W pierwszych dwóch dniach „siedmiu niebezpiecznych dni” w 955 wypadkach drogowych zginęły 94 osoby, a 1.051 zostało rannych.

Najwięcej ofiar poniosły prowincje Nakhon Pathom i Ayutthaya, a następnie Petchabun, Bangkok i Lampang.

W niedzielę na skrzyżowaniu Bang Sing z Nang Rong-Chamni Road 12 osób zginęło, gdy pickup, którym się poruszali, zderzył się z autobusem. Byli w drodze na pogrzeb członka rodziny w Buri Ram. W autobusie jadącym do Si Sa Ket 14 osób zostało rannych; cztery zostały przyjęte do szpitala Nang Rong.

Bilans po 3 dniach: 1.605 wypadków, 165 ofiar śmiertelnych, 1.782 rannych.

Aktualizacja 2 stycznia:

Czwarty dzień z 4 dni zagrożenia wypadkami drogowymi w Nowym Roku to 7 zgonów i 241 obrażeń, Buri Ram odnotowuje najwyższą liczbę zgonów na poziomie 2,382.

43 odpowiedzi na „94 ofiary śmiertelne na drogach, 1.051 rannych”

  1. erik mówi

    tak, czego chcieć w kraju, w którym każdy może po prostu kupić prawo jazdy, nie mając prawa jazdy, czasami, gdy jadę samochodem, czasami mam kompletne zatrzymanie akcji serca, gdy widzę wybryki, które robią tutaj na drogach

  2. Namfo mówi

    Rząd może być dumny ze swojej polityki. Nie robią nic z kontrolą alkoholu, siedzenie przy drodze ze zbiornikiem na wodę to parodia.

    Als men de politie uitrust met apparatuur voor alcohol controle en navenant de boetes verhoogd dan denk ik dat het dodental aanmerkelijk terug zal lopen. Maar ja een mensenleven telt hier niet.

    Mai Pen Rai, życzę ci zdrowia.

  3. Roland mówi

    Nie rozumiem, dlaczego rząd Tajlandii chce pozostać ślepy na ten cały „terror” na drogach. Nie wyobrażam sobie, żeby o tym nie wiedzieli, prawda?
    To mściwe, jak się jeździ po tajskich drogach, wielu z nich nie nazwałbym kowbojami, jak zwykle nazywamy ich tutaj za lekkomyślne zachowanie, ale prawdziwymi mordercami w przygotowaniu.
    Większości z tych kierowców można opisać tylko jednym słowem, czyli opatentowanymi idiotami za kierownicą VAN-a, autobusu, pick-upa czy ciężarówki.
    Trzeba sobie uświadomić, że taki kierowca VAN-u czy autobusu ponosi odpowiedzialność za życie wielu niewinnych ludzi. Czy nie powinno się tam robić prawa jazdy na takie pojazdy? A może ta licencja nie przypomina wielu dokumentów lub zasad?
    Osobiście doświadczyłem tego kilka razy, siedząc w autobusie lub furgonetce, że dosłownie byłem przerażony. Kiedyś jechałem VANem z BKK do Hua Hin, lał deszcz, potem dosłownie modliłem się przez całą podróż, było obłędnie piekielnie, puść wodze fantazji, to nic w porównaniu z rzeczywistością.
    Kilka dni później wróciłem do BKK… pociągiem.
    Dlaczego, u licha, rząd Tajlandii nie chce nawet dokładnie zająć się tym problemem i przeprowadzić surowych kontroli, którym towarzyszą grzywny ORAZ sankcje?
    Moi tajscy przyjaciele przyznają, że lokalna policja jest zbyt leniwa, by wyruszyć na patrol, chyba że potrzebuje „kieszonkowego”…
    Zwykle przysypiają w klimatyzowanym biurku (widzianym na własne oczy), śpią, jedzą, bawią się telefonami komórkowymi lub opowiadają sobie zabawne historyjki...
    Tak, w takim razie równie dobrze możesz wysłać wszystkich tych „policjantów” do domu i stworzyć prawdziwą policję. Ale kto tu znowu „straci twarz”? A więc… nic się nie dzieje… do końca…
    A niewinni nadal płacą pełny rachunek swoim życiem, i to haniebnie.

    • Dave mówi

      Jestem w szoku, to chyba jak na dzikim wschodzie z tymi złymi kierowcami.Słyszałem też, że często obwinia się obcokrajowca, nawet jeśli kwestia winy jest nie na miejscu.Takie rzeczy jak nigdy nie oddawaj prawa jazdy itp. bo je zgubiłeś.Cudzoziemcy też zwykle mogą liczyć na wyższą grzywnę, czemu nie, i tak przyjechali po pieniądze?lol

      • Hans Bos (redaktor) mówi

        Z ubezpieczeniem pierwszej klasy nie masz żadnych problemów.

        • Roland mówi

          To ci pomoże, jeśli wylądujesz w kostnicy przez takiego idiotę…

          • Hans Bos (redaktor) mówi

            Masz całkowitą rację co do tego, ale do tego czasu lepiej być odpowiednio ubezpieczonym.

    • Hansa van den Pitaka mówi

      …..met de trein. Roland heb je enig idee hoeveel spoorwegongevallen er in Thailand plaats hebben. Ik wel. Grote en kleine bij elkaar genoemen ongeveer driehonderd per jaar. Dus de volgende keer maar per…. Ja per wat eigenlijk?

      • lex k mówi

        Podaj prawdziwe, uzasadnione liczby, 2 poważne wypadki kolejowe w ostatnich latach:
        17 stycznia 2005, Bangkok 140 rannych pasażerów.
        05 października 2009 Hua Hin, 7 osób zabitych i dziesiątki rannych.
        Przeszukałem internet, naprawdę nie mogłem znaleźć więcej, nawet w tajskich gazetach,
        Pociąg jest bezpiecznym środkiem transportu w Tajlandii.
        Ponownie, jeśli masz lepsze informacje; proszę, ale z uzasadnionymi liczbami.
        Sam przejechałem Tajlandię z północy na południe i ze wschodu na zachód i odwrotnie i absolutnie nie mam powodów do narzekań, lepsze to niż pędzące po „autostradach”.

        Z poważaniem,

        Lex K

        • Hansa van den Pitaka mówi

          Nog geen twee weken geleden. Ongeval in Prachuab Kiri Khan. Twee wagons ontspoord. 26 mensen gewond opgenomen in ziekenhuis van Kuiburi. Stond echt in de kranten. Heb je kennelijk niet gelezen. Mijn gegevens stonden ongeveer een jaar geleden in de Bangkok Post. Heb het artikel helaas niet bewaard en kan het je dus ook niet laten lezen. Maar er stond, zoals ik al schreef. Grote en kleine ongevallen. Waarschijnlijk worden dan ook dingen meegeteld als: goederenwagon ramt stootblok. Overigens reis ik ook wel eens met de trein, en meestal met plezier. Groet, Hans

          • lex k mówi

            Relatywnie rzecz biorąc, pociąg jest najbezpieczniejszy, pewnie nie udałoby mi się znaleźć wielu wypadków, pamiętam przypadek, gdy pociąg wykoleił się na lub w pobliżu targu lub stacji, ale stosunek liczby ofiar śmiertelnych w ruchu drogowym do liczby ofiar wypadków kolejowych jest naprawdę korzystniejszy dla pociągu i uważam, że jest to wspaniały środek transportu, nawet prawie nigdy nie miał opóźnienia.

            Z poważaniem,
            Lex

  4. tinco fs lycklama a nyeholt mówi

    verkeer is moordend. Kort maar krachtig: Wat politie auto’s die rondrijden, wat bekeuringen ronddelen dat werkt, maar je ziet nooit politie. dat heb ik nog niet mee gemaakt. Dat is het enige wat werkt: boetes en politie

    tinko

  5. Pim mówi

    tinco fs lycklama a nyeholt.
    Z pewnością nigdy nie trafisz na tor gokartowy, który nazywa się Tajlandia.
    Ostatnie 2 dni były 3 punkty kontrolne na 10 km w Hua Hin.
    Sam jeżdżę do Ubon Ratchathani co 3 miesiące, gdzie na pewno jestem zatrzymywany 3 razy po drodze.
    Moja średnia na tym dystansie to 1 bilet na przejazd, niezależnie od tego, czy jest to uzasadnione, czy nie.
    Większość z tych mandatów mam od policji, których nie widziałem.
    Nieco dalej nadal się śmiejesz, bo mandat jest tak niski i idziesz dalej wesoło, a przy odrobinie pecha jest to wrzask z glinami, którzy następnie cię aresztują, jeśli pokażesz dowód, że zapłaciłeś już mandat.
    Traktuj tych facetów grzecznie, daj im papierosa i trochę słodyczy, wtedy Twoja podróż nie może się nie udać.
    Szczęśliwego nowego roku.

  6. Jakub Bot mówi

    Po prostu cudownie jest samemu prowadzić samochód w Tajlandii.
    Trzeba się przyzwyczaić, ale za każdym razem jeżdżę tam z wielką przyjemnością.

    Czeki, no wiesz, przy każdym pobycie w Tajlandii jestem zatrzymywany kilka razy.
    Często samochodem jeździ też moja córka, a ja siadam obok, a podczas kontroli zazwyczaj są bardzo przyjaźnie nastawieni, gdy widzą, że w samochodzie jest Farag.
    Nie jest to grzywna, po prostu miłą pogawędkę i powiedz, z jakiego kraju pochodzisz.
    Kiedy słyszą, że jesteś z Holandii, często zaczynają mówić o piłce nożnej, bo prawie każdy to wie.

    Pozdrawiam Jakub.

  7. Hanzy mówi

    Postuluję coś i po prostu strzelam do ludzi.

    Wszyscy mówimy o tym, że w Tajlandii życie ludzkie się nie liczy.

    Jednak tylko kogoś zabijesz. Jak się wtedy żyje?
    W NL można szukać pomocy psychiatrycznej, w Th tego się nie robi.

    W USA giną tysiące weteranów, którzy służyli m.in. w Wietnamie, Iraku, Afganistanie.
    Najwyraźniej urazy, z którymi trudno sobie poradzić. Jak Tajowie radzą sobie z traumą?

    Wszyscy wiemy, że na zewnątrz Tajowie są twardzi jak skała. Może nie od środka, ale droga między innymi do opieki psychiatrycznej jest zamknięta.
    Wtedy można by powiedzieć, wielu wykolejonych Tajów, którzy przekazują to następnemu pokoleniu.

    Czy nie jest coś zasadniczo nie tak ze społeczeństwem tajskim? (dotyczących żałoby, empatii itp.)

  8. nok mówi

    Policja przeprowadza kontrole m.in. alkoholu, prędkości czy motorowerów bez kasku. Zastawiają pułapkę, a następnie wszyscy są sprawdzani, widziani zaledwie wczoraj. Mają też radary kontrolujące prędkość. Moja żona ostatnio dostała mandat za jazdę 20 km za szybko, 200 bahtów… też się z tego śmiała.

    Mogli jednak zrobić znacznie więcej, a nawet stać się bardzo bogaci, egzekwując zasady. Nie robią, dlaczego nie jest dla mnie jasne. Myślę, że łatwiej jest zarobić na łapówce.

    Dziś rano zobaczyłem skuter leżący na drodze, obok niego stała matka z dzieckiem, a kierowca podnosił swój skuter. To było na autostradzie w Bkk i podejrzewam, że matka i dziecko jechali z tyłu skutera podczas wypadku. Nie miała na sobie kasku i, o ile mogłem stwierdzić, nie miała żadnych obrażeń. Jechałem dalej, bo nikomu nic się nie stało.

    Od dawna nauczyłem się pozwalać, by mnie to ominęło, to jest Tajlandia. Jeśli nie możesz tego znieść, to znaczy, że przybyłeś do niewłaściwego kraju.

    Wat ik wel erg irritant vind is dat als er 2 auto;s zijn gebotst ze op de weg blijven staan totdat de verzekering is gearriveerd. Zelfs bij kleine schades blijven ze gerust een uur de rijbanen blokkeren wat grote files kan veroorzaken. De andere thai blijven hier erg rustig onder en tsja dan kom je maar een uurtje later op je bestemming aan.

    • Roland mówi

      W jakiś sposób rozumiem twoją pierwszą reakcję: „Jeśli nie możesz tego znieść, to znaczy, że przybyłeś do niewłaściwego kraju”.
      Ale nie dlatego, że kraj jest pełen nadużyć, powinieneś uważać to za pewnik.
      Jeśli nikt nigdy tego nie podnosi, a raczej nie potępia, to tak, to znaczy tyle, co zgodzić się.
      Nawet jeśli to tylko strużka, trzeba pilnie popracować nad tą niewłaściwą mentalnością. Musi być jakiś rodzaj świadomości (odpowiedzialności) przeniesiony na Tajów. A kto lepiej to zrobi niż faragowie.
      Gdzieś mieszkający tam farangowie (i też mu ​​podlegający) mają cholerny obowiązek dawać dobry przykład i poprzez swoje tajlandzkie stosunki uczyć tajskich zasad i sensu regulacji w dribach i brunatach. Jak myślisz, kto jeszcze to zrobi?
      Naturalną reakcją człowieka cywilizowanego jest nie zatrzymywać się na tym, chociaż doskonale zdaję sobie sprawę, że wymaga to czasu i będzie spływać tylko do Tajów.
      W końcu to wciąż kraj trzeciego świata, jest jeszcze dużo do zrobienia.

      • lex k mówi

        To jest teraz typowy przykład mentalności misyjnej, gdzie kiedyś ją miałem, człowiek Zachodu jest lepszy od człowieka Wschodu w swoim sposobie życia i moralności i w interesie miejscowej ludności mamy moralny obowiązek narzucania ludziom wartości i norm według zachodnich standardów.
        I znowu, myślę, że mówię to po raz 25. Tajlandia nie jest krajem trzeciego świata, z wieloma rzeczami, z których możemy brać przykład, żeby wymienić tylko 1; skromność.

        Z poważaniem,

        Lex K

        • Roland mówi

          Drogi człowieku, wyjaśnij mi, jak to ma się kiedykolwiek zmienić?
          Jeśli dobrze Cię rozumiem, myślisz, że wszystko jest w porządku, w tym przypadku dom wariatów na tajlandzkich drogach i KOMPLETNY brak dyscypliny. W rezultacie smutna liczba ofiar śmiertelnych.
          Co do "kraju trzeciego świata" nie słyszałem od siebie, ale powiedział mi dobrze wykształcony Taj, który mieszka tu w Belgii. Co więcej, potwierdzili również to stwierdzenie, rozwinięcie go tutaj zajęłoby nam zbyt daleko.
          A co do tej "skromności", to dla mnie obojętność nie jest równoznaczna ze skromnością.

          • lex k mówi

            mówisz o kraju pełnym nadużyć, złej mentalności, przerzucaniu odpowiedzialności z człowieka Zachodu na Tajlandię, kto może to zrobić lepiej niż farang?
            Mamy obowiązek dawać dobry przykład w ich kraju? może, ale czy oni też są zobowiązani do naśladowania tego dobrego przykładu? a kto decyduje co w tym dobrego, my (gość) czy oni gospodarze i panie?
            Kto inny to zrobi, pytasz, cytuję, moja odpowiedź; być może sami Tajowie, każdego dnia przybywa coraz więcej dobrze wykształconych Tajów.
            I dlaczego „cholerny obowiązek”
            Zacytuję cię jeszcze raz'”Jest naturalną reakcją cywilizowanej istoty, aby nie poprzestać na tym, tj. narzucić Tajom nasze wartości i normy.
            Dla mnie skromność też nie jest równoznaczna z obojętnością.
            Co do twojego komentarza na temat „dobrze wykształconych” Tajów w Belgii, mogę tylko wzruszyć ramionami, to znaczy po prostu usłyszeć i powiedzieć, że znam więcej niż wystarczająco Tajów w Holandii, także z przyzwoitym wykształceniem, którzy wciąż myślą, że jesteśmy niecywilizowanymi ludźmi i myślą o Tajlandii z wielką tęsknotą za domem, ale nie mogą wrócić z powodu okoliczności.

      • nok mówi

        Rolandzie, nie byłeś wystarczająco długo w Azji, zauważyłem po twojej reakcji. W Azji żyją miliardy ludzi i żyją tak, jak jest. Kim my jesteśmy, farang, żeby przychodzić i zmieniać tu rzeczy? Czy czasami czujemy się lepsi od tych ludzi?

        Biedni ludzie w tym rozwijającym się kraju mają również prawo do transportu i mieszkania. Dlatego oprócz osiedli mieszkaniowych widzisz slumsy (często należące do robotników budowlanych), a także najniebezpieczniejsze motorowery na drogach. Czy ci biedni Tajowie powinni opuścić Bkk, ponieważ nie mogą kupić bezpiecznego samochodu ani ładnego domu?

        Po prostu idź na przedmieścia w Bkk i usiądź na ulicy przez godzinę obserwując ruch uliczny, to wielki dom wariatów, który się porusza, ale wszystko idzie dobrze i nikt nie trąbi ani nie robi zamieszania. Oczywiście wypadki się czasem zdarzają, ale ta pani z dzieckiem, która przewróciła się z motorowerem, jutro znowu to zrobi, stawiam na to. Widziałam to już tyle razy, że nie mogę już tego znieść.

        Podobnie jak ty, często myślałem, że trzeba coś zmienić, ale nie odniosę sukcesu i nie chcę też wkładać w to energii. Jeśli nie czujesz się bezpiecznie w ruchu ulicznym, powinieneś kupić grubsze auto, tak to tutaj działa.

        Motocykliści mogliby nosić kask dla bezpieczeństwa, ale nie (zawsze), ponieważ jest za gorąco. Sam teraz myślę podobnie. Rząd mógłby załatać dziury w drogach lub edukować Tajów, jak używać kierunkowskazów. Oni tego nie robią, więc idzie jak idzie.

        Coraz więcej dobrze wykształconych Tajów dołącza do szeregów? To się nazywa dobrze wykształcony. Niewiele wiedzą o bezpieczeństwie żywności, bezpieczeństwie drogowym, elektryczności, bezpieczeństwie przeciwpożarowym lub jakimkolwiek innym bezpieczeństwie. Często też nie lubią sera, może o to chodzi.

        To, w czym Tajowie są bardzo dobrzy w porównaniu z farangami, to cieszenie się życiem i niczym się nie martwiąc. Budda ich chroni, a jeśli coś pójdzie nie tak, niech tak będzie.

        Drogi człowieku, wyjaśnij mi, jak to ma się kiedykolwiek zmienić? Kto w takim razie powinien to zmienić? Nie z Tajlandii, inaczej by się stało.

        Tajlandia nie jest krajem rozwijającym się. Widzę tu duże osiedla mieszkaniowe, z których najtańsze kosztują 40 mln bahtów, jeżdżą droższe niemieckie samochody niż w Holandii i ludzie częściej jedzą w restauracjach niż w Holandii (w tym ludzie biedniejsi), więc kto jest niezagospodarowany?

        • Dave mówi

          Cóż, drogi Nok, Tajlandia jest rzeczywiście krajem rozwijającym się (trzeci świat).
          To nie wstyd, z zachodnią pomocą najlepiej rozwijać biznes, ale niech nie przyjmują postawy, że mają wszystko u siebie.

          • Bachus mówi

            Drogi Dave, istnieje różnica między krajami trzeciego świata a krajami rozwijającymi się. Oczywiście na to wszystko patrzy się z perspektywy często krajów zachodnich. Kraje Trzeciego Świata to kraje, które nie były członkami NATO (kraje zachodnie) ani Układu Warszawskiego (kraje bloku wschodniego). Dla wygody te kraje trzeciego świata nazwano; nie miało nic wspólnego z poziomem rozwoju.

            Kraje rozwijające się są identyfikowane przez OECD na podstawie szeregu kryteriów, z których jednym z najważniejszych jest PKB. Tajlandia wciąż jest na tej liście, ale pod względem PKB plasuje się w najwyższej/ostatniej kategorii, także obok takich krajów jak Chiny czy Turcja.

            Cechą charakterystyczną dla kraju rozwijającego się często jest również oglądany dług publiczny. Jeśli weźmiemy to pod uwagę, to wszystkie kraje europejskie, razem z Ameryką, są obecnie również krajami rozwijającymi się.

            Może cię to zaskoczyć, ale według OECD te same kraje – Tajlandia, Chiny i Turcja – są również dostawcami (darczyńcami) pieniędzy/pomocy rozwojowej. Być może wkrótce te kraje przyjdą Europie z pomocą. Tego oczekuje się od samych Chin! Kim będą kraje rozwijające się w przyszłości?

            Uważam, że twoje komentarze na temat „pomocy Zachodu” (możesz mi powiedzieć jakiej) i „nie pozwól im przyjąć postawy, że mają wszystko sami” są typowe dla mieszkańca Zachodu, bardzo wyniosłe i prawie kolonialne. W tej chwili duża liczba krajów zachodnich ledwo może utrzymać spodnie i jest rządzona jako republika bananowa.

            Czy wiesz, że po tsunami w 2004 r. Tajlandia prawie nie przyjęła pomocy (finansowej) z zagranicy? Całkiem nieźle jak na kraj rozwijający się.

            Nawiasem mówiąc, powinieneś przeczytać książkę Paula Theroux „Safari z ciemną gwiazdą”. Dobrze opisuje (jako były pracownik rozwojowy) korzyści, jakie przynosimy wszystkim krajom rozwijającym się z pomocą, którą chwalisz.

            • Dave mówi

              daj spokój bachus, szkolnictwo obowiązkowe, przepisy budowlane, udogodnienia dla niepełnosprawnych,
              praca dzieci, korupcja, dochód minimalny itp. Czy to ci wystarczy?Nie musimy za wszelką cenę chwalić Tajlandii.

              • Bachus mówi

                Dave, mam to gdzieś. Po prostu nie rozumiem, dlaczego wielu ludzi Zachodu uważa, że ​​są bardziej inteligentni i odpowiedzialni, mają lepszą mentalność itp. (w komentarzach wciąż można znaleźć kilka uprzedzeń), krótko mówiąc, w tym przypadku są dużo lepsi od Tajów. Czasami myślę sobie, że niektórym kolonializm wciąż tkwi w genach, albo że ludzie z Zachodu chcieliby ciągle wtykać im piórko w dupę.

                Nie rozumiem twoich przykładów w tym całym kontekście, ale daj spokój. Pokażę ci kilka kombinacji. Edukacja jest również obowiązkowa w Tajlandii, aw Holandii coraz więcej uczniów rezygnuje bez dyplomu. W Tajlandii istnieje również coś w rodzaju WAO, aw Holandii coraz częściej rozbierane są wszystkie udogodnienia dla osób niepełnosprawnych i starszych. Praca dzieci istnieje dzięki łasce zachodnich firm i konsumentów; chcą taniego badziewia (bo u nas jest tak dobrze). Korupcja istnieje również na Zachodzie; tam czasami nadajemy mu inną nazwę i nazywa się to „lobby”. W Tajlandii też obowiązuje dochód minimalny, aw Holandii banki żywności wyrastają jak grzyby po deszczu. Kto jest teraz słabo rozwinięty?

                Denk nou niet dat de westerling een “ubermensch” is omdat die wat euro’s in zijn zak heeft en gemiddeld drie woorden Engels meer spreekt (laatst nog een leuk stuk hierover op het bloq gelezen) dan een Aziaat, Afrikaan of Zuid-Amerikaan. Noem mij nu eens een ontwikkelingsland waar het als gevolg van die geweldige westerse invloeden en hulp het welvaart- en ontwikkelingspeil het niveau naar een westers niveau is gestegen? Ik wil maar afsluiten met het volgende: “Hoogmoed komt voor de val!”

                • Roland mówi

                  Drogi Bachusie, nie ma z tobą wymiany myśli, ty (wbrew rozsądkowi) oszukujesz tylko samego siebie. I kończysz superlatywami, które generalnie nie mają sensu.
                  Co to wszystko ma wspólnego z takimi rzeczami jak „ubermensch” i duma?
                  Proszę wrócić do tego, o czym był pierwotnie na tym blogu.

                • Bachus mówi

                  Drogi Rolandzie, przeczytaj jeszcze raz komentarze, powiedziałbym. Odpowiadam na komentarze typu „kraj trzeciego świata” i „żeby farang przyjechał i zrobił tu porządek, inaczej to się nigdy nie uda”; mówiąc o superlatywach. Nie wiem co te komentarze mają wspólnego z tym artykułem. Najwyraźniej można to napisać, ale nie odpowiedzieć.

                  Myślę, że takie komentarze pokazują dumę. Podobno niektórym wydaje się, że potrafią załatwić sprawy lepiej niż Tajowie we własnym kraju, wtedy czujecie się wyniesieni; stąd „ubermensch”. Takie myślenie sprawiło również, że Zachód został szybko wyprzedzony gospodarczo i technicznie przez Japonię w latach 60. i 70., a teraz także przez Chiny, stąd „pycha przychodzi po upadku”.

                  Przeczytałbym też ponownie odpowiedzi Lexa K, dobrze pasują do moich.

                  Nie oszukuję siebie, zostawiam to innym. Wyraziłem swoją merytoryczną i uzasadnioną opinię na temat artykułu i reakcji, co nie oznacza, że ​​wszyscy muszą się ze mną zgadzać. Szanuję każdego, każdą opinię, aw szczególności zwyczaje w kraju, w którym od wielu lat mogę przebywać jako gość. Zwłaszcza to drugie uważam za ważne (i przyzwoite) i to pokazuję.

                • Dave mówi

                  tak offcours bachhus europa to nic w porównaniu z tajlandią masz rację nie zrozumiem popatrz Tajlandia to fajny kraj o ile wstajesz na czas dla odpowiedniej osoby, przynosisz tam zarobione pieniądze i nie ingerujesz w nic innego.

        • Roland mówi

          Kraju rozwijającego się nie mierzy się najbogatszymi (często w wyniku korupcji), z wieloma ostentacyjnymi willami i drogimi samochodami sportowymi, ale liczbą i poziomem wykształcenia najuboższych!
          Wiem, że w Bangkoku jest wiele bardzo drogich europejskich samochodów sportowych, ferrari, lamborgini, porsche itp. Zwykle samochody rozpieszczonych synów tego rodzaju bogaczy lub gangsterów. To samo dotyczy willi za 40 milionów i więcej. Jeśli to wszystko jest dla Ciebie oznaką rozwoju, to tak, mamy inne zdanie.

          • Bachus mówi

            Roland, lees een van mijn eerdere reacties. Om vast te stellen of een land een ontwikkelingsland is wordt er gekeken naar het BNP (het gemiddeld inkomen per inwoner); ligt dit onder de (ik dacht) 12.000 dollar per jaar dan wordt een land gecategoriseerd als ontwikkelingsland. Heeft dus niets met de hoeveelheid armen en/of hun opleidingsniveau te maken.

            W przeszłości stosowano również inne kryteria, takie jak zadłużenie kraju czy poziom korupcji, jednak kwestie te dla wygody zostały pominięte, ponieważ często występują na porównywalnym, a czasem nawet wyższym poziomie w krajach rozwiniętych. Cóż, tak to działa w krajach rozwiniętych.

        • Hanzy mówi

          [Po prostu idź na przedmieścia w Bkk i usiądź na ulicy przez godzinę i obserwuj ruch uliczny, to wielki dom wariatów w ruchu, ale wszystko idzie dobrze]

          To mocne stwierdzenie, że wszystko idzie dobrze, jeśli weźmiemy pod uwagę, że proporcjonalnie w Th jest 6 razy więcej zgonów w ruchu drogowym niż w NL.
          Absolutnie około 700 w Holandii i 15.000 1 w Th w ciągu XNUMX roku.

          Również w ostatnim akapicie poczyniłeś kilka śmiałych stwierdzeń, które są całkowicie bezpodstawne.
          (o niemieckich samochodach i jedzeniu poza domem)

  9. Pim mówi

    Po ponownym przypomnieniu wczoraj , że drogi mogą być bardzo śliskie podczas deszczu , nie mogę nie zwrócić uwagi nowych użytkowników dróg .
    Jeszcze wczoraj, o ile o tej porze deszczu nie należy się spodziewać, a na drodze było tłoczno z wieloma turystami, to w rejonie Hua hin padało dość długo.
    Olej i guma na drodze w połączeniu z wodą mogą powodować niespodzianki.
    Zachowaj dystans, zredukuj bieg, aby kontrolować samochód na śliskiej drodze.
    Szczególnie przy zbliżaniu się do sygnalizacji świetlnej dochodzi czasem do zamieszania, dla nas czasem dziwne jest jak działa sygnalizacja świetlna, gdzie dodatkowo może dojść do zamieszania, że ​​na jednym świetle na czerwonym można skręcić w lewo, a na drugim nie.
    Ponadto wielu użytkowników dróg stara się zająć dobrą pozycję startową tuż przed światłami, tak jak kierowcy w F1 rozgrzewają opony.

  10. Bachus mówi

    Każda ofiara śmiertelna na drodze w Tajlandii lub gdziekolwiek na świecie to o jedną ofiarę za dużo. Jednak trochę krótkowzroczne jest przypisywanie liczby ofiar śmiertelnych na drogach w Tajlandii wyłącznie terrorowi, nieodpowiedzialności, brakowi mentalności, brakowi edukacji, słabemu wyszkoleniu kierowców, dobrym manierom i wszystkim innym użytkownikom dróg. Myślę, że bardzo krótkowzroczne.

    Z pewnością jest jeszcze wiele do zrobienia w kwestii bezpieczeństwa ruchu drogowego w Tajlandii i wielu innych krajach na świecie, ale ma to niewiele wspólnego z powyższym. W wielu odpowiedziach brakuje mi porównania infrastruktury, składu ruchu, natężenia ruchu, wykorzystania transportu itp.

    Holandia ma się dobrze ze średnią 650 zgonów rocznie. Ale tak, w Holandii też używamy rowerów i motorowerów, ale jest ich dużo mniej niż w krajach azjatyckich. Co więcej, używanie w Holandii koncentruje się głównie w (dużych) miastach, podczas gdy na przykład w Tajlandii jeżdżą również po głównych drogach. W Holandii masz zadbane ścieżki rowerowe, w wielu krajach ich nie ma.
    W Holandii jest niewiele pick-upów; w Tajlandii ze względów ekonomicznych jest to obok motorowerów środek transportu numer 1. Cóż, jeśli kontener jest pełny i zdarzy się wypadek, to liczby ofiar można się domyślić.
    Natężenie ruchu w Holandii nie zachęca do przekraczania prędkości, chyba że jest to pas awaryjny. Poranne i wieczorne godziny szczytu w Holandii dają dzienny obraz średnio 250 km korków; ciężko wcisnąć pedał gazu od czasu do czasu.
    Krótko mówiąc, istnieje wiele wyjaśnień różnej liczby ofiar śmiertelnych na drogach w Tajlandii w porównaniu do np. Holandii, które nie mają nic wspólnego z mentalnością, odpowiedzialnością, terrorem, wykształceniem, chamstwem i tym podobne. Nazwałbym to bzdurą pierwszego rzędu. W Holandii prawdopodobnie masz tyle samo wariatów na drogach, co w Tajlandii.

    Nie wiem też, jak Tajlandia wypada pod tym względem na tle reszty świata. Nie sądzę, aby istniały jakiekolwiek statystyki dotyczące liczby ofiar śmiertelnych na drogach w Tajlandii. Wiem, że Argentyna od lat jest numerem 1, a Grecja nie jest daleko w tyle.

    A potem to: Wróciłem z Koh Kood z kilkoma holenderskimi przyjaciółmi kilka tygodni temu. Po drodze my i inni użytkownicy dróg prawie dwukrotnie zostaliśmy prawie zepchnięci z drogi przez dwa samochody, które chciały zmienić dwupasmową drogę w czteropasmową drogę w górach. Później te dwa samochody zatrzymały się na tej samej stacji benzynowej co my. Co wyszło? Właśnie: cudzoziemcy! Cóż za dobre maniery!

    • Hanzy mówi

      [1. Cóż, jeśli wiadro jest pełne i zdarzy się wypadek, to liczby ofiar można się domyślić.]

      I to nie ma nic wspólnego z poczuciem odpowiedzialności?

      W Grecji na drogach ginie rocznie 3600 osób, czyli około 7 razy więcej niż w Holandii.
      To nieco gorzej niż dane z Tajlandii. Ale czy Grek (a także Turek) rzeczywiście uczestniczy w ruchu drogowym z dużym poczuciem odpowiedzialności….

      • Bachus mówi

        Niniejszym zaznaczam, że jest ogólnie przyjętym zwyczajem, że rampa załadunkowa jest pełna ludzi, często z powodów ekonomicznych. Spójrz na furgonetki (pickupy), które jeżdżą zapakowane i na wykonawców, którzy dowożą swoich pracowników do iz pracy w pick-upie. Czy ci ludzie powinni po prostu kupić większy autobus, odmówić ludziom, pozwolić swoim pracownikom chodzić do pracy lub pozwolić im wsiąść do tych już przepełnionych autobusów? Nie przeczę, że jest to niebezpieczne, ale kto za to odpowiada? Kierowcy, ludzie, którzy wsiadają, rząd, który to akceptuje, czy przymyka na to oko? Myślę raczej, że tak naprawdę nie myśli się o możliwych konsekwencjach. Prawdopodobnie będzie to wina buddyzmu.

        Nie wiem, jak Tajlandia wypada w tym przypadku na tle innych krajów. Wiem, że Argentyna jest na szczycie od lat ze średnią 7.500 zgonów rocznie.

        • Dave mówi

          bachhus Myślę, że coś mieszasz, co Argentyna ma wspólnego z Tajlandią? A może coś mi umknęło. Bądź realistą, kochaj Tajlandię, bo to fantastyczne miejsce na wakacje.

  11. Pim mówi

    Bachus.
    Odnoszę wrażenie, że jesteś zły.
    Zrób 1 kurs jazdy dla zabawy i zobacz gdzie mają odjechać, wtedy naprawdę szalejesz ze złości, że komuś takie prawo jazdy dają.
    Aby odjechać trzeba przyjechać własnym środkiem transportu i tam postarać się o prawo jazdy.
    Zderzysz się tylko z kimś, kto jest w drodze po prawo jazdy.
    Widziałem panie, które musiały cofać się na miejsce parkingowe i kończyły się przewróceniem.
    Wynik, pomyślny.
    Zwiedzanie tam to naprawdę atrakcja, nie trzeba płacić za wstęp.

  12. Bachus mówi

    Drogi Pimie,
    Nie denerwuję się łatwo; Mogę być zaskoczony krótkowzrocznymi wnioskami. Z Twojej odpowiedzi wnioskuję, że jesteś „spotterem” w szkołach nauki jazdy. W Ameryce i Kanadzie, gdzie mieszka duża część mojej rodziny, prawo jazdy można było zdobyć podczas „wycieczki po kościele”. Być może Tajowie nauczyli się tego od Amerykanów podczas ich obecności w latach 60-tych i 70-tych. Więc prawdopodobnie znowu ten zachodni wpływ, który czyni rzeczy niebezpiecznymi.

  13. Pim mówi

    Bachus.
    To nie jest kpina, ale doświadczenie.
    Jeśli będziesz musiał udać się tam ponownie, aby odnowić swoje prawo jazdy, zobaczysz, że uzyskanie prawa jazdy stało się o wiele trudniejsze.
    Teraz możesz nawet przejść test na zboczu góry o wysokości 2 metrów, dodano również parkowanie i obejrzenie filmu, na którym widać, że nie wolno wyrzucać tyłka przez okno.
    Różni się to od dawnych czasów, kiedy trzeba było skręcić w lewo, a następnie cofnąć, aby zaparkować za rogiem 30 cm od chodnika.
    Nawet wtedy byli tacy, którym się nie udało.
    Bez uszkodzeń jeżdżę już 45 lat po zdaniu prawa jazdy w 1x z 8 godzinnymi lekcjami w NL.
    Tutaj zrobiłem to po podziękowaniu od instruktora za lekcję, której udzieliłem mu w 5 minut.
    Wniosek nie jest krótkowzroczny, jeśli mogę zobaczyć czyjeś zachowanie z daleka lub pokierować nim.

    • Bachus mówi

      Pim, nie mówię o „obserwowaniu”, ale „obserwowaniu” jak w „obserwatorach samolotów”. Może powinieneś dać kilka wskazówek na tym bloq, na co powinniśmy zwrócić uwagę, aby zobaczyć, czy ktoś może prowadzić. Czy widzisz też, czy jest w nim Tajlandczyk, czy obcokrajowiec, tak się zastanawiam?

  14. Pim mówi

    Bachusie, jesteś dla mnie jednym.
    Naprawdę linia zamkowa, nawet jeśli tam nie byłeś, zawsze wiesz, jak to obrócić, abyś chciał mieć rację.
    Słyszą większość historii od klientów i opowiadają tak, jakby tam byli, zapominają, że ich zawód zajmuje dużo czasu w ich pubie, więc często sami tego nie doświadczyli.
    W tym kraju 3 świata już widać wątpliwą jazdę, że często jest to kierowca bez jaj.
    Na kolejce górskiej często można to zobaczyć na udekorowanym aucie, które cicho jedzie od lewej do prawej ze 160 km, zdaniem właściciela jest to łatwe, ponieważ ma spojler i czy uda się go wyrzucić przez okno, kierowcy nie obchodzi, kto jest już w tym czasie 1 km.
    A kiedy zapytasz, czy możesz zobaczyć, czy nie ma w nim cudzoziemca, nie musisz się tym martwić.
    Jeśli nie ma w nim ciemnego szkła, możesz to zobaczyć.
    Myślę, że miło byłoby wypić razem szklankę ranji.
    Upewnij się, że nie zmęczymy się rozmową.
    Na lotnisku myślę, że miło byłoby spotkać się razem pomiędzy rozmowami.
    Podczas egzaminu na prawo jazdy istnieje ryzyko, że kandydaci za bardzo będą nas rozpraszać.

    • Dave mówi

      Cóż, PIM, myślę, że dobra tajska whisky jest bardziej odpowiednia, LOL

  15. Zamykamy dyskusję. Dzięki za komentarz.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową