Mnich Jet Set Wirapol aresztowany
Po spędzeniu kilku lat za granicą iw końcu w Stanach Zjednoczonych, „mnich z Jetset” wraca do Tajlandii. Został aresztowany w Stanach Zjednoczonych w 2016 roku i poddany ekstradycji do Tajlandii w zeszłym roku. Niezbyt mądrym posunięciem tego mnicha jest ucieczka do kraju, w którym istnieje możliwość deportacji.
Ten Wirapol Sukphol pozostaje niezwykłą osobą, ponieważ w 2013 roku umieścił się na wideo na You Tube w szacie mnicha na pokładzie prywatnego samolotu.
Został uznany za winnego oszustwa, prania brudnych pieniędzy i oszustw komputerowych. Do tego zarzuty, że miał stosunki seksualne z kilkoma kobietami, a nawet z nieletnią 14-latką. To ostatnie jest mu zarzucane przez sąd jako znęcanie się nad dzieckiem i uprowadzenie dziecka, orzeczenie z 17 października.
Pieniądze przeznaczone na ulepszenia świątyń i rzeźby buddyjskie zostały częściowo zdefraudowane na użytek własny w samochodach i towarach luksusowych.W latach 2009-2011 kupił aż 22 samochody marki Mercedes o wartości 95 milionów bahtów. Jaką historię wymyśliłby Wirapol, gdyby nikt nie zadawał pytań!
Jednak 29 osób złożyło przeciwko niemu pozew o oszustwo, a sąd nakazał Wirapolowi zwrot 28,6 mln bahtów. Istnieje również roszczenie w wysokości 43,5 miliona bahtów we wcześniejszym orzecznictwie.
Sąd karny Ratchada w Bangkoku skazał go w czwartek na 114 lat więzienia, chociaż prawnie technicznie nie jest możliwe przekroczenie 20 lat więzienia. W czwartek w sądzie uśmiechniętemu Wirapolowi towarzyszyło około 10 obserwujących. Powiedział im, żeby nie robili z tego wielkiej sprawy.
Cytat mnicha Wirapola: „Jeśli możesz przyjąć więzienie, to nie jest kara, ale jeśli nie możesz tego zaakceptować, 1 dzień więzienia równa się 1000 lat!”
Krytycy twierdzą, że Wirapol jest skrajnym przykładem szerszego kryzysu buddyzmu tajskiego, który jest marginalizowany przez niedobór mnichów i bardziej świeckie społeczeństwo.
źródło: Poczta Pattaya
Niedobór mnichów, Louis? Jest ich 300.000 XNUMX! Problem polega na tym. W przeszłości społeczność wiejska, społeczeństwo świeckie, miało coś do powiedzenia na temat świątyń i mnichów. Ludzie wiedzieli, co się dzieje i mieli pewien wpływ. Nazwijmy to demokracją buddyjską. Jak zaaranżował Budda: każda świątynia była samodzielną społecznością, która wszystko organizowała między sobą, często w drodze konsensusu.
Teraz krąży wiele plotek, że mnich ma żonę, że mnich kradnie pieniądze itp. We wsi, w której mieszkałem, słyszało się to o prawie każdym mnichu. Ale świeccy, ludzie, są teraz bezsilni. Narzekanie nie pomaga, ludzie też się boją. Wszystko jest teraz uporządkowane z góry, a nadużycia często są przykryte płaszczem miłości. Widziałem kiedyś okólnik skierowany do mieszkańców wioski, w którym oskarżono mnicha. Zapytałem, dlaczego nie zwrócili się do władz. Obawiam się, że to nie pomoże.
Wpływ społeczeństwa świeckiego, świeckich buddystów, musi wzrosnąć.
Napisałem to już 6 lat temu: czy Sangha (monastycyzm) jest skazana na zagładę? Przez te 6 lat było tylko gorzej.
https://www.thailandblog.nl/boeddhisme/sangha/
Prawo Chulalongkorn Sangha z 1902 roku najwyraźniej nie działało!
Albo Wirapol jest widocznie ponad tym prawem.
Mniej więcej w 1941 r. istniało w miarę demokratyczne prawo Sanghi, na mocy którego państwo wycofało się, w 1962 r. za dyktatora Sarita Thanarata nowe prawo, które nadal w dużej mierze obowiązuje i zgodnie z którym społeczność buddyjska i państwo były ze sobą ściśle powiązane i wszystko było na wierzchu -dół został zorganizowany. Państwo i buddyzm są w Tajlandii w dużym stopniu od siebie zależne, co nie powinno mieć miejsca.
Dlaczego miałoby tak nie być? Od 1962 r. wszystkie kolejne rządy Tajlandii miały możliwość przywrócenia starego, „w miarę demokratycznego” prawa z 1941 r. Żaden z nich tego nie zrobił.
Można by więc też wnioskować, że obecne prawo odzwierciedla opinię większości społeczeństwa Tajlandii (lub że będzie to najgorsze dla ludności) i wtedy to prawo z 1962 roku jest najbardziej demokratyczne.