Tajka lubi wychodzić za faranga, obcokrajowca, aby zdobyć pieniądze dla swojej rodziny. Ponieważ obowiązkiem Tajki jest dbanie o rodzinę, dlatego rozwiązaniem jest wyjście za mąż za Holendra. „To nie ma nic wspólnego z miłością” – mówi Marc Thirifays (54).

„To zdarza się niezliczonej liczbie obcokrajowców” – mówi Marc, który w 2003 roku poślubił Tajkę, a teraz ma córkę: „Idź wakacje naar Tajlandia, zakochuje się w Tajce i jedno prowadzi do drugiego.

Krowa mleczna
Marc zamieszkał w Tajlandii, najpierw u teściów, później w większej odległości ze względu na brak prywatności. Znudziło mu się też ciągłe żądanie pieniędzy. Nie dlatego, że nie ma już pieniędzy dla teściowej. Ale według Marka bracia też chcą jego wsparcia, a to dla niego zbyt daleko idące: „Nawet najlepsza krowa mleczna umiera, bo dała za dużo”.

Sześć miesięcy temu Marc miał nawet zostawić wszystko za sobą i wrócić do Belgii. Jednak po okresie odpoczynku z rodzicami wrócił do Tajlandii. Myśl, że nie będzie już widywać się z córką, odgrywa w tym główną rolę.

Ostrzegać
Marc szczególnie chce ostrzec obcokrajowców pod hasłem „popatrz, zanim skoczysz”. W kulturze Tajlandii rodzina jest najważniejsza, a jej męscy członkowie są na pierwszym miejscu. „Jeśli więc mężczyźni proszą o pieniądze, musisz je dać. Jeśli nie jest to możliwe bezpośrednio, kobieta jest pod presją, aby poprosić o pieniądze. I tak jesteś używany jak chodzący bankomat” – Marc wyjaśnia: „Ktokolwiek twierdzi, że mnie to nie spotka, chowa głowę w piasek”.

[youtube]http://youtu.be/1n95Dj41_B8[/youtube]

 

15 odpowiedzi na „Dojna krowa z zagranicy dla tajskiej rodziny (wideo)”

  1. Piotr Holland mówi

    Myślę, że to mówi wszystko.
    Swoją drogą niezły Belg.

    Każdy, kto się z tym nie zgadza, jest głupcem, ale takich jest na świecie mnóstwo.

    Bardzo się cieszę, że prawda stopniowo wychodzi na jaw.
    Tajowie nie będą lubić tego rodzaju historii i ich rozgłosu.

    Ehhh Falang ting tong, pasaat, Kinieauw, maidee!!!!!

  2. Piotr Holland mówi

    Cześć, Khun Peter, czy mógłbyś trochę pociągnąć to za sobą?
    Cóż, każdy, kto kusi bogów, będzie wiedział, ha ha

    • Edycja mówi

      No cóż, Peter, ostrzeżenie nie pomaga. Wszystkie farangi mówią: „tak, ale mojej to nie dotyczy, ona jest inna”

      „Jeśli nie chcesz słyszeć, musisz to po prostu poczuć”. mawiała moja mama.

  3. Edycja mówi

    Utwory często się niestety sprawdzają. Swoją drogą, żadnych uprzedzeń. Uprzedzenia panujące wśród Farangu istnieją także wśród Tajów. Pod tym względem niewiele się od siebie różnimy. Czyli jesteśmy tak samo głupi albo tak samo mądrzy jak Tajowie z Issana 😉

  4. Piotr Holland mówi

    Udało Ci się zachować głupotę i myśleć realistycznie. Gratulacje
    Prawdopodobnie nadejdzie dzień, kiedy ty też wrócisz do domu po brutalnym przebudzeniu, więc do tego czasu śnij dalej.

  5. Edycja mówi

    Zdanie z poprzedniego wpisu:

    „Związek z Tajką nie jest dla każdego”

    Może to dotyczy Marka? Nie ma ustalonych granic?

    Podobnie jak z dziećmi. Możesz także raz powiedzieć „nie”, gdy poproszą o słodycze. 😉

    Peter Holland powiedział: „miły Belg”. Myślę, że zbyt miło.

  6. Sama Loi mówi

    Po prostu zgaduję. Właśnie wróciłem z pubu i postaram się – w miarę możliwości – skomentować najważniejsze punkty wywodu drogiej Marijke, a teraz dla zabawy pozwolę sobie zastosować się do kolejności, jaką w tym celu podają redaktorzy:

    1. Związek z Tajką nie jest dla każdego
    odłożyć. To stwierdzenie jest zbyt ogólne i dlatego nie można na nie racjonalnie odpowiedzieć. Ponieważ większość turystów udaje się do znanych „zabawnych” miejsc w Tajlandii i nawiązanie tam trwałej relacji rzeczywiście nie wchodzi w rachubę.

    2. Marek to Marek. Nie ustalono żadnych granic. Jak, do cholery, masz wyznaczać granice z wyprzedzeniem, jeśli nie wiesz, jakie granice ustawić.

    3. Teraz, gdy Marc nie zna swoich ograniczeń, a alkohol wpływa na jego zdolność do prawidłowej i rozsądnej oceny, porzucił umiejętność mówienia „nie”.

    4. Powiedziałbym, zanim zaczniesz, zachowaj rozsądek i zachowaj rozsądek.

    • Edycja mówi

      Nie ustalono żadnych granic. Jak, do cholery, masz wyznaczać granice z wyprzedzeniem, jeśli nie wiesz, jakie granice ustawić.

      Można to również robić stopniowo. Powiedział, że jej bracia siedzieli po leniwej stronie i podnieśli ręce. To byłaby dla mnie granica.
      Ty też masz szacunek do samego siebie, prawda? Ale hej, nie wszyscy jesteśmy tacy sami. A przez różowe okulary świat po prostu wygląda inaczej.
      To odważne z jego strony, że chce to powiedzieć, bo możesz spodziewać się znudzonych reakcji typu: głupota, naiwność itp.

      W dodatku przeprowadził się tam wiele lat temu, a blog Tajlandii jeszcze nie istniał. Skąd on mógł to wszystko wiedzieć? 😉

  7. Edycja mówi

    @redaktorzy, chciałbym skontaktować się z Marijke van den Berg pocztą elektroniczną w związku z wieloma pytaniami. Czy możesz przekazać jej tę prośbę na mój adres e-mail?

    Zapytałem Marijke, czy mógłbym przekazać Ci jej adres e-mail (pomyślałem, że byłoby miło). Proszę poczekać na odpowiedź.

    • Harold mówi

      Z góry dziękuję za to. Mam nadzieję, że to zadziała...

  8. Sama Loi mówi

    Dotyczy faceta, który kupił Thiaise lub był z nim w związku. Więc nie ma w tym nic złego. Chodzi o ciągłe narzekanie ze strony tych gości, przez co spadają mi spodnie.

    • Piotr Holland mówi

      Poczekaj, aż zakochasz się w Samie Loi,
      a baht znika jak śnieg w słońcu.
      Uważam, że był to sympatyczny człowiek, Marc, który bardzo dobrze wiedział, jak opowiedzieć tę historię. Co jest z tym nie tak.
      Nie można tego powtarzać wystarczająco często, choćby po to, by uspokoić zachłannych Tajów i ostrzec przybyszów z farangów.
      Ponadto, jak doszedłeś do wniosku, że Marc zaczął pić?
      Co więcej, zrozumiałem, że często jeździsz do Tajlandii jako turysta na 3 tygodnie w roku. Jeśli dobrze pamiętam, to jaką możesz mieć wiedzę, tak się zastanawiam?
      Jeśli się mylę, możesz mnie poprawić

      Nie każdy jest tak silny jak ty.

      • Sama Loi mówi

        Cześć, Peter Holland, również dzień dobry. Teraz znów mam na sobie spodnie. Zawsze lubię, gdy ktoś myje mi uszy. Miły mężczyzna. Mam zwyczaj czołgania się za komputerem po poniedziałkowej wizycie u krowy. Nie zawsze mądrze. To tak, jakby usiąść za kierownicą i wypić drinka.

        Od dawna jestem zakochana w matkach, które wczoraj wieczorem prawie wylosowały żółtą kartkę. Ona często to robi, moje matki. Tak jak oni. Ona też przez jakiś czas chodziła z czerwoną kartką, nie, nie, na szczęście jej nie wyciągnęła. Na razie nie mogę mieć zawieszenia. W każdym razie. Nie chcesz tego wszystkiego wiedzieć.

        Przynajmniej raz w roku jeżdżę do Tajlandii.Policz swój zysk: 2 X 15 X 2 = 3 tygodni. Nigdy wcześniej tak na to nie patrzyłem. Tak więc spędziłem prawie 90 lata w Tajlandii w ciągu ostatnich 15 lat. Co za czas.

        Nie jestem ekspertem w dziedzinie relacji tajskich i nigdy nie będę. Widziałem wokół siebie wystarczająco dużo, aby to zrobić. Myślę, że ci goście, którzy ukończyli 65 lat – przynajmniej pod względem wieku – to banda nieudaczników. Widzisz ich spacerujących z dziewczyną, która ma około 25 lat, i myślą, że kupili z nią hit kinowy. Osoby wokół niego muszą to zobaczyć i wiedzieć, że on wciąż potrafi strzelać gole. Co za żałosny pokaz. Można też spojrzeć na to pozytywnie i powiedzieć, że farang udziela pomocy rozwojowej. Chociaż na poziomie mikro, ale kogo to obchodzi.

  9. Martin mówi

    Rozpoznajcie tę historię, większość zakochanych farangów myśli o ich trzyliterowej części ciała, która zaczyna się i kończy na literę L. A potem pieniądze są im systematycznie odbierane w bardzo sprytny sposób, czasem z wieloma łzami.
    Wszystko w imieniu Teeraka i z czasem bey bey farang, kop khun kab. Każdy członek rodziny chce pieniędzy, brat 39, siostra 35, kolejny brat 41, tata, mama, regularnie dzwonicie z najsmutniejszymi historiami, moja odpowiedź brzmi zawsze, farang pracował na swoje pieniądze 40 lat, powiedzcie swoim braciom i siostrze, że pierwsi muszą pracować 40 lat, a potem prosić Faranga o pieniądze. więc teerak mai mie tang,

    • Sama Loi mówi

      Zaczyna się na L i kończy na L, według LOL-a nie przychodzi mi do głowy nic innego.

      Właśnie obejrzałem wideo. I rzeczywiście, ten Marc to miły facet, fajny dziwak. Morał z tej historii jest taki: bądź zwierzęciem w związku i zachowuj się odpowiednio, to może pomóc.

      A jeśli zaczną marudzić, po prostu przyłącz się. Również płacze. A kiedy pyta „dlaczego płaczesz Teelak”, zaczynasz płakać jeszcze głośniej, a potem ze łzami w oczach mówisz „ja nie mam więcej pieniędzy” teelak.

      Więc moja rada jest taka: jeśli zaczną jęczeć, to też wyją, jeśli zaczną krzyczeć, to też krzyczą, jeśli zaczną bić, uderzajcie jeszcze mocniej.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową