Tajska policja

Bardzo wątpliwe jest, czy na nagłówek tej historii można odpowiedzieć twierdząco. Ogólnie można powiedzieć, że tajską policję można uznać za skorumpowaną.

Co ciekawe, były premier Tajlandii Thaksin, który został zdyskredytowany, rozpoczął karierę w policji. Kilka lat temu zamówienie obiadu w znanej wówczas restauracji w Chiang Rai stanowiło problem. Menu było, niezrozumiałe jak na taką restaurację, skomponowane wyłącznie w języku tajskim.

Sympatyczny, pomocny pan, który pomógł mi w języku angielskim, po naszej rozmowie dał mi swoją wizytówkę. W tym przypadku wspomnę tylko o jego funkcji; wspomniany pan był generałem armii tajskiej. Oczywiście bardzo ceniłem jego wizytówkę, bo nigdy nie wiadomo, jak może się przydać. Ostatecznie rodak mieszkający od lat na wsi doradził mi, abym nigdy nie używał tej karty przeciwko funkcjonariuszowi policji. Relacje pomiędzy wojskiem a policją wydają się, delikatnie mówiąc, nieoptymalne. A pokazanie wizytówki wojskowej laski zdecydowanie nie byłoby wskazane.

Ofiara dla Buddy

W drodze do Nakhon Ratchasima, zwanej przez Tajów wygodnie Koratem, niektórzy policjanci dają mi znak, żebym się zatrzymał. Nie jestem świadomy żadnych szkód i mogę okazać zarówno paszport, jak i holenderskie prawo jazdy. Kolejny solidny, staromodny rozkładany egzemplarz z wieloma znaczkami, w którym zawsze zaznaczam „Królestwo Niderlandów” i dodaję, że podpis króla jest bardzo osobisty. Tym razem nie robi to najmniejszego wrażenia i powiedziano mi, że zignorowałem ciągłą linię na drodze. Nie ma takiej linii na żadnych polach ani drogach, ale funkcjonariusze wyjaśniają mi, że popełniłem to wykroczenie trzy kilometry temu.

Krótko mówiąc, za dwieście bahtów mogę jechać dalej. Nie brakuje mi komentarza, że ​​chciałbym mieć oficjalny raport lub fakturę. Mogę to dostać, ale w tym celu muszę wrócić sześć kilometrów na komisariat. Zgadza się, jestem skłonny to zrobić. Błędne obliczenia z mojej strony. Samochód musi pozostać zaparkowany i mogę tam dojść pieszo, bo słyszę minę funkcjonariusza z lekkim uśmiechem na twarzy. W takim razie zaryzykuję i przekażę żądane 200 bahtów. Z jeszcze większym uśmiechem chowa pieniądze do kieszeni, dodając, że nie są one przeznaczone dla niego, ale dla Buddy. Jeśli Budda istnieje naprawdę, niewątpliwie wyrazi swoje niezadowolenie z powodu tego niewłaściwego postępowania temu „wujkowi agentowi”.

50% zniżki

W Chiang Mai, rozglądając się uważnie w lewo i w prawo, przecinam ulicę na motorowerze, aby przejechać mostem przez rzekę Ping. Przyjrzyj się dobrze odpowiedniemu znakowi drogowemu i zdaj sobie sprawę, że tak naprawdę nie powinienem jechać prosto, tylko skręcić w lewo. Właściwie to chcę sobie oszczędzić tego objazdu. Po tym umyślnym naruszeniu zza krzaków nagle wyłania się dwóch funkcjonariuszy.

Policja turystyczna

To trochę standard: żart kosztuje mnie 200 bahtów, czyli dobre cztery euro. Z moją najbardziej żałosną miną oświadczam w najlepszym tajskim, że jestem bez pracy i prawie nie mam pieniędzy. Po tych słowach wyjmuję z kieszeni koszuli banknot studolarowy i grzecznie pytam, czy ten biedny bezrobotny może go za niego przekupić. Pokazanie pieniędzy zwykle załatwia sprawę i następuje zdecydowane OK. Z uśmiechem idę dalej.

Agenci o dobrym sercu

Pattaya to miejsce, w którym zdecydowanie nie zapomnij założyć kasku na czubek głowy, jeżdżąc motorowerem. Co roku wielu przestępców zostaje ukaranych grzywną za to niedociągnięcie. Właśnie skończyłam wizytę u dentysty i już niecałe sto metrów od mnie zostaje zatrzymana na komisariacie. Mój kask nadal leży w koszyku motoroweru i od razu czuję swoje mankamenty, ale jest już za późno.

Muszę wejść do budki, gdzie czeka na mnie czterech policjantów z przygotowaną książeczką pokwitowań. Powiedz im, że właśnie byłem u dentysty i zrobiłem bardzo bolesną minę. Ból naruszył moją pamięć, twierdzę i proszę o wyrozumiałość. Funkcjonariusze też mają dobre serce „Chai Die” i wypowiadając te słowa, ściskam dłonie całej czwórce. Przez chwilę są zakłopotani, ale wszyscy przyjmują moją rękę. I wtedy najwyższy rangą oficer nagle mówi: „Pai!” lub „wynoś się stąd” – podkreśla to słowo mocnym gestem ramienia. Oczywiście, nie pozwolę sobie tego dwa razy powtarzać. I tak też widzisz Tajlandia Są agenci, którzy potrafią dostrzec w czymś humor.

25 odpowiedzi na „Tajska policja, twój najlepszy przyjaciel”

  1. nie mówi

    Niezła historia Józefie. Śmieję się i wszystko wydaje mi się znajome. Na szczęście mam w rodzinie agenta, co czasem pomaga.

  2. Hansa Bosa mówi

    Kiedyś zatrzymano mnie w drodze z Korat do Phanom Rung pod starą wymówką, że jechałem niewłaściwą (prawą) stroną drogi. Próbowałem wytłumaczyć funkcjonariuszowi, że wyprzedzam i dlatego jadę prawą stroną jezdni (jako jeden z nielicznych). Nie miałem ochoty narzekać i zapłaciłem żądane 300 bahtów. Funkcjonariusz postukał się w czapkę i powiedział: „Pa, pa, kochanie”.

  3. PIM mówi

    Z jednym pępkiem jak piłeczka tenisowa i moją dziewczyną na plecach z kaskiem na głowie chroniącym przed słońcem, zza jednego drzewa w Pranburi wyskoczył 1 gruby policjant.
    Wyjaśniłem mu, że pępek zaczął rosnąć od gorącego słońca padającego na mój kask.
    podczas gdy ten służył teraz do ochrony tej pięknej głowy tej Tajki.
    Oficer przewrócił się ze śmiechem i pozwolono mi kontynuować bez kasku.

  4. PIM mówi

    Jeśli to możliwe, zabierz ze sobą do samochodu 1 psa.
    Znaki Jeśli zatrzymano mnie z 1 psem w samochodzie, nie musiałem otwierać okna i mogłem natychmiast kontynuować jazdę.
    Zabranie psa na motocykl to wyjątkowe przeżycie, zawsze zabawne.
    Turyści proszą o zrobienie zdjęcia, zwłaszcza jeśli założysz zwierzęciu na głowę 1 mały hełm.
    Policja macha do ciebie z uśmiechem.

  5. francuski mówi

    Kiedyś zatrzymano mnie w jakiejś soi na Sukhumvit, zaparkowałem samochód mojego przyjaciela po złej stronie drogi, nie czekając ani nie zatrzymując się.
    Samochodem mojego przyjaciela był Jaguar i miał z przodu emblemat Królewskiego Klubu Sportowego w Bangkoku. W takim razie ty najwyraźniej też należysz do bobo, bo gdy policjant dyżurujący zobaczył emblemat, zgiął się jak scyzoryk i pozwolono mi zostawić samochód na miejscu.

  6. wim mówi

    Kilka razy próbowali mnie zatrzymać na hulajnodze, ale podniosłem rękę i po prostu jechałem dalej, czasami dodając trochę więcej gazu.

    • Henk van 't Slot mówi

      Powinieneś spróbować raz w Pattaya.

      • @ Zaciekawiłeś mnie, Henk, co się wtedy stanie? Czy będą strzelać? 😉

        • Henk van 't Slot mówi

          Kilka razy widziałem, jak zastawiono jakąś pułapkę i wszystko zostało aresztowane.
          Sprawdzane jest oczywiście prawo jazdy, winieta drogowa, kask, a obecnie sprawdza się także spożycie alkoholu, w razie wątpliwości należy dmuchać.
          Myślę, że jeśli zignorujesz znak stopu i będziesz kontynuować jazdę, będziesz miał większy problem, z którym w tej chwili nie będziesz w stanie sobie poradzić.
          Mieszkam tu już 8 lat, noszę kask, mam przy sobie prawo jazdy i inne dokumenty, ale naprawdę nie mam ochoty zawracać sobie głowy trudną rozmową z tajskim funkcjonariuszem policji.
          Stracisz dużo czasu, jeśli dostaniesz mandat, nie będziesz mógł spotkać się z osobą, która cię aresztowała, jeśli nie masz prawa jazdy, skonfiskuje ci kluczyk do stacyjki i będziesz mógł udać się na plażę taksówką lub pieszo dostać mandat, zapłacić w urzędzie rejonowym, jeśli masz prawo jazdy, skonfiskuje je i będziesz mógł tam pojechać własnym transportem.
          A potem miej tylko nadzieję, że gdy wrócisz na miejsce zbrodni, ten funkcjonariusz nadal tam będzie.
          Wystarczy trzymać się zasad, a nie będzie problemu, a to, że jest to skorumpowany kraj, nie oznacza, że ​​można ignorować policję.
          Mały problem z policją może szybko przerodzić się w większy problem, a wielkie gęby donikąd nie zaprowadzą.

    • Robert mówi

      Wim, może za długo mieszkałeś w Holandii? Starałbym się mieć w Tajlandii trochę więcej szacunku dla władzy niż ma to miejsce tam. Trudno sobie wyobrazić większą utratę twarzy w przypadku omawianego funkcjonariusza policji. Być może kilka razy poszło dobrze, ale wydaje mi się, że to najlepszy sposób, aby bardzo szybko wpaść w kłopoty. A wtedy wydasz znacznie więcej niż 200 bahtów lub gorzej. Powodzenia! Już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka „Trouble in Paradise”. Kiedy widzę aresztowanego machającego Holendra, wiem, że to ty. 😉

      • Ron mówi

        Co teraz powiesz, Robercie? Szacunek dla władzy????????
        Najbardziej skorumpowana policja na świecie!
        Ostatnim razem, gdy zatrzymano mnie za brak kasku, poprosiłem funkcjonariusza, który na szczęście mówił po angielsku, aby rzucił okiem na resztę motocyklistów. Spójrz, jeden bez kasku i tak, następny bez kasku!! Ale tak, mówiłem dalej, to wszyscy twoi ludzie, prawda, przyjacielu? Czy nadal chcesz, żeby te dwieście wanien utonęło dziś wieczorem w pubie? A może powinienem po prostu iść dalej?
        Roześmiał się i wyglądał na nieco zgorzkniałego, więc wstałem i kontynuowałem jazdę………..
        Przykro mi, ale niestety nie mogę szanować korupcji.

        • Robert mówi

          Niestety, jeśli chcą, i tak dostaną długi koniec kija. Pomimo tych wszystkich mądrych rzeczy. Oczywiście nie chodzi o to, czy aresztowanie jest sprawiedliwe, czy słuszne… w końcu to Tajlandia. Rzecz w tym, że nie macie w tym momencie mocnej pozycji i radzę współpracować. Znam wiele podobnych spraw, które zakończyły się mniej przyjemnie. Ale jeśli ludzie wolą wypróbowywać metody Wima i twoje, ja też mogę z tym żyć. Powodzenia!

          • Henk van 't Slot mówi

            Całkowicie się z tym zgadzam, ja też słyszę takie przypadki, tych ludzi, którzy wszystko wiedzą, dopóki nie wpadną w kłopoty.
            Niezależnie od tego, czy chodzi o policję, czy o samych Tajów, nagle odkrywają, że są bardzo daleko od domu i że nie ma nikogo, kto mógłby im pomóc lub nie chce im pomóc.
            Potem te wielkie usta nagle stają się dużo mniejsze.

          • Ron mówi

            Naprawdę nie chcę być mądry, Robercie. Ale jestem pracowitym facetem i nie handluję pigułkami, kobietami ani narkotykami. Poza tym zachowuję się normalnie i wydaję tu mnóstwo pieniędzy. Oficer, który ze mną rozmawia, nie musi klęczeć ani wyjaśniać dywanu, ale nie musi też zachowywać się jak Seissinquart!! I właśnie tego tutaj doświadczam. Funkcjonariusz zachowuje się mądrze, choć istnieje wiele innych technik egzekwowania prawa. Niestety, pod tym względem pozostają w tyle. Jeśli wezwiesz policję turystyczną w przypadku nieuzasadnionego zatrzymania, nagle będziesz mógł jechać dalej. Wiedzą po prostu, że się mylą. On ma mundur i broń, a ja zarabiam wielokrotnie tyle co jego pensja, kto jest lepszy? Zachowujcie się normalnie i traktujcie się nawzajem jednakowo.

            • Robert mówi

              Chcesz mieć rację, bo masz rację, niestety w Tajlandii to tak nie działa. Jeśli na chwilę odpuścisz swoje zasady i po prostu będziesz się bawić, będą ci one najmniej przeszkadzać. Ale z drugiej strony, jeśli chcesz sobie skomplikować sprawę, nie będę cię powstrzymywał. Powodzenia!

        • Ferdynant mówi

          Zgadzam się z Robertem, miałeś szczęście, że nie zatrzymała Cię niewłaściwa osoba, bo wtedy wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej. Najbardziej skorumpowana policja na świecie? Czy naprawdę sądzicie, że policja w Laosie, Kambodży, Wietnamie czy Indonezji, żeby wymienić tylko kilka krajów, jest mniej skorumpowana? Nie sądzę. „Jestem ciężko pracującym facetem i zarabiam wielokrotnie więcej niż jego pensja”, czy to czyni cię lepszym? Przepraszam, ale wkurza mnie to.

          Powodem, dla którego tamtejsi ludzie są tak skorumpowani, są ich niskie dochody, podczas gdy za te kilka cholernych centów być może będą musieli pracować równie ciężko, a może nawet ciężej niż ty. Jest to dla nich sposób na uzupełnienie skromnej pensji i nie każdy tajski agent jest na to gotowy. W tego typu gospodarkach korupcja jest ewidentna i Ty, który zarabiasz wielokrotnie więcej (?), powinieneś to zrozumieć. Myślę, że gdybyś był tam funkcjonariuszem policji, wziąłbyś w tym udział równie mocno. Traktujcie siebie nawzajem jednakowo. Co masz na myśli, prawda, ty, który zarabiasz wielokrotnie więcej niż twoja pensja? Przecież od innych (tajskich) motocyklistów nie można nic zyskać.

          Jeśli chcesz być traktowany jak Taj, musisz zatrzymać dla siebie 7.000 bahtów i przekazać resztę swoich dochodów. Być może renowacja Michaela Jacksona, ale w odwrotnej kolejności, jeszcze bardziej przybliży Cię do równego traktowania.

          • Henk van 't Slot mówi

            Czasy, gdy zabierano tylko faranga, jeśli jechał bez kasku, już dawno minęły „z pewnymi wyjątkami”
            Regularnie widzę, że Tajowie też są zatrzymywani i dostają mandat.
            Na 3rd Road wiszą plakaty naturalnej wielkości informujące, że za jazdę na motorowerze również grozi kara w wysokości 500 kąpieli, jest też taki, który informuje, że jeśli na motorowerze jedzie się we trójkę, nie jest to już dozwolone.
            Nie wierzę, czy ci dwaj ostatni rzeczywiście wpadną z tego powodu w kłopoty, ale od czegoś trzeba zacząć.
            Jazda bez kasku kilka lat temu nie stanowiła problemu, ale teraz prosi się o kłopoty.
            A potem te wszystkie trudne historie, porozmawiam o tym albo wykąpię tego gliniarza i pójdę dalej, pewnego dnia spotkasz uczciwego człowieka i zgłosisz go za przekupstwo.

            • Robert mówi

              Ryzyko tego ostatniego jest znikome, Henk!

          • Ron mówi

            Ferdynancie, nie musisz tak mocno reagować i czytać co jest napisane......
            Moje ostatnie zdanie brzmiało; „Zachowujcie się normalnie i traktujcie się jednakowo”.
            Takie jest moje życzenie. Czy nie traktuję tego funkcjonariusza normalnie? Co więcej, zatrzymywano mnie wiele razy, gdy wszystko było w porządku, tylko w celu sprawdzenia. Już wtedy traktowano mnie jak przedmiot, którym nie jestem. Albo funkcjonariusze próbujący mówić po niemiecku, bo myśleli, że jestem stamtąd. I znowu nie w najbardziej przyjazny sposób…….
            Korupcja jest po prostu niedopuszczalna, jest niedopuszczalna! 7.000 XNUMX Bath to niewielki dochód w Holandii, a nie w Tajlandii i nie możesz ocenić, jak ciężko pracuję.
            Jest co zyskać na innych tajskich motocyklistach, bo kara w wysokości 400 bahtów jest wyraźnie powiązana z ich tam dochodami.
            Co więcej, po prostu dajemy Michaelowi Jacksonowi odpocząć i nie życzymy sobie nawzajem żadnych dziwnych fizycznych renowacji.
            Miłego wieczoru Ferdynancie.

  7. nuinbkk mówi

    Jako osoba, która mieszka pół na pół w Tajlandii i Holandii, już dawno przekazałam ten dziwny pomysł, że więcej „niebieskiego na ulicy” zwiększyłoby to tak zwane poczucie bezpieczeństwa w bajkowym domu. Jak ci dziwni, nie, idiotyczni Nerowie wpadają na tak głupi pomysł? Naprawdę nie powinieneś bać się gliniarzy/policjantów, po prostu uważaj, żeby nie podeszli zbyt blisko ciebie. Wydaje się, że jest to w dużej mierze wzmocnione przez chłopców w brązach i ogólny stosunek Tajów do nich.

  8. Reno mówi

    Czytałem ten artykuł już w zeszłym roku. Ciekawe dlaczego to zostało przesłane ponownie.

    • To się często zdarza. Jeśli artykuł jest nieaktualny, czasami opublikujemy go ponownie. Właśnie przybyło wielu gości, którzy nie czytali wcześniej tej historii.

  9. Hans mówi

    Widziałem w Udon Thani, że w piątki cały korpus przeprowadzał kompletną łapankę i że przyszła kolej zarówno na farangów, jak i na Tajów.

    Teraz w Prachuap nigdy mnie nie aresztowano, praktycznie nie widzę tu policji i nie słyszałem od innych farangów, żeby mieli problemy.

    • Henk van 't Slot mówi

      Podobnie jest tutaj, w Pattaya, te naloty odbywają się w weekendy.
      W rzeczywistości są jeszcze trudniejsi przeciwko Tajom, ponieważ wszyscy są nadal sprawdzani pod kątem broni i narkotyków.
      Kiedy zobaczysz w wiadomościach, co znaleźli u chłopców w wieku 16 lat, a czasem młodszych, rewolwery, pistolety, yaba itp., itd.
      Myślę, że dla zwykłego funkcjonariusza ulicy liczy się to, że jeśli nie otrzymał rano polecenia, aby zwrócić uwagę na uczestnika ruchu drogowego bez kasku, to tego nie robi.
      Może to być trochę mylące, 20 funkcjonariuszy nie patrzy na ciebie, a 21 cię zatrzymuje.
      Wystarczy założyć kask i upewnić się, że posiadasz prawo jazdy oraz winietę w porządku, aby móc ponownie jechać dalej.

  10. Kiedyś zatrzymano mnie w drodze z Bangkoku do Hua_Hin, najpierw powiedział, że jadę za szybko, stanowczo temu zaprzeczyłam, a potem poprosił o prawo jazdy, o którym zapomniałam.
    Więc zaczął od kary w wysokości 4.000 kąpieli, powiedziała moja dziewczyna, nie ma takiej kary, musi najpierw udać się do bankomatu. Kiedy powiedziała agentowi, że ok. 1.000 baniek, powiedziałem dziewczynie, że to dobrze, ale chcę paragon z jego stopniem, jaką jest agencją itp. Nie podobało mu się to. W końcu poprosił o 200 kąpieli, po rozmowie z moją dziewczyną zapłaciłem, żeby się tego pozbyć.

    Wniosek jest taki, że nie bardzo lubią otrzymywać dowód z jego obszernymi danymi.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową