Zgłoszenie czytelnika: Jutro jest cicho, ale dzisiaj….

Przez przesłaną wiadomość
Opublikowany w Życie w Tajlandii, Zgłoszenie czytelnika
tagi: ,
18 lutego 2019

Kiedy znów stawiam stopę na tajskiej ziemi i cieszę się spokojem przed domem, zwykle słyszę tylko ptaki. Teraz słyszę też maszynę mojego sąsiada kilkaset metrów dalej, która przetwarza ryż.

Kiedy patrzę na tę cudowną maszynę, mam wrażenie, jakby czas się zatrzymał. Napędzany ośmioma gwałtownie kołyszącymi się oponami, które wprawiają w ruch różne części i jestem zdumiony, że to wszystko wciąż pozostaje na swoim miejscu.

Starzec, który wszystko serwuje, nie martwi się, pewnie dlatego, że gdy tylko się rozjaśnia i zaczyna pracować, zaczyna też pić swój trunek. Ilekroć słyszę maszynę, zawsze podchodzę, żeby mu pomóc z gotowymi workami ryżu, a następnie układam je dla niego. Prawie nie da się ze sobą rozmawiać, częściowo ze względu na hałas maszyny, a mój tajski też jest bardzo ograniczony. Ale nawet bez słów widzę, że podoba mu się ta odrobina pomocy, którą otrzymuje. Zapytałem żonę, ile ma lat. według niej jest tak samo stara jak maszyna, na której pracuje. Cóż, prawdopodobnie będzie miał blisko sto lat.

Dzisiaj dźwięk dochodzi z innego kierunku. Ciężarówka wypełniona głośnikami, a na niej grupa muzyków, którzy wydają nad wioską 120 decybeli. Z przodu i z tyłu parady młodzież z wioski. Zamknięte są dwie ulice, zbudowano scenę ze stołami i krzesłami. I nigdy nie widziałem we wsi tylu pięknych samochodów jak dzisiaj.

Wydarzenie organizowane jest dla policjanta z Bangkoku, który aby nadać karmie swojej matki trochę blasku, przyłącza się jako mnich. Zaciekawieni, poszliśmy po sześciu godzinach, aby zobaczyć, co dzieje się na scenie. Idąc za przykładem Thai, stoły dla gości tuż przed sceną zapełniły się dużą ilością jedzenia i jeszcze większą ilością napojów. Wielu gości to koledzy policjanci z Bangkoku wraz z partnerami. Na imprezie było co najmniej sto osób, a ja byłem jedynym farangiem.

Następnie przechodząc obok stolików, aby zrobić kilka zdjęć, zostałem zaproszony, aby usiąść przy stole. Na szczęście kilku policjantów przyszłego mnicha znało trochę angielski, ale i tak nie czułem się swobodnie. Zmieniło się to po godzinie, zwłaszcza po kilku mocnych drinkach. Zanim poczułem się komfortowo, wyszedłem pod pretekstem, że muszę iść do toalety.

Następnie wycofałem się nieco i porozmawiałem z żoną, w bezpiecznej odległości od głośników. Nie uwierzyła mojej uwadze, że impreza kosztowała sporo bahtów i że prawdopodobnie zapłaciła za nią Farang, który jeździł po Bangkoku. Według niej za wszystko zapłacił z własnej kieszeni

Jutro znowu będzie spokój.

Pozdrowienia od spokojnego Izaana, czy nie?

Przesłane przez Pete'a

6 odpowiedzi na „Zgłoszenie czytelnika: Jutro jest spokojnie, ale dzisiaj…”

  1. Jaspis mówi

    Hah!
    Kiedyś też tu zamieszkałem dla spokoju i ciszy. Nie wiedząc, że droga przed naszym domem została w ostatnich latach wypromowana, aby stać się drogą łączącą 2 części stale rozwijającego się prowincjonalnego miasteczka...

    Dostaję totalną GAGA od motorowerów, diesli i platform paradnych, które przez cały dzień przejeżdżają obok naszego domu z najgłośniejszymi możliwymi wydechami i głośnikami, jakby musiały złapać ostatni pociąg.
    Ja też mam mieszkanie w centrum Amsterdamu, ale jest tam 10 razy ciszej niż tu, w Trat... Nie lepiej też słyszymy od znajomych z całej Tajlandii.

    Dlatego postanowiliśmy się tutaj pożegnać. Pod Coimbrą czeka na nas spokojna farma. Czy tylko w niedzielny poranek niepokoją Cię dzwony kościelne w oddali...

    • Theiweert mówi

      To cudowne, że możesz mieszkać gdziekolwiek chcesz.
      Można po prostu uciec od tłumów. Na szczęście mieszkańcy nie muszą przyzwyczajać się do uciekającego z własnego kraju faranga.

      • Piotr mówi

        Znam wielu Tajów, którzy również bardzo cierpią z powodu hałasu
        i spaliny.

  2. Klaasje123 mówi

    Raz też zorganizowaliśmy imprezę u sąsiadów. W odległości 40 m głośniki grają na pełnych decybelach. Zabrzęczały lampy i dachówki, a dach przeciekał wraz z pierwszym deszczem. Musisz być gotowy porzucić to uczucie sanooka, prawda?

  3. Jozef mówi

    Szalony hałas nie ma nic wspólnego z kulturą.

  4. Williama van Beverena mówi

    Przyjęcia dla: kogoś martwego, kogoś martwego od 7 dni, kogoś zmarłego od 100 dni, inicjowanych jest nowych mnichów, dom jest wykończony i jeśli nie ma nic oficjalnego do świętowania, wymyślą coś.
    Hałasowanie to jedyna kultura, jaką tu znają.
    Na początku miałem szacunek do Tajów, ale to szybko maleje.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową