Jak to jest…. (3)

Przez Lunga Ruuda
Opublikowany w Zgłoszenie czytelnika
tagi: , ,
4 grudnia 2023

To właśnie 22 lata temu spotkałem Thai T. Mieszkaliśmy razem 10 lat i mam z nią 20-letniego syna, który mieszka ze mną już 9 lat. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że u niej nic nie jest (jeszcze) tym, czym się wydaje. Przeczytaj historię Lunga Ruuda.

W międzyczasie byłem zajęty swoją pracą, byłem zajęty sprzedażą mojego domu na południu kraju i obserwowaniem go w weekendy, aż do zakończenia sprzedaży. Moje towarzyskie życie weekendowe toczyło się głównie tam. Wykonałem intensywną pracę, łącząc 2 firmy i nie liczyłem na ponowną przeprowadzkę.

Przyjechałem do Holandii Północnej, ponieważ – podobnie jak mój kolega – „cumpanie” lubił, kiedy tam przyjeżdżałem. Szczerze mówiąc nie na to czekałem. Jeszcze kilka lat wcześniej zbudowałem fajny krąg towarzyski w „suje”, z przyjaciółmi, znajomymi, pubem i fitnessem dwa razy w tygodniu. Ale byłem ambitny, zdeterminowany, szybki chłopak, z szybkim samochodem, statusem seniora i tak pojechałem…….. Czekało na mnie wyzwanie. Byłem w porządku… prawda?

Zacząłem od lekcji tenisa a) ponieważ nie szło mi to dobrze i b) ponieważ lekcje tenisa były również sposobem na ponowne zbudowanie prywatnej sieci. W następnych tygodniach było przeważnie sucho – we wtorkowe wieczory graliśmy w tenisa na odkrytych kortach. Tak więc lekcje tenisa trwały nadal, a ja robiłem stałe postępy, podobnie jak reszta klasy, która również świetnie się bawiła. Nadszedł wtorkowy wieczór, kiedy spadła burza i deszcz ze śniegiem i lekcja została odwołana. W końcu był już dobrze listopad, a ja - w drodze powrotnej do domu - ponownie zatrzymałem się przed gabinetem masażu ……

Zadzwoniłem do drzwi i zaskoczenie, T otworzyła drzwi i rozpoznała mnie natychmiast i powiedziałem, żeby po nią przyjść. Kolejny cios i powitanie i ten uśmiech. Dopiero po latach przeczytałam książkę „miękka jak jedwab, elastyczna jak bambus” Sjona Hausera…..
Dziewczyny w salonie znowu podskoczyły, wachlowały się i zobaczyły, że planuję iść z T na górę i życzyły mi miłej zabawy. Na górze powtarzano rytuał płacenia, brania prysznica i przynoszenia wody. „Pijesz na-am”, dobrze, że to zapamiętała, coraz bardziej się dziwiłem.

Po rytuale prysznica, owinięta ręcznikiem, położyłam się na materacu, a T wrócił kilka minut później z imienia ab iz na-am rozpoczął masaż stóp. W międzyczasie zadała mi te same pytania, co poprzednio. Myślałem, że te powtórzenia wynikają z faktu, że być może ostatnim razem tak naprawdę się nie rozumieliśmy. T zadał takie rzeczy jak „nigdy nie byłeś w Tajlandii”, Nie masz żony ani dziewczyny. Moja odpowiedź brzmiała „nie”. Znam cię 42 lata, ale nie mam twojego imienia. Powiedziałem jej, jak się nazywam, a ona poczuła smak mojego imienia na swoim języku i uznała to za trudne z powodu litery U w nim.

Zapytałem też, gdzie mieszkasz, masz dużą rodzinę, jaką pracę wykonujesz? Odpowiedzi pozostawiłem trochę niejasne. Mała rodzina, mieszkam w Haarlemie i pracuję w sprzedaży…… Nie wiedziałam, co zrobić z popytem. Czy to była ciekawość, zainteresowanie zawodowe, czy po prostu dla zabicia czasu. Nie poszło mi dobrze… Sama powiedziała, że ​​dawno nie była w Tajlandii i że tak trudno jest zarobić na rodzinę, syna czy zatrzymać na bilet. Oprócz koleżanek od masażu i dwóch koleżanek T nie miał tu nikogo. Ale ci przyjaciele byli też zajęci pracą i rodziną. Czasami spała też w salonie, ale tylko wtedy, gdy była bardzo zmęczona i robiło się późno. Nie zdarzało się to zbyt często, ponieważ według relacji T wtedy przychodziło niewielu klientów…..

Pod koniec dnia Mama-San -Zo T- regularnie nie była w stanie płacić dziewczynom. Z pewną częstotliwością wychodziła przed zamknięciem i szła do kasyna w Zandvoort. Tam przegrała cały dzienny dochód i nie tylko. Wszystkie te rzeczy zostały jakby przypadkowo upuszczone w tym zabawnym języku, którego użył T. Gdyby wtedy powiedziała taką samą dykcją, że kogoś zabiła, myślę, że odpowiedziałbym „ok”…

2 odpowiedzi na „Jak to jest…. (3)”

  1. Rob W. mówi

    „z tą samą dykcją”, od razu przypomniał mi się Prayuth. Mówi też monotonnie jak komputer bez emocji. Dlatego mój tajski nauczyciel podkreśla, że ​​w języku tajskim (i równie dobrze w holenderskim) bardzo ważne jest natychmiastowe uczenie się i wkładanie emocji w przekaz. W przeciwnym razie ludzie zasną, myśląc, że coś jest z tobą nie tak.

  2. L. Burger. mówi

    Fajna opera mydlana z prawdziwego życia.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową