Chociaż Thailandblog jest blogiem holenderskim, od czasu do czasu robimy wyjątek. Artykuł w CNN GO autorstwa Newleya Purnella, niezależnego dziennikarza mieszkającego w Bangkoku, zdecydowanie wart był przeczytania. 

Opisuje obecną sytuację i faktycznie można stwierdzić, że nie ma zagrożenia ani niebezpieczeństwa dla turystów. Niemniej jednak sytuacja może się odwrócić, dlatego zaleca się ostrożność. 

Holenderskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych również nie ma negatywnych porad dotyczących podróży Tajlandia wręczył. Będzie podróżni zaleca się „szczególną czujność”. Ministerstwo Spraw Zagranicznych stosuje sześć klasyfikacji zagrożeń bezpieczeństwa w kraju, z których najwyższa „6” oznacza „odradza się wszelkie podróże”. Dotyczy to np. takich krajów jak Irak. Tajlandia należy teraz do kategorii „4”, co oznacza „odradza się podróże inne niż niezbędne do niektórych obszarów”. 

Poniżej artykuł z CNN (zdjęcia: Bangkok Post) 

Dzieci w czerwonej koszulce

W Bangkoku obowiązuje rządowy stan wyjątkowy po tym, jak ubrani na czerwono demonstranci zaatakowali teren parlamentu w środę, zmuszając niektórych prawodawców do ucieczki helikopterem. Było to najnowsze – i najbardziej prowokacyjne – posunięcie antyrządowych demonstrantów, którzy próbują zmusić premiera Abhisita Vejjajivę do rozwiązania parlamentu i wymuszenia wyborów. 

Stan wyjątkowy ma na celu nadanie armii sił w celu rozproszenia protestujących. Ale nie wiadomo, kiedy to nastąpi. (Aby uzyskać więcej informacji na temat stanu wyjątkowego, obejrzyj najnowszy raport CNN). 

Protesty trwają w Bangkoku od ponad trzech tygodni, a wielu może rozważać opuszczenie kraju lub odwołanie swoich podróży tutaj. Oto spojrzenie na rzeczywistość w terenie: bez lekceważenia sytuacji, jak dotąd nic nie sugerowało, że protesty narażają kogokolwiek na niebezpieczeństwo. Ale pamiętaj, że pomimo tego, że do tej pory było spokojnie, te rzeczy zawsze mogą stać się chaotyczne. Często bez ostrzeżenia. 

1. W większości Bangkoku protesty nie zmieniły codziennego życia
Części stolicy Tajlandii, które protestujący zajęli, są małe, biorąc pod uwagę wielkość tego ogromnego miasta. 

Oryginalne miejsce protestu, w pobliżu rzeki Chao Phraya wzdłuż Rajadamnoen Road, nie jest miejscem odwiedzanym przez turystów, chociaż znajduje się w odległości krótkiego spaceru od dzielnicy turystycznej Khao San Road. 

Lotnisko jest nadal otwarte, a protestujący nie zapowiedzieli, że je zajmą, tak jak zrobili to ich przeciwnicy polityczni w żółtych koszulkach w listopadzie 2008 roku. Taksówki są nadal łatwo dostępne, a wszystkie, z wyjątkiem kilku głównych dróg, są nadal dostępne. 

Jednak… 

2. Drugi główny punkt zborny, skrzyżowanie Rajaprasong, znajduje się w samym środku Bangkoku hotel i dzielnica handlowa
Tutaj znajdziesz pięciogwiazdkowe obiekty, takie jak Four Seasons, InterContinental i Grand Hyatt 

Czerwona koszula

Erawan. W mieście znanym z zakupów okoliczne centra handlowe CentralWorld, Central Chidlom i Siam Paragon należą do najbardziej ekskluzywnych i popularnych w Bangkoku. Hotele są nadal otwarte, choć niektóre z nich wzniosły małe barierki, aby nie dopuścić do nich czerwonych koszulek. 

Chociaż obszar ten jest zamknięty dla przecznic w obu kierunkach, stacje BTS Skytrain, które kursują nad nim — Chidlom i Siam — nadal działają. (Tylko przygotuj się na dzielenie samochodu z turystami z szeroko otwartymi oczami, entuzjastycznymi demonstrantami w czerwonych koszulkach i być może kilkoma zirytowanymi mieszkańcami.) 

Do obszaru protestu należy podchodzić ostrożnie, ponieważ sytuacja jest płynna, ale jeśli zdecydujesz się to sprawdzić, znajdziesz interesujące zderzenie kultur. Protestujący, z których wielu to ludzie z klasy robotniczej z północy i północnego wschodu kraju, ustawili scenę i namioty, i śpiewają popowe i ludowe piosenki. Policja w strojach bojowych – z których wielu sympatyzuje z czerwonymi koszulami – patrzy biernie. 

Sprzedawcy sprzedają suszone kalmary przed słynną świątynią Erawan; kobiety sprzedają orzeszki ziemne w plastikowych torebkach ze straganów ustawionych przed billboardami Louisa Vuittona; a inni sprzedawcy sprzedają czerwone koszule z politycznymi hasłami, takimi jak „Prawda dzisiaj” przed sklepami autokarów. 

3. Pamiętaj: Protestujący kręcą interesy.
Ponownie, podczas gdy demonstracje były generalnie dobroduszne, protestujący są okopani. 

„Proszę, powiedz swojemu krajowi, że rząd Tajlandii jest tyranem” — powiedziała mi 60-letnia kobieta o imieniu Pornmanet. Przyjechała do Bangkoku z Phitsanulok na północy kraju, by zaprotestować. „Jesteśmy biednymi ludźmi. Chcemy, aby rząd zmienił sposób myślenia” – powiedziała. 

Turyści, których spotkałem w środę w Rajaprasong, nie wydawali się zbytnio zaniepokojeni. 

„Oni walczą o sprawę — o demokrację” — powiedział Mick Greenwood z Leeds w Anglii. „Wszyscy jesteśmy za demokracją. Byli dla nas wspaniali” – powiedział. „Możemy żyć bez centrów handlowych”. 

ideały

Casilda Oriarte, 40-letnia turystka z Hiszpanii, powiedziała: „Współczuję ludziom. Wspaniale jest widzieć protest. To trwa i trwa. Trudno zatrzymać coś takiego”. 

Dominic Cunningham-Reid, 40-letni Kenijczyk, powiedział: „Ma nastrój rodzinnego koncertu rockowego z udziałem dwulatków i dziadków”. Dodał, że nie zawaha się przed powrotem do Tajlandii. 

4. Tajlandzka turystyka może poważnie ucierpieć – a zamieszanie nadweręża nerwy
Protesty mają niepokojące implikacje gospodarcze. Detaliści w Rajaprasong tracą codziennie miliony dolarów. I chociaż Skytrain nadal kursuje, a taksówek wciąż jest pod dostatkiem, życie niektórych ekspatów i Tajów, którzy mieszkają i pracują w okolicy, nie jest łatwe. 

Cameron Wolf, Amerykanin mieszkający w Bangkoku i pracujący w pobliżu Rajaprasong, powiedział mi, że sytuacja jest „stosunkowo spokojna”, ale nadal nie jest to „jak zwykle”. Powiedział, że międzynarodowe spotkania, które były zaplanowane kilka miesięcy temu, zostały odwołane z powodu zamieszek. 

Nad jednym z chodników w mieście demonstranci zawiesili tablicę z napisem „Witamy w Tajlandii. Chcemy tylko demokracji”. Urząd Turystyki Tajlandii bez wątpienia ma nadzieję, że turyści okażą się wyrozumiali. 

Turystyka stanowi siedem procent produktu krajowego brutto Tajlandii. A Prakit Chinamourphong, który stoi na czele Thai Hotels Association, powiedział w poniedziałek Wall Street Journal, że od czasu rozpoczęcia protestów ponad trzy tygodnie temu krajowa branża turystyczna straciła około 309 milionów dolarów. Tymczasem minister turystyki Chumpol Silapaarcha powiedział, że protesty mogą wpłynąć na turystykę o około 10 procent. 

Craig Harrington, lat 34, Amerykanin pracujący dla znanego tajlandzkiego biura podróży Travex, powiedział mi, że niektóre hotele tutaj zostały już odwołane. Niektórzy turyści rozważający przyjazd do Tajlandii — zwłaszcza Hiszpanie — są odstraszani przez demonstracje. „Mogą po prostu pojechać do Ameryki Łacińskiej, Środkowej lub Południowej”, powiedział, „gdzie rzeczy są równie tanie, nie ma barier językowych – i nie ma protestów”. 

Szczyt sezonu turystycznego w Tajlandii – zima na półkuli północnej – minął, ale tajski nowy rok, Songkran, rozpoczyna się w przyszłym tygodniu. To najważniejszy krajowy okres wakacyjny w Tajlandii, znany z karnawałowych atrakcji związanych z rozpryskiwaniem wody. Tajskie władze turystyczne zaplanowały specjalne wydarzenia, ale można się zastanawiać, ilu wczasowiczów będzie tutaj, aby wziąć w nich udział? 

Większość mieszkańców Bangkoku opuszcza w tym czasie stolicę Tajlandii. Rzeczywiście, w tym Songkran, ci, którzy nie popierają czerwonych koszulek, tym bardziej będą chcieli wyjechać z miasta. 

Oto link do oryginalnego artykułu 

.

2 odpowiedzi na „Życie w Bangkoku, jak zwykle”

  1. Steve mówi

    Po prostu przyjedźcie do Tajlandii, drodzy ludzie. Mieszkam w Bangkoku i nic mi nie przeszkadza poza upałem.

  2. Khun Peter.bkk mówi

    Zgadzam się ze Stevem powyżej.

    Bangkok to przyjemne miasto, w którym można znaleźć wiele przytulnych miejsc.
    Na pewno bez żadnych problemów.
    Codziennie przejeżdżaj przez BKK, a nic ci nie będzie przeszkadzać.
    Ładna szklanka chłodzi ciepło!


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową