Nawet jego matka musiała przyznać, że Jan Pieter nie był ładnym dzieckiem. Dorastał jako chorowite dziecko z astmą i był prześladowany w szkole za swój szczególny sposób chodzenia. Nazywali go Dracula ze względu na jego bardzo bladą cerę i przenikliwe oczy. Jego matka wciąż miała nadzieję, że to brzydkie kaczątko wyrośnie na pięknego łabędzia, gdy dorośnie.

Tak nie powinno być, pozostał nieatrakcyjny i absolutnie nie mógł się równać z jedną z córek gospodarza z polderu. Rodzina posiadała dobrze prosperującą firmę rolniczą, w której Jan Pieter wraz z ojcem zarządzał firmą po ukończeniu studiów w Hogere Landbouwschool. Pozostał kawalerem i dla przyjemności seksualnej jeździł czasami do Amsterdamu, ale to go nie uszczęśliwiało.

Do Tajlandii

Popijając (lub więcej) piwem w wiejskim pubie, rozmowa z jednym z jego niestety nielicznych przyjaciół zeszła na ten temat. Ten przyjaciel powiedział mu, że zna kraj z niezliczonymi pięknymi kobietami, które oceniają mężczyzn nie po wyglądzie, ale po charakterze i portfelu. Omówił to z ojcem, który oczywiście znał problem, więc Jan Pieter pojechał do Tajlandii z hojną miesięczną kieszonkową.

Jan Pieter szybko przyzwyczaił się do atrakcyjnego życia w Pattaya. Mówił dobrze po angielsku, aw barach piwnych łatwo zaprzyjaźniał się z paniami regularnymi obchodami i dobrymi napiwkami. Poznał także Jorge, Duńczyka w jego wieku, który był żonaty z Wan, ciężko pracującą kobietą – nie ze sceny barowej – która zarabiała na stoisku z ubraniami na targu.

Szukam faranga

Wan miała siostrę Noy-Na, która desperacko szukała faranga po tym, jak opuścił ją jej mąż z Tajlandii. Jorge i Wan pomyśleli, że Jan Pieter jest możliwy i zorganizowali kolację dla całej czwórki w restauracji Ruen Thai na Second Road. Ani wyśmienite jedzenie, ani przyjemna atmosfera przy tajskiej muzyce i tańcu nie mogły ukryć faktu, że Jan Pieter nie zrobił na Noy-Na wrażenia. A szkoda, bo Jan Pieter był w niej szaleńczo zakochany od pierwszej chwili. Próbował umówić się z nią na drugie spotkanie, ale tak się nie stało.

Jan Pieter regularnie zabierał do swojego pokoju w Hotelu Lek dziewczyny z różnych barów. Jeden z nich, Daeng, dostrzegł coś w Janie Pieterze, pomimo jego wyglądu i ataków astmy. W końcu widywał ją trzy razy w tygodniu, ale w głębi serca myślał tylko o Noy-Na.

Willa na sprzedaż

Jorge i Wan mieszkali w pięknej willi w parku we wschodniej części Pattaya (ciemna strona). Zaprosili kiedyś Jana Pietera na drinka i kolację i powiedzieli mu, że taka willa z basenem i dużym ogrodem to dobra inwestycja. W parku była jeszcze willa na sprzedaż i Jan Pieter był zainteresowany. Obiecał, że to przemyśli.

Dwa dni później otrzymał telefon od Noy-Na, który najpierw przeprosił za to, że nie mógł się z nim spotkać wcześniej. Zastanawiała się, czy Jan Pieter mógłby chcieć kupić ten dom w parku i – w piątek nie miała nic do roboty – może zjedliby razem kolację i porozmawiali o tym. Jan Pieter rzeczywiście zgodził się spotkać z Daeng tego wieczoru, ale pomyślał, że może zobaczyć ją ponownie innego dnia.

Jan Pieter i Noy-Na spędzili wspaniały wieczór w hotelu Hilton i tym razem Noy-Na wydawała się znacznie bardziej wrażliwa na zaloty Jana Pietera. Jej śmiech zabrzmiał głośno (i fałszywie) w restauracji, a kiedy jadła, pogłaskała jego dłoń po białym obrusie i spojrzała głęboko w jego dzikie i wpatrzone oczy. Pod koniec posiłku Jan Pieter zdecydował się kupić dom i Noy-Na została z nim tej nocy w hotelu Lek. Chociaż nie mogła dobrze spać z powodu ciężkiego oddechu i grzechotania Jana Pietera, myślała o pieniądzach i nowym domu niedaleko siostry.

Jego dom kupił Jan Pieter

W następnych tygodniach wszystko potoczyło się szybko. Jan Pieter kupił dom za pośrednictwem założonej przez siebie firmy i wkrótce zespół pracowników budowlanych przeprowadził niezbędne naprawy i dostosowania jego nowego domu. Noy-Na był teraz stałym gościem, zgłaszając najrozmaitsze sugestie i propozycje ulepszeń, a Janowi Pieterowi to nie przeszkadzało. Nadal widywał się też z Daengiem, zwłaszcza gdy Noy-Na ponownie nie mogła zostać na noc z powodu migreny, choroby córki, spotkania następnego dnia lub innej wymówki.

Jeśli miał być szczery, Jan Pieter musiał przyznać, że bardziej podobały mu się wieczory z Daengiem niż z Noy-Na, która potrafiła mówić tylko o domu. Noy-Na również dokładnie zbadała, czy Jan Pieter chce się z nią ożenić i odniosła sukces. Jan Pieter prowizorycznie się zgodził, a małżeństwo miało zostać zaaranżowane po jego powrocie z Holandii. Musiał załatwić pewne sprawy finansowe z ojcem.

Los

Jednak Jan Pieter nie wrócił. Jego stan zdrowia znacznie się pogorszył, a nagła zmiana klimatu w krainie zimnych żab była śmiertelna. Pewnego ranka ojciec znalazł go martwego w swoim łóżku. Kiedy Jorge otrzymał tę wiadomość z Holandii, był zdumiony, ale od razu przedstawił się jako ten, który załatwi sprawy w nowym domu. Ojciec nie chciał odebrać domu, trzeba było zająć się nim w Tajlandii.

Noy-Na była zrozpaczona, ale natychmiast zareagowała. Zwolniła robotników budowlanych, obiecując, że będą mogli wrócić do pracy, gdy tylko papiery jej narzeczonego Jana Pietera będą uporządkowane. Wynajęła miejscowego prawnika, aby przejął w posiadanie dom jej narzeczonego, aw ratuszu w Pattaya North zorganizowano spotkanie w celu uporządkowania spraw.

Advocaat

Siedzieli w małym gabinecie, w którym dominował zapach wosku meblowego. Jorge i Wan, Noy-Na i jej prawnik, ale także dziwny mężczyzna w drogim garniturze. Według prawnika Noy-Na była to formalność, w końcu pogrążony w żałobie narzeczony Jana Pietera był jedynym naturalnym pretendentem, więc wszystko można było załatwić szybko. Wszyscy z powagą skinęli głowami, z wyjątkiem dziwnego mężczyzny.

Odchrząknął, pogrzebał w papierach i powiedział: „Nie zgadzam się z tym, o czym tu dyskutujemy. Jestem prawnikiem Jana Pietera i załatwiłem wszystkie formalności związane z założeniem jego firmy zgodnie z prawem tajskim. Powinieneś wiedzieć, że firma musi mieć 51% tajlandzkich udziałowców”. Przerwał, aby upewnić się, że cała uwaga firmy jest skupiona, podniósł dokument i kontynuował: "To jest lista akcjonariuszy firmy, przygotowana przeze mnie na polecenie Jana Pietera. Był on oczywiście głównym akcjonariuszem z 49 %, ja i moja sekretarka mamy wspólny udział w wysokości 5%, a pozostałe 46% jest na nazwisko jednej panny Kittysak”.

Zadziwiająca cisza na sali, ale adwokat poszedł jeszcze dalej: „Jan Pieter wiedział o jego złym stanie zdrowia i dyskutowaliśmy, co by się stało, gdyby niespodziewanie umarł. Na tym papierze jest jego oświadczenie, że w takim przypadku wszystkie akcje przejdą na pannę Kittysak. Możesz ją znać pod imieniem Daeng, dom jest teraz całkowicie jej!

Ta historia jest oparta na identycznej historii o Rosjaninie, napisanej przez Mike'a Bella w The Pattaya Trader.

2 odpowiedzi na „Jan Pieter z polderu na przygodzie w Tajlandii”

  1. Kees van Kolonia mówi

    Świetna historia, fajnie się czyta. Ci, którzy chcą dna, mogą dostać pokrywkę na nosie!

  2. Ed mówi

    Dobra historia, bardzo rozpoznawalne narcystyczne zachowanie Tajki, jak musiała mieć w sobie P i jak ta dobrze znana wieczko musiała boleć ją w nosie.


Zostaw komentarz

Tajlandiablog.nl używa plików cookie

Nasz serwis działa najlepiej dzięki plikom cookies. W ten sposób możemy zapamiętać Twoje ustawienia, przedstawić Ci osobistą ofertę i pomóc nam poprawić jakość strony internetowej. Czytaj więcej

Tak, chcę dobrą stronę internetową