Polityczna opowieść o Bożym Narodzeniu

autorstwa Ronalda van Veena
Opublikowany w Kolumna, Ronalda van Veena
tagi: , ,
24 grudnia 2015

Boże Narodzenie w Bangkoku. Cudowny poranek. Wstaję wcześnie jak zwykle. Moja tajska żona nadal śpi jak zwykle. Nocujemy w komfortowym hotelu nad brzegiem Chao Phraya.

Idę do hotelowej restauracji i siadam na przytulnym tarasie z widokiem na rzekę. Na tarasie siedzi kolejny ranny ptaszek, Taj w średnim wieku, czyta tajską gazetę i słyszę, jak narzeka coś na temat wojskowego zamachu stanu czy coś. Siedział niedaleko mnie, a ja zapytałem w moim najlepszym tajskim „co rozumiesz przez wojskowy zamach stanu”. Zawsze ciekawiło mnie, co o tym myśli Taj.

„Nigdy nie będzie kolejnego zamachu stanu” – odpowiedział. Bez względu na to, jak rząd popełnił błąd, nigdy nie będzie zamachu stanu, tak obiecywali. Kraj stał się zbyt skomplikowany – kontynuował. Generałowie i pułkownicy nie są na tyle mądrzy, aby tego dokonać. Stracili kontakt ze współczesnym światem i żyją przeszłością z obrzydliwie bogatą elitą Bangkoku. Skinąłem głową i milczałem.

Zobaczył, że go rozumiem, i kontynuował swoją historię. Ale dzisiejsi burżuazyjni politycy i technokraci są jeszcze bardziej frustrujący. Są inteligentni i nowocześni, mają światowy i wyrafinowany pogląd na to, jak wszystko powinno działać w królestwie, ale są zbyt tchórzliwi, aby to zrobić, i zbyt zajęci, aby wbijać sobie nawzajem nóż w plecy i sięgać po osobiste bogactwo i władzę. Mam nadzieję, że chociaż raz pojawi się w Tajlandii ktoś, kto przedłoży interesy Królestwa nad własne.

Odpowiedziałem, mówiąc: „Myślałem, że teraz jest trochę lepiej”. Dużo lepiej niż 10-15 lat temu. Kiedy teraz podróżuję po Tajlandii, widzę przyzwoitą infrastrukturę, dużo ruchu, w miarę wykształconą siłę roboczą i bądźmy szczerzy, Tajlandia ciężko pracuje nad swoją gospodarką.

Odpowiedział: „To jest problem”. Tajowie coś dostają, a potem chcą więcej. Wiń ich za to. Zarabiają też więcej. Ale czy naprawdę myślisz, że Bangkok planuje dać im znacznie więcej? Jest to sprzeczne ze starą „kastą Brahmana”, która nadal obowiązuje tutaj „porządek społeczny”. Bogaci i potężni Tajlandczycy nie dają Tajom nic więcej niż okruchy, które są w stanie zmieść ze swojego stołu.

Spróbowałem jeszcze raz. „Według większości Tajów, władcy wojskowi nie radzą sobie aż tak źle”. Próbują uporządkować chaos polityczny i walczyć z korupcją. Kiedy patrzę w przeszłość, widzę, że znaczna część infrastruktury Tajlandii powstała pod rządami wojskowymi. Uważam, że wiele rzeczy zrobili dobrze.
„Zrobił” tak, ale teraz jest już dla nich za późno. Są pionkami plutokratów z Bangkoku. Niezależnie od tego, czy zdają sobie z tego sprawę, czy nie, ci plutokraci są prawdziwymi władcami, z którymi generałowie nie mogą konkurować.

Widziałem, jak jego irytacja wzrastała, więc mówiłem dalej. Naprawdę przykro mi to słyszeć od ciebie. Miałem nadzieję, że sytuacja się zmieni pomimo zamachów stanu i słabych rządów cywilnych. Moi tajlandzcy krewni mają się teraz dobrze i nie chciałbym, żeby zostali zepchnięci do starych wartości. OK, może robią wszystko dobrze, jak generałowie. Może przesadzam. Ale ciągle powtarzam moim współobywateliom Tajlandii: „nie myślcie, że generałowie cokolwiek rozwiążą”. Chcą własnego zysku i nigdy nie złamią władzy plutokratów. Ale pewnego dnia nadejdzie czas, kiedy Tajowie przełamią władzę generałów i plutokratów. Wierzę w to. Odpowiedziałem nieśmiało: „więc w takim razie koniec z zamachami stanu”. Nie będę za nimi tęsknić i mam nadzieję, że Tajlandia dostanie taki rząd, na jaki zasługuje.

Drodzy blogerzy z Tajlandii, ta rozmowa odbyła się w pierwszy bożonarodzeniowy poranek 1989 roku. Teraz, 26 lat później, piszę tę historię na nowo. Wydaje się, że taka jest dzisiejsza rzeczywistość. Przez 26 lat właściwie nic się nie zmieniło.

Jak często powtarzam, „historia w Tajlandii lubi się powtarzać”. Ale ten narzekający Tajlandczyk w średnim wieku miał rację tylko w połowie. Generałowie i pułkownicy naprawdę nie są wystarczająco mądrzy, aby rządzić Tajlandią. Ale czasu, kiedy Tajowie złamią swoją władzę, nie widać jeszcze. Nie powstrzymuje to tajskich generałów od dalszego dokonywania zamachów stanu i będzie to robić nadal.

6 odpowiedzi na „Polityczna opowieść świąteczna”

  1. tonimarony mówi

    Moderator: Proszę trzymać się Tajlandii.

  2. Gus mówi

    Tak, skoro mowa o Tajlandii, jak nazywa się ten hotel z takim pięknym widokiem?Chciałbym go zarezerwować na następne wakacje.

    • Fransamsterdam mówi

      Wygląda na to, że zdjęcie zostało zrobione w hotelu Banyan Tree Sky.

  3. wirowy mówi

    cześć Ronaldzie,

    Kolejna fascynująca historia.

    Ale w Belgii zawsze słyszymy to samo: po tej matce wszystkich wyborów wszystko się poprawi. Świat jest taki mały.

    Mając na uwadze historię Bożego Narodzenia i politykę, nadal chcemy odwiedzić Bjorna w więzieniu.

    Czy mógłbyś ujawnić jego dane?

    wirowy

  4. stóg mówi

    Można trochę ulepszyć kraj, ale prawdziwa zmiana prawie nigdy nie jest możliwa, spójrz na te wszystkie kraje, które przez długi czas były pod rządami dyktatorów i bardzo autorytarnych przywódców, wymienię jednego: Rosja, Iran, Irak, Egipt, oni na większość coś poprawia lub nawet cofa się o krok, ale rzadko można zobaczyć, jak naprawdę się zmieniają przez długi czas, tak jak w Tajlandii.

  5. Rudi mówi

    Dobra historia.
    Ale nie widzę różnicy między Tajlandią a, powiedzmy, Belgią czy Holandią.
    Pomijając aspekt militarny, nadal jest tak samo, prawda?


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową