PKittiwongsakul / Shutterstock.com

21 grudnia 2021 r. rząd Tajlandii przedłożył parlamentowi do rozpatrzenia projekt ustawy pt. „Działalność organizacji non-profit”. Zgodnie z tą ustawą organizacje pozarządowe (organizacje pozarządowe) muszą składać roczne sprawozdanie zawierające pełne ujawnienie, w tym dotyczące ich finansów. Jeżeli naruszają „bezpieczeństwo państwa, porządek publiczny, dobre obyczaje lub szczęśliwe, normalne życie ludzi”, mogą zostać surowo ukarane.

W Tajlandii działa 86 organizacji pozarządowych mających kontakty międzynarodowe i ponad 25.000 9 lokalnych organizacji pozarządowych. Znany dziennikarz Pravit Rojanaphruk napisał XNUMX stycznia w serwisie Khaosod English następującą opinię dotyczącą swoich obaw związanych z tą ustawą:

 ***

Jak kontrolować organizacje pozarządowe, które myślą odmiennie od państwa w różnych kwestiach, takich jak radzenie sobie z powstaniem na Dalekim Południu, reformatorami monarchii, ekologami sprzeciwiającymi się megaprojektom i tym podobnymi?

Cóż, uchwalcie ustawę, która daje wam władzę ograniczania ich finansowania i rodzaju działalności. To właśnie dzieje się w Tajlandii pod rządami Prayuta Chan-o-cha. We wtorek rząd dał zielone światło projektowi ustawy o działalności organizacji pozarządowych. Parlament, pełen pochlebców Prayuta, najprawdopodobniej wkrótce przyjmie tę ustawę. Niektórzy mówili mi, że może już w przyszłym miesiącu.

„Mogą ograniczyć określone rodzaje działań, takie jak organizowanie forum publicznego w celu krytyki wojska. Nie mają jeszcze takiego prawa” – powiedział mi w środę Pornpen Khongkachonkiet, doświadczony lider organizacji pozarządowych i dyrektor Fundacji Cross Cultural. Dodała, że ​​jeśli projekt ustawy zostanie przyjęty, ustawa o działalności organizacji pozarządowych może wymagać od organizacji pozarządowych przedstawienia rządowi swoich planów działania do uprzedniego zatwierdzenia, aby nie doszło do naruszenia „porządku publicznego” i „moralności”.

Jednak to, co dla rządu stanowi „dobrą moralność”, może oznaczać tłumienie praw człowieka w społeczeństwie obywatelskim. Kwestie takie jak reforma monarchii, w tym wezwanie do zniesienia kontrowersyjnej ustawy o lese majeste, mogą być postrzegane przez rząd jako sprzeczne z moralnością publiczną.

Organizacje pozarządowe, które organizują protesty lub uczestniczą w nich w takich kwestiach, jak reforma monarchii, przeciwko długotrwałemu wprowadzeniu dekretu nadzwyczajnego na Dalekim Południu lub przeciwko karze śmierci, mogą być postrzegane przez państwo jako sprzeczne z „porządkiem publicznym”. .”

To, w połączeniu z potencjalną kontrolą nad tym, ile i komu zagraniczni fundatorzy mogą przekazać tajskim organizacjom pozarządowym, zapewni dalszą kontrolę państwa nad organizacjami pozarządowymi. Ograniczenie strumienia finansowania mogłoby wysuszyć lub zniszczyć niektóre organizacje pozarządowe.

Do typowych podejrzanych zalicza się Open Society Foundations (OSF), jedna z największych na świecie organizacji filantropijnych, która wspiera kwestie wolności, demokracji i praw człowieka w ponad 120 krajach na całym świecie, ale jest postrzegana jako koń trojański przez ksenofobicznych prawicowych nacjonalistów Stanów Zjednoczonych, dążąc do destabilizacji lub obalenia rządów, które nie są zgodne z interesami USA.

Unia Europejska jest także głównym darczyńcą na rzecz szeregu tajskich organizacji non-profit pracujących nad kwestiami uważanymi za sprzeczne z państwem tajskim. Na przykład UE częściowo finansowała grupę tajskich prawników na rzecz praw człowieka, która obecnie reprezentuje prawie wyłącznie mniej niż dwieście osób oskarżonych na podstawie ustawy o obrazie majestatu.

Pornpen powiedziała mi, że jeśli projekt ustawy zostanie przyjęty, najprawdopodobniej zostanie wykorzystany jedynie do kontrolowania kilku problematycznych organizacji pozarządowych takich jak jej. „Będzie używany do kontrolowania tylko kilku organizacji pozarządowych – nie wszystkich… Jednak ogólny obraz jest taki, że ograniczy wystąpienia antyrządowe i zgromadzenia publiczne oraz wpłynie na demokrację pod względem zaangażowania”.

Prawdą jest, że niektórzy przywódcy innych organizacji pozarządowych sprzeciwiający się ustawie pracują nad drażliwymi kwestiami, które sprawiają, że państwo tajskie czuje się co najmniej niekomfortowo. Laddawan Tantivitayapitak to kolejny doświadczony lider organizacji pozarządowej, który wspiera Birmańczyków w ich walce o demokrację, zarówno w Tajlandii, jak i za granicą w Birmie. Napisała do mnie w czwartek. Była to wiadomość od Matichon, siostrzanej organizacji Khaosod English, która zgłosiła swoją krytykę i sprzeciw wobec ustawy.

„Organizacje pozarządowe są częścią społeczeństwa obywatelskiego i mają za zadanie kontrolować rząd i zapewniać jego przejrzystość. Przyjęcie tej ustawy powoduje, że obywatele znajdują się pod kontrolą rządu i uniemożliwiają im krytykę, co czyni ten kraj jeszcze bardziej dyktaturą”.

Jeszcze inny weteran organizacji pozarządowej, Pairoj Polpetch z Unii Wolności Obywatelskich, która opowiada się za zniesieniem kary śmierci, również wyraził w tym tygodniu publiczną krytykę.

„Projekt ustawy operacyjnej dla organizacji pozarządowych jest narzędziem państwa służącym do kontrolowania organizacji społecznych poprzez ograniczanie wolności zgromadzeń, wolności wypowiedzi i prawa do prywatności” – powiedział w środę Pairoj.

W piątek 1.800 organizacji pozarządowych dołączyło do wspólnego oświadczenia przeciwko ustawie, twierdząc, że naruszy ona prawo do protestu i wolność słowa oraz doprowadzi do nadużycia władzy przez rząd, zwłaszcza „w zakresie ustalania, co stanowi akt sprzeczny z porządkiem publicznym”.

Jest w tym pewna ironia losu: część przywódców sprzeciwiających się obecnie organizacji pozarządowych poparła zamach stanu z 2014 r. pod przewodnictwem Prayuta. Posadzili trujące drzewo i teraz zbierają to, co zasiali.

Sprawa nie jest wyłącznie sprawą wewnętrzną. Specjalny sprawozdawca ONZ ds. wolności zrzeszania się Clement Voule zamieścił na Twitterze w poniedziałek kilka godzin przed zatwierdzeniem projektu ustawy przez Radę Ministrów.

„Jestem zaniepokojony proponowanym projektem ustawy o organizacjach pozarządowych, który zawiera przepisy nakładające na organizacje społeczeństwa obywatelskiego nadmiernie restrykcyjne środki ograniczające ich prawa do pokojowych zgromadzeń i zrzeszania się, co jeszcze bardziej ogranicza przestrzeń publiczną. Proszę rząd o dokonanie przeglądu zgodnie z międzynarodowymi standardami praw człowieka”.

Nie jest jasne, w jaki sposób organizacje pozarządowe i społeczeństwo obywatelskie mogłyby zablokować ustawę, biorąc pod uwagę, że parlament jest w przeważającej mierze prorządowy. Kiedy rozmawiałem z nią przez telefon, ludzie tacy jak Pornpen wydawali się pogodzić z nieuchronnością. Jeśli ustawa zostanie przyjęta, Tajlandia pójdzie dalej w kierunku chińskiego modelu kontroli państwa. Państwo stanie się jak jeszcze większy pyton krępujący społeczeństwo obywatelskie.

Organizacje pozarządowe mogą zostać ukarane za „niewłaściwe postępowanie”, krytykę lub po prostu za działanie przeciwko państwu. Będzie to miało dalekosiężne konsekwencje dla żywotności społeczeństwa obywatelskiego wykraczające poza kadencję Prayuta.

***
Źródła: Khaosod, Prachatai, Bangkok Post

Oto list 47 międzynarodowych i krajowych organizacji pozarządowych do rządu Tajlandii z prośbą o wycofanie projektu ustawy i towarzyszących mu argumentów:

29 odpowiedzi na „Projekt ustawy zaproponowany przez rząd Tajlandii dusi organizacje pozarządowe”

  1. Rob W. mówi

    Władze Tajlandii są oczywiście poważnie zaniepokojone przeciwstawnymi głosami i innymi formami oporu po tym, jak generał Prayuth „uporządkował sytuację” swoim zamachem stanu i „podjął zdecydowane działania” (czy nie było to przeciwko korupcji??). Obywatele i stowarzyszenia, które sprzeciwiają się temu, są co najmniej trudne i należy je zbadać… tak, tak.

    Co za tym idzie, dziennikarze również mają zbyt dużą swobodę i potrzebna jest większa kontrola. Wizyty w miejscach pracy i adresach domowych tych osób i/lub ich najbliższej rodziny nie zapewniają wystarczającego efektu dźwigni. Dlatego właśnie ta ustawa określa, co rząd Prayutha przedłoży teraz Izbie do zatwierdzenia (czy senatorowie wyznaczeni przez juntę będą mogli głosować?):

    ***
    „Ustawa, formalnie zwana „Projektem ustawy o etyce mediów i promowaniu standardów zawodowych”, została zaproponowana przez rządowy Departament Public Relations i zatwierdzona przez Radę Ministrów we wtorek. Departamentem kieruje generał porucznik Sansern Kaewkamnerd, który był rzecznikiem junty dowodzonej przez generała Prayuta Chan-o-cha.

    Nowa ustawa, nad którą będzie debatował parlament, wymagałaby od organizacji medialnych posiadania licencji i nadzoru nad nowym organem zwanym „Radą Profesjonalistów Prasy”. Będzie się składać z 11 członków wybranych spośród różnych organizacji medialnych, grupy ekspertów i urzędnika z kontrolowanego przez rząd Thai Media Fund.
    (...)
    Stanowi, że chociaż gwarantowana jest wolność prasy, „ćwiczenia te nie mogą być sprzeczne z obowiązkami narodu tajskiego ani dobrymi obyczajami narodu”.
    ***

    Źródło: https://www.khaosodenglish.com/politics/2022/01/12/cabinet-approves-draft-law-on-media-ethics/

    Podsumowując: musi istnieć organ nadzorujący media, który będzie sprawdzał, czy dziennikarze przestrzegają zasad moralności i obowiązków obywateli Tajlandii. Na czym miałaby polegać ta „dobra moralność”? Bronić różnych praw, protestować przeciwko określonym przepisom, kontrolować policję lub wojsko, czy nie?

    Swoją drogą, jak miło ci wszyscy żołnierze, którzy są przewodniczącymi lub członkami różnych komitetów, organizacji i kierownictwa. To przynosi pokój w namiocie… te kłopotliwe organizacje pozarządowe i dziennikarze, potencjalnie osłabiają kraj. Miejcie wiarę, przełożeni wiedzą, co jest dobre dla narodu, naprawdę! Cóż za fantastyczny rząd, gratulacje!

    Ahem.

    • Johnny B.G mówi

      Czy masz na myśli fantastyczny rząd, który zdał sobie sprawę, że nie można już utrzymać środków zapobiegawczych związanych z koroną i dlatego zdecydował się zaakceptować życie takim, jakie jest? Moim zdaniem fantastycznie dobra decyzja, ale zawodowi narzekacze zawsze coś mają. Cieszyć się tym, co się ma, to za mało...

    • Maartena Bindera mówi

      Cóż, aby zachować demokrację wojskową, należy znacznie zacisnąć więzy tyrańskie. To ponownie stawia wóz przed koniem, przy którym pracuje już całe stado koni.

  2. Erik mówi

    „Kłopotliwe, ci szpiegowie! I krytykować też! Pozbądź się tego! ”

    Zwykle jest to rachunek, który może iść w dowolnym kierunku. A co zrobiliby z wezwaniem niektórych wysokich mnichów, aby uczynić buddyzm religią państwową? Wciąż pamiętam jednego z tych fanatyków nawołującego do spalenia meczetów, a to, co zrobili mnisi buddyjscy w Birmie, jest aż nazbyt dobrze znane. Chiny nałożyły już ograniczenia na kościoły chrześcijańskie, w tym na „oficjalne” chińskie kościoły katolickie, a Wietnam również zmierza w tym kierunku.

    Niefortunna propozycja dokręcenia śrubek organizacji pozarządowych, które głównie realizują zadania pozostawione przez rząd. Ale parlament zwolenników niewątpliwie to przyjmie. Szkoda, krok w tył.

  3. Piotr mówi

    Twój artykuł mówi „według chińskiego modelu”, ale czy tak naprawdę nie tego wymaga pompowanie pieniędzy w Chinach: całkowitej (czytaj: totalitarnej) kontroli rządu. Powiedzmy, doktryna Hongkongu wdrożona w Tajlandii, która może jedynie zwiększyć strefę wpływów Chin?

  4. Michał Siam mówi

    To miłe, że władza George'a Sorosa i jego przerażającej fundacji społeczeństwa otwartego jest ograniczana. Kiedy mówisz o organizacjach pozarządowych, masz na myśli także korporacje międzynarodowe i nie bez powodu Taksin uciekł z kraju. Tajowie naprawdę nie czują się lepiej po tej całej zagranicznej ingerencji filantropów, takich jak George Doris, który tak naprawdę nie traci żadnych pieniędzy, dla globalistów wszystko ma strategiczny powód. Czas pokaże. Mam nadzieję, że wszystko, co najlepsze dla Tajów

    • Tino Kuisa mówi

      Tak, masz rację, Open Society Foundation to okropna organizacja. (sarkazm). Co to ma wspólnego z Thaksinem, tym drugim diabłem?

      Cytat:
      „Raport kończy się następująco: „Jednakże pytaniem otwartym jest, w jakim stopniu Soros, jego rodzina i Fundacja Społeczeństwa Otwartego są świadomi skumulowanego wpływu na Izrael i wojny politycznej prowadzonej przez wielu ich beneficjentów.”[38]

      W 2015 roku Rosja zakazała działalności Fundacji Społeczeństwa Otwartego na swoim terytorium, stwierdzając: „Stwierdzono, że działalność Fundacji Społeczeństwa Otwartego i Fundacji Pomocy Instytutu Społeczeństwa Otwartego stanowi zagrożenie dla podstaw ustroju konstytucyjnego Federacji Rosyjskiej i bezpieczeństwo państwa”[39].

      W 2017 r. fundacje Open Society Foundation i inne organizacje pozarządowe promujące otwarty rząd i pomagające uchodźcom stały się celem represji ze strony rządów autorytarnych i populistycznych, które ośmieliły zachęcające sygnały ze strony administracji Trumpa. Kilku polityków w Europie Wschodniej, w tym Liviu Dragnea w Rumunii i typowo prawicowe osobistości Szilard Nemeth na Węgrzech, Nikola Gruevski z Macedonii Północnej, który wzywał do „desorozycji” społeczeństwa, oraz Jarosław Kaczyński z Polski, który powiedział, że Soros- grupy finansowane, ponieważ „społeczeństwa bez tożsamości” uważają wiele grup pozarządowych za czynniki w najlepszym wypadku irytujące, a w najgorszym – zagrożenie.

      https://en.wikipedia.org/wiki/Open_Society_Foundations

      To głównie prawicowe, autorytarne reżimy i organizacje mają coś przeciwko George’owi Sorosowi i jego fundacji.

      Czy nie czytaliście, że w Tajlandii istnieje ponad 25.000 XNUMX lokalnych (i często krytycznych) organizacji pozarządowych bez powiązań międzynarodowych, które również są przeciwne tej ustawie?

      • Niek mówi

        Droga Tina,
        Chociaż oczywiście jestem także przeciwnikiem nowej ustawy skierowanej przeciwko organizacjom pozarządowym, Fundacje Społeczeństwa Otwartego Sorosa nie są tak niewinne, jak je przedstawiasz.
        Odgrywają ważną rolę w proamerykańskiej propagandzie, jak widzieliśmy podczas różnych „kolorowych rewolucji” w sąsiednich krajach rosyjskich.
        Ostatnim z nich był finansowany przez USA brutalny zamach stanu na Majdanie w Kijowie na Ukrainie w 2014 r. przeciwko demokratycznie wybranemu prezydentowi Janoukovicowi.
        Chociaż jeśli chodzi o Tajlandię, ta proamerykańska propaganda nie jest wcale konieczna, ponieważ kraj ten zawsze był lojalnym sojusznikiem USA, nawet w ich przestępczych praktykach jako baza dla morderczych bombardowań B-52 w Wietnamie, Laos i Kambodża.
        Tajlandia udostępniła także Stanom Zjednoczonym „tajne więzienie”, w którym USA mogły torturować porwanych podejrzanych poza jakąkolwiek jurysdykcją prawną.
        Do tej pory ćwiczenia wojskowe US ​​Cobra były regularnie przeprowadzane w Tajlandii wraz z innymi partnerami regionalnymi.

        • Tino Kuisa mówi

          Można krytykować Fundację Społeczeństwa Otwartego założoną przez Sorosa, ale przedstawianie tej organizacji tak, jakby była odpowiedzialna za wiele występków Stanów Zjednoczonych, jest niewłaściwe.

          • Niek mówi

            Tino, nie przedstawiałem Sorosa i innych tak, jakby byli odpowiedzialni za wiele występków Stanów Zjednoczonych, ale udowodnili, że są ważnym narzędziem propagandowym Stanów Zjednoczonych w różnych (próbach) zmian z często demokratycznie wybranych rządów na rządy innymi słowy, które są bardziej zgodne z tańcem Wujka Sama. bardziej dostosowany do „demokratycznego” stylu Yankee.

  5. Tino Kuisa mówi

    Całkiem kilka lat temu żyła wysoko postawiona osoba, która nie była zbyt zadowolona ze wszystkich tych krytycznych organizacji pozarządowych. Nazwał ich „ngoo” opadającym tonem. To โง่ w alfabecie tajskim i oznacza „głupi, głupi”, co jest zabawną grą słów.

  6. Ruud mówi

    Zawsze zastanawiałem się nad statusem organizacji pozarządowych i przed kim są odpowiedzialne za to, co robią.
    Teoretycznie rząd odpowiada przed swoimi obywatelami, ale w jaki sposób organizacja pozarządowa może odpowiadać przed obywatelami kraju, w którym działa?
    Czy nie powinni mieć pozwolenia tych samych obywateli na swoją działalność i czy organizacja pozarządowa zwróciła się do tych obywateli o pozwolenie na pracę w tym kraju?

    Po prostu wiara w organizację nigdy nie wydaje mi się dobrym pomysłem.

  7. Ted mówi

    Demokracja oznacza: ludzie rządzą się sami.
    Jakakolwiek ingerencja ze strony organizacji pozarządowych, innych krajów, emigrantów i osób niebędących Tajlandczykami (turyści długoterminowi) jest atakiem na demokrację.
    Szczególnie osoby pochodzące z krajów o przeszłości kolonialnej powinny zachować szczególną ostrożność przy publicznym wyrażaniu swoich opinii.
    Czy to oznacza, że ​​uważam tajską demokrację za doskonałą? Nie, nie, ale ingerencja ze strony wyżej wymienionych grup będzie miała odwrotny skutek.

    • Jacques mówi

      Demokracja to coś więcej niż tylko ludzie rządzący się sobą. Rządy sprawuje parlament. Delegaci i wybrani urzędnicy. Każdy, zarówno większość, jak i mniejszość, musi zostać wysłuchany i reprezentowany. Bogaci i biedni itd. itd. Są to m.in. wszyscy obywatele Tajlandii i ludzie myślący w tym kraju zupełnie inaczej. W 2022 roku nie może być tak, że kraj decyduje samodzielnie i nie bierze pod uwagę opinii innych krajów na świecie. Musimy współpracować i walczyć o siebie w regularnych odstępach czasu. Spójrzcie na przykład Birmy, która jest tam tolerowana. Dlatego opinie zagraniczne są niezwykle potrzebne i należy je postrzegać raczej jako wartość dodaną niż zagrożenie. Oczywiście nie powinieneś po prostu akceptować wszystkiego. Twoja własna polityka jest i pozostaje konieczna. Obecny trend tego rządu jest zbieżny z tym, co od lat robią m.in. Rosja, Chiny i Birma, i jest to co najmniej niepokojące.

      • Tino Kuisa mówi

        Rzeczywiście, Jacques. Birma cierpi z powodu brutalnej dyktatury wojskowej. Panują straszne warunki, wielu zabitych, rannych i więźniów, właściwie wojna domowa. Birmańczycy proszą o pomoc zagraniczną i wielka szkoda, że ​​Tajlandia jej nie udziela. Żadnych ingerencji w sprawy zagraniczne – twierdzi Tajlandia.

        • Jacques mówi

          Tak, Tino, wszyscy możemy to podążać, jeśli jesteśmy na to otwarci. Na początku było dużo zamieszania i ostrego języka z wielu krajów, w tym z Azji Południowo-Wschodniej. Niewiele jednak z tego wyszło i ludność Birmy po raz kolejny stanęła w obliczu morderczego reżimu. Ale tak, wiele z tych krajów Azji Południowo-Wschodniej ma własne problemy związane z dyktaturą i nie różnią się od nich zbytnio. Zachowanie kopiujące jest wyraźnie widoczne i Tajlandia nie jest wyjątkiem. Żołnierze Tajlandii i Birmy są przyjaciółmi od lat i znają się od podszewki, więc nie zrobią nic przeciwko sobie. To właściwie wielka sprawa, z tą różnicą, że Tajowie podchodzą do tego nieco mądrzej i nie spieszą się.
          Mam zamiar dzisiaj poszukać gdzieś różowych okularów, bo są mi one pilnie potrzebne w regularnych odstępach czasu. Cierpienie na świecie, w którym ludzkość niszczy życie innych, nie uszczęśliwia mnie, może nawet w okularach.

    • chris mówi

      Masz całkowitą rację, Ted. To trochę jak z fundamentami w Holandii.
      Zarząd odnawia się sam i nie jest przed nikim odpowiedzialny. Znam osoby, które przekazały swoją emeryturę do fundacji, ich dzieci prowadzą fundację, aby uniknąć płacenia podatków. Wszystko legalne, ale niezbyt moralne.
      Tak też jest w tym przypadku, a niektóre z tych organizacji pozarządowych angażują mnóstwo pieniędzy i ani jeden kogut nie zapieje wokół nich, zwłaszcza gdy w zarządzie zasiadają tajscy hiso. (i zasiadają w zarządach kilku organizacji pozarządowych).

      • TeoB mówi

        I założę się, Chris,

        Proponowane prawo nie będzie utrudniać działalności organizacji pozarządowych z tajlandzkimi Hi-So i/lub wojskowymi w zarządzie. Ta ustawa uniemożliwi działanie jedynie organizacjom pozarządowym sprzeciwiającym się reżimowi. Nazywają to SLAPP (Strategiczny Pozew Przeciwko Uczestnictwu Publicznemu).
        Tajlandia stopniowo zmierza w stronę pełnoprawnej dyktatury.

  8. chris mówi

    Tytuł wpisu wydaje mi się, delikatnie mówiąc, przedwczesny.
    Nie rozumiem też, dlaczego ludzie tak opowiadający się za przejrzystością nagle sprzeciwili się tej ustawie. Jestem nieugięty ZA przejrzystością, której tak bardzo brakuje w tym kraju. A konsekwencje tej ustawy są na razie mocno przeceniane i ignorowane.
    Pamiętajmy, że organizacje pozarządowe wspierające rząd i wojsko muszą teraz także upublicznić swoje działania i źródła finansowania (Chińczycy, Rosjanie, zestaw odrzutowy, mafia). To mogłoby być zabawne, bo Suthep ma także swoje palce w kilku organizacjach pozarządowych. Mogłaby stać się ładną narodową wersją Panama Papers. Na tym bym się skupił, gdybym był przeciwny temu rządowi.

    • Jacques mówi

      Drogi Chris, nie sądzę, że ludzie, którzy są przeciwni temu wnioskowi, są również przeciwni przejrzystości. Transparentność musi iść w parze z uczciwym podejściem do biznesu. Ten rząd będzie nagłaśniał tylko to, co jest na jego korzyść, a resztę wykorzystał na swoją korzyść. Tak o tym myślę i mam nadzieję, że Twoja wizja w końcu się spełni.

      • chris mówi

        Organizacje pozarządowe z definicji powinny upubliczniać swoje roczne sprawozdania. Do tego nie trzeba rządu. Ale najwyraźniej jest coś (albo dużo) do ukrycia. Na wszystkich stronach.

    • Tino Kuisa mówi

      Ja również jestem za przejrzystością, drogi Chrisie, ale tu bardziej chodzi o możliwość karania organizacji pozarządowych, jeśli ich polityka nie jest zgodna z rządem. Ta ustawa to coś więcej niż tylko przejrzystość.

      Przedwczesny? Mądrze jest krytycznie przyjrzeć się projektowi ustawy, zanim zostanie on przyjęty w parlamencie, wtedy jest już za późno.

      Wszystkie organizacje pozarządowe o różnych przekonaniach politycznych w Tajlandii są przeciwne tej ustawie.

      • chris mówi

        Tak, przedwczesne, ponieważ nadal wątpliwe jest, czy ustawa „dusi” organizacje pozarządowe; i gdyby tak było (w co nie wierzę), potencjalnie ma to zastosowanie do wszystkich organizacji pozarządowych.
        Mogę założyć, że organizacje pozarządowe „ukarane” przez rząd pójdą do sądu i będą postępować zgodnie z tajlandzką praktyką aż do Sądu Najwyższego. To może zająć kolejne 15 lat.
        To będzie długi uścisk.

    • Tino Kuisa mówi

      Uwaga końcowa, redaktorzy.

      Chris, przeczytałem projekt ustawy jeszcze raz. Organizacje pozarządowe mają obowiązek przesłać rządowi swój raport, łącznie z danymi finansowymi. Dziewięć stwierdza, że ​​organizacje pozarządowe lub rząd są zobowiązane do upublicznienia tego raportu. Nie ma więc przejrzystości, ale jest kontrola.

      • chris mówi

        Rząd to my wszyscy razem, prawda?
        Nie wiem, czy w Tajlandii istnieje coś takiego jak ustawa o wolności informacji, ale mądry dziennikarz mógłby się na to powołać.
        Podobnie jak może stworzyć i opublikować listę wszystkich organizacji pozarządowych, które nie udostępniają swoich dokumentów publicznie. Jeśli nie masz nic do ukrycia, wyślij swój raport roczny do prasy.
        Nie ma nic złego w kontroli...
        Być może dowiemy się, jak wysokie są czeki, które wiele organizacji pozarządowych codziennie o godzinie 8 przekazuje w telewizji... Powinno być w raporcie.

        Można by także rozwiać dużą liczbę plotek.
        Czy wiesz. Myślę, że projekt ustawy zostanie wycofany przez rząd…

        • Rob W. mówi

          Według mnie lepszym pomysłem byłoby określenie w prawie, że organizacje pozarządowe, rząd, departamenty takie jak obrona, przedsiębiorstwa itp. muszą zapewniać wgląd w swoje przepływy finansowe. Bardzo interesujące, jeśli dziennikarze i inne organy nadzoru potrafią krytycznie przyjrzeć się działaniom wszystkich tych instytucji. Wtedy można na przykład przeprowadzić otwartą debatę na ten temat.

          Ale przejrzystość nie jest głównym celem tej ustawy. Chcą stworzyć kij, który uderzy tych, którzy są niemile widziani w rządzie. Odrzucanie przez rząd takich przyjaznych i mniej przyjaznych ostrzeżeń („uważaj, każdy, kto pójdzie pod prąd, może spodziewać się problemów”), kierując się myślą, że należy walczyć w sądzie, nie wydaje mi się właściwym wyjściem. Po pierwsze dlatego, że długotrwałe kłopoty prawne nie są czymś pozytywnym, a po drugie, delikatnie mówiąc, nie gwarantuje się neutralności wymiaru sprawiedliwości.

          Powiedziałbym: zachowaj prostotę, stwórz prawo, które uczyni jak największą otwartość normą dla jak największej liczby organizacji, w tym wszystkich organów państwowych. W przypadku organizacji pozarządowych i przedsiębiorstw może to być ogólny wgląd w przepływy finansowe. Być może dla rządu właściwe byłoby podejście „wszystkie dane są jawne, chyba że… (prywatność jednostki, konkretne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa…)”. Wyrzućcie tę ustawę, która jest teraz do kosza i podczas gdy my będziemy zajęci porządkowaniem... czegoś z prawdziwą konstytucją dla i przez ludzi, Senat i Parlament, które lepiej będą reprezentować ludzi i tak dalej. Nadal jest wiele do dopracowania i ulepszenia, a prostym pierwszym krokiem byłoby wycofanie tej ustawy i powrót do deski kreślarskiej.

  9. Marcel mówi

    O każdym projekcie ustawy można dyskutować, ile się chce, faktem jest, że Tajlandia nie chce ingerencji z żadnej strony. Nawet od ani od naszych własnych ludzi. Jest to godne ubolewania, ponieważ zanika kontrola nad polityką rządu, zniewalając społeczeństwo, i stanowi jedynie część trendu, który rozpoczął się znacznie wcześniej, np. wydarzeniami z maja 2014 roku. Ta niechęć do ingerencji charakteryzuje nietolerancję. Możesz więc zastanawiać się, czy Tajlandia nadal powinna być krajem z wyboru, chociaż wielu będzie miało tendencję do unikania tego pytania. Odpowiedź na to pytanie może prowadzić do trzymania się z daleka.

    • Pokój mówi

      Dlaczego warto trzymać się z daleka jako emigrant? W ogóle nie przeszkadza mi ten rząd. Jeśli nie zawracasz sobie głowy w Tajlandii, ludzie też nie będą się tobą przejmować.
      Żyj w cieniu. Nie przyjechałem do Tajlandii, żeby wtrącać się w ich wewnętrzne sprawy. Tego nie da się zmienić, ale w Europie nie da się też zbyt wiele zmienić. Jedyna różnica jest taka, że ​​u nas masz złudzenie, że możesz coś zmienić, ale to nic innego jak złudzenie.

    • Jacques mówi

      Drogi Marcelu, częściowo mogę zgodzić się z Twoją argumentacją. Tajlandia jest krajem podzielonym, mającym władzę i wielkie pieniądze po swojej stronie, przeciwko dużej (częściowo biednej) podzielonej populacji. Osoby starsze nadal są bardzo królewskie i nie tolerują krytyki, a także mają dość kłopotów związanych z przemocą. Ten rząd (wojskowy) ma znaczną kontrolę nad tą ostatnią kwestią i nie jest zwolniony z pewnej królewskiej miłości. Wśród osób starszych większość opowiada się za obecnym rządem. Nie są otwarci na istotne argumenty. Świadomość młodych ludzi jest odmienna i wielu już opowiada się za zmianami. To się nie stanie przez jakiś czas. Szacuję, że stanie się to dopiero za około 20 lat. Kiedy większość osób starszych umrze, a młodzi osiągną dojrzalszy wiek. Życie i tak zaczyna się po czterdziestce. Dzieciom tych młodych ludzi dano pewne poczucie norm i ostatecznie dzięki tej dużej grupie i jej inicjatywom można dokonać przełomowej pracy. Obawiam się więc, że przede mną jeszcze długa droga. Wielu z nas zdecydowało się na pobyt w Tajlandii ze względu na partnera, klimat i wakacyjne przeżycia. Pobyt tutaj przez długi czas otworzył nam oczy, ale zmiany nie nastąpią dzięki naszemu wpływowi. Alternatywą pozostaje zatem uporanie się z codziennymi zmartwieniami i dalsze wspieranie tam, gdzie to możliwe, ponieważ istnieje miłość do tajskiej gałęzi rodziny i ja na przykład nie jestem zwolenniczką rezygnowania z niej. Akceptacja wszystkich kłopotów tutaj jest innego porządku. Są momenty trudne i takie, kiedy da się to znieść. Muszę jeszcze kupić różowe okulary i może przyniosą jakąś ulgę. Nie mogę tego zrobić lepiej.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową