Kolumna: Nie zdał egzaminu integracyjnego

Przez przesłaną wiadomość
Opublikowany w Kolumna
tagi:
Marzec 12 2013

PAŃSTWO I PAŃSTWO, CHŁOPCY, DZIEWCZYNY I INNE OSOBY noszące chusty: QUIZ INTEGRACYJNY…

Blogger Blacksmoker (dzięki za to) przesłał mi link do kursu Teleac „Integracja”. Uwielbiam quizy i kursy. Wciąż z nostalgią wracam myślami do Berenda Boudewijna i „Pierre’a”, którzy rozdawali ekspresy do kawy, jakby nic nie kosztowały.

Korzystając z linku, wziąłem udział w wydarzeniu Incursingburg Re on-line, mimo że Blacksmoker ostrzegał mnie. Mój udział to 4,9, co stawia mnie w towarzystwie sławnych Holendrów, takich jak Jacques d'Ancona, Susan Smit i Howard Kompoe (i tym podobnych).

Dla zabawy przyjrzyjmy się bliżej niektórym pytaniom. Pierwsze pytanie jest natychmiastowym zwycięzcą:

1. Jaka tradycja pojawiła się w ostatnim stuleciu?
a) Jedzenie oliebollenu.
b) konferencja noworoczna.
c) Odpalanie sztucznych ogni.

Wspaniałą rzeczą w tym pytaniu jest to, że bezlitośnie obnaża ono rdzeń holenderskiej kultury. Już mogę sobie wyobrazić, jak wszyscy Ploy i Moo nerwowo bawią się swoimi amuletami Buddy po przeczytaniu tego pytania.

Odpowiedź musi oczywiście brzmieć „b”. Wim Kan (RIP) zaczął w łagodny sposób naśmiewać się z polityków na początku ery holenderskiej telewizji w latach pięćdziesiątych.

Jeszcze nie wyzdrowiały i pojawia się kolejne pytanie:

2. Dlaczego Holendrzy w ogóle zaczęli odpalać fajerwerki?
a) Aby odpędzić złe duchy.
b) Aby nadać imprezie sylwestrowej dodatkowy świąteczny charakter.
c) Czy skopiowaliśmy naszych chińskich rodaków?

„Kupujący” myśli „Lek” i zaznacza „b”.

ZŁO!!! Hahaha, widać, że ci imigranci nic nie rozumieją z holenderskiej kultury. Odpowiedź brzmi „a”. Niemcy robili dużo hałasu, aby przegonić duchy i ten zwyczaj wkradł się do XXI wieku.

Przejdźmy do następnego pytania:

3. Twoja koleżanka urządza imprezę, bo wychodzi za mąż. Nie jesteś zaproszony (impreza PVV). Co robisz?
a) Dajesz jej prezent, na przykład coś do kuchni.
b) Wysyłasz jej kartkę.
c) Wysyłasz jej kopertę z pieniędzmi.

Hmm, to dla Ning trudne pytanie... Skłania się ku odpowiedzi „b”, ale myśli: „Nie jestem aż takim twardzielkiem” i zaznacza odpowiedź „a”.

ŹLE, ŹLE, ŹLE!!! Hahahaha!!! Nie, my, Batawianie, wypełniamy odpowiedź „b”. W ogóle nie lubimy wydawać pieniędzy. Robot kuchenny? Potrzebujesz czasem czegoś od nas?

Jesteś w drodze do domu, Ning… Hahaha!!

Czy powinienem kontynuować? OK, w takim razie jeszcze jeden. „Oduczyć się” – jak mawialiśmy my, Niemcy…

3. Ile czasu zajmuje Ci podróż pociągiem ze stacji Amsterdam do stacji Enschede bez opóźnień?
a) 1 godzina
b) 2 godziny
c) 3 godziny

Trudne pytanie. Zwłaszcza „bez opóźnień” to instynkt, zwłaszcza, że ​​nigdy nie jechałeś pociągiem, który nie był opóźniony (popatrz na skrzynki opóźnień).

Hmmm, myśli Noi, wiesz co, jestem pewien, że wybiorę odpowiedź „a”.

Mwoehaaaaaaa!!! Źle, źle, źle!!! To odpowiedź „b”, mądralo. Bilet w jedną stronę Nakhon Donikąd, kochanie!!!

Czy tylko mi się to wydaje, czy rzeczywiście takie pytania pojawiły się wśród urzędników cierpiących na przewlekłą zgagę? Egzamin integracyjny ma wartość tylko wtedy, gdy zadawane są pytania otwarte. To całkowicie odwrotne podejście i obraza dla ludzi, którzy są zmuszani do odpowiadania na tego rodzaju infantylne pytania.

Poniosłem porażkę. To bonus...

28 odpowiedzi na „Kolumna: Nie zdał egzaminu integracyjnego”

  1. BA mówi

    Nie jesteś jedyny, mnie też się nie udało z około 5.

    To całkowicie śmieszne, że musisz w ogóle zajmować się takimi rzeczami. Jako Holender nie mam pojęcia o większości pytań, więc dlaczego cudzoziemiec musi to wiedzieć?

    Moim zdaniem integracja oznacza po prostu możliwość normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Nie rozumiem, dlaczego tego rodzaju egzaminy są konieczne. Kiedy moja dziewczyna przebywała w Holandii przez 3 miesiące, ja ze względu na pracę musiałem wyjechać za granicę na 3 tygodnie. Przez te tygodnie radziła sobie dobrze. Zakupy, przypinanie imienia nie jest takie trudne.

    Największym problemem mojej dziewczyny jest to, że nudzi się w Holandii, dopóki nie zna się języka, bardzo trudno jest znaleźć pracę. Co więcej, duża część życia w Holandii toczy się w pomieszczeniach zamkniętych, a nie na zewnątrz, jak w Tajlandii. Co więcej, nie bardzo rozumiem, w jakich obszarach powinna się zintegrować.

    Właściwie to uważam, że to naprawdę kiepskie, że musisz zajmować się tego rodzaju procedurami integracyjnymi. Rozumiem, że rząd holenderski chce nie dopuszczać uchodźców ekonomicznych. Ale sprawa jest bardzo prosta, jeśli jesteś w związku małżeńskim, dostają pozwolenie na pobyt, jeśli się rozwodzisz, cofasz pozwolenie i tyle.

    • Rob W. mówi

      Niestety, nie jest to takie proste. Zakładam, że przez „małżeństwo” masz na myśli trwały i ekskluzywny związek, który jest jednym z warunków uzyskania zezwolenia na pobyt (od 1 października do końca grudnia – oficjalnie od kwietnia – obowiązywał wymóg wierności, ale to został ponownie usunięty). Do tego dochodzi wymóg dochodowy: sponsor – osoba, która już tu mieszka – musi posiadać stały dochód. Brzmi nieźle, ale oznacza, że ​​musisz zarabiać 100% minimalnego wynagrodzenia, które jest dostępne przez co najmniej 1 pełny rok i ani jednego dnia mniej w dniu złożenia wniosku, lub musisz mieć 3 lata stałego dochodu. Utrudnia to pracę osobom, które dopiero wchodzą na rynek pracy. Osobiście jestem bardziej zwolenniczką zasady „dopóki można nosić własne spodnie, partner zagraniczny nie musi liczyć na zasiłki od państwa przez pierwsze 5 lat, a potem przez kilka lat do tego dorasta”.

      Wymóg znajomości języka jest logiczny, chociaż będą osoby, które mogą tu przyjść także z innym językiem (na przykład angielskim), ale w życiu codziennym praktyczne jest, jeśli ktoś potrafi chodzić po niderlandzku (zakupy itp.).

      Reszta przyjdzie naturalnie. Nigdy nie będzie idealnie, zawsze znajdą się ludzie, którzy są niesprawiedliwie prześladowani emocjonalnie, ale też tacy, którzy nadal mogą tu zostać na stałe, mimo że rzeczywiście wykazują niepożądane (ale nie podlegające karze) zachowania. Jedna osoba chciałaby Cię odesłać po 10 latach, dla innej byłoby to dramatyczne. Samo stwierdzenie, że partner zagraniczny musi wrócić po zakończeniu związku, wydaje mi się bardzo zimne. Pomyśl o dzieciach i innych więziach, które teraz zostały zbudowane. Z drugiej strony nie chcesz, aby ktokolwiek siedział i odpoczywał, ale to oczywiście dotyczy również Holendrów, którzy tu urodzili się i wychowali. Każdy powinien uczestniczyć w życiu społecznym na miarę swoich możliwości...

      Jednak obecne wymagania i przepisy wyraźnie wycelowane są w przestarzałe stereotypy o hordach migrantów z krajów trzeciego świata (muzułmanów?), którzy chcą tu przyjechać, a potem nie integrują się ani nawet nie powodują problemów. Ale z wyjątkiem kilku partii (SP, GL i trochę D66) nie słychać, żeby ktoś o tym mówił. Reszta skupia się na tej zacofanej polityce imigracyjnej i integracyjnej, którą znamy od 2006 roku i która była już kilkakrotnie zaostrzana (dzięki PvdA, VVD, CDA, PVV).

      • BA mówi

        Obrabować,

        To też mam na myśli. Sprawdź, czy ludzie potrafią nosić własne spodnie i nie ingeruj w to jako rząd. Wymóg dochodów sponsora nie wydaje mi się już logiczny. Jeśli masz poważne plany, musisz mieć stały dochód, a płaca minimalna nie jest zbyt wysoka. Odwrotnie jest tak również w Tajlandii, jeśli jesteś w związku małżeńskim z Tajkiem, możesz również uzyskać wizę roczną, co wiąże się z pewnymi wymaganiami finansowymi, ale jeśli masz poważne plany, będziesz musiał też coś zrobić finansowo.

        Polak, który nie zna ani słowa po niderlandzku ani angielsku, może wejść i zamieszkać w Holandii. To trochę dziwne, że jako rodzina holendersko-tajska z wystarczającymi dochodami nagle musisz uporać się z różnego rodzaju problemami, takimi jak integracja itp. Następnie przystąp do egzaminu, starając się o obywatelstwo holenderskie. Uważam, że jest to rozsądniejsze niż to, co dzieje się obecnie.

  2. Rob W. mówi

    Nie będą zadawać pytań otwartych choćby dlatego, że:
    – Wielokrotny wybór można łatwo sprawdzić za pomocą komputera. Od razu dużo taniej.
    – Nie ma pewności, że odpowiedzi zostaną ocenione obiektywnie (można to w pewnym stopniu zrekompensować sprawdzeniem tego przez co najmniej 2 niezależnych egzaminatorów). Na przykład, co robisz, jeśli są czyjeś urodziny, ślub, a ty jesteś/nie jesteś zaproszony? A może zdobędziesz nowych sąsiadów? Tak naprawdę każda odpowiedź jest prawidłowa, o ile nie złamiesz prawa: nic nie rób, daj prezent, daj pieniądze, wyślij kartkę, wpadnij mimo wszystko (może być aspołeczne, ale jeśli dana osoba ma coś w stylu „każdy, kto przyjdzie bez umówienia też jest mile widziane” to niekoniecznie jest to zła odpowiedź), z pytaniem czy możesz wpaść,… Mój wniosek: tego typu pytania są bezsensowne.

    Prawdziwy egzamin zawiera więcej dziwnych pytań (na przykład o to, co robisz, gdy zdobywasz nowych sąsiadów, myślę, że odpowiedź jest taka, że ​​ich przedstawiasz, ale dlaczego kartka, nic nierobienie lub coś innego miałoby być złe?). Musisz wpisać odpowiedź „społecznie pożądaną”, uogólniając, jak zareagowałby stereotypowy Holender. To, czy reagują nieco inaczej w twoim regionie, nie mówiąc już o milionach osób, nie ma znaczenia. Mind zero, odpowiadaj tak, jakbyś był stereotypowym Holendrem mającym korzenie w chrześcijaństwie i starożytnych Germanach, najlepiej także hermafrodytą, ponieważ mogą zostać zadane pytania dotyczące określonej płci. Na przykład w zeszłym roku było zamieszanie wokół znanego imigranta, którego zapytano: „kiedy kobieta po urodzeniu dziecka może ponownie zajść w ciążę?”. . Cóż, jako mężczyźnie nie jest łatwo odpowiedzieć... I nie, nie uwzględniono odpowiedzi typu „wtedy skonsultuję się z organem medycznym, np. lekarzem rodzinnym lub stroną internetową dotyczącą ciąży”.

    A może pytania na egzaminie integracyjnym w ambasadzie?” Kto się Tobą zaopiekuje, kiedy przyjedziesz do Holandii – rząd czy Twój partner?” Uhm, a co powiesz na „mój partner i ja” (a następnie pomijamy niuanse dotyczące budowania/uzyskiwania praw socjalnych, naliczania składek, rodziny i przyjaciół imigranta lub partnera, którzy mogą pomóc itp.).

    A do tego dochodzą niedociągnięcia typu komputer, którego kandydat nie rozumie, na przykład ze względu na wymowę lub nieumiejętność poradzenia sobie z poprawkami. Jeśli odpowiesz „dwa.. nie, trzy TRZY”, komputer obliczy to błędnie, możesz odpowiedzieć „trzy” tylko raz. Zobacz m.in. audycję Kassa z lutego o Ning (?), która wielokrotnie nie zdaje egzaminu ze znajomości języka niderlandzkiego, podczas gdy jej nauczyciele uważają jej poziom za wystarczający.

    Nie, egzamin nie powinien być czymś więcej niż pisemnym i ustnym (z udziałem egzaminatorów) egzaminem sprawdzającym poziom języka. Na te pytania społeczne często można znaleźć wiele odpowiedzi i kto powiedział, że w praktyce reaguje się w sposób społecznie pożądany? I te pytania historyczne lub topograficzne, przydatne lub miłe, ale niekoniecznie konieczne, aby móc pracować z tym w Holandii.

    Musiałem także pomyśleć o tym, ilu Tajów zna pochodzenie SongKran lub ile czasu zajmuje podróż (pociągiem?) z Khrungthep do dowolnego większego miasta oddalonego o ponad godzinę drogi. Nie podrzucajmy rządowi Tajlandii żadnych pomysłów. 😉

    • Rob W. mówi

      Oto link do artykułu w Kassa:
      - http://kassa.vara.nl/tv/afspeelpagina/fragment/moeite-met-slagen-via-spraakcomputer-voor-inburgeringsexamen/speel/1/

      „Aby uzyskać holenderskie zezwolenie na pobyt, imigranci muszą zdać egzamin z mowy. Dla niektórych osób zdanie tego egzaminu jest prawie niemożliwe. Co powinieneś zrobić, gdy jesteś w pełni zintegrowany, a mimo to dziewięć razy ponosisz porażkę z powodu obcego akcentu?

      Dziewięć niepowodzeń
      To przydarzyło się Tajlandczykowi Ningowi van Vegchelowi. Od 2010 roku mieszka w Holandii ze swoim mężem Jacquesem van Vegchelem. Ning jest w pełni zintegrowana i przeszła dwa z trzech testów integracyjnych. Trzeci test, test mówionego języka niderlandzkiego (TGN), czyli test mowy ustnej, pozostaje dla Nin nieosiągalny. Po zdaniu egzaminu nie mniej niż dziewięć razy, nadal nie zdała. Problem braku sukcesu ma charakter techniczny. Test przeprowadzany jest (ustnie) przy pomocy komputera. Komputer ten sprawdza, czy udzielona odpowiedź jest prawidłowa. Ponieważ Ning jest pochodzenia azjatyckiego, ma trudności z pełną poprawną wymową holenderskich słów (zwłaszcza dźwięków „r” i „l”). Na nic nie pomagają nawet specjalne zajęcia z logopedą: Ning nie może zaliczyć testu. W rezultacie Ning nie otrzyma pozwolenia na pobyt i będzie musiała zwrócić nie mniej niż 6000 XNUMX euro czesnego, ponieważ zgodnie z przepisami prawa „nie dołożyła wystarczających starań, aby zdać cały egzamin”.

      Wadliwy system
      Nauczyciele języków obcych i integracji uważają za nonsens, że ludzie tacy jak Ning nie dostają pozwolenia na pobyt, bo nie mogą zdać egzaminu z komputera mowy. W audycji Kassa kilku ekspertów mówi o słabościach systemu. Na przykład Annelies Braams, nauczycielka języka niderlandzkiego, opowiada się za zupełnie innym systemem. „Ludzie muszą powtarzać zdania, ale jeśli zamienią dwa słowa, a treść zdania pozostanie taka sama, nie otrzymają pełnej liczby punktów. Otrzymują punkt za każde poprawnie wypowiedziane słowo i premię za zdanie we właściwej kolejności.” Dlatego uważa, że ​​należy znieść ten test: „każda alternatywa jest lepsza od tego testu”. Ekspert w dziedzinie technologii mowy Helmer Strik z Uniwersytetu w Nijmegen również uważa, że ​​zastosowany test mowy nie może być wykorzystywany do tych (ważnych) ocen. (…)”

      A pytania parlamentarne w tej sprawie, odpowiedzi łatwo zgadnąć („test jest w porządku, ale zobaczymy, czy w przypadku niepowodzeń notariusza trzeba coś zrobić” tak tak):
      http://www.rijksoverheid.nl/bestanden/documenten-en-publicaties/kamerstukken/2013/02/07/antwoorden-op-kamervragen-over-de-problemen-met-het-examen-toets-gesproken-nederlands/antwoorden-op-kamervragen-over-de-problemen-met-het-examen-toets-gesproken-nederlands.pdf

  3. J.Jordan. mówi

    Właściwie to wstyd zadawać takie pytania. Ja też nie oblałem tego egzaminu.
    Oczywiście, że jestem zwykłym starym pierdzielem, który przeprowadził się do Tajlandii w wieku 61 lat.
    Być może, jeśli ze względu na okoliczności będę chciał ponownie wrócić do Holandii, mogą pojawić się również nowe przepisy wymagające takiego egzaminu.
    Nigdy nie wiadomo, co wymyślą.
    Oczywiście w ramach żartu. Żal mi tych ludzi, którzy mają taką integrację
    radzić sobie z. Nie ma to żadnego sensu.
    Czy jest jeszcze w Holandii rozsądna osoba, która zrobi z tego coś normalnego?
    Nie sądzę.
    J.Jordan.

  4. Gerrie Q8 mówi

    Kiedyś też odpowiadałem na te pytania, ale też poniosłem porażkę. Jeśli Holender nie przejdzie kursu integracyjnego, czego oczekujesz od obcokrajowca? Czy powinniśmy być szczerzy i powiedzieć, że po prostu nie chcemy już cudzoziemców? W takim razie bądź po prostu szczery, ale nie zadawaj pytań, których nawet Holender nie rozumie, bo inaczej będzie musiał zobaczyć odpowiedzi później i wtedy ci podziękować, tak jak ja; OOO, to właśnie mają na myśli w tym pytaniu.

  5. Danny mówi

    Drogi Kor,

    Myślę, że to wspaniale, że wyjaśniasz w ten sposób te nonsensowne pytania dotyczące integracji.
    Najwyższy czas ujawnić osoby odpowiedzialne za te pytania, ponieważ jestem przekonany, że większość Holendrów nie rozpoznaje się w tych bardzo głupich pytaniach.
    Dziwi mnie, że żaden organ nie zgłosił dotychczas sprzeciwu wobec tych od dawna obraźliwych pytań kierowanych do cudzoziemców. Te pytania nie mają nic wspólnego z integracją.
    W związku z tym kolejnym pytaniem integracyjnym, na które cudzoziemiec może odpowiedzieć, aby przejść... ile czasu więzienia w sposób demokratyczny zostałaby przyznana autorowi tego typu pytań w Holandii przez większość Holendrów, a które mają tak poważne konsekwencje dla Twojej przyszłości . A) 20 B) 30 lub C) 40 lat.
    większość będzie w porządku… to C 40 lat. yyy..przeminęło.

  6. kara mówi

    Załóżmy, że Tajlandia wprowadzi obowiązkowy kurs integracyjny dla wszystkich obcokrajowców, którzy mieszkają z Tajką lub są z nią w związku małżeńskim tutaj w Tajlandii… ilu z nich nie byłoby w stanie nawet przeczytać pytań, ponieważ nie umieją czytać po tajsku?

    • Rob W. mówi

      Są to głównie „turyści stali” – czyli nie będący oficjalnie imigrantami – którzy przebywają tu na krótkiej wizie. Podobnie jak w przypadku wizy Schengen, nie ma wymogu znajomości języka (ale istnieje wymóg medycznego ubezpieczenia podróżnego, co zabawne, w dzisiejszym reportażu Dicka jest coś o Tajlandii, która również to rozważa). W przeciwieństwie do Europy, tutaj wystarczy wiza graniczna, przekraczając granicę co x dzień/miesiąc, jednak ta opcja nie dotyczy obszaru Schengen, ponieważ na obszarze można przebywać tylko przez 90 dni ze 180 dni.

      Egzamin językowy jest rzeczywiście wymagany do uzyskania pozwolenia na pobyt stały w Tajlandii, łącznie z naturalizacją na język tajski. Obydwa mają kilka różnych wymagań (duże konto bankowe, ekstremalne opłaty) i ograniczeń (w tym limit).

  7. kor verhoef mówi

    Kara, to dobre pytanie i myślę, że znamy na nie odpowiedź; bardzo niewielu (łącznie ze mną). Ale nie zdaję też holenderskiego testu integracyjnego. Gdzie właściwie należę?

    Dla zainteresowanych podaję link do testu integracyjnego, testu, który ja i wielu pełnokrwistych Holendrów ze mną oblaliśmy jak kamień. Powiedziałbym: włóż na patelnię brukselkę i baw się dobrze...

    http://educatie.ntr.nl/nationaleinburgeringtest/

    • Cornelis mówi

      Cor, link, który podałeś, nie odnosi się do egzaminu integracyjnego, ale do Krajowego Testu Integracyjnego NTR (nadawcy publicznego) w 2005 roku. Czy w międzyczasie nie mogło się coś zmienić na lepsze w oparciu o zdobyte doświadczenia?

  8. pomyśl mówi

    Możesz to zrobić, Cor, po drugiej stronie rzeki, w Pinklao. Ten egzamin nie jest przeznaczony przede wszystkim dla Leka czy Noi, ale dla rodzin tureckich i berberyjskich/marokańskich, które chcą poślubić kuzynów, aby za pieniądze wprowadzić ich do ziemi obiecanej. To znaczy: trzymać je z dala od obiektu tak bardzo, jak to możliwe, ze względu na PVV itp
    Bo żeby zadowolić Tajka, który zrobił coś takiego jak pójście do szkoły, jest to takie proste: jest koszyk z np. 200 pytaniami – z czego dostaje się 20, 30, nie wiem. Język tajski jest przyzwyczajony (jesteś kru/ajarn, prawda?) do dokładnego zapamiętywania odpowiedzi, więc ta zdolność jest już dostępna – a kurs integracyjny zajmie się resztą. Jak wiadomo, Taj zawsze liczy na sukces – choćby dzięki pomocy taty lub dodatkowym szkoleniom.

    • kor verhoef mówi

      @Przemyśl to,

      Uważam, że test integracyjny mija się z celem ze względu na charakter pytań. Świadczy o tym także fakt, że „rasowi Holendrzy” nie zdają tego egzaminu. Rozumiem również, że rząd ze zrozumiałych powodów chce ograniczyć łączenie rodzin. Nie jestem wcale przeciwny testowi integracyjnemu, gdyż leży to także w interesie nowicjuszy. Jedynie pytania są moim zdaniem absurdalne i nie mają żadnego znaczenia. Co więcej, ktoś już potrafi z odpowiedzi odczytać, jaka powinna być prawidłowa odpowiedź, natomiast gdyby padła szczera odpowiedź, to zaznaczyłby złą odpowiedź. Dobrym przykładem jest pytanie o dwóch mężczyzn całujących się na tarasie.
      Co więcej, większość pytań sugeruje, że istnieje jasne pojęcie o tym, co oznacza kultura holenderska, i co do tego również mam wątpliwości.

  9. Jogchum mówi

    Znam tylko 1 Holendra, który mówi i pisze po tajsku.
    Osoba, która regularnie czyta blog o Tajlandii, również zna jego imię.
    Nazywa się Tino Kuis. Nie byłoby dobrze, gdyby Tajlandia miała również egzamin integracyjny
    bo wtedy żaden obcokrajowiec nie odniósłby sukcesu.

    Oprócz Tina.

  10. Herbata z Huissen mówi

    Nie byłoby błędem, gdyby wszyscy (byli) obywatele Holandii mieszkający w Tajlandii od dłuższego czasu przeszli proces integracji, tak aby po powrocie do Holandii (na wakacjach lub czymś w tym rodzaju) można było mieć pewność, że nikt wjedzie do kraju.
    Ponieważ wśród dzisiejszej młodzieży niewielu jest ludzi, którzy rozumieją starych Holendrów. Wystarczy spojrzeć na te wszystkie skróty, których obecnie używają.
    Nie możesz nic z tym zrobić, jeśli po prostu tu mieszkasz.

  11. Piotr mówi

    Jako obywatel Holandii nie zdałbym egzaminu integracyjnego z powodu pytań, które były całkowicie absurdalne, a nawet ich nie znałem. hahaha

  12. Leo Th. mówi

    Kor,
    Zgadzam się z Tobą w 100%!! Z czyjego mózgu zrodziły się takie głupie pytania i kto uratuje imigranta przed tymi bzdurami? Dobrze pamiętam dyskusję na temat obowiązku zatrzymania Holendrów. hymnu narodowego prezes krajowego stowarzyszenia Orange był gościem programu „Pauw & Witteman”. Oczywiście poproszono go o wyśpiewanie hymnu narodowego i ku jego wstydowi nie znał (już) tekstu.
    Integracja sama w sobie jest w porządku, ale w sposób naturalny i realistyczny. Swoją drogą, w naszym kraju od dziesięcioleci mieszkają Chińczycy, którzy nigdy nie słyszeli o integracji, ale potrafili utrzymać się w naszym społeczeństwie i którzy bez wyjątku zaszli daleko. Ma to związek z ich (azjatycką) mentalnością. Wbrew mojemu rozsądkowi mam nadzieję, że obecny symbol polityki integracyjnej
    wkrótce znów zniknie. Ale tak, poza polityką, jest to teraz także wielki biznes, na którym można zarobić mnóstwo pieniędzy.

  13. Lee Vanonschota mówi

    Widocznie jestem – tak jak wcześniej myślałem – obcym we własnym kraju. Tylko na jedno pytanie (dotyczące rozkładu jazdy pociągów) udało mi się poprawnie odpowiedzieć, ale pracowałem też w odpowiednim dziale prawdziwych wówczas Kolei Holenderskich. Nie minie dużo czasu, zanim ja – urodzony i wychowany (i przebywający zdecydowanie zbyt długo) w Holandii – nie będę już mógł wjechać do Holandii. Gdyby tylko Tajlandia nadal mnie chciała...

  14. Harry mówi

    Problem w tym, że tego rodzaju pytania i regulacje są ustanawiane przez… jak je znowu nazwał Wim Kan? „bardzo kompetentni ludzie”.

    Ale 15 lat temu głupota nie różniła się zbytnio od innych
    Do mojego eksportu do TH szukałem kogoś, kto zna się na artykułach spożywczych (Bac food science), przepisach celnych i.. zna język tajski. Więc znalazłem kogoś. Co więcej, ekonomia biznesu Bac).
    Ministerstwo przeciwko Komisji Europejskiej za pośrednictwem Senter było nawet gotowe wypłacić 20,000 XNUMX Hfl dotacji na pensje.
    Jednakże. wszyscy liczyli poza ambasadą Holandii, Służbą Pracy NL, a zwłaszcza NL IND. Po 10 miesiącach wreszcie otrzymałem „pozwolenie na pracę”, ważne na 1 rok i bez możliwości przedłużenia! Zakłada się zatem, że Tajka z podwójnym wykształceniem HBO jest tak głodna, że ​​pali wszystkie swoje statki za JEDEN rok pracy w Holandii!
    Jednak ignorancja się nie skończyła: w Holandii otrzymała MVV z narodowością: tajwańską. Tajlandia, gdzie Bangkok = Tajwan, nie wiedzieliście, ale... to fakt
    Niestety nie wszystko zostało w Holandii tak dokładnie zbadane, bo... IND wcale nie jest szalony!
    Do Londynu na targi. Aby tam wejść, potrzebna jest wiza. Powrót po targach do Schiphol i…. odmówiła wjazdu do Holandii przez Marechaussee, ponieważ... paszport był tajski, a karta MVV była... tajwańska, więc... było to oszustwo z jej strony.
    Droga była tylko jedna: powrót do Tajlandii.

  15. J.Jordan. mówi

    Czarny,
    Historia dotyczy holenderskiego kursu integracyjnego.
    Może zgubiłem drogę. Myślę, że chodzi o pewnego rodzaju bezpieczeństwo, jakie Tajowie przyjeżdżają zazwyczaj w poszukiwaniu lepszego życia i/lub zdobycia pieniędzy.
    Bądź odpowiednio kontrolowany. To, że w Holandii mają kurs, który w rzeczywistości nie ma sensu, to inna historia. Dlaczego musimy integrować się w Tajlandii? Przynosimy tylko pieniądze i nie czerpiemy z niczego korzyści.
    Jeśli nie będziemy już spełniać kryterium dochodów, po prostu nie będziesz już otrzymywać wiz.
    To proste.
    J.Jordan.

  16. boonma somchan mówi

    także niezłe pytanie testowe

    posłuchajcie poniższego fragmentu audio różnych dialektów niderlandzkich, z jakiego województwa pochodzi mówca i o czym mówi???

  17. Richard mówi

    Ucichłem podczas czytania (powyżej)

    To co dzieje się w Holandii, robi się coraz bardziej szalone!

  18. Dicka van der Lugta mówi

    Egzamin integracyjny jest testem wielokrotnego wyboru. Tę formę testu wybiera się w przypadku dużej liczby kandydatów i gdy nie jest możliwa lepsza forma, np. rozmowa kwalifikacyjna z panelem, ze względu na kosztowną i trudną do zorganizowania rozmowę kwalifikacyjną.

    Nie ma nic przeciwko tej formie testowania jako takiej, pod warunkiem, że przedmiot testu nadaje się do tego. Format testu jest niezwykle odpowiedni do testowania gotowej wiedzy, ale wgląd jest znacznie trudniejszy.

    Twórcy testu MC pokazują, że nie są zaznajomieni z obszerną literaturą na temat tworzenia testu MC. Wynika to wyraźnie z sformułowania pytania, które czasami nie jest jasne, oraz z podanych alternatyw (opcji odpowiedzi), gdzie czasami żadna odpowiedź nie jest jednoznacznie poprawna.

    Tak zwana ważność testu jest bardzo wątpliwa. Ważność oznacza: czy egzamin sprawdza to, co ma sprawdzać, czyli czy ktoś osiedlił się w Holandii? Pytania wydają się dobierane losowo, mokrym palcem, pod hasłem: musimy o coś zapytać.

    Zaznaczam, że określenie, co powinieneś wiedzieć i potrafić jako zintegrowany cudzoziemiec, nie będzie łatwe. Wybór tematów i pytania na ich temat będą zawsze przedmiotem dyskusji.

    Jeśli chodzi o próbę odsłuchową. Kiedy ją wprowadzono, wielu ekspertów wskazywało na niestosowność tej metody, ale wybrano ją także ze względu na wygodę [czytaj: niskie koszty].

    Wydaje się zatem, że egzamin ma na celu zniechęcenie cudzoziemców do przyjazdu do Holandii. Koszty i tak są wysoką barierą.

  19. Lee Vanonschota mówi

    Dlaczego kurs integracyjny? Chcemy społeczeństwa wielokulturowego w Holandii, prawda? Ze zwyczajami, poglądami, fanatykami religijnymi, którzy wierzą w coś innego niż zwykle, ale w to chrześcijaństwo (które w Holandii już dobrze się sprawdziło)? Z ludźmi, którym wolno swobodnie kierować się swoimi zwyczajami i poglądami i narzucać je tubylcom, prawda? Z ludźmi, którzy dosłownie i w przenośni mówią innym językiem. A Holendrzy, którzy nie zostali emigrantami (ci, którzy nie uciekli), powinni mieć dla tych ludzi zrozumienie, a tych, którzy wzbogacają społeczeństwo, należy przytulić (aby przyzwyczaić się do obcego kraju), prawda?
    Czym jest wielokulturowość, jeśli wszyscy mówią po niderlandzku bez akcentu, wiedzą lepiej niż sami tubylcy, skąd wzięli swoje zwyczaje – czasami wieki temu – lepiej niż znaleźć odpowiedni pociąg (ten do Enschede lub gdziekolwiek w Holandii), krótko mówiąc Czy są bardziej „Holendrami” niż prawie wszyscy rodowici Holendrzy? W takim razie POMÓŻCIE, wielokulturowości w Holandii już nie ma! Wtedy tubylcy są i pozostaną biednymi duchem, którymi zawsze byli.
    .

  20. kara mówi

    Wziąłem udział w kursie integracyjnym online – za radą Cora – i wiecie co? Przegrany. Jestem równie szczęśliwy, że nie mogę już wrócić do Holandii. Zrobiłem wydruk wyników, żeby pokazać władzom imigracyjnym w Tajlandii, że nie mogę już wrócić do Holandii… (hahahaha).

  21. kor verhoef mówi

    @Kara, witaj w klubie wysiedlonych Batawian. Wiemy lepiej niż ktokolwiek inny, że obecnie w Holandii nie można już znaleźć pracy, jeśli nadal wymawia się „n” po każdym całym czasowniku. To zostanie wykorzystane przeciwko tobie. Zaczynam coraz bardziej czuć się jak osoba ubiegająca się o azyl w Tajlandii 😉

  22. Sjaak mówi

    Moderator: Jest to bardzo podobne do czatowania.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową