W Tajlandii doświadczysz wszystkiego (128)

Przez redakcję
Opublikowany w Życie w Tajlandii
tagi: ,
19 Kwiecień 2022

Fotografia Nieuwland / Shutterstock.com

Chociaż Tajowie nie różnią się zbytnio od Holendrów, czasami w Tajlandii można doświadczyć czegoś, czego nie byłoby łatwo doświadczyć w Holandii. Z pewnością dotyczy to historii Hansa Pronka, która pojawiła się już wcześniej na blogu Tajlandii. W tym odcinku przeczytacie o specjalnej usłudze policji turystycznej, która chciała zaimponować pięknej blondynce.


Policja jest twoim najlepszym przyjacielem

Niewiele osób zgodziłoby się ze stwierdzeniem, że policja to twój najlepszy przyjaciel. Ani w Holandii, ani w Tajlandii. A jeśli wierzyć opowieściom i reakcjom na thailandblog, policja z pewnością nie radzi sobie w Tajlandii zbyt dobrze: są skorumpowani, nienawidzą farangów, jeżdżą na motocyklach po pijanemu i wszyscy mają mia noi.

Jest to oczywiście obraz przesadzony, a to także dlatego, że ci, którzy nie mają negatywnych doświadczeń z policją, nie trafią szybko do kojca. Sam nigdy nie miałem negatywnych doświadczeń z policjantem.

Nawiasem mówiąc, znam jednego Holendra, który może zgodzić się z powyższym stwierdzeniem: jest żonaty z policjantką, wyjątkowo miłą kobietą.

Ale tak naprawdę ta historia nie dotyczy zwykłej policji, ale policji turystycznej. Kiedyś odwiedziła nas holenderska para i aby zobaczyć część okolicy, wynajęli samochód. Ale kiedy wyruszyli po raz pierwszy, zgubili się. Byli w tym czasie w Warin, mieście leżącym naprzeciw Ubon nad rzeką Mun.

Na szczęście w pewnym momencie zobaczyli taksówkę, która mogła im pomóc w drodze np. na lotnisko, bo stamtąd mogliby znaleźć drogę powrotną. Okazało się jednak, że nie była to taksówka, a samochód policji turystycznej. Po wyjaśnieniu problemu agenci rzeczywiście chcieli towarzyszyć im na lotnisku. I być może dlatego, że chcieli zaimponować tej pięknej blondynce, jechali przed siebie z migającymi światłami i wyjącą syreną, czasem nawet na czerwonych światłach lub przez chodnik iw mgnieniu oka byli na lotnisku. Teraz to obsługa.

Nawiasem mówiąc, określenie „policja turystyczna” jest nieco mylące, ponieważ ma ona również na przykład obowiązek tropienia i aresztowania nielegalnych imigrantów z sąsiednich krajów. Czasami jest to niebezpieczna praca. Mają też wiele wspólnego z niektórymi farangami.

4 odpowiedzi na „W Tajlandii doświadczasz różnych rzeczy (128)”

  1. BuddaChłopiec mówi

    Do tej pory mam ogólnie pozytywne doświadczenia z funkcjonariuszami policji. Podobnie jak w marcu tego roku zapytałem tajskiego policjanta w Hua Hin o drogę do centrum handlowego Market Village. Byłem niedaleko plaży i akurat tam był policjant. Na koniec podwiózł mnie za darmo na swoim motocyklu do centrum handlowego.

  2. Jana Willema mówi

    W zeszłym roku spotkałem Niemca na Koh Samui.
    Ma na imię Daniel i jest żonaty z Tajką.
    Od lat pracuje w Policji Turystycznej

    Poniższy tekst jest w języku niemieckim, ale jasno wyjaśnia, czym zajmuje się Policja Turystyczna.

    https://www.youtube.com/watch?v=v05g_LtPpuc

  3. Leo Th. mówi

    W 1999 roku naszym wypożyczonym samochodem chcieliśmy odwiedzić Ogród Motyli na Phuket. Zgubiliśmy drogę i kiedy czekaliśmy na światłach, obok nas zatrzymał się radiowóz. Choć jestem naiwny, myślałem, żeby zapytać funkcjonariuszy o drogę, ale kiedy otworzyłem okno, światło zmieniło się na zielone i pojechali dalej. Poszedłem za nimi, trąbiąc klaksonem (jak głupi możesz być), aby zwrócić ich uwagę, ale jedynym skutkiem było to, że zwiększyli prędkość. Po przejechaniu przynajmniej kilometra z rzędu opamiętałem się i postanowiłem, częściowo za namową mojego (tajskiego) partnera, przerwać „pościg”. Później często się z tego śmialiśmy, ci funkcjonariusze oczywiście mnie widzieli, ale nie widzieli sensu rozmowy z obcokrajowcem. W końcu znaleźliśmy ogród motyli i zdecydowanie było warto go odwiedzić.

  4. henk mówi

    Muszę powiedzieć, że też tego doświadczyłem. Stałem przy bramce poboru opłat na autostradzie niedaleko Bangkoku.
    Zatrzymałem samochód, ponieważ po prostu jechałem pod prąd i przez chwilę bawiłem się TomTomem, gdy podszedł do mnie funkcjonariusz. Zapytał, dokąd idę. Chciałem pojechać do Hua Hin i właśnie zauważyłem, że znalazłem się w złym miejscu. To też potwierdził. Podszedł do kolegi, a obaj motocykliści wyprzedzili mnie i kazali mi jechać za nimi. Przez chwilę jechaliśmy pod prąd, ale w końcu stanął obok mnie i kazał mi jechać prosto stąd i będzie dobrze.
    Firma TomTom potwierdziła teraz również tę nową trasę. Podziękowałem im uprzejmie.
    I poszłam dalej.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową