Policja tytoniowa w Bangkoku poluje wyłącznie na obcokrajowców
przez Hansa Boscha
Każdy, kto nieco oszołomiony zakupami przed centrum handlowym w samym sercu Bangkoku, zapali papierosa i wyrzuci niedopałek, istnieje duże ryzyko, że zostanie ukarany grzywną w wysokości 50 euro (równowartość). Policja tytoniowa wie, co z tym zrobić, chociaż swoje strzały celuje tylko w nieświadomych cudzoziemców.
Świetny artykuł dziennikarstwa śledczego w dodatku „Spectrum” do Bangkok Post pokazuje, że wielu obcokrajowców w centrum Bangkoku codziennie pada ofiarą tzw. thetsakij. W rzeczywistości nie są to wcale policjanci, ale umundurowani pracownicy samorządowi. Nie mają oni żadnych uprawnień do aresztowania ludzi. Mogą jedynie wydawać ostrzeżenia. Godne uwagi jest to, że usunięto wiele znaków ostrzegających przed zanieczyszczeniem. Wielu obcokrajowców nie wie, co ich czeka. Cudzoziemcom grozi zatrzymanie, szczególnie w pobliżu Siam Discovery Center, MBK i parku obok Emporium na Sukhumvit.
Tsetsakij grożą aresztowanym cudzoziemcom piekłem i potępieniem, jeśli nie zapłacą wymaganych 2000 THB. Czasami przestępcy otrzymują kartkę papieru, ale często nie. Nie zabrania się Tajom popełniającym to samo przestępstwo. W rzeczywistości przedstawiciele BMA nie podejmują działań przeciwko Tajom, którzy w widoczny sposób wyrzucają na ulicę przepełnione plastikowe torby z odpadami.
Ciekawostką jest to, że nawet autor artykułu w Bangkok Post, Maximilian Wechler, został aresztowany i przesłuchany przez panów. On i jego zespół przesłuchiwali kilku przestępców przyłapanych na wyrzucaniu niedopałków papierosa. Niektórzy mówią, że w wyniku tego wydarzenia nigdy więcej Tajlandia wracać. Wniosek z tej historii jest taki, że zanieczyszczenie rzeczywiście nie jest dozwolone, ale Bangkok powinien umieścić więcej znaków ostrzegawczych i wrzucić obcokrajowców do Tajów.
Teraz napiszę coś brzydkiego, jaki niewiarygodny bałagan w BKK. Kiedy porównuję Amsterdam i BKK, Amsterdam jest gwiazdą na niebie.
Ta ciężarówka z papierosami to także forma kradzieży. Jeśli palisz w miejscu, w którym jest to zabronione, wyobrażam sobie, że możesz zostać ukarany grzywną.
Zawsze mam jedną zasadę: czy ten klient ma broń, czy nie? Tylko wtedy jest prawdziwym policjantem. Myślę, że reszta może wrócić do znajomego drzewa.
Każdy Tajlandczyk znienawidziłby taką postać i dlatego w naturalny sposób próbują złapać niczego niepodejrzewającego turystę. Nie mam na to słów.
Historia Hansa doskonale pasuje do historii oszukiwania turystów. Każdy chce zarobić farang, nieważne jak.
Tajowie w dalszym ciągu robią wszystko, aby znokautować faranga tak bardzo, jak to możliwe. Wygląda na to, że jest to sport narodowy. Nie jest to mądre i na dłuższą metę będzie ich to kosztować. Ale z drugiej strony, przy takim systemie edukacyjnym nie można oczekiwać inteligentnych działań.
„Ciekawym szczegółem jest to, że nawet autor artykułu w Bangkok Post, Maximilian Wechler, został aresztowany i przesłuchany przez panów”. Ciekawe, czy ten artykuł został napisany i opublikowany PRZED czy PO aresztowaniu. Podejrzewam to drugie, gdzie aresztowanie pisarza nie jest już istotnym szczegółem, ale cała historia bardziej przypomina zwykły osobisty spór z władzami. Swoją drogą, to słuszne, że nakładają kary na ludzi za zanieczyszczenie. To niesprawiedliwe, że traktują farangów inaczej niż Tajów, ale tutaj tak to działa. Swoją drogą, Siam Discovery, Emporium i MBK wyglądają bardzo czysto w porównaniu z resztą Bangkoku – nie widzę też, żeby Tajowie wyrzucali tam plastikowe torby – więc myślę, że ta polityka działa!
niezbyt sprytny ze strony Tajów, żeby przegonić ostatniego turystę!
„sprawdzono” przez d????