(Karasev Wiktor / Shutterstock.com)

„Świątynia zamknięta, proszę pana”, mówi kierowca tuk-tuka z kamienną twarzą, kiedy wspominam o Wat Pho. Jeśli zapytam dlaczego? Jest odpowiedzią. Dzień buddyjski. Ale wie coś jeszcze. Za jedyne dwadzieścia bahtów. Okazja prawda? Uśmiecham się i serdecznie dziękuję. Następny zabierze mnie tam, gdzie chcę być. Te i inne oszustwa oznaczają, że zawsze powinieneś mieć się na baczności, gdy wsiądziesz do takiego grzechoczącego trójkołowca. Zwłaszcza w Bangkoku.

To zabawne pojazdy do zobaczenia i zaludniają duże miasta jak karaluchy. Widzisz, jak poruszają się w ruchu ulicznym z zawrotną prędkością kilometra powyżej siedemdziesięciu i zastanawiasz się, ile wypadków powodują. Do tej pory wychodziłem bez szwanku. Jest to łatwy środek transportu, aby szybko się gdzieś dostać, jeśli nie jest to zbyt daleko, ale niestety wśród pszenicy jest dużo plew. Jakby oszustwo było sportem narodowym, wielu niczego niepodejrzewających turystów zostaje zwabionych do tuk-tuka na zupełnie inną wycieczkę niż miał na myśli.

Wat Pho

Jedna z sztuczek jest następująca: Przy głównych atrakcjach turystycznych, takich jak Wielki Pałac Królewski, słynna Wat Pho czy park narodowy, czeka na Ciebie przewodnik o wyglądzie urzędowym lub tzw. pracownik. Mówi ci, że niestety atrakcja jest zamknięta z powodu „dnia buddyjskiego” lub z innego prawdopodobnego powodu, takiego jak uciążliwe komary malarii. Ale zawsze w pobliżu jest tuk-tuk, który chce cię zabrać gdzie indziej. Fajna wycieczka za niewielkie pieniądze.

Droższe lub fałszywe

Kiedy jesteś zmęczony upałem, czasami nie możesz uciec przed siłą perswazji, która całkowicie cię przytłacza. I zanim się zorientujesz, mijasz sklepy z pamiątkami, sklepy z biżuterią i sklepy odzieżowe, gdzie jesteś prawie zmuszony coś kupić. I zawsze jesteś przeceniony. Bo kierowca, pomocny przewodnik i sklepikarz muszą na tym zarobić. Moja wskazówka: zignoruj ​​to, podejdź do wejścia i przekonaj się, czy jest otwarte, i tam kup bilet. Ponieważ bilety oferowane na zewnątrz są albo droższe, albo fałszywe.

Komisja

I nie tylko jeśli chcesz iść do czegoś turystycznego, coś może pójść nie tak. Na przykład, jeśli chcesz dostać się ze stacji do hotelu, wykonają przejazd gdzie indziej za swoją prowizję. Po prostu usiądź i zażądaj, aby za taką samą uzgodnioną kwotę zawiózł Cię we wskazane miejsce. Rower trójkołowy właściwie nie nadaje się na dłuższe dystanse. Jako pasażer nie masz widoku poza asfaltem, kołami auta i tyłem kierowcy i wdychasz spaliny. Ponieważ nie ma licznika, trzeba wielokrotnie negocjować cenę. W rezultacie stawka jest wyższa niż taksówką, która jest szybsza, wygodniejsza i przede wszystkim bezpieczniejsza.

19 komentarzy do „„Świątynia zamknięta, proszę pana” i oszustwo tuk-tuk w Bangkoku”

  1. Maryja. mówi

    Rzeczywiście kilka razy próbowali u nas.Wędrują wtedy do jubilerów, odzieżowców itp.

  2. Johna Chiang Rai mówi

    Zwykle alternatywna przejażdżka, którą oferują bardzo tanio, trafia do jubilera, krawca, lub innego sprzedawcy, gdzie owi kierowcy Tuk Tuk dostają swoje procenty lub inne korzyści.
    Chociaż na całym świecie widać i prawie nie słyszy się o oszustwach turystycznych, często mam wrażenie, że czasami turyści zachowują się tak głupio, że prawie sami o to proszą.
    Wiele lat temu przeżyłem zorganizowaną wycieczkę, podczas której ludzie mówili przewodnikowi, że mają trudności z zamówieniem biletów lotniczych z Phuket do Bangkoku.
    Chociaż biura podróży są na lotnisku i wszędzie w Phuket, przewodnik, który wyczuł pieniądze, od razu zaoferował swoją pomoc.
    Ponieważ ci turyści powiedzieli już w rozmowie z zaprzyjaźnionym Przewodnikiem, że mają trudności z zamówieniem tych biletów lotniczych, to oczywiście mocno podwyższona cena była już zaprogramowana555.
    Usiadłam z przodu autobusu, a ponieważ już wystarczająco rozumiałam tajski, usłyszałam jak Przewodnik dzwoni do biura podróży, które wieczorem przyniesie mu Bilety po 900 bahtów (Kao roy).
    Ponieważ widziałem parę, która zamówiła te Bilety późno w nocy gdzieś w barze w Patongu, byłem bardzo ciekawy, ile w końcu zapłacili?
    Przewodnik, który oczywiście powiedział im, że miał dużo kłopotów i szczęścia, mógł jeszcze dostarczyć dla nich 2 bilety po 3.500 bahtów, więc przelicz swoje wygrane.555
    Para była tak zadowolona z tej dostawy, że dała mu również kilkaset bahtów napiwku.
    Ponieważ nie chciałem zawstydzić Przewodnika i tych turystów, oczywiście milczałem i pozwoliłem im obu być szczęśliwym.
    Można powiedzieć, że to nie oszustwo, ale handel, ale biorąc pod uwagę tę cenę, gdzie przebiega granica między handlem a oszustwem?

    • Berta Foxa mówi

      Przewodnicy ci są bardzo niedostatecznie opłacani i wykorzystywani przez biura podróży. Skoro więc nieliczni, w jego oczach, bogaci turyści zachowują się tak uzależnieni, zachowują się głupio, nie są w stanie nawet sami kupić biletu i na wszystko mówią tak i amen, to wcale się nie dziwię, że widzi w tym handlowo. W ten sposób zarobiłem 1700 bahtów. Po prostu uczciwa prowizja. Swoją drogą, nawet 50 euro. Ale dla przeciętnego Tajlandczyka to dużo pieniędzy.

  3. Tomek mówi

    Można to też zrobić inaczej.
    Około 40 lat temu odbyliśmy naszą pierwszą podróż do Tajlandii
    Idąc gdzieś zatrzymała się limuzyna, wysiadł bardzo muskularny Taj i powiedział „wsiadaj do samochodu”
    Nie o to „ty” chodziło, ale tak, nigdy byśmy tego nie wygrali.
    Wsiedliśmy więc do limuzyny, a w limuzynie siedział mały Tajlandczyk, który zapytał, czy nie chcemy wycieczki krajoznawczej.
    Właśnie został powołany do rządu i chciał poprawić swój angielski.
    Podwoził więc turystów i pokazywał mu swoje miasto, pod warunkiem, że mówiliśmy po angielsku i poprawialiśmy go, gdy popełniał błędy.
    Nigdy nie miałem tak fantastycznego zwiedzania miasta,

  4. Jacek S mówi

    O tym też mogę pogadać... Pierwszy raz doświadczyłem oszustwa w Pattaya. To było jakieś trzydzieści lat temu… Szedłem tam drogą wzdłuż plaży i podszedł do mnie mężczyzna i zapytał, skąd jestem. Powiedziałem Holandia, a on od razu z entuzjazmem powiedział, że był tam już wcześniej i ma wielu przyjaciół w Holandii.
    Zaraz potem powiedział, czy wiecie, jak zapłaciłem za wyjazd do Holandii? Nie, tego nie wiedziałem. Tanio kupował klejnoty i sprzedawał je w Holandii! I tak się złożyło, że teraz była wielka wyprzedaż, a on znał adres, pod którym miałem gwarancję, że nie zostanę oszukany.
    Zobaczmy, odpowiedziałem, a on zabrał mnie pieszo do sklepu po drugiej stronie ulicy. W środku dostałem przyspieszoną lekcję patrzenia na biżuterię i odróżniania oryginału od podróbki. I wtedy pojawiło się pytanie: ile planuję kupić, im więcej, tym większy rabat. „Nieśmiały” jąkałem się, że wszystko wydaje mi się ekscytujące, ale nie mam pieniędzy. No cóż, karta kredytowa nie była problemem. Kiedy zasugerowałem, że powinienem przedyskutować to najpierw z żoną, uznali, że to śmieszne, że jako mężczyzna muszę to zrobić.
    Aby wyjść bez utraty twarzy po obu stronach, wyjaśniłem, że jestem stewardessą i prawie co miesiąc przyjeżdżam do Tajlandii. Chciałbym wtedy wrócić w następnym miesiącu. Zadowolony z tej odpowiedzi, wyszedłem.
    Kilka lat później: podróżowałem po Bangkoku z kolegą, który po raz pierwszy odwiedził Tajlandię. Pojechaliśmy do Pałacu Królewskiego…. kiedy tam dotarliśmy, okazało się, że jest zamknięty dla publiczności. Przeszliśmy chodnikiem i po chwili przyjechał tuk-tuk, który za niewielkie pieniądze zabrał nas do pięknej świątyni…. przyjeżdżałem do Bangkoku od lat, więc powiedziałem koledze, żeby obserwował, co się stanie.
    Weszliśmy i zaprowadził nas do małej świątyni, w której prawie nie było widać człowieka. Wysiedliśmy i obeszliśmy budynek, a niecałe dziesięć minut później byliśmy z powrotem w Tuk-Tuk. Kiedy kierowca nas zobaczył, wstał i „musiał iść się wysikać”.
    Byliśmy w tuk-tuku, kiedy podszedł do nas inny mężczyzna i zapytał, skąd wiemy o tej świątyni…. i szkoda, właśnie przegapiliśmy ślub jego siostrzenicy, który odbył się tutaj. Zapytał też, skąd jesteśmy…. i tak się złożyło, że siostrzenica wyjechała w podróż poślubną do Holandii. A jak zapłaciła za wycieczkę?
    Wpisałem mężczyznę: prawdopodobnie z zakupu biżuterii i wpływów z niej w Holandii i tak przypadkiem była dziś wielka wyprzedaż…. na co wyjąkał skąd ja wiem….
    Powiedziałem mu, słuchaj, jeśli chcesz oszukiwać ludzi, to nie wymyślaj tej banalnej historyjki. Można to przeczytać w każdym przewodniku turystycznym i już to wiemy. Poszukaj wiadomości. Zrób nam niespodziankę, abyśmy dostali coś za stracone pieniądze.
    Potem odpowiedział, że zrobił to, ponieważ Tajlandia była przez lata eksploatowana przez Zachód i chciał się jakoś zemścić.
    Nieco później przyjechał jego przyjaciel kierowca tuk-tuka, aby zabrać nas dalej. Do oszustwa nie doszło i każdy chciał wyjść bez zbytniej utraty twarzy.
    Gdy zatrzymaliśmy się gdzieś na skrzyżowaniu z czerwonym światłem, powiedziałem do kolegi: a teraz jak mecz z tym Tuk-Tuk. Nie wiem, dokąd chce nas wszystkich zabrać, ale podejrzewam, że nic dobrego.
    Kilka minut później kolejny Tuk-Tuk zawiózł nas w miejsce docelowe za normalną cenę i zostawiliśmy naszą „przygodę”. Mój kolega zrobił wrażenie swoim starszym o dziesięć lat kolegą, który tak dużo wiedział o Bangkoku i jego praktykach, hahaha….

  5. Philippe mówi

    Czy wszystko co jest napisane jest poprawne.. ale jesteś w Bangkoku pierwszy raz (więc laik) i nagle ktoś mówi "Solly ale Świątynia zamknięta, ale masz szczęście dzisiaj bo Dzień Buddy, uciekaj tuk tuk..." nawet więcej, ten człowiek nosi odznakę z napisem „Policja Turystyczna”… to ufasz temu człowiekowi czy nie?
    Nie, nie!!!! i tak, wszedłem w to wiele lat temu i uwierz mi, że dobrze się składa.
    I znowu… jeśli nie kupisz żadnej biżuterii (głównie kamieni szlachetnych) ani ubrań, zawiozą cię do śmiesznego posągu Buddy lub maleńkiej świątyni pośrodku niczego, a potem znikną… zaplanuj!
    Trzy tygodnie temu taksówką z hotelu do pobliskiej restauracji, pytając „ile?” …„60 bathów” mówi mężczyzna, ok iw końcu dajemy mu 100 thb. Dobrze zjedzony i pijany, a przy wyjściu stoi tuk tuk… pyta „ile”… „200 thb sir”…. (czasami potrafią poprawnie wymówić r 555).
    Oczywiście musiałeś jeździć tuk tukiem, ale taksówka jest znacznie tańsza i bezpieczniejsza.
    Nazywając kota kotem, w każdym dużym mieście jest coś takiego…
    Moje przesłanie brzmi: „nie ufaj ludziom z plakietką z policją turystyczną”… w przeciwnym razie Tajlandia, w tym Bangkok, jest i pozostaje przerażająco bezpiecznym krajem / miastem, znacznie bezpieczniejszym niż Antwerpia, w której mieszkam.

  6. Rebel4Ever mówi

    A potem hałas, jaki robią tuk-tuki… Ale najbardziej denerwuje mnie to, że ktoś podchodzi do mnie na ulicy, jeśli potrzebuję transportu. Występuje w mniejszym stopniu również przy taksówkach… Dlaczego? Ponieważ jestem obcokrajowcem, który używa swoich nóg do tego, do czego zostały stworzone. Idź… idź. Tajowie nie. Uważają to za dziwne. Czy masz dosyć…

    • Kris mówi

      Warto zwrócić na to uwagę, w zeszłym roku dostałem mandat w wysokości 500THB za nadmierne chodzenie. Od teraz chętnie wezmę tuk-tuka.

      • Berta Foxa mówi

        500 grzywny za kąpiel za nadmierne chodzenie? Wyjaśnić?

      • khun muu mówi

        Kara za nadmierne chodzenie?
        Nie słyszałem o tym od 42 lat.

        Jestem bardzo ciekawa gdzie i jak Ci się to udało.

        Być może kobieta rozmawiała podczas spaceru, a 500 bahtów było ulgą w jej utraconych dochodach.

      • Cor van der Velden mówi

        Biegłeś za szybko, przekraczając dozwoloną prędkość?

    • Johnny B.G mówi

      @Rebel4ever,
      Nie sądzę, że to kwestia zmęczenia, ale po prostu wygody. Po co wybierać trudną drogę, skoro można bez problemu pojechać w inne miejsce i pozwolić komuś innemu na tym zarobić? Sytuacja, w której każdy wygrywa.
      Swoją drogą, tuk tuk wkrótce będzie używany tylko w celach turystycznych i na targowiskach, bo kto zapłaci więcej niż klimatyzowana taksówka? Wersje elektryczne już istnieją, ale różni się to od dźwięku i zapachu tuk tuka i nazywa się to postępem. Wspomnienie oczywiście pozostanie po tych kaskaderskich kierowcach 🙂

  7. Bert mówi

    Pierwsze wakacje do TH, zorganizowane pod koniec lat 80. 90 z powrotem na własną rękę i oczywiście czasami masz dzień, kiedy tak naprawdę nie masz ochoty na nic. Kennis ostrzegł nas już przed kamerą tuktuk i dał nam wskazówkę, jak inaczej spędzić „dzień wiszący”. Weź tuk-tuka i pozwól mu zabrać cię, gdzie chce. Najpierw uzgodnij kwotę, na przykład 20 0f 30 THB, i zobacz, na czym skończysz. Jubiler, odzież, sklep ze złotem itp. Pozostań w pomieszczeniu wystarczająco długo, w przeciwnym razie kierowca tuk-tuka nie otrzyma żadnych rachunków za benzynę / gaz. A w tamtych latach wciąż wszędzie oferowano colę lub coś miękkiego. W ten sposób widzisz coś z BKK i nic Cię to nie kosztuje.

    • Jacek S mówi

      Ja tak czasami robiłem… też w Indiach… kierowca wtedy dostawał długopisy i inne rzeczy dla swoich dzieci. Dobrze mi zrobiło, że „pomogłem” komuś takiemu.

  8. Johna Chiang Rai mówi

    Oczywiście są też ludzie, którzy lubią się ruszać i lubią kupować za to trochę potu.
    Kiedy jestem w Chiang Rai, staram się być jak najbardziej mobilny fizycznie, a nie dostaniesz tego, jeśli będziesz jechał Songtaew, tuk tukiem lub taksówką na każdą milę.
    Co prawda wielu z tych ostatnich kierowców nie rozumie tego ruchu i nadal trąbi, żeby kogoś ze sobą zabrać, bo są przyzwyczajeni do zabierania motocykla lub śpiewnika co 2 do 300 m.
    Zaletą mojego przesadnego ruchu w ich oczach jest to, że w wieku 75 lat jestem sprawniejszy ruchowo niż większość Tajów w naszej rodzinie, którzy są od 30 do 40 lat młodsi.
    Większość z nich siedzi na bułkach pod domem w cieniu, kiedy pozwala na to pogoda, i porusza się na motocyklu tylko na wiejski targ lub 7 Eleven, żeby kupić coś do jedzenia.

  9. Danny mówi

    Następnego lata jedziemy z rodziną po raz pierwszy do Tajlandii. Teraz czytam o oszustwie Tuc Tuc. Czy można ufać taksówkarzom? A może oni też mają swoje sztuczki?

    • Geert P mówi

      Danny, zainstaluj Grab i/lub
      Aplikacja Bolt na Twoim telefonie i masz 100% pewność, że nie zostaniesz oszukany.Jeśli spotkasz kierowcę, który Ci się spodoba, możesz umówić się z nim na jednodniowe spotkanie.
      Miłych wakacji i ciesz się nimi. 99% Tajów jest uczciwych.

  10. Tucker Jan mówi

    Cześć Danny,
    Niektóre taksówki też biorą w tym udział, ostatnio doświadczyłam tego na postoju taksówek Central World, z powodu mojej przepukliny zdecydowałam się wziąć taksówkę do mojego domu w Bangkoku, zwykle BTS, pierwsza taksówka prosi o 500 thb, prosi o licznik, nie, nie on, taksówka nr 3 nie ma problemu, zapłaciłem 170 Thb na koniec przejazdu, bez autostrady, więc zawsze proś o włączenie licznika, żadnego licznika, a potem odejdź i weź inną taksówkę

  11. Róża mówi

    Właśnie wróciliśmy, najnowszym oszustwem nie jest Buddhaday, ale; tam wielki protest, nie idź tam, zaprowadzę cię naprzeciw. Wiele pięknych rzeczy do zobaczenia….
    A kiedy dostaną odpowiedź, że pojedziemy, widać, że wyglądają głupio.
    Zdarzyło się nam to dwa razy w ciągu trzech dni w pobliżu drogi Khaosan na starym mieście. Jest mało prawdopodobne, że wprowadzą zamieszki na Khaosan, gdy jest ono pełne turystów, ale tydzień wcześniej przeżyłem mały protest pod budynkiem rządowym, wystarczy się rozglądać i jeśli gdzieś jest tłum ludzi, przejść się lub zawrócić. Regularnie jedziemy autobusem w Bangkoku, fajnie jest to zrobić i coś widzisz.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową