Chris regularnie opisuje swoje doświadczenia w swoim Soi w Bangkoku, czasem dobrze, czasem gorzej. Wszystko to pod tytułem Wan Di Wan Mai Di (WDWMD), czyli Good Times, Bad Times (ulubiony serial jego matki w Eindhoven). 


W zeszłą środę wróciłem do domu na lunch i zobaczyłem obok komputera odręcznie napisany list po angielsku. O tak, powiedziała moja żona. Czy możesz poprosić jednego z twoich tajlandzkich kolegów o przetłumaczenie tego listu (najlepiej dziś po południu) na tajski. Może dzięki temu zarobić 300 bahtów.

Więc co to za list, zapytałem? Cóż, dziadek dał mi ten list. Znalazł ten list (datowany na grudzień 2016 r.) na nocnym stoliku swojego mia-noi. I – wiesz – ledwo mówi po angielsku i też nie umie czytać. Ale chce wiedzieć, co to dosłownie mówi. Podejrzewa, że ​​jego mia-noi (przy okazji, tak jak dwa lata temu) ma więcej niż przyjacielskie kontakty z co najmniej 1 innym obcokrajowcem.

Dziadek jest żonaty z babcią, zarządcą mieszkania. To cię nie zaskoczy. Ta para żyje jak kot i pies i NIE mam na myśli, jak kot i pies żyją tutaj w Tajlandii w wielu świątyniach. Zawsze kłócą się i kłócą o wszystko i o nic. O małych rzeczach, ale także o wielkich rzeczach w życiu. Doprowadziło to do tego, że w ostatnich latach dziadek często szukał „zbawienia” z inną kobietą. Zwykle na krócej i dla seksu (koncert), ale teraz znalazł kobietę, z którą mieszka od dłuższego czasu, mia-noi.

Babcia o tym wie i nie lubi tego. Dziadek ma własne dochody (emeryturę), własny podwóz i robi to, co lubi. Jego mia-noi ma 36 lat, a on 66. Różnica 30 lat jest znacząca, ale prawdopodobnie trzyma go ostro w łóżku, a teraz także poza nim. Jeszcze kilka lat temu był na tyle naiwny, by sądzić, że jest jedynym mężczyzną w jej życiu. Jego mia-noi codziennie zapewnia go, że nadal tak jest, ale dziadek ma zastrzeżenia.

Kilka lat temu miała kontakt z obcokrajowcem przez internet. I przez lata doskonaliła swój angielski. Mieszka w jego mieszkaniu niedaleko stąd i robi lalki, takie tajskie laleczki, ale trochę droższe, które sprzedaje w sklepie w MBK. Tam też może zetknąć się z obcokrajowcami. Kto ma powiedzieć.

Przeczytałem odręcznie napisany list, który nie był zwykłym listem miłosnym, ale sugerował kilka rzeczy. Pisarz, niejaki Michel ze Szwajcarii, donosi, że był pod wrażeniem mia-noi, kiedy spotkali się w Bangkoku w grudniu. Była ciepła, miła, uśmiechnięta i zdecydowanie seksowna. Pisze, że załącza pieniądze na jej plany (nie wiadomo, jakie są) i jest pewien, że dobrze je wyda. Ma nadzieję, że następnym razem, gdy przyjedzie do Bangkoku, nie będzie musiał nocować w drogim hotelu, tylko w jej mieszkaniu. Jej łóżko, po prostu nie pisze, ale nazywa mia-moi swoją dziewczyną. I obiecuje, że zrobi wszystko, by ją uszczęśliwić. To nie powinno być takie trudne, pisze, ale myślę, że niestety się myli.

Podsumuję główne punkty listu, a potem możesz napisać go po tajsku, powiedziałem mojej żonie. Nie wydaje mi się, żeby tłumaczenie dosłownie każdego słowa było zbyt wybredne. Dziadek chce tylko wiedzieć, czy ona zdradza go z kimś innym, czy nie? Cóż… są jeszcze dwa ważne szczegóły, o których ci jeszcze nie powiedziałam, powiedziała. Po pierwsze, dziadek mia-noi w ostatnich tygodniach nalegał, by mieszkanie zajmowane przez właściciela było jej nazwiskiem. W końcu Dziadek jest już trochę starszy i nigdy nie wiadomo, co się może wydarzyć. On bardzo ją kocha, a ona kocha jego, więc zabezpieczenie jej przyszłości nie może być takim problemem, prawda? Ciekawostka, biorąc pod uwagę, że zakochany Michel chciałby zatrzymać się w jej mieszkaniu podczas najbliższych wakacji. Pewnie podsunął jej pomysł.

Drugi szczegół jest równie soczysty. Dziadek był proaktywny i znalazł nowy koncert, nowego kumpla do seksu. Powiedział to mojej żonie w zaufaniu. A nowy koncert z chęcią odwiedziłby go w jego mieszkaniu (a dziadek też tego chce), ale jego mia-noi nadal tam mieszka…….czego nowy koncert nie wie. Więc dziadek ciągle się powstrzymuje, ale jego argumenty są coraz słabsze. Dlatego bardzo ważne jest dla niego, aby pokazać, że jego mia-noi jest mu niewierna i pokazać jej drzwi.

Moja żona przetłumaczyła (bardziej neutralne) streszczenie na tajski, a następnego dnia dziadek przyszedł odebrać notatkę z tłumaczeniem. Teraz tylko czekać.....

Aby kontynuować

3 odpowiedzi na „Odrzucić Wan di, wan mai di (nowa seria: część 5) z obu stron?”

  1. NicoB mówi

    Ładnie napisana historia, to jest naprawdę wan di wan ma di i będzie miało ekscytujące kontynuacje, wystarczająco dużo składników w Soi.
    NicoB

  2. TH.NL mówi

    Kolejna ładnie napisana opowieść o codziennych sprawach w Soi. Jestem ciekaw jak to się skończy. Jeśli coś pójdzie nie tak, dziadek oczywiście nie może nic powiedzieć, bo to on zdradza obecnie trzy kobiety jednocześnie.

  3. Franky R. mówi

    Haha!

    W Good Times, Bad Times nawet tego nie wymyślają! Nie mam pojęcia, bo nigdy tego nie oglądam, ale to jest bardziej zabawne!

    Ale jaki zajęty mały człowiek, który w wieku 66 lat wciąż ma tyle na karku..

    Typowe też… Dziadek, który chce wiedzieć, czy mia-noi go „zdradza”, żeby miał wolne ręce na swój „koncert”…

    Mógłbyś prawie dać temu mia-noi mieszkanie.

    Jestem ciekaw, jak to się potoczy.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową