Demonstracje w Bangkoku nabierają nieco ponurego charakteru. Odnotowano szereg starć z policją. Według doniesień Bangkok Post w dzielnicy Dusit zaatakowano także niemieckiego dziennikarza.

Nick Nostitz, niezależny dziennikarz, który mieszka i pracuje w Tajlandii od 1993 r., złożył skargę w związku z incydentem do tajskiej policji.

Oznajmił, że został zaatakowany przez siły bezpieczeństwa demonstrantów, gdy robił zdjęcia marszu protestacyjnemu. Miało to miejsce na skrzyżowaniu Nakhon Ratchasima i Sri Ayutthaya. W wyniku ataku uszkodzone zostały jego okulary i sprzęt fotograficzny.

Według ofiary został on mianowany przez przywódcę protestów Chumphola Julsai i powiedział, że będzie „reporterem Czerwonej Koszuli”. Następnie mężczyzna został zaatakowany przez obecnych. Reporter powiedział, że miał szczęście, że policja go wypuściła, bo w przeciwnym razie wylądowałby w szpitalu.

Według doniesień tuż przed tym incydentem siły bezpieczeństwa spośród protestującego tłumu zaatakowały także funkcjonariusza policji odpowiedzialnego za zamieszki. Policjant obserwował marsz protestacyjny z pojazdu. Aparat, którego używał, został mu odebrany i zabrany przez Chumphola.

9 odpowiedzi na „Protesty w Bangkoku stają się coraz bardziej ponure: znęcanie się nad niemieckim dziennikarzem”

  1. Dicka van der Lugta mówi

    Wiadomości z ostatniej chwili Rząd rozszerzył ustawę o bezpieczeństwie wewnętrznym (ISA) na cały Bangkok, Nonthaburi i dwie dzielnice poza Bangkokiem. Decyzja jest odpowiedzią na zajęcie dwóch ministerstw i Departamentu Public Relations. Protestujący mówią, że pozostaną tam do czasu ustąpienia rządu. Od 9 października ISA składała wnioski do trzech dzielnic Bangkoku. ISA oferuje możliwość wprowadzenia godziny policyjnej, ustawiania punktów kontrolnych i ograniczania przemieszczania się demonstrantów.

  2. Rob W. mówi

    Jako dziennikarz prawie zabrałbyś ze sobą tajlandzką flagę oraz czerwono-żółtą koszulę (a potem założyłbyś odpowiednie tam, gdzie relacjonujesz) na wypadek, gdyby jakiś idiota pomyślał, że jesteś „szpiegiem wroga/innego”… Mniej przydatne Julsai działanie.

    W holenderskich raportach (NOS, nu.nl itp.) uderza mnie to, że ludzie mówią o „dziesięciu tysiącach”, którzy są dzisiaj aktywni, ale nie słychać nic o ponad stu tysiącach z wczoraj, czyli formułują to w taki sposób, że wydaje się, że w niedzielę protestowało „tylko” kilkadziesiąt tysięcy osób.
    Myślę, że liczba miliona jest bardzo naciągana, osobiście nie sądzę, że gabinet Shinawatry jest cokolwiek wart, ale takimi twierdzeniami traci się wiarygodność. A może sami przywódcy protestów uwierzą, że było ich aż tak wiele (nie są w stanie tego zliczyć).

  3. michiel mówi

    Obecnie znajduje się w pobliżu Ratchadamnoen Rd. Wczoraj w niedzielę było wielu protestujących. Wielu dzisiaj wyjechało. Musiałem tylko przez to przejść, żeby dotrzeć do hotelu. Atmosfera tutaj też robi się coraz bardziej ponura, dlatego jako turysta lepiej trzymać się z daleka od tych okolic. Nigdy nie wiesz, że wszystko może się zmienić i wolisz nie być w to zaangażowany. Zeszłej nocy również obudziły mnie małe eksplozje. Chociaż niektóre ciężkie fajerwerki, bomby do ping-ponga czy coś takiego nie były pozbawione niebezpieczeństwa. WSKAZÓWKA dla każdego, kto chce ryzykować 0%, trzymać się z daleka od innych, ciekawie jest obserwować protesty z daleka.

  4. Tino Kuisa mówi

    Na stronie FB (Bluesky Channel) ten człowiek, Nick Nostitz, został wyśmiewany w 700 komentarzach w niezwykle agresywny sposób. Jednym z najbardziej uderzających aspektów obecnego konfliktu politycznego jest niegrzeczność, z jaką ludzie traktują się nawzajem. Wywiad z tym człowiekiem, który ma dobry wgląd w sytuację w Tajlandii, można znaleźć pod linkiem poniżej:

    http://www.stickmanweekly.com/StickmanBangkokWeeklyColumn2009/NickNostitz.htm

  5. piłka piłka mówi

    W takim razie ten reporter nie powinien był tam chodzić, to jego ryzyko.

    • ja mówi

      @bal: zgodnie z międzynarodowym prawem humanitarnym (MPH) dziennikarze korzystają ze szczególnej ochrony podczas pracy w sytuacjach konfliktowych. Najwyraźniej pobliscy policjanci dobrze to rozumieli!

    • Rob W. mówi

      Albo pan Gori… przywódca protestu nie powinien był wzywać do przemocy/eskalacji. Wszystko byłoby spokojne, prawda? Kiedy czytam historię tego dziennikarza, widzę, że napisał on dużo o polityce (patrz link do artykułu Stickmana w innym miejscu). Najwyraźniej niektórym osobom nadepnął na odcisk, a Suthep ma trudności z uzasadnioną krytyką… Trochę smutne. 3 razy nie podoba mi się obecny gabinet, wybory wydają mi się w porządku (pytanie, co będzie dalej, ponieważ zarówno Demokraci, jak i Peuy Thai nie do końca uważają, że interesy narodowe/interesy obywateli są ich priorytetem numer jeden), ale Suthep uderza mnie jako osobę, która ma napad złości i woli eskalować konflikty i konfrontować się, niż szukać długoterminowego rozwiązania i dialogu.

      • Rob W. mówi

        Korekta: miałem na myśli Chumphol.
        Logiczne jest, że dziennikarz przypadkowo naraża się na ryzyko w ogniu walki. Natomiast wyzywanie dziennikarza, nawet jeśli nie jest obiektywny (choć Niemiec wydaje mi się neutralny), jest po prostu żałosne, a wręcz zbrodnicze (nawoływanie do agresji/nienawiści wobec człowieka).

  6. Khunhans mówi

    Przedwczoraj wróciłem z Tajlandii.
    Chodziłem wśród demonstrantów przez kilka dni i na własne oczy widziałem sytuację/atmosferę.
    W nocy ulice były pełne śpiących ludzi.
    W te dni, kiedy spacerowałem na odległość przed budynkiem rządowym, nie uważałem, że atmosfera jest ponura.
    Na YouTube umieściłem kilka filmów, które sam nakręciłem.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową