Wędkarstwo to zabawna i interesująca forma spędzania wolnego czasu na całym świecie. W samej Holandii ponad półtora miliona ludzi regularnie wrzuca wędkę do pobliskiego kanału lub jeziora, a nawet wypływa w morze, by złowić piękne ryby. Jest to sport, w którym złowione ryby są zwykle wypuszczane.

Nie jestem jednym z tych półtora miliona wędkarzy. Nie mam cierpliwości, żeby czasami godzinami wpatrywać się w spławik, a poza tym z moimi dwiema lewymi rękami nie nadaję się do mrówek ze spławikami, symulatorami, obciążnikami, przynętą i czymkolwiek innym, co wchodzi w grę. Próbowałem, kiedyś jako mały chłopiec łowiłem z przyjaciółmi, ale szybko zobaczyłem, że to naprawdę nie dla mnie.

Łacina rybacka w Tajlandii

To, co lubię w wędkowaniu, to piękne opowieści o przygodach, jakie przeżywają wędkarze, o tym, jak duże i ciężkie były ich złowione ryby, z którymi ludzie robią sobie zdjęcie, by wrzucić je na Facebooka.

Obcokrajowcy, w tym Holendrzy i Belgowie, również dużo łowią w Tajlandii. Jest to możliwe prawie wszędzie, często w rzece lub strumieniu w pobliżu miejsca pobytu lub w innych specjalnych stawach rybnych. (Zorganizowany) rejs wędkarski na morzu jest z pewnością jedną z wielu możliwości wędkowania w tym kraju.

Myślę, że byłoby zabawnie czytać historie czytelników bloga z ewentualnie towarzyszącymi zdjęciami. Jeśli będzie wystarczająco dużo odpowiedzi, zrobimy z tego fajną serię. Wyślij więc swoją historię ze zdjęciem przez formularz kontaktowy do redakcji, a my zamienimy ją w piękną historię.

 

Pierwsza historia

Ja sam zacznę od opowieści o wędkarskiej przygodzie sprzed wielu lat, która przebiegała tak:

Właśnie wprowadziliśmy się do naszego własnego domu w Pattaya i odwiedzili nas z wioski Isaan brat mojej żony, który przyprowadził na tę okazję dwóch przyjaciół. Regularnie łowili ryby w pobliskich strumieniach i rzekach, ale nigdy nie łowili na morzu. Zorganizowano więc wyprawę na ryby z plaży Pattaya. Wynajęto szybką łódź ze sternikiem i pomocnikiem iw towarzystwie około ośmiu osób (w tym ja) wyruszyliśmy w morze. Prowiant i oczywiście dużo gorzały uprzyjemniły podróż na łowisko. Skipper znał miejsca, w których było dużo ryb, więc spodziewaliśmy się dobrego połowu. Opłynęliśmy północ w Koh Larn i niedługo potem nasza łódź zakotwiczyła. Otóż ​​łódź nie miała kotwicy, więc skipper wyłączył silnik i płynąc po spokojnym morzu wędki zgasły. Drugi raz w życiu trzymałem wędkę.

Połów był rzeczywiście dobry, dwa wiadra pełne ryb, które przynosiliśmy do domu. Wieczór z grillem był naszą perspektywą. Połów był gotowy, gorzała i zapasy prawie się skończyły i postanowiliśmy zawrócić. Powrót? Tak ale jak? Było już trochę później po południu i morskie opary ograniczały widoczność. Kapitan nie miał kompasu, nie mówiąc już o GPS, i polegał na swoim przeczuciu, aby obrać właściwy kurs na plażę Pattaya.

Jednak zgubił się, płynęliśmy dalej i płynęliśmy, ale lądu nie było widać. Stało się to dopiero po godzinie lub dwóch wędrówki, a ja już widziałem siebie przybywającego do Bangkoku lub może Koh Samui. Nie zbłądziliśmy tak daleko, jak się okazało, kierowaliśmy się do portu Naklua. Mieliśmy teraz możliwość udania się na południe do Pattaya Beach, ale skończyło nam się paliwo. Dopiero co udało nam się zacumować przy molo w Naklua, gdzie wysłano pomocnika do napełnienia kanistrów. Kiedy to zostało ustalone po około godzinie, mogliśmy zakończyć pełną przygód wycieczkę.

Wystarczająco dużo materiału do opowiedzenia wieczoru przy grillu tym obecnym, których tam nie było, przy czym oczywiście „dramat” został przedstawiony w przesadny sposób.

W końcu   

Jestem pewien, że jest wiele historii do opowiedzenia o przygodach wędkarskich w Tajlandii i mam nadzieję, że Visserslatijn w Tajlandii będzie fajną serią.

4 odpowiedzi na „Rybak po łacinie z Tajlandii”

  1. Pieter mówi

    Fajna inicjatywa! Chociaż nie lubię łowić ryb, lubię ryby. I zabawne historie. Więc prosto w moją uliczkę... 😉

    • PEER mówi

      Drogi Pieterze, drogi Gringo,
      Ryby też bardzo lubię!
      I tak jak ty, Pieter, nie lubię łowić ryb. Składa się jednak z ryb, które jako środek utrzymania są poławiane przez profesjonalne rybołówstwo
      I podobnie jak ty, uwielbiam zabawne historie.
      Ale nie mogą dotyczyć wędkarstwa „sportowego”!
      Nie głosuję na Animal Party! Więc na pewno nie jestem aktywistą.
      Maar wat, in hemelsnaam, is er sport te beleven aan ‘n tegenspartelende onschuldige vis uit het water te sleuren??
      Jestem więc ciekawa, jakie „miłe” historie się pojawią?

  2. Bert mówi

    Kiedy moja żona była w Holandii dopiero od 2 miesięcy, mój brat wybrał się z kolegami na ryby morskie i były jeszcze 3 wolne miejsca w autobusie. Mój brat zapytał moją żonę i córkę, czy nie chcą iść z nami, no cóż, zgodziły się.
    Ale pogoda była trochę rozczarowująca, dużo wiatru i deszczu oraz wzburzone morze.
    Całe przedpołudnie siedzieliśmy we dwójkę smutno pod pokładem, a po południu około godziny 14 pogoda się wyklarowała. Potem przyszła moja żona i chciała ze mną łowić ryby.
    Cóż, jeden do drugiego, non stop. Koniec historii był taki, że złowiła najwięcej ryb i najwięcej kilogramów.

  3. Cornelis mówi

    Kiedy moja partnerka była w Holandii i zobaczyła rybaka wrzucającego zdobycz z powrotem do wody, była zdumiona. Dlaczego więc łowią ryby, zapytała………


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową