„Ludzie z krótkim lontem nie powinni wyjeżdżać i mieszkać w Tajlandii” to oświadczenie z tego tygodnia, do którego czytelnicy mogą strzelać.

Oczywiście wszystko wydaje się miłe i cudowne w Tajlandii, zwłaszcza dla turystów. Jeśli jednak zostaniesz tu dłużej, zaskoczenie początku po chwili przeradza się w irytację. Wtedy nie widzisz już tego tajskiego uśmiechu jako wzoru życzliwości, ale jako oznakę obojętności.

Zauważyłem to częściej w rozmowach z mieszkającymi tu emigrantami. Ludzie zaczęli niepokoić się tymi rzeczami, które na początku uważali za atrakcyjne w Tajlandii. Jak brak zasad. Uznali Holandię za kraj przepisów, a przez to duszący. Mówię ci, kraj taki jak Tajlandia działa odświeżająco, ponieważ tutaj każdy po prostu coś robi. Niestety, po pewnym czasie efekt ten mija.

Bo jeśli mam być szczery, też zaczynam się denerwować, mimo że nawet nie mieszkam tu na stałe. Przykładem tego jest w szczególności ruch drogowy. Wszyscy tutaj jeżdżą jak kurczak bez głowy, jakby byli jedynymi na drodze. Wsadź kilku niewidomych do samochodu, a pojadą jeszcze lepiej i bardziej logicznie niż przeciętny Tajlandczyk.

Dlatego nabieram coraz większego szacunku dla Holendrów, którzy wzruszają ramionami i uśmiechają się. A może czasami odrzucasz to jako obojętność i czy są zbyt zintegrowani?

Na czym dokładnie polegają te przykrości? Cóż, tylko losowa lista rzeczy, które mogą niepokoić osobę z zewnątrz:

  • Bezpieczeństwo ruchu i ruchu drogowego.
  • Korupcja we wszystkich częściach tego kraju.
  • Brud na ulicy i daleko idące zanieczyszczenie środowiska.
  • Obojętność, głupota i brak zainteresowania niektórych Tajów.
  • Zanieczyszczenie hałasem i całkowity brak świadomości, że może być uciążliwy dla innych.
  • Niska jakość produktów i brak gwarancji.
  • Niegrzeczny i bezinteresowny personel sklepu.
  • Fakt, że ludzkie życie w Tajlandii nie jest wiele warte.
  • Brak pór roku i przemożny upał (prawie 40 stopni).
  • Złe połączenie internetowe i brak przyzwoitej alternatywy, takiej jak 3G.
  • Fakt, że angielski jest tak słabo używany, pomimo dziesiątek milionów turystów, którzy odwiedzają ten kraj.
  • Brak zasad, a zwłaszcza ich egzekwowania.
  • Dyskryminacja ze względu na kolor skóry i dyskryminacja ze względu na pochodzenie (Isaan).
  • Nie wolno ci uczestniczyć w społeczeństwie tajskim (jesteś i pozostaniesz obcokrajowcem).
  • System podwójnej ceny dla faranga i zawsze odciskaj coś na cenie, gdy farang jest w pobliżu.
  • Słabe wykształcenie, ograniczony światopogląd i nadmierny nacjonalizm.
  • Twarde tajskie społeczeństwo pełne przemocy, gwałtów, morderstw i zabójstw.
  • Cudzoziemcy nadają się tylko do wnoszenia pieniędzy.
  • Brak poczucia dobrostanu zwierząt.
  • Brak porządnych programów w tajskiej telewizji (mydła, mydła i jeszcze raz mydła. Widziałeś kiedyś ciekawy dokument?).
  • Obłudni bogaci mnisi w grubych samochodach.
  • Ograniczone życie towarzyskie. Tajowie nie zaprzyjaźniają się z farangiem bez intencji.
  • Ogromna przepaść między bogatymi i biednymi.
  • Chorobliwe przesądy i przywiązanie do animizmu (wiara w duchy).

Tak, wiem, że to duże uogólnienia. Ale wymień jedną, która wydaje ci się zupełnie nieznana? Jeśli ekspaci piją razem piwo, to możemy po prostu powtórzyć tę listę? Albo jak zwierzył mi się emigrant: „Mam miłość-nienawiść do Tajlandii. Nie mogę żyć ani z tym krajem, ani bez niego”.

Powyższa lista najwyraźniej dla wielu jest źródłem irytacji. Dla mnie też kilka punktów z tej listy. Na szczęście nie wszyscy, bo wtedy nie chciałbym tu dłużej zostać. Jak powiedziałem, osobiście denerwuję się, zwłaszcza w ruchu ulicznym.

Oczywiście żadne społeczeństwo ani kraj nie jest doskonały, ale Tajlandia z pewnością nie jest. A ludzie, których łatwo irytują te rzeczy lub którzy mają trudności z przystosowaniem się, lepiej pomyśl dwa razy, zanim się tu przeprowadzą.

Oczywiście jest również możliwe, że w ogóle się z tym nie zgadzasz. Możesz też powiedzieć, że jeśli szybko się denerwujesz, to twój problem, a także niezdrowy dla twojego ciała i umysłu. Cieszę się zatem, że argumenty przekonały mnie do innego zdania.

Podaj więc swoją reakcję na to konfrontacyjne oświadczenie tygodnia: Jeśli łatwo się denerwujesz, lepiej nie mieszkać ani nie mieszkać w Tajlandii!

35 odpowiedzi na „Pozycja tygodnia: Jeśli łatwo się denerwujesz, lepiej nie mieszkać lub mieszkać w Tajlandii!”

  1. Ronny mówi

    Peter, całkowicie się z Tobą zgadzam... Przyjeżdżam tu na wakacje od lat i nigdy nic mnie nie zirytowało, ale teraz, kiedy tu mieszkam, jestem i moja żona, która jest Tajką, też może być przez nią bardzo zirytowana własny kraj i rodacy. ...zwłaszcza nieuprzejmość i fakt, że obsługa sklepu już wie lepiej, to jedna z jej głównych irytacji... jest jeszcze kilka z tych, o których wspomniałeś powyżej, które też czasami naprawdę mnie denerwują.. .ale jestem pewien, że gdybym wrócił do domu, bardzo tęskniłbym za tym krajem.
    Całkowicie rozumiem więc tę miłość i nienawiść do kraju.

  2. chris mówi

    Chcę zrobić kilka komentarzy na ten temat:
    1. jeśli tu mieszkasz (i pracujesz tak jak ja), musisz się dostosować. Jeśli nie możesz sobie na to pozwolić nawet po 3-4 latach, lepiej wracaj do Holandii, bo wtedy nie masz tu życia;
    2. Nigdy nie porównuj Tajlandii z Holandią: obowiązują tu różne standardy, czy ci się to podoba, czy nie, czy uważasz, że jest to sprawiedliwe, czy nie. Tajlandia ma zupełnie inną historię niż Holandia i nie jest demokracją jak Holandia;
    3. Jeśli porównasz: porównaj dobre rzeczy w Holandii ze złymi rzeczami w Tajlandii, a wrócisz dzisiaj. Porównaj złe rzeczy w Holandii z dobrymi rzeczami w Tajlandii, a zostaniesz tu na zawsze.
    4. Uświadom sobie, że publiczne wyrażanie frustracji i złości w Tajlandii jest „niewykonane”. Wiele wolno w pomieszczeniach, ale krzyki lub złość na ulicy dają ci obraz złego mężczyzny lub złej kobiety.
    5. Spróbuj zrozumieć, zanim osądzisz.
    6. Mam to szczęście, że jestem nauczycielem i próbuję skłonić moich tajlandzkich uczniów do myślenia o ich własnym społeczeństwie.

    chris

  3. m.mali mówi

    Całkowicie zgódź się, że jeśli łatwo się denerwujesz, nie pasujesz do Tajlandii, ponieważ jesteś także uciążliwy dla ekspatów wokół ciebie.
    Zawsze mówię: „Jesteśmy tu dla zabawy”, więc możemy tęsknić za takimi ludźmi jak ból zęba…..haha
    Więc jeśli spotkasz lub zauważysz takich ludzi wśród swoich (?) znajomych tutaj w Tajlandii, to przestań ich jeść, bo tylko zepsują ci życie…..

  4. Leo Eggebeena mówi

    Tak to prawda. Ktoś z krótkim lontem powinien zostać w domu, ale jesteśmy obcokrajowcami i zawsze tu będziemy, nawet jeśli mówisz płynnie po tajsku.
    Ale czy to takie złe? Dlaczego my, Tajowie, mamy stać się tacy jak Tajowie.
    Weź to tak, jak jest; pozostajesz outsiderem i z wielkim zdumieniem obserwujesz wszystko tutaj, cieszysz się pięknymi rzeczami i wykluczasz brzydkie rzeczy, bo masz nawet małą odpowiedzialność wobec tutejszego społeczeństwa, nie dlatego, że nie chcesz jej wziąć, ale dlatego, że jesteś też wykluczony od tego.

  5. Ronny Lad Phrao mówi

    Zgadzam się ze stwierdzeniem, że jeśli łatwo się irytujesz, to lepiej nie mieszkać w Tajlandii.
    Rzeczywiście, tak jak piszesz w swoim artykule, kwestie, które wymieniasz, są uogólnieniami, ale prawdą jest również, że z każdą z tych kwestii będziesz musiał kiedyś się uporać.

    To może być dziwne czytać, ale bardzo się uspokoiłem od czasu pobytu tutaj.
    Kiedyś denerwowały mnie sprawy w Belgii/Holandii, ale mimo to mogłem gdzieś wyrazić tę irytację.
    Możesz gdzieś zadzwonić, możesz z kimś porozmawiać, cokolwiek. (Czy to naprawia, to inna sprawa.)
    Na początku nie było inaczej w Tajlandii i denerwowało mnie to wszystko, ale różnica była taka, że ​​nie miałam gdzie wyrazić swojej irytacji.
    W pewnym momencie jesteś pełny, nasycony i stajesz się obojętny na wszystkie te rzeczy.
    O dziwo, od tego momentu było to jak zrzucenie ciężaru z mojego ramienia i poczułem się lepiej ze sobą.
    Kiedy jestem teraz skonfrontowany z wymienionymi rzeczami, wzruszam ramionami i myślę, rób to, na czym mi zależy, albo zareaguję jak oni.

    Często mówi się i pisze, że jeśli okażesz irytację w związku z sytuacją w Tajlandii lub Tajlandii, uznają to za oznakę słabości lub niegrzeczności.
    Jest, ale stwierdzam, że kiedy okazujesz obojętność lub zachowujesz się jak oni, zaczynają zachowywać się bardzo nerwowo, a nawet zadawać pytania.
    Niemal powiedziałbym, że będą się zastanawiać, dlaczego ten farang nie jest teraz zły, bo tak powinno być.
    Nauczyłem się więc okazywać obojętność na pewne sytuacje lub zachowywać się w taki sam sposób jak one, a potem odkrywam, że bardziej penetruję, robię więcej lub przynajmniej zmuszam ich do zastanowienia się nad sytuacją.

    Często problemem jest np. umówienie się z Tajką na konkretną godzinę. Każdy kiedyś tego doświadczył.
    Czują, że mogą przychodzić, kiedy tylko zechcą, niezależnie od tego, kto się ich spodziewa.
    Na początku bardzo się tym martwiłem.
    Już mi się to nie zdarza, bo kiedyś dałam odczuć, że jest mi obojętne, czy oni tam są, czy ich nie ma.
    Co nie znaczy, że nie lubię tych ludzi lub nie umówiłbym się z nimi, ale chciałem tylko pokazać, że nie chcę, żeby kazali mi czekać bez rozsądnego wyjaśnienia.
    O dziwo, obojętność, jaką wtedy okazywałem wobec ich obecności lub nie, oznacza, że ​​teraz przybędą na czas (lub przynajmniej w akceptowalnych ramach czasowych).

    Kolejna taka rzecz.
    Myślę, że Tajowie mają chory zwyczaj wrzucania wszystkiego do plastikowej torby. Czasami myślę – czym byłaby Tajlandia bez plastikowej torby?
    Zawsze chodziłem do tego samego 7-11 po papierosy i po pewnym czasie oni cię poznali.
    Dziewczyna brała wtedy paczkę papierosów ze stojaków za nią, wkładała do foliowej torebki (czasem dostaję do niej słomkę) i podawała mi ją z uśmiechem.
    Początkowo zwróciłem sakiewkę (i słomkę, jeśli była) i powiedziałem, że nie chcę tej saszetki.
    Nic nie pomagało, paczka papierosów pakowała się do plastikowej torebki i za każdym razem musiałam mówić, że nie muszę.
    Aż do dnia, w którym nic nie powiedziałem, zapłaciłem, wziąłem plastikową torebkę, wyjąłem paczkę papierosów i wrzuciłem torebkę do kosza obok lady.
    Uśmiechnąłem się do niej i wyszedłem, nie mówiąc nic o torbie.
    Musiało jej to wydać się dziwne, bo od tego dnia paczkę papierosów otrzymywałam bez plastikowej torebki.

    Właściwie, myślę, że mam też miłość-nienawiść do Tajlandii.
    Mimo tego wszystkiego dobrze się tu czuję. Jak tylko wracam do Belgii, już za tym tęsknię.
    Musi być coś, co pociąga mnie w tym kraju (oprócz mojej żony oczywiście), chociaż nie potrafię tego wprost wytłumaczyć. Czy można to wyjaśnić?
    Więc po prostu idę dalej, żyję z sytuacją i myślę „jeśli nie możesz ich pokonać, dołącz do nich”

    • jeffrey mówi

      Ronnie,

      ładny przykład papierosów w plastikowej torbie.
      Sama nie palę, więc nie znałam jeszcze tego zjawiska.

      Dziękuję, że poświęciłeś czas, aby zacząć zachowywać się obojętnie.

  6. Sjaak mówi

    Tak, tutaj w Tajlandii możesz się denerwować ruchem ulicznym, ale jeśli poświęcisz trochę uwagi i będziesz jeździł jak Tajowie, jeszcze bardziej spodoba ci się sposób, w jaki droga jest tu używana. Na zakupy do Makro zawsze jedziemy naszą Yamahą z wózkiem bocznym. Wewnątrz dojeżdżamy do obwodnicy i dalej musimy skręcić nieco w lewo po prawej stronie drogi. Jedziemy więc, choć szeroko, bocznym pasem pod prąd. Nikt nas nie denerwuje. Wręcz przeciwnie, często jest miejsce i zawsze mamy miłe reakcje, bo jeżdżę takim motocyklem jak Farang. Dlaczego więc miałbym się denerwować w drugą stronę?
    Mogę puszczać głośną muzykę, nikt mi nie przeszkadza. Życie staje się o wiele łatwiejsze, gdy robisz to, co robią Tajowie.
    Nie uważam Tajów za obojętnych. Nie wtrącają się tak, jak wielu rodaków.
    Moja dziewczyna też często mówi, że nie lubi odwiedzać ludzi, chyba że ma interesy. To nie od Tajów przeciwko obcokrajowcom, oni mają ze sobą głównie do czynienia, gdy jest coś do załatwienia lub jest ku temu dobry powód. Wiąże się z tym zabawa. Myślę, że to dobre nastawienie, z którym sam już dobrze żyję. Więc jak dla mnie nie ma się czym denerwować.
    Raczej irytują mnie obcokrajowcy, którzy siedzą razem godzinami każdego dnia, piją stare żony i piją piwo za piwem i myślą, że wszystko wiedzą. Wtedy zawsze szuka się rozwiązania problemu tajlandzkiego. Te liczby mogą mi zostać przesłane do domu pierwszym najlepszym samolotem. Ale wszyscy zgadzamy się na Thailandblog, prawda? Oni też nigdy nie czytają tego bloga, bo ich to nie obchodzi….

    • Eriksr mówi

      Twoja reakcja chwyciła mnie za serce, Jack.

      Wielu falangów denerwuje nie tylko Tajlandczycy, ale także ja. Nie rozmawiam z nimi.
      Zawsze ta sama rozmowa. Piwo i myśl, że wszystkie Tajki chcą się z nimi przespać.
      Wszystko lepiej we własnym kraju…. Oczywiście są też inne falangi, czasem krótka rozmowa a potem smaczny posiłek i miłego dnia.
      Ruch drogowy? Jeździłem zawodowo w wielu krajach na całym świecie i mogę powiedzieć, że jazda w Tajlandii jest doskonała, łącznie z Bangkokiem.

      Mam tajską rodzinę i wielu tajskich przyjaciół, których większość falangów denerwuje, ale ukryj to za... samym uśmiechem!
      Jeśli chcesz mieszkać w Tajlandii, spróbuj żyć jak Tajlandczyk, a rzeczywiście odnajdziesz wewnętrzny spokój.

    • Martin mówi

      Całkowicie się z Tobą zgadzam. Po prostu to zrób, a nie będziesz się tym przejmować. W każdym razie Tahi są znacznie bardziej tolerancyjni niż wielu obcokrajowców. Czasami to po prostu niegrzeczne, jak obcokrajowiec ubrany (? półnagi) idzie ulicą. Świetny pomysł z twojej strony, żeby odesłać go pierwszym najlepszym samolotem. Ale w ubraniach, które noszą w Tajlandii. !!

  7. Sjaak mówi

    Mówiąc o denerwującym korku: znam miłego Niemca w okolicy. Jest jednak zirytowany ruchem ulicznym i mówi, że nic nie może na to poradzić. Jest osobą z bardzo dużą nadwagą, a potem robi się jaskrawoczerwony. W efekcie szybko ma problemy z Tajami. Nie podoba im się to, a raz tak rozzłościł Taja, że ​​zagroził, że go zastrzeli! Chyba nie tak zdrowo.

  8. Tino Kuisa mówi

    „Nie gniewaj się zbyt szybko, bo gniew mieszka w zanadrzu głupców”. Kaznodziei 7:9

  9. kor verhoef mówi

    Cóż, to cała lista możliwych irytujących rzeczy do prania. Wiele z wymienionych uciążliwości jest z pewnością prawdziwych i bez wątpienia będą pojawiać się w regularnych odstępach czasu w życiu przeciętnego ekspata/imigranta.
    Moją ulubioną irytacją są Tajowie z mikrofonem w pięściach. Tajowie jakoś nigdy nie zrozumieli, że mikrofon to instrument, który umożliwia porozumiewanie się w dużej przestrzeni. przed dużą publicznością, bez konieczności krzyczenia. Moim zdaniem niezły wynalazek.
    Z drugiej strony większość Tajów nie jest do końca pewna efektu takiego mikrofonu i krzyczy w coś takiego, jakby od tego zależało ich życie, tak że słuch i wzrok giną.

    Powrót do listy rzeczy do prania. Niektóre rzeczy sprawiają, że myślę „co?” Na przykład z niezainteresowanym personelem sklepu uważam, że personel sklepu jest bardzo przyjazny i przystojny. (ale jestem też super miłym facetem, to robi różnicę) 😉

  10. Maarten mówi

    nie zgadzam się z tym. Jestem kimś, kto szybko się denerwuje, ale mimo to dobrze się bawię w Tajlandii. Może dlatego, że dotyczy drobnych niedogodności, o których szybko zapomniałem. Najczęstsze w życiu codziennym są:
    – Cholernie powolne chodzenie. Szczególnie niepokojące w ruchliwych centrach handlowych, supermarketach i na ulicach. Wydaje się, że czas nie ma tutaj żadnej wartości
    – Bezwstydne przepychanie się w sklepach iw kolejkach do komunikacji miejskiej. Bardzo nieprzyzwoite, w moich oczach.
    – Zła obsługa, zwłaszcza w restauracjach i barach. Najgorsze jest proszenie o napiwek lub dawanie do zrozumienia, że ​​napiwek jest uważany za zbyt niski.
    No cóż, da się z tym żyć, prawda?

  11. kor verhoef mówi

    Maarten, przyznajesz, że łatwo cię irytują różne rzeczy, ale wiesz, jak spojrzeć na to z właściwej perspektywy. Myślę, że to właściwe podejście. Rozdrażnienie to ludzka emocja. Dopóki nie milczysz o swoich irytacjach, nie ma w tym nic złego.

  12. b mówi

    Ruch w Belgii….
    codziennie z Antwerpii do Brukseli!
    Drogi są pełne dziur, bo zima była trochę ostra….
    Autostrady są rozbijane przez ciężarówki….
    Płacimy podatek drogowy!!

    W tym tygodniu 7-letni chłopiec z zagrażającą życiu chorobą mięśni może przeżyć tylko dzięki lekom, które kosztują 237000 XNUMX euro, bez refundacji>>> to jest w Belgii, prawda….

    chyba o coś w końcu chodzi!!

  13. Po przeczytaniu irytacji?????. Dowiaduję się w punkcie 9, że chodzi o Tajlandię (pory roku), inaczej większość punktów można skopiować na standardy holenderskie, a jeśli już masz tu krótki bezpiecznik, to na pewno nie powinieneś jechać do Tajlandii, bo wtedy masz dobre życie nigdzie!!!!!!!!.

  14. Jan mówi

    Mieliśmy szczęście, że przez ostatnie 3 miesiące mogliśmy spędzić zimę w Tajlandii. Niemniej jednak nie warto tego powtarzać. W obszarach turystycznych obecnie stało się to drogie. 150 bahtów za prosty posiłek, porównywalny z jakością naszego baru przekąskowego. Ponadto musisz stale zwracać uwagę, aby nie dać się oszukać. Zapłać 10 razy lub nie uzyskaj wymaganej jakości. Nawet sympatyczni ludzie chcą wiedzieć, ile zarabiasz za swoimi plecami. Banki pobierają 4-5 euro za karty debetowe, parki narodowe pobierają 10 razy tyle, nawet mnisi w świątyni tygrysa pobierają 600 bahtów, do których Tajowie nadal mogą wejść za darmo przed 12:XNUMX.
    Przyjeżdżam do Tajlandii od ponad 15 lat, wszystko się tutaj zmieniło, ale nie poprawiło się. Ludzie chcą od ciebie wszystkiego, ale w zamian niewiele mają. Co o tym myślą Tajowie? Że kraj jest naprawdę taki fantastyczny? 26000 XNUMX ofiar śmiertelnych na drogach rocznie, gwałcone córki turystów, a jedynym wyjściem jest nakręcenie przez tatę klipu wideo, aby wymierzyć sprawiedliwość. Niedługo potem przyjaciel został ponownie pobity w Ao Nang, a następnie próbował zgwałcić swoją dziewczynę.
    Ilu turystów i gości zimowych faktycznie ginie w Tajlandii? A jak duża jest ta różnica na przykład z Niemcami? Resztę już sam nazwałeś.
    Nawet moja żona jest zmęczona tajskimi wybrykami od czasu do czasu. I ona jest
    Tajski.
    W sumie postanowiliśmy więc odwiedzić Tajlandię tylko w celach rodzinnych i być może na dzień na plaży. Następnie przejdź przez duży rów i udaj się na wycieczkę po Australii. Różnica w cenie nie jest już tak duża. Jakość i obsługa w Australii jest znacznie lepsza

    • Martin mówi

      Nadal jem TOP razem z żoną za około 200 bahtów 2 dania. Jeśli zapłacisz 4 € przy pinezce, jesteś w złym banku. Mój bank (DKB) zwróci wszystkie pobrane pieniądze (150 bahtów) po moim powrocie. Wiele osób ma problemy za granicą, ponieważ wszystkie błędy popełnia we własnym kraju; mów, nie reguluj rachunków.

    • jeffrey mówi

      Jan,

      Obawiam się, że masz rację.
      przyjeżdżamy do Tajlandii od 34 lat i co roku mamy na to mniej ochoty.
      okropny kraj z czasami fajnymi stronami.
      staramy się wyciągnąć z tego zabawne fragmenty.

  15. Jacques mówi

    Jeśli nie nauczyłeś się patrzeć na rzeczy z perspektywy, wszędzie napotkasz irytacje, nie tylko w Tajlandii. Spojrzenie najpierw na siebie, a potem na to, co robi druga osoba, pomaga uniknąć wielu przykrości.

    Stare powiedzenie mówi: Ulepsz świat zacznij od siebie. Brzmi to trochę bardziej pozytywnie niż jeszcze starsza mądrość biblijna, którą cytował Tino. Więc ludzie z krótkim lontem zacznijcie od siebie wtedy wiele uciążliwości zniknie.

    Kontynuuj dyskusję na tematy, które Twoim zdaniem nie zostały rozwiązane lepiej lub bardziej sprawiedliwie, takie jak bezpieczeństwo na drogach lub przepaść między bogatymi i biednymi. Zamiast się tym denerwować, zastanów się, w jaki sposób możesz przyczynić się do poprawy własnego otoczenia. Takie jest moje podejście.
    Myślę, że długo będę cieszyć się pobytem w Tajlandii.

  16. henk mówi

    Zawsze będziesz mieć irytację.
    Może krótki bezpiecznik nie jest nawet powodem. Często jest to nieporozumienie, głupota lub wręcz nieuprzejmość.
    Szczególnie irytujące jest po prostu kontynuowanie jazdy po przejściu przez jezdnię. Ale pieszy nie ma żadnych praw. Wsiadając do autobusu czy BTS-a. Przepychanie się nie jest tylko w Tajlandii. Na stacji Hua Lampong spójrz, ilu obcokrajowców jest rozciągniętych na 4 krzesłach.
    Lub hałaśliwe rozmowy Holendrów i Rosjan itp.
    Czasami można je usłyszeć po drugiej stronie. Kiedyś powiedziałem czterem Holendrom, że mówienie tak głośno nie jest zbyt towarzyskie.
    Każdy mógł się cieszyć. Nie podziękował mi 4.
    Krótki bezpiecznik czy nie. Tylko nie przejmuj się tym za bardzo.
    Bezinteresowny personel, po prostu wybierz inny sklep lub restaurację. Na szczęście masz taki wybór. Czy taksówkarz prowadzi jak idiota? Po prostu zgłoś to i wyjdź, jeśli nie będzie mógł normalnie się zachowywać. Należy pamiętać, że zachowanie omówione w tym punkcie występuje we wszystkich krajach.
    Słabe połączenie internetowe/3G? Przeczytaj skargi holenderskie. Wtedy w Tajlandii nie będzie tak źle.
    I rzeczywiście stajesz się mniej zestresowany, jeśli możesz łatwiej na to spojrzeć.
    Powodzenia wszystkim, którym nie udało się odebrać walizki z lotniska Schiphol.

  17. Mat van Houd mówi

    Wiele z wymienionych przez Ciebie rzeczy brzmi znajomo. Są całkowicie antyspołeczni w ruchu drogowym, policja traktuje Faranga jak starego śmiecia i jest tak skorumpowana, że ​​właściwie nie można ich traktować poważnie, ale niestety czasami trzeba, mały przykład: czekałem na światłach, ale przednie koło mojego motocykla było poza białą linią, dostaję mandat na 400 Bht, podczas gdy obok mnie stoi 4 Tajów bez kasków, a on ich najwyraźniej nie widział.
    Przykładów jest wiele, ale i tak nie chce mi się wracać do NL, bo przepisy nie czynią mnie w ogóle dobrym, 6 dni urlopu to dla mnie aż nadto.

    • Martin mówi

      To dlaczego w ogóle stoisz nad białą linią? Po prostu zatrzymaj się, jak mówi prawo, wtedy nie będziesz miał problemu. Przejechałem nawet na czerwonym świetle. Zapłaciłbym 500 bahtów. Dałem mu 150 bahtów - od razu powiedziałem, że nie chcę paragonu i życzyłem miłego dnia. Niech żyje korupcja (dla jej własnego dobra).

    • Miłośnik jedzenia mówi

      Mój mąż dostał tajskie prawo jazdy na motocykl i samochód. Zatrzymał się 1 raz i był w stanie przejechać. Więc jeśli zostajesz w Tajlandii na dłużej, zdobądź papiery. Oszczędza również na wejściach do parków narodowych itp

  18. Poo mówi

    John, masz całkowitą rację... oszukiwanie Cię wydaje się być sportem narodowym, jestem Tajką i mieszkam tu z moim belgijskim mężem i nie rozumiem wielu na blogu... wygląda na to, że nie potrafią znieść prawdy i jesteśmy nietolerancyjni, tylko dlatego, że mówimy rzeczywistość... czy to oznacza, że ​​jesteś nietolerancyjny?

  19. Gerard mówi

    Listę można łatwo uzupełnić o kilka irytujących rzeczy, takich jak pianie rekinów, którym nigdy nie wyczerpują się baterie, czy bezpańskie psy, które uniemożliwiają jazdę na rowerze.
    Ostatnio też zrobiłem zwrot, kiedy moja żona nie musiała płacić za wstęp, a ja z córką, jaka logika w tym?
    Nigdy nie podawaj Tajlandczykowi niczego na tacy, bo wtedy stracisz cały talerz i będziesz zaskoczony.
    Pomimo tego wszystkiego, wciąż tu kręcę się i trochę to spieprzę.
    Żyj i daj żyć innym to moje motto.

  20. doktor Tymek mówi

    Jeśli chodzi o ruch uliczny, mam następującą radę: uczyń z jazdy jak najlepszy sport. Bez osądzania!
    Jeśli zostaniesz zatrzymany, zachowuj się jak Tajlandczyk. Nagle nie mów po tajsku, ani po angielsku, tylko po holendersku i staraj się, aby każdy list, który pojawia się na papierze, zajmował co najmniej piętnaście minut.
    Z poważaniem, dr Tim

  21. Lee Vanonschota mówi

    Oczywiście musisz również wziąć pod uwagę, ile irytacji ponosisz podczas pobytu w Holandii. Ta szeroka rozpiętość zdecydowanie składa się na długą listę również dla mnie. Holendrzy to wściekłe dranie.
    Ale oczywiście: tu też jest coś nie tak. W korku pozwalam się prowadzić Tajlandczykowi, żebym nie ponosiła winy za kolizję nie z mojej winy, a ponieważ dałam mu lekcje jazdy, nie przejeżdżam na czerwonym świetle, a on nie ciągnie w lewo i prawo, ale tylko w prawo. Nawiasem mówiąc, nie doświadczyłem jeszcze kolizji, ale jasne jest, że prawdopodobieństwo jej wystąpienia jest duże. Transportem publicznym kwalifikuje się tylko duży autobus, na pewno nie minibus (a w Bangkoku na pewno nie prywatny transport, ani taksówka, ale tylko skytrain).
    Potem nieprzyjemnie odnotowałem brud na ulicy (taki jak w tropikalnym kraju) oraz palenie zanieczyszczających środowisko pożarów.
    Co więcej: tam, gdzie mieszkam (na Koh Chang) bardzo trudno jest ominąć główną drogę, ale obecnie stale przejeżdżają po niej ciężarówki. Ta forma zanieczyszczenia hałasem jest stosunkowo nowa, ale rzeczywiście denerwująca. Na szczęście mogę jechać „off road” z domu na plażę i odwrotnie, a przez plażę równoległą do głównej drogi mogę dostać się niemal wszędzie, gdzie chcę.
    Mam tylko powierzchowny, ale niezwykle przyjacielski kontakt z Tajami, z wyjątkiem małej wybranej grupy. Uderzające jest to, że można tu porozmawiać ze wszystkimi, tak jak w autobusie, ale także z sąsiadami. Rzeczywiście: w języku (angielskim) czasami się udaje. Trudno mi się denerwować; jeśli to naprawdę nie działa, to nie ma człowieka za burtą. Nie muszę rozmawiać na poziomie naukowym; w NL ten poziom również nie stanowi problemu w codziennych kontaktach. Chodzi – tu i tam – prawie zawsze o „small talk”. Żeby np. nie trwał cały (knajpowy) wieczór. (Poza tym nigdy nie chodzę do pubu; jestem abstynentem).
    Wielu Tajów na „mojej” wyspie (a miałem to doświadczenie wcześniej w Pattaya) zna moje imię tutaj. Zwracają się do mnie na ulicy, podczas gdy często ich nie rozpoznaję; Pomyśl o tym w Holandii. Tam rozmawiacie ze sobą tylko na ulicy, jeśli ta druga osoba jest wam znana, a potem bardzo często nie, wcale, bo to kolejny palant (albo ty – według niego – nim jesteś).
    A chora wiara? Jedynymi, którzy niepokoili mnie tutaj swoją chorobliwą wiarą (ich wiarą w to, co niewiarygodne), była para chrześcijańska z jakiegoś miejsca w Europie. W co wierzy Taj, nigdy nie słyszałem o Tajach, nie mówiąc już o tym, że (podobnie jak ta para) próbowali mnie spłaszczyć.
    A mnisi?
    „A księża?” – pytam. I czy czegoś od nich potrzebuję? Czy z nimi?
    A telewizor? Nie patrzyłem na to w NL. Że tu czy tam jest najwyraźniej doprowadzić do starego żelaza. A ja nie rozumiem tajskiego. Uderzające jest dla mnie to, że Holendrzy są zirytowani tym, co jest w telewizji, ale nadal to oglądają. Doświadczyłem tego bardziej w NL, że ludzie są przywiązani do własnej irytacji, zrzędy.
    Nie, po prostu klimat meteorologiczny i ludzki jest tu dla mnie dużo lepszy. Jestem tu, kim jestem, bez żadnej presji (szczególnie presji rówieśników) na mnie. Bez fałszywych oskarżeń przeciwko mnie, podżeganych wokół mnie i tak dalej, jak to było w NL Na szczęście tam z kilkoma wyjątkami; Odwiedzili mnie już moi przyjaciele w Tajlandii (i utrzymuję z nimi kontakt przez hotmail). Holandia na odległość nie jest już problemem dzięki internetowi. Lepiej mieć NL na odległość niż Tajlandię. Przynajmniej dla mnie.

    • Martin mówi

      Zgadzam się z Tobą całkowicie. Zawsze znajdą się ludzie, którzy uważają, że Holandia (jakikolwiek inny kraj) jest lepsza?. Został wymyślony dla takich ludzi. Jest gotowy na Survarnhabumi i chętnie zabiera każdego faranga z powrotem do swojej ziemi obiecanej, zwykle do kraju, w którym rozpoczął podróż.

      Jak powiedział kiedyś w przemówieniu prezydent Australii. Powiedział: cieszymy się, że możemy pomóc wszystkim, którzy chcą wrócić do kraju urodzenia, bo mówią, że tam było lepiej. Doskonałe stwierdzenie!!

  22. Ad mówi

    Czy po prawie 3 latach ciągłego podróżowania po Tajlandii pojawiły się jakieś irytacje? Tak, ale także duże, jeśli nie większe NIE. Zasada pierwsza: to nie Holandia ani Europa, nie chodzi o to, czy denerwuje Cię to, co uważasz za oczywiste. To trudne, bo my (dla wygody, Holendrzy) dorastaliśmy w określony sposób z obrazami, normami i wartościami, które są zupełnie nieznane Tajowi. A to oznacza, że ​​musimy zrzucić zachodnie okulary i zwrócić szczególną uwagę na to, czy Taj nie jest zirytowany. Dowiesz się z tego znacznie więcej, niż tylko podsumowując typowy zachodni pogląd na Tajlandię. Wygodny? nie, na pewno nie zawsze, ale ostatecznie zawsze trzeba rozważyć to, co waży więcej, czyli holenderski pogląd na życie w Tajlandii lub to, jak przeciętny Taj żyje w swoim otoczeniu.
    Przy nieco luźniejszym spojrzeniu nie jest tak źle, a co najważniejsze zawsze patrz na to pozytywnie, bo inaczej wpadniesz we własną pułapkę.Tajlandia to nie Holandia.

  23. Martin mówi

    Jeśli będziesz mieć za krótki bezpiecznik, będziesz miał problemy także w Holandii. Wielu Tajów jest lepiej wykształconych niż w Holandii, ale stosunkowo gorzej. I korupcja?. Lubię w tym uczestniczyć.

    • Stevie mówi

      Czyli nie ma Thais z krótkim bezpiecznikiem?
      Czy ty i inni plakatujący na tym forum, którzy mieszkacie w Tajlandii, rzeczywiście dużo wychodzicie?

      • Martin mówi

        Pytanie brzmi, co zrobić, jeśli jako obcokrajowiec w Tajlandii masz krótki bezpiecznik, a nie czy są Tajowie, którzy mają krótki bezpiecznik.

  24. ALFONS DE ZIMA mówi

    Oczywiście zostaliśmy wychowani inaczej, w oparciu o inne normy i wartości niż Tajowie. Oczywiście uważam, że niezwykle ważne jest to, że wartości i standardy, których się nauczyliśmy, są cenne i przydatne na całym świecie. Lubię tam być; szacunek do zwierząt, natury, uprzejmość w kontaktach, itp. itd. Kiedy tu mieszkam, staram się dostosować do powszechnego stylu życia i szanować tutejsze społeczeństwo. Ale nadal jest ciężko, na przykład sposób, w jaki Tajowie traktują zwierzęta lub zostawiają wszędzie porozrzucany plastik (straszny), albo chaos urbanizacyjny związany z budowaniem ulic i dróg i budowaniem ich do granic możliwości, lub przy wejściu do budynku, drzwi gwarantujemy, że zostaniecie rzuceni w twarz, albo mijanie się w kolejce z ludźmi czekającymi z niezbędnym hałasem, albo bycie terroryzowanym w ruchu ulicznym przez motorowery w lewo, w prawo, w środku, przemykają obok lub nawet w przeciwnym kierunku, w lewo w awaria lub pas motorowerów i często brak świateł wieczorem itp. itd. Jestem tutaj bardzo szczęśliwy, ale podchodzę krytycznie do tego, że nic z tym nie robię i nie komentuję. Nigdy nie stanę się obojętny na sytuacje i doświadczenia, z którymi regularnie spotykacie się w moim nowym kraju, w którym teraz mieszkam.

  25. Nap van Vleutena. mówi

    Witam wszystkich w tym dziale.
    Kiedy to wszystko czytam, myślę, że powinno być również możliwe sporządzenie listy uciążliwości we własnym kraju.
    Holandia irytacja nr: 1 psia kupa.!!!! i okropnie zmieniający się klimat.
    Chwytaj kulturę, dawaj lewą ręką i odbieraj podwójnie prawą ręką. Obcinanie emerytur i zwiększanie kosztów z towarzyszącymi wymówkami. Najgorsze jest to, że sami wybieramy postacie z systemem wyborczym, które nam to robią. Czy ludzie prosili o członkostwo w EEC? I wiele więcej.
    Te irytacje decydują o przesunięciu horyzontu w lepsze warunki, gdzie najważniejsze jest oczywiście dla każdego z osobna
    dobry klimat Tajlandii a szczególnie na północy Chiang Mai podobny do Bandung w Indonezji gdzie się urodziłem i kształciłem do 12 roku życia. Jest to punkt naturalny, ponieważ Indonezja ma takie same zwyczaje jak Tajlandia i Azja.
    Następny punkt to „dwa różne przekonania na jednej poduszce, diabeł jest pomiędzy”. Bez względu na to, jak atrakcyjne mogą być Tajki, proszą się o kłopoty, w tym o oszustwa w postaci morderstwa itp.
    Sekcja na blogu o Tajlandii nie kłamie, co bardzo doceniam w tym blogu, że wspomina również o negatywnych wiadomościach.

    Moderator: proszę powstrzymać się od porównań z innymi krajami. Na tym blogu jest o Tajlandii.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową