Wan Di Wan Mai Di: Noi (część 1)

Chrisa de Boera
Opublikowany w Życie w Tajlandii
tagi: , , ,
9 czerwca 2017

Chris regularnie opisuje swoje doświadczenia w swoim Soi w Bangkoku, czasem dobrze, czasem gorzej. Wszystko to pod tytułem Wan Di Wan Mai Di (WDWMD), czyli Good Times, Bad Times (ulubiony serial jego matki w Eindhoven). 


My

Jestem w 100% pewna, że ​​gdyby moja sąsiadka Noi mieszkała w Holandii, byłaby leczona i/lub nadzorowana przez różne agencje rządowe. GP i restrukturyzacja zadłużenia to dwa z nich. Teraz sam jestem całkiem szalony, więc mogę coś mieć. A także w przeszłości doświadczyłem konieczności z sąsiadami.

W jednym z miejsc, w których mieszkałem w Holandii (nazwiska nie wymienię) mieszkałem obok rodziny (Holender, Niemka, syn i córka), która na pierwszy rzut oka (a nawet po drugie) wyglądała normalnie. . Ale pozory mylą.

W wakacje zawsze jeździła z synem i córką do Szwajcarii, gdzie przebywała przez około 5-6 tygodni w czymś w rodzaju wspólnoty religijnej, powiedzmy sekty. Pamiętam jeszcze rok, kiedy wyjechała przed rozpoczęciem wakacji, a jej dzieci, które były jeszcze w szkole podstawowej, musiały samotnie podróżować pociągiem do Szwajcarii. Nigdy nie powiedziała, co się tam wydarzyło, ale dzieci wróciły z dziwnymi historiami: rytuały inicjacyjne o zabarwieniu seksualnym, prawie nie ma mężczyzn, ale wiele kobiet, torturowanie zwierząt. Oszczędzę wam szczegółów. Ojciec został w domu iw międzyczasie bawił się z inną, młodszą kobietą, która była jego koleżanką. Razem regularnie odwiedzali kluby SM. Wiem to, bo sąsiad zapytał mnie kiedyś, czy nie chcę się z tobą spotkać. Więc nie. Ja też nie byłem tak mile zaniepokojony.

Sąsiedzi się rozwiedli, a licealiści zostali (chyba na ich życzenie) z tatą. Krótko mówiąc, z czasem odniosłem wrażenie, że ojciec wykorzystywał seksualnie swoją córkę. W końcu zadzwoniłem do poufnego lekarza w mojej okolicy, który miał już kilka telefonów w sprawie moich sąsiadów. Ale: rodzina już dwukrotnie zmieniała lekarza pierwszego kontaktu (a obecny nie mógł potwierdzić tej historii), a ojciec pracował na wysokim stanowisku w sądownictwie. W skrócie: może upłynąć trochę czasu, zanim zostaną podjęte skuteczne działania. Ofiarami były dzieci.

W moim soi w Bangkoku sąsiedztwo rozwiązuje sprawę samego Noi. Jest to również konieczne, jeśli profesjonalna pomoc nie jest dostępna. Jej największym problemem jest uzależnienie od hazardu i związane z nim pożyczanie pieniędzy u wielu osób oraz chroniczny, właściwie codzienny brak pieniędzy. W połączeniu z mentalnością raczej leniwą niż zmęczoną, jest to katastrofalna mieszanka. Uzgodniła z wieloma osobami w budynku, że codziennie spłaca część pożyczki, ale często nie może dotrzymać obietnicy. Moja żona i ja od dawna nie pożyczaliśmy jej pieniędzy. Oczywiście jesteśmy „ugryzionymi psami” i nie omieszka wysłać setek wiadomości LINE do innych mieszkańców, jak źli jesteśmy.

Kiedy moja żona zobaczyła niektóre z tych wiadomości na telefonie komórkowym innego mieszkańca około trzy tygodnie temu, soi, które jest już małe, było za małe. Moja żona podniosła głos na soi i wyjaśniła Noi, który siedział przed drzwiami jej mieszkania, że ​​jej się to nie podoba, że ​​jest „truskawką” (co wydaje się być przekleństwem dla twardziela ; dziwne dla nas Holendrów) i że – jeśli ma coś do powiedzenia o sobie lub o mnie – może to zrobić bezpośrednio. Ma numer telefonu mojej żony.

Od dnia tej kolizji Noi nie wyszedł z domu. Zamknęła się w swoim mieszkaniu. Moja żona tak lubi. Każdego ranka dzwoni do zaprzyjaźnionego taksówkarza motoroweru, aby przyniósł jej śniadanie z 7-Eleven. Zwykle je lunch i kolację z dwoma różnymi mężczyznami, którzy nie tylko przynoszą jej jedzenie, ale także swoje nasienie i pieniądze. Lunch z (żonatym) mechanikiem pick-up z firmy Isuzu, obiad z (oczywiście także żonatym) niezależnym przedsiębiorcą zajmującym się komputerami i akcesoriami. Grają bohatera macho, Noi liczy pieniądze. Ale zamiast od razu spłacać wierzycieli, znaczną część pieniędzy przeznacza na zakup losów na loterię państwową. Lub - gdy jest ciemno - łapie taksówkę, która zabiera ją do jednego z nielegalnych kasyn w okolicy, mając złudzenie, że to jej ostatni szczęśliwy dzień. Po czterech latach wiem lepiej. Idzie tylko w dół.

6 odpowiedzi na „Wan Di Wan Mai Di: Noi (część 1)”

  1. NicoB mówi

    Ładne historie Chris, nie martw się tymi wiadomościami Line z tym, jak zła jest twoja żona i ty, sąsiedzi będą znać zawody i spacery sąsiada Noi i potwierdzą tylko to, co już wiedzą, beznadziejny przypadek z sąsiadem Noi.
    NicoB

  2. Tino Kuisa mówi

    ……….że jest 'truskawką' (to wydaje się być przekleństwem oznaczającym brak dobrej zabawy'.

    Ach miło. Kolekcjonuję tajskie przekleństwa, a tego jeszcze nie znałam. piękny. Poszedłem zbadać, w tym mojego sąsiada, z którym mam „żartobliwy związek”.

    -str- nie jest możliwe w języku tajskim, dlatego nazywa się to „sàtrohbeerîe”: (długie opadanie – tj. – na końcu), często w skrócie „sàtoh”, najczęściej używane przez nastolatków i oznacza: „kłamać, dbać o to „odwrócić się, wygłupiać się”. Podobnie jak angielskie „bullshit”.

    http://www.thai-language.com/id/134730

  3. TeoB mówi

    W „mojej” wiosce isaan wymawia się je jako „stobbulie” (pisownia holenderska).

    • Tino Kuisa mówi

      -st- nie działa dla większości Tajów, drogi Theo. Zawsze jest to „satobulia”, ale jest to gardłowe, krótkie „sa”. Kiedy po raz pierwszy poszedłem na pocztę, żeby kupić znaczki, powiedziałem „znaczek”, ale nie zostało to zrozumiane. Teraz mówię „satamp” i to działa dobrze. Dziwny język 🙂

      I jeszcze jedno na temat "bzdura". Najczęściej używanym tajskim słowem jest ตอแหล toh lae: (średnio-niski ton), podobnie jak „Co za nonsens!”

      • TeoB mówi

        Odchodzimy od zabawnego przedstawienia przez Chrisa zestawu mydła w „jego” mieszkaniu i soi.
        Zauważyłem też, że mają problem z poprawną wymową angielskich dźwięków -sch-(school), -sk-(skate), -sp-(sport), -st-(steel) itp.
        Rzeczywiście brzmi to jak sachool, sakate, saport, sateel itp., ale faktycznie słyszałem, jak „stubbulie” było wypowiadane kilka razy przez różnych ludzi.
        I rzeczywiście, dziwny język. Szczególnie dlatego, że oznaczenia tonów (๐, ๐่, ๐้, ๐๊, ๐๋) nie są wymawiane konsekwentnie w moim słuchu. Ton dokładnie tego samego słowa brzmi dla mnie inaczej w jednym zdaniu niż w drugim. Bardzo mylące.

        Krysiu... tak trzymaj. Zawsze mnie ciekawi, co wydarzyło się w takiej okolicy.

  4. Franky R. mówi

    Chris DeBoer,

    W dzisiejszej Holandii twój sąsiad włóczyłby się po ulicach. Nie myśl, że zostałaby uwzględniona, chyba że naprawdę siała spustoszenie. Czytaj co tydzień w gazecie, że aresztowano „zmieszanego człowieka”…


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową