W Tajlandii doświadczysz wszystkiego (77)

Przez przesłaną wiadomość
Opublikowany w Życie w Tajlandii
tagi: , ,
Marzec 25 2024

Co tydzień w Tajlandii umiera Holender lub Belg. Na szczęście jest to dość liczna grupa, więc momenty, w których zostaniesz uwikłany w śmierć, są na szczęście ograniczone. Ale co, jeśli dotyczy rodaka, który mieszka niedaleko ciebie lub mieszka w tej samej wiosce. Zdarzyło się to Adri, która napisała o tym artykuł w 2017 roku.

To jest historia Adrianie.

Farang nie żyje

On jest martwy. Farang, który mieszkał w naszej wsi od około 10 lat, zmarł ponad tydzień temu w szpitalu wojewódzkim. Był dziwakiem w naszej wiosce. Za każdym razem, gdy osiedlałem się na wsi, od czasu do czasu piłem z nim po południu kufel piwa i czasami graliśmy w szachy.

Nie pił jednak piwa, tylko tę domowej roboty tajską whisky, czystą truciznę. Wiele razy ostrzegałem go, żeby nie pił tego gówna. Mężczyzna jednak nikogo nie słuchał. Doszedł do marginesu życia. nie wiem dlaczego. On też przebywał tu nielegalnie przez 10 lat i policja to tolerowała.

W połowie września otrzymałem wiadomość, że nie czuje się dobrze. Został przewieziony do szpitala, skąd szczęśliwie wyszedł i potykając się wrócił do domu. Kiedy przyjechałem kilka tygodni temu, był w bardzo złym stanie. Potem sam się przyznał. Marskość wątroby w zaawansowanym stadium. Z przychodni w naszej wsi został przewieziony do szpitala wojewódzkiego. Tam zmarł w ciągu jednego dnia.

Kilka dni wcześniej zadzwoniłam do jego matki, aby przekazać smutną wiadomość o jej synu. Pozwoliłem mu chwilę z nią porozmawiać… „Czuję się dobrze”, odpowiedział na pytanie, jak się czuje.

I co teraz? Mieliśmy dwa ogromne rachunki z dwóch szpitali! Razem z innym farangiem poszliśmy szukać w jego domu… ​​tak, czego? Dał nam klucz przed śmiercią. Dom był okropnie brudny, coś jak stajnie Augiusa. W końcu znaleźliśmy kartę bankową z książeczką bankową i trochę gotówki. Tą gotówką zapłaciliśmy jednemu szpitalowi, a drugi szpital zapłacił jego matce. Oczywiście wszelkiego rodzaju formalności trzeba było załatwić w szpitalu. Zwykle taki szpital tak robi, ale najwyraźniej nie tutaj. Poszliśmy na policję z aktem zgonu i zadzwoniliśmy do ambasady. Musieliśmy również zgłosić śmierć lokalnym władzom.

W banku okazało się, że na jego koncie jest około 30.000 60.000 bahtów. Chcieliśmy mieć pewność, że pieniądze dotrą do jego matki. Ambasada powiedziała nam, że trzeba to zrobić za pośrednictwem prawnika i sądu. Prawnik, którego poprosiłem o radę w tej sprawie, powiedział mi, że będzie to kosztować ponad XNUMX XNUMX bahtów!! Więc nie ma opcji. Gdybyśmy mieli kod PIN, moglibyśmy to załatwić z bankiem, ale kodu PIN nie ma! Co teraz?

List od jego matki jest teraz w drodze do ambasady potwierdzający, że jej syn chciał zostać skremowany w Tajlandii. Oczekujemy zielonego światła z ambasady na kremację w przyszłym tygodniu. Ale czy kiedykolwiek dostaniemy pieniądze od mężczyzny na konto jego matki… oto jest pytanie.

Postscriptum od redakcji: jeśli Adri ponownie przeczyta tutaj swoją historię, być może będzie w stanie odpowiedzieć i opowiedzieć nam, co wydarzyło się później.

9 odpowiedzi na „W Tajlandii doświadczasz różnych rzeczy (77)”

  1. Franciszka Wreekera mówi

    Kremacja też będzie kosztować. Więc nie sądzę, żeby cała kwota z jego matką, jeśli w ogóle,
    przybędzie. Ciekaw jestem wyniku.

    • Van Wemmel Edgar mówi

      Smutna historia, ale wszędzie są luzacy. Dobrze, że w Tajlandii są surowe przepisy dla emerytów, którzy chcą tam zostać. Inaczej myślę, że byłby bałagan.

      • Ruud mówi

        Nie wiem, czy był przegrany.
        Żył tak, jak najwyraźniej chciał.
        Byłby przegrany, gdyby został złapany i deportowany.

  2. Erik mówi

    To, że uwolnienie pieniędzy kosztowałoby 60 4 bahtów, wydaje mi się dziwne. Doświadczyłem czegoś takiego po śmierci Holendra i było to zrobione za kilka tysięcy bahtów za adwokata i opłatę sądową. Było to ponad XNUMX tony bahtów.

    Kiedy zmarł pracownik w USA i trzeba było zapłacić fakturę ze szpitala, nie można było znaleźć kodu PIN. Ale szpital był w stanie przepuścić tę kartę debetową przez urządzenie i rachunek został zapłacony.

    Ale to jest Tajlandia; jutro może być inaczej i/lub gdzie indziej…

  3. Marines Sowa mówi

    Kiedy czytam tę historię, mam wrażenie, że buddyjska idea współczucia zadomowiła się także w farangach.
    Podoba mi się to, także to, że policja go tolerowała.
    Farangowie i Buddowie, ale przede wszystkim ludzka miłość: Wdzięczność, tak, wdzięczność!

  4. Dodatek do płuc mówi

    Właśnie wróciłem z Hua Hin skąd otrzymałem telefon od wdowy po niedawno zmarłym Belgu w celu załatwienia spraw administracyjnych z belgijskim urzędem emerytalnym i podatkowym. Jest to również tak wstrząsająca rzecz, z którą, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, musiałem sobie poradzić. Tego nie da się rozwiązać w dwa trzy. Dlatego najpierw zajmę się administracją, to jest najpilniejsze, a dopiero potem ewentualnie napiszę opowiadanie dla TB, bo to też ostrzeżenie dla ludzi, którzy będą mieszkać w Tajlandii, czy gdziekolwiek, i, z jakiegokolwiek powodu również nie chcą utrzymywać dalszych kontaktów ze swoimi rodakami. Na szczęście dla wdowy ktoś, inny czytelnik gruźlicy, poradził jej, aby skontaktowała się ze mną. Ludzie chcą pomóc, ale często po prostu nie mogą. Nie potrafią zrozumieć administracyjnej karuzeli, która jest bardzo skomplikowana nie tylko w Tajlandii, ale także w naszej ojczyźnie.

    • Erik mówi

      Lung Addie, obrońca twoich wysiłków!

      • Dodatek do płuc mówi

        Tymczasem po 2 latach sprawa została całkowicie rozwiązana. Saldo w tajskim banku zostało ostatecznie przekazane wdowie. Dużo pracy w to włożono. Bank początkowo odmówił wypłaty.
        Jak postępowałem:
        – bank zażądał dowodu, że jest JEDYNĄ spadkobierczynią. NIE była, ponieważ w Belgii istniała córka, która zgodnie z prawem belgijskim jest również spadkobierczynią, a zatem uprawniona do udziału ojca.
        W belgijskim banku była też pewna suma w Belgii.
        – W pierwszej kolejności na wniosek banków belgijskiego i tajskiego zwrócono się o oficjalne poświadczenie dziedziczenia.
        – następnie wzajemne porozumienie stwierdzające, że wdowa z Tajlandii zrzekła się tych praw w Belgii, tak jak córka Belgijka podpisała porozumienie, w którym zrzekła się praw do tajskiego majątku. Obie kwoty były mniej więcej takie same.
        – W Belgii kredyt został wypłacony córce dwa tygodnie po wydaniu tego oświadczenia.
        – w Tajlandii musiało to przejść przez sąd. Prawnik po kilku różnych konsultacjach zażądał w ramach ugody kwoty 60.000 XNUMX THB. Wydaje mi się, że to trochę standardowa cena. Tym samym nie było warto, bo nie była to naprawdę duża kwota.
        – W końcu dowiedziałem się, że prawnik PRO DEO istnieje także w Tajlandii. Znalazłem osobę, która zajęła się tą sprawą.
        - W zeszłym miesiącu. 27 lutego sąd wydał orzeczenie i kredyt w tajskim banku został przyznany wdowie. Było to 2 miesięcy od wszczęcia postępowania.
        ,

  5. Geert P mówi

    Gdyby to ode mnie zależało, testament powinien być jednym z warunków otrzymania wizy Non-O.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową