(Wut_Moppie / Shutterstock.com)

Sektor turystyczny ANVR jest bardzo zaniepokojony rosnącą liczbą infekcji w Holandii, co może mieć katastrofalne skutki dla Holendrów chcących spędzić wakacje za granicą.

Nikt, ani konsument, ani z pewnością nie biura podróży, nie czeka na zamknięcie sieci (podróży) wokół Holandii. Organizacja sektorowa wzywa zatem rząd, gminy i inne zaangażowane strony do monitorowania i egzekwowania środków, aby zarówno wczasowicze, jak i sektor turystyczny mogli cieszyć się obiecanym pięknym latem.

W Europie, która wciąż zmienia kolor na żółty, a nawet zielony, wielu podróżnych, którzy są zaszczepieni lub mogą otrzymać bezpłatny test opłacony przez rząd w lipcu i sierpniu, po 15 miesiącach całkowitego zastoju, jest to wreszcie możliwe tego lata. swoją wakacyjną wolność. Z Cyfrowym Certyfikatem Koronawirusowym w naszej kieszeni, tego lata przejdziemy długą drogę.

„Wprowadziliśmy wiele środków w Holandii – być może zbyt wcześnie z perspektywy czasu – ale z oczekiwaniem, że wszyscy będą przestrzegać kilku zasad, których wciąż jest niewiele, więc zachowaj dystans, poddaj się testom w przypadku skarg i weź na siebie odpowiedzialność. Nie może być tak, że z powodu niepożądanych zachowań w życiu nocnym i braku szczepień lub testów, my jako Holendrzy wkrótce nie będziemy już mile widziani w innych krajach, a sektor turystyczny ucierpi na tym” – mówi Frank Oostdam z ANVR, oburzony.

16 odpowiedzi na „'Brak 1,5 metra w Holandii, katastrofalne skutki dla wakacji za granicą'”

  1. Gerard mówi

    Ale także w Tajlandii dzisiaj ponad 9200 infekcji
    Nie potrwa długo, zanim nadejdzie Lock Down i nikt już nie przyjedzie do Tajlandii

    Niestety nie możesz zarezerwować w tej chwili zbyt dużej niepewności

    • chris mówi

      Proporcjonalnie (Holandia 15 milionów mieszkańców, Tajlandia 68 milionów) oznaczałoby to 2300 infekcji w Holandii. W Holandii jest ich wczoraj 5700. Znowu panuje panika… Czas na Louisa van Gaala.

      • Dennis mówi

        Dane w Tajlandii są bardzo niewiarygodne (i to od 2020 roku!). Lekarze szacują (!!), że rzeczywista liczba infekcji w TH jest 3 do 4 razy większa.

        Śmiem twierdzić, że znacznie więcej. Tajowie prawie nie testują, kolejka w Bangkoku do testu na Covida jest bardzo długa, a potem wykonują „tylko” 200 testów. Krótko mówiąc, zdecydowana większość nie zostanie przetestowana lub nie będzie mogła zostać przetestowana. Wśród tych osób jest oczywiście wystarczająca liczba osób, które SĄ zarażone. W Holandii przynajmniej każdy, kto chce, może zostać przetestowany, to duża różnica.

        Podejrzewam, że dopóki Tajowie nie zaszczepią co najmniej 50% (a to zajmie jeszcze kilka miesięcy), będziemy codziennie obserwować bardzo wysoki poziom infekcji. Od kwietnia, tuż przed Songkran, wybuchła epidemia, a teraz, 3 miesiące później, rządowi nie udało się obniżyć liczby. Właściwie to eksplodował. Spadek zobaczymy dopiero około 10 do 14 dni po wejściu w życie środków jako blokady, więc najwcześniej w 3. tygodniu lipca.

        • Bert mówi

          Silny wzrost NL można wytłumaczyć tym, że wielu młodych ludzi poddaje się teraz dodatkowym testom, aby móc wyjść wieczorem. Im więcej testów, tym więcej pozytywnych przypadków.

          To logiczne, że Tajowie się nie badają, nikt nie czeka na obowiązkowe przyjęcie do szpitala polowego z kartonowym łóżkiem i ponad 100 osobami w jednej sali.

      • Tino Kuisa mówi

        Problemem są nie tyle aktualne dane i porównanie między krajami, ale gwałtowny wzrost liczby zachorowań i zgonów w ostatnich dniach/tygodniach w Tajlandii. Na to właśnie patrzą epidemiolodzy wraz z powolnymi szczepieniami. Tego właśnie bardzo boją się lekarze w szpitalach. Słusznie.

      • Gerard mówi

        Proporcja jest prawidłowa Ale: w Tajlandii infekcje nie były jeszcze tak wysokie
        W Tajlandii zaszczepiło się znacznie mniej osób

        Więc ryzyko, że może wzrosnąć bardzo szybko bez surowych środków

  2. Petera Deckersa mówi

    Co za naiwne założenie tego pana Oostdama, że ​​po zniesieniu środków wszyscy nadal będą przestrzegać podstawowych zasad.
    Powinien wybrać się do supermarketu lub na lokalny cotygodniowy targ. Z jednym wyjątkiem, prawie nikt nie przestrzega jakiejś zasady. I na pewno nie jest to tylko młodzież z życia nocnego.
    Na tarasach stoliki są trochę dalej od siebie i czasem trzeba czekać, aż przydzielą miejsce.
    Gdyby tak nie było, wszystko wyglądałoby po staremu, z gwarem i sympatycznie rozmawiającymi ludźmi, którzy cieszą się, że znów się widzą po długim czasie na bazarze czy w supermarkecie.
    Sam to widzę za każdym razem, gdy robię cotygodniowe zakupy.

    • Eric B.K.K mówi

      Dobrze, prawda? Mamy do czynienia z wirusem, z którego większość ludzi teraz zdaje sobie również sprawę, że nie będzie im to przeszkadzało. Robisz to dla kogoś innego? Od półtora roku "robimy to dla służby zdrowia", dla kogoś innego..tak jest fajnie..

      „Z jednym wyjątkiem, prawie nie ma nikogo, kto nadal przestrzega jakiejkolwiek zasady”.

      Wirus nie jest „zabójczym wirusem, wirus nie robi (już) wrażenia”. Mamy do czynienia z wirusem, którego ludzie tak się boją, że rząd musi interweniować (kwarantanny, blokady, godziny policyjne, kary…). Dobrze. I mamy do czynienia z wirusem, w którym test mówi ci, że go masz… lol.

      Najgorsze jest to, że Holandia jest całkowicie podzielona. Ci z nas, którzy się boją, wskazują oskarżycielsko palcem na ludzi, którzy chcą odzyskać swoje ŻYCIE po półtora roku.

      „Gdyby tak nie było, wszystko wyglądałoby tak, jak kiedyś”.

      Jak zwykle. Cienki! Czy można to zrobić ręcznie? Nie jestem wappie, nie jestem antyszczepionkowcem (miałem 2 zastrzyki Moderny, dlaczego? Związane z pracą). Od półtora roku stosuję się do wszystkich środków: maseczek, godziny policyjnej, chodzenia po ludziach, ale jeśli liczba infekcji całkowicie wymknie się spod kontroli: niech tak będzie. To jest życie. Te infekcje będą dla mnie najgorsze.

      Wykonano 17.277.702 18,5 50 zastrzyków, aw przyszłym tygodniu przekroczymy 87 miliona. Osoby starsze i bezbronne (mężczyźni z nadwagą > XNUMX lat) od dawna są szczepione, a zatem „chronione”. Jeśli tego rodzaju liczby zastrzyków nie wystarczą, aby zapobiec środkom, NIGDY nie wyjdziemy z tego. Wyrzućcie też z głowy starą Tajlandię, bo nigdy nie dotrą do „zaszczepionych lub już zaszczepionych” Holandii (XNUMX%), nie mówiąc już o Filipinach, Kambodży, Afryce…

      Holender dał z siebie wszystko. Doskonały! Cokolwiek piszą media: możemy być z siebie dumni! Istnieje jednak podatek od tego, co możesz zrobić ludziom. Niestety dla ludzi, którzy cierpią z powodu tego wirusa; Radzę im: proszę zostańcie w domu… ​​Będę pracować, przyniosę zakupy… Czy wszyscy nie możemy tego zrobić? Ulica po ulicy.

      Niech ludzie, którzy chcą żyć dalej (dzieci, nastolatki, dwudziestokilkulatkowie, młode rodziny, starzy ludzie, którzy chcą objąć wnuki *na własne ryzyko*) znów podejmą swoje dawne życie.

      Uwierz mi, jeśli minione półtora roku nie wystarczyło, to nigdy się nie skończy. Wirusolodzy, pechowcy i media znów będą szemrać ludzi na podstawie modeli i obrazów strachu w telewizji. Do nieskończoności.

      Lubię to. A teraz wracam do pracy!

      • Erik2 mówi

        Drogi prawie imienniku, Całkowicie zgadzam się z tym, co piszesz, jednak nie co do osi czasu. Jeśli wszyscy wytrwamy jeszcze przez tydzień lub 6, to rzeczywiście 80% jest w pełni zaszczepionych i możemy zrobić wszystko od nowa. Teraz jest trochę za wcześnie i jeśli o mnie chodzi, ma to nie tyle wspólnego ze strachem, ile z realizmem. Jako osoba z nadwagą powyżej 50 roku życia rzeczywiście od dawna jestem podwójnie szczepiona, moja żona tylko raz, a mój syn ma w przyszłym tygodniu pierwszą szczepionkę. Czuję odpowiedzialność wobec mojej rodziny, więc będę przestrzegać wszystkich zasad, dopóki oni również nie będą w pełni chronieni. Ludzie, wytrzymajmy razem przez chwilę.

  3. Erik mówi

    Jak robią to kraje sąsiednie? Jest też młodzież, która chce się napić piwa, są też rodzice, którzy robią zakupy. Czy te kraje zachowują dystans?

    A jakie ryzyko ponosi teraz NL? Wskaźnik szczepień jest bardzo wysoki, więc szansa na zachorowanie, które różni się od zarażenia, jest coraz mniejsza.

    Myślę, że branża turystyczna wyolbrzymia problem, bojąc się kolejnego złego roku. Nie winię ich do końca...

  4. przelew krwi mówi

    Im więcej testów, tym więcej infekcji.
    Chociaż teraz wiemy, że 30-40% wszystkich testów daje wyniki fałszywie pozytywne.

    Tutaj, w Tajlandii, szaleństwo się skończyło. Zainfekowanie 250.000 0,3 (ile jest fałszywie pozytywnych) stanowi zatem około 2500% populacji. Wszystkie te infekcje powodują 1 zgonów, co stanowi XNUMX% infekcji.
    Krótko mówiąc, szansa, że ​​umrzesz na Coivd tutaj w Tajlandii wynosi 0,03%.

    Dla porównania, dane WHO pokazują, że w 2018 roku w Tajlandii w „porze deszczowej” zmarło około 40.000 XNUMX osób z powodu grypy

    Obecnie wiemy z badań, że szczepienie ma bardzo ograniczony efekt.

    Więc o co w tym wszystkim chodzi.

    • chris mówi

      Mój nieżyjący już ojciec zawsze powtarzał swoim dzieciom, żeby robiły coś dobrze albo nie.
      Jestem jak najbardziej za zniesieniem testów w Tajlandii. Nie odbywa się to systematycznie (wyrywkowo), nie w ten sam sposób (inne testy) i nie zawsze (czasami materiał testowy jest niedostępny). Krótko mówiąc, każdą publikowaną codziennie liczbą można łatwo manipulować i podważać.
      Lepiej wziąć liczby przyjmowane codziennie do szpitala (z łagodnymi lub ciężkimi dolegliwościami oraz liczbę zgonów). Wspominanie o liczbie bezobjawowych zakażeń dziennie nie jest prawdziwą informacją i jedynie podsyca strach.

      • Tino Kuisa mówi

        Chris, pracowałem jako lekarz w Tanzanii przez trzy lata w latach siedemdziesiątych. Robiłem wszystko najlepiej jak mogłem i rzadko kiedy było idealnie. Dałem z siebie wszystko, ale musiałem zadowolić się tym, co mieliśmy. Myślę, że to właśnie miał na myśli twój ojciec. Mówisz, że jeśli coś nie może być w 100 procentach idealne, nie powinieneś tego robić. Myślę, że nie rozumiesz, jak niepewna jest większość spraw medycznych, zwłaszcza w przypadku nowego i inteligentnego wirusa. Ale zgadzam się z tobą, kiedy mówisz „uważaj na opinie i decyzje”. A jednak czasem trzeba.

        • chris mówi

          Nie chodzi tylko o testy i choroby, a zatem nie tylko (już) o lekarzy i Covid, ale o strach przed Covid. Ten strach zaczyna przybierać rozmiary epidemii.
          Decyzje powinny opierać się w jak największym stopniu na wiedzy, na nauce, a nie tylko na naukach medycznych. W pandemii może być wiodący, ale nie decydujący.

  5. Tino Kuisa mówi

    Goorta,

    1 Im więcej testów przeprowadzasz, tym bardziej zbliżasz się do rzeczywistej liczby infekcji. Przy niewielkiej liczbie testów, jak w Tajlandii, liczba infekcji jest niedoszacowana.

    2 Najczęściej stosowany test PCR jest bardzo wiarygodny. Pokazuje obecność cząstek wirusa. Ale to, czy osoba, która uzyskała pozytywny wynik testu, jest również zaraźliwa, zależy od innych czynników

    3 Duże norweskie badanie pokazuje, że 50% młodych ludzi, którzy przeszli Covid, ma długotrwałe dolegliwości, duszność, zmęczenie, utratę smaku i węchu oraz problemy z koncentracją.

  6. Philippe mówi

    Można mówić i pisać, co się chce, ale w większości są to tylko aktualne „fakty” (choć czasem słusznie).
    Prawdą jest, że nikt absolutnie nikt nie wie doskonale „jak pozbyć się tego covida”, podkreślam „nikt na tej planecie nie ma teraz rozwiązania”.
    Wszelkie środki i szczepionki są na razie dobrymi narzędziami, ale obawiam się, że na „Magiczny Koktajl” będziemy musieli poczekać latami, chociaż mam nadzieję, że się mocno mylę.
    Dla każdego kraju na świecie „teraz” gospodarka ma ogromne znaczenie iw przeciwieństwie do niektórych krajów, Holandia i Belgia nie są tak bardzo uzależnione od turystyki, czego nie można powiedzieć o wyspach lub krajach takich jak Bali czy Tajlandia. W tym przypadku znalezienie równowagi jest cholernie trudne, wierz mi, ludzie, którzy tam stoją u steru, nie mają łatwo, a jeśli jest trudno, to tak, wtedy można popełnić błąd w ocenie… kto z nas nigdy nie miał popełniał błędy w stresujących sytuacjach?
    Niestety, w tej chwili sytuacja nie wygląda dobrze dla Tajlandii, a przede wszystkim dla samych Tajów. Z ekonomicznego punktu widzenia rząd wkrótce będzie musiał wybierać między dżumą a cholerą, z których jedna odpowiada w przybliżeniu za 20% PKB, a odsetek ten odpowiada milionom ludzi bez dochodów… to tylko „wielki problem ”.
    Myślę, że w ciągu kilku miesięcy podejmą decyzję, będzie to czarne albo białe, bo te wszystkie szare środki prowadzą do małej i/lub frustracji, zarówno dla miejscowej ludności, jak i dla tych, którzy tam stracili serce. Mam szczerą nadzieję, że jest biała, bo moje serce od miesięcy rozkwita na myśl o ponownym zobaczeniu ukochanej.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową