Czy Tajowie wymyślili kłamstwo?

Drzwi Piotr (redaktor)
Opublikowany w kultura
tagi: ,
14 października 2010

Kto regularnie w Tajlandia przyjeżdża lub mieszka tam, niewątpliwie będzie zaskoczony faktem, że Tajowie tak łatwo kłamią. Dlaczego tak jest i czy jest ku temu powód?

Kłamstwo jest raczej złą cechą w naszym społeczeństwie, która tak naprawdę nie przynosi korzyści twojej popularności. W rzeczywistości, zgodnie z naszymi chrześcijańskimi standardami i wartościami, jest to jedno wstyd co jest równoznaczne z kradzieżą.
Możesz pomyśleć, że Tajowie mają wątpliwą mentalność, ponieważ łatwo kłamią. Ale tak nie jest. Tajowie używają kłamstw, aby uniknąć konfliktów, co wywodzi się z tajskiej kultury

Zapobiegaj konfliktom

Tajowie uważają, że kłamstwo w celu uniknięcia konfliktu jest dopuszczalne. Uważają, że lepiej jest kłamać, niż kogoś skrzywdzić lub obrazić. Taj nie postrzega kłamstwa jako czegoś niepożądanego, ale raczej jako narzędzie zapobiegające problemom.

Istnieje nawet tajskie przysłowie, które w luźnym tłumaczeniu mówi: „Jeśli kłamstwo może zapobiec zranieniu kogoś, to kłamstwo jest lepsze niż prawda”.
Może wyda ci się to dziwne lub obłudne, ale pamiętaj, że Tajowie również uważają, że wiele aspektów naszej kultury jest trudnych do zrozumienia.

Utrata twarzy i poczucia honoru

Taj przywiązuje dużą wagę do zapobiegania „utracie twarzy”. Strata twarzy oznacza utratę honoru i poczucia własnej wartości, czyli czegoś, co dla Tajów jest jednym z najważniejszych aspektów życia. Aspekt „utraty twarzy” jest tak ważny w tajskiej kulturze, że niektórzy Tajowie woleliby umrzeć, niż stracić twarz.

Tajowie szanują się nawzajem i nie uważają za konieczne krytykowanie innych. Bez względu na to, jak biedny jest Tajlandia, są to ludzie dumni i bardzo nacjonalistyczni. Buddyzm, Dom Królewski i w szczególności rodzina to instytucje, które sprawiają, że Tajowie czują się ze sobą bardzo związani. Jako osoba z zewnątrz nigdy nie popełnij błędu i nie krytykuj tego. Są tak ważni dla Tajów, że natychmiast traci się u nich cały szacunek.

Hierarchia

Tajowie lubią trzymać się własnej kultury, bo są przekonani, że zapewnia to spójność i solidarność w tajskim społeczeństwie. Tajlandia to kraina wolności. Dosłownie to znaczy. W Tajlandii obowiązuje bardzo niewiele zasad. Ze względu na strukturę społeczną hierarchicznego społeczeństwa wzajemne zasady interakcji i zachowania są z góry ustalone i wszystko przebiega sprawnie, pomimo braku realnych reguł. Tworzy porządek w chaosie.

Szereg ważnych zasad postępowania:

  • zawsze bądź miły i uprzejmy, nie krytykuj innych w miejscach publicznych;
  • nie wolno podnosić głosu, złościć się i krzyczeć na innych;
  • nie chcąc nikogo zawieść, starając się, aby inni czuli się dobrze;
  • nieokazywanie emocji i uczuć w miejscach publicznych;
  • akceptować i szanować hierarchię w społeczeństwie tajskim (rodzice i nauczyciele);
  • szanuj wszystkich;
  • nie rób z niczego wielkiego halo (to nie ma znaczenia – Mai Pen Rai).

Unikanie rozczarowań

Ponieważ dla Tajów tak ważne jest unikanie utraty twarzy, zrobią wszystko, co w ich mocy, aby nie skrzywdzić ani nie urazić innych. Zacznij od zapobiegania rozczarowaniom. Wszystko jest w tym dozwolone, łącznie z kłamstwem. Mówiąc najprościej: Tajowie kłamią, aby nie sprawić, że ktoś inny poczuje się niekomfortowo.

Znanym banałem jest opowieść o pytaniu Tajlandczyka o drogę. Kiedy jako turysta zapytasz na ulicy Tajlandczyka o drogę, zawsze cię gdzieś wyśle, nawet jeśli będzie to zła droga. Nie chce, żebyś się nim rozczarował, jeśli nie zna drogi. Poza tym nie chce Cię zawieść, mówiąc, że nie wie. Wysłanie cię gdzieś możemy wytłumaczyć kłamstwem. Tajowie postrzegają to jako formę „grzeczności”. Prosisz go o pomoc, a on nie chce Cię zawieść. To, że nadal tak będziesz, jeśli pójdziesz całkowicie w złym kierunku, nie ma w tym przypadku znaczenia.

Alkohol i erupcje wulkanów

Biorąc pod uwagę powyższe, można powiedzieć, że Tajowie muszą się cały czas powstrzymywać. Nie złość się i nie okazuj emocji, uśmiechaj się. To zwykle działa, dopóki nie zostanie przekroczona pewna granica. Potem wybucha i okazuje się, że Tajowie mają też drugą stronę, a mianowicie tę niezwykle brutalną.
Połączenie tajskiego i alkohol jest zatem również bardzo niefortunny. Alkohol sprawia, że ​​wszelkie zahamowania zostają usunięte, a stłumione emocje wychodzą na powierzchnię niczym wybuch wulkanu. Większość aktów przemocy w Tajlandii ma miejsce pod wpływem alkoholu i/lub narkotyków.

Dostosować

W przypadku faranga musimy znać niektóre z tych zasad, aby uniknąć poważnego zawstydzenia Tala swoim zachowaniem. Obrażanie, krzyczenie czy złość w miejscach publicznych jest dla Tajka bardzo krzywdzące i może prowadzić do daleko idących konsekwencji. Dla ostrzeżenia, niemiecki turysta, który pokazał Tajlandczykowi środkowy palec w ruchu ulicznym, został zastrzelony na miejscu przez Tajlandczyka.

Jak pasuje

Tajowie nie mają trudności z kłamaniem i uważają to za akceptowalny sposób, aby Cię nie rozczarować i nie sprawić, że poczujesz się dobrze. Jak pisałem wcześniej, w Tajlandii jest niewiele zasad i Tajowie czasami chcą zastosować zasady postępowania takie, jakie im odpowiadają. Chociaż nie wymyślili kłamstwa, przychodzi im to z łatwością. Coś, co według naszych zachodnich poglądów jest dla nas trudne do zrozumienia i zaakceptowania.

Uwaga: kolejny ciekawy artykuł na temat „prawda w Tajlandii” na tym angielskim blogu.

58 odpowiedzi na „Czy Tajowie wymyślili kłamstwo?”

  1. Cyber mówi

    Niezły artykuł. Oczywiście, że już wiedzieliśmy... i nigdy nie kłamię!!!

  2. Pim mówi

    Większość ludzi uważa, że ​​nie ma żadnych zasad.
    Zwłaszcza turysta.
    Często się tego wstydzę.
    Wow, jeśli mogą użyć tego dla 1 fahlanga, nagle pojawiają się tysiące zasad.
    Nigdy nie oddawaj prawa jazdy i zawsze natychmiast skontaktuj się z prawnikiem.
    Jeśli coś jest nie tak z Twoimi sąsiadami, odsuń się jak najdalej.
    Byłem świadkiem takich sytuacji kilka razy, oni też są dobrymi strzelcami i większość z nich jest uzbrojona.

  3. buchalter promowy mówi

    Czy mogę od razu zastrzelić Tajka, który pokazuje mi środkowy palec? bo wtedy jestem zajęty. czy może ten przywilej jest zarezerwowany tylko dla zawsze przyjaznych, słodkich, uprzejmych i cywilizowanych Tajów.

  4. przyjaciel mówi

    Prom trzeba się trochę przystosować 😉 Jesteś farangiem i farangiem pozostaniesz, a oni są ciekawi tylko wtedy, gdy przynoszą dużo pieniędzy

    • Franky mówi

      Z doświadczenia wiem, że nie tylko pieniądze są ważne, co w moim przypadku jest ważne dla teściów, czy ma się dobry charakter, czy nie, czyli czy jest się dobrym człowiekiem, to jest jedyna rzecz, a pieniądze są sprawą drugorzędną .

  5. Stefanie mówi

    Nie wiedziałem o tym, ale to jest fajne

  6. Darko mówi

    Rzeczywiście tak jest, innymi słowy różnica kulturowa, nad którą niewielu ludzi na Zachodzie może sobie wyobrazić. Od razu pomyślałem o tym filmie:

    http://www.youtube.com/watch?v=3wGBl2eoz_4

    Mężczyzna przywozi do swojego kraju swoją tajską żonę i ostatecznie okazuje się, że ta kobieta dzieli łóżko również z innymi mężczyznami. Ona upiera się, że tego nie zrobiła, ale wykrywacz kłamstw mówi inaczej... Swoją drogą, ten człowiek to też jajko na miękko.

    • Johnny mówi

      Darko,

      To znowu poważne oszustwo. To coś innego niż okłamywanie dla własnego dobra.

  7. Robert mówi

    Kontrast z Holandią jest, jeśli to możliwe, znacznie większy niż kontrast z Zachodem w ogóle. Dużo podróżowałem i mieszkałem w wielu różnych krajach, ale „bezpośredniość” w Holandii jest najważniejsza. Wygląda na to, że całe to zranienie, chamstwo i chamstwo jest usprawiedliwione tym, że „przynajmniej jestem szczery”. W innych krajach zachodnich ludzie wchodzą w interakcje znacznie mniej bezpośrednio i bardziej taktownie, czego przykładem są Belgia i Anglia. Widzę, że Holendrzy często mają z tym trudności (słyszę „głupi, za łokciami, hipokryci i kłamcy”), a różnica w sposobie, w jaki Tajowie traktują siebie nawzajem, jest dla większości Holendrów absolutnym koszmarem.

    • Ferdynand mówi

      Rzeczywiście, nie zawsze, ale często ten „absolutny koszmar”. Na tym blogu ciągle spotykam się z postawą, która głosi, że należy postrzegać to jako różnicę kulturową i że jedno podejście nie jest gorsze od drugiego, a po prostu inne.

      Twierdzę jednak, że nieuczciwość, nieszczerość i kłamstwo są złe i irytujące w każdej kulturze. Nieważne, jaki kulturowy sos do tego dolejesz i nieważne, jak zabawnie i pięknie to wyjaśnisz, zło jest złe.
      Podobnie jak alkoholizm, agresywność, nietolerancja wobec innych grup ludności (BKK wobec Izaana) i nieuczciwość. Wszystko można wytłumaczyć biedą, religią, różnicami kulturowymi, są to po prostu irytujące i denerwujące cechy charakteru, które najwyraźniej występują częściej w niektórych miejscach niż w innych.
      Ten wieczny uśmiech i mai pen rai już nie robią na mnie wrażenia, a raczej budzą podejrzenia. Zaufanie jest zbyt często zdradzone.

      Doświadczenie czasami daje prawo do wypowiedzi i nie zawsze oznacza negatywne nastawienie. Wręcz przeciwnie, nie zawsze świeci tu słońce. Dla wielu osób dłuższy pobyt w Tajlandii (a nie powierzchowne wakacje z odpowiednią ilością pieniędzy w kieszeni i własną ekipą) oznacza otrzeźwiające przeżycie, rozczarowanie i mnóstwo nieszczęść. Żadna słodka tajska bajka na to nie pomoże.
      Tajlandia, kraj pełen sanouk i możliwości, ale także kraj skrajnych pułapek i nadużyć,

  8. Johnny mówi

    Rzeczywiście Robbert, jesteśmy zdecydowanie na odwrót. Thai Ned też nie jest możliwy. Osiągnięcie równowagi wymaga wiele wysiłku nawet dwóm bardzo szczerym, dobrze rozwiniętym osobom.

    Bardzo denerwuje Holendrów, że nie rozumieją powyższej części, więc ich tajska lalka zawsze jest na początku (przepraszam panie), ale NIE po holendersku. Trzeba im wybaczyć, a przede wszystkim wyjaśnić, że zostaliśmy wychowani inaczej. Tak, naprawdę nie podoba im się nasza holenderska dosadność. Prawdę mówiąc, nie bardzo rozumiem, czego Holender chce od Tajka i odwrotnie. Na razie wykluczam seksualność i pieniądze z tej historii, to nie ma teraz znaczenia.

    • Darko mówi

      Czy naturą ludzką nie jest częste poszukiwanie rzeczy skomplikowanych i niemożliwych?

      Jeśli ktoś powie, że coś nie działa lub jest niemożliwe, wypróbowanie tego może stanowić wyzwanie dla drugiej osoby. Poza tym (nawet jeśli w końcu to nie zadziała), nadal musi być interesująco mieć relację z kimś, kto jest zupełnie inny od ciebie.

      • Alberto mówi

        Jestem w związku z tajską pięknością.
        Oboje mamy około 30 lat, ona pracuje w Holandii i tu też ją poznałem.
        Oczywiście, że jesteśmy inni, ale dla mnie jest to wyzwanie. I to czyni tę relację interesującą. Ona szaleje za mną i absolutnie nie za moimi pieniędzmi, bo zarabia więcej ode mnie ;)..
        Nigdy nie byłem tak rozpieszczany przez kobietę!
        Na świecie, w każdym kraju, jest mnóstwo różnych kobiet i mężczyzn.
        Nie możemy smolić wszystkich tym samym pędzlem. Każda Tajka jest inna!
        Jak możesz mówić, że ostatecznie nie układa się z Tajką?
        Chodzi o osobę. Poznaj normalną kobietę, która prowadzi normalne życie!
        Nie rozumiem, dlaczego bogaci starzy mężczyźni biorą za żonę bardzo młodą „barmankę” z Bangkoku czy skądkolwiek, a ty możesz oczekiwać, że chodzi tylko o twoje pieniądze i że sprowadzisz na siebie tylko nieszczęście.

    • Ferdynand mówi

      Moja obecna „tajska lalka”, a także moja była tajska (obecnie najlepsza przyjaciółka) z pewnością nigdy nie kłamały. Prawie zawsze bezpośrednio po niderlandzku i bardzo jasno, czego chcą, a czego nie
      Wiele kobiet właśnie ze względu na tę bezpośredniość, otwartość i szczerość woli kontakt z falangą niż związek z, w ich oczach, często nierzetelnym partnerem typu macho-thai. I nie tylko o pieniądze.
      Wzajemne zainteresowanie czyni cuda.Tajki często potrafią i chcą zadbać o finansowo swojego partnera. Zarządzaj i często dbaj o finanse. Lepsza etyka pracy, bardziej niezawodni i lojalni niż ich tajlandzcy odpowiednicy i niekrępujący się wnoszeniem swojego udziału ekonomicznego w dobrych stosunkach z falangalami.
      Czasami nie ma interesów rodzinnych, ale najpierw własna rodzina.

      Mój partner zajmuje się domem, dzieckiem i pracą we własnej firmie. 200% zaangażowania i wkładu. Został jeszcze czas i energia na domowy sanouk wieczorem

  9. Sama Loi mówi

    „Nie wolno podnosić głosu, złościć się ani krzyczeć na innych”.

    Kiedy Tajowie szepczą, słychać to z odległości 500 metrów, gdy są źli, słychać to z odległości 1000 metrów. Weź to ode mnie, mogą być dość werbalne. Sam tego kiedyś doświadczyłem.

    W centrum handlowym Mike; rozejrzałem się i zatrzymałem przy wystawie z zegarkami itp. Nic nie powiedziałem ani nie zapytałem i po kilku minutach poszedłem dalej. Temu facetowi – Katoi, przynajmniej facetowi w kobiecym ubraniu – nie spodobało się to bardzo i zaatakował mnie. Najwyraźniej tego dnia nic nie sprzedała.

    Jak, na imię Buddy, to możliwe, że taka osoba dostała taką pracę?

    • Edycja mówi

      Nie chcę być kulawy, Sam. Ale w Pattaya i niektórych innych centrach turystycznych sytuacja wygląda nieco inaczej….

      • Sama Loi mówi

        Redaktorzy, ja też nie chcę być głupi. Ale jestem skłonny się z tobą zgodzić. Moje wrażenia opieram na doświadczeniach, które zdobyłem głównie w Pattaya.

        Teraz rozumiem, że Pattaya to nie Tajlandia, ale należy ją postrzegać bardziej jako „enklawę rządzoną przez Boga i przykazanie” w Tajlandii. Rzeczywiście sytuacja może wyglądać inaczej niż w pozostałej części Tajlandii.

  10. Mieszkam w Tajlandii już ponad 13 lat i nigdy nie spotkałem Tajka, KTÓRY NIE KŁAMIE!!!
    Tajskie dzieci od najmłodszych lat uczą się kłamstw. Chciwy, skąpy, niegrzeczny, brak manier przy stole, nierzetelny, dyskryminujący, głupi, a czasem niebezpieczny.
    Mimo wszystko bardzo mi się tu w Tajlandii podoba... piękny kraj, dobre jedzenie, świetne temperatury... i tyle! Sama nie jestem mężatką i nie odważę się poślubić Tajki.
    Niżej podpisany...samotnie wychowujący 18-letniego syna.

    • Franky mówi

      Chciwość, skąpstwo, niegrzeczność, brak manier przy stole, nierzetelność, dyskryminacja, głupia, a czasem niebezpieczna... to wszystko!
      Niewiarygodne, tylko ze względu na dobre jedzenie, temperaturę i piękne kobiety, którymi jesteś w Tajlandii. Smutne, to wszystko, co mogę powiedzieć. Jestem żonaty z Tajką, którą szanuję, a ona i jej rodzina szanują mnie, kłamstwo nie jest w ich słowniku, bo się nim brzydzą, ważna jest otwartość i szczerość. Mam tu znajomych z Tajlandii i są szczęśliwi, że mówię to, co myślę, i nie ukrywam, że jestem bezpośredni. Dlaczego zawsze jesteś negatywnie nastawiony, myślę, że chcesz po prostu żyć sam i chcesz narzucić Tajom swój sposób myślenia i nawyki życiowe, a nie dzielić się nimi, mieszkasz w Tajlandii, a nie w Holandii czy Belgii (jestem Sam jestem Belgiem, może jesteśmy bardziej tolerancyjni i łatwiej się przystosowujemy niż Holendrzy). Mieszkam i ożeniłem się w Tajlandii i nigdy nie miałem konfliktu. Bycie pozytywnym i życzliwym nic nie kosztuje, a miłość jest językiem wszystkich krajów.

      • Edycja mówi

        Świetnie, że to zakwalifikowałeś, Francky. Najwyraźniej niektórzy ludzie również mają trudności z dokonaniem rozróżnienia.

        Oczywiście nie jest możliwe, aby wszyscy Tajowie dopasowywali się do wizerunku Hansa. To te same stereotypy, że wszyscy Holendrzy są skąpi, a wszyscy Belgowie są głupi.

        Kiedy generalizujesz w ten sposób, powinieneś także spojrzeć na to w sobie.

      • Alberto mówi

        Jest to rzeczywiście bardzo negatywne (jest to także stereotyp Holendrów, który oczywiście nie dotyczy wszystkich).
        Wszystko sprowadza się do tego, że każdy człowiek jest inny. Gdziekolwiek na świecie.
        Myślę, że niektórzy ludzie Zachodu mają trudności z tym, by nie patrzeć z góry na Tajlandczyka, ponieważ pochodzi z „biednego” kraju. Patrzcie na siebie jak na równych sobie i szanujcie się nawzajem. Zobaczysz wtedy, jaki ogromny szacunek otrzymasz w zamian.
        mamy różnice kulturowe. Jeśli masz problemy z przystosowaniem się do innej kultury, czy warto irytować się życiem w innym kraju?

        ((Wyjaśniłem już powyżej moje doświadczenia z moją tajską dziewczyną.))

    • Edycja mówi

      Nie sądzę, że właściwym byłoby przyklejanie tej samej etykiety 65 milionom ludzi. Czy wszyscy Holendrzy są dobrzy czy źli? To zbyt łatwe.

    • meazzi mówi

      Hans, sam nie mógłbym tego lepiej podsumować.No ale to dotyczy również Filipin.

      • Edycja mówi

        Meazzi czy Roon, czy rzeczywiście jest coś dobrego w Tajach? Czy naprawdę nie ma nic i nikogo w Tajach, co jest dobre? Nawet dzieci i niemowlęta?

        Czy sam jesteś doskonały?

        Proszę o przyzwoitą odpowiedź, bo mam już dość Twojego narzekania na tym blogu.

        Jeśli Twój wkład polega jedynie na marudzeniu i wyrażaniu negatywnych opinii, sam załóż bloga. Potem całymi dniami piszesz historie o tym, jak podli są Tajowie. Myślę, że to ulga. Kolejną zaletą jest to, że pozbywamy się Twojego marudzenia.

        • meazzi mówi

          Mam na myśli tylko panie przyjemności, dzieci i niemowlaki są jeszcze niewinne.Powodzenia wujku chrzestnym

      • Hanzy mówi

        Dla Filipin:
        Czy masz na myśli kłamstwo lub listę chciwości, skąpstwa, niegrzeczności, braku manier przy stole, zawodności, dyskryminacji, głupich, a czasem niebezpiecznych.

        • meazzi mówi

          No cóż, Hans, nie będę już nic więcej mówił na ten temat, bo redaktorzy stanęli na palcach.. Poza tym przyzwoitość to pojęcie szerokie, z tym można polemizować.

          • Hanzy mówi

            Dodanie większej liczby niuansów do odpowiedzi nigdy nie zaszkodzi.
            I nie generalizuj. Myślę, że o to właśnie chodzi redaktorom. Jeśli jednak nie, proszę mnie poprawić/uzupełnić.

            Słuchaj, poniżej listy, którą wymieniasz, mogę uwzględnić także kilku rodaków.
            Ale na szczęście nie każdy Holender.

            Uważam również, że komentarz Hansa van Mourika jest zdecydowanie zbyt ogólny, ale z pewnością obejmie kilku Tajów wywodzących się z określonego środowiska.

    • Martin mówi

      Nie mogę zrozumieć, dlaczego redaktorzy zostawiają tego rodzaju komentarze na stronie. Za każdym razem ta sama historia, tylko negatywne, trywialne bzdury ze strony sfrustrowanego Falanga, który nie może poznać miłej Tajki.
      Głównie bywalcy Pattaya. Mieszkam w Tajlandii od dawna, ale żaden Tajlandia nigdy nie podniósł środkowego palca, tylko niektórzy farangowie to robią. A Taj nie kłamie, ale nie zawsze mówi prawdę, a to już coś innego.

      Redakcyjny; Staraj się publikować więcej pozytywnych historii niż tego rodzaju bzdury.

      Tekst został poprawiony przez redakcję ze względu na użycie wulgaryzmów.

      • Edycja mówi

        Drogi Martinie, wyobrażam sobie Twoją frustrację. Mam też dość negatywnego marudzenia „sfrustrowanego” faranga. Moja mądra mama zawsze mówiła: albo coś z tym zrobisz, albo to akceptujesz, ale nie narzekaj.

        Na szczęście jest też wielu, którzy zadają sobie trud uwypuklenia drugiej strony.

        Mam do Ciebie prośbę, od tej chwili używaj normalnego języka. Robisz dokładnie to samo, co farang, którego nienawidzisz, zachowując się niewłaściwie.

        • Martin mówi

          Drodzy redaktorzy, od tej chwili będę się starał się powstrzymywać. Jeśli jednak tak jak ja mieszkasz w Tajlandii od dawna, niezwykle irytujące jest to, że zawsze istnieje wiele postaci, które opowiadają takie populistyczne bzdury. I tym razem to, co dał w odpowiedzi niejaki Hans van Mourik, a co wynika z wielu innych postaci, było bardzo złe.
          Przepraszam, od tej chwili dam sobie czas na uspokojenie się, zanim odpowiem.

          • Edycja mówi

            Dobrze, przeprosiny przyjęte.

      • Klaas mówi

        Taj nie kłamie to oczywiście trochę przesada, ale z doświadczenia z moją dziewczyną wiem, że naginają nieco prawdę do własnych interesów. I nawet jeśli zapytasz o jej przeszłość, zawsze trudno jest znaleźć prawdziwą prawdę, nie chce mi powiedzieć czegoś, co mi się nie spodoba, ale mówi prawdę w szerokim ujęciu. Ale nawet Taj nie zawsze przedstawia ten sam ogólny zarys, a mając pewne plusy i minusy, ostatecznie wiesz, co chcesz wiedzieć. I często nic się nie mówi, mimo że można po prostu zobaczyć/zauważyć, że coś tam jest... nie, nic, kochanie... ale cierpliwość jest cnotą, gdy moja dziewczyna upora się z problemem, automatycznie zacznie mówić i mniej więcej usłyszysz, co się dzieje. Czasami trudno sobie z tym poradzić, ale wiem, że ona nigdy tak naprawdę nie kłamie ani nie oszukuje.

  11. Dirk de Norman mówi

    Azjaci mają kulturę wstydu, nie ma nic gorszego niż utrata „twarzy”. Ludzi Zachodu charakteryzuje jednak kultura poczucia winy, dlatego ludzie w pełni ją wykorzystują. Na przykład istnieje obecnie fundacja Trzeciego Świata, która próbuje wpędzić nas w kompleks poczucia winy, gdy zbyt długo spędzamy pod prysznicem! Również na tym blogu czasami można natrafić na ślady takiego myślenia o poczuciu winy. Jeśli brakuje podstawowej wiedzy, ta mieszanka kultur może czasami wytworzyć trujący napar. „Wschód jest Wschodem, a Zachód Zachodem i nigdy się nie spotkają” – twierdzi ekspert ds. Azji Graham Green. Ale to było w świecie bez turystyki i Internetu.

    To, co mnie ogólnie zaskakuje, to brak wglądu w azjatyckie (w tym tajskie) myślenie wśród nas, Holendrów, mimo że pomagaliśmy kształtować ten kontynent przez ponad 400 lat. Gdzie podziała się ta wiedza?

    • Steve mówi

      Dobra odpowiedź Dirka. Tylko z ostatnim punktem nie mogę się zgodzić. Niewiele jest osób, które naprawdę rozumieją język tajski. Będziesz musiał przynajmniej mówić po tajsku, a niewielu Falangów potrafi to zrobić

    • Hanzy mówi

      Nie sądzę, że zaszczepianie komuś poczucia winy ma wiele wspólnego z kulturą poczucia winy.

      Moim zdaniem kultura poczucia winy ma więcej wspólnego z braniem na siebie winy tam, gdzie jesteś winny, nawet jeśli ktoś inny jeszcze o tym nie wie.

      Kultura wstydu opiera się bardziej na zasadzie, że to, czego nie wiesz, nie ma znaczenia, nawet jeśli obrabowałeś bank.

      Ale może fajny temat na temat.

  12. Hanzy mówi

    zacytować
    Istnieje nawet tajskie przysłowie, które w luźnym tłumaczeniu mówi: „Jeśli kłamstwo może zapobiec zranieniu kogoś, to kłamstwo jest lepsze niż prawda”.
    zacytować

    A jeśli kłamstwo wyjdzie na jaw, falang czuje się podwójnie zraniony.

    Zastanawiam się, jak zapatruje się na to Tajlandia.

    • Johnny mówi

      Hanzy,

      To prawda co piszesz. Wynika to z różnicy kulturowej. To, co Taj uznał za słuszne, dla Holendra jest całkowicie błędne. Potem jest Beng. Ale jeśli najpierw bardzo dobrze zrozumiesz, jak i dlaczego Tajlandia myśli i działa, wtedy bardzo dobrze zrozumiesz, jak to działa. Nagle widzisz, że te kłamstwa wcale nie były takie złe. Pochodzili z dobrego tajskiego serca.

      Jestem również pewna, że ​​twój tajski chłopak lub dziewczyna nigdy, przenigdy nie chciała cię skrzywdzić. Gdyby ta osoba wiedziała, jak to działa w przypadku Holendra, to kłamstwo nigdy by się nie wydarzyło. To jest i pozostanie inny kraj, my, Holendrzy, musimy się dostosować. Również z tego typu rzeczami.

    • Klaas mówi

      Mam wrażenie, że Taj nie patrzy w przyszłość, liczy się tylko teraźniejszość.
      Tak jest prawie ze wszystkim, nie oszczędzaj, kup teraz dużo jedzenia, ale to, że nie wystarczy na długo, jest zmartwieniem później, teraz przekręć prawdę, ale to, że wyjdzie później, nie jest brane pod uwagę konto.
      W zasadzie intencja jest dobra, tylko trudno ją zrozumieć... Często nie rozumiemy Belgów, a to jest o wiele bliższe.

  13. Edycja mówi

    Zgadzam się, różnice w Tajlandii są już tak duże, że trudno wyciągać wnioski. Nawet w Isaan istnieją różnice kulturowe w zależności od miasta i regionu. Ale z drugiej strony nie można w Holandii smołować wszystkich Zelandczyków, Fryzyjczyków, Limburgerów i Brabanderów tym samym pędzlem. To tak, jakby wszyscy ci ludzie zachowywali się tak samo. Jak krótkowzrocznym można być sądząc, że wszyscy mają taką samą mentalność.

  14. Edycja mówi

    Tak, ale pytanie brzmi, czy chcą się podjąć tego wysiłku? Często jest wyrazem frustracji. Nie szukają niuansów. Poza tym muszą też patrzeć w lustro. Często jedna rzecz prowadzi do drugiej.

    • Ferdynand mówi

      Jeśli wszyscy na tym blogu będą odpowiadać tylko w sposób wyrafinowany, może to stać się nieco nudne? „Sprzeczności” wywołują reakcje, a czasem ożywiają dyskusję, jeśli tylko zachowujemy się wobec siebie kulturalnie.
      Ale kim ja jestem, również poprawiony przez redaktorów za „zbyt wyraźne użycie słów” w niewinnej próbie wyjaśnienia. (nie ma problemu, wszystko rozumiem).
      Blog pozostaje (w przeciwieństwie do innych) interesujący.

      • Edycja mówi

        Ferdynandzie, z wielkim zainteresowaniem czytam Twoje odpowiedzi. Podobnie jak wszystkie moje reakcje, jedna opinia nie jest opinią. Tak dobrze. Naprawdę próbuję gdzieś wytyczyć granicę, ponieważ dobór słów wskazujących coś może być zbyt jednoznaczny. Masz wystarczająco silne umiejętności komunikacyjne, aby wyjaśnić to w inny sposób.

        • Ferdynand mówi

          Jak powiedziano: nie ma żadnego problemu. Masz rację, zachowajmy to kulturalnie. Swoją drogą nie zdawałem sobie sprawy z żadnej krzywdy, nawet nie pamiętam co to dokładnie było, chyba trochę za wyraźnie seksualny komentarz, który wydał mi się pasujący do kontekstu..
          Ponownie, Blog jest zabawnym i interesującym zbiorem opinii i doświadczeń. Myślę, że włożyłeś dużo czasu i energii w to hobby, z całym szacunkiem. Myślę, że wielu osobom się to podoba. Oczywiście, zdarzają się zawodowi łajdacy, ale większość będzie chciała dobrze.
          W każdym razie pozostanę czytelnikiem, a czasami także komentatorem (miejmy nadzieję, że będę miał kontrolę nad użyciem słów).
          Powodzenia i zapewne w imieniu wielu osób dziękuję za włożony wysiłek. Jeszcze raz dziękuję za wyjaśnienie przeszłości Khuna Petera i Hansa Bosa

  15. Ferdynand mówi

    W takim razie spróbujmy. Isaan, nie typ barowy, ale rodzina z rozsądnego pochodzenia. Rozmawianie na rynku stojąc obok osoby, o której mowa (a także będąc własną rodziną).
    Mówi komuś innemu; niedawno narodzone dziecko X pyta zdziwiony, jak możesz opowiadać takie bzdury, skoro znasz już rodzinę lepiej?
    „Ona” odpowiada jeszcze bardziej zaskoczona, „oczywiście, że to nieprawda, ale w czym problem, i tak fajna historia”

    Życie w Isaan przez lata, niezależnie od tego, czy jesteś bogaty, czy biedny, mężczyzna czy kobieta, jakiekolwiek pochodzenie i stanowisko, okłamywanie i oszukiwanie (wzajemnych, a nie tylko falang), fantazjowanie i plotkowanie jest czymś w rodzaju drugiej natury.
    Nie mówię, że to znowu generalizowanie, jest to doświadczenie, które mam z wieloma znajomymi, przyjaciółmi, rodziną, sąsiadami w sklepach, firmach, gminach itp. itd.
    I z pewnością nie jest to, jak opisano w powyższym artykule, zawsze pełne dobrych intencji i mających na celu zapobieganie konfliktom (równie uogólnione i romantyczne przedstawienie tajskiej kultury), ale często wręcz złośliwe i mające na celu wyrządzenie krzywdy komuś innemu.
    Sfrustrowany falang? Tak czasami ! Ponieważ kocham ten kraj i większość ludzi. Jak często się mówi, różnice kulturowe nie usprawiedliwiają wszystkiego. Irytujące i złe cechy charakteru pozostają irytujące w Holandii i Tajlandii.
    Szkoda, że ​​ludzie na tym blogu zawsze mówią, że należy się dostosować, tutaj jest po prostu inaczej. Kłamstwo, kradzież, oszukiwanie i agresywność są złe i irytujące wszędzie, bez względu na to, jaki kulturowy sos na to rzucisz.
    Podobnie jak w Holandii, pomimo pogody, nie wszystko w Tajlandii świeci słońce, a tajskie społeczeństwo ma pewne bardzo nieprzyjemne aspekty, takie jak korupcja, zawodność i przemoc. Nawet jeśli podoba ci się kraj i „wolność”, którą tak cenimy (a niestety nie dotyczy to wszystkich, a już na pewno nie klasy niższej), nie zawsze wszystko musisz usprawiedliwiać.

    Noted powiedział, że moje doświadczenia z kilku lat spędzonych w Bangkoku były bardziej pozytywne. Edukacja, praca itp. będą miały z tym coś wspólnego.

    Historia o tym, że Tajowie są tak pokojowi i chcą unikać konfliktów, jest również względna. Znam wielu Tajów, którzy mają bardzo krótki bezpiecznik i strasznie agresywną postawę, jeśli nie stawiają na swoim, niezależnie od tego, jak bardzo jest to nierozsądne. Nie mam tutaj na myśli związku z falangiem, ale Tajów ze sobą.
    Poważne molestowanie w małżeństwie, przemoc domowa, nieporozumienia biznesowe lub ponad 100 kąpieli są bardzo częste.
    Nie jest niczym niezwykłym, że (w rzeczywistości często pijany) Isaner rozwiązuje swoje problemy w domu lub poza nim za pomocą pistoletu lub maczety. Policja często odpowiada na to słowami: „No cóż, dopóki nie będzie ofiar śmiertelnych, wolelibyśmy się w to nie mieszać”.
    Młodzież w wieku 14 lat uczęszczająca do szkół zawodowych nosi pistolet w kieszeni i często go używa. Reakcja nauczycieli w internecie, no cóż, problem znamy, ale do nas nie strzelają.

    A szacunek dla rodziców? bardzo limitowany. Rodzice tutaj mają jeszcze mniejszą kontrolę nad swoimi dziećmi niż na Zachodzie. Zwłaszcza chłopcy mają pełną swobodę i chodzą własną drogą, 13-14-latkowie chodzą nocami po ulicach, przejeżdżają 100 km na motorowerach po drugiej stronie ulicy i absolutnie nie mogą znieść krytyki.
    Również tutaj, w małej wiosce. Dzieci dokonują rabunków i molestują osoby starsze.
    Gangi z jednej wioski powodują zniszczenia w drugiej, wyśmiewani są starsi ludzie i tzw. sołtysi. 14-letni alkoholicy nie są wyjątkiem, mama i tata nie mogą (lub nie chcą) nic zrobić.
    Przeczytaj post z Bangkoku na temat (zbiorowego) gwałtu w szkołach średnich. Niestety 14-letni chłopcy nie słuchają rodziców.

    Szacunek?Tak dziewczyny wobec swoich rodziców i dziadków. Ale to ma więcej wspólnego z uciskiem i znęcaniem się (w każdej dziedzinie) niż z szacunkiem.

    Kolejna negatywna reakcja sfrustrowanego falanga? nie, niestety doświadczenia i obserwacje z bardzo bliskiej odległości. I oczywiście nie dotyczy to wszystkich i wszędzie. W sumie żyje się tu bardzo miło, choć często trzeba kreować swój własny świat, przełykać i wiele akceptować.
    Ale wyjaśnianie wszelkich negatywnych rzeczy na podstawie różnic kulturowych, patrzenie na nie przez różowe okulary i usprawiedliwianie ich też nie pomaga. Źle jest źle.

    Każdy musi ocenić swoje otoczenie i dopóki będzie pozytywne, zostaniemy tutaj i będziemy cieszyć się (względną) swobodą, a często także miłymi ludźmi i własnymi relacjami. Ostatecznie wybieramy to sami.
    Jest też mnóstwo Tajów, z którymi można postępować otwarcie, uczciwie i bardzo dosadnie.
    Chociaż niektóre rzeczy (poza najbliższym otoczeniem) pozostają tabu, jak na przykład buddyzm, rodzina królewska i długie palce.

    Wystarczająco dopracowane?? Redaktorzy mają rację Tajlandia niekoniecznie jest gorsza lub lepsza, jest po prostu inna. Ale samo nazywanie rzeczy po imieniu pomaga (czasami) przynajmniej ułatwić sprawę.

    • JSzkoda, że ​​ludzie na tym blogu zawsze mówią, że należy się dostosować

      W Holandii również chcemy, aby obcokrajowcy dostosowali się do naszych zwyczajów i kultury, a nie odwrotnie. Dotyczy to również Tajlandii i nie mówię tu o negatywnych stronach. Niewłaściwe rzeczy, które dosłownie opisujesz, zdarzają się również w wielu dzielnicach robotniczych w Holandii. Ale mówisz o mniej niż 1% populacji. Czy nie dzieje się tak również w Tajlandii?

      • Hanzy mówi

        [Quote]
        W Holandii również chcemy, aby obcokrajowcy dostosowali się do naszych zwyczajów i kultury, a nie odwrotnie.
        [Quote]

        To jest asymilacja, a nie integracja, o której wszyscy mówimy.
        Wystarczy spojrzeć na znaczenia w słowniku.

        • zamek mówi

          Zgadza się, ale przywozimy pieniądze do kraju trzeciego świata. A często obcokrajowcy, którzy przybywają do Holandii, wychodzą po pieniądze. A jak wszyscy wiedzą, pieniądze są bardzo ważne.

      • Ferdynand mówi

        Tak, absolutna racja. Dostosuj się do środowiska, w którym żyjesz. Zyskaj także coraz większe zrozumienie dla problemów Turków i Marokańczyków w Holandii.
        To, co myślałem, powiedziałem, to szkoda, że ​​redaktorzy i niektórzy autorzy często patrzą przez kolorowe, romantyczne okulary przewodników turystycznych.
        Podobnie jak w Holandii, w TH zdarzają się prawdziwe nadużycia. Nie zawsze trzeba je uzasadniać pod przykrywką różnic kulturowych.

        W każdej kulturze pewne rzeczy są złe. Nie musisz się do tego dostosowywać. Można z tym walczyć, zwłaszcza jeśli zależy Ci na kraju i jego obywatelach.

        Niewiele jest blogów o Haiti. Nikt nie ma z tym problemu, jeśli nie chce się dostosować do panującej tam kultury przemocy i agresji. Często oczekuje się większego zrozumienia w przypadku nadużyć w Tajlandii.

        Korupcja, agresja, molestowanie, zawodność, oszukiwanie i kłamstwo (choć można to ładnie wytłumaczyć) brak etyki pracy (tu robi się coraz bardziej szaro, ale o własnych doświadczeniach mógłbym napisać książkę, ale tego nie zrobię, bo nie ma już tak wiele) alkoholizmu, przemocy itp. itp. nie można usprawiedliwić słowem różnica kulturowa. A już na pewno nie chcę się do tego przyzwyczajać, co najwyżej nauczyć się sobie z tym radzić i jeśli to możliwe, nie pogarszać swojej sytuacji swoją postawą.

        Wszystkie te rzeczy mają miejsce w Tajlandii, szczególnie w Isaan (z powodu biedy lub jakiejkolwiek innej przyczyny) u nieco ponad 1% populacji. Jako ekspert od Tajlandii, redaktorzy mogliby się ze mną zgodzić?

        Nawiasem mówiąc, w pełni rozumiem, że jako entuzjasta Tajlandii redaktorzy postawili sobie za cel zrównoważenie czasami bardzo pierwotnych negatywnych wyrażeń często „bywalców Pattaya” bardzo jednostronnym obrazem Tajlandii. Inaczej nic nie zostanie z tego bloga.

        Ale w Tajlandii słońce nie zawsze świeci i w porze deszczowej zdejmuję różowe okulary przeciwsłoneczne i też widzę rzeczy, do których jako Falangijczyk nie chcę się przyzwyczaić. Polepszacz świata, bo najwyraźniej jestem typowym Holendrem.

        Swoją drogą, nie czuję się Holendrem, nie Europejczykiem, nie Azjatą, po prostu obywatelem świata i nie chcę, żeby JEDNĄ lokalną kulturą dyktowała moje rozumienie dobra i zła. Niektóre rzeczy są uniwersalne.

        • Kees mówi

          Ferdynandzie, tutaj też wyjąłeś mi to z ust. Myślę, że rzeczywiście masz bardzo dobre pojęcie o tym, jak widelec pasuje do mostka. Ostre jak brzytwa analizy. Realistyczny, bez natychmiastowego osądzania.

  16. Ferdynand mówi

    Poza tym banalność. Czy widziałeś kiedyś, jak Tajlandia radzi sobie z krytyką? O ile „my” jako „Holendrzy” lubimy praktykować samobiczowanie, o tyle Tajlandczyk nie idzie dalej niż „tak, może i masz rację, ale my to robimy od lat”. Uśmiecha się i kontynuuje w tym samym duchu, zwłaszcza gdy krytyka pochodzi od osoby z zewnątrz.

    (Zabawne?) „Mai pen rai” zbyt często oznacza „nie jestem zainteresowany”

    Ale to wyświechtane uprzedzenie. Ale takiego, do którego mam się dostosować na co dzień. Co, swoją drogą, działa całkiem nieźle. Jest więcej rzeczy, których nie rozumiem w swoim życiu. A mimo to kontynuuję i sprawia mi to przyjemność.

    Nie ZAWSZE dostosowuj się. Czasami po nim spaceruję i to jest właśnie zaleta, tutaj chyba da się to zrobić lepiej niż w Holandii, gdzie MUSISZ się do wszystkiego dostosować. (teraz znowu ogarnia mnie blog NL?)

  17. Ferdynand mówi

    Kłamstwo = to różnica w interpretacji

    To, co często zauważam na podstawie własnych relacji i doświadczeń w moim najbliższym otoczeniu, to to, że Taj nie „pyta dalej”. Kiedy dzwoni lub odwiedza mnie przyjaciel lub członek rodziny, często słyszę pół historii.
    Jeśli zapytasz, jak coś dokładnie działa, co dokładnie powiedział lub jak dokładnie przebiega wizyta, zwykle otrzymujesz odpowiedź: „Nie wiem, on tak nie powiedział”.
    Jako Taj po prostu nie zadajesz pytań, jeśli druga osoba nie mówi czegoś od siebie.

    Błąd, który my jako falang popełniamy, nalegamy dalej i wymuszamy odpowiedź. Co wtedy się dzieje (aby zadowolić, uniknąć rozczarowania?) Twój partner przedstawia własną interpretację tego, co się wydarzyło. Coś wymyślono, żeby dać odpowiedź. Kłamać ?

    • Hanzy mówi

      Piszesz, że często słyszysz tylko połowę historii.
      W takim przypadku wydaje mi się, że informacje są ukrywane.

      Albo usłyszysz całą historię, ale niezbyt szczegółową. Najwyraźniej słuchacz nie był zainteresowany tym, co zostało powiedziane.
      Osoba, która pyta ponownie (w tym przypadku Ty), ma wrażenie, że słyszy tylko połowę historii.

      Nie ma sensu pytać dalej. W naszej kulturze, zadając dalsze pytania, dodawałbyś, że słuchałeś tylko połową ucha, bo niespecjalnie cię to interesuje.

      A może źle na to patrzę?

      • Ferdynand mówi

        Nie, nic nie jest ukrywane. „Ludzie” po prostu uważają, że zadawanie pytań jest niegrzeczne. Jeśli druga osoba nie powie Ci czegoś sama, to najwyraźniej nie chce i nie pytasz dalej. Często prowadzi to do nieporozumień, ponieważ każdy opiera się na własnej interpretacji lub podejrzeniach.
        Spotkanie z Tajką może być bardzo niepewne, nikt nie pyta dokładnie gdzie i kiedy. Wiele umów jest „niejasnych”.

        Nie wspominając już o tym, że pytanie na „W” (dlaczego, kiedy, kto, gdzie) zawsze jest w Tajlandii czymś trudnym. Często nie rozumie się, dlaczego jesteśmy tak strasznie precyzyjni i marudni.
        Może to mój charakter. Ale każdy mój przyjaciel Falang zna ten problem

        • Klaas mówi

          Zgadzam się w 100%. Po rozmowie telefonicznej mojej dziewczyny z rodzicami czasami pytam, czy mają coś nowego i o co chodzi. Odpowiedź brzmi niezmiennie: nic, kochanie, oni zawsze ganiają o pieniądze, bo im na mnie zależy.
          I to po ponad godzinnej rozmowie 🙁
          Wiem też, że często jest to długa rozmowa o niczym, ale frustrujące jest to, że nic się na ten temat nie mówi. Teraz mogę się opanować i nie pytam więcej.
          Słowa, które już znam i które słyszę w rozmowie, już dają mi wyobrażenie o rozmowie, a to robi dużą różnicę. Ale bardzo bym chciała, żeby ten język trochę szybciej wbił się w moją szarą materię... :(

          • Rik mówi

            Brzmi bardzo znajomo, dokładnie tak samo, godzina rozmowy telefonicznej z mamą lub przyjaciółką i kiedy pytasz, o co chodzi, odpowiadasz w 1 lub 2 zdaniach.

            Kiedyś się tym martwiłem, ale nie ma sensu, niewiele zmienisz. To nie tak, że nie jestem już zainteresowany, ale jeśli zapytasz (również) bezpośrednio, prawie nie otrzymasz odpowiedzi, a ona zacznie o tym rozmawiać później.

            • Kees mówi

              Ferdynand ma całkowitą rację. Swoją drogą, nie przejmuj się zbytnio tymi długimi rozmowami. Jeśli mówisz trochę po tajsku, wiesz, że absolutnie nigdy nie chodzi o nic.

              • Klaas mówi

                Prawdą jest, że często nie chodzi o nic... i że często coś się o tym mówi później.
                Jeszcze wczoraj powiedziano mi prawdę o czymś, co wydarzyło się miesiąc temu... nic poważnego ani nic, ale po prostu banalnie głupie. Poszliśmy z mamą i tatą na rynek, gdzie była wróżka/czytnik z palmy, ja z tatą na spacer, a ona z mamą. Potem powiedziała mi, że mężczyzna powiedział jej, że powinna związać się z białą osobą starszą od niej, że powinna zamieszkać za granicą i stać się bogata... i jeszcze kilka innych drobiazgów. Od razu wiedziałem, że to połowa prawdy, ale nie mogłem nic z tego wyciągnąć. Teraz powiedziała, że ​​on jej powiedział, że ona kogoś pozna i że ja też spotkam kogoś innego, kiedy będziemy daleko od siebie, i co jest totalną bzdurą, że byłbym graczem, playboyem i dlatego miałem słabość do zrobiłby to ktoś inny. Ale oni nadal w to naprawdę wierzą i wtedy jej matka nie pozwalała jej mi tego powiedzieć, ale teraz, gdy była w kryzysie, bo nie jesteśmy razem, wyszło to na jaw, częściowo dlatego, że w telewizji leciał taki pędzel z podobna historia wydarzyła się, kiedy do nich zadzwoniła. Cóż, taką historię opowiadają każdej tajskiej dziewczynie. (wyjście za mąż za bogatego obcokrajowca i zamieszkanie tam) nic osobistego.
                Ale po phom rak khun Maak Maak wszystko znów było w porządku, ponieważ zna mnie na tyle dobrze, że wie lepiej. Pffffff wróżenie, jak stresujące mogą być w związku.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową