Jednodniowa wycieczka do Bangkoku

Przez Shake'a S
Opublikowany w Dziennik, Życie w Tajlandii
tagi: ,
21 października 2016

Za pośrednictwem Facebooka nadal mam dużo kontaktów z moimi byłymi współpracownikami z Lufthansy. Mamy zamkniętą grupę na Facebooku, do której możesz dołączyć tylko po zaproszeniu i zatwierdzeniu przez Lufthanseaten.

Mamy również specjalną grupę reklamową dla pracowników Lufthansy. Może wcześniej przeszedłem na emeryturę, ale należę do tej grupy do końca życia.

Teraz musiałem mieć dwie niemieckie klawiatury dla znajomego Niemca w Hua Hin. Mają one ä, ö, ü i ẞ… Sprzedaje i instaluje komputery wielu Niemcom, Austriakom i Szwajcarom, a czasami klient chce klawiatury niemieckiej zamiast angielskiej lub tajskiej.

Dlatego umieściłem ogłoszenie na naszej grupie na Facebooku. Odpowiedział na to były kolega i zabrał go dla mnie do Bangkoku. Ona i jej załoga mieli przybyć do hotelu Pullman przy Silom Road o XNUMX:XNUMX rano.

Teraz też buduję staw i chciałbym pozwolić karpiowi Koi pływać w tym stawie. Zobaczyłam przez internet, że w Bangkoku jest żłobek, w dzielnicy, w której nocowałam podczas moich postojów w Bangkoku. I musiałem iść do Pantip Plaza, aby poszukać pendrive'a z Androidem TV, myszy powietrznej i innych gadżetów. Wtedy w między do Chatuchak robią zakupy….

Sprawy potoczyły się trochę inaczej.

Do Pomnika Zwycięstwa i Chatuchaka

Moja droga przyjaciółka Aom nie była pewna, czy przyjedzie, ale w dniu wyjazdu postanowiła i tak przyjechać do Bangkoku. Cienki. O siódmej pojechaliśmy skuterem do Pranburi i wykupiliśmy miejsce w minibusie do Bangkoku. Ta firma zwykle jeździ do Mo Chit, które znajduje się w pobliżu Chatuchak. Jednak ponieważ był to piątek, a także dlatego, że do tego miasta pojechało mniej ludzi ze względu na sytuację polityczną w Bangkoku, furgonetka jechała tylko pod Pomnik Zwycięstwa. Szkoda, ale przynajmniej mogliśmy stamtąd pojechać Skytrainem na rynek.

Był piątek, rynek był w 99 procentach zamknięty. Co za smutny widok w porównaniu z weekendem. Ale hej, wiedzieliśmy o tym. Na szczęście był tam otwarty sklep, w którym można było kupić naszą pachnącą wodę przeciw komarom. Więc to wszystko nie było na nic. A w drodze powrotnej na dworzec kupiliśmy od starszej pani dwa małe słonie (z podniesioną trąbą), plecione z liści za 100 bahtów.

Kontynuuj do Lat Phrao

Pojechaliśmy do Lat Phrao, oddalonego o dwie stacje metrem. Myślałem, że mogę to znaleźć. Mój stary hotel (dawniej Sofitel, obok centrum handlowego Central Plaza) był po lewej stronie, więc wystarczyło skręcić w prawo.

Nie sądzę. Zapomniałem, jak duży jest BKK, a Thanon Lat Phrao to długa ruchliwa droga. Co więcej, czas już uciekał… To niewiarygodne, jak szybko mijał czas i jak niewiele można było zrobić, biorąc pod uwagę odległości, które trzeba pokonać w Bangkoku, żeby się gdziekolwiek dostać.

Po zapytaniu kilku osób i nikt nigdy o tym nie słyszał, zdecydowaliśmy się zjeść lunch. Za stacją metra, w kierunku mojego starego hotelu, zobaczyliśmy małą japońską restaurację na rogu. Wyglądało to prosto, ale spojrzeliśmy na menu i ceny były w porządku.

Serwis nie wiedział też dokładnie, gdzie znajduje się hodowla Koi. To może być na Soi 73. To było daleko i nie miałem już na to czasu.

Jedzenie było pyszne. Za 400 bahtów jedliśmy razem z zupą, ryżem i dodatkami. Porcje też były przyzwoite.

W złym kierunku

Kiedy wróciliśmy do metra, moja dziewczyna nie była do końca pewna, jak poradzić sobie z plastikową monetą, aby przejść przez bramkę. W końcu to znalazła, a idący za nią farang uznał jej zachowanie za zabawne. Zrobił uwagę, a kiedy zszedł na dół, wkrótce wywiązała się rozmowa.

Mówił dobrze po tajsku i sądząc po angielskim, był Holendrem. Mieszkał w Bangkoku przez 8 lat i dużo jeździł na rowerze po Tajlandii. I upewnił się, że będzie mógł spędzić noc gdzieś w pobliżu plaży. Rozmawialiśmy i nie zwracając na siebie uwagi jechaliśmy tym samym metrem. Po dwóch stacjach zauważyłem, że właściwie powinniśmy być w Chatuchak. Nie, poszliśmy w złym kierunku. Na szczęście w Bangkoku można po prostu jechać w przeciwnym kierunku, nie płacąc dodatkowo.

Kierunek Silom Road

Aby nie tracić czasu (byłem umówiony w hotelu Pullman o XNUMX:XNUMX rano), ominąłem Pantip Plaza i spróbowałem szczęścia w MBK. Nieprawda, sprzedaje się tam głównie telefony i przedmioty z nimi związane. Po godzinie byliśmy z powrotem w Skytrain w kierunku Silom Road. Do hotelu dotarliśmy o wpół do czwartej. Jednak z powodu złej pogody we Frankfurcie samolot był opóźniony o godzinę i musieliśmy czekać kolejną godzinę.

Dla zabicia czasu wybraliśmy się na kolejny spacer do Silom Village i podziwialiśmy Kois oraz inne duże ryby pływające w stawie. Bardzo chciałbym mieć taki staw, ale obawiam się, że może być droższy niż nasz własny dom...

Po powrocie do hotelu czekaliśmy jeszcze dziesięć minut w lobby iw końcu przyjechała załoga Lufthansy z byłym kolegą, który przyniósł mi klawiatury. To był znajomy widok, te wszystkie niebieskie mundury, których sam byłem częścią przez wiele lat. Aom chciał zrobić sobie zdjęcie z kimś z ekipy, ale w tym hotelu ekipa melduje się nie w lobby, tylko na innym piętrze hotelu. Więc ten latawiec nie latał.

Powrót do Pomnika Zwycięstwa, transfer w Syjamie

Po tym, jak dostaliśmy nasze klawiatury, pojechaliśmy Skytrain z powrotem do Victory Monument. Był piątkowy wieczór i podejrzewam, że również dlatego, że zdecydowanie zalecano podróżowanie Skytrain ze względu na korki spowodowane demonstracjami, było tłoczno. Po prostu nie byliśmy stłoczeni w pociągach, jak w Tokio czy Hong Kongu. Ale wiele osób zostało na peronie i musiało jechać następnym pociągiem. Nawet podczas transferu w Syjamie mogliśmy dołączyć do nas, wchodząc na pokład nieco szybciej niż inni goście.

Minibusem do Pranburi

Minibus do Pranburi przez obwodnicę tym razem nie znajdował się na tym samym rogu co zwykle, więc musieliśmy go też znaleźć i przedrzeć się przez ruchliwy tłum. Dwadzieścia minut później mogliśmy kupić bilety. Półtorej godziny później pozwolono nam wejść na pokład.

W sumie w Bangkoku odniosłem tylko 30% sukcesu. Powodem było moje złe planowanie, a także fakt, że spędziliśmy dużo czasu na czekaniu. Mógłbym dotrzeć do Pantip Plaza, gdybym wiedział z góry, że załoga przybędzie o piątej, a nie o trzeciej trzydzieści. I mielibyśmy też więcej czasu na zjedzenie czegoś smacznego, gdyby autobus do Pranburi też był punktualny. W każdym razie. Mieliśmy siebie i mimo tych „wpadek” dobrze się bawiliśmy.

W domu między polami ananasów

Do Pranburi dotarliśmy o 10 rano. Nasza hulajnoga wciąż czekała na nas na parkingu Tesco Lotus i wkrótce byliśmy z powrotem w domu między naszymi polami ananasów.

Tak się cieszę, że nie muszę mieszkać w Bangkoku. Kiedy byłem w Silom Village, widziałem wokół siebie bloki mieszkalne, które z zewnątrz wyglądały ładnie. Zastanawiałem się, jak by to było mieszkać w mieście. Co bym tu robił? Codziennie wychodzić na zewnątrz? Cały dzień w pomieszczeniu? Brak ogrodu, dużo hałasu? Czy chciałbym tak żyć?

Holender widział to inaczej: jak samotne i opustoszałe byłoby na wsi. Myślę, że byłby znudzony, ponieważ prawdopodobnie potrzebował nocnego życia w mieście takim jak Bangkok.

Kiedy dotarliśmy do domu i zobaczyliśmy prawie bezchmurne niebo z tysiącami gwiazd i wydawało mi się, że widzę konstelację (nie znam nazwy), przypomniałem sobie, gdzie jest moje miejsce.

Zadowolony i szczęśliwy

Teraz siedzę tutaj i to piszę. Słyszę ćwierkanie ptaków na zewnątrz i widzę przez okno kiść bananowców na polu ananasów obok nas, a ja czuję się zadowolony i szczęśliwy. Niedługo pojadę do Hua Hin, przyniosę znajomemu niemieckie klawiatury i wtedy wspólnie zainstalujemy kilka komputerów. Potem znów mam cały dzień wolny. Kiedy wracam do domu, moja dziewczyna ugotowała smaczny tajski posiłek lub wychodzimy coś przekąsić, a po południu mogę kontynuować pracę nad moim stawem…

Potem cieszymy się spokojnym wieczorem w domu. Może z kieliszkiem wódki-marakui na lodzie… kto wie.

– Przesłana wiadomość –

13 odpowiedzi na „Jednodniowa wycieczka do Bangkoku”

  1. henry mówi

    Mieszkam od 5 lat w mieszkaniu z dwiema sypialniami o powierzchni 2 m² w północnej części metropolii Bangkoku, na 85. piętrze, z widokiem na jezioro. bardzo spokojna okolica ze wszystkimi możliwymi możliwościami zakupów i setkami restauracji, od prymitywnych tajskich po Wine Bistrots, a człowiek z Zachodu na ulicy to wciąż tutaj rzadkość.

    Metropolia Bangkoku ma tysiące twarzy, nie wszystkie to dzielnica Silom czy Siam Square.Tutaj jest nawet wiele zielonych oaz z pięknymi zadbanymi uliczkami i pięknymi domami i nie wszystkie z nich są wysokie murowane.

  2. Henk mówi

    My też nadal żyjemy w prawdziwej Tajlandii, chociaż nie można tu mówić o ciszy i spokoju, bo mieszkamy (komercyjnie) na skraju dużego terenu przemysłowego, autostrady i linii kolejowej. Jeśli czegoś potrzebujemy to jesteśmy zmuszeni udać się do Pattaya. To nie jest dla nas kara, więc spędzamy miło dzień, a często pół nocy. Myślę, że Bangkok jest cudowny na jeden dzień, ale doprawdy nie chciałabym tam mieszkać za świat. Dlatego Myślę też, że to szkoda, że ​​Sjaak nie jest z karpiami koi, w przeciwnym razie wiedziałby, gdzie to jest, a my chcielibyśmy pójść i zobaczyć. Oduczyliśmy się jednak zapraszania Holendrów, mimo że mieszkamy razem w dość przestronnym domu z 3 sypialniami i 2 łazienkami.Nie wiem, czy tylko nam się to zdarza, ale kilkukrotnie doświadczyliśmy, że Holendrzy przyjeżdżają odwiedzić i zapytać ich wcześniej, czy powinni przywieźć dla nas coś z Holandii, a jeśli spotkasz ich tutaj lub na lotnisku, wiedzą już, ile bahtów tajskich przywieźli ze sobą i chcieliby najpierw zapłacić, zanim zapomnisz Jednak po wspólnym zwiedzeniu wszystkiego z nami i po kilku dniach pełnego wyżywienia i restauracji zapominają sobie zapłacić, a nawet zapytać, ile mają zapłacić.Więc cieszymy się razem Tajlandią i jeśli Sjaak wie, gdzie są karpie koi, my też o tym usłyszę. Proszę przez [email chroniony] a kiedy zamieszki się skończą, przyjrzymy się.

    • Christina mówi

      Witaj, w takim razie go nie znajdziesz. Mamy rodzinę za granicą i zawsze pytamy, co możemy przywieźć. Nie chcemy, żeby płacili za te rzeczy. Dajemy też pieniądze na benzynę i jedzenie, a czasami częstujemy ich obiadem lub kolacją. Nie wbijamy sobie do głowy, żeby za wszystko płacili.
      W domu też musimy jeść, a auto nie jeździ na powietrze. Oczywiście to, co przynosisz, musi być rozsądne.

  3. Farang tingong mówi

    Jutro znów ten czas, powrót do naszego domu w Bangkoku na dwa miesiące, nie mogę się tego doczekać pomimo wszystkich problemów.
    Ciesząc się słońcem z dala od holenderskiego chłodu, odwiedzając przyjaciół i rodzinę, nie mogę się doczekać, połóż zimne piwo, sabai, sabai

    tingong

  4. Eric mówi

    Dziwne, jak może się potoczyć ta historia, od dnia w BKK po poszukiwanie i znalezienie pensjonatu. Cóż, ja sam mam kontakt z Tajami tutaj w Belgii, gościnność z drugiej historii kojarzę też z naszych holenderskich żartów (jak to tutaj mówimy) haha! Sam byłem w Tajlandii trzy razy, a teraz, kiedy jestem na emeryturze, również mam w planach spędzenie tam zimy. Podczas moich poprzednich wizyt trochę już zwiedziłem; Naprawdę nie sądziłem, że Isaan jest idealnym miejscem na dłuższy pobyt, bez tajskiej dziewczyny (w tym całej rodziny) lub żony. BKK, Pattaya znowu zbyt zajęty i komercyjny
    Jestem miłośnikiem parków przyrody i podczas moich poprzednich podróży odwiedziłem Khao Yai, Thap Lan i Sai Yok.
    Teraz zaczynam poszukiwania odpowiedniego miejsca z powrotem w Isaan, ale dalej na północ, Khon Kaen, 24-1-14 stamtąd podróżuję przez Lom Sak do Sukhothai, a następnie do Chiang Rai, a następnie schodzę trasą wzdłuż Mae Hong Son do Chiang Maj 6-2.-14 Robię to z moim 32-letnim synem w wynajętym samochodzie i chciałbym również odwiedzić mieszkających tam farangów holenderskich lub belgijskich. Czyli jeśli jesteś na jednej trasie i jest to dla Ciebie możliwe [email chroniony] grtj z (jeszcze) Belgii

  5. Johna Sunfielda mówi

    Sjaak
    Następnym razem w Bkk!
    Szkółka karpi Koi w soi 58 , chłopak phrao.
    Wejdź do Soi i natychmiast w lewo po 20 metrach!
    Powodzenia następnym razem
    John

  6. teos mówi

    Sjaak, czy wyczuwam nutę melancholii w twoim raporcie? Że nie należysz już do załogi Lufthansy? Po tym, jak byłem marynarzem w wieku od 16 do 60 lat, czuję to samo. Szczególnie tęsknię za roamingiem/zwiedzaniem świata, co moim zdaniem jest tym samym, co w przypadku pracy w linii lotniczej, kiedy jedziesz gdzieś i znowu coś widzisz, a teraz jesteś przywiązany do 1 miejsca. Cóż, mieszkałem w Bangkoku w latach 70. i 80., kiedy ruch był jeszcze dwukierunkowy i nie było Skytrain. W Bangkoku naprawdę musisz się orientować, bo inaczej nie dotrzesz donikąd lub w niewłaściwe miejsca. Wiele się nauczyłem od taksówkarzy z Bangkoku i znałem prawie wszystkie sois i jak jechać gdzieś najszybciej. Teraz już tam nie przychodzę, tylko odnowić paszport w tym kociołku. Wadą mieszkania na wsi jest to, że na każdą zmianę trzeba iść do BKK, czego ja nie robię, ale bez.

  7. chris mówi

    Każdy ma swoje preferencje dotyczące środowiska życia, ale wielu tak naprawdę nie ma wyboru. Masz tu tajską kochankę i mieszkasz na wsi, na wybrzeżu, w regionie turystycznym lub w dużym mieście. Jeśli oboje nie macie pracy, możecie „wybrać”, co w większości przypadków oznacza, że ​​będziecie mieszkać blisko rodziny partnera. Jeśli pracujesz na jednym lub obu, musisz iść na kompromis.
    Mieszkam w Bangkoku od 9 lat i nigdy nie mieszkałem w dzielnicy biznesowej lub rozrywkowej z tego prostego powodu, że dla mojej pracy byłoby to o wiele za daleko. Nie chcę tracić niepotrzebnego, ale przede wszystkim nieprzewidywalnego czasu w komunikacji miejskiej. Mieszkam blisko pracy, a moja żona dojeżdża do biura taksówką. W dłuższej perspektywie, tj. gdy przejdę na emeryturę, mamy w planach przeprowadzkę. Nie dlatego, że nienawidzimy Bangkoku, ale dlatego, że po prostu chcemy robić inne rzeczy, do których potrzebujemy kawałka ziemi.
    Lekcja jest następująca: ciesz się tym, co masz i nie oceniaj tego, co ma ktoś inny, ponieważ często nie wiesz, o czym mówisz.

  8. Jacek S mówi

    Minęło trochę czasu od napisania tego kawałka, a świat nie stanął w miejscu. Jestem obecnie w Holandii. Niektóre rzeczy lubię i mogę, bo wiem, że za dwa tygodnie znów będziemy na ananasowych polach.
    Mój przyjaciel Aom też jest ze mną. Chociaż pochodzę z południowej Limburgii, jesteśmy na wakacjach na zachodzie. Na porządku dziennym są między innymi Keukenhof i Madurodam.
    Bangkok ma swój niepowtarzalny charakter. Zawsze lubię tam wracać, ale równie chętnie wyjeżdżam.
    Dzięki za adres, John Zonneveld..Na pewno tam pojadę….
    TheoS, wcale nie tęsknię za pracą. Kiedy byłem w samolocie w tym tygodniu, zastanawiałem się, jak wytrzymałem tak długo. Ostatnie dwa lata były ciężką próbą i naprawdę cieszę się, że mam to za sobą. Jestem (czuję się) jeszcze stosunkowo młoda (57 lat) i wciąż podejmuję nowe wyzwania, na przykład zaczynam naukę przez internet, gdzie okazjonalnie jeżdżę do Holandii…. nie ma miejsca na nostalgię, ale postęp. Tymczasem cieszę się życiem między polami ananasów najlepiej jak potrafię.

  9. Jacek S mówi

    Mam na myśli ostatnie dwa lata mojej pracy.

  10. NicoB mówi

    Sjaak, ta część została wymieniona, do tej pory skończysz swój karp Koi w stawie. Mam do ciebie pytanie odnośnie stawu.
    Mam staw o pojemności brutto 4.000 litrów. wodę, włożyliśmy do niej kamienie, czyli netto 2.500 l wody, 50 sztuk drobnych złocistych rybek, biofiltr z lampą UV 9 V przeciw powstawaniu glonów, filtr do odfiltrowywania zanieczyszczeń, woda z filtra wraca do stawu przez wodospad, w stawie lampa UV 40 W zapobiegająca tworzeniu się glonów. Nad stawem nie ma dachu.
    Mimo to brud pozostaje na dnie i tworzą się glony, nawet na lampie UV.
    Co mogę zrobić, aby poprawić?
    Dziękuję bardzo za odpowiedź.
    NicoB

  11. NicoB mówi

    Poprawka, kamienie ntor muszą być kamieniami naturalnymi.
    NicoB

    • Jacek S mówi

      Jaki rodzaj glonów tworzy się? Algi nitkowe? Mam też dobrą filtrację, co oznacza, że ​​woda jest czysta, a dno nadal dobrze widać na głębokości 160 cm. Mam jednak połowę całej konfiguracji jako media filtracyjne. Może to przesada, ale działa i każdy zbiornik filtrujący ma rośliny i swobodny dostęp dla mniejszych ryb. Niemniej jednak czyszczę dno dużego stawu mniej więcej raz w tygodniu. Następnie odkurzam wszystkie pozostałości roślin i kupę. Po prostu pozwalam wodzie płynąć w ogrodzie. Dobrze dla roślin z całym tym nawozem. Jednocześnie staw napełnia się czystą wodą z kranu. W końcu zdarza się to również w przyrodzie. Miałem trochę glonów nitkowatych w mniejszych pojemnikach z filtrem, ale usuwałem je ręcznie.
      W zeszłym roku cierpiałam na glony pływające. Potem wkładam dodatkową pompkę, którą co tydzień zaopatruję w nową watę, gdy zauważę, że są pełne.
      Woda z tej pompy rozpryskuje się do stawu jak fontanna i tworzy powietrze w wodzie i ruch. Dzięki tej dodatkowej pompie woda jest czysta.
      Brud na dnie wydaje mi się prawie nieunikniony. Wtedy nie wolno mieć ryb w stawie. Jeśli spojrzysz na stawy wokół ciebie w Tajlandii, zobaczysz coś w rodzaju zupy grochowej w 95%.
      W moim systemie woda przepływa w następujący sposób: w mojej pompowni mam trzy zbiorniki, z których wszystkie są podłączone do dużego stawu. Są one połączone ze sobą podziemnymi rurami.
      Lewy zbiornik ma otwór w ścianie, przez który wpływa pływający gruz i jest połączony z dużym stawem rurą – która z perspektywy czasu powinna być większa. Drugi zbiornik również ma rurę prowadzącą do stawu.” W nocy, gdy pompy są wyłączone, mniejsze ryby mogą przepływać przez tunel. Trzeci zbiornik był pierwotnie filtrem mechanicznym, ale pompa została umieszczona w tym zbiorniku zbyt wysoko. Zbiornik ten pobiera wodę z trzech zbiorników zewnętrznych za stawem, w którym rosną rośliny, a także żyje kilka gupików i skalary. Na tych pojemnikach ustawionych obok siebie mam dwa wodospady, a nad najwyższym zbiornikiem cztery dysze do wody z pompy głównej.
      Ta pompa jest w pompowni w czwartym zbiorniku, który dodałem w tym roku. Pompa jest teraz zawsze dobrze zanurzona w wodzie, a filtr czyszczę tylko raz na dwa miesiące.
      W trzecim zbiorniku jeszcze nie ma roślinności, ale tę też dostarczę. Nie mam już lampy UV i prawie nie cierpię na glony.
      Och, pijalnia jest mniej więcej otwarta. Mała część jest zakryta (w miejscu gniazdek), ale nad skrzynkami filtrów mam tę zieloną, półprzezroczystą tkaninę. Woda i rośliny są wtedy wystarczająco chronione przed słońcem.
      Pfff….może sobie wyobrażasz jak to wygląda u mnie. To nie jest idealne, ale działa.
      Jeśli chcesz mogę wysłać Ci kilka zdjęć. Mój adres e-mail to sjaaks, at sign, hot mail.
      ja tez chcialabym zobaczyc zdjecia twojego stawu!!


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową