Wtorek 14 stycznia to sprzyjający dzień na wojskowy zamach stanu. Tak twierdzi astrolog ruchu protestu; przynajmniej według rzecznika Pheu Thai. Była partia rządząca i rząd z dużym zainteresowaniem obserwują, co armia zrobi w nadchodzących dniach.

Według Wassany Nanuam, reporterki ds. wojskowych w „ Bangkok post, rząd jest zaniepokojony perspektywą zamachu stanu, zwłaszcza ze względu na milczenie kanału wojskowego. Pogłoski o interwencji wojskowej nasiliły się również po tym, jak armia ogłosiła, że ​​przewiezie do Bangkoku czołgi, żołnierzy, helikoptery, artylerię i sprzęt zbrojeniowy. Wojsko twierdzi, że przygotowania do parady z okazji Dnia Sił Zbrojnych Tajlandii przypadającego 18 stycznia. Próby już trwają (patrz zdjęcie).

Ale lider czerwonych koszul, Jatuporn Prompan, kwestionuje to. Chce wiedzieć od dowódcy armii, czy broń przeznaczona jest na paradę, czy na zamach stanu. Armia udziela mu reprymendy: Jatuporn nie powinien rozpowszechniać wprowadzających w błąd informacji.

Pheu Thai oskarża ruch protestacyjny o próbę sprowokowania wojskowego zamachu stanu za pomocą „tajnego planu”. Niewielki, brutalny atak na demonstrantów zostałby zorganizowany w celu sprowokowania wojskowego zamachu stanu. Lider akcji Suthep Thaugsuban zaprzecza temu. „PDRC [ruch protestacyjny] prowadzi kampanię mającą na celu obalenie rządu. Kiedy dochodzi do zamachu stanu, jest on wynikiem błędów samego rządu.”

Choć armia nie odrzuca całkowicie zamachu stanu (dowódca armii Prayuth Chan-ocha powiedział: „Wojsko nie zamyka ani nie otwiera drzwi przed zamachem stanu. Wszystko może się zdarzyć, w zależności od sytuacji”), w ogóle chce to zrobić koszty, koszty zapobiegania konfrontacji pomiędzy demonstrantami a żołnierzami. Wydarzenia z 2010 roku są wciąż świeże w naszej pamięci.

„Przemoc polityczna z 2010 roku udowadnia, że ​​użycie siły nie rozwiązuje konfliktów. Za rozlew krwi odpowiedzialna byłaby armia” – pisze Wassana [lub papuguje Prayutha, co nie jest jasne]. Oświadczenie przypisuje się Prayuthowi: „Armia nie chce używać swojej władzy, aby zmuszać ludzi do robienia różnych rzeczy. Naszym zadaniem nie jest namawianie rządu do rezygnacji”.

Zamknięcie Bangkoku rozpoczyna się w poniedziałek, 13 stycznia. Ruch protestacyjny ogłosił, że zajmie dwadzieścia skrzyżowań w centrum Bangkoku i będzie oblegał kompleks rządowy przy Chaeng Wattana Road, uniemożliwiając urzędnikom dotarcie do pracy. Transport publiczny funkcjonuje normalnie.

Centrum Administracji Pokoju i Porządku (Capo), odpowiedzialne za środki bezpieczeństwa, zwróciło się do armii z prośbą o podwojenie obiecanego rozmieszczenia dwudziestu kompanii. Capo uważa, że ​​trzy godziny po starcie rozpęta się piekło, gdy demonstranci starją się z osobami dotkniętymi akcją. Według Capo może to być powód do podjęcia działań przez armię.

(Źródło: Bangkok post, 7 stycznia 2014)

21 odpowiedzi na „Zamknięcie Bangkoku: pogłoski i spekulacje na temat interwencji wojskowej”

  1. młody mówi

    Mamy nadzieję, że policja lub wojsko w końcu aresztuje Suthepa. Człowiek powoduje jedynie chaos i szkody.
    Nie zapominajmy, że nigdy nie zrekompensuje krzywdy poniesionej lub już poniesionej. Nie powinniśmy też zapominać, że zmobilizowani przez niego demonstranci ostatecznie go nie interesują. Jemu zależy tylko na władzy i wcale nie chce uczynić Tajlandii demokracją. Wręcz przeciwnie: chce kontrolować większość jako mniejszość. Kiedy wspomina słowo demokracja/reformy, przyjrzyj się uważnie jego zadowolonemu z siebie uśmiechowi…

    Już przygotowuję się na reakcje na powyższe, ale nie cofnę ani słowa. Tylko wybory – bez względu na to, jak wadliwe – przyniosą na dłuższą metę tak pożądaną demokrację. Rady ludowe i rządy ludowe z pewnością nie będą w stanie tego zrobić.

    • syjamski mówi

      Jako Farang nie rozumiem z tego ani słowa, ale wiem, że dla Suthepa lub rodziny Thaksinów to wszystko albo nic, ktokolwiek teraz przegra, znika na zawsze i jest to bardzo niebezpieczna sytuacja dla narodu tajskiego i jego ludzie. Moc, moc, moc i jeszcze raz moc, o to właśnie chodzi, to się mówi z wielkim żalem. Ten Suthep jest rzeczywiście zwykłym gangsterem, tak jak ten pan. Thaksina. Bardzo mi szkoda Tajów.

    • Danny mówi

      Drogi Teunie,

      Już wskazałeś, że nie chcesz być otwarty na inne reakcje, więc ja też tego nie zrobię, bo nie ma to sensu.
      Używanie tego bloga do wyrażania swojego niezadowolenia bez perspektywy i otwartości na wymianę opinii nie sprawia, że ​​czytanie tego rodzaju pisarstwa jest przyjemne.
      Gdyby wszyscy na tym blogu zareagowali tak samo jak Ty i nie chcieli otwierać się na zapoznawanie się z opiniami innych, czy nadal chciałbyś czytać tego bloga?
      Wspólnie budujmy lepszy świat, bez winy i przemocy – takich życzeń życzę Wam w tym roku.
      Pozdrowienia od Danny'ego

      • młody mówi

        Danny,

        Obawiam się, że źle mnie zrozumiałeś. DOKŁADNIE spodziewałem się (wielu) różnych opinii. Broniłem się przed tym. I jeśli są one dobrze uzasadnione, możemy prowadzić dyskusję. Na co więc zwracasz uwagę?

        Chciałem tylko jasno powiedzieć, że wybory (nie tylko te, które odbędą się prawdopodobnie 2 lutego, ale prawdopodobnie wiele kolejnych wyborów) są ostatecznie najlepszym sposobem na ostateczne urzeczywistnienie demokracji. A demokracja to oprócz ustalania stanowisk także konsultacja i kompromis.

  2. dikwa mówi

    Tak, plotki i spekulacje! Fakt: w pobliżu Bangkoku zbierane są czołgi i inna broń.
    Wymówka: przedstawienie tylko dla dzieci. Wniosek: także przypadek! Kto z kogo żartuje?

    • Dicka van der Lugta mówi

      @diqua Dokładnie to samo działo się w poprzednich latach i wtedy nie było żadnych rajdów. Co roku z okazji Dnia Dziecka wojsko organizuje Dzień Otwarty.

      • młody mówi

        Kutas,

        Ściśle mówiąc, masz rację. Ale przydaje się, jeśli masz już cały sprzęt w mieście. Pod hasłem „lepiej uczestniczyć, niż się wstydzić”.

        Widzicie, słyszycie i czytacie, że coraz więcej osób ma trudności z (długoterminowym) zamknięciem Bangkoku.

        Jeszcze raz: wybory muszą się odbyć. Szkoda dla Abhisita i in. ale tylko wyborcy zadecydują, którą partię wolą. W Holandii również od czasu do czasu zdarza się, że wyborcy głosują przeważnie na lewicę (PvdA itp.), raz na środku, innym razem na środku (CDA), a innym razem na prawicy (VVD i inni).
        I ostatecznie właśnie tam powinno się udać w Tajlandii.

        Żółci mądrzej byłoby, gdyby wymyślili przemyślany manifest wyborczy i jeśli będzie on naprawdę dobry dla większości społeczeństwa, to w końcu wygrają wybory.

        • Dicka van der Lugta mówi

          @Teun Pozostaje to tylko przypuszczenie, ale jeszcze nie widziałem, żeby ruch protestacyjny był w stanie utrzymać zajętych 20 skrzyżowań przez długi czas. Ludzie też muszą pracować. Czerwone koszulki przetrwały także długo na skrzyżowaniu Ratchaprasong w 2010 roku, ale to było tylko w jednym miejscu. Obecnie na Chaeng Wattanaweg jest ich ponad 20 oraz kompleks rządowy. Ponadto ruch protestacyjny chce także odciąć prąd i wodę od budynków rządowych i domów członków gabinetu. Ile osób trzeba w tym celu zmobilizować? Moją jedyną obawą jest to, co zrobi radykalna gałąź ruchu protestu: tak zwana Sieć Studentów [której nie widzę] i Ludzie na rzecz Reformy Tajlandii. Widzieliśmy już, do czego jest zdolny. To są chuligani.

          • ja mówi

            Drogi Dicku, to oczywiście także sprytne posunięcie ze strony Suthepa: przeciwnik musi teraz uwzględnić w swoich rozważaniach 21 lokalizacji w mieście, skupiać się na 21 celach i rozmieścić wojska w 21 lokalizacjach. Oczywiście Żółte Koszule nadal muszą najpierw tego dokonać, ale jeśli im się to uda, Suthep szeroko rozpowszechni swój protest i będzie miał miasto w uścisku na szerszym polu. Niezrozumiałe jest, że jest to dozwolone i że ani Yingluck, ani władze miasta BKK nie mają na to odpowiedzi.
            Widziałem w telewizji, że Czerwone Koszule spotykają się w Koracie. Należy mieć nadzieję, że nie będą mieli gotowej odpowiedzi. Jeśli jednak pozostanie to wzajemna wojna na wyniszczenie, nie widzę powodu, aby armia miała interweniować. A może powinno być tak, że pan @Chris i @Hans Geleinse mają rację? Przecież wcześniej informowali, że tajski świat biznesu będzie zmęczony całym zamieszaniem z powodu utraty zysków. Dlatego w tej pierwszej połowie tygodnia, za ich namową (oczywiście nie obu panów), demonstracje dobiegną końca, nie mówiąc już o tym, że zamknięcie może stać się rzeczywistością. Nie widzę jednak powodu, aby zakładać, że w tej sprawie nastąpi jakiś postęp. Czy masz coś nowego w tym kierunku? Może plotki? Przy okazji, dziękuję za całą Twoją wnikliwą pracę związaną ze zbieraniem wiadomości!

  3. buntownik mówi

    Moderator: Rozmawiasz.

  4. janbeute mówi

    Cóż, Teun, przynajmniej dla mnie nie musisz się przygotowywać.
    Całkowicie zgadzam się z Twoją opinią.
    Zatem macie mój głos.
    Moim zdaniem Suthep to nic innego jak bardzo arogancki człowiek sponsorowany przez elitę.
    Nie dziwi mnie, że ten bachor może bez żadnej interwencji zakłócić spokój całego kraju.
    Istnieją więc wyższe poziomy, które pociągają za sznurki.
    ale kto w takim razie jest najważniejszym pytaniem????
    Mam pomysł , ale lepiej będę trzymać gębę na kłódkę .
    Że tak powiem, tutaj, w Tajlandii, nie ma wolności słowa.
    Im szybciej ta osoba zniknie ze sceny politycznej, tym lepiej dla tego kraju.
    Ale jako Holendrzy i Belgowie miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
    Nadal jestem przekonany, że zamach stanu, bez względu na to, jak denerwujący jest.
    W tej chwili jedynym możliwym rozwiązaniem jest .
    I szczerze mówiąc, Tajlandia przeszła przez historię, a nie kraj zamachu stanu.
    Wybitnie.
    Mieszkam tu już 9 lat i jeśli ten zamach stanu nabierze kształtu, dokonam go 2.
    Przez te wszystkie poprzednie lata mam teraz 61 lat i nie doświadczyłem czegoś takiego w Holandii.
    I dlaczego, mimo że i tutaj w polityce jest wiele sporów.
    Holandia to prawdziwa demokracja, w której panuje między innymi wolność słowa.
    I obawiam się, że w Tajlandii nigdy nie będziesz mógł tego doświadczyć.

    Jana Beuta.

    • LOUIZA mówi

      Moderator: proszę nie rozmawiać.

  5. chris mówi

    Drogi Benno
    Złość na polityków lub przywódców rządów nie leży w naturze Tajów. Myślę, że my, Holendrzy, bardziej przejmujemy się tym blogiem niż „przeciętny” Tajlandczyk. Przynajmniej ja tego w ogóle nie zauważam u moich uczniów. OK, prawdopodobnie spowoduje to pewien dyskomfort w przyszłym tygodniu, ale to minie samoistnie. Niektórzy mają nadzieję, że utrudnienia w ruchu drogowym sprawią, że nie będą mogli dojechać na uczelnię. Dzień lub więcej wolnego. Ładne, co nie…..
    Węzły na mapie, które chcą zająć demonstranci, są dość łatwe do ominięcia, jeśli zostawisz samochód w domu i skorzystasz z komunikacji miejskiej. Być może miła lekcja dla Tajów, którzy mieszkają w centrum miasta, ale nie wychodzą na zewnątrz bez samochodu.
    Wojskowy zamach stanu jest niezwykle mało prawdopodobny z kilku powodów. Wielki szef (nie Prayuth) zdecydowanie nie chce widzieć żadnej walki. Nienawidzi korupcji, niezależnie od tego, czy pochodzi ona od czerwieni, żółci, bieli czy zamaskowania. Prayuth zapowiedział już, że żołnierze, którzy w przyszłym tygodniu będą pomagać policji, będą mieli przy sobie jedynie tarczę i pałkę i CAŁKOWICIE nie będą mieli przy sobie broni. Ponadto zaprzyjaźnione kraje (na Wschodzie i Zachodzie) dały do ​​zrozumienia, że ​​zdecydowanie odrzucą interwencję wojskową. A ponieważ tajska gospodarka jest w coraz większym stopniu uzależniona od zagranicy (a właściciele tych firm mają też pełną kontrolę finansową nad polityką), problem należy rozwiązać w drodze mediacji, rozmów i reform.

  6. eryk vandijk mówi

    Liczy się to, kto nadal może polecić wyjazd do Bangkoku na tydzień w hotelu i spokojnie dotrzeć do wszystkich atrakcji turystycznych... Lecę 14 stycznia... przylatuję 15 stycznia, nie mam pojęcia jak i co to mogło się stać. Czy nie lepiej zapomnieć o BKK i pojechać prosto do Jomtien? Coraz bardziej przekonuję się, że to najlepsza opcja, ale co w tym mądrego? na razie będę dalej grać...

    ERIC

  7. teos mówi

    Ten dziwny Suthep próbuje wywołać zamach stanu, bo wtedy premier zostanie wyrzucony i będzie mógł robić swoje, co nie jest akceptowane przez „Czerwonych”. Większość Tajów boi się, że będzie to wojna domowa, ja też to widzę Suthep nazwał Jathuporn głową psa i rzucił mu wyzwanie, aby przyjechał do Bangkoku ze swoimi Czerwonymi i spróbował go powstrzymać, bo chce i dokona zamachu stanu. Jako miły bonus? W obiegu są banknoty 50 bahtów z twarzą TS ich Moja żona dostała 1. Co to znaczy „żadnego zamachu stanu?” Byłem świadkiem zamieszek w latach 70., także na Rajdamnoen Avenue, zastrzelono dziesiątki studentów. Potem godzina policyjna na 3 lata, od północy do 4 rano. To staje się dużo gorzej, jeśli Suthep nie zostanie zatrzymany, błogosławieństwa od dyrektora generalnego.

    • Mathias mówi

      Drogi TheoS, Generałowie to bardzo kompetentni i mądrzy ludzie. Najwyższy Generał i jego Szefowie Sztabów mają już gotowe wszystkie plany. Czy naprawdę myślisz, że Suthep lub klan Thaksinów mogą ich schwytać? Zobaczymy w nadchodzących tygodniach...

      • chunsiam mówi

        Generałowie nie zawsze zachowują władzę nad swoimi podwładnymi, nie zapominajcie, że armia jest podzielona między sobą (arbuzy), zamach stanu może być początkiem wojny domowej.

        • ja mówi

          Drogi Khunsiamie, wszystko jest możliwe, od kawy po zwykły dzbanek na wodę. Ale do tej pory armia trzymała się z daleka i na równinie, i jak na razie jest to mądre podejście. Pamiętajcie też, że w 2010 roku armia wystąpiła przeciwko czerwonym koszulom, ponosząc wiele ofiar. Graniczyłoby to z całkowitym nieprawdopodobieństwem, gdyby armia maszerowała teraz przeciwko Żółtym Koszulom, niosąc za sobą takie samo ryzyko wielu ofiar. Generał Prayuth wie o tym aż za dobrze: po prostu pozwolić armii pojawiać się według własnego uznania, aby ponownie stłumić protesty, a potem zostać obarczonym bałaganem na ulicach? Rola, której już nie chce, chyba że prowokacje i przemoc uliczna z udziałem ofiar dają powód do rozważenia wysłania armii. On ma co do tego jasność. W odpowiedziach na temat armii jest wiele insynuacji: jedna osoba twierdzi, że Prayuth nie jest fanem klanu S, inna przypomina pogłoski, że Prayuth ma romans z Yingluck. Cóż, to miła reakcja, ale nic więcej. Podobnie jak ryzyko wojny domowej, jeśli pojawi się armia. Cóż, taka szansa jest również w przypadku, gdy czerwone koszulki trafią do BKK, ale na razie nie mają takiego planu. Krótko mówiąc, jak dotąd zarówno protest, jak i reakcja były bardzo pokojowe, pomimo całej retoryki i oczerniania. Były incydenty, których można było żałować, ale wszyscy, którzy przewidywali, że w BKK będzie źle, okazali się w błędzie.
          Co jest również możliwe? Jak dotąd żaden społecznie autorytatywny organ ze świata nauki, polityki, kultury, biznesu, dziennikarstwa itd. nie przedstawił żadnej inicjatywy w zakresie mediacji ani żadnej wizji prowadzącej do sposobu doprowadzenia stron do stołu. Nie mówiąc już o monastycyzmie prezentującym się jako zwiastun konsensusu. Czy armia w końcu będzie jak duchy, po całym wyczerpaniu i przy braku własnych pomysłów, gotowa na to i okaże chęć......? Wszystko jest możliwe. Byłoby miło, prawda!

    • chunsiam mówi

      Zatrzymałem się w pobliżu drogi Khao San, kiedy w 91 roku żołnierze wykosili uczniów nieco dalej na Ratchadamnoen i nikomu nie pozwolono opuścić pensjonatu.

      • ja mówi

        Moderator: proszę nie rozmawiać.

  8. chunsiam mówi

    Były PAD i niektórzy byli generałowie planowali pozwolić Suthepowi wykonać to zadanie (zamach stanu) ze względu na niebezpieczną sytuację podziału w armii. Dowództwo armii staje po stronie „podżegaczy do zamachu stanu” i obejmuje także emerytowanych generałów. Taką informację przekazali mi w sierpniu znajomi z byłego PAD-u. Ale misja nie zakończyła się jeszcze sukcesem i grozi jej niepowodzenie, ponieważ „dozorczy” rząd Yingluck pozostaje na stanowisku, a zbliżają się wybory…


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową