Pewnego razu…..

Paula Schiphola
Opublikowany w Kolumna
16 Kwiecień 2015

Tak, tak, tak zwykle zaczynają się bajki, także dla wielu czytelników tego bloga. Czy to za radą dobrych przyjaciół, czy przez przypadek, trafiasz do Tajlandii po raz pierwszy. Wkrótce po przyjeździe zaczyna się bajka, spotykasz kobietę swoich marzeń, młodą, piękną, słodką, troskliwą, której na pewno nie przeszkadza twój wiek i nieco zbyt korpulentna postura.

Wow….. mam szczęście, „to spełnienie marzeń”. Oczywiście nie kończy się to na jednym wieczorze, nie, zostaje z Wami do końca pobytu w krainie uśmiechu, a także świetnie sprawdza się w ciągu dnia. Zabiera w ciekawe miejsca, aw razie potrzeby pełni rolę tłumacza. Ze łzami w oczach żegna się z Tobą w Suvarnabhumi i oczywiście Rycerz w Tobie obiecuje, że wkrótce wrócisz.

Znacznie szybciej, niż mógłbyś sobie wyobrazić, jesteś z powrotem w Tajlandii, a bajka toczy się dalej, ona chce zabrać cię do swojej wioski, aby przedstawić jej rodziców. Znowu to Wow….. w porządku, ona naprawdę mnie kocha. Spędzisz kolejny wspaniały czas, a żegnając się obiecujesz, że wkrótce może przyjechać do Holandii / Belgii na 3 miesiące.

Ale potem bajka wkrótce się kończy, jesteś w domu i wracasz do swoich normalnych zajęć. Jest w Holandii z problemem językowym, nie zna nikogo oprócz ciebie, musi jeść to, czego nigdy wcześniej nie próbowała, w ciągu dnia jest sama w domu z internetem i alkoholem. Tak, tak, wtedy problemy przyjdą, ale oczywiście nie muszą.

Nie tylko ona musi się dostosować, ty też. Ups, zmiana, tak, byśmy tego chcieli, jest słodsza, pełniejsza zrozumienia i wszystko, czym nie była twoja pierwsza żona. Ale jeśli pozostaniesz taki sam, rzepa jest już ugotowana, zgodnie ze starym powiedzeniem: 

Wypił szklankę, zrobił siusiu i wszystko zostało po staremu!

Wynik:

Jeśli zrobisz to, co zrobiłeś, dostaniesz to, co miałeś.

I tego właśnie nie chciałeś, obyczajów tego kawałka, bądź otwarty na zmianę siebie, podchodź do rzeczy inaczej niż wcześniej. Okaż zrozumienie dla jej kultury i wszystkiego, co się z tym wiąże, daj jej przestrzeń do wypełnienia tego dla siebie i daj jej swobodę przychodzenia i wychodzenia, jak jej się podoba.

Weź szczególnie „załączony obrazek” w ośmiu, zazwyczaj chcemy, ale nie. Pamiętać:

Jedyną stałą w naszym istnieniu jest: Zmiana!!!

Życzę wszystkim bardzo długiego i szczęśliwego życia z tajlandzkimi partnerami.

Paweł Schiphol

17 myśli na temat “Pewnego razu…”

  1. frankamsterdam mówi

    Myślę, że najlepszym sposobem na „przystosowanie się”, w którym wspomniane problemy nie wystąpią, jest przeprowadzka do Tajlandii.
    Wydaje mi się, że spędzanie dni jako Tajka w Holandii to udręka Tantala.
    Bez rodziny, bez przyjaciół, bez pracy, bez pleneru iz problemem językowym.
    Czasami tłumaczę to paniom, które o tym marzą. Cóż, jeszcze o tym nie pomyśleli.
    Jeśli masz wystarczająco dużo pieniędzy i czasu, aby robić fajne rzeczy i codziennie chodzić na zakupy w Holandii, sprawy mogą wyglądać inaczej, ale w takim przypadku i tak sam wyjechałbym z Holandii.

    • Chan Piotr mówi

      Cóż, to dość osobiste. Moja dziewczyna uwielbia to w Holandii i nie potrzebuje kontaktu z innymi Tajami. Świetnie się bawi w domu i tylko od czasu do czasu ogląda tajską telewizję. Nawet w Holandii czuje się bardziej wolna niż we własnym kraju (jarzmo rodziny i środowiska społecznego). Jest teraz z powrotem na trzy miesiące, ale z wielkimi łzami w oczach i już nie może się doczekać połowy lipca, kiedy będzie mogła wrócić do naszego małego kraju.

      • Johna Chiang Rai mówi

        Szanowny Khan Peter,
        Całkowicie zgadzam się, że te kwestie przystosowania są bardzo osobiste i jestem przekonany, że te obawy dotyczą raczej wysłuchania historii niż rzeczywistych osobistych doświadczeń.
        Co więcej, nie jest to takie proste, jak wielu myśli, każda Tajka, która jest żoną Europejczyka i chce osiedlić się w kraju męża, musi odbyć kurs nauki języka tego kraju, zanim będzie mogła się osiedlić. .
        Zwykle te kobiety mówią po angielsku wystarczająco dobrze, aby łatwo się porozumieć, w przeciwnym razie związek z mężczyzną farangiem zwykle nie byłby możliwy.
        Z pewnością mężczyzna musi poświęcić dużo czasu, aby pomóc jej w nowym środowisku, np. zapoznanie się z naszymi zwyczajami, rozwój jej nowego języka, a także musi chcieć zrozumieć jej sposób myślenia.
        O przyjeździe do Europy z Tajką powinien zapomnieć ktoś, kto nie jest przygotowany do zainwestowania tego czasu i troski, albo nie uważa tego za ważne.
        Kobieta, która naprawdę może liczyć na wsparcie męża, ma znacznie większe możliwości zarobkowania w Europie i swojej rodziny, której zazwyczaj chce też pomóc finansowo.
        Co więcej, jej mąż w Tajlandii również miałby kłopoty, gdyby nie chciał nauczyć się języka tajskiego lub musiałbyś zadowolić się życiem między turystami a ekspatami.
        Biorąc pod uwagę warunki pracy w Tajlandii, Tajka jest w dużej mierze zależna od męża, którego rodzina również często prosi o wsparcie.
        Mężczyzna zwykle musi sam wykupić ubezpieczenie chorobowe, a ponadto jeśli jego żona nie będzie zadowolona z mizernej opieki lekarskiej rządu Tajlandii, będzie to również jego obowiązkiem.
        To tylko kilka przykładów z długiej listy zalet i wad, które należy dokładnie i trzeźwo przemyśleć.

    • Kora Verkerka mówi

      U nas też jest odwrotnie.

      Moja żona woli zostać w Holandii niż na stałe przenieść się do Tajlandii.
      Alternatywą będzie zatem prawdopodobnie hibernacja.

  2. DKTH mówi

    Niezły kawałek Paul i właściwie kolejny otwieracz oczu. Kontynuacja pracy (w tym zmiana) nad związkiem jest rzeczywiście warunkiem zdrowego związku.
    @ Khun Peter: moja żona też uwielbia jak jedziemy na wakacje do NL (a wcześniej jak jeszcze mieszkałem w NL uwielbiała też 4 czy 6 tygodni w NL), ale Frans zwraca uwagę na stały charakter pobytu w NL od partner z Tajlandii i kłótnia Fransa to też powód, dla którego zdecydowałem się przenieść do Tajlandii, a nie odwrotnie (moja żona do Holandii), ale to oczywiście sprawa osobista.

  3. Johan mówi

    Możesz powąchać kwiat lotosu, ale nie możesz go zerwać. Innymi słowy – nie przeprowadzaj się do Europy, bo tam zawsze jest zimno i nie czuje się jak w domu. wyjątki!

  4. Dodatek do płuc mówi

    Piękna i dobrze napisana, bardzo realistyczna, bo taka była dla wielu. Z reakcji Petera, Fransa i DKTH jasno wynika, że ​​decyzja Tajlandia/Ojczyzna jest bardzo osobista. Zastanawiam się, czy jeśli zdecydujesz się wybrać Tajlandię jako bazę macierzystą, to czy jako farang nie znajdziesz się w takiej samej sytuacji, jak przy wyborze ojczyzny i ta sytuacja nie będzie dotyczyć Twojego partnera? Jako farang będziesz musiał stawić czoła tym samym problemom: zupełnie inna kultura, zupełnie inne jedzenie, zupełnie inny klimat, chyba że mieszkasz gdzieś w turystycznej atrakcji, brak prawdziwych przyjaciół i wreszcie zupełnie niezrozumiały język. Możesz nauczyć się tego języka, tak jak powinien to robić twój tajski partner w swoim kraju, ale nie dzieje się to z dnia na dzień. Sama mieszkam w Tajlandii od jakiegoś czasu, wtedy w rejonie nieturystycznym, nie dlatego, że musiałam wybierać ze względu na tajskiego partnera, bo jestem singlem, więc wiem, o czym piszę. Jest to więc ściśle osobisty wybór. Do tej pory nie znałem tych problemów, a to dzięki temu, że wypełniłem swoje życie po brzegi. Ilu jest takich, którzy nie mogąc wypełnić swojego czasu, tutaj w Tajlandii prawie codziennie zapijają się na śmierć, czy to w domu, czy gdzieś w barze? Jaki jest tego powód? Jak pisze autor: tylko internet i gorzała i nic więcej i tak, wtedy zaczynają się problemy.
    Uważam, że przede wszystkim wszystko sprowadza się do tego, aby dobrze omówić wszystko i wiedzieć, w co się pakujemy, wiedzieć, jak godnie wypełnić swoje aktywne życie lub upewnić się, że jeśli zabierzesz kogoś ze sobą do swojego kraju, ta osoba może również wykorzystać swój czas w pożyteczny sposób. Dotyczy to zarówno Tajek, które przyjeżdżają do Europy, jak i Europejczyków, którzy przyjeżdżają do Tajlandii. Dla Tajek problem z podjęciem decyzji jest zazwyczaj inny, bo i nie chcę generalizować, jest to zwykle ucieczka od „biednego” życia tutaj do bogatszego, tak atrakcyjnego życia farang. Drugim czynnikiem, który również może powodować sporo problemów, jest to, że często dotyczy kobiet, które są o wiele za młode. Młode damy mają różne potrzeby i oczekiwania. Wyobraź sobie, że jako młody człowiek zostałeś skazany na codzienne wykręcanie palca. Jeśli nie jesteś idiotą, może ci się to podobać, w przeciwnym razie jest to piekło.

    Dodatek do płuc

  5. Robert mówi

    Jest też książeczka, która może pomóc Ci w zmianach w Twoim życiu razem z tajskim partnerem: Thai Fever. Zobacz także http://www.thailandfever.com.
    Nawiasem mówiąc, jednym z autorów jest ta sama osoba, która opracowała również aplikację „Thai Phrase”, o której niedawno wspomniano w jednym z postów.

  6. Williama van Doorna mówi

    Młoda, piękna, słodka, opiekuńcza, z tym ostatnim jest problem. Kobiety to moeiallen („moei” to stare holenderskie określenie ciotki; nie tylko matki to moeiallen). Nie chodzi tylko o to, że wtrącają się we wszystko, ale wtrącanie się jest tym, czego nie można się pozbyć do końca życia. Ten wyrok dożywocia - jesteś (całkiem dużo) starszy od niej - po ludzku rzecz biorąc jest pewny. A także coraz grubszy i niezdrowy. To pierwsze (przytycie) jest symptomem drugiego. Kobiety nie do końca rozumieją, jak to jest zdrowo się odżywiać i co należy, a czego nie robić, aby zachować jak najlepsze zdrowie.
    W takim razie: co możesz zrobić z kobietą? Tak, oczywiście: zawsze miej go pod ręką (i w łóżku), możesz coś z nim zrobić. I rozmawiać, a zwłaszcza być z nim rozmawianym, możesz to zrobić. Ale który to poziom? Z poziomu domu, ogrodu i kuchni. Czy jakikolwiek mężczyzna (lub jego żona) kiedykolwiek zasłynął z poziomu swojej rozmowy przed tym mężczyzną? Czy mężczyzna, który jest żonaty, kiedykolwiek pisze choćby kawałek - fragment opisu rzeczywistości - taki. Cóż, co najwyżej bardzo potajemnie.

    • Francuz Nico mówi

      Jeśli chodzi o treść opowiadania, to się całkowicie zgadzam. Punktem wyjścia jest (i tak powinno być), że nigdy nie można oczekiwać, że partner się zmieni, bo ty tego chcesz. Życie razem to „poświęcenie” siebie dla drugiej osoby i przystosowanie się do niej, nawet jeśli może to być trudne. Jeśli dzieje się to naprzemiennie, nie potrzebujesz dwóch poduszek dla dwóch kultur.

      • Patrick mówi

        Musisz to także zrobić z holenderską/belgijską kobietą. Tylko ona nie ma problemu z językiem, ale od razu będzie dużo starsza. W dodatku zna tyle samo prawa i kultury, co równa się dodatkowym problemom w związku. Zgadzam się, że jako 60-latek nie powinieneś sprowadzać 25-latki do swojego kraju, ale tak naprawdę… nigdy nie można być pewnym. Dostosowanie, cierpliwość i zrozumienie są ważne dla obu partnerów dla udanego związku. I to, czy jedziesz do Tajlandii, czy twój drogi przyjaciel emigruje tutaj, jest nieistotne.

  7. Paweł Schiphol mówi

    Witaj Wim,
    Jak cyniczny jest twój pogląd na kobiety. Ile musiałeś przeżyć rozczarowań w relacjach. Ale jest nadzieja, nawet jeśli nie jesteś gejem (nigdy nim nie będziesz), dobra (nieseksualna) przyjaźń z facetem może być intensywna i bardzo satysfakcjonująca. Więc jeśli naprawdę masz dość kobiet, spróbuj n's a man. Życzę Ci trwałego intensywnego związku z kimkolwiek lub czymkolwiek, daje on głębię i satysfakcję, której nie dorównuje żaden przypadkowy flirt.
    Dzięki za komentarz,
    Paweł

    • Williama van Doorna mówi

      Doświadczyłem, powiedzmy i napiszemy – jakieś pół wieku temu – jednego „rozczarowania w relacjach” i rozejrzałem się wokół siebie. Nie było ani jednej miłości - począwszy od moich rodziców - która przyczyniłaby się do rozwoju mężczyzny, ani kobiety. Miłość nie jest wyjątkowa, nie jest wieczna i nie ma najważniejszej wartości. Osoba sama w sobie jest, przynajmniej jeśli widzi możliwość (dalszego) rozwoju, ale wiele osób nie ma na to ochoty i są zamknięci tylko w swoim małżeństwie. Nie powinienem zawierać przyjaźni, które mają trwać wiecznie. Miałem znajomych o rozwoju, który wszechstronnie przewyższał mój (od których mogłem się czegoś nauczyć, ale na odwrót), a mimo to kontakt się skończył (nie pomijając tego, że były to silne osobowości). To była szkoda, ale nie katastrofa, jaka byłaby, gdyby oznaczało to zerwanie małżeństwa lub poświęcenie swojej osobowości, aby je zachować. (Nawiasem mówiąc, wciąż wydaje mi się to trochę dziwne, że mężczyźni mogą być w dzisiejszych czasach małżeństwem, ale to na bok).
      Krótko mówiąc: życie to coś więcej niż tylko małżeństwo z jego domem, drzewem, zwierzęciem, śmierć w garnku lub przejście pod partnera w pędzie piór.

  8. Nicka Bonesa mówi

    Albo znajdziesz Tajkę, która dobrze mówi po angielsku. Sam mieszkasz w obszarze miejskim w Holandii, a ludzie na ulicy mówią miłym słowem po angielsku. Natychmiast kontaktuje ją z wieloma lokalnymi Tajami. Od razu uczy ją korzystać z transportu publicznego i nie ma jej w domu w Holandii przez 3 miesiące. Altówka.

    • Patrick mówi

      Lepiej nie zbliżaj jej do wielu lokalnych Tajów. Zaufaj mi. Wystarczy kilku przyjaciół. Prawie na pewno zostaną najlepszymi przyjaciółmi. Kiedy mają kontakt z wieloma Tajami, zbyt często chodzi o popisywanie się tym, co mają lub czego nie otrzymały od swoich mężów. Potem zaczynają się porównywać i tam, gdzie kiedyś zadowalało ich np. 400 euro własnego kieszonkowego miesięcznie, to szybko pchają na wyżyny ci nieliczni z grupy, którzy związali się z bogatym biznesmenem. Na dłuższą metę normalny zarabiający obywatel w dzień powszedni staje się nieosiągalny dla podtrzymania miłości.
      Lepiej też pomóc jej w zdobyciu własnej pracy, nawet jeśli jest to na przykład praca na pół etatu. Poznają kolegów, zaznajamiają się z językiem i kulturą z doświadczenia, a także mają spore kieszonkowe do wysłania do domu. Ty mieszkasz w Holandii/Belgii razem ze swoimi dochodami, a ona sama decyduje o swoich. Jeśli naprawdę cię kocha, nie wyciągnie z tego żadnych wniosków, że tak naprawdę cię nie potrzebuje i może zamknąć za sobą drzwi. A jeśli tak, to miłość nie była wystarczająco duża i lepiej ci bez niej...

  9. Malee mówi

    Bajki są wszędzie. Nawet jeśli zamierzacie mieszkać razem w Holandii. Różnice kulturowe znikają, gdy istnieje miłość między dwojgiem ludzi. Więc wszystkie te historie o tym, jak lub tamto. Wszystkie bzdury. Dawaj i bierz, tak jest w każdej kulturze. Możesz wszystko zapisać, ale nie możesz dawać i brać z książki. I wszyscy możemy pisać historie życia. Ale jest tylko 2 rzecz. Jeszcze raz. Daj i weź.

    • Francuz Nico mówi

      Malee, to nie wszystkie bzdury, które napisano. Różnice kulturowe same się nie rozwiążą, wiem to z własnego doświadczenia. Są rzeczy, które mogą cię tak bardzo irytować w twoim partnerze, że prowadzi to do zerwania. Jako przykład biorę „głuchotę wschodnioindyjską”. Powiedzenie z czasów kolonialnych Indonezji, które najwyraźniej jest rozpowszechnione w Azji Południowo-Wschodniej. Pytasz o coś i po prostu nie otrzymujesz odpowiedzi lub jest to zrobione tak, jakby nic nie było pytane lub ...... jak to nazwać. Mogę być tym zirytowany. To jest różnica kulturowa, której nie mam z Holendrami i Europejczykami. Wtedy ważne jest, aby o tym porozmawiać, ponieważ samo się nie rozwiąże. Moja żona też miała w tym swój udział. Dopóki jej nie powiedziałem, że nie mogę tak żyć. Później poszło dużo lepiej.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową