Chociaż bez wątpienia musi to być niekorzystne dla zaangażowanych firm, nie mogłem powstrzymać uśmiechu, czytając artykuł na stronie internetowej The Nation. Renomowane konsorcjum budowlane może przegapić kontrakt o wartości około 290 miliardów bahtów, ponieważ oferta została złożona z 9-minutowym opóźnieniem.

Całą historię można przeczytać na www.nationthailand.com/business/30375160

O czym to jest?

Dotyczyło to przetargu na projekty rozwojowe U-Tapao Airport i Eastern Aviation City o łącznej wartości 290 mld bahtów. Oferta odpowiedniego konsorcjum budowlanego nie została formalnie zaakceptowana przez komisję selekcyjną powołaną przez właściciela projektu Royal Thai Navy (RTN), ponieważ termin został przekroczony o dziewięć minut.

Konsorcjum złożyło skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego, argumentując, że dziewięciominutowe opóźnienie było spowodowane korkami w drodze do urzędu, w którym należało złożyć dokumenty. Sąd odrzucił jednak skargę, ale konsorcjum może nadal uczestniczyć po odwołaniu. Zobaczymy!

Skąd to opóźnienie?

Może się wydawać, że to nonsens, że oferta nie jest już przyjmowana dziewięć minut po terminie, ale z czysto biznesowego punktu widzenia jest to słuszna decyzja. Niezależnie od tego, czy spóźnisz się o tydzień, dzień, godzinę czy dziewięć minut, za późno jest za późno! Masz nawet ochotę zastanowić się, dlaczego konsorcjum pozwala, by dotarło to w ostatniej chwili. Czy oferta nie mogła być złożona dzień lub tydzień wcześniej? Ale najwyraźniej to nie działa w ten sposób w Tajlandii.

Odpływ

Takie projekty naprawdę zbliżają się do tego terminu. Nie wiesz, czy możesz zaufać członkom komisji rekrutacyjnej i otaczającej ich administracji, a zbyt wczesne złożenie oferty może oznaczać wyciek danych do konkurencji. Konkurent ten mógłby następnie dostosować swoją ofertę tak, aby była najtańszą ofertą. W takim przypadku dziewięciominutowe opóźnienie można wytłumaczyć zatorami drogowymi.

Możliwa jest jednak również sytuacja odwrotna: konkurent złożył ofertę i dzięki temu przeciekowi odpowiednie konsorcjum budowlane ma dostęp do informacji o tej ofercie. Teraz musi w ostatniej chwili dostosować własną wycenę i nie dotrzymuje terminu. Niestety!

W końcu

Od terminu składania tych ofert minęło już kilka miesięcy i bez wątpienia późne złożenie ofert wywołało niemałe zamieszanie wśród przegrywającego konsorcjum. Kogo winić? Czy rzeczywiście były to korki, czy też coś innego? Czy obliczenia nie poszły gładko, czy szef spóźnił się z akceptacją, czy sekretarka zbyt wolno kalkulowała? Kto wie, ale to, że polecą głowy, jest dla mnie prawie pewne.

źródło: naród

10 odpowiedzi na „Dziewięć minut spóźnienia na kontrakt za miliard dolarów”

  1. Ruud mówi

    Możesz być pod drzwiami biura z wyceną dzień wcześniej.
    Następnie oddajesz umowę tuż przed upływem terminu.
    Więc to kiepska wymówka, że ​​utknąłeś w korku.

    • Dennis mówi

      Bardzo zła wymówka nawet ..

      W przetargach na transport publiczny w Holandii niektóre firmy (autobusowe) mają 2 osoby na drodze z tą samą ofertą; jeden jedzie z miejsca A, a drugi z miejsca B do domu prowincjalnego, gdzie należy złożyć ofiarę. Obie osoby również wyruszają punktualnie, a za nimi dodatkowy samochód, aby w razie awarii lub uszkodzenia kontynuować podróż. Tak więc w sumie na drodze są 4 osoby z 4 samochodami, aby upewnić się, że można złożyć jedną wycenę. Są to przetargi na zapewnienie publicznego transportu autobusowego w 2 prowincjach przez 3 lata i ewentualnie przedłużenie o 5 lat… Ponieważ płaci się od 80 do 90 milionów euro rocznie, czyli łącznie przez 8 lat około 600 do 700 mln euro (8 lat przy 80 mln = 640 mln, 8 lat przy 90 mln = 720 mln i rzeczywiście koncesja została przedłużona o 5 lat, czyli łącznie 8 lat)

      Więc tak, to zrozumiałe przy takich kwotach być po bezpiecznej stronie z tą firmą autobusową.

      • Maryse mówi

        Denis, dzięki za wyjaśnienie. Ale to konto Gringo nie dotyczy NL, ale Tajlandii i tutaj najwyraźniej wygląda to zupełnie inaczej w przypadku składania ofert.
        Nie graj dobroczyńcy…

        • Dennis mówi

          To się dopiero okaże, ponieważ Tajlandia stosuje również zasadę, że 9 minut za późno to po prostu za późno. Nie ma to nic wspólnego z ulepszaniem świata, ale z tym, czy traktujesz swój biznes poważnie, czy nie. Jeśli nie możesz złożyć wyceny na czas, jak możesz to zrobić, gdy musisz wykonać projekt?

  2. Mark mówi

    Czas złożenia jest jeden. Jest ona ustalana z góry i nie może zostać zmieniona ze względu na możliwe zakłócenie konkurencji.

    Kolejna sprawa to otwarcie przetargów. Moment otwarcia również jest ustalony z góry i nie można go zmienić. Wszyscy oferenci są proszeni o nadzorowanie otwarcia.

    Oferty są oczywiście składane w zapieczętowanej zamkniętej kopercie.

    Jeżeli procedura przetargowa przebiega zgodnie z zasadami sztuki, co najmniej …

    Nie można zamienić spóźnionego zgłoszenia w pilne, prawda?

  3. John mówi

    W moim towarzystwie również oddaję na ostatnią chwilę.
    Doświadczyłem, że moja oferta z nagranymi cenami trafiała do konkurencji.
    Ta firma nie musiała robić żadnych badań, ale miała problem, bo nadawałam moim materiałom własny numer typu,
    Zawsze dołączałem dwie litery od mojej firmy do oryginalnego numeru typu.
    Mój hurtownik rozpoznał ofertę i ostrzegł mnie.
    Oferentem przetargu był nikt inny jak rząd holenderski, gdzie ktoś chciał faworyzować chłopaka.
    Więc w Holandii też taka praktyka i nie tylko w Thiland

    • Mark mówi

      Jeśli ambicją każdego jest być ostatnim, który złoży ofertę, rośnie szansa na spóźnione oferty, które z wiadomych względów będą wtedy niedopuszczalne 🙂

  4. Rob Thai Mai mówi

    Kiedy mieszkałem w Afryce Południowej, przed określoną godziną trzeba było składać oficjalne rejestry państwowe w czymś w rodzaju bańki na mleko. Wyjechaliśmy wcześnie z 2 samochodami, aby wykluczyć wszystko. Za późno było za późno. Szkoda.

  5. Alex mówi

    Nie jestem obeznany w tej kwestii, ale czy nie jest tak często w Tajlandii: TIT i tajski elastyczny czas.
    W przeszłości miałem regularne spotkania biznesowe, głównie w Bangkoku, rzadko kiedy moje spotkanie było honorowane po stronie tajskiej pod pretekstem korków. Ja natomiast byłem na miejscu dużo przed umówioną godziną, jeśli był korek, wysiadałem i brałem taksówkę motocyklową.

  6. Karel mówi

    Cóż,

    Składałem oferty od lat 70., kiedy wszystko było jeszcze przyjaznej polityce, a potem wszyscy poszliśmy na obiad, zwycięzca musiał zapłacić (i podać opłatę kalkulacyjną), po oszustwie budowlanym zrobiło się coraz bardziej surowo, w końcu klient zatrudnił nawet notariusza. Ten właśnie skręcił, o godzinie U, zamknął drzwi i każdy, kto był w środku, musiał sprawdzić, czy notariusz postąpił prawidłowo. Na pewno tak, najpierw policzono koperty, a każdego zgłaszającego się (czasem nawet 30 pozycji) wpisano na listę. Następnie otwiera kopertę i przez komputer zapisuje nazwisko i kwoty, co jest natychmiast widoczne na ekranie projektora.

    Nie zawsze najniższy był „szczęśliwiec” zwykle trzeci od końca. To zawsze było w sztućcach. Tak było w Holandii, ale także na Seszelach, w Nairobi i na Mauritiusie. Tak myślę na całym świecie.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową