W Tajlandii doświadczysz wszystkiego (13)
Kolejny odcinek serii opowieści opowiadających o tym, jak miłośnicy Tajlandii doświadczyli w Tajlandii czegoś wyjątkowego, zabawnego, ciekawego, poruszającego, dziwnego lub zwyczajnego.
Dziś miła opowieść od Theo van Raaij o jego pierwszej podróży do Tajlandii, którą przejęliśmy za zgodą facebookowej strony Thailand Community.
Jeśli i Ty chcesz podzielić się swoimi doświadczeniami z nami i czytelnikami bloga, wyślij wiadomość, ewentualnie z własnoręcznie zrobionym zdjęciem, do redakcji za pośrednictwem kontakt.
To jest historia Theo van Raaya
Moja pierwsza podróż do Tajlandii
W 2016 roku pierwszy raz pojadę do Tajlandii. Po kilku innych miastach postanawiam odwiedzić Ao Nang. Przylatując na lotnisko w Krabi, dzięki YouTube od razu wiem, gdzie znaleźć bilety autobusowe do Ao Nang. Autobus wysadzi mnie w „The Morning Minihouse Aonang”, a kierowca od razu wie, gdzie to jest. Kiedy przyjechałem do hotelu, nie mogli znaleźć mojej rezerwacji. Hotel okazuje się być Mini House Ao Nang, a nie hotelem, który zarezerwowałem. Taksówkarze i tuktuk są chętni mnie tam zawieźć za dość wysoką kwotę, więc po prostu idę pieszo te 2 kilometry.
Po przyjeździe do hotelu właściciel kilkakrotnie przepraszał za to, że inni zabrali mnie do niewłaściwego hotelu. Pyta mnie, dlaczego nie zadzwoniłem, bo wtedy by mnie odebrał. Dużo rozmawialiśmy o tym, dlaczego jestem w Ao Nang, a on daje mi widok z lotu ptaka, gdzie mogę coś znaleźć w Ao Nang.
Po chłodnym prysznicu wyruszyłem do centrum Ao Nang, które jest oddalone o około 10-15 minut spacerem. Jest już ciemno, a ja właśnie jadę, gdy nadjeżdża motocykl. To właściciel hotelu. Następnie rozmowa przebiega krótko w następujący sposób: Dokąd idziesz? Centrum. Idziesz sam? Tak, w końcu jestem tu sam. Masz zamiar iść na całość? To tylko 15 minut spacerem, poradzę sobie.
Właściciel hotelu uważa, że to nie jest możliwe i od razu oferuje mi swój motocykl, bo jestem żałosny i samotny, a do tego taki dystans w moim wieku. Mogę korzystać z motocykla przez resztę wieczoru, a drużba sam pojedzie do hotelu. Ten człowiek zna mnie mniej niż 2 godziny i właśnie oferuje mi swój motocykl. Grzecznie mu tłumaczę, że jeszcze mogę chodzić, a może też napiję się koktajlu, a wtedy jazda motocyklem nie jest taka wygodna. Właściciel hotelu zgadza się, ale potem nalega, żeby mnie zawieźć do centrum. Narodziła się wyjątkowa przyjaźń.
Właściciel hotelu i jego żona pomagają mi zarezerwować wycieczki na wyspę, wypożyczyć motocykl, odwiedzić miejsca wokół Ao Nang, które nie są turystyczne, mówić po tajsku i tak wiele innych rzeczy, że moja kilkudniowa wizyta ostatecznie zamienia się w pobyt 1,5 tygodnie.
Kiedy się żegnam, biorę kolejny breloczek i umieszczam The Morning Minihouse Aonang na mapie Google. W końcu tyle mogę zrobić dla tak wyjątkowych przyjaciół.
Zdjęcie pochodzi z 2019 roku, kiedy wraz z moją dziewczyną Ning pojechałem odwiedzić tych wyjątkowych przyjaciół i przedstawiłem ich sobie.
Fajna historia i fajna seria!!!
Miło czytać tak pozytywną historię Theo.
Bardzo fajna historia Theo o pięknych ludziach. Dziękuję.
Fajna historia Teo. Co za różnica od wszystkich oszustw w obszarach turystycznych!
Prawdziwa Tajlandia.
Przy okazji, miło cię znowu usłyszeć.
Pozdrowienia Wim (AXA Utrecht)
Zobacz więc, że są jeszcze Tajowie z sercami na właściwym miejscu.