Kiedy nieszczęście się zbliża…

Przez Gringo
Opublikowany w Życie w Tajlandii
tagi:
Marzec 1 2013
Kiedy nieszczęście się zbliża…

Mieszkam w Tajlandii od wielu lat i cieszę się wspaniałym życiem w tym pięknym kraju. Słoneczny klimat, piękna i słodka tajska żona, piękny syn, duży dom, świetna emerytura itp. itd. Czego chcieć więcej, prawda?

Tak, mogę to powiedzieć, ale wiem też, że nie wszyscy tutaj, a już na pewno nie Tajowie, mogą mi to powtarzać. Oczywiście znam wiele historii o biedzie, przestępczości, zerwanych związkach, pracy dzieci, wykorzystywaniu kobiet i tak dalej w tym kraju. Jednak sama nie mam doświadczenia z tymi aspektami tajskiego życia. Słyszę to, czytam, potem mówię: „Wow, to straszne” i kontynuuję to, co robię. Jest, że tak powiem, „daleko od mojego łóżka”.

Katastrofy świata

Porównuję to trochę z tym, czego doświadczałeś przez całe życie. Prom rozbija się w Bangladeszu, w Iraku i Afganistanie szaleje wojna, w pewnym afrykańskim kraju panuje dotkliwy głód. Wszystko jest bardzo źle i na żądanie zgrabnie wpłacamy kwotę na giro lub numer banku i po drinkach idziemy spokojnie spać. Dopóki np. nie zdarzy się poważny wypadek drogowy, w którym biorą udział rodacy, a może nawet najbliższa rodzina, znajomi czy przyjaciele. To katastrofa, która robi o wiele więcej wrażeń i wpływa na ciebie osobiście. O tym właśnie jest ta historia.

Uciekaj z domu

Tam stali przed bramą naszego domu. Było to tuż przed Bożym Narodzeniem, więc było to także symboliczne. Matka Ying z dwiema córkami, Noy (18 l.) i Nom (16 l.) z wioski mojej żony. Cały bagaż, jaki ze sobą mieli, to tajska torba na zakupy. Uciekajcie z domu dla męża i ojca, którzy nadużywając alkoholu, regularnie znęcali się nad swoją żoną. Nieco później siedzieli niczym przestraszone ptaki na podłodze w naszym salonie, gdzie moja żona dostarczała im tajskie jedzenie. Nie tylko uciekasz z własnego domu, kryje się za tym długa historia. Nie znam tej historii i nawet nie chcę jej znać. Nieszczęście jest wtedy bardzo blisko i ma twarz, trzy twarze. Jakakolwiek jest historia, nigdy nie zrozumiem tła tak jak Farang. O wiele ważniejsze jest pomóc tym trzem osobom.

Przyjaciel z dzieciństwa

Ying jest przyjacielem mojej żony z dzieciństwa. Nie opuściła wsi, tak jak moja żona, w poszukiwaniu zarobku gdzie indziej. Poślubiła miejscowego Tajlandczyka i miała od niego dwie córki. Początkowo szło całkiem nieźle, mieszkali niedaleko matki mojej żony, więc – według doniesień – i ja musiałem ich poznać. Regularnie przychodzili jeść i pić. Jednak dla mnie nie było śladu rozpoznania, widziałam wtedy mnóstwo ludzi, a dzisiejsze córki to małe dziewczynki w wieku około 8-10 lat. Mężczyzna początkowo pracował (dorywczo), pomagając rolnikom przy zbiorach ryżu i wykonując inne prace. Nie wiem, czy było to spowodowane piciem, hazardem, czy po prostu brakiem pracy, ale poszło nie tak. Coraz częściej wracał do domu pijany i znęcał się nad żoną, o ile wiem, dzieciom nigdy nic nie zrobił. Tajka wiele w tej dziedzinie znosi, ale dla niej też są granice i zostały one rażąco przekroczone.

Pierwsza pomoc

Psychicznie cała trójka będzie musiała jeszcze przyzwyczaić się do myśli, że nie będzie domu, ojca ani pracy. Najpierw zjedzmy, śpijmy i odpoczywajmy w Święta. Bardzo mi ich szkoda, ale nie mam innego wyjścia, jak tylko zaoferować pomoc za pośrednictwem mojej żony. Spali we trójkę w jednym łóżku w naszym pokoju gościnnym. W tym okresie dostarczali trochę ubrań i bielizny, bo ich prawie nie było. Coś jednak trzeba było zrobić, bo widocznie nie chcieliśmy ich mieć w domu „na zawsze”. Matka i najstarsza córka pracują obecnie w dużej indyjskiej restauracji naszego sąsiada. Zapewniono także zakwaterowanie w domku wraz z innym personelem restauracji. Nie muszą rozmawiać, ponieważ jest to restauracja bufetowa i jest tam mnóstwo innego personelu, który mówi językiem gości. Uzupełnianie bufetu, sprzątanie i mycie naczyń należy do ich obowiązków. Najmłodsza córka nadal z nami mieszkała. Moja żona uważa ją za własną córkę, która wykonuje prace domowe i pomaga w minisklepie. Dwóch pierwszych zarabia teraz niezłą pensję, najmłodszy ma mieszkanie i wyżywienie, a na dodatek co jakiś czas kupuje sobie nowe ciuchy.

przyszłość

Są tu już ponad dwa miesiące, cała trójka wygląda dużo lepiej niż wtedy, gdy przyjechali, a od czasu do czasu jest nawet dużo śmiechu i śpiewu. Nikt nie wie, jak będzie wyglądać ich przyszłość. Czy tęsknicie za wioską, za rodziną i przyjaciółmi? Nie wiem. Czy są szczęśliwi w Pattaya, nie wiem. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, ponieważ szczególnie w przypadku tych dwóch młodych dziewcząt pokusa zarobienia dużych pieniędzy w Pattaya w inny sposób z pewnością czyha. Myślę, że oboje są nadal niewinni, ale jak długo mogą to utrzymywać tutaj? Buddo, ocal ich!

10 odpowiedzi na „Kiedy zbliża się nieszczęście…”

  1. J.Jordan. mówi

    gringo,
    Jesteś osobą o wielkim sercu. Znają to wyrażenie nawet w Tajlandii.
    Właściwie to jesteś trochę taki sam jak ja. Nie można brać na kark nieszczęścia całej Tajlandii. Zawsze pomagałam wielu ludziom, ale są też pewne granice.
    Możesz także spodziewać się czegoś w zamian. Niestety tak nie jest.
    Kiedy już Cię nie potrzebują, spadają jak kamień. Oczywiście są wyjątki. Ale nie ma ich wielu. Na razie będę wspierać tylko starszą matkę mojej żony i trochę jej dwóch synów. Oboje bardzo ciężko pracują, więc trochę wystarczy. Jeśli będę czegoś potrzebować lub popracować w naszym domu, zawsze są gotowi. Jeśli masz wielkie serce, oczywiście strasznie Cię wzruszy na przykład biedna starsza kobieta (którą spotykasz wszędzie w Pattaya).
    Zawsze coś dawałem. Albo przez chłopca, który nie mógł chodzić i czołgał się po plaży Pattaya. Później dowiedziałam się, że ten chłopak był wieczorami dobrym gościem w kilku barach w Pattaya, a ta biedna staruszka była właścicielką kilku domów i mieszkań. Pod koniec ciężkiego dnia pracy jeden z synów odebrał ją bardzo ładnym samochodem.
    Ja już nic nikomu nie daję (oprócz biednych dzieci, na przykład lodów). W dzisiejszych czasach śpij dużo lepiej.
    J.Jordan.

    • Sharon Huizinga mówi

      Panie Jordaanie,
      Pan Gringo opowiada poruszającą historię, która nie wymaga dalszego komentarza poza uznaniem dla jego człowieczeństwa i troski.
      Uwielbiam ludzi takich jak pan Gringo i jego żona, którzy spontanicznie pomagają trzem biednym potrzebującym, nawet przez chwilę nie myśląc, że chcą czegoś w zamian.

      Moderator: Pominęliśmy to, co nie jest istotne.
      .

  2. Tino Kuisa mówi

    Poruszająca historia i szczerze napisana. Cała trójka, dzięki Twojej pomocy, ponownie podjęła wątek i mam nadzieję (i myślę), że wszystko będzie się dla nich dobrze układać.

  3. kor verhoef mówi

    Piękna i poruszająca historia, Gringo. Masz serce na właściwym miejscu. Chylę przed Panem kapelusz i życzę rodzinie wszystkiego najlepszego na przyszłość.

  4. BramSiam mówi

    To inna strona życia w Tajlandii. Możesz zaangażować się w wszelkiego rodzaju cierpienie, a potem zawsze musisz wybierać, jak sobie z nim poradzić. W Holandii są władze od wszystkiego, ale nie tutaj. Może nawet zajść tak daleko, że będziesz musiał wybierać pomiędzy pomocą komuś a pozwoleniem mu na śmierć.Stajesz się swoistą polisą ubezpieczeniową dla osób, z którymi jesteś blisko związany. Stwierdzenie, że w zamian otrzymuje się niewielką wdzięczność, jest niestety prawdziwe. Taj postrzega twoją pomoc jako akt zwiększający twoją Kharma, więc robisz to dla siebie i może to prawda. W końcu chcesz pozbyć się nieprzyjemnego uczucia, które powoduje nie pomaganie.

  5. Quillaume mówi

    Bardzo wzruszająca historia.
    Osobiście doświadczyłem następujących rzeczy podczas moich pierwszych wakacji (13 lat temu) w Tajlandii.
    Byłem z przyjacielem w Bangkoku. Gdy szedłem Sukhumvit Road, była około 03.00 w nocy. Wzdłuż fasad szczury bawiły się w berka w odpadach pozostawionych przez handel.
    W pewnym momencie zauważyłem coś poruszającego się i na pewno nie był to szczur.
    Pod brudnym kocem z brudnymi gazetami odkryłem młodą kobietę z niemowlęciem na rękach. Spała tam najlepiej, jak potrafiła i była zaskoczona, gdy zobaczyła mnie pochylonego.
    Nie mogłem się z nią skontaktować (nie mówiłem po angielsku i nie mówiłem po tajsku)
    Cóż mogłem zrobić, tak niewiele. Zostawiłem wiadomość, że prawdopodobnie będzie mogła jeść z dzieckiem przez resztę tygodnia.

    Moje wieczorne wyjście również dobiegło końca. Mówiłem, że to było jakieś 13 lat temu, ale nigdy nie zapomnę tego obrazu.
    Potem pojechałem do Tajlandii jeszcze około 20 razy i nawet miałem tam firmę.

    Quillaume

  6. Berta Van Eylena mówi

    Gratulacje dla Ciebie, Gringo, za prawidłowe rozwiązanie tego problemu. Zawsze miło jest móc pomóc innym. Miałem podobne doświadczenie z 2 ciotkami mojej żony (obecnie byłej) i ich córkami w wieku 9 i 11 lat.
    Później znaleziono dla nich rozwiązanie, aby mogli wrócić do swojej wioski i zamieszkać tam, gdzie nazywają domem.
    Mamy nadzieję, że wspólnie znajdziecie solidne rozwiązanie. Czas przynosi rady!
    Pozdrowienia,
    Bert

  7. Khung Chiang Moi mówi

    Przeprowadzka, ale w Tajlandii zdarza się to bardzo często. Mężczyzna często pił i znęcał się nad swoją żoną. Gdyby tylko było więcej takich osób jak ty, Gringo, okazujesz się prawdziwym przyjacielem.

  8. l. niski rozmiar mówi

    Moderator: Nie jest jasne, co masz na myśli.

  9. HAP Jansen mówi

    Cóż, wielka historia życia, wielkie serce też, miałam jedno i drugie! Teraz, 10 lat później, nie zrobiłabym tego ponownie! Opłaciła studia, pożyczyła pieniądze na szpital, pieniądze dla starszej siostry, bo inaczej straciłaby mieszkanie, nieoprocentowaną pożyczkę na motocykle itp., itp., itp.
    Z mojego doświadczenia wynika, że ​​niezależnie od tego, w jaki sposób „pomagasz”, trudno znaleźć zwykłe uznanie. „Oni” nadal postrzegają cię jako „Farang”, a ten pogląd oznacza, że ​​jesteś i pozostaniesz outsiderem. W opinii mojej żony rodzina nie ma dla mnie „domu” A to jest strata, to po prostu boli!
    Będę tu nadal mieszkać, ale „pomóż”… zapomnij o tym!!!
    HAP(Bert) Jansen


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową