„Idźcie głosować, jeśli chcecie głosować i zostać sługą reżimu Thaksina, ale my nie będziemy głosować”. Taka jest strategia na niedzielę, mówi lider akcji Suthep Thaugsuban: nie blokować już lokali wyborczych, jak w ostatnią niedzielę, ale „całkowicie paraliżować” miasto poprzez zorganizowanie największego w historii wiecu.

Niedzielne wybory nie przyniosą żadnego wyniku wyborczego. „To zajmie co najmniej trzy do czterech miesięcy. Nie mogę powiedzieć, jak długo, bo to zależy od sytuacji” – powiedział komisarz Rady Wyborczej Somchai Srisuthiyakorn.

Problemy są znane. Punkt po punkcie:

  • W 28 okręgach na Południu nie ma kandydatów z okręgów wyborczych, ponieważ demonstranci uniemożliwili im rejestrację. Tam muszą odbyć się reelekcja.
  • Nie można ogłosić wyników wyborów kandydatów krajowych, jeżeli głosowanie nie jest możliwe wyłącznie w jednym lokalu wyborczym.
  • Wątpliwe jest, czy na Południu karty do głosowania uda się dostarczyć na czas do lokali wyborczych, gdyż demonstranci oblegali tam urzędy pocztowe. Dotyczy to prowincji Chumphon, Surat Thani, Ranong, Phangnga, Phuket, Nakhon Si Thammarat, Trang i Phatthalung.
  • Pytaniem jest także, czy we wszystkich lokalach wyborczych wystarczy obsadę kadrową.
  • Prawybory należy powtórzyć dla osób, które w niedzielę nie mogły głosować. Nastąpi to nie wcześniej niż pod koniec lutego.

Największy wiec

Największy wiec, który Suthep ogłosił wczoraj wieczorem, rozpoczyna się dzisiaj marszem z Soi On Nut wzdłuż Sukhumvitweg do Asok. Po drodze wzywa się mieszkańców Bangkoku i urzędników państwowych, aby przyłączyli się do akcji i nie głosowali. Jutro planowany jest przemarsz Lat Phraoweg, a w sobotę ubrani na czerwono demonstranci udadzą się do Yaowarat, aby świętować Chiński Nowy Rok.

„Chcemy dać jasno do zrozumienia społeczności międzynarodowej, że nie odrzucamy demokracji, ale odrzucamy demokrację fałszywą” – powiedział Suthep. „Wzywamy do reformy kraju przed wyborami”.

Wyborcom, którzy nie głosują, powiedział, że nie muszą się obawiać utraty prawa do głosowania, bo – jego zdaniem – wybory zostaną uznane za nieważne.

Armia zdecydowała się nie udostępniać baz wojskowych jako lokali wyborczych. Jednakże armia jest gotowa utrzymać bezpieczeństwo i spokój w lokalach wyborczych, powiedział rzecznik armii Winthai Suwaree. Dowódca armii Prayuth Chan-ocha wezwał swoich żołnierzy do głosowania.

Ponadto Minister Spraw Wewnętrznych polecił wszystkim wojewodom prowadzenie w swoich województwach akcji prowyborczych.

Więcej wiadomości o wyborach i zamknięciu Bangkoku w
Najświeższe wiadomości z Bangkoku od 29 stycznia.
Najświeższe wiadomości z Bangkoku od 30 stycznia.
Tajlandia podąża za Belgią; „Potykamy się”
Protestujący zakłócają wybory w 83 okręgach wyborczych

(Źródło: Poczta w Bangkoku, 30 stycznia 2014)

18 odpowiedzi na „Idź głosować, jeśli chcesz zostać sługą reżimu Thaksina””

  1. Gruby mówi

    Opcji jest więcej, ale lepszy jest sługa kogokolwiek niż sługa tego krzykacza, Tajlandia dostanie coś takiego do władzy, wtedy będzie gorzej, jeśli Birma...
    Miejmy nadzieję, że w przyszłości sytuacja się poprawi, ale jeśli naprawdę chcemy położyć kres korupcji, przed nami jeszcze bardzo długa droga.

  2. chris mówi

    Wczoraj wieczorem zza biurka pomyślałem: czy naprawdę nie ma innej możliwości dla Tajów, aby dać im znać, że macie dość rządu Yingluck, niż NIE głosować? Swoją drogą: Tajowie MUSZĄ głosować, więc nie głosując łamią prawo. Jedną z konsekwencji jest to, że nie można kandydować do parlamentu w następnych wyborach. Przywódca czerwonych koszul, Jatuporn, doświadczył tego na własnej skórze, ponieważ ostatnim razem nie mógł głosować. Był przetrzymywany w areszcie.
    Najbardziej praktycznym rozwiązaniem jest głosowanie puste. Wygląda na to, że na karcie do głosowania znajduje się kategoria odpowiedzi: Nie, nikt. Głosowanie puste jest wówczas formą głosowania protestacyjnego.
    Druga, naprawdę teoretyczna (ale zabawna do przemyślenia) jest taka, że ​​KAŻDY głosuje na Pheu Thai, partię Yingluck. Wtedy parlament będzie przypominał kongres partii komunistycznej w Chinach czy Korei Północnej. Zabawa może być jeszcze większa, jeśli każdy zarejestruje się jako członek Pheu Thai i założy lokalne oddziały, które zapewniają wsparcie wybranemu członkowi parlamentu (frakcje wsparcia itp.). Członek parlamentu musi następnie przedłożyć parlamentowi demokratyczne decyzje podjęte w okręgu wyborczym. Jeśli tego nie zrobi, samorząd straci zaufanie do posła i zmusi go do rezygnacji. następnie w tym okręgu odbędą się nowe wybory.

    • Dicka van der Lugta mówi

      @Chris Zgadza się. Na karcie do głosowania widnieje okienko: Żadne z powyższych (oczywiście w języku tajskim). Kartę do głosowania można unieważnić także poprzez namalowanie na niej dużego krzyża. W Tajlandii obowiązuje obowiązek głosowania, ale jeśli nie chcesz nigdy zajmować się polityką (co jest bardzo rozsądne), brak głosowania nie będzie miał żadnych konsekwencji.

    • ja mówi

      Tajowie nie mają obowiązku głosowania, nie powinni głosować! Obecność jest obowiązkowa, tak jak ma to nadal miejsce w Belgii: tam również wyborcy muszą chodzić do urn.

      Nikt nie może Ci rozkazywać, czy faktycznie oddałeś głos. Nawet w Tajlandii.
      Tajowie mogą również głosować na „Nie głosować”, co oznacza, że ​​wypełnili swój obowiązek wzięcia udziału w wyborach i co rozwiązuje problemy związane z obowiązkowym głosowaniem.

      Jaka jest różnica?
      Jeżeli głosowanie jest obowiązkowe, należy stawić się w lokalu wyborczym i faktycznie wrzucić kartę do urny do urny. Ważność oddanego głosu jest monitorowana.
      Jeżeli obecność jest obowiązkowa, faktycznie musisz się stawić, ale możesz zostawić kartę do głosowania pustą lub unieważnić kartę do głosowania. Ale oczywiście możesz też po prostu oddać głos.

      Obowiązek uczęszczania do szkół został zniesiony w Holandii w 1970 r. Przymusowe głosowanie stało się jednolitym prawem do głosowania.

      W Tajlandii masz obowiązek stawić się, a jeśli ktoś nie zgłosi się do lokalu wyborczego, co do zasady podlega karze. Możesz dostać karę. Co zdarza się rzadko lub nigdy. Nie możesz już jednak piastować stanowiska urzędnika publicznego, na przykład urzędnika państwowego, i tracisz wówczas swoje bierne prawo do głosowania, czyli prawo do bycia wybranym. Nie można już więc zostać radnym miejskim ani członkiem parlamentu.

      Nie wiem, jakie sankcje grożą w Belgii za niestawienie się. Zawsze istnieje wiele problemów związanych z obowiązkowym zajęciem lokali wyborczych. Ale tak naprawdę nic z tego nie ma nic wspólnego z TH, więc przestaniemy o tym mówić!

      • smierdzi dirk mówi

        W Belgii otrzymasz naganę i karę grzywny do 55 euro.Jeśli nie zagłosujesz cztery razy, łącznie z radą gminy, otrzymasz nagrodę, wtedy nie będziesz musiał iść ponownie przez pierwsze dziesięć lat 555555.

    • oszczerstwo Leonarda mówi

      Nie sądzę, że w Tajlandii istnieje jakikolwiek obowiązek głosowania osobistego.
      Moja żona pochodzi z południowej Tajlandii i może głosować tylko w swoim miejscu urodzenia, w którym jest zarejestrowana.
      Mieszkamy pomiędzy Chiang Mai a Chiang Rai, więc nie ma tu głosowania.
      Miałoby to m.in. koszty lotu powrotnego z przesiadką w Bangkoku, a oddanie głosu jest oczywiście szaleństwem.
      nikt nie krytykuje jej zachowania... więc głosowanie jest obowiązkowe?
      czy w tym kraju są jakieś obowiązki?
      pani gr.
      Leon

      • Dicka van der Lugta mówi

        @ Leonard Laster Głosowanie w miejscu, w którym jesteś zarejestrowany, dotyczy wyłącznie wyborów, a nie prawyborów z ostatniej niedzieli.

    • Rob W. mówi

      Moja dziewczyna również głosowała dawno temu: wybrała „nie głos” i wysłała go w przedpłaconej kopercie do ambasady Tajlandii w Hadze. Wtedy nadal wypełniasz swój obowiązek wzięcia udziału w głosowaniu (często nazywany obowiązkowym głosowaniem), różnica jest, ale nie ma większego znaczenia: możesz też nic nie zaznaczyć, zaznaczyć puste miejsce, unieważnić kartę do głosowania itp., jeśli nie możesz/nie chcesz głosować na jaką partię/kandydata w takim razie). I od razu wysyłasz sygnał, że jesteś niezadowolony z obecnej polityki.

      Słyszę wokół siebie wystarczająco dużo historii od zwolenników Abhisit i reformatorów, którzy uważają Suthepa za dziwnego lub niebezpiecznego ptaka. Ciekawe ilu ludzi daje się nabrać na tego typu żałosne wypowiedzi... Stwierdzenia, które można wykorzystać także przeciwko niemu, bo nawołuje do łamania prawa (obowiązek obecności)...

      • Rob W. mówi

        Czegoś brakowało, pierwsze zdanie powinno brzmieć: „Moja dziewczyna też tak głosowała ponad tydzień temu”.

  3. młody mówi

    Zanim ktokolwiek oskarży mnie o stronniczość (rzekomą lub inną), pozwólcie mi najpierw powiedzieć, co następuje:
    1. Czerwoni (częściowo taksinizm itp.) popełnili w ostatnich latach kilka dość dużych błędów (nie będę ich wyszczególniać)
    2. Żółti (Abhisith i Suthep) podczas swojego panowania nie ogłosili, nie mówiąc już o wdrożeniu jakichkolwiek reform.

    Głosująca część społeczeństwa Tajlandii będzie musiała zdać sobie z tego sprawę. Ich jedyną bronią są: głosy!

    Jeżeli tego nie zrobią i nie powstanie żaden rząd, elity (Suthep, Abhisit i kilka znanych tajskich rodzin) będą próbowały przejąć władzę w taki sposób, aby ci, którzy nie mieszczą się w tej wyselekcjonowanej grupie, mieli niewielkie doświadczenie w nadchodzących dziesięcioleciach. /nie będzie już mieć wpływów politycznych.
    Bo jeśli wspomnianej grupie elitarnej uda się przejąć władzę z lewicy lub prawicy, to w pierwszej kolejności dotychczasowe ordynacja wyborcza zostanie zmieniona w taki sposób, że elita z pewnością wygra przyszłe wybory (po 2-2-2014). A dalszych „reform” nie będzie trudno odgadnąć.

    Niech zatem wybory się odbędą i wtedy zobaczymy, jak naprawdę „demokratyczny” jest Suthep. Bo jeśli okaże się, że to on i on też potrafi myśleć długoterminowo, to będzie musiał skonsultować się z innymi dużymi partiami. W przeciwnym razie jego „reformy” prędzej czy później zamienią się w scenariusz katastroficzny.

  4. Rene H mówi

    Nie głosuj, jeśli chcesz zostać sługą Suthepa.
    Ma o sobie tak wysokie mniemanie, że myśli, że jest „ludem”. Pisze listy do Obamy, aby wyjaśnić sytuację. Najwyraźniej nigdy nie słyszałem o NSA.
    Podczas wyborów możesz wybierać spośród ponad 50 partii. Prawdopodobnie jest około 50 lepszych niż Suthep.

  5. młody mówi

    Listy do Obamy zawsze idą przez południową Tajlandię. A ponieważ Suthep i in. zamknąłem tam post…..

    Oczywiście żartuję. Ale na pewno Suthep nie spodziewa się, że – po jego wyjaśnieniach – Obama od razu wyśle ​​lotniskowce i samoloty? A może się mylę? I czy on naprawdę myśli, że Obama przyjdzie mu na ratunek? Jeśli tak jest, to Tajlandia naprawdę powinna się martwić o taką osobę. Ups! Można to zinterpretować jako stronniczość. Ale tego rodzaju działania są naprawdę niezwykłe. Jakby Obama nie wyrobił sobie już wyroku: „Nie ingeruję w wewnętrzne sprawy Tajlandii”.

  6. Hans mówi

    Suthep nie reprezentuje „Ludu” (cokolwiek to może być)…

    Reprezentuje część, czyli tych, którzy na niego głosowali
    Inni głosowali za „dziedzictwem” Thaksina nie dlatego, że mieli go dość, ale dlatego, że oczekują od niego więcej niż od „Suthepów” tego świata.

    Suthep to miotający się dzieciak, który nie stawia na swoim i nie potrafi przyciągnąć ludzi myślących inaczej

    Słynny filozof i piosenkarz Robbert Zimmerman (Bob Dylan) powiedział w 1964 roku mądre rzeczy:

    „Można oszukać niektórych ludzi przez jakiś czas, ale nie można oszukiwać wszystkich przez cały czas”

    A Cyceron, ojciec słów i debaty, powiedział tysiące lat temu:

    Aby zdobyć Twoje serce, będę mówić Twoim językiem, czuć Twoje uczucia i myśleć Twoimi myślami!

    Suthep nie czuje nic do grupy, którą gardzi

  7. Keesausholland mówi

    Nadal panuje demokracja, ludzie mogą wybierać różne partie, jeśli Suthep zostanie szefem bez wyborów, stanie się to dyktaturą, miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie.Utrudnianie wyborów jest oczywiście bardzo złe.

  8. Pieta K. mówi

    Suthep ma całkowitą rację, najpierw reformy, a potem wybory. Kraj jest ogarnięty korupcją i wykupywane są grupy ludności, na przykład plantatorzy ryżu. Ataki na demonstrantów wskazują, że rządzący boją się utraty władzy. Głosowanie nie ma teraz sensu, ale korupcja gwarantuje utrzymanie wpływów elity w przypadku typów takich jak Thaksin. Należy wysłuchać ludzi i podjąć odpowiednie działania. Jeśli tak się nie stanie, będą wybory, ale nie demokracja.

    • młody mówi

      Piotr,

      Tylko mały niuans: kto faktycznie dokonał ataków, o których mówisz? O ile mi wiadomo, nie dokonano jeszcze żadnych aresztowań w tej sprawie. Ale wygląda na to, że wiesz więcej.
      Chciałbym także zwrócić uwagę na strzelaninę przywódcy obecnej grupy rządowej w jego domu. Jak myślisz, kto to zrobił? Bo nikogo za to jeszcze nie aresztowano, ale może i w tej sprawie też wiecie coś więcej?

      Załóżmy, że masz rację „najpierw reformy, a potem wybory”. Kto wymyśli te reformy? Myślę, że masz na myśli protestujących i ich przywódcę Suthepa. I przypuśćmy, że Suthep – jak zapowiedział – ma te reformy na piśmie za pośrednictwem swojego Volksraada (gdzie twierdzi, że co najmniej 25% uczestników na podstawie ????) za 1 rok, jak myślisz, kto pójdzie do wybory? wygrać? Jeśli będą to Czerwoni, nie wprowadzą po prostu „reform” Suthepa. Zatem Żółci muszą wygrać wybory. Jak myślisz, jak to się stanie? Prawidłowy! „Reformując” także ordynację wyborczą, aby zapewnić zwycięstwo żółtych.

      Sugestia dla Volksraada Suthepa w tej kwestii: ci, którzy płacą prywatne podatki, otrzymują 2 lub więcej głosów w zależności od kwoty prywatnego podatku do zapłacenia (rodzina Singha twierdzi, że 10 głosów na osobę). To sprawiedliwy system, prawda? Albo nie?

      Na koniec jeszcze jedno pytanie: jeśli według Suthepa możliwe jest sformułowanie „reform” przez Volksraad w ciągu roku, dlaczego nie sformułował on i nie wdrożył tych reform, gdy był wicepremierem w latach 1–2009 (ponad 2011 lata).również wpisano?

      • Rob W. mówi

        Zakładam, że Piet ma na myśli ogólnie popierane reformy, a nie dziwną „radę wyborczą” Suthepa. Obecny system wyborczy nie jest wystarczająco demokratyczny i plany Suthepa najwyraźniej też nie są. Przy realnych reformach (o co postulują różne „trzecie” grupy) system wyborczy zostaje zreformowany w taki sposób, aby był reprezentatywny. Obecnie obowiązuje pewna waga w poszczególnych okręgach wyborczych (wyjaśniona w innym miejscu na temat TB), co oznacza, że ​​Phue Thai, posiadający mniej niż 50% głosów, nadal ma ponad 50% mandatów. To też nie jest demokratyczne. To musi się zmienić. Jak również, oczywiście, rozbicie władzy/sieci klanów/elit/rodzin (bogatych rodzin czerwonych i żółtych), tak aby ogólny interes narodowy stał się priorytetem polityków, a nie własny interes rodziny/klanu/sieci, ponieważ to jedynie zachęca do korupcji i na dłuższą metę jest szkodliwa dla zwykłych ludzi i kraju.

  9. Richard J mówi

    Demokracja w tym czasie oznaczałaby, że Thaksim i inni pozostaliby u władzy i mogli kontynuować swoje populistyczne projekty „ukłonu”, co doprowadziłoby kraj do finansowej ruiny, a wiele pokoleń nadal musiałoby płacić odsetki i spłaty.

    Najwyraźniej rząd może prowadzić swoją działalność bez wystarczających kontroli i równowagi, na przykład rygorystycznych zasad budżetowych. W Tajlandii potrzebne są środki naprawiające widoczne wady systemu demokratycznego. Pytanie brzmi, w jaki sposób można przeprowadzić te reformy. To właśnie jest sprawa na stole.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową