Władze Bangkoku mają dość wypadków w granicach miasta i chcą zmniejszyć maksymalną prędkość w terenie zabudowanym do 50 kilometrów. Wymaga to nowelizacji ustawy o ruchu lądowym z 1992 r.

W tym roku zarejestrowano już 17.619 20 wypadków drogowych, w większości spowodowanych nadmierną prędkością. Badanie przeprowadzone na Uniwersytecie Johna Hopkinsa wykazało, że 30 procent kierowców łamie przepisy ruchu drogowego (w tym przekracza prędkość i jeździ pod wpływem), a 20 procent nie zapina pasów bezpieczeństwa. Tylko XNUMX procent mówi swoim dzieciom, aby zapinały pasy bezpieczeństwa. Tylko połowa motocyklistów nosi kask.

Szansa, że ​​zginiesz w poważnym wypadku przy prędkości 80 km na godzinę wynosi prawie 100%, przy 30 km na godzinę jest znacznie niższa i wynosi 10%.

Posmakuj Bang Sue

W Bang Sue gmina rozpocznie próbę utworzenia „strefy bezpiecznej prędkości”, w której będzie rygorystycznie egzekwowana maksymalna prędkość wynosząca 50 km. Dyrektor Departamentu Ruchu i Transportu Suthon twierdzi, że proces rozpocznie się w ciągu dwóch miesięcy.

Akcja „Zwolnij, ratuj życie” była prowadzona przez fundację AIP w dniach 18 maja – 18 lipca. Ankietowani kierowcy popierali akcję, a także uważali, że plan wprowadzenia stref bezpiecznej prędkości w siedmiu innych miejscach był dobrym pomysłem.

Menedżer Oratai z fundacji AIP w Tajlandii twierdzi, że policja drogowa nie ma wystarczającego sprzętu, aby karać osoby przekraczające prędkość. Chce, żeby rząd kupował więcej.

Źródło: Bangkok Post

33 odpowiedzi na „Bangkok chce zmniejszyć maksymalną prędkość w terenie zabudowanym”

  1. Bert mówi

    Dobry plan, którego należy przestrzegać i monitorować w dłuższej perspektywie.

  2. Bertie mówi

    Następnie niech zaczną od prawdziwych progów zwalniających co 100-150 metrów, a nie około 6 białych progów na drodze.
    Ratownikom może być trudno prowadzić pojazd, ale jeśli progi zwalniające ograniczają prędkość i powodują mniej wypadków, ratownicy również muszą jeździć mniej.

    • teos mówi

      @Bertje, właśnie przeczytałem w internetowym Telegraaf, że w Holandii z różnych powodów progi zwalniające są usuwane. Nieekonomiczne, wyższa emisja CO2, większe zużycie paliwa. Po co więc zaczynać tutaj, w Tajlandii? Osobiście uważam, że są to rzeczy niebezpieczne.

  3. FonTok mówi

    Wydaje mi się, że to bardzo dobry plan. Te 4-pasmowe drogi we wsiach, gdzie grzejnik działa na dwóch środkowych pasach, są zabójcze!

    Trzeba je wprowadzić bardzo szybko!

  4. Kees mówi

    Zmniejszenie prędkości niewiele zmieni. Najpierw upewnij się, że motocykle jadą jednym pasem. Zygzak jest przyczyną wielu wypadków.
    Na sąsiednich pasach dla autobusów/taksówek i tuktuk.
    Korzystaj z pozostałych pasów dla innego ruchu. Również bardziej rygorystyczne działania wobec motocyklistów jadących pod prąd.
    Jedź bardziej zorganizowanie, przestrzegaj przepisów ruchu drogowego, a także nadaj pieszym status.
    Teraz jest to niezorganizowany bałagan. Bezpieczeństwa drogowego nie można osiągnąć wyłącznie poprzez zmniejszenie prędkości.
    Wraz z redukcją przepływ ruchu stanie się większym dramatem.
    I jak wiele rzeczy, Tajlandia będzie się z tego śmiać.
    Środki takie jak brak osób w pick-upie w bagażniku.Pasy bezpieczeństwa itp. nie są teraz praktycznie sprawdzane.
    Łatwiej jest zarobić na łapaniu motocyklistów, którzy nie mają na sobie kasków. Widzisz to każdego dnia. Osoby parkujące nielegalnie otrzymają również zacisk na koło.
    Inne naruszenia nie są właściwie zwalczane.
    W wielu miejscach funkcjonariusze oglądają... Ale na smartfonach.

    • teos mówi

      A co powiesz na to wydarzenie, które zdarza się kilka razy dziennie. Skrzyżowanie trójkierunkowe i zawracanie z sygnalizacją świetlną, wszystko w 1. Do jednoczesnego skrętu w prawo i zawracania przeznaczony jest 1 pas ruchu. Światło zmienia się na zielone i chcę skręcić w prawo, ale inny samochód przejechał przede mną i zawrócił. Ponieważ spodziewałem się takich rzeczy, udało mi się zahamować w samą porę. Wpadłem w szał i teraz zaczęły pojawiać się tajskie myśli. Mój tajski mąż powiedział wtedy „o co się martwisz, on się spieszy i na pewno musi gdzieś szybko być, pozwól mu”. Czyli zmienić prawo? To nigdy nie zadziała, dopóki Tajowie tak myślą, a policjanci też są Tajami, więc to samo myślenie. Nic nie możesz na to poradzić. Zachowaj szczególną uwagę i zgadnij, co chce zrobić inny tajski użytkownik drogi.
      ! Chcę powiedzieć jedno: boję się tych motocyklistów. Nie mogę zgadnąć, jaki będzie ich następny manewr. Kiedy zbliżam się do 1, jestem niezwykle ostrożny i taka jest większość tajskich kierowców. Szczęśliwa motoryzacja.

  5. chris mówi

    Myślę, że jest to dozwolone (50 km na rowerze nie przejadę), ale wydawało mi się, że gdzieś przeczytałam, że średnia roczna prędkość samochodu w Bangkoku to 8 km. W korku prędkość wynosi 0.

    • Tino Kuisa mówi

      Chris,
      Spójrz na to źródło:

      https://www.lta.gov.sg/content/dam/ltaweb/corp/PublicationsResearch/files/FactsandFigures/Statistics%20in%20Brief%202015%20FINAL.pdf

      Podaje, że średnia prędkość w Bangkoku w GODZINACH SZCZYTU na „drodze ekspresowej” wynosi 60 km/h, a na pozostałych drogach prawie 30 km/h, co osobiście uważam za wysoką wartość.

      W dużych miastach europejskich liczba ta waha się od 20 do 25 km/h.

      Bangkok musi zacząć pracować nad ścieżkami rowerowymi. Podziwiam Cię, że zawsze zabierasz ze sobą rower. Bardzo dobry!!

      • teos mówi

        Korzystanie z roweru w Tajlandii jest niezwykle niebezpieczne. Zabrania się także poruszania się rowerem po głównej drodze poza obrębem terenu. Maksymalna prędkość wynosi 80 km/h w mieście i 60 km/h na wsi. Dozwolona prędkość na drodze ekspresowej wynosi 80 km/h. Na autostradzie 90 km/h dla sedanów. Odbiór 80 km/h. Autobusy rozkładowe 80 km/h i ciężarówki 60 km/h. Autostrada, jeśli jest wskazana, 120 km/h. Takie jest prawo.

      • chris mówi

        8 km powinno wynosić 15 km na godzinę
        http://www.bangkokpost.com/print/807204/

      • chris mówi

        to statystyka Singapuru, a nie Bangkoku.

  6. Martin mówi

    A co ze ścisłą kontrolą przejść dla pieszych, a w przypadku nadużycia karą grzywny w wysokości 500 funtów? Żaden kierowca i motocyklista nigdy tego nie przestrzega.

  7. Stefaan mówi

    To, co często widać, i to nie tylko w Tajlandii, to fakt, że po korku lub powolnym ruchu ludzie często jeżdżą bardzo szybko, próbując nadrobić „stracony czas”. Częściowo z frustracji?

    Trudno nadrobić stracony czas. Jest to więc bezowocne.

    Zawodowo często jeżdżę 70 km/h. Często ludzie są wyprzedzani jak szaleni: za szybka, kręta droga, drzewa po obu stronach drogi, ograniczenie prędkości do 70 km/h: osiem kilometrów dalej stoimy razem w kolejce na rondzie. Oszczędność czasu: maksymalnie 20 sekund.

  8. Inkwizytor mówi

    Jako adwokat diabła: jestem przeciwny.

    50 km/h to tempo ślimacze. Powrót do wołu z wozem.

    Europejczycy i bezpieczeństwo – nie chcę tego. Zbieranie kar, znęcanie się nad ludźmi.
    Jeśli naprawdę tego chcesz: zmuś producentów samochodów do produkcji wolnych samochodów.
    Nie możesz jechać szybciej. Ale nikt o tym nie mówi….
    Uwaga: jutro wyruszam w podróż, w sumie około 1800 km z północnego wschodu na południe Tajlandii. I jeżdżę zgodnie z wyczuciem. Czasami tylko 60 km/h przy dużym natężeniu ruchu lub ulewnym deszczu, często 150 km/h, jeśli to możliwe. A więc niebezpieczeństwo na drodze.
    Tutaj może to być godne pożałowania dla każdego, kto tego zazdrości.

    • Bertie mówi

      Nie zapominaj, że mówimy tutaj o „terenie zabudowanym”. to, co dzieje się na zewnątrz, nie jest tutaj problemem.

    • Johna Chiang Rai mówi

      Przykro mi, Inkwizytorze, 50 km/h w granicach miasta to nie jest ślimacze tempo i nie ma nic wspólnego ze znęcaniem się i ustalaniem zasad. Co więcej, m.in. w Bangkoku natężenie ruchu jest zazwyczaj takie, że w ogóle nie da się osiągnąć prędkości 50 km/h. Myślę, że mogłoby być szybciej także poza granicami miasta, ale chciałbym, żeby ludzie nie dostosowywali prędkości na podstawie wyczucia, ale kierując się zdrowym rozsądkiem i przestrzeganiem przepisów ruchu drogowego. Większość osób prowadzących pojazd pod wpływem alkoholu zwykle kieruje się wyłącznie przeczuciem i niestety jest to przyczyną większości wypadków śmiertelnych. Moja żona jest Tajką i w Europie jest bardzo zadowolona ze wszystkich zasad i kontroli, które okazały się znacznie bezpieczniejsze w ruchu drogowym.

    • dodatek do płuc mówi

      Drogi Rudi,
      jedziesz na południe? Jeśli jesteś w okolicy Chumphon, zadzwoń do nas: 080 144 90 84. Jesteś bardzo mile widziany jako „inny bloger”. Nie mam Duvela w lodówce, ale mam Changa.
      Należy zachować ostrożność, ponieważ „czasami” odbywają się kontrole prędkości między Ban Sapaan i Chumphon. Nie wiem, jak oni to robią, bo nie ma kamer stacjonarnych, więc zrobią to kamerami mobilnymi.
      Jeśli chcesz, możesz przenocować tutaj w bungalowie na plaży Bo Mao: OTHB/n, śniadanie belgijskie w cenie. Oferta ważna tylko dla „inkwizytorów i innych podróżników”.

    • Sir Charles mówi

      Zawsze krytykuję rodaków, którzy uważają za konieczne narzucenie holenderskich praw i przepisów tajlandzkiemu społeczeństwu, ale „rygorystyczna” polityka w Holandii dotycząca egzekwowania przepisów ruchu drogowego, a zwłaszcza spożywania alkoholu w ruchu drogowym, stanowi wyjątek, którego nie mogę zaakceptować jako rygorystycznego. i chciałbym, aby zostało to przyjęte przez władze Tajlandii.

      • Kees mówi

        Nie sądzę, żeby ktoś cokolwiek naciskał.
        To stwierdzenie, na temat którego każdy ma swoje zdanie.
        Należy pamiętać, że jeśli chodzi o bezpieczeństwo na drogach, panuje chaos.
        Każdy robi to, co lubi.
        Prawdą jest, że Holandia oszalała w kwestii kar Enzo.
        Są jednak 2 skrajności.
        W dużym stopniu przyczyniłem się do zepsutej sieci dróg w Holandii.
        Rocznie pokonuję średnio 130.000 XNUMX km.
        I to przez 15 lat.
        Jednak nie jeżdżę samochodem w Tajlandii.
        Nie korzystaj z motocykla.
        Taksówką, autobusem, łodzią, tuktuk oraz jako pilot w samochodzie.

    • Danny mówi

      Ja też, jako adwokat diabła...też jestem przeciw!!
      Europejczycy i bezpieczeństwo, nie chcę mieć do czynienia z ich karami finansowymi przypominającymi miesięczne pensje.

      Tajlandia to Tajlandia i przyjmuję sposób myślenia Tajów, w przeciwnym razie zostałbym w Holandii.

      Niedawno samochód wjechał w mój samochód. znaczne szkody, dlatego w sprawę zaangażowana została policja. Taj był bardzo pijany, nie miał prawa jazdy i nie był ubezpieczony. Policja znała tego mężczyznę i powiedziała mi, że miał on wiele problemów prywatnych i dlatego często pił. Policja uważała, podobnie jak ja, że ​​nie należy się za kierownicą.
      Policja zrozumiała jego problemy, nie został ukarany grzywną i pozwolono mu kontynuować podróż, dzwoniąc do rodziny, która musiała go sprowadzić z drogi. Odzyskał także kluczyki do samochodu, ale nie pozwolono mu jechać dalej... i nie mógł, bo jego samochód był dobrze złożony.

      To typowe tajskie osady i doskonale to rozumiem... Tajowie mówią o tym otwarcie, prowadzenia samochodu uczy się poprzez doświadczenie, a w wielu krajach azjatyckich prawo jazdy nie jest dowodem umiejętności. Nie chodzi o to, co o tym myślimy, ale czy szanujemy wszystkie ich różnice, które czynią Tajlandię tak wyjątkową… ich sposób jazdy, ich sposób myślenia… to takie niezachodnie i ja, podobnie jak Inkwizytor, akceptuję to jest inaczej.

      Nie da się oskubać kurczaka bez piór, więc za uszkodzenie mojego samochodu odpowiadam ja, ale wiedziałem o tym jeszcze zanim kupiłem samochód, więc akceptuję ich tajskie rozliczenia.
      Żałowałem nawet, że ten człowiek nie wyszedł z kłopotów.Na szczęście nie było żadnych obrażeń ani zgonów, ale to też mogło się zdarzyć i prawdopodobnie wynik nie byłby inny. Życie buddysty jest już z góry przesądzone i pijany kierowca tego nie zmienia.
      Robiąc wiele „boenów” (robiąc dobre rzeczy dla bliźnich), twój duch może trwać w następnym życiu, w animistycznej/buddyjskiej części Tajlandii, w pięknym krzaku lub dobrym drzewie, kurczaku, krowie lub istocie ludzkiej . Czyniąc źle, dostaniesz „nietoperza”, a w następnym życiu będziesz postępować jeszcze gorzej.
      O śmierci nie decyduje pijany kierowca, ale to, czy to był Twój czas, czy nie, i nigdy nie możesz temu zapobiec.

      Wielu Tajów akceptuje śmierć i nie boi się jej. My, ludzie Zachodu, walczymy z tym i często boimy się śmierci i nieznanego.

      Kocham Tajlandię i nauczyłam się rozumieć i akceptować ich sposób myślenia.
      Mnie zajęło trochę przyzwyczajenie się do... policjanta, który rozumiał pijanego kierowcę, który miał problemy prywatne i chciał spojrzeć na nie oczami.
      Żeby było jasne... nigdy nie wypiję ani kropli alkoholu, jeśli będę musiał prowadzić, ponieważ nie potrafię tego usprawiedliwić, ale takie jest moje zachodnie podejście/system myślenia i Taj będzie inaczej o tym myślał w kontekście obowiązków i akceptuję to że myślenie inaczej.

      Danny

      • Chan Piotr mówi

        Jeśli pijany Taj zabije Twoje dziecko/wnuka, czy nadal będziesz miał dla niego tyle zrozumienia?

      • Johna Chiang Rai mówi

        Tu wcale nie chodzi o Holandię czy Europę, zmiana wyszła od rządu Tajlandii, który uważa, że ​​może w ten sposób zwiększyć bezpieczeństwo ruchu drogowego. Paradoks polega na tym, że dzięki temu nowemu przepisowi, który w rzeczywistości jest jedynie próbą uczynienia czegoś bezpieczniejszym, niektórzy od razu czują się pozbawieni tzw. wolności, a z drugiej strony często chcą przekonać ludzi na tym blogu o wiele więcej absurdalne zasady i przepisy, według których tylko otwierając usta, możesz spędzić resztę życia w więzieniu. To wszystko jest po prostu akceptowalne, byle nie było to 10 km mniej lub więcej, bo to jest zbyt europejskie. Taka opinia nasuwa pytanie, jaki wpływ na ludzki umysł może mieć nadmiar słońca?

      • Pokój mówi

        Gdybyś potrącił tego Tajka po pijanemu, policja okazałaby trochę mniej wyrozumiałości... I oczywiście nie miał dla ciebie pieniędzy... oczywiście na zatankowanie samochodu albo napicie się... Jak to zrobić? czy możesz być tak naiwny... ..Gdybyś wjechał do jego samochodu po pijanemu, byłoby mniej zrozumienia....Każdy, kto ma pieniądze na prowadzenie samochodu i picie, ma również pieniądze na pokrycie wszelkich szkód. Zostałeś więcej niż oszukany.
        W takiej sytuacji nic nie robię i dzwonię do ubezpieczyciela...

        Ci policjanci okazaliby wam znacznie mniej zrozumienia, gdyby było na odwrót... to jest w zasadzie czysty rasizm...

  9. Fransamsterdam mówi

    Jaka jest właściwie maksymalna dozwolona prędkość w obszarze zabudowanym Bangkoku? Albo z Pattaya? Nie mam pojęcia.

    • François Nang Lae mówi

      No cóż, w każdym razie francuski…. Nie możesz tutaj zakładać tematu, albo odpowiadasz po dokładnym przestudiowaniu o co w tym wszystkim chodzi (a może nosisz to wszystko przy sobie jako gotową wiedzę) i tego nie wiesz? 😉

      (Na obszarze zabudowanym maksymalna prędkość wynosi 60, chyba że wskazano inaczej. Miejsce, w którym zaczyna się i kończy obszar zabudowany, jest często mniej jasne).

      • Fransamsterdam mówi

        Masz rację, ale w całej ustawie o ruchu drogowym z 1992 r. (która jest w rzeczywistości drugą istotną nowelizacją w stosunku do tej z 1978 r.) nie mogę znaleźć żadnego ograniczenia prędkości.

    • teos mówi

      W terenie zabudowanym maksymalna prędkość wynosi 80 km/h, a na drogach bocznych i nieutwardzonych, gruntach itp. 60 km/h. Podobnie jest w całej Tajlandii. Czasami widzisz znak mówiący coś w rodzaju „zmniejsz prędkość” do 80 km/h.

  10. tona mówi

    Myślę, że wszystkie rozwiązania są dobre, CHYBA, że Tajowie się do nich stosują lub policja je egzekwuje.
    Więc mogą krzyczeć co chcą o progach zwalniających i paskach i wiem co jeszcze, rzeczywiście to nie pomoże.
    Chęć ludzi do zrobienia czegoś w ruchu ulicznym jest właściwie zerowa.
    Czy zabijają ludzi w ruchu ulicznym, ok, to wszystko. Czy zabijają ludzi w ruchu ulicznym w rodzinie, ok, to wszystko. Jeśli zabiją ludzi w ruchu ulicznym w Twojej najbliższej okolicy, OK, to wszystko.
    Możesz wymyślić co chcesz, nawet jeśli zabiją ludzi w bezpośrednim sąsiedztwie, to nie zadziała.
    Co tak naprawdę działa, nie mam pojęcia, ale holenderska wersja dotycząca jazdy w ruchu ulicznym jest najlepsza (prawdopodobnie taka sama w wielu krajach), o ile nie wprowadzisz obowiązku nauki jazdy, o ile nie wprowadzisz obowiązku posiadania prawa jazdy ( Mam na myśli to, że jeśli nie masz prawa jazdy, a mimo to zostaniesz ukarany grzywną w wysokości 500 funtów), chodzi o walkę z przeciwnościami losu.
    Mógłbym mieć niezłą pracę tutaj, w Tajlandii, wymyślając te wszystkie bzdury.
    50 km na godzinę w granicach miasta, a mogę wymienić wiele innych bezużytecznych, bezużytecznych.
    Czy zamierzasz odebrać motorowerowi motorower??? nie, oczywiście, że nie. Dajesz mu 200 kąpieli grzywny.
    Dopóki będą stosować te zasady NIESTETY, to się nie uda i powiedziałem NIESTETY

  11. Pokój mówi

    Wymóg kasku? Rozśmieszaj mnie.Takiego plastikowego słoika nie można nazwać za 79 bahtów za kask...

  12. Jer mówi

    Czy widziałeś kiedyś policję przeprowadzającą mobilną kontrolę prędkości na drodze z Saraburi do Bangkoku?
    W mieście Khon Kaen znajdują się kontrole prędkości sekcji. Poza tym w Nakhon Ratchasima i Roi Et są kontrole na czerwonym świetle, nie wiem jak w innych miastach.

    • Jer mówi

      Kontrole na czerwonym świetle mam na myśli te automatyczne, wykorzystujące kamery.

    • chris mówi

      Moja tajska koleżanka była ostatnio bardzo zaskoczona, że ​​dostała pocztą mandat za przejechanie na czerwonym świetle w Bangkoku (oczywiście ze zdjęciem). Ale słyszę to po raz pierwszy od 10 lat.

      • Jer mówi

        Jeśli zobaczysz, ile osób przejeżdża na czerwonym świetle, można to wprowadzić wszędzie, aby zwiększyć bezpieczeństwo. Kara wynosi 500 bahtów.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową