raz na wakacjach i uważa się za eksperta w Tajlandii ze specjalnością Pattaya.
    Uważa, że ​​Thailandblog nadal jest jednym z najlepszych, ładnie napisanych artykułów i nie jest tak źle, żeby się nawzajem wkurzyć.

  6. Robert mówi

    Drogi Hansie, a może powinienem powiedzieć pan Geijnse? 😉 Do ludzi można zwracać się tylko za brak kultury w komentarzach, a nie za wymyślanie przezwisk czy używanie tylko imienia. Nie widzę sensu ciągłego używania imienia i nazwiska, czy nie chodzi tylko o posiadanie (stałej) tożsamości online? Kiedy rozmawiam z kimś w pubie, zwykle znają tylko moje imię, a dyskusje tam często są równie trudne, tak naprawdę nie zawsze chodzi o anonimowość lub ukrywanie się. Redaktorzy to także po prostu „Khun Peter”, prawda? Czy to nie wystarczy? Przynajmniej dla mnie.

    Jeśli w ogóle istnieje anonimowość lub ukrywanie się, jak to nazywasz, może to mieć również dobre powody. Świat emigrantów w Azji jest bardzo mały, a zwłaszcza jeśli ktoś jest bardzo dobrze znany z określonej pozycji, mogę sobie wyobrazić, że chce mieć możliwość wyrażenia osobistej opinii bez angażowania swojej organizacji. To nie działa, jeśli zamierzasz wymienić imię i nazwisko. A jeśli ta opinia nie przekracza granic dobrej przyzwoitości, to nie ma w tym nic złego, prawda?

    Mam nadzieję, że moja odpowiedź może złagodzić niektóre z twoich negatywnych uczuć na temat etykiety internetowej.

    • @Robert i Ferdynant, dołączam do Was.

      Zabawne, często rozmawiamy o tajskich i holenderskich okularach io tym, z jakiej perspektywy na coś patrzysz.

      Stanie za czymś, otwartość, przejrzystość miłe słowa. I oczywiście jestem za. Ale ponieważ w tym przypadku, podobnie jak w przypadku Tajlandii, również musimy niuansować, nie możemy uogólniać i patrzeć na jednostkę, moja opinia na ten temat.

      Ważnym powodem wyboru anonimowości jest:
      – służbowe, jeśli masz zadanie lub stanowisko publiczne, rozsądniej będzie pisać pod pseudonimem. Zwłaszcza w tak kontrowersyjnym temacie jak Tajlandia, która szybko budzi negatywne skojarzenia i uprzedzenia. Emerytom łatwo jest powiedzieć, że pobierają emeryturę i nie mają innych zainteresowań (biznesowych). To robi różnicę.
      – Prywatnie w Tajlandii panuje cenzura. Sam Guido mówi: uważaj, co mówisz w prasie, bo możesz zapomnieć o przedłużeniu wizy… Krytyka rządu lub wypowiedzi politycznych może oznaczać, że ja, jako osoba ostatecznie odpowiedzialna za blog o Tajlandii, nie będę już mógł wjechać do kraju. Koniec bloga o Tajlandii

      Poza tym nie masz pojęcia, z jakimi idiotami mam do czynienia. Kiedyś napisałem coś krytycznego o Pattaya. Już następnego dnia w mojej skrzynce pocztowej były groźby śmierci.

      Blog o Tajlandii to hobby, które zajmuje mi dużo czasu. Na początku też pieniądze, teraz jest trochę reklamodawców, ale to nawet nie pokrywa kosztów. Gdyby przeszkadzano mi w życiu prywatnym lub biznesowym, ponieważ pewne osoby nękałyby mnie przez e-maile lub brudziły inne moje blogi, Thailandblog nadal byłby czarny.

      Mam nadzieję, że weźmiesz to pod uwagę.

  7. holenderski mówi

    Chyba mam tu niebieski poniedziałek.
    Przypadkowo natknąłem się na tę stronę za pośrednictwem linku i pomyślałem: „OK, może mogę odpowiedzieć na te rzeczy, o których myślę, że coś wiem i być może coś wniosę.
    Nawiasem mówiąc, nie wiedziałbym, gdzie mógłbym zostawić dane osobowe, aby nie zostały one szybko zapomniane.
    Ja też nie znam guyido i nie wiedziałbym, gdzie szukać, żeby się czegoś o nim dowiedzieć.
    Nawiasem mówiąc, myślę, że jego komentarz jest mdły i całkowicie nie na miejscu na tej stronie/temacie.

    Jakimi informacjami mogę Ci służyć, Lordzie Guyido?

    • @ Holenderski. Chodzi o ukrywanie się za pseudonimem. Ale po co się ukrywać, jeśli się nie znacie. Załóżmy, że nazywasz się Piet Pietersen i od teraz będziesz odpowiadać pod tym nazwiskiem. Więc to nie robi żadnej różnicy, prawda? W końcu nie znam holenderskiego i Piet Pietersen też nie. Zależy mi głównie na jakości odpowiedzi, a nie na nazwie nad nią. To samo dotyczy autorów.

      Oczywiście jestem też ciekawa „osoby” stojącej za tą historią. Może powinnam zorganizować w Bangkoku spotkanie blogerów z Tajlandii i wszystkich zaprosić?

      • Ferdynant mówi

        Świetny pomysł, gorąco polecam. Może warto byłoby zorganizować coś w Holandii. Myślę, że mieszka tu więcej członków niż w Tajlandii. Znam centrum konferencyjne niedaleko Dieren, gdzie płaci się tylko za napoje. Jak wiadomo, można również zapewnić tajskie jedzenie.

        Być może całkowicie odbiegliśmy od tematu (Gringo: ekonomia w Tajlandii), ale ponieważ ten artykuł wywołał sporo dyskusji, może to być coś, z czym redaktorzy mogą coś zrobić. Wszędzie są zepsute jabłka, ale wciąż jest cudownie, gdy spotykają się ludzie o tych samych zainteresowaniach i możecie coś dla siebie znaczyć. I oczywiście te spotkania już się odbywają, ale nie wszyscy z nich są członkami Thailandblog i myślę, że to daje pewien związek.

    • Guido mówi

      ok, Dutch...co to jest niebieski poniedziałek?
      Nie jestem już w 100% Holendrem, więc nie rozumiem tego.

      Nigdy nie przeżyłam kolorowego poniedziałku.
      Ins Blue Hinein?
      brak pomysłu

      ok proste , ja też używam pseudonimu , nauczyłem się tego pisząc kilka artykułów dla / w Noord Hollands Dagblad

      Zanim napisałem, że zostałem ostrzeżony przez urzędnika państwowego, który towarzyszył mi w birmańskich obozach dla uchodźców, /pojechanie tam samemu właściwie nie jest możliwe/w każdym razie bardzo jasno mi dano do zrozumienia, że ​​lepiej nie pisać negatywnej historii na temat tej sytuacji tam, ponieważ w mojej [MOJEJ] przyszłości mogą pojawić się pewne problemy w Tajlandii.\
      zobacz także komentarz khun peter….

      Lubiłem wierzyć, że skoro birmańscy uchodźcy byli kontrolowani za pomocą broni automatycznej, najwyraźniej przybyłem do miejsca, w którym cudzoziemcy są tak naprawdę bardzo, bardzo niechciani…..

      Nie będę wchodził w szczegóły, normalnie używam mojego imienia na tym blogu jako guyido
      to jest lepiej rozumiane tutaj w Tajlandii jako moje imię chrzcielne guido
      krótko mówiąc, aby wyjść z cienia, zajrzyj do internetu;
      www. guidogoedheer.eu albo wpisz w Google, głupio….

      i mam nadzieję, że jest całkowita jasność
      Utrzymuję swój pseudonim polityczny w tajemnicy, ponieważ regularnie publikuję informacje o polityce Tajlandii w stosunku do birmańskich uchodźców

      Czy to wystarczy panie Dutch?
      zawsze możesz skontaktować się ze mną osobiście poprzez moją stronę/e-mail…najlepiej nie poprzez blog.

      pozdrawiam Guyido

      • Hanzy mówi

        Więc googluj

        http://www.onzetaal.nl/advies/blauwemaandag.php

      • Blue Monday = ostatnio Więcej informacji: http://www.onzetaal.nl/advies/blauwemaandag.php

      • holenderski mówi

        Odpowiedź na pytanie została już udzielona!
        Ze względu na fakt, że dopiero niedawno komentowałem na tym blogu, byłem również zaskoczony, że użyto mnie jako „negatywnego” przykładu (odpowiednie zdanie zostało teraz usunięte, a cała ta historia jest nieco niezrozumiała dla większości ludzi).
        Ta myśl „pana” Dutcha nie miała sensu.

  8. Innym problemem jest to, że nie chodzi już o temat Gringo, jakim jest gospodarka w Tajlandii.

  9. Ferdynant mówi

    Od lat 90. wzrost gospodarczy przesunął się do Azji i nie jest to zaskakujące. W końcu Azja jest największym kontynentem na świecie i w 2006 r. liczyła około 3,97 miliarda mieszkańców, co stanowi 61% całkowitej światowej populacji (6,5 miliarda). Rynek zachodni jest już praktycznie nasycony, co oznacza, że ​​nie ma już wzrostu. Unia Europejska uratowała już wiele krajów europejskich, w tym Grecję i Irlandię, przed bankructwem i wygląda na to, że takie kraje jak Portugalia i Hiszpania nie przetrwają bez miliardowej pomocy. Kraje Trzeciego Świata? Jeśli nie będziemy ostrożni, wkrótce sami będziemy należeć do kraju trzeciego świata.

    Oczywiście Azja jest uzależniona od Zachodu, ale odwrotnie, ta zależność jest znacznie większa. Na przykład nie mniej niż 75% naszych gruntów rolnych znajduje się w innych częściach świata, kosztem lasów deszczowych. Ze względu na wzrost gospodarczy i niskie koszty (płace) prawie wszystkie międzynarodowe koncerny zadomowiły się także w Azji. Gdyby w Azji nie było już farangów do przybycia ani inwestycji, z pewnością oznaczałoby to koniec naszego państwa opiekuńczego i wkrótce ponownie znaleźlibyśmy się w sytuacji gospodarczej takiej jak w latach trzydziestych XX wieku. Zastanawiam się też, jak długo uda się utrzymać nasz (nadmierny) stan socjalny, co denerwuje mnie od lat. Jeśli nie chcemy dalszego spadku gospodarczego, jesteśmy zmuszeni inwestować w Azji.

    Nasza kolonialna przeszłość i wyższość, w jakiej żyliśmy przez lata, sprawiły, że czujemy się ponad Azjatami i patrzymy na wschodzące gospodarki w Azji z pewną pogardą lub, mówiąc dokładniej, z mieszanymi uczuciami. Przecież gospodarki wschodzące mogą zniweczyć dominację gospodarczą nas (Zachodu) i nie możemy tego zaakceptować ze strony krajów i narodów, które do niedawna przedstawialiśmy jako republiki pracy i małpy.

    Gringo, mówiąc o uwłaczającym... oczywiście wnosimy znaczny wkład (z własnego kraju) w gospodarkę azjatycką, ale nie powinniśmy przeceniać tego wkładu, sądząc, że możemy sobie wtedy pozwolić na różne przywileje, prawa lub niegrzeczne zachowanie. W przeciwieństwie do nas, Azjata w pewnym momencie ma już tego dość i wszyscy obcokrajowcy lub grupy są po prostu banowani, niezależnie od wysokości wpłaconej składki.

    • Gringo mówi

      Ferdinant: Sam jestem z wykształcenia ekonomicznego i rozumiem, co chcesz powiedzieć. Jednak w twoim rozumowaniu jest sporo zwrotów akcji, które opierają się nie tyle na faktach, co na myślach (politycznych). To jest dozwolone, to twoje pełne prawo i ja też nie zamierzam z tym walczyć.

      Powodem, dla którego odpowiadam, jest to, że później mówisz o „Czujemy się lepsi od Azjatów, pogarda, odbieganie od przywilejów, praw, niegrzeczne zachowanie”. To „my” może odnosić się do dużych grup Farangów, ale proszę, nie mieszaj mnie do tego. W ogóle nie czuję się adresowany.

      Po prostu wnioskuję, że Tajlandia absolutnie nie może obejść się bez turystyki i związanych z nią korzyści, pokazują to liczby. Nie więcej i nie mniej. Ostatnie zdanie twojego argumentu jest zatem całkowicie nie na miejscu, ponieważ jest utopią.

      • Robert mówi

        Ferdinant i Gringo mają rację, ale mówisz o zupełnie innych rzeczach; Ferdinant opowiada o Azji, a Gringo o Tajlandii. Wzrost jest w Azji, co jest bardzo wyraźne od 20 lat. Jednak w Azji istnieje wiele głównych różnic w zależności od kraju; są kraje postępowe, w których ludzie rządzą z wizją, i są kraje, w których jest to eufemistycznie mniej prawdopodobne.

      • Ferdynant mówi

        Drogi Gringo, tak się składa, że ​​jestem (akademickiem) ekonomicznie, ale także prawnikiem podatkowym. W twoim rozumowaniu jest sporo zwrotów akcji, które są nie tyle oparte na faktach, ile na (myślach politycznych), to te klinczery, z którymi nie mogę nic zrobić. Gdzie w takim razie są te zakręty? Liczby i stwierdzenia, o których wspomniałem, są oparte na faktach i oczywiście można je również sprawdzić.

        Pisemne „my” nie jest osobiste, ale w sensie ogólnym, że tak powiem, kto pasuje do buta. Gringo, aby ożywić dyskusję na temat artykułu „Ekonomia w Tajlandii”, który napisałeś, podszedłem do tego z innej i tak, nazwijmy to politycznej perspektywy, i wygląda na to, że całkiem nieźle mi się to udało. W końcu nie każdy jest zorientowany w liczbach i tym się interesuje. Liczby są często znacznie mniej interesujące niż historia, która się za nimi kryje.

        Dla wszystkich jest jasne, że Tajlandia nie może się obejść bez turystyki z towarzyszącym jej efektem ubocznym z ekonomicznego punktu widzenia. Jednak nie jest utopią, że Azjata (w tym Tajlandczyk) w danym momencie, i powiem to w zniuansowany sposób, ma częściowy brak tego. W Azji emocje często biorą górę nad racjonalnością. Są tego przykłady, wystarczy pomyśleć o zamachach bombowych na Bali, które kosztowały fortunę w dochodach turystów. Minister, który następnie otwarcie wzywa ludność do popełnienia przemocy wobec Belanda (Holendera). Tajlandia (od południa do Bangkoku) również nie jest z tego zwolniona.

        I oczywiście nie są aż tak upośledzeni, żeby zakazać wszystkim obcokrajowcom, ale pewnym grupom lub narodom, wiedząc, że inni staną w kolejce po to.

        • Gringo mówi

          Ferdinant: dziękuję za odpowiedź, piszesz: „Dla wszystkich jest jasne, że Tajlandia nie może obejść się bez turystyki z towarzyszącym jej spin-offem z ekonomicznego punktu widzenia”

          To był właśnie sedno mojej historii, więc jako bracia profesjonaliści i blogerzy zgadzamy się co do tego do tego stopnia, że ​​według niektórych reakcji na „Blinkers” najwyraźniej nie jest to jasne.

          Co do reszty nie będę – mówiłem to już wcześniej – nie wchodzić w dyskusję, szanuję Twój pogląd na ten temat.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową