Za jakieś 7 tygodni znowu będzie ten czas. Następnie wyjeżdżam z Düsseldorfu do ukochanej Tajlandia. Do tego czasu muszę zadowolić się wspomnieniami lub wyobrażaniem sobie, jak będzie tym razem.

W chwili, gdy wysiadam z samolotu w Bangkoku, czuję się jak w domu. Z powrotem w krainie, która wydaje się tak znajoma. Mimo to od razu zdajesz sobie sprawę, że wkroczyłeś do zupełnie innego świata. Wszystko jest inne, zapachy, kolory klimat i ludzie. Upał i dźwięki, które brzmią jak muzyka dla moich uszu. Nawet trzask tuk-tuka brzmi przyjemnie.

Mój ostatni wyjazd odbył się już siedem miesięcy temu i był zdecydowanie za krótki. Wspomnienia blakną, a uczucie zanika. W międzyczasie mam do czynienia z wypełnianiem i prowadzeniem Thailandbloga. Nadal robię to z taką samą przyjemnością jak na początku.

Liczne e-maile, które otrzymuję na ten temat od lojalnych czytelników, są zawsze podnoszące na duchu. Otrzymałem jeden z nich w tym tygodniu i pomyślałem, że jest wyjątkowy. Chcę podzielić się z wami reakcją. Pewna pani przesłała mi maila o treści:

„Mój mąż i ja podróżowaliśmy po Azji Południowo-Wschodniej od lat. Najlepiej na własną rękę i to było świetne. Tajlandia zawsze była na naszej liście. Czuliśmy się tam jak w domu i przez lata podróżowaliśmy po całym kraju komunikacją miejską. Nasz pierwszy reis do Tajlandii w 1986 r., a ostatni w 2003 r. 6 tygodni później zmarł mój mąż. Teraz muszę zadowolić się wszystkimi dobrymi wspomnieniami, a Twój blog również w tym pomaga. Mam nadzieję, że będę ją czytać jeszcze długo”.

Wspaniała odpowiedź, która sprawia, że ​​na chwilę milczysz… Nie tylko komplement dla mnie, ale dla każdego, kto jest zaangażowany w Thaiblog i regularnie pisze artykuły. Niemal co tydzień dostaję kilka e-maili od zupełnie obcych mi osób, które dziękują mi (nam) za miłe historie na blogu Thailand. Czytanie tych wszystkich komentarzy jest bardzo motywujące!

Program zbliżającego się wyjazdu do Tajlandii jest już mniej więcej ustalony. Kilka dni w Bangkoku, potem do Hua Hin. Z Hua Hin do Pattaya (łódką?). Spacer po Pattaya, potem powrót do Bangkoku na nocny pociąg do Isaan. Ostatni raz robiłem zdjęcia w Isaan po porze deszczowej, wszystko było pięknie zielone. Inaczej będzie w połowie maja, obawiam się, że będzie sucho i sucho.

Po kilku dniach Isan z powrotem do Bangkoku, a potem samolotem do Chiang Mai. Wycieczka kończy się w Chiang Mai. Powrót nocnym pociągiem do Bangkoku i ostatnia noc w pobliżu lotniska. W ten sposób wypełniamy 21 dni. Znowu napięty grafik, ale podróżowanie po Tajlandii też nie jest karą. Szczególnie lubię podróżować pociągiem. A potem najlepiej nocny pociąg, który mogę polecić każdemu.

Nie mogę się doczekać ponownego spotkania z przyjaciółmi i znajomymi w Tajlandii. Jestem wtedy zasypywany specjalnymi historiami. Doświadczenia emigrantów są zawsze miłe. Czasem zabawne, czasem smutne, a czasem niesamowite. Te historie zwykle stanowią podstawę dla utworów, które piszę później. Chociaż nigdy nie przestaję mówić o Tajlandii i nigdy nie pisać, wizyta wciąż dostarcza nowych inspiracji. Przy tym wszystkim co widzę, słyszę i czego doświadczam, już w głowie kłębią mi się pomysły na kolejne historie.

Na tej wycieczce poznam też kilka osób, które znam tylko z komentarzy na blogu lub z napisanych przez nich artykułów. Tymczasem odliczam dni i myślę jeszcze trochę…

7 odpowiedzi na „Rozmyślania o Tajlandii”

  1. TajlandiaGanger mówi

    Mieć dobre wakacje.

    Znów o ciebie zazdrosny.

    • Hans Bos (redaktor) mówi

      Zazdrosny? Myślę, że śledzisz kilka dni po Peterze…..

  2. Jan mówi

    Wesołych Świąt!!

    Muszę czekać jeszcze 3,5 miesiąca. Ale codziennie jestem zajęty Tajlandią.
    Już planuję kolejną podróż do Tajlandii.

  3. Tona mówi

    Witam,
    Radować się. Mamy teraz internet w hotelu, więc do Tajlandiiblog. Ta wiadomość e-mail została wysłana z pięknego kurortu w Jomtien. Zatrzymaliśmy się tutaj na około 4 dni, raz byliśmy w Sattahip, a potem zobaczyliśmy tylko południową Pattaya. Jutro zaczyna się wizyta w Pattaya i zobaczymy co tam zobaczymy. Zajrzałam do listy, która kiedyś pojawiła się na blogu (chyba Gringo).

    • @Nice Ton. Baw się dobrze w Pattaya!

  4. Robert mówi

    Znam to twoje uczucie. Zanim zamieszkałem w Azji, przyjeżdżałem tu regularnie do pracy. Zapachy, kolory, zgiełk, jedzenie, nocne życie, życie na ulicy… nawet miasto takie jak Singapur, które jest stosunkowo nudne jak na azjatyckie standardy, ma w sobie coś takiego. Ktoś kiedyś powiedział, że „w miastach w Azji każda noc jest jak sobotnia noc” i jest w tym trochę prawdy.

    Nie wiem, czy dotyczy to również innych, ale kilka razy, kiedy przyjeżdżam do Europy lub USA, wydaje mi się to śmiertelnie nudne i nie wiem, jak szybko muszę znowu wyjechać do Azji. Myślę, że wszystkie te wrażenia z przeszłości stały się teraz normą i nieświadomie tęsknię za tym wszystkim, kiedy nie jestem w Azji. Rodzaj azjatyckiego uzależnienia, że ​​tak powiem. 😉

    • hans mówi

      Kiedy jestem w Tajlandii, każdy dzień jest dla mnie świętem, niestety dowiedziałam się o tym dopiero w wieku 45 lat.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową